sierpień 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: fantasty

Po śmierci matki jedenastoletni Bastian zamyka się w sobie. Nie ma przyjaciół, nie potrafi też nawiązać kontaktu z ojcem. Pewnego dnia, uciekając przed prześladującymi go kolegami ze szkoły, trafia do księgarni, gdzie znajduje pewną tajemniczą, cudowną książkę. Otwiera ona wrota do fantastycznego świata pełnego bajkowych stworzeń. Niestety, magicznej krainie grozi zagłada, a jedyną szansa na jej uratowanie jest mały Bastian. Chłopiec musi przede wszystkim ocalić pewną piękną księżniczkę...

Dział: DVD

Michał Gołkowski pojawił się na rynku kilka lat temu praktycznie niespodziewanie i od razu kupił sobie fanów świetnie wykreowanym uniwersum ZONY. Później, kiedy już zaznajomił się ze swoimi odbiorcami, kiedy czytelnicy zdali sobie sprawę, że to bardzo obiecujący pisarz który może jeszcze niejednokrotnie zaskoczyć, wydał na świat Komornika - dzieło absolutnie oryginalne, świetnie napisane, ciekawe i mieszczące się w uniwersum, którego u nas w Polsce ciągle jest mało... Do księgarń trafia właśnie jego kontynuacja, pod tytułem Rewers. Jak zatem przedstawia się tom drugi?

Apokalipsa, jaką możemy znać z biblijnej historii św. Jana nadeszła, ale w nieco inneju odsłonie. Niebiosa dały dupy i to na całej linii. Nic nie poszło gładko i szybko, część ludzkości nadal żyje i wygląda na to, że nie prędko uda się ich eksterminować. Właśnie dlatego Góra postanowiła powołać na świat Komorników - ludzi obdarzonych specjalnymi siłami, uzbrojonych w koszerna broń, talenty i magię, mających na celu zdjąć tych, którzy przeżyli i... zyją "na kredyt". Ezekiel Siódmy, którego oczywiście poznaliśmy w pierwszym tomie, dostał za zadanie unicestwić nijakiego Jonasza, który niestety ukrywa sie w krainie Cienia. rządzącej przez istoty z piekła rodem, zwanej potocznie Rewersem. 

To, co rzuca się w oczy praktycznie od pierwszej strony, to klimat, który moim zdaniem nieco się zmienił w porównaniu z tomem numer jeden. Tam mieliśmy więcej Nieba i spraw ściśle powiązanych z Górą. Tom ten także był swego rodzaju powieścią wprowadzajacą w uniwersum, więc wiele miejsca zajmował opis świata, prawa jakimi się rządzi oraz poznanie głównego bohatera, który wydawał się wybrańcem posiadajacym siły nie do zdarcia. Rewers od razu pokazuje, że obraz bohaterskiego Ezekiela wcale nie ocieka patosem, a sam Komornik ma swoje słabe strony i przeciwników, którzy mogą go zwyczajnie zmieść z powierzchni ziemii. Powieść zdecydowanie jest bardziej 'brudna", szara, ciemna, mroczna... Naprawdę autor zbudował bardzo fajny klimat, który pokazuje dokładnie stan, w jakim jest ówczesna Ziemia. Pierwsze zadanie naszego bohatera, jakie musi wykonać, to zabicie Jonasza, który ukrywa się we wspomniamym już przeze mnie Rewersie. Ten epizod bardzo mi się podobał a to dlatego, że klimatem i obrazem nawiązywał nieco do Zony. Widać było, że taki horror survival, w dodatku w pojedynkę, to coś, co Gołkowski umię napisać i w dodatku z dużym rozmachem. Wędrówka po mroźnych pustyniach Rewersu, jego nieliczny mieszkancy, piekielne potwory... wszystko to ukazane zostało naprawdę w znajomity sposób! 

