Rezultaty wyszukiwania dla: SPI
Premiery komiksowe wydawnictwa Gindie
W ten weekend (3-4 październik) podczas Międzynarodowego Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi (Atlas Arena) swoją premierę będą miały cztery komiksy wydawnictwa Gindie: "Gedeon", "Kij w Dupie 2", "Portal" oraz "Giacomo Supernova 3". Wszystkie powstały m.in. dzięki zbiórkom funduszy w serwisie wspieram.to. Dodatkowo podczas festiwalu będzie można spotkać autorów tych nowych pozycji.
Serce ze szkła
Kiedy ojciec proponuje Juli, by przerwę świąteczną spędzili na odciętej od lądu wyspie Martha's Vineyard, dziewczyna nie jest zachwycona, tym bardziej, że jej rola polegałaby na dotrzymywaniu towarzystwa synowi pana domu, prywatnie szefa jej taty. Chłopak niedawno przeżył śmierć narzeczonej i przyda mu się jakaś przyjazna dusza u boku. Nie chcąc sprawić przykrości ojcu, Juli zgadza się i w ten sposób wkracza do świata, gdzie przeszłość nadal jest bardzo żywa, a miejscowa legenda żyje w świadomości mieszkańców wyspy.
Do napisania Serca ze szkła, będącego pierwszą częścią trylogii, zainspirowała autorkę słynna powieść Daphne de Maurier Rebeka. Ta licząca dziś blisko 80 lat powieść, utrzymana w mrocznym gotyckim stylu, nadal zachwyca twórców filmowych i teatralnych.
W bardzo podobnym klimacie jest utrzymana powieść Kathrin Lange. Piękna wyspa, o skalistym wybrzeżu, na którym dawno temu rozbił się statek. Samotny w swej żałobie David, który po tragicznej śmierci narzeczonej zamknął się w sobie i nie pozwala sobie pomóc, a nawet podsyca wrogość otoczenia wobec własnej osoby. Indiańska pokojówka, która wciąż mówi o starych przesądach. I nieświadoma zagrożenia dziewczyna z zewnątrz, z miejsca dająca się zauroczyć głównemu bohaterowi.
Przede wszystkim od razu przypadł mi do gustu klimat tej historii. Piękne stare domostwo z mnóstwem tajemnic, wyspa odcięta od świata w czasie śnieżycy, samotny w swym bólu David i pragnąca poznać sekrety tego miejsca Juli. Nad wszystkim zaś unosi się, trochę jakby kpiąco, duch zmarłej Charlie, która była po prostu naj, jednak przy bliższym poznaniu jej życia, okazuje się, że może jednak nie do końca i nie we wszystkim. Te wszystkie sekrety i niedomówienia są elektryzujące.
Sceptyczna i trzeźwo patrząca na świat Juli, zostanie poddana ciężkiej próbie, gdy okaże się, że w starciu z otoczeniem, zaczyna tracić zmysły. Słyszy szepty, ma coraz większy mętlik w głowie i luki w pamięci. Czy to żądny zemsty duch zmarłej dziewczyny? Czy może stara klątwa Madelaine? A może jeszcze coś innego?
Rozwiązanie tej zagadki okaże się dość trudne i właściwie do samego końca trudno stwierdzić, ile w tym działań nadnaturalnych, a ile ludzkich.
O ile klimat powieści jest wręcz wzorcowy, jak dla tego gatunku, o tyle sam wątek romansowy wzbudził pewne moje wątpliwości. Jakoś nie byłam do końca przekonana o sile uczucia Juli do Davida. Chodzi mi o to, że początkowo bohaterka jest zirytowana grubiaństwem chłopaka i złości ją to, a niedługo potem przyznaje, że się w nim zakochała. Poczułam się trochę, jakby mi coś umknęło, bo o rozwoju uczuć bohaterki mamy tu naprawdę mało.
