listopad 21, 2024

poniedziałek, 08 październik 2018 16:00

Wywiad z Chariliem Fletcherem

By 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Fot. Fabryka Słów Fot. Fabryka Słów https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/charlie-fletcher/

Charlie Fletcher jest scenarzystą i powieściopisarzem. Mieszka na obrzeżach Edynburga. Zajmował się nie tylko pisaniem – przez jakiś czas był okropnym barmanem (zrzędliwym i nierozmownym), zarządcą pralni w wielkim londyńskim hotelu, sprzedawcą kosmetyków samochodowych w myjni w Reno w stanie Nevada, posłańcem w studiu filmowym w Soho, krytykiem kulinarnym (kiepskim, generalnie wszystko mu smakowało), felietonistą w gazecie krajowej (bo Szkocja to kraj, prawda?) oraz montażystą w BBC. Studiował literaturę na St Andrews University, a dyplom uzyskał na kierunku scenariopisarstwo na USC.

Dużo pływa, dużo myśli o jeździe na rowerze, lubi zapomniane książki, wakacje na Hebrydach Zewnętrznych, teriery, swoją żonę i dzieci – niekoniecznie w tej kolejności.

Notatka pochodzi ze strony Wydawnictwa Fabryka Słów

We wrześniu 2018 roku, a pod patronatem Secretum.pl, ukazał się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów drugi tom nadzoru pod tytułem "Paradoks. Z tej okazji nasza redaktorka Agnieszka Pyra przeprowadziła wywiad z autorem.


 

Dzień dobry,
nazywam się Agnieszka Pyra i w imieniu swoim oraz czytelników portalu Secretum.pl serdecznie dziękuję za poświęcony mi czas.

Witam i pozdrawiam!

Agnieszka Pyra: W jednym z wywiadów wymieniłeś swojego nauczyciela angielskiego, jako tego, który zainspirował cię do pisania na poważnie. Kto w twoim życiu miał jeszcze wpływ, wyciągnął pomocną dłoń lub wspierał cię w tym kreatywnym, aczkolwiek żmudnym i wymagającym zawodzie?

Charlie Fletcher:  Kiedy byłem dzieckiem, podstawą zaciekawienia mnie opowieścią było czytanie na głos, więc winą obarczam tutaj rodziców! Sam piszę w zasadzie dla własnych dzieci, więc dlatego zacząłem od takiej właśnie trylogii, z biegiem lat przeprowadziłem moje pociechy przez literaturę dla młodzieży, no a teraz, jak już dorosły, piszę dla dorosłych właśnie. Zawsze przesuwam punkt docelowy wraz z nimi...

A.P.: „Nadzór” osadzony jest w wiktoriańskiej Anglii, ale dzięki współczesnemu językowi dociera bez problemu do czytelników. W odbiorze przypomina urban fantasy czasów wiktoriańskich z domieszką krwi muszkieterowskiej. A jakbyś sam opisał swoją powieść?

Ch.F.: Nie cierpię opisywania swoich książek. Nawet nieźle się czuję pisząc je, ale jeśli muszę potem podsumować... No dobra, podeprę się dwiema opiniami które mi się spodobały: “Wczesnowiktoriańscy X-Meni” (to od mojej żony) oraz “Taką książkę napisaliby Charles Dickens i Jonathan Strange, gdyby oczywiście Strange naprawdę istniał i się z tym pierwszym dogadał” (od mojego wydawcy w Anglii).

A.P.: Czytając „Nadzór”, odniosłam wrażenie, że bliżej twoim powieściom do muszkieterów Dumasa niż do bohaterów Dickensa. Czy powieści awanturnicze z gatunku „płaszcza i szpady” miały wpływ na twoje pisarstwo?

Ch.F.: Nie powiem, lubię sobie trochę poszpadopłaszczyć – faktycznie lubiłem kiedyś „Trzech Muszkieterów”, zarówno za ten lekko trącący myszką etos, patos i Aramis, jak i za piękne pokazanie przyjaźni i braterstwa broni, ale... Nie byłem świadom tego, że aż tak mocno widać wpływ. Brawo, trafna uwaga!

