listopad 02, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: science fiction

czwartek, 29 kwiecień 2021 23:06

Cyberpunk Girls. Opowiadania

Na fali popularności gry Cyberpunk 2077, która tej popularności niestety nie utrzymała, wzrosło ogólne zainteresowanie cyberpunkiem. Zapowiedziano kilka publikacji, w tym właśnie „Cyberpunk Girls”, czyli zbiór opowiadań polskich autorek, w klimacie cyberpunk. Swoje opowiadania na rzecz zbioru stworzyły: Krystyna Chodorowska, Magdalena Kucenty, Gabriela Panika, Martyna Raduchowska, Jagna Rolska oraz Agata Suchocka.

Po „Cyberpunk Girls” sięgnęłam z ogromnym zaciekawieniem. Przyznam, że nie do końca wierzyłam w sukces tego zbioru i nastawiałam się na dość przeciętną rozrywkę. Miałam jednak ochotę na cyberpunkowe klimaty. Poza tym polskie autorki fantastyczne już nie raz miło mnie zaskoczyły. Tak więc z otwartym umysłem, w którym zaszczepiona była niepewność, sięgnęłam po tę lekturę.

I przyznać muszę, że się mile zaskoczyłam. Zbiór ten nie wywraca literatury w klimacie cyberpunk do góry nogami. Nie jest ani niezwykle odkrywczy, ani nie wprowadza, nie wiadomo jakiego powiewu świeżości. Niemniej, spędziłam bardzo miłe chwile z opowiadaniami, dobrze się przy nich bawiąc.

To, co spodobało mi się najbardziej to tak różne podejście autorek do tego klimatu. Poznajemy Keirę, która pokazuje nam świat w dobie koronawirusa i to, jak się ukształtował. Tyana jest kurierką, która przekazuje nielegalne informacje, będąc także ich nośnikiem. Rubble prezentuje świat podziemnych gangów i wyścigów motocyklowych. Walczy o przejście do historii i zostanie legendą w Dobówce.

Cały zbiór jest względnie równy. Są oczywiście lepsze i gorsze opowiadania. Te o Keirze i Tyanie wciągnęły mnie najbardziej. Jednakże poziom całości jest do siebie zbliżony a odchyły w tym, które opowiadania były lepsze, a które gorsze, są niewielkie. Opowiadania związane z koronawirusem dość mocno przyciągnęły mnie do siebie i utrzymywały uwagę na fabule, choć zdaję sobie sprawę, że przesyt pandemią i lockdownami może zniechęcić część czytelników do tych właśnie opowiadań.

Dlaczego więc oceniam zbiór na 3? Ano dlatego, że tak jak czyta się je szybko, tak szybko ulatują z naszej pamięci. Zaraz po przeczytaniu miałam wrażenie, że już mi co nieco pouciekało. Z biegiem czasu pamiętam z opowiadań coraz mniej. Mam więc wrażenie, że za kilka lat zapomnę kompletnie, że w ogóle po taki zbiór sięgnęłam.

Dlatego więc trzy jest oceną adekwatną. Książka zapewniła mi rozrywkę w momencie, w którym miała ją zapewnić. Przyniosła chwile wytchnienia i mile spędzonego czasu. Mimo wszystko nie sądzę, żeby historie te zostały ze mną na dłużej i to jest największy mankament tych historii. Bardzo szybko uciekają i się o nich nie pamięta. Porównując książkę do „Warcross”, który traktuję jako lekturę skierowaną do podobnej grupy docelowej, „Cyberpunk Girls” jeszcze do niej daleko. „Warcross”, choć czytane zaraz po premierze, nadal gdzieś tam we mnie siedzi i od czasu do czasu o sobie przypomina. „Cyberpunk Girls” z każdym kolejnym dniem ulatuje coraz bardziej. Niemniej, zainteresowanym tą lekturą, nienastawiającym się na ambitne, złożone historie, bardzo serdecznie ją polecam.

