marzec 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi

poniedziałek, 13 październik 2014 04:11

Premiera: "Skarb"

Powieść "Skarb" Kathy Reichs - kontynuacja losów bohaterów powieści "Wirusy" - swoją premierę będzie miała już 21 października.

Dział: Książki
poniedziałek, 13 październik 2014 03:41

Rosemary znaczy pamięć

Chociaż Agata Christie urodziła się w 1890 roku, to jej książki do dzisiaj są jednymi z najbardziej poczytnych kryminałów na świecie. I nic dziwnego. Pisarka posiadała niewątpliwy talent i wenę, by bezustannie tworzyć kolejne powieści.

Gdy umiera Rosemary, wszyscy są przekonani, że było to samobójstwo. Pewność tracą, gdy w podobnych okolicznościach ginie jej mąż. Co ważniejsze, właściwie wszyscy obecni na przyjęciu goście posiadają odpowiedni motyw. Jak więc naprawdę wyglądała cała historia?

Od dawna jestem wielbicielką Herkulesa Poirot i starszej pani Jane Marple, którzy w cudowny, intrygujący sposób rozwiązują wszelakie zagadki kryminalne. "Rosemary znaczy pamięć" to jednak zupełnie inna książka. To osobny, nie powiązany z nimi kryminał. Nie znaczy to jednak, że jest gorsza - wręcz przeciwnie - to jedna z tych historii, w których pisarka pokazuje swój prawdziwy talent.

Świetną rozrywką podczas czytania książek Agaty Christie jest odgadywanie kto mógł popełnić zbrodnię. Na końcu zawsze wszystko logicznie sie wyjaśnia, naprawdę jednak gdy nie zna się zbyt wielu powieści pisarki, nie sposób wytypować winnego. Choć niekiedy wydają się schematyczne - a niektórzy posuwają się wręcz do stwierdzenia, że gdy pozna się jedną z jej książek, to zna się już wszystkie - to wcale takie nie są. Oczywiście i Agacie Christie, jak zresztą każdemu, zdarza się gorsza i lepsza historia, wszystkie jednak niezmiernie wciągają, a po każdej kolejnej ma się ochotę na jeszcze.

Bohaterowie w "Rosemary znaczy pamięć" są żywi i bardzo barwni. Każdy ma swoją historię i swoje własne, prywatne obawy. Nikt nie jest płaski i papierowy. Oraz oczywiście co najważniejsze - wszyscy są w jednakowym stopniu podejrzani. Uwielbiam też styl w jakim tworzy autorka. Jest niepowtarzalny. Nieco ironiczny, z odrobiną humoru, lekki i przystępny. Kto by pomyślał, że urodziła się ponad sto lat temu.

Jak zwykle zbrodnia została wykreowana w szczegółowy i dokładny sposób. Ciekawy pomysł, a do tego świetnie przedstawiony. Myślę, że wielbiciele pisarki nie będą zawiedzeni również i tym tytułem - mimo że brakuje w nim ulubionych detektywów. To jedna z tych książek, które czyta się jednym tchem, nie rozstając się z nimi nawet na minutę. Z lektury jestem bardzo zadowolona. Umiliła mi czas, a do tego nie był on bezproduktywny, bo jak każda powieść spod pióra Agaty Christie i ta zmusiła do wysiłku moje szare komórki.

Dział: Książki
poniedziałek, 13 październik 2014 02:14

Październik w wydawnictwie Yumegari

Październik to miesiąc ciekawych kontynuacji. W sprzedaży dostępne będą: Carciphona #4Savage Garden #3 oraz The Breaker #7. Mangi zakupić można w firmowym sklepie wydawnictwa na harro.pl.

Dział: Manga
poniedziałek, 13 październik 2014 02:05

Onyks

"Onysk" to druga, po "Obsydianie", część paranormalnej serii spod pióra Jennifer L. Armentrout. Były już wampiry, wilkołaki, anioły, demony i wiele innych, fantastycznych stworzeń. Tym razem jednak do czynienia mamy z czymś naprawdę wyjątkowym - istotami stworzonymi ze światła.

Po koniec pierwszej części Daemon stwierdza, że zacznie się umawiać z Kat. Ona jednak, choć chłopak zdecydowanie ją pociąga, uważa, że to wynik łączącej ich, tajemniczej więzi, która powstała gdy ten ją uleczył. Nie ma zamiaru nawet brać pod uwagę jego nagłej zmiany zdania. Daemon oczywiście nie daje za wygraną. Wszystko jednak komplikuje się gdy w szkole pojawia się nowy uczeń, który, choć nie jest kosmitą, okazuje się wcale nie być taki zwyczajny.

