Rezultaty wyszukiwania dla: thriller psychologiczny
Na skraju nocy
Jak wiele z nas zmaga się z tzw. „demonami przeszłości"? Skrzętnie ukrywa sekrety, które niszczą od środka, a jednocześnie wyjawienie je komuś budzi w nas wręcz paraliżujący strach? Tajemnice, które gdyby wyszły na światło dzienne, całkowicie zmieniłyby naszą rzeczywistość? Pewnie dziewięć na dziesięć osób zmaga się podobnymi chochlikami czy popełnionymi niegdyś błędami. Być może nie są one tak mroczne, jak te, z którymi zmagają się bohaterowie powieści Pawła Jaszczuka, lecz psychicznie potrafią wykańczać nas w ten sam sposób. Co więc skrywa przeszłość mieszkańców kamienicy z „Na skraju nocy"? Czy uda im się zmierzyć z wydarzeniami, które miały miejsce wiele lat temu?
Okładka powieści przywodzi mi na myśl... „Teksańską masakrę piłą mechaniczną". Obraz domu stojącego samotnie wśród uschniętych traw – zapuszczony, stary, zaniedbany. Nad nim kłębią się czarne chmury i latające klucze ptaków. Taki projekt ewidentnie budzi niepokój, jednak nie ma dla mnie zbyt wiele wspólnego z wyobrażeniem domu, który opisany został w powieści.
Joanna, młoda dziewczyna po dramatycznych przejściach, trafia do starego domu na peryferiach miasta. Wynajmuje tam pokój, aby uciec od własnej przeszłości. Szybko także znajduje w nim pracę - właścicielka mieszkania wymaga specjalistycznej opieki, więc decyduje się nią zająć. Po jakimś czasie odkrywa, że lokatorzy domu skrywają jeszcze gorsze sekrety niż ona sama. Co stało się przed laty z pewną dziewczyną? Czy została porwana, uprowadzona czy zamordowana? Czy Joanna odkryje ich tajemnicę?
Najnowsza powieść Pawła Jaszczuka to psychologiczny thriller, który charakteryzuje wręcz klaustrofobiczna atmosfera zamknięcia. Akcja powieści dzieje się właściwie w jednym budynku, z określoną liczbą bohaterów, czyli jego mieszkańców. Jeśli chodzi o sprawę gatunku to najważniejsze nie są tutaj wydarzenia (jak to zwykle w thrillerze bywa), które rozgrywają się pomiędzy bohaterami, lecz to co dzieje się w dialogach oraz w ich własnych głowach. Jednak pomimo, że od początku autor stara się budować napięcie, niestety, nie udaje się go utrzymać aż do ostatnich stron powieści.
Ze stron „Na skraju nocy" wybija się atmosfera dziwaczności. Cały klimat został zbudowany na zasadzie osobliwości – osobliwi są bohaterowie, osobliwe miejsce, osobliwe sekrety, osobliwy sposób opowiadania historii. Jednak w tej otoczce pewnego ekscentryzmu znajduje się coś niezwykle demonicznego, mrocznego, co wydaje mi się największym atutem powieści Jaszczuka. Ten stary dom wydaje się, jakby istniał nigdzie, a nie gdzieś, jak głosi hasło w opisie – „na peryferiach miasta". Można odnieść wrażenie, że miasto nie istnieje, inna rzeczywistość nie istnieje, istnieje tylko i wyłącznie budynek i jego mieszkańcy.
Bohaterowie zdecydowanie nie należą do tych z gatunku „sympatycznych" czy „lubię ich od pierwszego spotkania". Wręcz przeciwnie – zniechęcają do siebie na każdym kroku, nawet, gdy wiemy, że nie mają za sobą dobrych wspomnień, że byli krzywdzeni przez innych, że los nie potraktował ich łaskawie. Nawet Joanna czy pani Blanka sprawiają wrażenie, jakby okłamywały wszystkich wokół – w tym same siebie. Każdy tutaj zmaga się z własnymi problemami i z własną częścią tajemnicy, którą pielęgnuje w sobie od lat.
Polski pisarz tworzy sporo sugestywnych opisów wnętrz oraz stanów emocjonalnych bohaterów. Wychodzi mu to niezwykle realistycznie i plastycznie, tym bardziej, że zdecydował się na umieszczenie również monologów Pani Ptasznik – które oscylują wokół wspomnień oraz jej bieżących problemów. Język powieści ani nie zaskakuje, ani nie rozczarowuje – nie odnalazłam błędów językowych, a używanie niekiedy bardzo krótkich zdań lub ich równoważników powodowało, że bardzo łatwo się tę historię przyswajało.