Mimo tego drobnego mankamentu, książkę czytało mi się świetnie i w sumie cieszę się, że to jeszcze nie koniec. Nie wyjaśniono wszystkich tajemnic bohaterów, nie zażegnano niebezpieczeństwa na amen. Chętnie wraz z bohaterami wrócę na Martha's Vineyard i odkryję kolejne sekrety mieszkańców.
Serce ze szkła to dobra lektura na jesienną pluchę. Przyjemna mieszanka tajemnicy, grozy i romansu rozgrzeje i pozwoli się rozmarzyć. Polecam!
Wywiad z Dariuszem Sypeniem
Prozaik, autor utworów fantastycznych i psychologiczno-obyczajowych. Studiował we Wrocławiu, a ostatnio zamieszkał z rodziną w podwarszawskiej miejscowości. "Dżungla", debiutancka powieść, ukazała się 9 września 2015 roku nakładem Wydawnictwa Czwarta Strona. Opowiada o skonolizowanym przez ludzi Marsie w XXIII wieku, na którym z nieznanych przyczyn pojawia się dziwny roślinopodobny twór.
Agenda 21
Świat osiemnastoletniej Emmeline wyznaczają mury jej Mieszkalnika, a wypełnia go obowiązek wyprodukowania codziennej dawki energii na desce energetycznej i uczestnictwa w Zebraniach Uświadomienia. Nie wie, co to wolność, możliwość wyboru i wiara, a opowieści matki o „dawnych czasach" i świecie zwanym Ameryką są dla niej zbiorem zakazanych baśni. Do czasu.
Agenda 21 przedstawia przerażającą, totalitarną wizję przyszłości, w której ludzie stłoczeni w niewielkich Wspólnotach, zostają pozbawieni wszelkich praw, nawet tych elementarnych, jak prawo wyboru partnera i możliwości wychowania własnego dziecka. Nadrzędne wytyczne wymagają od nich jedynie produkowania energii oraz rozmnażania, przy czym dzieci odbierane są matkom natychmiast po porodzie i umieszczane w tzw. dziecięcych Wioskach. Niewiele więc różni się to od warunków życia zwierząt na współczesnych hodowlach i fermach.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest wdrożenie przed laty dyrektyw, których głównym celem było ograniczenie wpływu człowieka na środowisko naturalne, a ostatecznym celem – cofnięcie szkód wyrządzonych przez minione stulecia. Krok po kroku zaawansowana ludzka cywilizacja cofała się w kierunku stadium, w którym człowiek miał minimalny wpływ na przyrodę, ale jednocześnie został od niej całkowicie odseparowany.
Autorką książki jest Harriet Parke, jeden z niewielu ghost writerów, wymienionych z nazwiska na okładce napisanych przez nich książek. Gdyby historia ta ukazała się tylko jako jej powieść, byłaby po prostu jedną z wielu dystopii, tak popularnych w ostatnim czasie. Agenda 21 to jej powieściowy debiut, co można dostrzec w niektórych rozwiązaniach fabularnych oraz sposobie przedstawienia postaci, ale w ogólnym rozrachunku można orzec, że jest to debiut udany. Historia płynie wartko, ma swoje logiczne uzasadnienie i – mimo pewnych niedociągnięć – wciąga.
Jednak odbiór powieści, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, zmienia się diametralnie za sprawą drugiego nazwiska, które widnieje na okładce. Glenn Beck, raczej nieznany po tej stronie Atlantyku, wzbudza za oceanem wiele kontrowersji. Znany jest z radykalnych politycznych przekonań, a za sprawą dołączonego posłowia jego autorstwa, książka nabiera mocno politycznego wydźwięku i staje się swoistym manifestem przeciwko wdrożeniu w życie tytułowej Agendy 21.
