listopad 24, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Inni

niedziela, 14 luty 2021 17:25

Chodź ze mną

Książki Joanny Opiat-Bojarskiej są ostre, pozbawione łagodnych krawędzi. Nie ma tutaj miejsca na obchodzenie się z czytelnikiem jak z jajkiem. Gdy potrzebuję czegoś mocniejszego, to wiem, że książki tej autorki mnie nie zawiodą.
 
Ewa to kobieta, która ma idealne życie. Jest właścicielka salonu fryzjerskiego, prowadzi profil na Instagramie, gdzie pokazuje swoją idylliczną codzienność, ale wszystko to pozory. Ludzie mają wierzyć, że niczego jej nie brakuje. Jednak jedna sekunda może wiele zmienić. Jest też Artur, niewidomy mężczyzna, który nienawidzi swojej laski i litości, jaką okazują mu inni. Ten brakujący zmysł zastępuje pozostałe: smak, dotyk, węch. Jest on sąsiadem Ewy.
 
Gdy świat kobiety wali się w ciągu chwili, a ktoś zastrasza ją. Artur postanawia jej pomóc i otoczyć swoistą opieką.
 
Nawet jeżeli poczujecie podczas lektury małe zgrzyty, to czytajcie tę książkę dalej. Zakończenie wszystko wam zrekompensuje, bo wbija w fotel! Tego się nie spodziewałam. Owszem, układałam w głowie jakieś zakończenia, scenariusze, ale nie coś takiego! O ile w całej książce na pierwszy plan wysuwa się bardziej wątek obyczajowy, bo thrillera tutaj mało, to zakończenie sprawa, że serce zaczyna szybciej bić. Rozdziały są krótkie, a autorka zdecydowała się pokazać całą historię z punktu widzenia kilku bohaterów, dzięki czemu czytelnik może spojrzeć na wszystkie wydarzenia z dystansu i ocenić to nader obiektywnie. Nie wszystkie postacie polubiłam. Niektórych wręcz nie znosiłam i chętnie bym się ich pozbyła.
 
Autorka poruszyła ważny temat budowania idealnego świata w świecie Instagrama. Gdy wszystko jest cudowne, ludzie wiodą dostatnie życie, a pieniądze się dla nich nie liczą. Jest to bardzo krzywdzące i może wprawić gros osób w wyrzuty sumienia, nawet w depresję. Pamiętajmy, że INSTAGRAM A RZECZYWISTOŚĆ to dwie różne rzeczy. Mało jest twórców, którzy pokazują codzienność, bez żadnych ozdobników. Joanna Opiat-Bojarska fenomenalnie ukazała to, z jakimi problemami każdego dnia, zmagają się ludzie niewidomi. Jak bardzo polegają na innych zmysłach, osobach, a błahostki, które dla nas są niczym, dla nich stanowią wielki problem. Byłam bardzo zaskoczona i dzięki Chodź za mną spojrzałam na sytuację inaczej.
 
Joanna Opiat-Bojarska pokazała mi, że oprócz twardych kryminałów, gdzie bluzgi i brutalność pojawiają się na każdej stronie, potrafi poruszyć wątki społeczne, uświadomić swoich odbiorców, a co ważniejsze, wpleść to w fabułę i stworzyć historię, która wciąga.
Dział: Książki
niedziela, 14 luty 2021 17:18

Moc amuletu

Moc amuletu rozpoczyna cykl Midnight Chronicles autorstwa Laury Kneidl i Bianci Iosivoni. Ten tytuł jest dość zaskakujący. Po pierwsze – autorki znane są z powieści, które można zaliczyć do gatunku YA/NA. Po drugie napisanie dobrej powieści fantastycznej nie jest łatwym zadaniem, nawet jeżeli książka skierowana jest do młodzieży.  Czy autorkom udało się stworzyć lekturę, od której nie można się oderwać?