Książka w moim odczuciu podzielona jest  na dwie części.Jednak opisujaca własnie pogoń Komornika za Jonaszem, oraz druga, tycząca się ściślej historii Maryam. Gołkowski sprowadza czytelnika w kolejny poziom fabuły, wymyślajac nowe wątki ale jednocześnie tworząc absolutny chaos, nad którym, przynajmniej w powieści, nie panuje totalnie nikt. Okazuje się, że Mesjasz nie jest tym, za kogo uważały go miliony. Ponowne przyjście na świat Zbawiciela ma dopiero nadejść, a Góra tak naprawdę ma wszystko gdzieś, zdradzajac nawet swoje Anioły. Autor wprowadza różne zwroty akcji, tworząc świat naprawdę zwariowany, ponury i... straszliwie ciekawy. Podsumowaniem jakby całego tego rozgardiaszu fabularnego jest wydarzenie, kończące ksiażkę, które jest, jak na miarę całego Komornika, udanie zaskakujące... Pytanie brzmi, ile jeszcze mam czekać na trzeci tom i dlaczego tak długo?

Podsumowując powiem, że Komornik 2. Rewers to znakomita kontynuacja serii, która rozbudza fantazję czytelników, wprowadza na rynek wiele świezości i przedstawia świat, który jest połączeniem cyklu Anielskiego Mai Lidii Kossakowskiej, Zony i Wiedźmina. Jest to książka naprawdę warta polecenia i zdecydowanie zasługuje na najwyższą ocenę!

Dział: Książki
wtorek, 02 maj 2017 16:26

Upadli

Po latach powieść „Upadli” spod pióra Lauren Kate doczekała się swojej ekranizacji w reżyserii Scotta Hicksa. Czy jednak film zadowolił fanów i przede wszystkim, czy jest wart naszej uwagi?

Nastoletnia Luce (Addison Timlin) jest uważana za chorą psychicznie. Kiedy cudem udaje jej się uciec z pożaru, w którym ginie jej chłopak, dziewczyna trafia do szkoły z internatem przeznaczonej dla trudnej młodzieży. Tam spotyka milczącego Daniela (Jeremy Irvine) i ma wrażenie, jakby znała go od zawsze. Poznaje również Cama (Harrison Gilbertson), chłopaka, który sprawia kłopoty i wyraźnie jest nią zainteresowany. Tylko czy Luce może pozwolić sobie na zabawę i beztroską, młodzieńczą miłość, gdy wciąż otaczają ją cienie?

Ogromnie ucieszyłam się widząc tytuł „Upadli” w zapowiedziach Monolith Studio. Do oglądana zabrałam się z wielkim entuzjazmem, który jednak szybko przerodził się w zawód i lekkie rozgoryczenie. Po tylu świetnych ekranizacjach, które oglądałam w ostatnich latach, Lauren Kate dostały się okruchy. Nawet „Ciepłe ciała” i „Akademię Wampirów”, których filmowe wersje potraktowane zostały w nieco komediowy sposób, oglądałam z prawdziwą przyjemnością. Miały w sobie to coś, czego w „Upadłych” zupełnie nie ma.

Niestety scenariusz został napisany w dużym skrócie. Wszystko dzieje się zbyt szybko zostało pominiętych wiele wydarzeń i istotnych szczegółów. Właściwie to nawet nie jestem pewna, w jaki sposób bohaterka na filmie doszła do swoich różnych wniosków. Nie było też zbyt wyraźnie widać łączącego główne postacie uczucia, zwłaszcza ten „trójkąt miłosny” zszedł na dalszy plan, a jest on dość istotną częścią historii.

Film ma jednak również swoje plusy. Pierwszym z nich jest zdolny, młody aktor, który zagrał Daniela (Jeremy Irvine). Zrobił to bardzo dobrze i na ekranie wyraźnie widać jak się męczy ze swoimi uczuciami i trudnym, niemożliwym wręcz wyborem. Drugim jest naprawdę piękna sceneria. Stary pałacyk, klimaty rodem z angielskiej wsi, cudowna biblioteka i wyróżniająca się na tle starego budynku, pełna życia młodzież. Jest na co popatrzeć. Odrobinę rozbawiły mnie, ale również przypadły mi do gustu nietypowe skrzydła, które otrzymali tytułowi Upadli. Z pewnością nie można odmówić im oryginalności.

