Rezultaty wyszukiwania dla: Historia
Story Cubes
Niewielkie pudełko, a w nim dziewięć kości. "Story Cubes" właściwie ciężko określić mianem gry, ponieważ nikt tutaj nie wygrywa. To zabawa w snucie opowieści - idealne narzędzie do rozwoju wyobraźni. Nadaje się zarówno dla młodszych jak i starszych, którzy niejednokrotnie muszą przełamać swój opór by wciągnąć się w układanie historii. To dobry pomysł by urozmaicić różnego rodzaju zajęcia, treningi, lekcje języków obcych. "Story Cubes" mają setki różnych zastosować i oczywiście przy każdym zapewniają dobrą zabawę.
Liczba graczy: 1 - bez ograniczeń
Wiek: od 6 lat
Czas gry: ok. 2 - 20 minut
Wydawca: REBEL.pl
Projektant: Rory O'Connor
Strona wizualna
W zestawie podstawowym otrzymujemy 9 kości sześciennych, czyli razem 54 obrazki. Do mnie trafiły jeszcze trzy dodatkowe pudełeczka, po 3 kości każde, do dyspozycji więc miałam aż 108 zmieniających się rysunków. Kości są starannie wykonane, rysunki czytelne, pomarańczowe pudełko zestawu podstawowego jest doskonale skonstruowaną skrzyneczką. Nieco gorzej zostały zrobione pojemniczki na sześciany z zestawów dodatkowych - miejsce jest, ale kartoniki nie zawsze chcą się domykać. Właściwie to niewielki, mało istotny mankament, ale pudełka jakościowo się od siebie różnią. Obrazki na kościach są dobrze wykonane, ciekawe i niejednoznaczne - tylko od graczy zależy o czym będzie ich historia.
Cel i zasady gry
Podczas trwania rozgrywki dążymy do stworzenia jak najciekawszej historii, korzystając z pomocy obrazków na kościach, którymi rzucamy. Zasad właściwie nie ma. Ważna jest kreatywność, abstrakcyjne myślenie i dobra zabawa.
Przebieg gry
Gracze rzucają kośćmi poczym układają historie z widocznych na nich rysunków. Wariantów jednak można stworzyć setki. Każdy może mieć własną opowieść, możemy się jednak nią również podzielić i wymyślać fragmenty naprzemian. Zadanie wydaje się banalnie proste, obrazki są jednak narysowane w ten sposób, że wcale nie musi takie być. Poza tym nie zawsze łatwo jest się przełamać i odsłonić przed innymi. Nawet opowiedzenie takiej wymyślonej historii może sprawić nam spory problem.
Podsumowanie
"Story Cubes" to przede wszystkim narzędzie. Jak uda się je wykorzystać, zależy wyłącznie od pomysłodawcy. Z pewnością jednak gra rozwija wyobraźnię i zmusza uczestników do kreatywnego, niejednokrotnie abstrakcyjnego myślenia. Pomaga rozwinąć się dzieciom, a dorosłym przełamać lody. "Story Cubes" stworzył Rory O'Connor z Irlandii, trener kreatywności i twórczego rozwiązywania problemów. Pomysł miał doskonały, ponieważ to naprawdę działa. Zamiast rywalizacji gra uczy współdziałania, słuchania siebie nawzajem i dostrzegania elementów, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka. "Story Cubes" zyskało uznanie nie tylko wśród graczy - zabawka jest zdobywczynią wielu międzynarodowych nagród i wyróżnień.
Gang Wiewióra
W ostatnich latach pojawiają się setki filmów animowanych o podobnej szacie graficznej i tym samym schemacie fabuły. Dzięki możliwością dzisiejszej komputerowej animacji taki film to żaden problem - wystarczy pomysł i nieco wyobraźni. Czym więc kierować sie w wyborze i jak wybrać akurat tą bajkę, którą warto dać dziecku do oglądania?
Mieszkańcy Parku zbierają zapasy na zimę. Są to różnych gatunków, niewielkie zwierzęta, które stworzyły prężnie działającą społeczność. W wyniku jednak zbiegu nieszczęśliwych wypadków całe zapasy spłonęły, a o wszystko zostaje oskarżony Wiewiór (który właściwie niczemu nie jest winny). I tak żył na granicy społeczeństwa, ale teraz niemalże jednogłośnie zostaje wygnany do miasta. Podąża za nim wierny przyjaciel Szczurek. Przez przypadek znajdują sklep z orzechami i w głowie bohatera rodzi się wielki, samolubny plan. Obok jednak rozterek małych zwierzątek dzieje się również coś w świecie ludzi - sklep jest jedynie przykrywką dla bandytów, którzy bardzo starannie i szczegółowo planują napad na bank.
