grudzień 09, 2024

Secretum Grozy - cykl miniatur grozy, który swoim opowiadaniem "Szal" rozpoczął Krzysztof T. Dąbrowski. Zadaniem każdego kolejnego autora jest rozwinięcie fabuły, poprzez kontynuację lub nawiązanie do opowiadania swojego poprzednika.

Chodził podminowany i wściekły na cały świat. Miał ochotę wreszcie wyjść, zapolować, uciszyć trawiące go żądze, jednak, po ostatnich wydarzeniach, w okolicy wciąż kręciło się zbyt wiele policji. Tego małego zesłały mu chyba niebiosa! Spotkali się na trzecim piętrze, tuż przy drzwiach Witczaka, gdy chłopiec akurat zbiegał z góry po schodach. - Kolego – zagadnął dzieciaka – lubisz kolejki elektryczne? - No pewnie! – Oczy dwunastolatka już wcześniej płonęły wesołym blaskiem, ale teraz pojaśniały jeszcze bardziej. - Wejdź do mnie, to dostaniesz taką, jakiej jeszcze chyba nigdy nie widziałeś. Mój syn już z niej wyrósł. Chłopiec nie zawahał się ani…
czwartek, 11 sierpień 2016 14:01

Część V - Jerzy A. Kozłowski - Polowanie

– … i zamknęli ją w wariatkowie. Mówię ci, to mieszkanie jest nawiedzone. – Bujasz. – No jak nie, jak tak. Tych pentagramów do tej pory nie udało się im zmyć. – Byłeś tam? W środku? Dwunastoletni chłopiec o czarnych włosach i nieprzeniknionym, zagadkowym spojrzeniu uśmiechnął się wymownie. – A co z innymi? – Dopytywał Adaś – tymi którzy mieszkają obok? Nie boją się? – Zniknęli. Wyparowali, tak jakby nigdy ich nie było. – Nie wierzę ci. – No przecież żartuję. Ci na dolnych piętrach nadal tam mieszkają, a ci na ostatnim to się wyprowadzili. Ponoć w nocy słychać tam…
wtorek, 02 sierpień 2016 07:34

Część IV - Anna Klejzerowicz - Pentagram

Odziedziczyła mieszkanie po bracie, zamordowanym bestialsko przez nieznanego psychopatę. Wszyscy dziwili się, że chce tutaj zamieszkać. Lecz ona zawsze szczyciła się tym, że nie jest przesądna. A mieszkanie było w końcu łakomym kąskiem... Wprowadziła się więc, urządziła je po swojemu i odetchnęła z ulgą, Wreszcie ma swoje miejsce na ziemi. I niech diabli wezmą wszelkie zabobony! Cieszyła się swoim gniazdkiem, dopóki pewnego dnia nie odkryła niepokojącego zjawiska: otóż na ścianie jej przytulnie urządzonej kuchni powstał dziwaczny krwawy zaciek, który z godziny na godzinę przybierał coraz wyraźniejszą formę... Pentagramu. Próbowała go zetrzeć, zmyć, a w końcu nawet zamalować. Bez skutku. Pentagram…
Miała na imię Ewa. Codziennie ją podglądał przez lornetkę. Mieszkała naprzeciwko. Krzyknął, kiedy zobaczył, że dziewczyna potyka się upada i... Wybiegł z mieszkania, po drodze zawiadamiając straż pożarną. Wrócił zapłakany, brudny, wściekły. Na siebie, że nie uratował ukochanej. Jeszcze kilka dni i odważyłby się do niej nawet odezwać. Umarła. Telewizor roztrzaskał jej głowę. Głupi wypadek! Rwał włosy, krzyczał, mie spał, nie jadł, nie mył się, nie wychodził. Tęsknił, widział ją, rozmawiali, dotykała go, kochali się. Roztrzaskał dzwoniący telefon o ścianę. Hurtowo palił papierosy, pił za dużo kawy. Bezsenność, zmęczenie, frustracja, samotność, ból i rozgoryczenie sprawiły, że wymyślił rozwiązanie! Będzie dobrze,…
środa, 13 lipiec 2016 14:09

Część II - Marek Ścieszek - Telewizor

Ewa z przerażeniem wpatrywała się w ekran nowego telewizora. Wszędobylskie kamery jak zwykle znalazły się na miejscu przed policją, strażą pożarną i pogotowiem. Na tym przystanku, na którym rozpędzony motocyklista zabił siedem osób, powinna być i ona. Jak co dzień o tej samej godzinie miała wyjść na podmiejską 312-kę, by u koleżanki kilkanaście przecznic dalej wypić małą czarną bez cukru. Wyszłaby na spotkanie z losem, gdyby nie pojawił się, wcześniej niż powinien, kurier z wielkim tekturowym pudłem z napisem LG. Ledwie podłączyła telewizor, ledwie nacisnęła przycisk na pilocie, niemal natychmiast została poinformowana, jaką wielką była farciarą. Powinna właśnie płonąć! Tymczasem…
Maciej był modnisiem. Gdy w sklepie zobaczył długi fioletowy szal – i to nie byle jaki, bo z grubo tkanej wełny - wiedział, że bez niego nie wyjdzie. Wychodząc owinął go luźno wokół szyi i dumnym krokiem ruszył do „mechanicznego rumaka", jak zwykł nazywać swój ukochany motocykl. Po chwili Maciej pędził ulicą, a jego nowy nabytek dumnie powiewał na wietrze. Chłopak lubił duże prędkości więc jak zawsze wcisnął gaz do dechy. Sto na godzinę... dwieście... dwieście pięćdziesiąt... Maszyna gnała jak rozwścieczony byk, którego ktoś podkarmił dopalaczami. Wiatr zwiał końcówkę długaśnego szala wprost między szprychy tylnego koła. Macieja gwałtownie szarpnęło do…