Podsumowując - „Upadli” to kolejna produkcja, którą oglądało się sympatycznie, ale bez której mogłabym się obejść. Myślę, że fani twórczości Lauren Kate z przyjemnością obejrzą ekranizację, chociaż by po to, żeby porównać czy właśnie tak sobie to wszystko wyobrażali. Dla przeciętnego odbiorcy jednak film może być nieco niezrozumiały, a produkcja po prostu sztampowa. Warto jednak dać temu tytułowi szansę, zwłaszcza gdy jest się miłośnikiem tego typu kina.

Dział: Filmy
piątek, 19 maj 2017 18:36

Trylogia

Klasyka w nowym, przepięknym, ilustrowanym wydaniu.

Któż nie słyszał o osławionym „małym rycerzu”, skorym do potyczek słownych Zagłobie, szalonym Bohunie lub śmiałym Kmicicu? Kogoś takiego ze świecą szukać.
Niestety zbyt często myślimy o trylogii Henryka Sienkiewicza jako o wspaniałym i doniosłym dziele patriotycznym oraz lekturze szkolnej, a nie jako o niezwykłej opowieści o miłości (nie tylko do ojczyzny), przyjaźni i niesamowitych przygodach.

Trologia Henryka Sienkiewicza to bardzo specyficzny twór, ponieważ to, co w nim znajdziemy, zależy od tego, co chcemy w nim znaleźć – wielkie bitwy, wątki miłosne, niewiarygodny humor, a nawet motywy fantastyczne.

Młodsi czytelnicy mogą mieć na początku drobny problem z językiem, którym pisane są owe dzieła, jednak wystarczy rozdział lub dwa, by zostać pochłoniętym przez świat rozmiłowanej w wojnach i pijaństwie szlachty i nie tylko. Liczne archaizmy niesamowicie pobudzają wyobraźnię i stają się bodźcem do chęci dalszego zgłębiania tajemnic ów zdarzeń, o których czytamy, a które przecież miały miejsce na prawdę.

Pisząc o trylogii Sienkiewicza nie można nie wspomnieć o genialnych postaciach, które autor wykreował. Każdy znajdzie tu sobie wielu ulubieńców, a także charaktery, wobec których zapała dziką nienawiścią. Wielu z nich potrafi rozbawić do łez, doprowadzić do szewskiej pasji, rozkochać, oczarować, a często także wpędzić w stan absolutnego rozbicia emocjonalnego. Każda śmierć odbija się w psychice czytelnika w szczególny sposób.

Autor wciąż zaskakuje, nie tylko swoim niezwykłym piórem, lecz także poprzez liczne zwroty akcji, które przyprawiają o szybsze bicie serca.

Trylogia napisana została ku pokrzepieniu serc i do dziś może pełnić takową rolę. Stanowi przypomnienie ciężkich dla Polaków czasów, które odcisnęły na naszym narodzie niebywałe piętno. To kawał historii, który ukazuje jakie konsekwencje miały dla całego państwa decyzje jednostki, do czego doprowadzał skrajny patriotyzm, a także jego brak, jakie skutki niosła za sobą niepohamowana żądza władzy. Trylogia w niesamowity sposób ukazuje również tradycje i obyczaje Polaków, cechy, którymi chołubiono się w tamtych czasach, ale i liczne przywary jak np. pijaństwo czy skłonność do bijatyk.

„Ogniem i mieczem”, „Potop” i „Pan Wołodyjowski” to powieści, do których można wracać nieskończoną ilość razy i nigdy się nie nudzą. To dzieła niesłychanie uniwersalne, które przekazują wciąż aktualne prawdy. Każdy powinien choć rozważyć przeczytanie tego, niezwykłego pod każdym względem, cyklu.

Dział: Książki
poniedziałek, 17 kwiecień 2017 16:19

Bezkres Magii

„Bezkres Magii” to zbór opowiadań ze świata cosmere, stworzonego przez Brandona Sandersona w swych dotychczasowych powieściach.