Pomimo, że jako thriller „Na skraju nocy" nie sprawdza się zbyt dobrze i nie zaskakuje napięciem czy rodzajem opisanych wydarzeń, nadrabia przede wszystkim niebanalną atmosferą. Zabrakło mi szerszego wyjaśnienia niektórych ze spraw, wątków, a samo zakończenie nieco mnie rozczarowało. Jednak muszę oddać Pawłowi Jaszczukowi, że wniknięcie w umysły stworzonych przez niego bohaterów naprawdę mu się udało. Polecam więc jego najnowszą powieść nie tyle fanom thrillerów, co fanom psychologii, którzy są gotowi zaakceptować fakt, że nie prawdopodobnie nie polubią żadnej z postaci powieści.
Zagłuszyć krzyk
Moja niezdrowa fascynacja różnymi przejawami psycho- i socjopatii często znajduje ujście w lekturze thrillerów psychologicznych, których fabuła koncentruje się wokół zbrodni popełnianych przez seryjnych morderców. Tym razem do sięgnięcia po książkę Neila White'a zachęcił mnie nie tyle zarys fabuły od wydawcy, ile informacja, że wydarzenia opisane w powieści zostały oparte na faktach. Autora zainspirowały zbrodnie słynnego amerykańskiego psychopaty Denisa Radera, który swoje ofiary najpierw wiązał, torturował, na końcu zabijał, a o swoich wyczynach informował policję i prasę. Do swoich listów zwykł dołączać wiersze zapowiadające kolejne morderstwa, co zresztą doprowadziło do jego aresztowania w 2005 roku.
W prowincjonalnym miasteczku Blackley w Lancashire zostają znalezione zwłoki bestialsko zamordowanej młodej kobiety - córki miejscowego gangstera. Dziewczyna została uduszona, a jej ciało sprofanowane w sposób, który pozwala policji powiązać tę zbrodnię z wcześniejszym zabójstwem innej młodej kobiety, córki lokalnego policjanta. Śledztwo prowadzi detektyw Laura McGanity, świeżo upieczona sierżant z wydziału zabójstw, a prywatnie narzeczona Jacka Garretta, reportera sądowego. Także on prowadzi dziennikarskie dochodzenie, a wkrótce kontaktuje się z nim żądny rozgłosu morderca, który wodzi policję za nos i próbuje - co dziwne - nakierować Jacka na właściwy trop. Kiedy dziennikarz zaczyna współpracować z policją, psychopata postanawia go ukarać...
W sprawę miesza się ponadto lokalny gangster, który stracił córkę - chce sam wymierzyć mordercy sprawiedliwość i zmusić Jacka do współpracy. Policja rozpoczyna wyścig z czasem - sprawca z pewnością nie poprzestanie na dwóch ofiarach, a jest wyjątkowo czujny, inteligentny i bardzo dobrze się kamufluje. Poza tym obserwuje każdy ruch Jacka i jego narzeczonej...
Nie wiem jak wy, ale ja uwielbiam ten klimat małych, angielskich miasteczek, jakby stworzonych po to, by stać się sceną zbrodni. Żadne inne tak nie działają na moją wyobraźnię - ani amerykańskie, ani nawet skandynawskie, choć z pewnością jest to bardzo krzywdzące przekonanie, wyrosłe na bazie przygód Sherlocka Holmesa i Davida Huntera. W każdym razie już sam fakt, że akcja powieści toczy się na angielskiej prowincji, działa na mnie elektryzująco, a to z kolei pomogło mi już od pierwszych stron wtopić się w treść fabuły. Bo też i samo miasteczko skrywa mroczne tajemnice, które w toku śledztwa wypełzają z mrocznych zakamarków przeszłości, i co gorsza - mają z nim bezpośredni związek. Wraz z rozwojem fabuły uświadamiamy sobie, że lokalnego mafiosa, miejscowego policjanta i pewną starą alkoholiczkę łączy coś, co stanowi klucz do rozwiązania zagadki brutalnych morderstw.