Wartka akcja, rozbudowana fabuła, organizacje rządowe, które na każdym kroku pilnują bohaterów. Z pewnością powieści ciężko byłoby zarzucić prostotę lub nudę. Bez przerwy coś się dzieje i nikomu nie można zaufać. Główna bohaterka, z której punktu widzenia obserwujemy wydarzenia, jest dość lekkomyślna i jak na mój gust zbyt praworządna (co nieco kłóci się z faktem, że zaczyna zabijać i umawia się z seryjnym mordercą). Ciekawie się o niej czyta, ale jednocześnie ze świadomością, że na jej miejscu w wielu wypadkach postąpiłoby się zupełnie inaczej.

Powieść została napisana naprawdę dobrze - trzyma w napięciu, intryguje. Jej najmocniejszą stroną, tak jak i w wypadku pierwszej części, są sceny w których występują jednocześnie Kat i Daemon wymieniając serię fajnych, kąśliwych zdań. Podczas czytania naprawdę trudno by było się nie uśmiechać. Najsłabszą stroną chyba jest wcielenie głównej bohaterki w rolę męczenniczki i zbagatelizowanie odnoszonych przez nią ran czy zadawanego jej bólu. Wszystko znosi niemalże z uśmiechem na twarzy i martwi się tylko o innych. Nie cierpię takich bohaterek. Przydałoby się jej nieco egoizmu.

Fabularnie książka jest świetnie skonstruowana. Choć niektóre pomysły wydają mi się znajome (bo czy ktoś nie słyszał jeszcze o kryptonicie?) to jednak tutaj zostały wykorzystane w dobry sposób, a wcale nie banalna całość trzyma się zasad logiki i nie łamie reguły następstw przyczynowo-skutkowych. Do tego oczywiście, w porównaniu do innych powieści z gatunku paranormal romance, jest dość oryginalna. Akcja nie została też w żaden sposób złagodzona. Umierają bohaterowie zarówno pozytywni jak i negatywni, a ci którzy żyją muszą nosić swoje psychiczne rany.

Przyznam szczerze, że choć mam do powieści Jennifer L. Armentrout nieco zastrzeżeń, to jednak z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który zatytułowany został "Opal". Mam nadzieję, że dialogi między głównymi bohaterami zachowają swój pełen uroku smak, a fabuła stanie się jeszcze ciekawsza. Seria posiada potencjał - co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.