Dział: Książki

„Droga Szamana: Szachy Karmadonta” – piąta część bijącej rekordy popularności serii wkrótce w księgarniach

Na to czekaliśmy! Zbliża się premiera nowych przygód Dmitrija Machana – bohatera, z którym zżyliśmy się przez ostatnie cztery tomy wciągającej serii „Droga Szamana” stworzonej przez rosyjskiego pisarza Wasilija Machanienkę. Szykujcie się na piątą część perypetii przebojowego Szamana zatytułowaną „Szachy Karmadonta”.

Dział: Patronaty

Jubileuszowe wydanie kultowej książki Douglasa Adamsa, dla uczczenia 42. rocznicy pierwszej publikacji fenomenalnie zilustrowane przez wielokrotnie nagradzanego rysownika i autora książek dla dzieci, Chrisa Riddella.

Dział: Patronaty
wtorek, 13 kwiecień 2021 16:20

Gwiezdna ofensywa komiksowa 2021

Wiosną 2021 roku rozpocznie się gwiezdna ofensywa wydawnictwa Egmont Polska na rynku komiksowym. W kwietniu i maju, zaledwie kilka miesięcy po premierze w USA, na rynek trafią pierwsze tomy trzech nowych serii osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen: Star Wars, Darth Vader oraz Łowcy nagród.

Dział: Komiksy

Night City to potężne megamiasto i jeden z głównych bohaterów gry „Cyberpunk 2077”. W swojej ponad osiemdziesięcioletniej historii doświadczyło wielu wstrząsów: od Czwartej Wojny Korporacyjnej, przez Incydent Nuklearny, aż po Wojnę Unifikacyjną, ale zawsze otrząsało się, zachowując swoją różnorodność. Teraz fani mają okazję odkrywać je również za sprawą serii komiksów. Na 14 kwietnia wydawnictwo Egmont Polska zaplanowało premierę pierwszego tomu cyklu - „Cyberpunk 2077: Trauma Team”.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 12 kwiecień 2021 19:43

Stalowe Szczury: Fort 72

Mieli zdobyć ten fort za wszelką cenę; wiedzieli, że bez tak dobrze strzeżonego miejsca ich wróg nie będzie mieć najmniejszych szans. Druga strona z kolei za nic nie chciała odpuścić, broniąc fortu do ostatniej kropli krwi. Pech chciał, że to właśnie ów budynek dla wszystkich stał się pułapką.
 
W wyniku intensywnych działań zbrojnych wejście do fortu zostaje zasypane. Problem w tym, że wszystkie strony konfliktu znajdowały się wewnątrz. I tak jeszcze niedawni wrogowie musieli zewrzeć szyki, by ramię w ramię odnaleźć drogę ku wolności. Fort 72 nie bez powodu nazywany jest twierdzą nie do zdobycia: liczne korytarze, piętra, skrzętnie ukryte pomieszczenia oraz wszędobylska ciemność nie ułatwiają sprawy. I choć w tej trudnej sytuacji takowe określenie może wydawać się nieco śmieszne, to tak naprawdę odnalezienie wyjścia jest najmniejszym z ich problemów. W ciemności bowiem czai się COŚ... coś, co śledzi każdy ich ruch, powoli wyciągając ku nim swe szpony.
 
Na początku poznawanie tej historii szło mi dosyć opornie - nie pasjonuję się tematyką wojenną (choć też nie jestem jej przeciwna), a wielość postaci wybijała mnie z rytmu. Do tej pory mam problem z wymienieniem wszystkich bohaterów, jak również przypisanie ich do konkretnej strony konfliktu (no, chyba że ktoś miał bardzo niemieckie lub amerykańskie nazwisko). Skusiłam się na „Stalowe Szczury” głównie przez pragnienie poszerzenia literackich horyzontów, a jako że fabuła kręci się wokół działań bitewnych, uznałam to za dobry powód do lektury. I nie żałuję. Każdy kolejny rozdział umykał coraz szybciej, akcja nabierała tempa, by doprowadzić mnie do punktu kulminacyjnego, który prawie zwalił mnie z nóg.
 
