Odziedziczyła mieszkanie po bracie, zamordowanym bestialsko przez nieznanego psychopatę. Wszyscy dziwili się, że chce tutaj zamieszkać. Lecz ona zawsze szczyciła się tym, że nie jest przesądna. A mieszkanie było w końcu łakomym kąskiem...
Wprowadziła się więc, urządziła je po swojemu i odetchnęła z ulgą, Wreszcie ma swoje miejsce na ziemi.
I niech diabli wezmą wszelkie zabobony!
Cieszyła się swoim gniazdkiem, dopóki pewnego dnia nie odkryła niepokojącego zjawiska: otóż na ścianie jej przytulnie urządzonej kuchni powstał dziwaczny krwawy zaciek, który z godziny na godzinę przybierał coraz wyraźniejszą formę...
Pentagramu.
Próbowała go zetrzeć, zmyć, a w końcu nawet zamalować. Bez skutku. Pentagram wciąż był widoczny, mało tego: stał się jakby jeszcze bardziej czytelny.
Lecz nie koniec na tym. Wkrótce ten sam upiorny znak zaczął pojawiać się także w innych miejscach. Na suficie w pokoju, na łazienkowym lustrze i na drzwiach do sypialni. Gdy pewnego razu włączyła telewizor, a tam, zamiast normalnego obrazu pojawił się... pentagram – nie wytrzymała.
Wezwała egzorcystę.
Jednak kiedy siwy ksiądz o ponurym wyglądzie kręcił się z kropidłem po jej ukochanym mieszkanku, coś w nią wstąpiło...
- Zabij go! – usłyszała w swojej głowie. – Na co czekasz, zabij go!!!
Poczuła, jak wypełnia ją potężna moc. Niczym automat do zabijania wstała z miejsca, podeszła do starca, chwyciła go za szyję, uniosła jak piórko i wierzgającego wyrzuciła przez okno.
Spadał powoli, może z powodu wydętej jak balon sutanny, a jego ochrypły krzyk długo wybrzmiewał w powietrzu – aż w końcu raptownie ucichł, gdy rozległ się głuchy odgłos ciała uderzającego o bruk.
Kiedy przyjechała policja, kobieta wyglądała na pogrążoną w letargu:
- Apage!... – powtarzała tylko. - Apage, Satanas!...