"Gang Wiewióra" to jedynie odrobinę odbiegający od schematów film animowany. Jest bohater, jest dziewczyna, ważne zadanie, dużo akcji i "ten zły". To co wyróżnia historię na tle innych to fakt, że Wiewiór jest sceptycznie nastawiony do życia, bywa gburowaty i wcale nie jest altruistyczny - wynika to natomiast ze złych, życiowych doświadczeń. Nie wiesz na kogo liczyć? Licz na siebie. Gdy natomiast zrobi coś dobrego, w blasku chwały pozwala tonąć mało inteligentnemu osiłkowi (a'la Johny Bravo), który jest dość sympatyczny i łatwo daje sobą manipulować, zadowolony z każdego obrotu sytuacji. Nie ma tutaj również nachalnych scen romantycznych (mimo występowania ślicznej wiewióreczki) - przekaz opowieści nastawiony jest typowo na przyjaźń i wzajemne wsparcie.
Bajka oczywiście jest nasiąknięta dobrym (nie zawsze), nieco czarnym humorem. Nie ma w niej niesmacznych elementów (jak to niekiedy bywa) i całość jest lekkostrawna. To zdecydowanie przemawia na jej korzyść. Dwutorowa fabuła była moim zdaniem całkiem niezłym pomysłem, choć z tej perspektywy wydaje mi się, że ważniejszy element to głodujące zwierzęta niż jakiś tam bank, który mógłby stracić nieco gotówki. Sądzę, że w podobny sposób widziała to będzie również ta młodsza publiczność. Polski dubbing jest całkiem dobry i choć należę do gatunku tradycjonalistów, którzy wolą słuchać lektora lub w ogóle oglądać filmy w oryginalne, to tutaj dźwięk w ogóle mi nie przeszkadzał (choć przyznaję, piesek był irytujący, ale chyba takie właśnie miał założenie).
Graficznie film jest świetny. Postacie są baśniowe i sympatyczne, ale nie przesłodzone. Akcja toczy się wartko i tą dynamikę fabuły widać także w animacji. W żadnym momencie nie wieje nudą, jednak gdy próbowałam oglądać bajkę jednocześnie robiąc coś innego, to później nie wiedziałam co działo się w pierwszych scenach i musiałam zacząć od początku (mimo że zazwyczaj mam taką podzielność uwagi i w ten sposób właśnie oglądam filmy familijne). Także "Gang Wiewióra" wymaga od widza nieco zaangażowania.
Film jak najbardziej polecam. Jest to świetna historia dla dzieci powyżej piątego roku życia (młodsi niech lepiej pozostaną przy "minionkach"). Nie jest tak zabawna jak niektóre inne produkcje, jest za to znacznie ciekawsza od wielu najnowszych, animowanych bajek. Idealna propozycja dla małych wielbicieli kina akcji.
Jak pokonać nocne stwory?
Każdemu od czasu do czasu śnią się koszmary, jednak te, które straszą dzieci bywają wyjątkowo złośliwe. Wyobraźnia maluchów rozwija się z każdym dniem. Jak poradzić sobie ze strachem, niespokojnymi nocami i dzieckiem, które nie chce spać samo?
Książeczka "Jak pokonać nocne stwory" zaczyna się od opisu potworów, po czym podsuwa kilka ciekawych (jak również i parę absurdalnych) propozycji zwalczania złych snów. Jej twórcy po kolei opisują przeróżne sytuacje, bogato okraszając je świetnymi ilustracjami. Jednym z lepszych jest pułapka na nocne stwory - rzecz, która nie tylko pomogłaby dziecku lepiej spać, ale także dostarczyłaby mu wielu chwil fajnej zabawy. Spodobał mi się także pomysł opowiadania swoich snów, choć tak naprawdę przecież nie każdy je pamięta.