To nie do końca tak, że w każdym rozdziale czeka na nas jakieś „wow". Początkowo nie dzieje się praktycznie nic, prócz prób odnalezienia się uwięzionych w nowej sytuacji. Zresztą nie wydaje mi się, żeby autor chciał jedynie zalać czytelnika potokiem akcji. W tej książce spotykamy się z czymś jeszcze innym - portretem psychologicznym osoby uwięzionej, praktycznie bez nadziei na uwolnienie. Towarzyszymy żołnierzom podczas prób odnalezienia wyjścia, szukania kolejnych rozwiązań mających pomóc w nowej codzienności, odkrywania kolejnych tajemnic fortu, lecz również - niestety - podczas stopniowego zanikania człowieczeństwa. Czytamy o dziwnych snach, omamach, głodzie tak ogromnym, że nawet martwe ciała niedawnych przyjaciół wydają się smacznym kąskiem. Wraz z bohaterami stopniowo popadamy w coraz większe odrętwienie, przerywane nikłym światełkiem nadziei. Nasze żyły toczy coraz większe szaleństwo. Z grupy młodych, silnych mężczyzn przeistaczają się w starców, niemających sił na nic. I my jesteśmy tego świadkami - tego, co zamknięcie oraz stopniowo odbierana nadzieja może zrobić z człowiekiem.
 
Nie spodziewałam się, że ta pozycja tak mi się spodoba. Jak już wspomniałam, wojenna tematyka (choć książka sama w sobie należy do fantastyki) to raczej nie moje klimaty, lecz w tym przypadku to nie o wojnę głównie chodzi, a konkretnie nie o taką w naszym tradycyjnym rozumieniu. To walka z naszymi demonami, strachem, głodem i przerażeniem. Wewnętrzna wojna, związana z własnymi zasadami moralnymi, wpajanymi nam od urodzenia. W tak trudnej sytuacji wielokrotnie trzeba było je łamać- albo to, albo śmierć. Wybór jest raczej prosty. To takie pozbywanie się własnego człowieczeństwa, uczenie się bardziej egoistycznego podejścia - co prawda niektórzy od dawna kierowali się tylko swoim dobrem. My, jako czytelnicy, jesteśmy świadkami, jak żołnierze popadają w szaleństwo. A były to obrazy niekiedy bardzo drastyczne.
 
„Fort 72” to książka, która zaprowadzi Was głęboko w odmęty szaleństwa. Skłoni Was do refleksji nad tym, jak wiele trzeba, by człowiek przekroczył granice własnego jestestwa. Polecam!
Dział: Książki
piątek, 02 kwiecień 2021 02:01

Obcy. Nieznane stany świadomości

Przyznam szczerze, że Krzysztof Więckiewicz - prócz skojarzenia ze znanym polskim autorem - nie jest mi znany i będzie to moja pierwsza przygoda z autorem. Chociaż fantastyka nie jest jego ulubioną dziedziną - owa książka w tym klimacie to debiut na koncie pisarza - to od lat młodości zawsze fascynował się filozofią, kosmosem oraz rozmyślał nad sensem ludzkiego istnienia w dobie tak dużej przestrzeni, jak Wszechświat. Zainteresowania tego typu wydają się bardzo dobrym zwiastunem tego, co Pan Krzysztof stworzył na kartach swojej książki sciene fiction. Jak jest naprawdę?

Wybuch bomby na Manhattanie zmienił bieg historii. Wojna atomowa z terrorystami daje się zresztą we znaki całemu światu. Gdzieś jednak w tle tych wydarzeń poznajemy Chrisa i Boba, którzy doświadczają bardzo niepokojących wizji. Tylko czy aby na pewno, są to wizje? Czy niezidentyfikowane pojazdy latające naprawdę odwiedzają ziemię a za ich sterami siedzi rodzaj inteligentnego życia? Bohaterowie, a w szczególności Chris musi znaleźć odpowiedzi na dręczącego go pytania. Czy to kosmicie wpływają destrukcyjnie na Ziemię, czy może są tylko obserwatorami niezwykłego, samodestrukcyjnego eksperymentu istot o wiele bardziej złożonych?