Roxy Blake jest hunterką. Razem ze swoim partnerem, Finnem, patroluje Londyn i szuka różnych dziwnych stworów, duchów, demonów, które odsyła tam, gdzie jest ich miejsce, czyli do podziemi. Dziewczyna skrywa sekret, a czas, żeby wykonać niemożliwe zadane, nieuchronne upływa. Gdy pewnego wieczoru ratuje chłopaka, opętanego przez ducha, Roxy nie spodziewa się, że sprawy nie potoczą się tak jak zazwyczaj. Czynności życiowe uratowanego tajemniczego zanikają, co nie jest „normalne”, więc chłopak ląduje w kwaterze hunterów. Gdy się budzi to okazuje się, że nic nie pamięta. Nie wie kim jest. Mężczyzna nadaje sobie imię Shane i okazuje się, że jest bardzo utalentowany, dlatego rozpoczyna szkolenie na huntera. Jednak okazuje się, że nie wszyscy zmarli odeszli na zawsze, a przywrócenie pamięci bywa bardzo trudne.

To dopiero pierwsza część cyklu, ale ja już nie mogę doczekać się kolejnej. Świat hunterów jest ekscytujący – pełny przedziwnych stworów, magii, różnych dziedzin walki z potworami i innymi kreaturami, a nie wszystko poznaliśmy w pierwszej części. Wydarzenia, które zawarte są w Mocy amuletu, dopiero rozpoczynają prawdziwą akcję, co można wywnioskować po rewelacjach, jakie zafundowały nam autorki w zakończeniu. Tutaj pojawia się zaczątek jednego wątku i coś czuję, że połączy się z dwoma pozostałymi – misją Roxy i przeszłością Shena. Tożsamość mężczyzny jest czarną kartką, a on nie ma żadnych wspomnień z czasu sprzed opętania. Czuję, że nie jest on obojętny dla fabuły, ale to, że autorki nie zdradziły niemal nic na jego temat, jeszcze bardziej podsycało moją ciekawość podczas lektury. Gdyby rozrysować linię akcji całej serii to czuję, że jesteśmy dopiero na samym początku, a to co wydarzy się w kolejnych części bardzo nas zaskoczy. Moc amuletu ma w sobie wszystko to, co ma mieć ciekawa książka; taka, po lekturze której bez wahania sięgnęlibyśmy po kolejną część – intrygujący i mroczny świat pełen potworów, akcję, tajemnice, sekrety i rewelacyjnych bohaterów.

Hunterzy prezentują wachlarz charakterów. Są zwinni, szybcy,  odważni i dowcipni. Roxy skrywa swoje prawdziwe ja za kurtyną sarkazmu, obojętności. Korzysta z życia, ale jednocześnie boi się dnia następnego. Chęć uratowania kogoś bliskiego jest jej siłą napędową; daje jej odwagę. Chociaż wiele o niej wiemy, to nadal jest dość tajemnicza. Shane’a nie da się nie lubić, ale jego zapomniana przeszłość, ze strony na stronę coraz bardzie intryguje. Co kryje się w jego pamięci? Mam nadzieję, ż autorki bardzo nas zaskoczą, bo w Mocy amuletu nie dały zbyt wielu wskazówek. Miałam o wątku miłosnym nie wspominać, ale nie mogę, bo jest on tak poprowadzony, żeby doprowadzić czytelnika do szaleństwa. Czuć chemię między bohaterami, ich wzajemne przyciąganie, ale…  To za mało! Jednak patrząc na to wszystko z drugiej strony, dobrze, że autorki pozwoliły tej relacji się rozbudowywać.

Moc amuletu to bardzo dobra książka. Pełna tajemnic, akcji i magii. Jeżeli polubiliście Nocnych Łowców, to pokochacie Hunterów!

Dział: Książki
piątek, 05 luty 2021 21:09

To nie jest mój mąż

Swego czasu nagminnie zaczytywałam się w kryminałach Olgi Rudnickiej – Zacisze 13, Natalii 5 – a nawet w Lilith, która jest książką odmienną i szkoda, że autorka nie zdecydowała się iść w tę stronę. Jednak po Diabli nadali, poziom książek autorki zaczął drastycznie spadać i zamiast ekscytacji i prawdziwej radości z lektury, miałam tylko zgrzytanie zębami i drgającą z irytacji brew. Ostatniej książki pani Rudnickiej nie doczytałam. Nie dałam rady, a zdarza mi się to bardzo rzadko. Skusiłam się jednak na To nie jest mój mąż. Tęsknie za humorem, zbrodniami i scenami, które fundowała mi autorka, a sięgałam po jej najnowszą książkę z ogromną nadzieją.
 