Zbiór zawiera opowiadania (od jednego do trzech) z sześciu układów wchodzących w skład cosmere. Jedno z zawartych tu opowiadań – „Dusza Cesarza” – zostało wcześniej opublikowane jako osobna książka (nagrodzona amerykańską nagrodą literacką Hugo). Każdy z sześciu układów jest tu dokładnie opisany, co z przedmową do książki oraz postscriptum autora po każdym układzie, stanowi pełne źródło wiedzy na temat całego comere. Jest to zatem nie lada gratka dla fanów twórczości Sandersona. Zbiór ten stanowi wręcz must have dla każdego z nich. Pozwala usystematyzować swoją wiedzę, uzupełnić ewentualne braki, a także zwyczajnie poznać nieznane dotąd losy poznanych już bohaterów, lub poznać nowych z danego układu. Pokazuje z jak ogromnym światem mamy do czynienia i pozwala zrozumieć zachodzące w nim relacje. Opowiadania okraszone są pięknymi ilustracjami, szkicami układów planetarnych, a w przypadku Układu Taldain zawiera fragment powieści graficznej „Biały piasek”, która ukazała się w pełnej wersji w 2016 r.

Każde z opowiadań, poza wspomnianą przeze mnie wcześniej przedmową oraz postscriptum zawiera także komentarz samego autora, w którym ostrzega on przed ewentualnymi spojlerami, zaznacza kolejność ich czytania w odniesieniu do wydanych już powieści, lub delikatnie sygnalizuje czego należy się spodziewać. Nie ma zatem możliwości, żeby zespuć sobie zabawę z twórczością Sandersona. Chyba, że na własne życzenie.

Do niektórych opowiadań podeszłam z pewnym rozrzewnieniem. Powrót do znanych mi światów i bohaterów był dla mnie czymś wspaniałym. Równie eksytujące było dla mnie poznawanie nowych bohaterów, w miej lub bardziej mi znanych układach. Niezwykła podróż przez te światy była dla mnie jakby nagrodą za wytrwałość w mojej czytelniczej drodze, a także po raz kolejny pozwoliła docenić kunsz i niezwykły geniusz pisarski autora. Każde z tych opowiadań jest ciekawe i trzyma bardzo wysoki poziom, zarówno fabularny, jak i stylistyczny.

Książkę nie trudno przeczytać od deski do deski z zapartym tchem, jednak dzięki formie opowiadań można sobie dawkować przygody w danych układach i poznawać je po kolei lub zupełnie wręcz wyrywkowo. Tym bardziej, że każde z opowiadań rzuca nowe światło na znane już fanom światy i historie, pozwala na chwilę się zatrzymać i przemyśleć wszystko od początku. Wiedza, jaką zdobywa się poprzez lekturę tej ksiażki jest dla każdego fana twórczości Brandona Sandersona wręcz niezbędna, aby zrozumieć i choć po części ogarnąć rozumem to, co zachodzi w tych światach, a także w jaki sposób poszczególne układy przenikają się nawzajem. Oczywiście biorąc pod uwagę ogrom całego cosmere może być to trudne i wymagać pewnego usystematyzowania swojej wiedzy. Myślę również, że jest to książka, do której nie raz czytelnik będzie wracał.

Dla osób nie zaznajomionych z twórczością tego pisarza, książka będzie doskonałym wstępem i, pomijając opowiadania zawierające spojlery, pozwoli choć częściowo poznać tego autora oraz jego jakże nowatorskie spojrzenie na literaturę fantastyczną.

Dział: Książki
poniedziałek, 17 kwiecień 2017 15:04

Legion

Niezwykłe dzieło jak na tego pisarza. Ale niezwykłe nie oznacza złe.

Stephen Leeds to dziwak. Uważa się za zdrowego na umyśle, chociaż lekarze twierdzą inaczej. A niby co jest złego w posiadaniu osobistych halucynacji, z której każda ma swoją osobowość i wiedzę z konkretnego zakresu? I co z tego, że są i takie halucynacje, które mają swoje halucynacje, a w sumie jest ich... Mnóstwo! Specjaliści są bezradni, zleceniodawcy urzeczeni geniuszem Leeds'a, a sam zainteresowany pozostaje obojętny i wykonuje kolejne zlecenia.

