listopad 21, 2024

niedziela, 03 styczeń 2016 18:56

Upadek

By 
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Wydawać by się mogło, że o wampirach napisano już wszystko i że każda nowa historia będzie wtórna i nudna. A jednak.
Powieść Wirus, efekt współpracy Guillerma del Toro i  Chucka Hogana, udowadnia, że ostatnie słowo jeszcze nie padło i że pisarska wyobraźnia może stworzyć obrazy zapierające dech w piersiach.
Dla przypomnienia.
Zaczęło się niewinnie. Na lotnisku JFK wylądował samolot pasażerski. W chwili lądowania z dwustu dziesięciu pasażerów, żywych było tylko czterech. Potem nadeszło zaćmienie Słońca, a zmarli powstali, by w dręczącym ich pragnieniu krwi i zarażania, przemieniać kolejne osoby w żądne pożywienia kreatury. Mimo że problem z dnia na dzień się nasilał, władze miasta ignorowały go i bagatelizowały ostrzeżenia nielicznych trzeźwo myślących ludzi, którzy dość szybko zorientowali się w ogromie zagrożenia. Z czasem pierwszoplanowi bohaterowie: Eph, Nora, Setriakin i Fet, stają się wrogiem publicznym numer jeden, a głoszone przez nich poglądy zyskują miano nieprawdopodobnych.

Druga część trylogii pt. Upadek kontynuuje wątki z tomu poprzedniego. Wizja, którą pisarski duet kreśli przed oczami czytelnika, jest zatrważająca i nakreślona z takim rozmachem, że nie da się od książki oderwać.
Oto na naszych oczach spełnia się Apokalipsa. Nie jest ona co prawda taka, jak zapowiadała ją Biblia, ale gdyby się dokładniej przyjrzeć, niewiele  brakuje. Epidemia wirusa zatacza coraz szersze kręgi, liczba zarażonych, a co za tym idzie zarażających, rośnie w niespotykanym tempie. Na ulicach miast panuje chaos i zniszczenie. Ustały dostawy prądu, nieliczne media podają sprzeczne informacje, a ślepy i głuchy na wielkość zagrożenia rząd nie potrafi podjąć żadnych kroków, właściwie nie potrafi zrobić nic.
Zbuntowany, ostatni z siedmiu Pradawnych, Mistrz przy współpracy z milionerem Eldritchem Palmera, konsekwentnie realizuje swój plan. Nie tylko rośnie w siłę i pychę, wygląda też na to, że nie ma słabych punktów, a więc nie wiadomo, jak go pokonać. Przed jego przeciwnikami z Abrahamem Setriakinem na czele, stoi naprawdę trudne, żeby nie powiedzieć beznadziejne zadanie.
Eph i Nora starają się przede wszystkim chronić syna Epha, Zacka. Fet, szczurołap, skupia się na walce z wampirami, tak, jak kiedyś ze szkodnikami. Tymczasem Setriakin usilnie stara się dotrzeć do pewnej cennej księgi, która zawiera ważne informacje na temat Pradawnych. To jednak nie wszystko.
Uprowadzony przez pozostałych Pradawnych Meksykanin Gus, urasta do rangi mściciela, który mając niesamowite środki, może walczyć z epidemią na zupełnie nowym poziomie. To jednak zaledwie drobny ułamek tego, co dzieje się w drugiej części trylogii.

Muszę przyznać, że przeczytanie Upadku akurat w Nowy Rok uważam za bardzo dobry znak. Życzyłabym sobie, aby każda kolejna lektura tak mocno wciągała, a ukończona budziła tak głębokie pragnienie części kolejnej, oczywiście celem poznania finału, który będzie, podejrzewam, spektakularny. Sprawy zaszły bowiem bardzo daleko i teraz pytanie, czy da się jeszcze cokolwiek uratować? Czy też może era ludzkości się skończyła, a panowanie nad Ziemią przejął nowy, potworny gatunek?
Upadek jest w moim odczuciu jeszcze lepszy niż Wirus. W części pierwszej wątki musiały się rozwinąć, co trochę trwało. W części drugiej mamy już konkretne działania bohaterów, wzbogacone o bardzo interesujące szczegóły z przeszłości Setriakina i Pradawnych. Autorzy nie oszczędzają swoich bohaterów, każąc im wciąż iść naprzód, często w paszczę grozy i śmierci. Jestem oczarowana i naprawdę nie mogę się doczekać części trzeciej.
Na motywach trylogii telewizyjna stacja FX, pod bacznym okiem del Toro i Hogana stworzyła serial, którego trzecia finałowa seria ma pojawić się w tym roku. Myślę, że po przeczytaniu całej trylogii, chętnie zapoznam się z serialem, co będzie idealnym dopełnieniem lektury i moich czytelniczych wyobrażeń.

Polecam  Wirus i Upadek wielbicielom grozy wszelkiej maści i tym od wampirów i tym od twórczości G. del Toro. Ten człowiek to wizjoner i czytelniczym grzechem byłoby z jego wizjami się nie zapoznać.

Czytany 1996 razy