Marzenie Matyldy Dominiczak się spełniło – kobieta zrobiła licencję na prywatnego detektywa! Nasza bohaterka jest niezmiernie podekscytowana nowym zawodem. Jej pierwszym zadaniem jest uwiedzenie męża klientki, który jednak jej wdzięki ma w głębokim poważaniu. Nie mogłoby obyć się bez zwrotu akcji, bo mąż klientki postanowił… zaginąć. Matyldzie czas ucieka, bo ma tylko 48 godzin na odnalezienie zaginionego. Co więcej, zaginął również kochanek. Gdy nad rzeką zostają odnalezione zwłoki niezidentyfikowanego mężczyzny, los ponownie łączy ścieżki Matyldy ze śledczymi, Tomczakiem i Mareckim.
 
To nie jest mój mąż to lektura lekka, prosta i można powiedzieć, że przyjemna. Nie ma co się nad nią rozpływać, bo to nadal nie jest ten poziom, którego oczekiwałam. Zaznaczę, że To nie jest mój mąż to druga część o Matyldzie Dominiczak, ale możecie ją czytać bez znajomości pierwszej. Jednak ta historia ma też dobre strony. Autorka niejednokrotnie udowodniła, że potrafi bawić się słowem, wprowadzić do akcji humor, wprawić bohaterów w niezwykle zabawne i jednocześnie przerażające kłopoty. Komedie kryminalne powinny być lekkie, pisane specyficznym językiem. Takim, który powoduje, że przez kolejne strony i wydarzenia się płynie. Czy tak było w tym przypadku? Owszem. To nie jest mój mąż”jest lekturą, która może was rozbawić. Autorka nie oszczędza swojej bohaterce, bawi się słowem, wprowadza komizm sytuacyjny. Sprawa kryminalna, chociaż jest osią napędową tej historii, schodzi na dalszy plan, bo czytelnik skupia się na bohaterce i jej kłopotach.
 
Jeżeli mogę się do czegokolwiek przyczepić, to będzie to… bohaterka. Matylda jest postacią niezwykle irytującą. Niejednokrotnie miałam ochotę rzucić książką o ścianę. Zgrzytałam zębami podczas czytania niektórych scen, bo … Nie chcę zdradzać szczegółów, bo może ktoś skusi się na to, aby samodzielnie przeczytać tę książkę.
 
Do najnowszego dzieła Olgi Rudnickiej mam bardzo mieszane uczucia. Ta książka miała dobre strony, ale jeżeli porównać sobie tę lekturę z poprzednimi, najstarszymi dziełami Olgi Rudnickiej, to niestety, możecie poczuć się zawiedzeni. Czy sięgnę po kolejną część? Czas pokaże. Na razie nie mam ochoty na kolejne spotkanie z Matyldą Dominiczak.
 
 
Dział: Książki

Opętania i czarna magia, pradawne klątwy i rodzinne tajemnice. Joe Hill, mistrz współczesnej grozy, zaprasza do strefy mroku za sprawą komiksowych opowieści, które ukażą się pod szyldem Hill House Comics. Efekty niezwykłej współpracy cenionego pisarza oraz DC Comics, w Polsce będą dostępne dzięki staraniom wydawnictwa Egmont Polska.

Dział: Komiksy
środa, 27 styczeń 2021 01:03

Sztych

„Nawet jeśli czegoś nie widzisz, nie znaczy to, że cię nie ściga.”

Pierwszy tom („Więzy Zony”) przypasował mi, postapokaliptyczny klimat, to człowiek, a nie natura, stał się sprawcą globalnej katastrofy. Wyśmienicie odnalazłam się w powieści, wciągnęłam w pomysłowy scenariusz zdarzeń, z ogromną ilością incydentów i nietuzinkowymi bohaterami. Wysokie oczekiwania wobec drugiej odsłony serii zostały spełnione. „Sztych” to intensywna przygoda. Przerażająca atmosfera ekstremalnie zabójczej strefy, powstałej po czarnobylskim wybuchu elektrowni jądrowej. Skażona ziemia, zatruta roślinność, genetycznie zmodyfikowane zwierzęta. W Zonie życie przebiega według osobliwych zasad, ma miejsce brutalna i bezwzględna walka o przetrwanie, chwiejne balansowanie na wyjątkowo cienkiej i ostrej krawędzi istnienia i zniknięcia.

