grudzień 21, 2024

poniedziałek, 23 listopad 2020 18:31

Zbigniew Kasprzak "Kas" w rozmowie z Secretum

By 
Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Zbigniew Kasprzak − polski rysownik komiksów. Od początku lat 90. XX w. mieszka w Belgii, gdzie tworzy pod pseudonimem Kas. Jest współautorem serii komiksowych Yans oraz Halloween Blues, obecnie współpracuje z wydawnictwem Le Lombard.

 
Jest Pan ugruntowanym międzynarodowym rysownikiem. Jednak na wszystko potrzeba czasu. Ile trwało urzeczywistnienie młodzieńczego marzenia, czyli narysowanie komiksu przedstawiającego życie Marylin Monroe?


Filmy z Marylin Monroe ogladalem jako bardzo młody człowiek i chociaż wywarla na mnie ogromne wrazenie jako filmowa gwiazda „planetarna”, wtedy do glowy mi nie przychodzilo narysowanie jej w komiksie. Więcej, nie przypuszczałem nawet, ze będę kiedyś zawodowo rysowal komiksy, zatem nie może być mowy o „mlodzienczym marzeniu”. Natomiast zauroczenie nia odzylo w momencie gdy belgijskie wydawnictwo Casterman zwrocilo się do mnie z propozycja narysowania komiksu biograficznego o MM, wtedy już postaci ikonicznej. Zaakceptowalem to wyzwanie i rysowałem, a raczej malowałem z ogromna przyjemnoscia, zanurzając się raz jeszcze w swiat lat 50-tych i 60-tych i w jego filmowy mit.

Jak Pan wspomina początki publikowania „Tempa” czy „Fantastyki”?


Jedno wydawnictwo do drugiego ma się nijak. „Tempo”, tygodnik sportowy i „Fantastyka” miesięcznik litaracki były względem siebie na antypodach rynku prasowego. W „Tempie”, przez lata byłem grafikiem o stalej współpracy, niemalże etatowym i ta praca dawala mi nie tylko srodki do zycia, ale stwarzala mi szanse znakomitej zabawy w domenie rysunku -komentarza humorystycznego, realistycznego, czy satyrycznego na temat aktualności sportowych. „Fantastyka, nowe wówczas pisma na polskim rynku otwierala droge do pasjonującej mnie narracji SF lub Fantazy w formie komiksu lub ilustracji. Znakomite miejsce publikowania „produktów” niczym nieskrepowanej wyobraźni, czego dowodem może być chociażby mój „Czlowiek bez twarzy” do scenariusza Andrzeja Krzepkowskiego, opublikowany w 1984 roku. 

Czy przejęcie, za prośbą Rosińskiego, „Yansa” było dla Pana kariery jednym z kamieni milowych? 


Niewatpliwie był to fakt determinujący w dużym stopniu kierunek mojej kariery i miejsce j j rozwijania. Za pomocą kotraktu na „Yansa” ( Hans na rynku frankofońskim), znalazłem się w Belgii jako jeden z autorow wydawnictwa ”Le Lombard”, dla którego w miare upływu lat narysowałem również inne serie i pojedyncze tytuly.

Dlaczego rysował Pan w Belgii pod pseudonimem „Kas”?


Rysowal? Nie uzywalbym czasu przeszłego. Rysuje tutaj wciąż pod tym pseudonimem. Powod był bardzo prosty; nie moglem znieść „masakrowania” mojego nazwiska przez frankofonow, jak i nerlandofonow, wiec dla uproszczenia zatrzymalem się na jego trzech pierwszych literach. „Kas”, to latwe do wymówienia i zapamiętania…, no i szybko się podpisuje „sterty” albumow do dedykacji dla czytelnikow. Wiecej, tutaj wielu miejscowych atorow działa pod pseudonimami, to powszechna praktyka.

Którą grupę uważa Pan za obecną docelową swoich najnowszych komiksów, czyli np. „Halloween Blues”: czy raczej to wierni czytelnicy wcześniejszych dzieł, czy raczej dzisiejsi licealiści, wychowani na superbohaterskości komiksowych bohaterów?