Fabularnie jest to kryminał. A tak właściwie dwa. Pierwsza nowelka nosi tytuł „Legion”, druga natomiast „Pod skórą”, a obie łączy postać głównego bohatera. Mamy tu zatem dwie sprawy, które Leeds jako genialny detektyw musi rozwiązać. Początkowo miał to być triller psychologiczny, jednak koniec końców wyszło coś zupełnie innego. Obie nowelki to lekkie historie balansujące na granicy kryminału i sci-fi. Sanderson zatem zaskakuje po raz kolejny udowadniając nam, że jego wyobraźnia nie zna granic.

Jak wspomniałam na początku, jest to niezwykła powieść, jeśli zna się inne dzieła Sandersona. Zazwyczaj jego książki przenika magia, odrębne światy, niezwykłe historie ludzi je zamieszkujących. Tutaj natomiast mamy do czynienia z powieścią rozgrywającą się w realnym, bo naszym świecie. Magią natomiast jest sam umysł głównego bohatera. Stworzenie halucynacji jako wyjaśnienia ludzkiego geniuszu jest nieprawdopodobne. Równie niesamowite są zdolności Stephena do tworzenia kolejnych aspektów (jak sam nazywa swoje halucynacje) w każdej chwili, gdy koniecznym staje się przyswojenie wiedzy z zupełnie nowej dziedziny. To oczywiście rodzi pewne problemy, gdyż próba wyobrażenia sobie naraz kilkudziesięciu aspektów jest niemożliwa. Tym bardziej, że aspekty zdają się żyć własnym życiem, mają swoje sympatie i antypatie, swoje przyzwyczajenia, a nawet żądania. Prowadzi to do wielu zaskakujących i zabawnych sytuacji.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Sanderson jak zwykle potrafi porwać czytelnika już od pierwszych stron. Momentami zabawna, momentami budząca grozę, z pełnym wachlarzem emocji pomiędzy. Bardzo mnie zainteresowała, jednak nie mogę powiedzieć, żeby mnie porwała. Może wynika to z moich oczekiwań, gdy widzę to konkretne nazwisko autora na okładce. A może historia była za krótka?

Muszę przyznać, że po skończeniu lektury poczułam niedosyt. Wiele wątków pozostało niewyjaśnionych, pojawiały się ciągle nowe pytania, na które nie uzyskałam odpowiedzi. Czytało się to bardziej jak wprowadzenie do czegoś większego, niż odrębną historię. Chociaż nie jestem pewna, czy czytanie dalszych losów Legiona i jego aspektów nie byłaby koniec końców męczące. Jest to oczywiście coś zupełnie nowego i fascynującego, jednak po dłuższym czasie mogłoby się okazać, że aspekty czytelnik traktowałby jako zwykłych bohaterów książki. Stracili by oni wówczas swoją magię i świeżość, a cała powieść stałaby się zupełnie zwyczajną książką przygodową lub kryminalną.

Nie zmienia to jednak faktu, że dla fanów Sandersona jest to pozycja obowiązkowa. Obrazuje ona rozległy talent pisarza w tworzeniu dzieł niesztampowych i to, że nie ogranicza się do jednego gatunku.

Dział: Książki
piątek, 07 kwiecień 2017 12:35

Premiera "Ściany Burz" Kena Liu

Żadna cywilizacja nie jest gotowa na swój kres

Kuni Garu, znany teraz jako cesarz Ragin, stara się zapewnić cesarstwu rozwój, a jednocześnie zadośćuczynić żądaniom ludu. Nie wie, że za mityczną Ścianą Burz kryje się potężna siła, zdolna rozpętać w Darze pandemonium.