O istnieniu Agendy 21, wstyd się przyznać, dowiedziałam się dopiero za sprawą niniejszej powieści. To przygotowany przez ONZ program dotyczący zrównoważonego rozwoju ludzkości i ochrony zasobów środowiska naturalnego, zaakceptowany przez ponad sto państw już w 1992 roku. Glenn Beck postrzega jej założenia jako pierwszy krok do sprawowania kontroli nad społeczeństwem, bowiem wdrożenie w życie większości jej założeń wymaga przede wszystkim monitorowania niemal wszystkich aspektów ludzkiej działalności. Z tego względu przez wielu krytykowany jest jako propagator teorii spiskowych, choć muszę przyznać, że swoje wywody potrafi ubrać w naprawdę przekonujące argumenty. Czy się z nim zgodzimy, to już zupełnie odmienna, całkiem indywidualna kwestia.
Podsumowując, Agenda 21 przedstawia szokującą wizja świata, w którym ekologia staje się źródłem zła i upadku człowieczeństwa. Można odczytywać ją dwojako – zarówno jako dystopijną, fikcyjną wizję przyszłości, jak i przestrogę przed bezmyślnym wdrażaniem niebezpiecznych w skutkach dyrektyw polityczno-ekonomicznych. Jednak niezależnie od tego, czy uwierzymy w teorię spiskową otaczającą rzeczywistą Agendę 21, warto sprawdzić, jak mógłby wyglądać świat, gdyby jej najbardziej radykalne założenia zostały wprowadzone w życie.
Czy boisz się ciemności?
„Czy boisz się ciemności?" to jeden z pierwszych młodzieżowych seriali (zainspirowany najpewniej „Opowieściami z krypty"), który łączył w sobie gatunki science fiction, fantasy oraz horroru. Kanadyjska produkcja swoją premierę miała w 1991 roku w Halloween. W Polsce serię emitowała stacja RTL 7, później, kilkakrotnie, produkcja pojawiała się w całości lub fragmentach na wielu innych programach.
Każdy z epizodów programu opowiadał inną mrożącą krew w żyłach historię (dostosowaną do wieku odbiorców, co wcale nie czyniło ich dlań mniej upiornymi). Całość spięto jednak swoistą klamrą młodzieżowej grupy - "Stowarzyszenia ciemności" – spotykającego się każdego tygodnia w pogrążonym w mroku lesie. Podczas owych schadzek, uczestnicy wydarzenia opowiadali sobie straszne historie, prezentowane widzom.
Obok „Opowieści z krypty" i „Gęsiej skórki" jest to najbardziej rozpoznawalny przedstawiciel gatunku, wciąż mający wielu fanów na całym świecie. Niestety, program nie jest obecnie emitowany.
"Dzień 21" już niebawem!
Druga część Misji 100, która zainspirowała twórców popularnego serialu The 100. Premiera już 7 października!
Drażliwe tematy
Od pewnego czasu, nakładem wydawnictwa MAG, ukazują się pięknie wydane wznowienia twórczości Neila Gaimana. Tym razem przyszła kolej na zbiór opowiadań zatytułowany „Drażliwe tematy. Krótkie formy i punkty zapalne".
Antologia opowiadań zawiera twory z gatunku szeroko pojętej fantastyki. Znajdzie się w niej coś zarówno dla miłośników SF, grozy, jak i typowej fantasy. Każda natomiast historia napisana została z wyobraźnią i posiada swój własny, niezwykły, magiczny klimat. Z pewnością Neilowi Gaimanowi nie można zarzucić braku oryginalności. Chociaż to co tworzy niekiedy bywa dziwaczne, z pewnością nie można się przy tym nudzić.
Jak to bywa w zbiorach opowiadań jedne trafią do gustu danego czytelnika bardziej, inne nieco mniej. W tym wypadku jednak nie ma takich naprawdę kiepskich. Każda historia jest intrygująca i trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich słów. Również wstęp, w którym pisarz zdradza swoje inspiracje, jest jak najbardziej godny uwagi i szkoda byłoby go pominąć.
Napięcie, groza, czarny humor, groteska i nieco absurdu - to mieszanka wybuchowa, z której składają się „Drażliwe tematy". Opowiadania są naprawdę krótkie, ale każde z nich zawiera swoistą puentę i jakieś konkretne przesłanie, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Mistrz pióra po raz kolejny udowodnił, że zasłużył na miano mistrza.
