Motyw nawiedzonego domu to coś strasznie oklepanego, dlatego mogłoby się wydawać, że powieść Shirley Jackson jest nijaka. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę lata, w których żyła i tworzyła ta autorka, to zmieni to postać rzeczy. Lata świetności tej amerykańskiej pisarki przypadają na lata 40. ubiegłego wieku, kiedy to motyw okultyzmu, spirytyzmu i psychopatów nie był jeszcze tak szeroko rozpropagowany przez popkulturę. Były to tematy tabu, z jednej strony intrygujące, a z drugiej przerażające. Wtedy, takie rzeczy miały klimat. Atmosferę, której możemy lekko posmakować właśnie dzięki książce Shirley Jackson.
Doktor Montague, badacz zjawisk paranormalnych i znawca okultyzmu, pragnie utrzeć nosa swoim kolegom naukowcom i napisać książkę, która przyniesie mu należytą sławę. Jego celem jest opisanie tajemniczych zjawisk, jakie mają miejsce w tytułowym, nawiedzonym domu leżącym z dala od jakiejkolwiek wioski. Jego jedynymi mieszkańcami są pan i pani Dudley, choć nigdy nie zostają w tym miejscu na noc. Dbają o nie na tyle, na ile pozwala im zdrowie, jednakże doktor Montague i jego asystenci postanawiają spędzić w owym domu kilka dobrych dni. W domu, w którym nikt nie usłyszy ich wołania o pomoc...
Wydaje mi się, że książki tej nie można rozpatrywać zgodnie z naszymi realiami. Nie możemy jej porównywać do powieści grozy, które powstały w dzisiejszych czasach. Warto wiedzieć, kiedy tak naprawdę ta powieść została powołana do życia, co zainspirowało autorkę oraz pamiętać, że były to zupełnie inne czasy, diametralnie różne. Jeżeli spojrzymy na to w kategoriach teraźniejszości, to otrzymamy banalną i schematyczną historię, która nie wniesie do naszego życia nic nowego. Ot zwykłą opowiastkę, która nie chwyci nas za serce. A gdy zmienimy nasze postrzeganie i będziemy mieć na uwadze, że jest to już klasyka, to być może uda nam się dostrzec w tej książce coś więcej.
Przyznaję, że wizja Shirley Jackson nie przeraziła mnie w żadnym stopniu, jednakże ja ogółem jestem osobą, którą mało co przeraża. Uwielbiam horrory i grozę, fascynują mnie nawet nie te rzeczy, które powinny, a okultyzm i psychopaci to mój konik. Uwielbiam te motywy, jednak prawdopodobnie nigdy jeszcze nie natrafiłam na powieść tego typu, która by mnie rozłożyła na łopatki. Potrafię jednak docenić pewien kunszt tej autorki. W książce tej akcja rozwija się bardzo powoli, Jackson dawkuje nam ten nastrój przebywania w obcym, tajemniczym i lekko przerażającym miejscu. Choć nawiedzone domy wydają się być oklepane, to chyba nikt nie zaprzeczy temu, że zawsze wzbudzają w człowieku uczucie niepewności, lekkiej grozy i mają jedyny w swoim rodzaju klimat. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Przepadam za motywem badania zjawisk paranormalnych, choć wydaje mi się, że nie dogadałabym się z doktorem Montague. Niby nie brakuje mu pasji i jest szczerze oddany swojej pracy, ale chyba mielibyśmy pewien konflikt na poziomie tego, co nas motywuje do działania. Autorka daje nam możliwość oswojenia się z bohaterami, których jest zaledwie garstka, ale z łatwością możemy zauważyć, co ich wyróżnia - każdy z nich ma w sobie jakąś cechę charakterystyczną, która dominuje nad całością. Theodora mimo swojego wieku sprawia wrażenie małej dziewczynki. Eleanor to główna narratorka powieści, która w moim odczuciu była niesamowicie zagubiona - stąd też czytelnik nie ma pewności, czy jej wizje są prawdą czy tylko urojeniami. Luke, spadkobierca tytułowego domu, sprawia wrażenie najbardziej rozsądnego bohatera, który twardo stąpa po ziemi.
Nawiedzony dom na wzgórzu to książka, na którą należy spojrzeć inaczej, niż na nowoczesne powieści grozy, bowiem tylko wtedy będziemy w stanie odpowiednio wczuć się w jej klimat. Uruchomienie innej perspektywy sprawi, że powieść Shirley Jackson nie wyda się Wam szablonowa. Być może faktycznie nie ma w niej nic przerażającego, choć to już indywidualna kwestia czytelnika. Mimo wszystko historia ma dobrą konstrukcję, nie najgorzej wykreowanych bohaterów, a zakończenie jest na swój sposób zaskakujące. Nie było to coś, co by mnie wbiło w fotel, ale nie mogę też napisać, że to beznadziejna powieść, na którą nie warto tracić czas. W moim odczuciu jest po prostu poprawnie.