Rezultaty wyszukiwania dla: 2
Z mgły zrodzony
„Z mgły zrodzony" to pierwszy tom trylogii „Ostatnie Imperium". Książka, która po raz pierwszy została wydana w Stanach Zjednoczonych w 2006 roku wskazała, że Brandon Sanderson nie będzie jedynie kolejnym rzemieślnikiem specjalizującym się w fantasy. O nie, amerykański pisarz udowodnił, że jego miejsce wśród pisarzy gatunku jest bardzo istotne. Stworzył on bowiem brutalne, mroczne uniwersum, powołując do życia jednostkowych bohaterów, jak i całe kasty, budując historię bazując na archetypach, jednak wywołującą tak żywe emocje, że czytelnikowi trudno usiedzieć w miejscu, opisując magiczne systemy tak barwnie i umiejętnie, że trudno o nich zapomnieć. „Z mgły zrodzony" ma szansę za kilka, kilkanaście lat znaleźć się w kanonie lektur obowiązkowych dla czytelników fantasy, bo choć nie jest innowacyjny w treści, to przekonuje mistrzowsko wykreowanym światem, w którym nikt nie chciałby się urodzić.
Brandon Sanderson w ostatnim czasie dał się całkiem dobrze poznać polskim czytelnikom. W 2007 roku ukazała się dzięki Wydawnictwu Mag jego debiutancka powieść – „Elantris", która zdobyła serca fanów fantasy na całym świecie. Jego kolejna książka, otwierająca trylogię „Ostatnie Imperium", „Z mgły zrodzony", doczekała się w tym roku trzeciego już wydania w naszym kraju, niedługo po tym, gdy na listach bestsellerów znalazły się dwa pierwsze tomy z cyklu „Archiwum burzowego światła". Amerykański pisarz zasłynął także jako współautor serii „Koło Czasu" – po śmierci Roberta Jordana jej zakończenie powierzono właśnie Sandersonowi. Obecnie planowana jest adaptacja filmowa „Z mgły zrodzonego" oraz powstać ma na jego podstawie gra komputerowa. Autor nie przestaje tworzyć, kontynuując rozpoczęte serie.
Okładka powieści Sandersona zachęca od pierwszego spojrzenia. Postać na froncie to kobieta, ubrana w czarny płaszcz z kapturem, który zdaje się być złożony z wielu powiewających pasków materiału lub jakiegoś specjalnego tworzywa. W ręce trzyma dwa szkielety, znajduje się na dachu w iście bojowej pozycji, a za nią, w tle, roztacza się mgła okalająca ciemne budynki (jej jednak nie obejmuje). Bardzo dobrze zaprojektowana graficznie oraz nieźle wykonana okładka zdradza, że będzie dużo akcji, walk, a także sugeruje mroczność świata, w który niebawem wkroczymy.
Od tysiąca lat rządy nad krajem sprawuje Ostatni Imperator, który jest cząstką boga, Skrawiekiem Nieskończności. Wprowadził on wieki terroru sprawując władzę absolutną i czyniąc ze skaa kastę niewolników. W stolicy Ostatniego Imperium, w Luthadel, szlachta bawi się i korzysta z Allomancji, czyli magii metali, która to umiejętność przekazywana jest razem z krwią. Mgliści posiadają umiejętność posługiwania się tylko jednym metalem, a występują nie tylko wśród arystokracji. Jednak jeden z nich, będący także pół-skaa, jest czymś więcej. Ocalały, Kelsier, złodziejaszek, który zdołał się wydostać z piekielnego więzienia Ostatniego Imperatora w Czeluści Hathsin poznał moce Zrodzonego z Mgły. Gromadzi on załogę, która pomoże w obaleniu Ostatniego Imperatora. Znajduje się w niej Vin, szesnastoletnia pół-skaa, złodziejka, która dopiero od Ocalałego dowiaduje się, że posiada moc Zrodzonego. Kelsier staje się jej mentorem i uczy jej sztuki Allomancji. Razem z resztą zespołu przygotowują plan pozbawienia tronu samego Ostatniego Imperatora i wcielają go w życie.
Jednym z największych atutów powieści amerykańskiego pisarza jest bardzo dobrze skonstruowany świat. To świat, który upada, który coraz bardziej ulega degrengoladzie, a pojęcie nadziei w nim zanika. Nikt nie pamięta już o tym, że liście niegdyś były zielone, niebo niebieskie, a wszędzie rosły kwiaty. Rzeczywistością jest przerażająca mgła, która odstrasza od nocy skaa, a niekiedy nawet szlachtę, a w dzień padający z nieba popiół. Ludzie zapomnieli nawet o istnieniu gwiazd i o religiach, które jeszcze nie tak dawno były osią ich istnienia.