Zachodnioeuropejska publiczność ma ogromna oferte do wyboru, wiec lansując serie, rzeczywiście zwracamy się do grup potencjalnych czytelnikow, których lacza preferencje do poszczególnych tematyk czy gatunkow.  Trzeba jednak przeznac, ze istnieje taki trzon publiczności, która siega po wszystkie albumy ulubionego autora, którego darza specjalna uwaga. W tej „wiernej” publiczności pokładamy nadzieje, szczególnie w momencie gdy diametralnie zmieniamy tematykę komiksu lub (szczególnie) styl graficzny. Na ten lektorat skladaja się bardzo rozni wiekowo i socjalnie czytelnicy. Sa wśród nich licealiści, ojcowie czy matki rodzin, studenci, profesorzy, urzędnicy i robotnicy ale również emeryci…. Naprawdę. Komiks tutaj ma tradycje wielopokoleniowa.

Historie zamieszczone w „Bogach z Gwiazdozbioru Aquariusa” to często zlepek zgrabnie wkomponowanych w rzeczywistość, przyszłość i przeszłość teorii spiskowych. Jakie z dzisiejszych teorii spiskowych mogłyby znaleźć się z powodzeniem w kolejnych Pana komiksach?



Nie zgadzam się na określenie „spiskowymi”,  popularnych w epoce powstania „Bogow z Gwiazdozbioru Aquariusa” teorii doszukujących się pozaziemskich korzeni naszej cywilizacji. Nie było w tym zadnego spisku, natomiast spora doza mylnych interpretacji reliktow przeszlosci, sensacjonizmu i amatoryzmu, paralelnych do wszechobecnego wowczas zainteresowania UFO. Poklosie? Masa teorii bazowanych na mylnych lub naukowo chybionych przesłankach i wszechobecnej, podświadomej checi znalezienia „krewniakow” z kosmosu za wszelka cene. Czy rzeczywiście „wyssana z palca” … nie wiem. Potega marzen maskujących fakty może szkodzić zdrowemu rozsądkowi, ale raczej trudno tu dopatrywać się spisku, a raczej przyczynka do kreacji dziel fantastycznych, czasem fascynujących wizje artystyczna. Nasza dzisiejsza epoka obfituje w wiele rodzajow teorii spiskowych, ale jakos żadna z nich do tej pory nie zaispirowala mnie twórczo.

Jacy autorzy i autorki, żyjący czy też nie, świata komiksowego są Pana wzorami, mentorami, inspiracjami?


Za długo by tu wymieniac cala plejadę autorow i autorek, których cenie i lubie. Nie mam specjalnie zdefiniowanych wzorow do naśladowania, czy mentorow. Natomiast wszyscy , my autorzy, ulegamy w jakims stopniu, zapewne podświadomie, wpływom w wyniku lektury, kontaktu z pracami innych i inspirujemy się bezwiednie ich doświadczeniami, wlaczajac je do naszej swiadomosci twórczej. Wydaje mi się to czesciowo nieuniknione w kontekście tak rozbudowanego rynku i tak obfitej oferty, chociaż, żeby wplywac na innych trzeba mieć nietuzinkowa osobowość artystyczna i nie zawaham się wyroznic jadna z takich postaci ,w komiksie. Niezyjacy już tworca Jean Giraud, znany również jako Moebius, który posiadal niezwykle rzadka umiejetnosc dostosowywania srodkow wyrazu do wyborow tematycznych, jakimi się kierowal. Robil to z fascynującym kunsztem, swiadomoscia i latwoscia… ot, komiksowy GENIUSZ.

Jak wygląda przykładowy dzień pracy rysownika i scenarzysty takiego jak Pan? Czy tak jak w przypadku mangi japońskiej przy dużych projektach także pracuje sztab asystentów?