Dział: Książki
niedziela, 12 październik 2014 19:39

Miecz Salomona

„Samotny krzyżowiec” to początek serii Marka Orłowskiego ukazująca czytelnikowi czasy średniowiecza na Bliskim Wschodzie. Bardzo dobra książka o solidnym podłożu historycznym, a do tego barwnie i intrygująco skonstruowana okładka sprawiają, że z pewnością zyska ona nowych nabywców. Jest to moje pierwsze "spotkanie" z autorem i wydawnictwem Erica, ale gdy wgłębiałem się w fabułę utwierdziła mnie w przekonaniu, że będzie to coś dobrego. Zacznijmy jednak od początku, aby wszystko można było sobie poukładać. Całość składa się z siedmiu rozdziałów, które za każdym razem wzbogacone o czołową grafikę sprawiają wrażenie, że czyta się starą księgę o losach rycerza z Monrferratu. Umieszczono również mapkę poglądową Bliskiego Wschodu, aby czytelnik mógł łatwiej zobrazować sobie, gdzie toczy się akcja. Do tego wszystkiego dla miłośników historii jest wstawiona nota historyczna, która będzie cennym źródłem informacji. Mamy Rok Pański 1187 oraz wielką bitwę z wojskami Saladyna. Wszystko rozpoczyna się pod Hittin, gdzie armia Saracenów rozbija wojska europejskie. Autor bardzo dokładnie i w ciekawy sposób opisuje szczegóły całego starcia oraz wszystko co działo się po jego zakończeniu. W tej bitwie po raz pierwszy także spotykamy głównego bohatera, jakim jest Roland z Montferrat, zwany przez niewiernych Czarnym Rycerzem. Po wyczerpującej batalii wojska Saladyna kroczą dalej, aby zdobyć kolejne miasto i wypędzić katolików z Bliskiego Wschodu, jednak upór Templariuszy oraz wojsk sprzymierzonych sprawia, że cały konflikt rozciąga się w czasie i trudno wskazać zwycięzcę. Do tego wszystkiego autor w ciekawy sposób opisuje kulisy powstania Zakonu Templariuszy i rzuca delikatny płomyk z pochodni rozświetlający niektóre tajemnice, jakie od lat skrywają zakonnicy. Kolejne spotkanie z naszym również tajemniczym bohaterem ma miejsce w mieście Tyr, gdzie pomaga On w obronie. Co ciekawego w tej bitwie to Saraceni po raz pierwszy użyli machin oblężniczych oraz doszło do starcia morskiego, co dla miłośników historii będzie dodatkowym argumentem, aby sięgnąć po tą książkę. Książka bardzo ciekawie łączy ze sobą fakty historyczne oraz fikcję literacką, która sprawia, że pierwsza część cyklu staje się coraz bardziej tajemnicza, a czytelnik musi przewrócić stronę, aby dowiedzieć się co stanie się z jej bohaterami. Po ciężkiej bitwie pod Tyr, gdzie udało się wojskom sprzymierzonych zatrzymać Saladyna, wielki mistrz Templariuszy obmyślił plan, który miał przynieść ostateczne zwycięstwo oraz zakończenie wojny. W tym celu wysyła z poselstwem oddział Templariuszy, a jako dodatkowe zabezpieczenie całej wyprawy udział w niej bierze Roland. Tutaj również oprócz barwnych opisów krajobrazów, wśród których znajduje się ekspedycja, dochodzi również do batalii morskiej, gdzie w szczegółowy i ciekawy sposób opisano wszelkie detale okrętów i manewrów taktycznych. Dokąd zmierzają, to wie tylko Ademar, zakonnik który został wyznaczony przez Wielkiego Mistrza na dowodzącego. Sam Roland zna tylko kierunek, w jakim podążają i może się tylko domyślać w jakim celu i jaka jest forma zapłaty. W całej książce akcja zmienia się jak w kalejdoskopie, jeśli czytelnik uważa, że rozgryzł wszystkie zawiłości, na kolejnej stronie okazuje się, że wszystko potoczyło się całkowicie inaczej. Tak jak pisałem wcześniej, książka jest solidną pozycją wydawniczą i trzeba przyznać, że zarówno autor jak i wydawnictwo dali początek serii, której każdy miłośnik książek będzie wypatrywał w księgarniach i zacierał ręce w oczekiwaniu na kolejne części. Jeśli o mnie chodzi, jestem usatysfakcjonowany, gdyż uwielbiam książki, które są pisane na podłożu historycznym z lekką nutą fikcji, która dodaje kolorytu. Podobnie było, gdy czytałem książkę R. Dębskiego "Kiedy Bóg zasypia". Obie książki łączy wiele wspólnego, gdyż są pisane na bazie wydarzeń autentycznych, które miały miejsce w przeszłości. Do tego wszystkiego dbałość o szczegóły i zaskakujące zakończenie „Krzyżowca” sprawiają, że zarówno ja jak i inni miłośnicy czekają na kolejną część przygód Rolanda. Książkę z czystym sumieniem mogę polecić każdemu, kto szuka ciekawej historii, zarówno młodym, jak i osobom w kwiecie wieku. Każdy, czytając ją, znajdzie coś dla siebie i z pewnością odbierze treść na swój indywidualny sposób.

Dział: Książki
niedziela, 12 październik 2014 04:41

Parszywa Dwunastka

„- Wiem, że jestem zboczeńcem, ale nie jestem zboczeńcem takiego rodzaju. Jestem zboczeńcem z gatunku zrób - to - sam."

Mówi się, że do wszystkiego można się przyzwyczaić, jeśli trwa to wystarczająco długo, nic już wtedy nie powinno być w stanie szokować ani zaskakiwać. Jednak kiedy twoje życie jest co chwile zagrożone, bo spotykasz na swojej drodze wariatów i groźnych przestępców, to na pewno nie spowszednieje ci praca oraz czas pomiędzy nią.

Stephanie powróciła do bycia łowczynią nagród i obecnie ma urwanie głowy z NS-ami. Osoby, za które poręczyła firma jej szefa, jakby zapadły się w ziemię, kolejne teczki przybywają, a pieniądze zaczynają się kończyć i naprawdę bardzo dobrze by było, gdyby udało się im dorwać kilku NS-ów. Do tego, jakby Steph miała mało problemów na głowie, Komandos wyjeżdża i nie ma z nim kontaktu, zaczyna ją śledzić wariatka podająca się za jego nową żonę, a jego z kolei policja, gdyż podobno porwał swoją córeczkę i gdzieś wywiózł. Plum nie wierzy w jego winę i zaczyna drążyć sprawę, co jak się okaże, nie będzie dla niej zbyt dobre.

To już czwarty tom przygód o łowczyni nagród wydany w tym roku (ogólnie jest ich dwanaście), a piąty jest zaplanowany na sierpień. Wydawnictwo Fabryka Słów nie próżnuje i bardzo dobrze, bo chociaż na koncie Janet Evanovich ma już tyle tomów, to nadal potrafi zaskoczyć, rozbawić oraz sprawić, że ma się ciarki na plecach.