Świat Ostatniego Imperium, zasady Allomancji, poznajemy razem z Vin. Gdy ona się uczy od podstaw swojej nowej roli, dowiadując się, kim jest naprawdę, czytelnik edukuje się razem z nią. Dzięki temu, choć nieco skomplikowany system magiczny, staje się niezwykle zrozumiały oraz łatwo przyswajalny dla każdego odbiorcy. Sam system wymyślony przez Sandersona jest naprawdę nietuzinkowy. Magia to umiejętność „spalania" (czyli używania) połykanych przez Allomantów metali, które oczywiście muszą być odpowiednio przygotowywane – chodzi tu o dobór proporcji czy stężenie danych składników. Owych metali jest dziesięć (choć ponoć istnieje również ten 11, bardzo znaczący dla fabuły) i jedynie Zrodzeni z Mgły są w stanie posługiwać się nimi wszystkimi. Każdy z nich pozwala na uruchomienie innych zdolności magicznych.
Kraj, w którym istnieją Mgliści umiejący posługiwać się jednym metalem, zrodził w ciągu wieków także inne stwory. Inkwizytorzy, którzy zamiast oczu mają wystające, stalowe szpile, mgielne padlinożerne upiory, które umieją przybrać kształt zjedzonego posiłku, Opiekuni podróżujący po świecie i zapamiętujący wiedzę z przeszłości, sprzed czasów Wstąpienia (czyli panowania Ostatniego Imperatora), aby móc ją przekazać następnym generacjom, Skaa niewolnicy, których większość nie żywi już ani krzty nadziei, a wśród nich pół-skaa Ocalony Kelsier, który może nieść wybawienie.
Właściwie od jednych z pierwszych stron, w którym poznajemy Vin napięcie nie maleje. Najpierw zastanawiamy się, kim jest owa dziewczyna i jakie znaczenie będzie miała dla historii, potem, czy szalony plan Kelsiera się powiedzie (więcej pytań nie zdradzam, żeby nie psuć Wam frajdy z odbioru powieści). Bazowanie na znanych archetypach zemsty, mistrza i ucznia, rebelii, buntu wobec terroru nie powodują, że akcja słabnie czy staje się zbyt przewidywalna. Amerykański pisarz posiada także umiejętność wprowadzania niespodziewanych zwrotów akcji, czym dodatkowo zaskarbia sobie uwagę czytelnika.
Całą akcję, bieżące wydarzenia, obserwujemy z perspektywy Vin oraz Kelsiera, dwójki głównych bohaterów. Muszę przyznać, że emocjonalne ustosunkowanie się do ich postaci chwilę mi zajęło. Początkowo wydawali mi się oboje dość papierowi, przez co dość przewidywalni oraz nudni. Vin okazała się typowym przykładem „bohatera przechodzącego przemianę", a Kelsier – postacią dość niejednoznaczną. Każde z nich rewiduje swoje cele oraz spojrzenie na świat wraz z kolejnymi wydarzeniami, przez co żadne z nich nie będzie takie samo, jak w momencie, w którym się poznali.
Sanderson okazał się mistrzem w opisywaniu scen walk, których wcale w powieści nie jest mało. Ze stronic wręcz wylewa się magia, zapach "spalanych" metali czuć na każdym kroku, a mgła wydaje się wić wokół ciała. Akcja być może nie pędzi na łeb na szyję, lecz jej wyrazistość sprawia, że trudno się od tej historii choć na chwilę oderwać. Przerywniki w postaci zabawnych, filozoficznych wtrąceń jednego z bohaterów czy opowieści o religii snute przez Sazed, spełniają swoją rolę, dając chwilę oddechu.
Mimo, że w tym wydaniu powieści nie znajdziemy grafik czy ilustracji, to została dołączone do niego mapy - Ostatniego Imperium oraz samego Luthadel. Dzięki temu łatwiej poruszać się po świecie stworzonym przez Sandersona oraz śledzić drogę postaci. Na samym końcu odnajdziemy także "Ars Arcanum", czyli skrócony wykres Allomancji oraz jego alfabetyczny spis, do którego możemy w każdej chwili sięgnąć, gdy zapomnimy, który metal czemu służy.