Do dyspozycji wyobraźni czytelnika udostępniono szereg intrygujących zdarzeń i spektakularnych incydentów. Roman Kulikow głęboko wszedł w psychikę postaci, dotknął istoty człowieczeństwa, moralnych dylematów, wytyczył ścieżkę interpretacji zachowań osób poddanych ogromnej presji. Nie była to zatem tylko rozrywka bazująca na elementach fantastyki, ale również psychologiczne ujęcia warte frapujących rozważań. Kluczowa postać musiała wpasować się w diabelsko trudne warunki, działać wbrew sobie, a przy tym brać odpowiedzialność za innych, a w końcu ci inni to nie do końca ludzie, a może jednak jeszcze ludzie? Ciekawy aspekt granicy istoty ludzkiego bytu, zagubienia w tożsamości i wspomnieniach, przy zachowaniu wiedzy, nawyków społecznych i rozumienia ogólnego porządku. Barwny humor uwidaczniał się zwłaszcza w dialogach.

Żołnierskie odwrócenie ról, hierarchia zależności zmieniła kierunek biegu. Słabość stała się siłą i odwrotnie. Postaci niemal cały czas w drodze kluczyły po wrogiej zamkniętej sferze, za wszelką cenę próbowały dotrzeć do bezpiecznej cywilizacji. Poddawane mentalnym atakom walczyły z dzikimi monstrumami, mutantami, snorkamijachociągami. Unikały napromieniowanych miejsc, oddziaływań termicznych i fizycznych anomalii. Nieustanne zagrożenie ze strony śmiertelnych wrogów i środowiska wykańczało fizycznie i psychicznie, prowadziło do skrajnego wyczerpania, wymazania pamięci, wyplucia emocji, stłamszenia jestestwa. Wszechobecny zapach zgnilizny, strachu i krwi. I jeszcze spiskowe nici kryjące się w tle, zagadka kontrolerskiej osobowości, tajemnicy martwego punktu życia. Co może bardziej przerażać niż perspektywa śmierci?

Dział: Książki
wtorek, 19 styczeń 2021 11:32

Mój książę

 

Miłosne kłamstwa i prawdziwa namiętność w przesyconym subtelnym humorem romansie z pierwszych miejsc list bestsellerów. 

„Bridgertonowie” to kolejne wznowienie płynące na fali nakręconej przez Netflix ekranizacji. Serial być może nie jest wybitny, ale z pewnością jest odpowiedzią na to, czego widzom w ostatnich czasach brakowało. Jak w porównaniu do niego wypada książka? 

Zarys fabuły

Towarzyska śmietanka i londyńska elita żyje obecnie jedynie okresem, w którym na dworze przedstawione są debiutantki. Piękne panny, z dobrych rodzin są na wydaniu i większość z nich marzy jedynie o prawdziwej miłości lub przynajmniej korzystnym zamążpójściu. Jedną z nich jest inteligentna i pełna uroku Daphne Bridgerton. Okazuje się jednak, że do jej ręki wcale nie ustawia się kolejka chętnych. Gdy na swej drodze spotyka uciekającego przed licznymi adoratorkami księcia Simona, odkrywają, że wspólnymi siłami mogą przezwyciężyć swoje tymczasowe problemy. Jeżeli Simon zacznie zalecać się do panny Daphne, to inni kandydaci również zwrócą na nią uwagę. On natomiast w ten sposób sprytnie wymknie się natrętnym swatkom. Czy plan się powiedzie? 

Moja opinia i przemyślenia

Przyznam, że serial obejrzałam z przyjemnością i to mimo tego, że wyraźnie dostrzegałam jego słabe strony, ale zupełnie nie umywa się on do książki. „Mój książę” to ciekawa, dobrze przemyślana, a zarazem lekka i pełna wdzięku powieść. Towarzyszą jej piękne opisy, wiele dobrego humoru i cudownie, niezwykle subtelnie wykreowani bohaterowie. Ogromnie cieszę się, że miałam przyjemność ją przeczytać. Przyznam szczerze, że gdybym tym razem, tak jak mam to w zwyczaju, również zaczęła od książki, to nie dokończyłabym oglądania serialu, bo na jej tle wypada rozczarowująco. 

Sądziła… ach, nawet kiedy wypadł jak burza za drzwi, sądziła, że zdołają pokonać dzielące ich przeszkody, teraz jednak nie była już taka pewna.  