Kiedy do wybrzeży jednej z wysp docierają tajemniczy Lyucu ze swymi skrzydlatymi bestiami, w imperium wybucha chaos karmiony przerażeniem. Tym razem Kuni nie może poprowadzić swoich ludzi przeciwko zagrożeniu – musi radzić sobie z fałszywymi oskarżeniami i zdradą wśród najbliższych. Jedyną nadzieją dla Dary są dorosłe już dzieci cesarza, gotowe zaznaczyć swoją obecność w annałach historii. Czeka je trudne zadanie. Nadchodzą bowiem czasy przerastające wyobrażenie tak mieszkańców Wysp, jak i ich bogów.

Dział: Książki
czwartek, 06 kwiecień 2017 22:11

Ukryta czarodziejka

„Ukryta czarodziejka” to drugi tom fantastycznej serii „Nowoczesna czarodziejka”. Jeżeli istnieje magia to jak wyglądają współcześni czarodzieje? Czy posiadają kociołki, czarne koty i miotły? Noszą długie szaty i odprawiają rytuały w świetle księżyca? Może zamiast tego tworzą gry komputerowe i rozmawiają na czacie internetowym, dodając do kodu programowania nieco nowoczesnych czarów?

„Nowoczesna czarodziejka” Debory Geary pozwoliła mi spojrzeć na magię z nieco innej perspektywy. Czy druga część serii, „Ukryta czarodziejka”, równie mocno przypadła mi do gustu?

Mimo że książki nierozerwalnie łączą się ze sobą, to tym razem pojawia się nowa główna bohaterka - Elorie Shaw, która mimo że wychowuje się w czarodziejskiej rodzinie, sama nie jest czarodziejką. Tak przynajmniej twierdzą osoby z jej najbliższego otoczenia. Elorie nie potrafi pogodzić się z brakiem nadprzyrodzonych umiejętności. Wciąż nie potrafi porzucić marzeń o tym, że pewnego dnia odkryje swoją moc. Gdy jakimś cudem trafia na Czarodziejski Czat nikt nie chce uwierzyć, że to jej własna zasługa, a nie wina na przykład błędów w oprogramowaniu…

Powieść w cudowny sposób łączy w sobie magię, nowoczesność oraz tradycję. Tym razem również nie zabrakło w niej oryginalności i dobrego humoru. Książka jest świetnie napisana i czyta się ją rewelacyjnie szybko (tak samo zresztą jak i pierwszy tom). Świat, który stworzyła pisarka jest kompletny, wypełniony ludźmi i ich sprawami. Chociaż czasami absurdalne, wszystko wydaje się być ogromnie realistyczne.

Dużym plusem historii jest fakt, że pojawiają się w niej bohaterowie poznani w pierwszym tomie. Pisarka nie zrezygnowała również z pełnych uroku dialogów prowadzonych na czarodziejskim czacie. Elorie w zdecydowany sposób różni się od Lauren (bohaterki poprzedniej części) i znacznie trudniej byłoby mi się z nią utożsamiać, ale również udało jej się zdobyć moje serce.

Przyznam szczerze, że „Nowoczesną czarodziejką” byłam bardzo mile zaskoczona. Tym razem jednak już wiedziałam co czeka mnie na kartach „Ukrytej czarodziejki” i pisarka ani trochę mnie nie zawiodła. To świetnie napisana, pełna uroku i magii historia. Lekturę powieści jak najbardziej wszystkim polecam, i sama liczę na to, że pojawi się kolejny tom (chociaż powoli już tracę na to nadzieję).

O autorce słów kilka

Debora Geary to amerykańska pisarka, autorka kilkunastu książek o czarodziejach i nie tylko. Pracuje nad kolejnymi, które ujrzą światło dzienne, gdy tylko dzieci przestaną zalewać wodą jej laptop…

Dział: Książki
poniedziałek, 03 kwiecień 2017 11:36

Projekt Królowa

Debiuty nowych autorów są zawsze znakiem zapytania. Tak jak co po niektórych wyjadaczach rynku książkowego możemy spodziewać się, co znajdziemy tuż za okładką ich książek, to w przyadku początkujacych pisarzy zawsze towarzyszy nam aura niepewności, lecz zarazem nadziei, że dostaniemy produkt zaskakujuący, wciągający, doby... Jak zatem prezentuje się książka Dominki Rosik pt. Projekt Królowa?