Neil White prowadzi fabułę dwutorowo, w dość klarowny, może nawet zbyt poukładany sposób. Śledztwo policyjne Laury i dziennikarskie Jacka niejednokrotnie się zazębiają i uzupełniają, zaś zdobyte z różnych źródeł i różnymi sposobami informacje prowadzą do rozwikłania zagadki z nieubłaganą logiką, choć nie brak tu błądzenia po omacku, fałszywych tropów czy nagłych zwrotów akcji. Zdaję sobie sprawę, że autor dokonał tu pewnego fabularnego uproszczenia, ale książka - przede wszystkim tempo akcji - tylko na tym zyskało. Czy powieść jest przewidywalna? Każdy, kto choć trochę czytał o seryjnych mordercach, wie mniej więcej, czego może się spodziewać. Psychopaci zwykle działają według znanego schematu: okrucieństwo wobec zwierząt w dzieciństwie i inne sygnały świadczące o zaniku uczuć wyższych, pierwsze próby zrekompensowania sobie marnego życia, przeniesienie destrukcyjnych uczuć na obiekt zastępczy, eskalacja przemocy, spełnienie w akcie morderstwa i obsesyjna chęć powtórzenia doznań. W tym przypadku dochodzi jeszcze chęć zdobycia rozgłosu, kontrolowania sytuacji, wzmagające uczucie spełnienia. Tak więc schemat i motywy są znane, zmieniają się tylko okoliczności i przebieg sprawy. Nawet działania policji do pewnego momentu siłą rzeczy muszą być rutynowe, co przecież nie oznacza, że fabuła jest nudna - wręcz przeciwnie. Najbardziej fascynujące jest to, jak detektywi dowiadują się kluczowych rzeczy o sprawcy, stanie jego umysłu: po sposobie okaleczenia ciała i zadania śmierci, typie ofiary, wyborze miejsca zbrodni - nawet brak mikrośladów nie czyni policję bezsilną, a mordercę bezkarnym.
Neil White udowadnia, że zawiłości pokręconego umysłu psychopaty wtopionego w lokalną społeczność oraz sekrety mieszkańców małego miasteczka, plus osobiste perypetie pary głównych bohaterów (którzy nota bebe pojawiają się w innych książkach autora) to doskonałe połączenie, gwarantujące naprawdę wyjątkowe doznania. Intryga kryminalna z pasjonującą zagadką i wiarygodnymi psychologicznie portretami bohaterów na tle społeczno-obyczajowej panoramy małego miasteczka, w dodatku świadomość, że fabuła osnuta jest wokół rzeczywistych zbrodni, co przydaje powieści mrocznej atmosfery, sprawia, że lekturę czyta się z wypiekami na twarzy i nie sposób się od niej oderwać do samego końca. Serdecznie polecam każdemu miłośnikowi podobnych klimatów, jestem pewna, że nie będzie rozczarowany.
Kamień i sól
Jak daleko byłbyś w stanie posunąć się by ocalić osobę, którą kochasz? Czy wziąłbyś udział w śmiertelnie niebezpiecznym wyścigu? Główna bohaterka powieści Vitorii Scott tak właśnie zrobiła. Jest gotowa na każde poświęcenie byleby tylko uratować starszego brata.
Tella pokonała już połowę z czterech etapów wyścigu. Przed nią jeszcze dwa ekosystemy - morze i góry. Z ponad 120 uczestników pozostało zaledwie 41, niektórzy zrezygnowali z własnej woli, inny zginęli gdzieś po drodze. Zwycięzca jednak może być tylko jeden, ale czy istnieje choćby najmniejsza szansa, żeby to była właśnie ona? Tella głęboko w to wierzy, mimo że jej perspektywy wcale nie wyglądają najlepiej.
Prawdę mówiąc podczas czytania książki zastanawiałam się przede wszystkim nad tym kto zginie. Których bohaterów poświęci pisarka? To trochę jakby czytać skierowaną do młodzieży „Grę o tron". Akcja powieści toczy się wartko. Fabuła biegnie naprzód bez pobocznych wątków, pisarka jednak mimo wszystko nadała jej wiele warstw. Chociaż głównym celem Telli jest wyleczenie brata, to jednak dziewczyna nie zamierza dążyć do celu po trupach i nie zgadza się na to by inni postępowali wbrew jej przekonaniom.
Bardzo spodobał mi się sam pomysł na powieść, a Victorii Scott dodatkowo udało się go naprawdę dobrze zrealizować. Nie podobała mi się natomiast postawa Telli. W pierwszym tomie bohaterka posiadała wyraźnie zarysowany profil psychologiczny. Dziewczyna miała swoje zdanie i nie bała się go wyrażać, broniła innych, ale też niejednokrotnie postępowała głupio i lekkomyślnie. W drugiej części sytuacja wygląda nieco inaczej. Chociaż Tella walczy o życie brata, to nie zamierza korzystać z niczyjej pomocy - to ona chce dowodzić. Guy uważa, że jest słaba więc ona zrobi wszystko by mu udowodnić, że jest inaczej. Świetnie! Tylko, że to nie obóz przetrwania, a śmiertelnie niebezpieczny wyścig, w którym dziewczyna walczy o życie ukochanego brata. No cóż, ja zrobiłabym wszystko, żeby wygrać, nawet gdyby wiązało się to z przełknięciem odrobiny zbyt rozdmuchanej dumy. Tella jednak ma na ten temat najwyraźniej odmienne zdanie.