„Obcy. Nieznane stany świadomości” to nie książka pełna zawrotnej akcji niczym w Facetach w czerni. To nie wybuchające pociski i walka z zielonymi ludzikami. Powieść Więckiewicza, mimo nieco podkoloryzowanego opisu z tyłu, jest książką dość... statyczną, o ile to dobre słowo. To opowieść o człowieku, jako jednostce mieszkańca planety Ziemia. To skupienie się nad mechanizmami ludzkich działań, priorytetów oraz nad złożonością ludzkiej egzystencji.

Trudno mi ocenić tę książkę, bo z jednej strony nie jest to coś, czego oczekiwałem. Na co dzień owszem, czytuje szeroko pojętą fantastykę, ale w znaczącej większości jej rozrywkową odsłonę. Powieść „Obcy. Nieznane stany świadomości” to nie książka dla każdego. Mimo że jej tematem przewodnim jest bezpośredni kontakt z obcą cywilizacją, to nie jest to istotą całości. Autor bardziej zmusza czytelnika do refleksji nad tym, kim jest w ogromie kosmosu, jak jego działanie wpływa na otaczający nas świat i do czego doprowadzi w przyszłości nadmierna ekspansja: wpierw ziemska, później kosmosu? I to właśnie ta druga strona medalu, bo, mimo że nie bawiłem się zbyt dobrze przy lekturze, to pozostawiła ona we mnie pewne - mam nadzieję - ważne i cenne przesłanie na przyszłość.

Dział: Książki
piątek, 19 marzec 2021 00:29

Far Cry. Odkupienie

„To, że go nie widzisz, nie znaczy, że go tam nie ma”.

Czytam tak dużo książek, że rzadko udaje mi się wygospodarować czas na gry komputerowe, choć często mam chęć na odstresowanie się nawet zwykłą strzelanką, tak aby bezpiecznie dla siebie i innych wyrzucić zbędnie obciążające złe emocje, wirtualnie zejść na chwilę z drogi praworządności, ale najlepiej opowiedzieć się po stronie dobra i sprawiedliwości, nawet jeśli wymuszonych strachem, potem, bólem i krwią. Dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po oficjalny prequel Far Cry 5, gry z marca dwa tysiące osiemnastego roku, w której akcja rozgrywa się w fikcyjnym hrabstwie Hope w stanie Montana, gracz jako policjant ma za zadanie zniszczyć kult religijny o nazwie „Projekt u Bram Edenu”. Zanim zajrzę do gry, dobrze będzie znać jej kluczowe postaci i scenariusz zdarzeń poprzedzających.

Przyciągnęła mnie informacja, że w historię można wchodzić bez znajomości gry, potraktować ją jako zwykły thriller. I faktycznie tak jest. Co prawda, na koniec powstaje wrażenie, że przydałaby się kontynuacja, ale o wywołanie takiego odczucia chodziło autorowi, zainteresować klimatem, historią i grą. Przyjemnie spędzany czas z książką, gładkie wchodzenie w intrygę, atrakcyjne śledzenia losów bohaterów, nawet jeśli przebieg akcji łatwo przewidzieć. Scenariusz zdarzeń wymieszany różnymi efektownymi incydentami, osadzonymi na zasadach panicznej ucieczki i bezwzględnego pościgu. Wiele dzieje się, w dynamicznych rytmach, nie ma czasu na wątpliwości i wahania, inaczej bez szans na przetrwanie, a presja czasu z każdą chwilą się intensyfikuje. Zagęszcza się atmosfera nieuniknioności, małych szans powodzenia niebezpiecznej misji, gromadzenia wrogich sił, rozprzestrzenia się wirusa pobożności atakującego wszystkich.

