kwiecień 24, 2024

piątek, 28 maj 2021 12:07

Rozmowa z W&W Gregory, Autorem powieści "Dwuświat"

By 
Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Niedawno mieliśmy okazję zadać kilka pytań Autorowi świetnej książki, która ukazała się nakładem wydawnictwa AlterNatywne, "Dwuświat". W oczekiwaniu na kolejną część serii, zapraszamy do lektury wywiadu. 

Skąd czerpał pan inspiracje by stworzyć „Dwuświat”?

Pomysł na historię o podzielonym świecie, w którym występuje problem demograficzny, powstał ponad dekadę temu. Wtedy stworzyłem w formie notatek zarys losów jednej bohaterki na tle znacznie szerszego kontekstu. Widząc co się dzieje z naszym spolaryzowanym społeczeństwem postanowiłem wrócić do tego projektu. Podczas pisania szybko zdałem sobie sprawę, że historia ma ogromny potencjał, gdyż chcąc pokazać w którym kierunku zmierza ludzkość, nie sposób tego spisać w jednej książce. Do stworzenia podwójnie dystopijnego uniwersum wystarczyło się rozejrzeć i mieć podstawową wiedzę historyczną. To ludzkie zachowania stały się dla mnie bazą. A cała reszta, kolaż niuansów sam się podpowiadał, kiedy tylko myślami wchodziłem do tego świata. Muszę się przyznać, że od wczesnej młodości kreowanie sprawiało mi ogromną radość i szło mi gładko. Obecnie wykorzystuję ten dar w pracy zawodowej, a także podczas realizowania swojej pasji – pisania.


Jak długo pracował pan nad książką?

Kiedy pisałem pierwszą część serii, szczęśliwie miałem sporo wolnego czasu, więc mogłem się skupić tylko na tworzeniu. Samo pisanie zajęło mi trzy miesiące. Potem rozpoczął się proces dopieszczania i planowania kontynuacji, który trwał kolejne trzy. Z drugą częścią już nie poszło tak gładko, bo praca zawodowa nie pozwalała mi poświęcić tyle czasu, ile chciałem, dlatego ledwo udało mi się zmieścić w ciągu jednego roku. Obecnie pracuję nad trzecią częścią i tego czasu mam jeszcze mniej. Już wiem, że będę musiał nadgonić, żeby się zmieścić w zaplanowanym terminie, by każda z części wychodziła mniej więcej co rok.      


„Dwuświat” nie jest typową, popularną literaturą fantasy, czy trudno było znaleźć wydawcę powieści?

To prawda. „Dwuświat” nie jest lekką historyjką, tym bardziej nie jest to fantasy :-), a raczej wielogatunkowa opowieść z przewagą science fiction. Ja nazywam tę serię „bajka dla dorosłych”. Przed autorem takiego utworu z pewnością stoi wiele przeszkód w znalezieniu wydawcy, szczególnie dotkliwy jest status beniaminka. W tym kraju i tych czasach, kiedy mało się czyta, debiutanci nie mają łatwo. Tym bardziej, jeśli chcą pisać i wydawać nieoczywiste historie. Banał się sprzedaje, ale to nie moje rewiry.


Kiedy czytelnicy doczekają się drugiej części?

Wszystko wskazuje na to, że Księga II (jeszcze nie mogę zdradzić tytułu :-) ) pojawi się w sprzedaży jesienią tego roku. Obecnie trwa proces redakcyjny.


Czy moralność (a raczej jej brak) już w planach miała być ważnym aspektem całej fabuły?

Jak już wspomniałem, piszę o ludziach. I chociaż osadziłem ich losy w wyimaginowanym świecie, podłożyłem inne kłody pod nogi, to nadal jest ten sam gatunek. Moi bohaterowie mają te same wady, co mieszkańcy Ziemi. A że jest to political fiction działa również ta sama zasada, że im bliżej świecznika, tym gorzej. :-) 


Czy jest pan zadowolony z odbioru książki przez czytelników?