Cały zbiór zawiera w sobie dwadzieścia cztery krótkie formy literackie (zgodnie z opisem drażniące, działające na wyobraźnię i nie dające spokoju). Przyznam szczerze, że uwielbiam te nowe wydania twórczości Neila Gaimana. Intrygująca grafika okładek, twarde oprawy, dobra edycja tekstu (w przypadku „Drażliwych tematów" nieco przeszkadzają mi zbyt małe marginesy, nie jest to jednak rzecz aż tak bardzo istotna). Książka nie zniszczy się nawet od częstego czytania i wciąż będzie perfekcyjnie wyglądała na wyeksponowanej półce z ulubionymi tytułami.
Oczywiście „Drażliwe tematy" wszystkim serdecznie polecam - przede wszystkim wielbicielom szeroko pojętej fantastyki, ale nie tylko. Myślę, że w antologii krótkich form każdy czytelnik będzie potrafił znaleźć coś dla siebie. Neil Gaiman ma lekkie pióro i wciągający sposób pisania, a jego wyobraźnia nie zna granic. Tu nie ma tematów tabu i żadna barwa nie jest zakazana. To po prostu cudowna, wszechstronna zabawa słowem, a jeżeli ktoś wyniesie z niej jakieś przesłanie, to może sprawić, że z jego życia zniknie kolejny, szary fragment - nieodwracalnie zastąpiony szaloną paletą barw.
"Igrzyska Śmierci: Kosogłos Część 2" - zobacz zapowiedź
20 listopada na ekrany polskich kin wejdzie ostatnia odsłona "Igrzysk Śmierci". W internecie możemy zapoznać się z kolejnym zwiastunem produkcji.
Angelfall. Penryn i kres dni
Podobnie jak wielu innych czytelników na finałowy tom Angelfall czekałam niecierpliwie i skrupulatnie odliczałam dni. Spekulowałam sobie po cichu, jak zakończy się cała historia i jak ułożą się losy bohaterów. Kiedy wreszcie książka trafiła w moje ręce, czytałam dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Po mocnym, wręcz epickim zakończeniu drugiego tomu, w którym Penryn archanielskim mieczem dokonała niemożliwego, a mała Paige stała się przywódczynią piekielnego roju szarańczaków, spodziewałam się równie mocnej kontynuacji. Czytać skończyłam wczoraj i muszę przyznać, że mimo iż emocje opadły, uczucia co do finałowych rozwiązań nadal mam mieszane.
Po opuszczeniu Gniazda, Pernyn, Raffe i Paige szukają schronienia, w którym mogliby się zastanowić co dalej i odsapnąć chwilę po tym, co niedawno przeszli. Bohaterowie chcą się udać do kryjówki ruchu oporu, by tam przy pomocy człowieka zwanego Doktorkiem, spróbować cofnąć skutki operacji przeprowadzonych na małej Paige i Raffem. Doskonale zdają sobie też sprawę, że ostateczna walka z chorobliwie ambitnym Urielem i jego podwładnymi dopiero ich czeka i że nie będzie łatwa. Co zrobić, by anioły wróciły tam, gdzie ich miejsce, a ludzie mogli znowu żyć bezpiecznie i spokojnie? Czy w zniszczonym Świecie Po, jest jeszcze miejsce na planowanie przyszłości, nadzieję i miłość? Czy drogi córy człowieczej i archanioła rozejdą się na zawsze, czy może przypadkiem znajdzie się jedna wspólna?
Powieść zaczynałam czytać z wielkim entuzjazmem, bo jak już mówiłam, świat wykreowany przez Susan Ee zachwycił mnie, a historia Penryn i Raffego nie pozwoliła o sobie zapomnieć. Spodziewałam się spektakularnych walk, dramatycznych wyborów, tragicznych rozwiązań, słowem myślałam, że jedno bum, będzie gonić kolejne.
