Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty
Magonia
Myślę o ptaku, którego wciąż słyszę - o tym, który co noc śpiewa zgodnie z moimi emocjami, z moim bólem - którego Wedda nazywa duchem.*
Zastanawialiście się kiedyś czy istnieją światy inne niż nasz? W których to, co dla nas nierealne dla ich mieszkańców jest czymś rzeczywistym i normalnym? Skąd u nas czasem niewytłumaczalne i dziwne do pojęcia zjawiska?
Według lekarzy to cud, że prawie szesnastoletnia Aza nadal żyje. Nastolatka cierpi na chorobę o której nikt nic nie wie i nie ma na nią żadnego lekarstwa, a te istniejące nie za bardzo są w stanie jej pomóc. Życie Azy to głównie pobyty w szpitalu i bardzo ograniczona wolność, bo zbyt duży wysiłek, przeróżne zapachy, kurz i wiele innych rzeczy może jej zaszkodzić. Z każdym dniem jest coraz gorzej a kiedy zaczyna widzieć latający statek, słyszeć nawołujący ją głos i dziwne zachowanie ptaków nikt nie wierzy dziewczynie i zrzuca to na skutki choroby. Wszystko przestaje mieć znaczenie gdy Aza trafia do Magonii.
Magonia już swoim blurbem zapewnia, że nie będzie to historia jakich wiele na rynku wydawniczym, że czeka mnie coś absorbującego. I właśnie to oraz przepiękna okładka, a także fakt, że to debiut przekonał mnie by sięgnąć po ten tytuł. Czy Maria Headley podołała poprzeczce postawionej przez samą siebie i napisała coś dobrego, a może wręcz przeciwnie?
Maria Headley stworzyła coś nowego i zaskakującego. Naprawdę. Wymyślonemu przez autorkę równoległemu światowi daleko od realności, ale pomimo ludzi-ptaków, nietopeżagli, szwkwałowaleni, Powietrznych i całej masy innych rzeczy Magonia wydaje się niezwykle realna i rzeczywista. Dodatkowo poprzez pierwszoosobową narrację Azy oraz Jasona miałam możliwość wgłębienia się w ich emocje i przemyślenia, ale to co było najlepsze to fakt, że oboje zwracają się do czytelnika. Mnie osobiście to ujęło, dało poczucie jakbym była obok nich i - bo ja wiem? - uczestniczyła w monologu skierowanym do mnie, na własne oczy widziała te wszystkie cuda, słyszała śpiewaną magię, odczuwała ją. W pełni dopracowana, przemyślana i bogata w odniesienia do realnych źródeł, legend i mitów publikacja, która absorbuje biegiem wydarzeń, emocjami oraz pięknym językiem.
Bardzo podobały mi się sylwetki Azy oraz Jasona, ich ironiczne poczucie humoru, podejście do wielu spraw, samej choroby Azy, upodobania. Są wyraziści, indywidualni i niezwykle realni. Co najważniejsze nie można powiedzieć o nich idealni, bo mają wady, kompleksy, dziwne nawyki i głupie pomysły. To sprawia, że pomimo fantastycznej otoczki łatwo się z nimi zżyć. Ale najbarwniejsze są jednak magiczne istoty, które są niezwykłe i fascynujące.
Headley napisała powieść w którą trzeba się wczytać i mieć bogatą wyobraźnię, ale warto dać Magonii szansę, bo zachwyca. Od pierwszych stron ciekawi i trudno się oderwać od czytania, autorka umiejętnie buduje napięcie, stopniowo odkrywa kolejne informacje o tym co dotyczy Azy. Sprawiała, że zapartym tchem przewracałam kolejne strony i łakomie pochłaniałam kolejne zdania. Niesamowite stworzenia, śpiewana magia, równoległy świat, przyjaźń, miłość, przywiązanie, emocje. Wszystko to stanowi mieszankę, która wyszła autorce idealnie. Chciałabym zobaczyć ekranizację tego tytułu, a jeszcze szybciej pragnę dostać w swoje ręce kontynuację. Mam jeszcze tyle niewiadomych i pytań na które chciałabym poznać odpowiedzi.
Magonia z pewnością przypadnie do gustu wielbicielom fantasy. Oryginalna, nietuzinkowa, z wciągającą fabułą, fascynującym magicznym światem, świetną kreacją bohaterów. To niezwykle udany debiut, który należy poznać.
Nawet ludzie, którzy nigdy nie widzieli cudu, mogą uwierzyć w cuda, Azo Ray.*
*Maria Dahvana Headley, Magonia
Koniec domysłów! Harry Potter i Przeklęte Dziecko pojawi się w wersji książkowej, a to nie koniec niespodzianek.