Osiem osób. Tajemniczy ogród zimowy. I eksperyment, którego nigdy nie zapomną... Emily budzi się w podziemiach szpitala psychiatrycznego. Poznaje siedem osób, których nigdy wcześniej nie spotkała. Nikt nie pamięta poprzedniej nocy. Telefony oraz komputery zostały zablokowane. Z każdą godziną sytuacja zaczyna się pogarszać. Pojawiają się kolejne niewiadome i dzieją się rzeczy, których nie da się logicznie wyjaśnić. Ktoś zmusza bohaterów do gry na śmierć i życie... Prawda? Złudzenie? Żart? Efekt choroby psychicznej jednego z bohaterów? A może wszystkich? Jedno jest pewne. Uczestnicy eksperymentu muszą poddać się regułom gry, żeby znaleźć wyjście z obiektu. Zwłaszcza, gdy wychodzi na jaw, że każda z uwięzionych osób kłamie.

Interesujące zapowiedzi książki od razu przyciągnęły moją uwagę. Pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi do głowy to Druga Szansa Katarzyny Bereniki Miszczuk, ale dużo, dużo mroczniejsza. Bez zastanowienia sięgnąłem po ksiażkę, chociaż w głębi gdzieś wiedziałem, że książka debiutantki może przynieść rozczarowanie. Powieść rozpoczyna się naprawdę dobrze, od razu wkraczamy w pełen niedopowiedzeń świat naszej głównej bohaterki -  Emily. Już po pierwszych stronach dało się odczuć, że autorka naprawdę stworzyła w swojej wyobraźni bogaty świat i bardzo skomplikowaną intrygę. W dodatku autorka pokusiła się o różne punkty widzenia, chciała przedstawić historię bacząc na to, jak odbierają ją pozostali bohaterowie. Jest to zabieg bardzo sprytny, szczególnie jeśli mamy do czynienia z książką mroczną i tajemniczą. Za to brawa. Ogólnie pomysł na książkę także nalezy do ciekawych, widać fascynajce Rosik szachami, co mi osobiście także przypadło m ido gustu, bo zdarza mi się w nie grywac.

Mimo, że historia wyszła autorce naprawdę okej, to niestety widać także brak doświadczenia. Na pewno głównym, nieco rażącym elementem, przynajmniej dla mnie, były słabo nakreślone charaktery bohaterów. Różne punkty widzenia nie dawały takiego klimatu, jakie powinny. Wyobrażam sobie, że budowanie osobowości nie jest wcale zadaniem łatwym, jednak osoby występujace u Rosik są albo przerysowane, albo po prostu niewyróźniające się i szare, a co za tym idzie, są mało ciekawe, nie zwracają uwagi czytelnika.

Drugą rzeczą, którą wyłapałem podczas lektury to brak napięcia. Książka aż się prosi o to, by być mroczną, jednak nie do końca jest. Mam wrażnie, że pisarka bardzo chciała nadać swojemu dziełu właśnie taki klimat, jednak nie wyszło to tak, jak powinno. Strach, zaskoczenie, tajemnica... to wszystko jest po prostu opisane, ale dla mnie nieodczuwalne.

Projekt Królowa to ksiażka, która na pewno zwraca uwagę. To dosyć interesujący debiut, szczególnie dzięki przemyślanej i fajnej fabule. Widać jednak, że powieść jest debiutem, i da wyczuć się braki w warsztacie, w budowaniu klimatu. Mimo to jednak chciałbym książkę polecić. Opinię może mieć każdy, każdy inną w dodatku i nie zawsze prawdziwą. Nic jednak nie motywuje autora tak, jak ilość sprzedanych egzemplarzy, a kupić książkę naprawdę warto. Mam nadzieję przeczytać jeszcze kiedyś inne dzieła Dominiki Rosik, bo fantazję to dziewczyna z pewnością posiada!