Komiks wymaga ogromnego nakładu pracy i czasu, szczególnie rysowany realistycznie. Trzeba być z natury „długodystansowcem”. Bez regularnej, codziennej pracy nad planszami przez długie miesiące, a niekiedy nawet lata, nie sposób narysować albumu skladajacego się z setek rysunkow narracyjnych, często bardzo zlozonych. W przypadku serii lub albumow o dużej objetosci trzeba dużej odporności psychicznej i fizycznej. Pracuje, tak jak większość moich europejskich kolegow – rysownikow, najczęściej w tandemie z kolorystka, co pomaga dzialac  trochę szybciej i skuteczniej. W moim wypadku jest to moja zona, Grazyna, scenografka, również absolwentaka Krakowskiej ASP, uzywajaca pseudonimu Graza. Jednak w fazie zasadniczej, rysunku czrano-bialego, pozostaje sam na sam z plansza. Kolor dochodzi w następnej fazie. Zasadniczo jest to praca samotnicza, wymagajaca skupienia i dyscypliny, dlatego rytm „produkcji albumow” nie jest imponujący w przypadku rysownikow europejskich, takich jak ja. Wydawca oczekuje od autora standartowao 1-go albumu na rok. System polegający na tworzeniu zespołowym w formie studio zatrudniającego liczniejszych rysownikow i kolorystów, z podzialem pracy korygowanej przez „mistrza” sprawdza się w USA przy komiksach, a szczególnie przy tworzeniu japońskiej mangi, ale w Europîe tego typu działania pomimo licznych prob nie nabraly trwałego charakteru. Chyba artyści europejscy sa z natury zbyt wielkimi indywidualistami, zatem w skuteczności rynkowej przegrywamy z uwagi na tradycyjna, rzemieslnicza forme funkcjonowania. Natomiast jeśli chodzi o jakość pracy nie musimy się w tym kontekście wstydzić.


Jakie są najbliższe plany? Jest może szansa na 13 tom „Yansa”, skoro André-Paul Duchâteau ma gotowy scenariusz?



Najblizszych planow na razie nie zdradzam, gdyż nie podjalem jeszcze wiazacych decyzji wyboru jednego z kilku projektów, które mnie ostatnio „neca”. W ostatnim polroczu  pochlaniety byłem przeprowadzka, zwiazana ze zmiana domu, urządzaniem sobie nowej pracowni i na obserwacji hibernowania kultury i sztuki z powodu pandemmi Covid-19.
Co do 13-teg tomu „Yansa”, scenariusz istnieje od lat i czeka…. A.-P.Duchâteau niestety nie doczekal się jego realizacji gdyż pare miesięcy temlu zmarl w wieku 95lat. Rzeczywiscie…zrealizowanie w końcu tego albumu mogloby być piekna forma holdu dla tego wielkiegoi i wspaniałego czklowieka.


Jakie rady dotyczące rozwoju mógłby Pan wymienić, by zainspirować dzisiejszych rysowników? I czy Pana zdaniem mają oni obecnie lepszy czy gorszy start, zwracając uwagę na to, że komiks wydaje się mieć lepszą prasę, ale gorszą pozycję na rynku niż jeszcze 20-40 lat temu?



Jestem raczej przeciwnikiem dawania rad młodszym, czy zaczynającym karierę rysownikom? Chyba , ze bardzo usilnie o to prosza. Mysle, ze każdy ma do przejścia swoja droge i żeby być w zgodzie z sobą i osiagnac cel wcale nie musi stosować się do czyichś rad czy nasladowac poprzednikow. Ci, którzy maja talent i nie boja się ciężkiej pracy instynktownie znajda wlasna sciezke do samorealizacji? Swiat, również wydawniczy ewoluuje tak szybko, ze tzw słuszne rady traca slusznosc błyskawicznie. Bawic się z entuzjazmem tym, co się robi i być w tej pracy szczerym , jest podstawowym czynnikiem „podboju serc” odbiorcow. Nie sposób nie zauwazyc, ze w tej profesji jest natłok aurtorow, a rynek obecnie nie powieksza się , wiec znalezienie swojego miejsca nie jest latwe, ale entuzjazm nie przyjmuje słowa „niemoizliwe”, natomiast dobrze funkcjonuje w parze z „wytrwaloscia”.

 

Z rysownikiem rozmawiała Monika Kilijańska