"Jak pokonać nocne stwory" to historia w ujęciu nieco poważniejszym niż wcześniej czytana przeze mnie publikacja o pająkach - choć i tu nie brakuje dobrego humoru i kilku, zupełnie abstrakcyjnych idei. Utwory i ilustracje utrzymane są w konwencji niczym z filmu "Potwory i spółka" - tamte straszyły dzieci, bo tego wymagała od nich ich praca. Te również można spróbować oswoić, a na pozbycie się koszmarów istnieją setki sprawdzonych sposób. Autorzy zwrócili też w ciekawy sposób uwagę rodziców na to, że czasami wymagają od swoich pociech zbyt wiele, a to również może je przerażać.
Choć treści jest niewiele, to jest naprawdę dobra. Spostrzeżenia twórców książeczki są ciekawe i w większości adekwatne do sytuacji, a co więcej, jeżeli zajdzie taka potrzeba, łatwe do wykonania w warunkach domowych. I tym razem jednak rzeczą, która tak bardzo wyróżnia książeczkę są niesamowite ilustracje. Nie są one piękne (bo to nie ma być krajobraz czy martwa natura). Są utrzymane w ciekawej konwencji, baśniowe, niezwykłe i przemawiające do wyobraźni dziecka. Nawet bez tekstu potrafiłyby opowiedzieć swoją własną historie.
"Jak pokonać nocne stwory" to tytuł godny polecenia. Myślę, że bez problemu jego przekaz dotrze nawet do tych młodszych dzieci. Natomiast te nieco starsze, które znają już literki, będą potrafiły przeczytać książeczkę same. Autorzy przedstawiają również kilka ciekawych pomysłów na zabawy z maluchami. Myślę, że niejeden rodzic będzie chciał je wykorzystać. Śliczna, dopracowana oprawa, kryje równie wartościową zawartość. Serię "Strachy na lachy" serdecznie wszystkim rodzicom i ich pociechom polecam - naprawdę warto zajrzeć do tych pełnych barw książeczek.
Premiera: "Black Ice"
Nie daj się zwieść pozorom...
5 listopada nakładem Wydawnictwa Otwartego ukazała się powieść "Black Ice" Becki Fitzpatrick. Po ogromnym sukcesie sagi Szeptem, która tylko w Polsce ma kilkadziesiąt tysięcy fanów, pora na młodzieżowy thriller w mrocznej, górskiej scenerii z malowniczymi szlakami w tle.
Łupieżcy niebios
"Pięć Królestw" to kolejna seria spod pióra autora bestsellerowego "Baśnioboru". Sam pisarz mówi o niej, że przypomina jego najgłośniejszy cykl. Czym więc tym razem zaskoczy nas genialna wyobraźnia Brandona Mulla?
W Halloweenową noc grupa przyjaciół wybiera się na wycieczkę do nawiedzonego domu. Okazuje się jednak, że nie jest to normalne miejsce, a sprytnie skonstruowana pułapka. Dzieci, wraz ze swoimi rówieśnikami, dostają się w ręce łowców niewolników, którzy zabierają je do zupełnie innego, magicznego świata. Tylko jednemu z nich szczęśliwie udaje się uniknąć takiego losu, ale chłopiec nie zamierza porzucić przyjaciół i po kryjomu podąża za nimi. Walka o powrót do domu okaże się bardzo niebezpiecznym i trudnym zadaniem - o ile w ogóle wykonalnym.
W powieści oczywiście główną rolę odgrywają przyjaźń, odwaga, oddanie i empatia. Historia spod pióra Brandona Mulla jak zwykle w barwny i genialny sposób przekazuje młodym czytelnikom pewne stałe wartości, którymi każdy powinien kierować się w życiu (bez żadnego moralizowania!). Natomiast fantastyczny świat w cudowny sposób oddziałuje na wyobraźnię. Nastoletni Cole jest ciekawą postacią. Chciał się popisać przed przyjaciółmi i teraz czuje się winny. Choć jego położenie wydaje się być najlepsze, to i tak nic nie powstrzyma go przed chęcią uratowania pozostałej dwójki - Daltona i Jenny (motyw rodem z Narnii).
Twórczość Brandona Mulla jest taka niesamowita nie tylko ze względu na wyobraźnię pisarza, ale przede wszystkim dlatego, że to co wymyślił potrafi w doskonały sposób przekazać. Tak jak na przykład Neil Gaiman swoje historie rysuje nieco mroczną, nie rzadko upiorną kreską, tak Brandon Mull maluje obrazy wszystkimi możliwymi barwami - kreuje świat, który bez trudu trafi nie tylko do dorosłego, ale także do wszystkich (nawet tych nieco młodszych) dzieci.
