“Chłopiec, który widział” to druga książka z cyklu “Salomon Creed”. I naprawdę warto sięgnąć po pierwszą część (“Salomon Creed”), by w pełni móc docenić część drugą.
Tym razem autor przerzuca nas do Francji, gdzie Salomon Creed chce spotkać i uratować krawca, który uszył mu jego biały garnitur. Dla samego krawca przybywa jednak za późno. Nie pozostaje zatem bohaterowi nic innego, jak uratować jego najbliższych. Tytułowy chłopiec, który widział, to prawnuk krawca - dziecko obdarzone szczególnym darem - widzi emocje, jako kolory otaczające osoby, które ich doświadczają. To sprawia, że pomiędzy Salomonem - poszukującym swojej tożsamości, ale też i historii - a chłopcem nawiązuje się szczególna nić. Nić, dzięki której matka chłopca nie tylko dowiaduje się prawdy o swoim pochodzeniu, ale także zaczyna doceniać dar swego dziecka.
“Chłopiec, który widział” to kolejna książka o poszukiwaniu swojej tożsamości. Tożsamości o tyle trudnej, że zakłamanej dziejami II wojny światowej i losami zarówno jej ofiar, jak i oprawców. Stawia czytelnikowi trudne pytania. Na ile zbrodniarz może odkupić swe winy? Na ile ofiara ma prawo do zemsty? Na ile zemsta po latach ma sens? Czy zgodne z prawem stanowionym i moralnym życie zbrodniarza po latach może odkupić jego winy w czasie zbrodni? To także przestroga przed odradzającymi się coraz silniej w Europie ruchami nacjonalistycznymi i przypomnienie, że to już się kiedyś zdarzyło. To już kiedyś było i przyniosło tylko zło. Jednocześnie to dobry i wciągający thriller.
Książkę polecam każdemu, kto szuka dobrej, inteligentnej rozrywki z zapowiedzianym równie dobrym ciągiem dalszym. I koniecznie sięgnijcie wcześniej po “Salomona Creed”.