W środek środowiska religijnego fanatyzmu, zyskującego na potędze i brutalności, odważnie i z determinacją wbija się Mary May. Trzydziestolatka pragnie wyrwać ze szponów Kościoła Bram Edenu o trzy lata młodszego brata. Po śmierci ojca w podejrzanym wypadku samochodowym Drew to jej jedyna rodzina, gdyż matka odeszła przed ojcem, też w niejasnych okolicznościach. Kierujący ruchem religijnym rosną w siłę, zdobywają szerokie rzesze zwolenników, coraz śmielej narzucają ograniczenia własnym członkom i osobom spoza kręgu. Mary May przymuszana jest do zaprzestania prowadzenia baru, a to jej jedyne źródło utrzymania i spuścizna po rodzicach. Czy kobieta zdoła przeciwstawić się potędze zła? Przemawia prowadzenie postaci myśliwego. Will Boyd, sześćdziesięciolatek zmagający się z rodzinną tragedią, żyjący na odludziu weteran wojenny, zapewnia żywność Kościołowi kłusownictwem. Dostąpi ocalenia czy ogni piekielnych?

Dział: Książki
piątek, 26 luty 2021 06:05

Wypychacz zwierząt

Pisanie dobrych opowiadań to sztuka, która nie zawsze się udaje. Zdarza się, że pisarz mający na koncie rewelacyjne powieści, w krótkiej formie jakoś nieszczególnie potrafi się odnaleźć. Na szczęście Jarosław Grzędowicz nie ma tego problemu. Jego teksty, niezależnie od objętości, dają do myślenia i potrafią trafić czytelnika prosto między oczy. 

Wypychacz zwierząt ukazał się po raz pierwszy trzynaście lat temu, a pod koniec stycznia bieżącego roku na księgarnianych półkach pojawiło się jego kolejne wznowienie (i to opatrzone rewelacyjną, mocno niepokojącą okładką).  

Zbiór składa się z trzynastu opowiadań oraz posłowia, w którym autor przybliża pokrótce okoliczności powstania poszczególnych tekstów. Pochodzą one z różnych okresów jego twórczości, niektóre dzieli dobrych kilka lat. Są wśród nich zarówno krótkie, kilkustronicowe opowiadania, jak i rozbudowane historie liczące po kilkadziesiąt stron. Różnią się tematyką i klimatem, są wśród nich mroczne opowieści rodem z horroru, science fiction oraz alternatywne rzeczywistości i historie. Znalazły się tu również lżejsze teksty, w tym podnoszące na duchu opowiadanie bożonarodzeniowe. Jednym słowem, każdy znajdzie coś dla siebie. 

Z krótkich tekstów najbardziej zapadły mi w pamięci: Pocałunek Loisetty, Obrona konieczna, Farewell Blues, Weneckie zapusty oraz tytułowy Wypychacz zwierząt. Jest wśród nich historia pewnego kata, który przemierza rewolucyjną Francję w towarzystwie swej towarzyszki Loisetty, łaknącej krwi i wiecznie głodnej. Jest także wizja przyszłości, gdy na Ziemi pojawiają się przybysze z kosmosu, aby uratować ludzi przed zagładą. Tylko czy na pewno można im ufać? Jest tu także historia paczki przyjaciół, którzy nie mogą ścierpieć niesprawiedliwego prawa, stawiającego wyżej złodzieja i napastnika nad jego ofiarę oraz opowieść o pokucie i karze, która może dosięgnąć człowieka w najmniej spodziewanej chwili. 

Spośród tych dłuższych tekstów na uwagę zasługują przede wszystkim Buran wieje z tamtej strony oraz Wilcza zamieć. Akcja pierwszego toczy się na Syberii, gdzie podczas śnieżycy spotyka się nieoczekiwanie dwóch mężczyzn. Zdają się pochodzić z zupełnie różnych światów, pamiętają też całkiem inne wersje historii XX wieku. Która z nich jest prawdziwa? Drugie opowiadanie to z kolei opowieść z czasów II Wojny Światowej. Niemiecki okręt podwodny otrzymuje zagadkową misję do wypełnienia. Pozornie szaloną, ale czy na pewno? Kim są pasażerowie, którzy pojawiają się na pokładzie i co zawierają potężne skrzynie, które mają ze sobą? Czasem może lepiej nie wiedzieć... 

Mówiąc krótko, zbiór jest zaskakująco wyrównany, właściwie nie ma w nim słabych tekstów, co jest swego rodzaju ewenementem. Całość czyta się doskonale. Fani fantastyki z pewnością nie będą rozczarowani. 