"Łupieżcy niebios" to świetnie napisana, fabularnie dopracowana powieść. Cały cykl ma liczyć sobie pięć tomów i wygląda na to, że pisarz zaplanował już jak wyglądały będą kolejne z nich. Jego twórczość nie jest chaotyczna i niespójna. Wszystko ma swoje miejsce i dzieje się w odpowiednim czasie. Niejednokrotnie sprawia wrażenie skomplikowanej układanki, która jednak, gdy już ją rozpracujemy, tworzy barwny i plastyczny obraz.
Powieść jest ciekawa, zabawna i bardzo dynamiczna. Wędrówka u boku Cola i poznawanie niesamowitego, baśniowego świata to świetna rozrywka. Brandon Mull nie narzucił sobie żadnych ograniczeń i w książce znaleźć można właściwie wszystko - im dziwniejsze i bardziej niestandardowe lub nieoczekiwane, tym lepiej. Myślę, że cykl "Pięciu królestw" będzie czymś naprawdę niezwykłym, a wiele dowodów na to dostarczył jego pierwszy tom, noszący tytuł "Łupieżcy niebios", którego lekturę serdecznie polecam!
32. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza
Zbliżający się grudzień zawsze oznacza wielką porcję wrażeń dla młodych entuzjastów kina w Poznaniu. 30 listopada rozpocznie się kolejna edycja jednego z najstarszych festiwali filmowych w Polsce – Festiwalu Ale Kino! W programie tegorocznej imprezy każdy może znaleźć coś dla siebie – od najmłodszych, dopiero rozpoczynających swoją filmową przygodę, po doświadczonych kinomanów. Najwięcej atrakcji będzie oczywiście czekało na dzieci i młodzież. Od rana do wieczora seanse będą się odbywać w Multikinie 51, w Nowym Kinie Pałacowym w CK Zamek i na Scenie Wspólnej Teatru Łejery i Centrum Sztuki Dziecka, które jest organizatorem imprezy.
Droga serca
Każda kolejna powieść wchodząca w skład „Uczta Wyobraźni" elektryzuje fanów tego jednego z najlepszych i najbardziej oryginalnych cykli, jakie obecnie ukazują się na naszym rynku. Jej najnowszą odsłoną jest „Droga serca" autorstwa brytyjskiego pisarza M. Johna Harrisona, znanego w Polsce przede wszystkim dzięki powieściom „Światło" oraz zbiorowi „Viriconium".
Przed laty troje studentów Cambridge odprawiło tajemniczy rytuał, w którego wypełnieniu pomógł im niejaki Yaxley, ekscentryczny mężczyzna podający się za maga. Wkrótce potem dwoje z nich pobiera się, a trzeci – będący narratorem tej historii – przypatruje się z boku ich życiu, pozostając w bliskich relacjach z obojgiem. Mijają kolejne lata, związek Pam i Lucasa nie wytrzymuje próby czasu, lecz mimo rozwodu nadal pozostają sobie bliscy. Mimo że żadne z nich nie pamięta już, co dokładnie uczynili pod wpływem Yaxleya, który swoją drogą niczym złe licho pojawia się co pewien czas na horyzoncie, nie ulega wątpliwości, że wydarzenie to zmieniło ich życie na zawsze. Choć bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, że zostali naznaczeni, każdego targa wewnętrzny niepokój i wizje, które zdają się być równie realne, co niepokojące.
Znaczną część powieści zajmuje również alternatywna historia stworzonego przez Pam i Lucasa państwa leżącego gdzieś w centrum Europy, tytułowego Serca, przez bohaterów zwanego mianem Coeur. Jej zgłębianie i odkrywanie nadaje życiu Lucasa i Pam nowego sensu, a wraz z rozwojem choroby tej ostatniej, nabiera nowego wymiaru i znaczenia.
Harrison prawie niczego nie mówi wprost, czytelnik do samego końca nie ma możliwości zaspokojenia swojej ciekawości i dowiedzenia się, co naprawdę wydarzyło się przed laty, na czym polegał tajemniczy rytuał, ani co dokładnie działo się z jego uczestnikami przez te wszystkie lata. Snujący opowieść narrator nie trzyma się zbyt szczegółowo zasad chronologii, często uciekając w retrospekcje, choć trzeba przyznać, że główna oś współczesnych wydarzeń jest opowiedziana w miarę spójnie. Wyznacza ją bowiem postępująca choroba Pam, która także zdaje się do pewnego stopnia konsekwencją dawnych wydarzeń.