Bardzo cieszę się, że „Mój książę” to zaledwie pierwszy tom serii. Oznacza to bowiem, że czeka mnie długa i wspaniała literacka przygoda. Przyznam również szczerze, że w ogóle nie zainteresowało mnie stare wydanie, które ukazało się nakładem wydawnictwa Amber. Jednak ekranizacja to naprawdę świetny sposób na promocję książki, który podziałał również na mnie. 

Podsumowanie

„Mój książę” to pełen uroku, historyczny romans, który jednak pokazuje również brutalność ówczesnego życia, która skierowana jest przede wszystkim ku kobietom. Każdy, kto chce utrzymać się na powierzchni, musi trzymać się zasad i grać w zawiłą grę, której skomplikowane reguły nie wiadomo kto i po co wymyślił. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mogła powiedzieć to o tym gatunku, ale powieść czytałam z zapartym tchem i wypiekami na twarzy. Polecam! Zdecydowanie warto po nią sięgnąć. 

Dział: Książki
środa, 16 grudzień 2020 19:41

Wigilijne opowieści

W tym roku po raz pierwszy postanowiłam przeczytać typowo świąteczną książkę. Nigdy wcześniej celowo nie sięgnęłam po tego typu literaturę – nie jestem docelowym odbiorcą romantycznych historyjek, po zwykłe obyczajówki również sięgam rzadko. Książki z zimą w tle wybieram przypadkowo i zwykle są one z działu fantastyki lub kryminału. W tym roku przeczytałam już dwie świąteczne pozycje, a jedną z nich był zbiór opowiadań „Wigilijne opowieści”, o którym krótko Wam tu opowiem.
 
Prawdę mówiąc, recenzowanie antologii znów sprawia mi kłopot. Naprawdę trudno jest oceniać coś, co składa się z kilku tak odmiennych opowieści. Nie mogę też ocenić każdego opowiadania oddzielnie, ponieważ tutaj chodzi o całokształt książki i moje odczucia w stosunku do jej pełnego obrazu. Jedne opowiadania podobały mi się mniej, drugie bardziej, ale całość wypada zdecydowanie na plus.
 
„Wigilijne opowieści” to zbiór 12 opowiadań napisanych przez dwunastu różnych autorów i okraszony dwunastoma przepisami świątecznymi. Podoba mi się to, że opowiadania można sobie dawkować. Każde jest inne, w żaden sposób nie łączą się ze sobą (ich wspólnym mianownikiem jest tylko świąteczny klimat), przez co możemy każdego dnia czytać nową historię, nawet zapominając, co działo się na wcześniejszych kartach. Ale nie tak łatwo jest zapomnieć. Niektóre rozdziały przyprawiają o gęsią skórkę lub mrożą krew w żyłach, inne zmuszają do myślenia, do zastanowienia się nad swoim życiem.
 
Podobało mi się, że przynajmniej dwa z tych dwunastu opowiadań pokazuje nam rys historyczny świąt. Opowieść Martyny Raduchowskiej pokazuje nam dawne obrządki, jakie były wykonywane w Wigilię Bożego Narodzenia, a historia napisana przez Katarzynę Berenikę Miszczuk przybliża nam postać Świętego Mikołaja. Ale nie tylko te dwie pisarki postanowiły nauczyć nas czegoś przez zabawę, inni autorzy również zamieścili ważne przekazy w swoich małych dziełach, przez co „Wigilijne opowieści” są naprawdę wartościową książką.
 
Chociaż opowiadania czyta się lekko, nie można do końca powiedzieć, że nastrajają świątecznie. Choć czuć, że każdy autor pisał dla nas od serca, to nie są to typowe lekkie, romantyczne opowiastki. Spotykamy się tutaj kilkukrotnie z problemami rodzinnymi, jednak nie otrzymujemy końcowego pojednania bohaterów, jak to zwykle bywa w filmach, jednak zostajemy przepełnieni nadzieją, że przyszłość okaże się dla nich dobra i łaskawa. Aczkolwiek nie mamy tej pewności. Antologia nie pokazuje nam cukierkowego świata, tylko przedstawia go takim, jakim jest. Magia świąt nie przychodzi znienacka – tworzy ją każdy z nas.
 
Tym, co mi się niezmiernie podobało, były przepisy. Każdy z autorów podzielił się przepisem na potrawę świąteczną, jakiś deser lub coś mocniejszego, jak ajerkoniak. A że uwielbiam piec i gotować, już nie mogę się doczekać, aż wypróbuję te przepisy we własnej kuchni. Ten mały dodatek sprawił, że książka urosła w moich oczach, dlatego też dostała wyższą ocenę.
 