Dla autora, szczególnie debiutanta każda ocena czytelnika jest cenna. To drogowskazy. Zamierzam je wykorzystywać, by rozwijać swoje pisarstwo. „Dwuświat” nie jest ani lekki, ani jednoznaczny. Może się spodobać zarówno fanom fantastyki, ale też osobom, które na co dzień nie sięgają po ten gatunek, lecz są otwarte. Prawidła wykorzystane w książce są uniwersalne. Jednym czytelnikom podoba się nowe uniwersum, innym szalone reformy społeczne czy niespotykane, nieszablonowe rozwiązania, a jeszcze innym ironiczne odwołania do naszej rzeczywistości. I to jest super, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Jak na początek opinie i recenzje są w zasadzie bardzo pozytywne, więc nie śmiałbym narzekać, ale to dopiero początek. Znam swoje miejsce w szeregu i wiem, że na prawdziwy sukces, trzeba zapracować.

   
Jaką literaturę czyta pan na co dzień?

Nie mam za wiele czasu na czytanie, a szczególnie rzadko sięgam po beletrystykę. Chętniej sięgam po książki popularnonaukowe, które mogą poszerzyć moją wiedzę, szczególnie te odnoszące się do kwestii humanizmu, odległych nam kultur i religii. Z nich czerpię także inspirację do moich książek. Poza tym mam sporo znajomych, którzy piszą i wydają. Nie tyle z obowiązku, co z czystej kumpelskiej ciekawości czytam ich dzieła, najczęściej są to obyczajówki.     


Czy istnieje tytuł, który chciałby pan polecić czytelnikom, którym spodobał się „Dwuświat”?

Czytelnicy lubią opierać się na wzorcach, wyznaczonych standardach. Moi porównują „Dwuświat” (szczególnie klimat Inco) do „1984” G. Orwella, inni do „Opowieści podręcznej” M. Atwood, jeszcze inni (pewnie z uwagi na liczbę trupów :-)) nawet do „Gry o tron” G.R.R. Martina, choć moja seria nie zawiera ani jednej postaci o nadprzyrodzonych zdolnościach. Ja tylko wykorzystuję coś na kształt mitologii, raczej przekazywanej z ust do ust, wymyślonej przez ludzi jako narzędzie władzy. Oczywiście traktuję te wszystkie porównania, szczególnie do tak zacnych pozycji jako nobilitację, choć moją intencją nie było kopiowanie. Nie chciałbym być zaszufladkowany. Jeśli ktoś polubi „Dwuświat” Księga I – Przedwojnie”, to znaczy, że musi przeczytać Księgę II. Oj będzie się działo. :-)  

Gdyby pan miał napisać swoją powieść od nowa, to czy coś by się w niej zmieniło?

Uważam, że „Dwuświat Księga I – Przedwojnie” to zamknięty projekt. Efekt jest taki, jaki sobie zaplanowałem od początku, czyli tą książką chciałem zaprosić czytelników do nowego uniwersum. Są w niej opisy, smaczki tworzące tło, szczególnie w pierwszych rozdziałach. Dla osób niecierpliwych może ich być za dużo, lecz dla uważnych, którzy są ciekawi, co niesie za sobą wielowątkowa narracja pełna nieoczekiwanych rozwiązań, to będzie gradka. Rozwinięcie znajduje się w kolejnych częściach i jeśli miałbym uszlachetniać to tylko serię, i tylko poprzez dodawanie kolejnych kart do odkrycia. Wydaje mi się, że tak jest ciekawiej, jeśli nie wszystko dostajemy od razu na tacy.  

Jak wygląda miejsce, w którym pan pisze?

Piszę w salonie lub sypialni. Na sofie, na łóżku, nawet na podłodze, latem w fotelu na tarasie lub w leżaku. Nie mam specjalnego gabinetu. Zresztą jeśli nie muszę, to nie siedzę przy biurku, bo ono ogranicza. Lubię zmieniać pozycje. Kiedyś najchętniej pisałem siedząc na sofie z nogami opartymi o ławę i z laptopem na kolanach. Kilka miesięcy temu dostałem od żony na urodziny specjalny fotel typu „uszak” z podnóżkiem i teraz to on jest mi druhem, kiedy wymyślam kolejne tarapaty moim bohaterom.  

Serdecznie dziękujemy za rozmowę, redakcja Secretum