Po całej burzy emocji, której doznałam w trakcie lektury „Z mgły zrodzonego" (oraz po jego zakończeniu), nie mogę się już doczekać sięgnięcia po kolejną część trylogii o Ostatnim Imperium. Zresztą – już po przeczytaniu samego prologu wiedziałam, że nie oderwę się od tej powieści na wiele godzin. Polecam ją każdemu miłośnikowi fantasy – nawet, jeśli Wam się nie spodoba, będziecie zadowoleni, że przebrnęliście przez tomiszcze mające niemalże 700 stron oraz poznaliście pióro Brandona Sandersona, który wywalczył sobie znaczące miejsce wśród pisarzy gatunku.
Nowa Fantastyka 07/2015
W sprzedaży dostępny jest już najnowszy, lipcowy, numer czasopisma "Nowa Fantastyka". W numerze znajdziemy m.in. wywiad z Kevinem Hearne'em, autorem cyklu "Kroniki Żelaznego Druida", felieton Przemysława Pieniążka o powrocie Terminatora oraz mikropowieść Nancy Kress.
Premiera: "Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina"
Dziś swoją premierę ma zbiór opowiadań fantasy Jacka Wróbla pt. "Cuda i Dziwy Mistrza Haxerlina". Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Genius Creations. W wozie Mistrza Haxerlina można znaleźć najbardziej kurioz... wszechstronne artefakty, takie jak stos rogów ostatniego jednorożca, oryginalne kopie mieczy z najgłębszych czeluści piekieł czy bezdenne dzbany na wino. Godziwe zarabianie na życie sprzedawaniem tych dziwów wiąże się jednak z niebezpieczeństwami czyhającymi na dzielnego przedsiębiorcę: demonami, bandytami, krwiożerczymi kapitalistami, seksaferami, reklamacjami i dawnymi kolegami ze studiów.
Premiera: „Morze potworów"
Siódma klasa była dla Percy'ego Jacksona zaskakująco spokojna. W jego nowojorskiej szkole nie pojawił się żaden potwór. Ale kiedy niewinna gra w piłkę zamienia się w śmiertelną rozgrywkę z gangiem wstrętnych olbrzymów kanibali, sytuacja robi się... nieprzyjemna. A niespodziewane pojawienie się przyjaciółki Percy'ego Annabeth oznacza kolejne złe wieści: magiczne granice Obozu Herosów zostały zatrute przez tajemniczego wroga i jeśli nie znajdzie się lekarstwo, zniszczeniu ulegnie jedyna bezpieczna przystań herosów.
LEGO Jurassic World
Wykorzystując epicką historię znaną z Jurassic Park, Zaginiony Świat: Jurassic Park oraz Jurassic Park 3, jak również gorąco wyczekiwanego Jurassic World, Lego® Jurassic World™ jest pierwszą grą wideo, która pozwoli graczom przeżyć i doświadczyć wydarzeń ze wszystkich czterech filmów z serii Jurassic. Przerobiona na modłę Lego i opowiedziana w charakterystyczny zabawny sposób typowy dla gier TTGames, ekscytująca opowieść odtworzy niezapomniane sceny akcji znane z filmów, dzięki czemu fani będą mogli przeżyć te kluczowe momenty i eksplorować rozległe tereny Isla NublariIsla Sorna. Gra już dostępna w sprzedaży!
Nie jedz tej książki
Wraz z tomem „Zniszcz ten dziennik" i jego niekwestionowanym sukcesem, jak grzyby po deszczu wyrastać zaczęły podobne twory. Nie jestem pewna, jaką nomenklaturę powinnam przyjąć, bowiem nazywanie „Nie jedz tej książki" i jej podobnych „książką" jest dla mnie tak samo adekwatne, jak tytułowanie w ten sposób kolorowanek. Niezależnie jednak od samego nazewnictwa, rzecz znaleźć można w każdej polskiej (i nie tylko) księgarni i już z samego tego powodu należałoby poświęcić jej kilka słów.
O ile „Zniszcz ten dziennik" buduje wrażenie obcowania z tajemnicą i dopiero jego rozwarcie ujawnia odmienność od typowej książki, o tyle w przypadku „Nie jedz tej książki" od samego początku widać, o co chodzi. Poza głównym tytułem front obwoluty tworzą takie hasła, jak „tę książkę tworzysz ty!" albo „wpisz swoje imię". Dodatkowo intensywne barwy czerwieni, żółci i niebieskiego natychmiastowo określają grupę odbiorczą, co w przypadku pierwowzoru bumu nie było tak oczywiste.