Jednak już sam początek książki jest dość statyczny. To można jeszcze zrozumieć, bo wiadomo, że po walce trzeba odpocząć i zebrać na nowo siły, ale z biegiem kolejnych rozdziałów wcale nie robiło się ciekawiej. Początkowo bohaterowie nie mają pomysłu, jak pokonać Uriela. Penryn, jako zwykłej dziewczynie można to wybaczyć, bo jest przecież młoda, ale Raffemu, który jest tak zaprawionym w bojach wojownikiem, trochę się dziwiłam. W końcu, jakby przypadkiem, pomysł się pojawia, ale też nie wychodzi on od anioła.
Sama wyprawa do Otchłani i to co tam się dzieje, to najlepsze fragmenty książki i w tym miejscu naprawdę można pogratulować autorce wyobraźni. Piekło w jej wydaniu jest przerażające i wreszcie widać, że najbardziej niszczy od środka i psychicznie, a nie tylko pod kątem zadanych razów, czy przebytych tortur. Tę samą pomysłowość widać w tworzeniu apokaliptycznych bestii.
Drugim plusem są byli członkowie oddziału Raffego. Ich dialogi i wzajemne relacje przyjemnie się obserwuje i o nich czyta.
Z resztą powieści jest już nieco gorzej. Przede wszystkim zawiodła mnie oszczędność opisów relacji Penryn/Raffe. W części drugiej ich stosunki uległy zmianie i gołym okiem było widać, że tych dwoje ma się ku sobie. W finałowej części Raffe na nowo się dystansuje, a potem tych wspólnych chwil jest bardzo mało. Wyglądało to trochę tak, jakby autorce zabrakło pomysłów, jak pokierować tą relacją, bo jak wymyślić niebanalne zakończenie dla śmiertelniczki i anioła, nie unikając przy tym kiczowatości i nadmiernego słodzenia? W rezultacie otrzymujemy kilka pocałunków i parę zabawnych dialogów, prawda jest jednak taka, że jak na tego typu historię, to o wiele za mało. Z drugiej strony, gdyby miłość mierzyć wagą czynów, a nie słów, finałowa decyzja bohatera faktycznie byłaby niezłym miernikiem jego miłości.
Zaskakuje samo rozwiązanie konfliktu. Spodziewałam się wielkiej, krwawej bitwy, a wyszło, jak wyszło. Nie wiem, skąd wzięły się ten pośpiech i skrótowość, ale jak na zakończenie trylogii, powinno być tego dużo więcej, dokładniej, z większą głębią.
To dlatego po zakończeniu lektury, odczuwam spory niedosyt. Ta historia jest przecież super i ma potencjał. Sam motyw aniołów przeciwko ludziom elektryzuje, gdy tylko się o nim pomyśli. A jednak nie jest to takie zakończenie losów bohaterów, jakiego oczekiwałam. Odebrałam to trochę tak, jakby autorka bała się ubrudzić swoim bohaterom ręce. Kilka razy było tak, że już coś mają zrobić, ale w ostatniej chwili się wycofują. W świecie spełnionej apokalipsy trudno przecież o zachowanie żelaznych zasad i sedna człowieczeństwa. Gdy wychodzi na wierzch wola przetrwania, czasem robi się coś wbrew zasadom. Tutaj niestety tego zabrakło.
Dlatego, choć cieszę się, że to już koniec, to trochę mi żal, że akurat taki to koniec. Za słabo zaakcentowany i taki jakby blady. Żeby była jasność, ta trylogia zasługuje na uwagę, ale sam finał takim, jakim go przedstawia autorka, jest dla mnie zbyt powierzchowny. A szkoda, bo mogło to być naprawdę widowiskowe i głośne bum.
"Plaga samobójców" - trzeci fragment
Zapraszamy na trzeci, niestety już ostratni fragment "Plagi samobójców". Na pocieszenie wybraliśmy trochę dłuższy fragment,