Opowiadania czyta się bardzo szybko - mimo ponad 400 stron, można je przeczytać w jedno popołudnie, choć ja sobie podzieliłam tę przyjemność na cztery wieczory. Początkowo uważałam, że książkę przeczytam raz i później będzie się jedynie kurzyła na regale lub oddam ją do biblioteki – och, jak bardzo się myliłam. Mam zamiar wracać do tej antologii co jakiś czas, a na razie, jeszcze przed świętami zamierzam puścić ją w obieg wśród mojej rodziny. Wiem, że im też się spodoba. Uważam, że jeśli tak jak ja, nie lubicie cukierkowego świata i mnóstwa wątków romantycznych, to „Wigilijne opowieści” są idealną, niewymagającą lekturą na świąteczny czas.
Dział: Książki
środa, 09 grudzień 2020 18:03

Śreżoga

Za kwartał minie pięć lat, gdy sięgnęłam po pierwszą powieść Katarzyny Puzyńskiej i weszłam w groźne progi Lipowa. Nadmienię, że byłam dosyć zapóźniona i gdy ja sięgałam po "Motylka", na rynku było już przynajmniej pięć powieści z tej serii. Po tomie pierwszym następnego dnia pobiegłam po następne trzy, bo piąty miałam już w domu. Teraz dostajemy dwunasty. To trudne utrzymać doskonałą passę przez tyle tomów, nie mogę powiedzieć, że autorce zawsze udawało się trzymać mnie na granicy stanu przedzawałowego. Czasami uważałam, że przesadza, że za bardzo plącze akcję. Jednak wydaje te książki w takich odstępach czasowych, że zwykle zostaje mi w głowie, że chciałam wiedzieć co u bohaterów dalej, a jakieś drobiazgi niby mam z tyłu głowy, ale ciekawość wygrywa. Byłam pewna, że "Śreżoga" to nazwa nowej miejscowości, jakaż była moja konsternacja, gdy okazało się, że moja Rodzicielka je zna, ba moja Babcia lubiła go używać. To tyle w temacie dumy z zasobu słów. Zaczęłam czytać i byłam trochę zła, że autorka idzie w taką stronę, że tak pogrywa i już miałam rzucić książkę w kąt i zablokować Katarzynę Puzyńską na wszystkich social mediach, ale! Jakby powiedziała Klementyna. Spoko. Po kolei.
 
Mamy rok 2020, dwa lata po samobójstwie Emilii Strzałkowskiej brodnicka policja żyje po staremu, policjanci tropią tych złych, a Daniel rzucił alkohol, papierosy i nie umie zapełnić pustki, po kobiecie, którą kochał, a która zabiła się, bo on nie miał na tyle siły, by wybrać dobrze.  O co jego syn, który po śmierci matki wstąpił również do policji, także ma do niego pretensje. Zostają znalezione nowe zwłoki, o ironio zwłoki znajduje Weronika Podgórska, która wybrała się na przechadzkę z Klementyną, aby porozmawiać o tym, co się dzieje z Danielem, znikąd pojawia się Maria Podgórska, przekonana, że skoro będą rozmawiać o jej Danielku, powinno to być w jej obecności. Gdy kobiety deliberują nad zwłokami, docelowy obiekt ich rozmów, zostaje wezwany do zajazdu, gdzie znaleziono zwłoki, a zaraz się okazuje, że również jest i drugi denat. Szybko się okazuje, że wiele wątków wraca do sprawy sprzed dwóch lat, nad którą pracowała Emilia, tylko że sprawca tamtego zabójstwa siedzi w więzieniu. Wracamy do roku 2018 towarzyszyć Emilii w ostatnim śledztwie...
 