A.P.: Twoje postacie reprezentują różne środowiska, są bowiem i cyrkowcy, i kowal, i panna z dobrego domu, i oczywiście ulicznicy. Jak zbierałeś materiały do książki, aby ci wszyscy bohaterowie byli, a przecież są, wiarygodni?

Ch.F.: Tak szczerze to czytam wszystko, na co tylko znajdę czas, ale konkretnie pod katem tych książek? Dickensowskie artykuły w magazynie “Household Words” - nie gorsze od jego książek – oraz “70 years a Showman” autorstwa Lorda George Sangera – cudowne wspomnienia świata podróżnych jarmarków i wędrownych artystów XIX wieku...

A.P.: Zgodnie z zamieszczoną informacją w książce wiemy, że postać Kowala była wzorowana na twoim Ojcu. Czy w powieści znajdziemy więcej elementów przeniesionych z twojego życia lub otoczenia?

Ch.F.: Psy to tak naprawdę moje psy z reala, zaś Templebane to ja, tylko jeszcze zanim się zdążę ogolić rano.

A.P.:  Na twoim blogu można odszukać stwierdzenie, że lubisz zapomniane książki („likes forgotten books”). Jakie książki, według ciebie, należą do tych zapomnianych?

Ch.F.: O rany, za dużo ich jest! Chociażby „Jerusalem Poker” Edwarda Whittemore. Lekko szalona, mocno trąci myszką, ale w większości czyste złoto.

A.P.: W 2014 roku jako ostatnio przeczytane książki, które przypadły ci do gustu, wymieniałeś „Deathless” Catherynne Valente i „Old Man’s War” Johna Scalziego, przyznaję, że oscyluję w podobnych kręgach literackich, a powieść Valente, to istny majstersztyk. A jakie teraz książki poleciłbyś naszym czytelnikom, oczywiście poza publikowanym w sierpniu „Paradoksem”, którego przeczytanie rozumie się samo przez się.

Ch.F.: No cóż, „Space Opera” Catherynne Valente, bez dwóch zdań. Co się tyczy literatury non-fiction, to “The New Dark Age: Technology and the End of the Future” Jamesa Bridle jest mocno sugestywne, to absolutnie pozycja obowiązkowa o potrzebie umiejętności radzenia sobie z technologią.

A.P.: Teraz padnie pytanie, które w zależności od planów pisarskich autorzy lubią lub nienawidzą. Po zakończeniu dwóch trylogii, jakie dalsze plany twórcze ma przed sobą Charlie Fletcher?

Ch.F.: Niespodzianka niefantastyczna, przysłościówka, wychodzi już wiosną!

A.P.: Teraz trochę z innej beczki. Ostatnio w Poznaniu, gościliśmy Dave’a Hutchinsona, który wypowiadał się zdecydowanie przeciwko Brexitowi. Przeglądając twojego Twittera, widać, że Wielka Brytania żyje Brexitem. Jakie jest twoje stanowisko? I jak widzisz przyszłość Europy (może nie tylko realistycznie, poważnie i politycznie, ale też z fantazją i polotem pisarskim)?

Ch.F.: Jeśli przeczytać cały „Nadzór”, to chyba od razu widać, po której stronie leży moje serce i umysł. Albo, inaczej rzecz ujmując – Mountfellon pewnie by popierał Brexit, a co do Nadzoru... No chyba nie do końca.

A.P.: Czy byłeś kiedyś w Polsce, a może masz w planach odwiedzić nasz kraj?

Ch.F.: Tylko przejazdem, nigdy na dłużej. Jeszcze. ????

A.P: Kończą się co prawda wakacje, a kalendarzowe lato zbliża się ku końcowi, ale przecież wypoczywać można zawsze, a jak właśnie wypoczywa Charlie Fletcher?

Ch.F.: Malutka wysepka na samym krańcu Hebrydów. Przyjaciele, dzieci, psy, gotowanie. Plaże tak piękne i puste, że aż uwierzyć trudno. No i kąpiele w zimnej wodzie.

Wywiad został przetłumaczony na i z języka angielskiejgo przez Michała Gołkowskiego.