Narodziny potomków wielkiego wojownika niosą nadzieję na umocnienie chwały potężnego królestwa, jednak na horyzoncie już rysuje się widmo zdrad, oszustw i nielojalności, które wypalą niezatarte piętno i zmuszą bohaterów do krwawej zemsty. Wielka wojna między braćmi wybuchnie w chwili, gdy rozkład sił na kontynencie znowu ulega zmianie, bo do głosu dochodzi autorytet Rzymu. Wbrew pozorom zwycięstwo nie zawsze jest lepsze od porażki. Czy wrota Valhalli już na zawsze pozostaną dla zdrajcy zamknięte?
Link do przedsprzedaży książki Ogień zagłady (klik)
Daniel Komorowski
Łodzianin, od zawsze zainteresowany średniowieczem, ówczesnymi wojami i bitwami. Najbardziej zafascynowali go wikingowie. Z wykształcenia grafik, który uwielbia filmy i książki historyczne.
Fragment powieści Ogień zagłady
Halfdana jednocześnie.
– Uciekaj stąd! – odezwał się brat Ragnara do Edmunda, chcąc go chronić.
– Nie zostawię cię samego!
– Tylko mi tu przeszkadzasz! Uciekaj! – krzyknął Halfdan, przy czym przyjął na miecz cięcie topora wojownika, który zamachnął się na jego bok. Doświadczony jarl przyjął uderzenie, po czym odepchnął je do boku. Chciał wyprowadzić kontrę i wbić swój miecz w brzuch rywala, jednak na jego drodze stanęło ostrze drugiego z przeciwników, które wymierzone w jego szyję, prawie pozbawiło go głowy. Halfdan w ostatniej chwili uchylił się i odskoczył. Wtedy natarł na niego pierwszy z dwójki walczących z nim wojów. Brat Ragnara odbił jego proste pchnięcie na brzuch, odsłaniając rywala i szybko wbił mu swój miecz prosto w żołądek. Wojownik wypuścił z dłoni swoją broń i padł na kolana, łapiąc tryskającą krew w dłonie. Wtedy jednak Halfdan stracił czujność i drugi z rywali, który zaszedł go od tyłu, ranił go w bok. Cięcie nie było na szczęście głębokie i choć Halfdan czuł ból, starał się go ignorować, bo walka wciąż trwała. Kiedy tylko poczuł raniące go ostrze, złapał rywala za nadgarstek dłoni, w której ten trzymał miecz, i przyciągnął mocno do siebie, rozbrajając go i pozbawiając równowagi. Wojownik przeszedł koło niego, chcąc odzyskać panowanie nad ciałem, i wtedy brat Ragnara wbił mu miecz w plecy. Ostrze przeszło na wylot, zabarwiając się na czerwono. Wtedy Halfdana zaatakował trzeci rywal, idąc na niego z toporem. Uderzył, lecz atakowany odskoczył do boku i już wyprowadzał cios, gdy od tyłu złapał go za ramiona wojownik, którego Halfdan ranił w bok jako pierwszego. Brat Ragnara nie mógł wykonać ataku, więc wykonał mocny ruch głową w tył, gruchocąc rywalowi nos. Krew zalała twarz przeciwnika. Woja zamroczyło i puścił wroga, który zwrócił się w jego kierunku i nadział szybko na swój miecz. Chwilę nieuwagi Halfdana wykorzystał kolejny wojownik, który wbił mu swój miecz w plecy. Ostrze na szczęście nie przeszło na wylot, gdyż Halfdan w momencie uderzenia akurat wykonywał obrót, jednak zagłębiło się, tnąc mu ciało. Brat Ragnara osunął się na ziemię, wspierając na kolanie i wtedy rywal rzucił się na niego, chcąc odrąbać mu głowę. Halfdan przeturlał się za niego i mocno wbił miecz w bok Dana. Teraz jego rywal osunął się na kolana i po chwili wyzionął ducha.
Halfdan powstał, gotując się do walki z Kirikiem. Wtedy ujrzał, jak ten stoi za Edmundem z nożem na jego gardle.
– Widzę, że wiek działa na twoją korzyść. Walczysz niemal tak dobrze, jak Ragnar – odezwał się dowódca bandy do Halfdana.
– Za to ty chowasz się za bezbronnym dzieciakiem, jak mój tchórzliwy bratanek za ludźmi i intrygami. Myślisz, że bogowie wpuszczą cię do Valhalli, kiedy zaraz cię zabiję? – zapytał Halfdan, chcąc sprowokować rywala. – Spluną na ciebie z pogardą i powiedzą, że dla takich tchórzy, jak ty, nie ma miejsca przy ich stole.
Jego słowa trafiły celnie, raniąc honor i dumę Kirika. Starał się jednak nie dać tego po sobie poznać. Widział, że Halfdan jest ranny, z każdą chwilą traci krew i słabnie. Chciał odczekać jeszcze chwilę i zaatakować w odpowiednim momencie, kiedy zwycięstwo stanie się pewne.
– Nie trafię do Valhalli, to trafię gdzie indziej! – odparł Kirik butnie. – Nie zależy mi na tym!
– Mów, co chcesz, jednak obydwaj wiemy, że zależy ci na krainie bogów, tak samo jak i mnie. Różnica polega na tym, że tylko ja tam trafię, a tobą wzgardzą.