W ostatnich tygodniach krążyły pogłoski o staraniach wydawców o nabycie praw do publikacji scenariusza sztuki będącej kontynuacją Harry'ego Pottera. Jak podaje agent J.K.Rowling, plotki okazały się być prawdziwe.
Wywiad z Magdaleną Kubasiewicz
Skąd Kraków, dlaczego Polska w wersji magicznej?
Nie chciałam osadzać akcji w jakimś fikcyjnym mieście albo gdzieś za granicą. Wolałam sięgnąć po miejsce, które znam oraz lubię i dostosować je do swoich potrzeb – bo Kraków Sary nie jest do końca tym „naszym" Krakowem.
"Anna's Quest" od IQ Publishing
Plan wydawniczy IQ Publishing wzbogacił się o nową, niezwykle atrakcyjną grę p.t. "Anna's Quest". Jest to przepiękna i wciągająca gra przygodowa z klasycznym interfejsem point'n'click. Gra przenosi nas w świat, w którym inspiracje baśniami Hansa Christiana Andersena i braci Grimm przenikają się z elementami science fiction.
Wywiad z Rafałem Cuprjakiem
To prawda, że nawet ty sam masz problemy z zakwalifikowaniem swojej powieści do jednego konkretnego gatunku?
Wiedźmin. Dom ze szkła
„Wiedźmin" to fikcyjna postać stworzona przez polskiego pisarza fantasy Andrzeja Sapkowskiego. Wiedźmini zrzeszeni są w bractwie i zajmują się odpłatnym zabijaniem potworów zagrażających bezpieczeństwu ludzi. Na podstawie książek, których głównym bohaterem jest wiedźmin Geralt z Rivii powstał film, gry komputerowe oraz komiksy. Między innymi właśnie wydany przez Egmont „Dom ze szkła", który przedstawia świetnie nam znaną postać w amerykańskiej interpretacji.
Fabuła komiksu powraca do słynnego bohatera - Geralta z Rivii. Podczas jednej ze swoich wypraw, na skraju Czarnego Lasu, łowca potworów spotyka owdowiałego rybaka. Żona mężczyzny, uznana za martwą, stała się żądnym krwi monstrum i gnieździ się w posiadłości zwanej Domem ze Szkła. Po raz kolejny wiedźmin będzie musiał zmierzyć się z groźnymi przeciwnikami i rozwiązać zagadkę Marty i Jakuba. Czy i tym razem uda mu się przeżyć?
Komiks o Wiedźminie niewiele wspólnego ma z oryginalną historią spod pióra Andrzeja Sapkowskiego. Scenariusz napisał zdobywca Nagrody Eisnera - Paul Tobin, a rysunki wykonał Joe Querio. Grafika klimatem pasuje idealnie, ale sama przedstawiona w komiksie historia kończy się zanim jeszcze zdążyła się na dobre rozwinąć. Komiks za zadanie miał rozszerzyć znane z książek i gier uniwersum o kolejną, emocjonującą opowieść. Owszem, wykonał swoje zadanie, ale niekoniecznie na odpowiednio wysokim poziomie. Rysunki są dobre, ale nie aż tak, żeby miały być zachwycające. Na ich korzyść przemawia to, że są mroczne, zdecydowanym minusem natomiast jest brak szczegółów. Scenariusz wypadł jeszcze gorzej. Chyba Autor zapomniał, że „Wiedźmin" to nie tylko powieść grozy, a przepełniona czarnym humorem, wielowątkowa historia z pogranicza różnych gatunków fantastyki. Wydaje mi się, że panowie Paul Tobin i Joe Querio stworzyli po prostu typowe fanfiction.
Podsumowując - myślę, że gdyby komiks nie miał tytułu „Wiedźmin" to mało kto by się nim zainteresował. Jego fabuła nie jest specjalnie rozbudowana, za to jest dość przewidywalna. Niedopracowane zostały również dialogi. Całość ratuje mroczny klimat, dobre wydanie i słuchowisko radiowe, które opowiada tą samą historię jednak w znacznie lepszy sposób. Zagorzali fani wiedźmina z pewnością chętnie do komiksu zajrzą i może nawet nie będą zbyt mocno rozczarowani, jednak osoby, które po prostu lubią czytać sagę lub grać w gry o wiedźminie mogą się nieco zawieść.