Coś, za co na początku byłam na Puzyńską wściekła, bo już opłakałam Emilię, uznałam, że autorka gra na emocjach no i cóż. Tak Katarzyna Puzyńska zagra na emocjach do tego stopnia, że polecam do książki valium. Do niektórych książek dawali kiedyś płyty, do tej powinni dawać skrzyneczkę z valium w takim zestawie jak do zastrzyków przeciwzakrzepowych. Co za emocje! Po pierwsze pod koniec, gdy dochodziło do rozwiązania, byłam skołowana, a nikt mną tak nie obrócił w ciemno od kilkunastu lat, gdy ostatni raz bawiłam się w ciuciubabkę. Po drugie się popłakałam. Po trzecie Katarzyna Puzyńska musi ewidentnie lubić Daniela Podgórskiego, bo on w każdej sytuacji budzi ciepłe uczucia, wiem, co mówię, śledzę go już od kilkunastu tomów. Dałam się porwać tej historii, intensywnie próbowałam zgadnąć, kto i dlaczego zabił, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Mam teraz ochotę wrócić do tej serii od pierwszego tomu. Pewnie będę wierna tej serii do końca!
Dział: Książki

Bogaty program spotkań, paneli dyskusyjnych, prelekcji i wideo-wywiadów, a także galeria prac konkursowych z tegorocznych edycji konkursu dla dzieci i na krótką formę komiksową, rozgrywki turniejowe w League of Legends i możliwość otrzymania specjalnej antologii komiksowej. To wszystko czeka na uczestników wirtualnej edycji tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, który odbędzie się on-line, w dniach 14 i 15 listopada br. na platformie www.komiksfestiwal-cyberedition.com 

Dział: Wydarzenia
czwartek, 22 październik 2020 21:57

W cieniu zła

W cieniu zła zaczyna się obiecująco, aby później oplątać czytelnika swoimi mackami. Alex North skonturował thriller niemal idealny; taki, od którego nie można się oderwać, ale jednocześnie mamy ochotę odłożyć książkę, bo wzbudza lęk. Uważajcie, bo po tej książce, będziecie się bali zasnąć.
 
Osiedle Gritten Wood ma za sobą traumatyczne chwile. To tutaj dwójka nastolatków dokonała brutalnego morderstwa na swoim rówieśniku, po czym zażyli tabletki nasenne. Jeden z nich zniknął, a jego ciała nigdy nie odnaleziono. Jedni myślą, że nie żyje. Jeszcze inni, że uciekł i nie poniósł winy za swoje czyny. Paul Adams doskonale wie, co się wtedy stało, chociaż uciekał przed tymi wspomnieniami. Do czasu, aż musi wrócić do swojego rodzinnego domu, bo jego matka umiera. Przedziwny lęk i obawa nie chcą go opuścić. Okazuje się, że w okolicy dochodzi do podobnych morderstw, a na jednym forum ludzie doradzają sobie na temat świadomego snu i opowiadają o pani Czerwone Ręce. Kto stoi za tymi morderstwami?
 
W tej książce nic nie jest takie, na jakie wygląda. Zagłębiając się w akcję, nie wiedziałam, co jest prawdą, a co fikcją i senną marą. Wielokrotnie autor wodził mnie za nos. Mylił tropy, zmieniał bieg wydarzeń, dodawał zdanie czy słowo za dużo. W wyniku tych wszystkich zabiegów czułam się zagubiona, a lęk, który towarzyszył mi od pierwszych stron, tylko narastał. Gdy autor zaczął odkrywać swoje karty i tempo akcji zaczęło wzrastać, czułam, jakby serce miało mi wyskoczyć z klatki piersiowej. Już dawno przy żadnej lekturze nie odczuwałam takich emocji jak przy W cieniu zła. Nie spodziewałam się, że ta książka tak mną wstrząśnie, otoczy swoimi mackami i nie da o sobie zapomnieć. Thriller Alexa Northa to historia, od której nie da się oderwać. Nie zaczynajcie lektury, jeżeli musicie rano wstać, bo gwarantuje wam, że worki pod oczami będą wielkie.
 
Wspomniałam już o chaosie, który autor celowo wprowadził w W cieniu zła. Jednak czuć, że autor nad wszystkim panuje, że wszystko jest zaplanowane od pierwszego do ostatniego słowa. Nic nie jest tutaj oddane przypadkowi, a wszystkie wątki są zamknięte i dopięte na ostatni guzik. Dobrze czytać książkę, gdzie nie ma niedopowiedzeń, niedociągnięć czy nierozwiązanych wątków. W cieniu zła to dopracowana, zamknięta historia, od której nie można się oderwać.
 
Alex North stworzył kolejny świetny thriller, który otumania czytelnika i nie daje o sobie zapomnieć, nawet po zakończeniu lektury.

 

Dział: Książki