Zabierając się za pisanie opinii o omawianej publikacji uświadomiłam sobie, że ponownie będę musiała się powtarzać. Bowiem amerykańska powieściopisarka w dalszym ciągu umiejętnie kluczy pomiędzy gatunkami i połączenie kryminału, romansu, sensacji oraz komedii w jej wykonaniu jest niesamowite. Sceny są na przemian lub też w tym samym czasie absurdalne, komiczne, wywołujące dreszcze oraz szybsze bicie serca, gdy pojawia się czysty testosteron w postaci dwóch mężczyzn. Połączenie takie nie zawsze wychodzi dobrze, ale Evanovich bez problemu udaje się wszystko połączyć w spójną oraz logiczną całość.

Dotychczas pierwsze skrzypce zawsze grała Steph, ale tym razem czeka wszystkich zaskoczenie, bo oto na główny plan wysuwa się postać Komandosa (nie żebym narzekała) i będzie można trochę więcej się o nim dowiedzieć. Niewątpliwym atutem autorki jest w każdej części duża dawka humoru, lekki styl oraz pomysłowość i kreatywność w tworzeniu nowych przygód głównej bohaterki. Plusem jest również dobrze rozwinięty wątek kryminalno-sensacyjny, pisarka prawie do samego końca kluczy i ujawnia tylko tyle, ile uważa za słuszne, tym samym zmuszając do rozmyślania kto, co i dlaczego.

Jeśli chodzi o bohaterów, to i w tym przypadku autorka spisała się doskonale, za każdym razem napotykam na prawdziwy kalejdoskop osobowości i chociaż wydaje mi się, że niektóre z nich znam bardzo dobrze, to i tak potrafią mnie zaskoczyć i sprawić, iż zbieram szczękę z podłogi. Podoba mi się fakt, że każdy jest inny i niepowtarzalny. Bez niektórych nawet nie wyobrażam sobie dalszych historii. Na przykład babci Mazurowej ze swoim zachowaniem, Komandosa, którego było tak dużo, a jednak i tak za mało, no i Luli powalającej mnie ze śmiechu na łopatki. Do tego Stephanie ze swoim szczęściem do popadania w kłopoty i uczuciem do dwóch mężczyzn. Jednocześnie silna, uparta, urocza, wzbudzająca u mężczyzn potrzebę ochrony, a u mnie mnóstwo pokładów sympatii.

Po raz kolejny Janet Evanovich mnie nie zawiodła i zapewniła jazdę bez trzymanki uzupełnioną o niekontrolowane ataki śmiechu, ciarki na plecach w niebezpiecznych momentach oraz szybsze bicie serca, kiedy pojawia się Komandos, no i również Morelli. Spotkanie ze Steph i resztą bohaterów to jak wizyta bardzo dobrych przyjaciół – absorbująca, pochłaniająca i niezwykle intrygująca. Ich perypetie wciągają od samego początku i nie pozwalają odłożyć książki, dopóki nie przeczyta się ostatniego zdania. „Parszywą Dwunastkę" pochłonęłam w tempie ekspresowym przeżywając wszystkie wydarzenia razem z postaciami i żałuje tylko, iż książka nie jest grubsza, bo zdecydowanie za szybko się skończyła.

„Parszywa Dwunastka" to zdecydowanie jedna z lepszych książek z serii, zabawna, frapująca, pełna komicznych i nie tylko scen. Janet Evanovich nieustannie zaskakuje i jestem niemalże pewna, iż będzie tak jeszcze przez bardzo długi czas. Polecam ją sympatykom serii, jak i komuś, kto chce dopiero zacząć znajomość z łowczynią nagród – jeśli nie ma się możliwości czytania od pierwszego tomu, spokojnie można zacząć od każdego innego.

*str. 167

Dział: Książki
niedziela, 12 październik 2014 04:36

Kontynuacja „Drogi królów” już w grudniu!

"Słowa ŚwiatłościBrandona Sandersona dostępne w księgarniach będa już od 3 grudnia!

Świetliści Rycerze muszą znów powstać.

Dział: Książki

Kinowa premiera ekranizacji "Igrzyska Śmierci: Kosogłos. Część 1" zapowiedziana została już na 21 listopada!

Dział: Kino

Nowy, animowany film familijny "Siedmiu krasnoludków ratuje Śpiącą Królewnę" swoją polską premierę kinową będzie miał już 14 listopada!

Dział: Kids
niedziela, 12 październik 2014 04:17

Premiera: "Interstellar"

Film Science Ficion w reżyserii i według scenariusza Christophera Nolana "Interstellar" swoją kinową premierę w Polsce będzie miał już 7 listopada!

Dział: Kino