Opposition
Czy Katy i Daemon pozostaną razem? Co dzieje się z Beth? Jaki los czeka Originów? Czy ludzkość w ogóle przetrwa? „Opposition" to piąty i ostatni, długo wyczekiwany tom cyklu „Lux". Nareszcie czytelnicy mogą dowiedzieć się jak to wszystko się skończy.
Gdy bohaterom już zaczęło się wydawać, że są bezpieczni, ujrzeli miliony spadających z nieba świateł. Na Ziemię przybyli Luksjanie i wcale nie byli przyjaźnie nastawieni. Zaczęli na masową skalę zabijać ludzi lub przejmować ich ciała. Najgorsze było jednak to, że Daemon, Dawson i Dee bez słowa dołączyli do swojej rasy. Zupełnie jakby nigdy nie zależało im na swoich ukochanych i przyjaciołach. Tak jakby Katy nigdy nic dla Daemona nie znaczyła.
Jeżeli chodzi o wartość książki jako fantastyki naukowej to jest na bardzo marnym poziomie, jednak gdy spojrzymy na nią jak na paranormal romance, to w cudowny sposób unosi się na wyżyny gatunku. Przyznam, że od kiedy Katy i Daemon wyznali sobie miłość seria straciła nieco uroku. W dalszym ciągu jednak czyta się ją szybko, płynnie i z przyjemnością. Jennifer L. Armentrout stworzyła ciekawą, rozbudowaną fabułę, akcja powieści toczy się wartko, a każdemu wydarzeniu towarzyszy dobry (niekiedy nieco czarny) humor.
Mimo że „Opposition" jest piątym i ostatnim tomem serii Lux, to jednak Jennifer L. Armentrout nie zrezygnowała ze swojego wyimaginowanego świata. Już niebawem, nakładem wydanictwa Filia, ukaże się „Obsesja" opowiadająca o miłości arumianina Huntera do ludzkiej kobiety. W piątej części poznajemy nieco lepiej zarówno jego jak i jego rodzeństwo i dowiadujemy się, że nie wszyscy osobnicy tego gatunku są tak straszni jak ci, którzy na początku seri atakowali Katy.
Ponieważ to już ostatni tom, postanowiłam podsumować całą serię. Uważam, że jest naprawdę niezła. Konstrukcja bohaterów jest barwna i szczegółowa, chociaż nigdy nie podobał mi się chaotyczny sposób w jaki zmienia się Dee. Fabuła powieści jest jednowątkowa, ale za to bardzo rozbudowana. Nie da się ukryć, że romans Katy i Daemona jest w książce motywem przewodnim, ma jednak niezwykle barwne i intrygujące tło. Pisarce można zarzucić nieco śmieszności i zbyt bujną wyobraźnie, swoje pomysły ciągnie jednak konsekwentnie i nie można jej wytknąć braku logiki w tym co stworzyła.
Serię „Lux" czyta się z przyjemnością i nie sposób odmówić jej swoistego klimatu oraz niezastąpionego uroku. Występujących w niej bohaterów również szczerze pokochałam. To lekka, przyjemna beletrystyka, którą warto mieć przy sobie by rozjaśniła te mniej pogodne dni. Zarówno „Opposition" jak i wszystkie poprzednie tomy cyklu serdecznie miłośnikom paranormal romance (czy też po prostu osobom, które lubią lekkie lektury) polecam! To, że niejednokrotnie wywoła uśmiech na twarzy czytelników jest gwarantowane.
Wywiad z Jakubem Ćwiekiem
Na spotkanie autorskie z Jakubem Ćwiekiem w Empiku w łódzkiej Manufakturze przychodzę niemal spóźniona. Poza brakiem wolnych krzeseł nie mam się jednak czym martwić, bo – jak pocieszają mnie zebrani, kiedy w panice próbuję wydostać się z szalika – „Kuba zawsze się spóźnia". Chwilę później żartuje już z tego także prowadzący. Przytulam się do skrawka miejsca między filarem a regałem i czekam. Ludzi wciąż przybywa.
Upadek
Wydawać by się mogło, że o wampirach napisano już wszystko i że każda nowa historia będzie wtórna i nudna. A jednak.
Powieść Wirus, efekt współpracy Guillerma del Toro i Chucka Hogana, udowadnia, że ostatnie słowo jeszcze nie padło i że pisarska wyobraźnia może stworzyć obrazy zapierające dech w piersiach.
Dla przypomnienia.