Dział: Książki
wtorek, 09 luty 2021 20:52

Ocalić przyszłość

Książka Ireneusza Osłowskiego zaintrygowała mnie przede wszystkim z jednego powodu – opis fabuły mocno nawiązywał do mitologii i tematyki Annunakich, których historia jest poniekąd tematem tabu, poniekąd wiedzą tajemną, a dla innych chorym wymysłem, któremu w ogóle nie należy poświęcać uwagi. Jednak uznałam, że nawiązanie do tego motywu w literaturze science-fiction jest naprawdę ciekawym rozwiązaniem. I faktycznie, pomysł sam w sobie okazał się nawet ciekawy, ale niestety sposób jego zaprezentowania niekoniecznie przypadł mi do gustu.

Autor stara się w jak najlepszy sposób przybliżyć czytelnikowi świat, w którym rozgrywa się akcja. Mocne, rozbudowane opisy, bardzo rozległe, chwilami po prostu męczące i sprawiające wrażenie typowego przesytu – jakby za dużo na raz zostało wrzucone do jednego worka. Dla niektórych zdecydowanie będzie to mocno przytłaczające, bowiem nie da się też ukryć, że wpływa to na tempo akcji. Oczywiście rozumiem, że Osłowski chciał po prostu w odpowiedni sposób pokazać nam swoją wizję tego świata, omamić czytelnika dokładnością jego kreacji, ale czasami co za dużo, to niezdrowo.
Mamy tutaj do czynienia z motywem rasy, która nie radziła sobie niegdyś z życiem samym w sobie, nie dbała o planetę i jej zasoby – to jest takie mocne odzwierciedlenie tego, co obecnie rozgrywa się na naszych oczach. To takie swoiste ostrzeżenie i cieszy mnie, że niektórzy autorzy nawet w typowych powieściach, które nie muszą mieć takiego wydźwięku moralizatorskiego, zwracają na to uwagę. Możemy również zaobserwować konflikt między rasami Geminidów i Annunakich, bunt, próbę przekazywania wiedzy i rozwój technologiczny.

Nawiązanie do mitologii przejawia się przede wszystkim w imionach bohaterów, którzy biorą udział w ekspedycji kosmicznej i trafiają na obcą planetę. Ktoś zaznajomiony z mitologią szybko połapie się zatem w tym, kto, za co odpowiada na pokładzie statku. Jeżeli wiemy, czego boginią była Demeter, to szybko domyślimy się, że odpowiadać ona będzie za wiedzą związane z rolnictwem i plonami. Wiemy, że Zeus to szef wszystkich szefów itd. Jednak chociaż w pewnym momencie książki otrzymujemy mocną charakterystykę wszystkich postaci, po prostu mocne czyste opisy jakby z ich akt, które miałyby się znaleźć w dokumentacji ekspedycji, to osobiście uważam, że nie wzbudzają oni w czytelniku żadnych emocji.

Dosyć męczące są też niektóre wypowiedzi poszczególnych postaci, często zbyt wyniosłe, wypadające dosyć sztywno i sztucznie. Jest to coś, co dosyć często spotyka się w przypadku debiutów literackich – sama kiedyś próbowałam sklecić choćby opowiadanie i pisanie dialogów czy wypowiedzi niektórych bohaterów jest naprawdę ciężkim zadaniem. Zapewne wszystko przychodzi z czasem, a może i są tacy szczęśliwcy, którzy mają tak lekkie pióro, że, tak czy siak, wszystko przychodzi im z łatwością.

Tak naprawdę ciężko mi ocenić tę książkę, bowiem niektóre elementy były na tyle męczące i przytłaczające, że szybko straciłam zapał do zgłębiania fabuły samej w sobie i śledzenia rozwoju wydarzeń. Wydaje mi się, że sam zamysł był naprawdę w porządku, ciekawie nawiązujący do motywu Annunakich, dający różnego rodzaju smaczki fanom mitologii czy typowego science-fiction. Nieco gorzej jednak z wykonaniem, aczkolwiek kto wie – być może znajdą się czytelnicy, którym to wszystko będzie wręcz idealnie odpowiadać.

Dział: Książki