Książka liczy zaledwie dwieście stron, ale jej lektura wymaga skupienia i uwagi, co sprawia, że raczej niemożliwym jest przeczytanie jej przy jednym podejściu. Osoby szukające wartkiej akcji mogę poczuć się zawiedzeni, zwłaszcza że opis na okładce sugeruje nieco inny rodzaj powieści. Atmosfera w „Drodze serca" jest wprawdzie niepokojąca i tajemnicza, ale jednocześnie nieco senna, nostalgiczna. Fabuła wypełniona jest niedopowiedzeniami, rzucanymi gdzieś mimochodem aluzjami, których jest jednak zbyt niewiele, by można stworzyć z nich pełny obraz sytuacji.
Trudno jest przyporządkować „Drogę serca" do jednego gatunku, czy nawet zwięźle oddać jej główny przekaz. Prawdopodobnie każdy czytelnik zinterpretuje ją w odmienny sposób. Dla mnie jest przede wszystkim opowieścią o miłości, prawdziwej, ale trudnej i skazanej na porażkę, a fantastyczna, momentami oniryczna otoczka stanowi jedynie jej tło.
Ponura Drużyna
"Ponura drużyna", debiut literacki Luke Skull'a, to powieść, która jest typową, pełną czarnego humoru, przedstawicielką gatunku heroik fantasy. Dodatkowo do jej przeczytania zachęca nazwisko tłumacza. Marcin Mortka jest już doskonale znany z tego, że potrafi stworzyć świetne przekłady fantastycznych książek.
Bogów już nie ma. Zostali strąceni. Rozpętuje się wojna. Chciwość i żądza władzy to główne motywy działania władających magią. Nie ufają nikomu - zwłaszcza sobie nawzajem. Nastały ciężkie czasy i świat potrzebuje bohaterów. Tych jednak na próżno szukać. Cała nadzieja w ponurej drużynie, której jednak niewiele może się udać. Jej skład zdecydowanie nie wygląda obiecująco.
Choć książka nie wyróżnia się jakoś specjalnie na tle gatunku, a Luke Scull nie miał zbyt wielu nowatorskich pomysłów, to jednak powieść przyjemnie się czyta. Jest szczegółowo dopracowana i świetnie napisana. Akcja toczy się wartko, ma wiele ciekawych zwrotów, w treści nie pojawiają się dłużyzny. Fabuła jest spójna i dobrze przemyślana. Pojawia się wiele krwi, śmierci i brutalnych scen. Jak na debiutującego autora myślę, że Luke Scull spisał się świetnie.
Bohaterowie są w "Ponurej drużynie" miłą niespodzianką. Trudno przewidzieć ich zachowania, historie i przemiany. W znacznym stopniu odbiegają od dobrze znanych stereotypów. Nie każdy jest tym kim się wydaje. Do tego przedstawieni zostali, aż nazbyt brutalnie, realistycznie. Nie tylko jednak w kreacjach postaci kryją się tajemnice i niespodzianki. Również inne elementy książki posiadają ich bezliku. Większość z nich zaskakuje bardzo pozytywnie. Historia przypomina nieco szczegółowo dopracowaną sesję RPG - taką prowadzoną dla wytrawnych, głęboko siedzących w tematyce, graczy.
Zarówno edycja jak i tłumaczenie tekstu stoją na naprawdę wysokim poziomie. Nic nie utrudnia i nie uprzykrza czytania (chyba, że kogoś rażą wulgaryzmy i mocniejsze wyrażenia, wówczas nie polecam). Wydawnictwo Uroboros pod tym względem - jak zawsze - spisuje się bez zarzutu. Ku mojemu zdziwieniu jednak książka nie cieszy się zbyt dużą popularnością. Tu chyba zawinił fakt, że to taka typowa fantastyka - nie żaden "paranormal". Mam jednak nadzieję, że powieść trafi do wielbicieli fantastyki, bo choć nie znajdą w niej unikalnych elementów, to przyjemnie spędzą czas podczas czytania.
Luke Scull urodził się w Bristolu, mieszka w Warminster. Do niedawna zajmował się głównie tworzeniem gier komputerowych. Możliwe, że właśnie one natchnęły go do napisania własnej powieści. Udało mu sie stworzyć całkiem udany debiut literacki. Jestem ciekawa jak potoczą się dalej losy przedstawionego w "Ponurej drużynie" świata i co stanie się z bohaterami. Liczę również na to, że pisarz będzie miał coraz więcej własnych, nie wzorowanych na istniejącej już twórczości, pomysłów.