Zaczęło się niewinnie. Na lotnisku JFK wylądował samolot pasażerski. W chwili lądowania z dwustu dziesięciu pasażerów, żywych było tylko czterech. Potem nadeszło zaćmienie Słońca, a zmarli powstali, by w dręczącym ich pragnieniu krwi i zarażania, przemieniać kolejne osoby w żądne pożywienia kreatury. Mimo że problem z dnia na dzień się nasilał, władze miasta ignorowały go i bagatelizowały ostrzeżenia nielicznych trzeźwo myślących ludzi, którzy dość szybko zorientowali się w ogromie zagrożenia. Z czasem pierwszoplanowi bohaterowie: Eph, Nora, Setriakin i Fet, stają się wrogiem publicznym numer jeden, a głoszone przez nich poglądy zyskują miano nieprawdopodobnych.
Druga część trylogii pt. Upadek kontynuuje wątki z tomu poprzedniego. Wizja, którą pisarski duet kreśli przed oczami czytelnika, jest zatrważająca i nakreślona z takim rozmachem, że nie da się od książki oderwać.
Oto na naszych oczach spełnia się Apokalipsa. Nie jest ona co prawda taka, jak zapowiadała ją Biblia, ale gdyby się dokładniej przyjrzeć, niewiele brakuje. Epidemia wirusa zatacza coraz szersze kręgi, liczba zarażonych, a co za tym idzie zarażających, rośnie w niespotykanym tempie. Na ulicach miast panuje chaos i zniszczenie. Ustały dostawy prądu, nieliczne media podają sprzeczne informacje, a ślepy i głuchy na wielkość zagrożenia rząd nie potrafi podjąć żadnych kroków, właściwie nie potrafi zrobić nic.
Zbuntowany, ostatni z siedmiu Pradawnych, Mistrz przy współpracy z milionerem Eldritchem Palmera, konsekwentnie realizuje swój plan. Nie tylko rośnie w siłę i pychę, wygląda też na to, że nie ma słabych punktów, a więc nie wiadomo, jak go pokonać. Przed jego przeciwnikami z Abrahamem Setriakinem na czele, stoi naprawdę trudne, żeby nie powiedzieć beznadziejne zadanie.
Eph i Nora starają się przede wszystkim chronić syna Epha, Zacka. Fet, szczurołap, skupia się na walce z wampirami, tak, jak kiedyś ze szkodnikami. Tymczasem Setriakin usilnie stara się dotrzeć do pewnej cennej księgi, która zawiera ważne informacje na temat Pradawnych. To jednak nie wszystko.
Uprowadzony przez pozostałych Pradawnych Meksykanin Gus, urasta do rangi mściciela, który mając niesamowite środki, może walczyć z epidemią na zupełnie nowym poziomie. To jednak zaledwie drobny ułamek tego, co dzieje się w drugiej części trylogii.
Muszę przyznać, że przeczytanie Upadku akurat w Nowy Rok uważam za bardzo dobry znak. Życzyłabym sobie, aby każda kolejna lektura tak mocno wciągała, a ukończona budziła tak głębokie pragnienie części kolejnej, oczywiście celem poznania finału, który będzie, podejrzewam, spektakularny. Sprawy zaszły bowiem bardzo daleko i teraz pytanie, czy da się jeszcze cokolwiek uratować? Czy też może era ludzkości się skończyła, a panowanie nad Ziemią przejął nowy, potworny gatunek?
Upadek jest w moim odczuciu jeszcze lepszy niż Wirus. W części pierwszej wątki musiały się rozwinąć, co trochę trwało. W części drugiej mamy już konkretne działania bohaterów, wzbogacone o bardzo interesujące szczegóły z przeszłości Setriakina i Pradawnych. Autorzy nie oszczędzają swoich bohaterów, każąc im wciąż iść naprzód, często w paszczę grozy i śmierci. Jestem oczarowana i naprawdę nie mogę się doczekać części trzeciej.
Na motywach trylogii telewizyjna stacja FX, pod bacznym okiem del Toro i Hogana stworzyła serial, którego trzecia finałowa seria ma pojawić się w tym roku. Myślę, że po przeczytaniu całej trylogii, chętnie zapoznam się z serialem, co będzie idealnym dopełnieniem lektury i moich czytelniczych wyobrażeń.
Polecam Wirus i Upadek wielbicielom grozy wszelkiej maści i tym od wampirów i tym od twórczości G. del Toro. Ten człowiek to wizjoner i czytelniczym grzechem byłoby z jego wizjami się nie zapoznać.