Powieść czyta się rewelacyjnie szybko i z niekłamaną przyjemnością. Słowa wręcz porywają czytelników. Zakończenie jednak nieco zawodzi. Pisarka nawet leciutko nie przesunęła drzwi. Pozostawiła je otwarte szeroko na oścież. Jednocześnie czuję irytację, że tak się stało i nie mogę doczekać się kolejnej części.
Zarówno książkę „Ogień i woda" jak i „Kamień i sól" serdecznie wszystkim polecam! Powieść jest świetna od pierwszych do ostatnich stron. To wciągająca seria, która nadaje się nie tylko dla młodego pokolenia. Tytuły przeczytać polecam szczególne miłośnikom nietypowych zwierząt! Pandorami powinni być zachwyceni!
Kickstarter - horror : "The Works Of Mercy"
"The Works of Mercy" to thriller psychologiczny zainspirowanym klasyką gatunku: "Wstrętem" i "Lokatorem" Romana Polańskiego oraz "Lśnieniem" Stanleya Kubricka. Fabuła skupia się wokół tajemniczych morderstw dokonywanych na z pozoru przypadkowych ofiarach. Ale tym razem. to gracz jest mordercą.
Zanim zniknęła
Listopadowy wieczór 2009 roku. Piętnastoletnia Naomi Malcolm, córka Jenny wybiera się na przedstawienie, w którym gra jedną z ról. Po występie dziewczyna ma wyskoczyć gdzieś z przyjaciółmi. Gdy mijają kolejne godziny, a Naomi wciąż nie wraca zaniepokojeni rodzice zawiadamiają policję. Jenny - szczęśliwa matka trojga dzieci i żona cenionego neurochirurga zaczyna tracić grunt pod nogami. W jednej chwili jej "idealny świat" rozpada się na kawałki.
Akcja powieści dzieje się dwutorowo - w 2009 roku, kiedy zaginęła Naomi, oraz w latach 2010-2011, gdy jej matka po rozstaniu z mężem, samotna, odseparowana od świata próbuje sobie wszystko wytłumaczyć, pozbierać się i dojść do ładu z własnym ja. Jenny stopniowo uświadamia sobie, że nie znała do końca swojej córki, ignorowała ostrzeżenia, usprawiedliwiała niepokojące sygnały. Dopiero dużo później zdaje sobie sprawę z tego, jaką była matką, uświadamia sobie popełnione błędy. Analizuje przeszłość, a my jesteśmy, rozdział po rozdziale, świadkami rozliczeń Jenny z samą sobą i otoczeniem. Bólu wywołanego stratą i kolejnych prób powrotu do normalnego życia. Tylko czy po takich przeżyciach to jeszcze możliwe?
W 2009 roku po zaginięciu Naomi śledzimy natomiast dramat rodziny, poszukiwania i stopniowe oddalanie się od siebie poszczególnych jej członków. Takie wydarzenia rzadko zbliżają ludzi... Najczęściej uwypuklają tylko to, co każdy chciałby ukryć jak najgłębiej. Otwierają rany, których nie jest w stanie zabliźnić nawet upływający czas. I stopniowo niszczą nas i całe nasze otoczenie.
"Zanim zniknęła" to porywający, mroczny i klimatyczny thriller psychologiczny. Doskonały warsztat autorki sprawia, że chłoniemy tę historię, nie męcząc się przy tym. Powieść Jane Shemilt porusza ważny aspekt życia rodzinnego. Mianowicie, czy rzeczywiście znamy swoich najbliższych? Czy można do końca poznać kogoś, z kim spędziło się długie lata, a może nawet całe życie? Wszyscy mają swoje sekrety i niestety czasem doprowadzają one do tragedii. Wystarczy, że jesteśmy zbyt zajęci sobą, absorbującą nas codziennością, i zbagatelizujemy kilka ważnych spraw.
"Zanim zniknęła" Jane Shemilt wciąga bez reszty. Kiedy już zaczniemy czytać, nie będziemy w stanie odłożyć książki. Z zapartym tchem zdążać będziemy do zaskakującego finału. Bo od powieści trudno się oderwać, a z każdej przeczytanej strony biją emocje, niepokój i strach. Tym bardziej, że podobna historia może przydarzyć się każdemu. Więc jeśli chcecie sięgnąć po thriller psychologiczny, doskonale napisany, bazujący na klimacie i emocjach, gorąco polecam. Czekam na kolejną powieść autorki, tą udowodniła, że warto.