Monument 14: Niebo w ogniu
Katastrofy ekologiczne nie są nam obce. Chociażby tsunami, które w marcu 2014 roku, wdarło się w Japonii 10 kilometrów w głąb lądu. Emmy Laybourne na podstawie takich właśnie tragicznych w skutkach wydarzeń postanowiła oprzeć swój cykl. W jej książce zaszło to jednak znacznie dalej – aż do wycieku niebezpiecznej, biologiczno-chemicznej substancji, która wcześniej była szczelnie zamknięta w wojskowej bazie.
Dzieci chroniące się w supermarkecie w Monumencie postanowiły się rozdzielić. Te z grupą krwi 0, które pod wpływem chemikaliów stawały się agresywne, zostały. Reszta wsiadła do naprawionego, szkolnego autobusu by wyruszyć w długą podróż do punktu ewakuacyjnego. Droga jest niezwykle niebezpieczna – nie tylko ze względu na skażenie, ale przede wszystkim z powodu ludzi. Supermarket jednak również nie będzie wiecznie idealnym schronieniem.
Tym razem fabuła przedstawiona została z punktu widzenia Deana i Alexa – jeden z braci został, drugi pojechał. Obydwaj prowadzą notatki i to ich treść poznaje czytelnik. Historie chłopców, okraszone ich własnymi przemyśleniami i odczuciami są iście makabryczne. Więzy, które tworzą się pomiędzy dziećmi stają sie coraz silniejsze. Pierwsza miłość, przyjaźń, szczere oddanie i uwielbienie od najmłodszych dzieci. Wszystko przedstawione zostało niezwykle realistycznie.
To co działo sie w sklepie zostało moim zdaniem nadmiernie przyspieszone. Opis drogi był znacznie ciekawszy i bardziej przejmujący. Bohaterowie nie są idealni, niejednokrotnie podejmują bardzo głupie decyzje, zachowują się desperacko, robią dziwne rzeczy. To jest właśnie między innymi moim zdaniem w tej historii genialne. Emmy Laybourne nie opisuje bandy wyidealizowanych robotów. Pisze o dzieciach – z krwi i kości. Natomiast one mają prawo na swój własny sposób radzić sobie z trudnymi sytuacjami.
Drugi tom kończy się mocnym akcentem. To by było na tyle. Zżera mnie wiec ciekawość o czym napisany został trzeci? Co jeszcze można dopowiedzieć? Jak długo będą jeszcze widoczne skutki katastrofy i jak to wpłynie na bohaterów? Zarówno „Odcięci od świata" jak i „Niebo w ogniu" to mocne, napisane jednak prostym i przejrzystym językiem, niezwykle wciągające powieści katastroficzne. Niekiedy pojawiały się pełne humoru fragmenty, był to jednak zawsze czarny, najczęściej nieco makabryczny humor. Czy trzecia cześć będzie tak samo dobrze napisana?
Również wydanie nie pozostawia wiele do życzenia. Świetna edycja tekstu, dobre tłumaczenie. Książka jest starannie oprawiona, ma skrzydełka, informacje o pozostałych tomach. Każda część zawiera w środku rozwijaną mapkę – rzecz bardzo pomocna gdy czytelnik ma wyobrazić sobie trasę podróży. Podział na rozdziały i fragmenty również był bardzo dobrym pomysłem. Odcina od siebie wydarzenia, tym samym jeszcze bardziej wzmacniając ich wydźwięk.
Nie mogę powiedzieć, że jestem zakochana w serii „Monument 14″. To po prostu nie tego typu historia. Wywiera spore wrażenie, silnie oddziałuje na wyobraźnię, ale jest wręcz makabryczna. Pochłania się ją, ale nie da się jej lubić – tak jak ciężko powiedzieć o lubieniu horrorów. Książkę przeczytałam bardzo szybko i w dalszym ciągu pozostaję pod jej wpływem. Szczerze ją wszystkim polecam! Jest naprawdę świetna!
WIEDŹMIN powraca w doskonałej formie!
Geralt z Rivii powraca w zupełnie nowej opowieści, długo wyczekiwanym albumie komiksowym – Wiedźmin Dom ze szkła. Historia Białego Wilka ukazuje się nakładem Egmont Polska. W sprzedaży już od 5 listopada br.