Pojedynek
„Szczęście zależy od tego, czy jesteś wolna a wolność zależy od odwagi".*
Co wybrać gdy rozum walczy z sercem? Gdy jedno rozwiązanie jest gorsze od drugiego a lojalność wobec bliskich kłuci się z tym co w duszy? Jaką decyzję podjąć by wybrać mniejsze zło?
Kestrel jest Valoriańską córką generała, który wraz z innymi żołnierzami kilkanaście lat temu szturmem zdobył Półwysep Herrański i zniewolił ich mieszkańców. Od tego czasu Herrańczycy muszą służyć i wykonywać wszystkie prace. Pewnego dnia nastolatka udaje się na targ, wyciągnięta przez swoją przyjaciółkę, Jess, gdzie zaczyna się licytacja niewolników i na pierwszy ogień zostaje wystawiony herrański niewolnik. Z niewiadomych sobie powodów Kestrel kupuje go za niebywale wysoką cenę, co wywołuje plotki. Mijają dni i chociaż dziewczyna stara się o nim zapomnieć niezbyt jej to wychodzi, coś ich do siebie przyciąga, coś co nie ma racji bytu.Tym bardziej, że nadchodzą wielkie zmiany. Co wybrać, lojalność wobec swojego narody czy samych siebie?
Sięgając po Pojedynek liczyłam, że będzie mi dane przeczytać coś co mnie pozytywnie zaskoczy i sprawi, że nie będę mogła się oderwać od pochłanianej pozycji. Zapowiedzi głosiły, że jest to coś wspaniałego, blurb nie zdradzał za wiele z fabuły. Czy Marie Rutkoski mnie zachwyciła?
Przyznaję, obawiałam się lektury tej książki, już tyle fantastyki mam za sobą, że trudno jest mnie zaskoczyć i sprawić żeby coś mi się bardzo podobało. Marie nie miała jednak z tym żadnych problemów, od samego początku widać ile pracy i wysiłku włożyła w pisanie. Świat przedstawiony przez nią jest pochłaniający, wszystko jest dopracowane i przemyślane, jakby realne, wymyśliła nie tylko historię ludzi, ale i całe otoczenie. Nazwy, zwyczaje, miejsca. Kawał dobrej roboty. Kolejnym plusem jest sama fabuła - bale, plotki, salonowe gierki, rewolta, niewolnictwo i w tym wszystkim wątek miłosny. Subtelnie nakreślony, prawie niezauważalny a jakże ważny dla całości utworu. Dylematy, pojedynek między tym co się powinno uczynić, a tym co się chce, żadna decyzja nie będzie dobra, bo kogoś się zdradzi. Rutkoski fenomenalnie opisała nie tylko bieg wydarzeń z niespodziewanymi zwrotami akcji, ale i burzę emocji występujących w książce.
Jestem pod ogromnym wrażeniem kreacji bohaterów, szczególnie samej Kerstel, która stała się moją ulubioną nastoletnią bohaterką. Silna, pewna siebie, z umiejętnością taktycznego kalkulowania, ale wewnątrz pełna rozterek, rozdarta między lojalnością a sercem. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ta walka nie robi z niej głupiej pannicy, która irytuje swoim niezdecydowaniem a młodą kobietę z dylematami,które nie raz targają i nami. Polubiłam jej postać i w pełni rozumiałam z czym musi się zmagać. Brawa dla autorki za postacie z krwi i kości, są realni, wyraziści i pełnowymiarowi.
Pojedynek to książka, której się nie czyta a pochłania z zapartym tchem. Fabuła wciąga od pierwszych stron, intryguje i pochłania bez reszty i nawet gdy trzeba przerwać czytanie myślami jest się przy powieści zastanawiając nad kolejnym krokiem bohaterów, tym co się wydarzy za chwilę. Zżyłam się z bohaterami i wraz z nimi przeżywałam wszystkie wydarzenia, uczucia nimi targające. Bardzo mi się podobał fakt, że wątek romansowy nie jest wysunięty na pierwszy plan i chociaż znaczący został zgrabnie wpleciony w inne, a na pierwszy plan wysuwa się walka Herrańczyków o niepodległość. Z żalem czytałam ostatnie zdanie, tym bardziej, że zakończenie wzbudza jeszcze większy apetyty na sięgnięcie po kontynuacje. Nie mogę się doczekać gdy dobiorę się do Zbrodni.
Fascynujący początek trylogii, który zaskakuje i sprawia, że zapomina się o otoczeniu oraz upływającym czasie. Marie Rutkoski pokazała, że potrafi pisać i jednocześnie postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale coś mi mówi, że się nie zawiedziemy. Gorąco polecam!
*Marie Rutkoski, Pojedynek