Przy pierwszym kontakcie z „Nie jedz tej książki" zastanawiałam się, czy jej autorzy faktycznie nie poproszą mnie o konsumpcję którejś ze stron. W końcu to wszystko już było, a marketing nie przebiera w środkach. A nuż ktoś wpadł na to, żeby z jednej ze stron zrobić cienkiego jak kartka papieru wafelka? Całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. Było za to mnóstwo mazania, kolorowania i wyrywania; podpisywania, wypisywania i innych form używania długopisów, ołówków, mazaków i farb.
Nie jestem przekonana do podobnego traktowania książek, nawet jeżeli nie są to „prawdziwe" tomy. Co więcej, mam również pewne wątpliwości, jeżeli chodzi o wpływ na rozwój kreatywności u dziecka podobnych tytułów. Wszystkie zadania, bowiem, nie dość, że bardzo do siebie momentami podobne, wciąż rozgrywają się w pewnych granicach poznawczych. Tą granicą jest materialna warstwa samej książki. W moich oczach jest to raczej wypełnianie zadań i coś odtwórczego. „Nie jedz tej książki" nie zdaje się mówić: zrób coś, rusz głową, zastanów się, znajdź rozwiązanie; a podaje gotową instrukcję działań, które różnicuje jedynie zestaw kredek i kolorystyczne upodobania albo technika rozrywania kartek. W dużej mierze więc wszystko opiera się na przypadku.
Nie twierdzę jednak, że „Nie jedz tej książki" nie przyniesie dzieciakom żadnej frajdy. Ba, jestem pewna, że z ogromną radością poświęcą tej pozycji – tak jak wszystkim jej podobnym – kilka godzin uwagi, które okażą się zbawiennym wytchnieniem dla niejednego rodzica. Jedynym zagrożeniem może okazać się zamykanie kwestii dziecięcego rozwoju we wręczeniu mu podobnych książeczek właśnie. To może być niezły wstęp, swoistego rodzaju próba ośmielenia dziecka do ekspresji, ale artystycznych działań mu nie zastąpi.
Chwilami „Nie jedz tej książki" wydaje się dość niepedagogiczne. Wyklejanie strony papierkami od cukierków może przyczynić się do rodzinnej bitwy o słodkości, chociaż oczywiście nie musi. Można również znaleźć kilka dość dwuznacznych zadań, które sugerują działania w przestrzeni. I to niekonieczne w przestrzeni, z której rodzice byliby zadowoleni. Zmiana wystroju wybranego pokoju nie brzmi chyba najlepiej, prawda?
Mody pojawiają się i znikają. Trudno odmówić swojej pociesze zabawki takiej, jak „Nie jedz tej książki", szczególnie, gdy ma ją już każdy w szkole, a to – niezależnie od ostatecznego wpływu na dziecięcą kreatywność – rzecz dużo lepsza, niż siedzenie przed ekranem komputera czy telewizora. Moja rada? Zanim książka trafi w ręce dziecka, przejrzyjcie ją. A jeżeli wyklejanie stron papierkami od cukierków, gdy dziecko cierpi na cukrzycę, wyda się Wam przesadą, po prostu wyrwijcie tę stronę. Bo czy nie jest napisane „Rób wszystko, co chcesz, tylko jej [książki] nie jedz"?
Zwiastun animowanego projektu "Noc żywych trupów"
Kultowy film George'a Romero "Noc żywych trupów" nieustannie od 47 lat inspirujące filmowców. Aktualnie wystartowała kampania crowdfundingowa, która na celu ma uzbieranie środków na dokończenie animowanej produkcji "Night of the Living Dead: Darkest Dawn". Zapraszamy do obejrzenia jej trailera.
Ambasadorzy - dodatek ufundowany!
Zostało niecałe 10 godzin do końca naszego projektu na Wspieram.to. Do tej pory Ambasadorzy zebrali 12 781zł czyli 115% wymaganej kwoty! Do końca akcji zostało niewiele! Dlatego śpieszcie się zapoznać z naszym projektem jeszcze dziś!
Nowe "Paranormal Activity" zakończy serię
Film "Paranormal Activity: The Ghost Dimension", którego premiera zapowiadana jest na 23 października 2015 roku, według producenta Jasona Bluma, będzie piątą i ostatnią częścią cyklu. Produkcja ta będzie połączeniem filmu 2D i 3D. Sekwencje nagrane kamerą wideo prezentowane będą w trzech wymiarach.
Konkurs - "Miasteczko"
Zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są dwa egzemplarze książki "Miasteczko" spod pióra dwóch Autorów - Roberta Cichowlasa oraz Łukasza Radeckiego.