 

Dział: Książki
niedziela, 26 marzec 2017 12:04

Powstanie

Mechaniczna rewolucja nadciąga! Powstanie to drugi tom Wojen Alchemicznych autorstwa amerykańskiego pisarza Iana Tregillisa, które kilka miesięcy temu w bardzo obiecujący sposób wkroczyły na polski rynek fantastyczny za sprawą powieści Mechaniczny.

Autor ponownie przenosi czytelnika do alternatywnej wersji Europy, w której to Królestwo Niderlandów dzierży niepodzielną władzę. Na placu boju pozostała już jedynie Francja, która broniąc się resztkami sił zdaje się nie mieć wielkich szans na dalszą niezależność. Swą potęgę Holandia zawdzięcza niezwykłemu wynalazkowi naukowca i zegarmistrza Christiaana Huygensa, który trzysta lat wcześniej stworzył mechanicznych ludzi zwanych klakierami, napędzanych precyzyjnym mechanizmem i formułami alchemicznymi. Niewymagająca żołdu, niezwykle szybka i silna armia maszyn zdaje się niepokonana, a już z pewnością nie stanowi dla niej wielkiego zagrożenia garstka broniących się Francuzów.

Każda machina wymaga sprawnej pracy wszystkich trybików, a czasem awaria najmniejszego z nich może doprowadzić do nieprzewidzianych w skutkach wydarzeń. Tak jest i tym razem, a owym trybikiem okazuje się Jax, mechaniczny, który w niecodziennych okolicznościach zyskał wolną wolę, uciekł swym właścicielom i za swój cel obrał uwolnienie swych pobratymców z niewoli. Wbrew temu, co sądzą ludzie, klakierzy nie są bowiem bezwolnymi maszynami, a nieoczekiwanie – za sprawą alchemicznych formuł – okazuje się, że to istoty myślące i czujące, spętane jednak nakazami posłuszeństwa, których nie mogą przełamać.

Powstanie jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń przedstawionych w Mechanicznym, a dalsze losy bohaterów poznajemy z perspektywy trojga z nich. Pierwsze skrzypce gra wspomniany Jax, w poprzednim tomie w pewnym momencie nieco odstawiony na boczny tor. Tym razem widzimy jego działania, wędrówkę i ucieczkę, śledzimy przemyślenia, wahanie i wątpliwości odnośnie własnej natury i moralności. Znaczną rolę odgrywa również hrabina Berenice Charlotte de Mornay-Périgord, dawna szpieg mistrzyni, odpowiedzialna za francuskie siatki szpiegowskie. Po katastrofalnych w skutkach wydarzeniach, podczas których zginął jej mąż, a ona sama została nie tylko okaleczona, ale i skazana na wygnanie, przeklinająca siarczyściej niż szewc z wieloletnim stażem Berenice opracowuje plan, który może zmienić losy historii. Trzecim bohaterem poprzedniego tomu był ksiądz Luuk Visser, brutalnie pozbawiony swej tożsamości i duszy, zmieniony w maszynę do zabijania. Jego wątek pojawia się w Powstaniu zaledwie kilkukrotnie, co może niektórych rozczarować, w zamian zaś wyeksponowano rolę kapitana Hugona Longchampana, dowodzącego obroną Zachodniej Marsylii w decydującym starciu z holenderskimi siłami. Choć początkowo byłam nastawiona sceptycznie do tej zmiany, ostatecznie kreacja francuskiego kapitana okazała się naprawdę mocnym punktem powieści.

Podczas lektury Mechanicznego można było dostrzec pewną nierówność stylu i akcentów postanowionych przez autora, które sprawiały, że lektura przynajmniej pierwszych rozdziałów powieści bywała dosyć mozolna. Miłym zaskoczeniem jest fakt, że Powstanie nie sprawia takiego problemu. Akcja jest tu znacznie bardziej dynamiczna, a poprzednie zarzuty tracą rację bytu. Tregillis w precyzyjny i przemyślany sposób rozwija nakreślone wcześniej wątki, wprowadzając nowe postaci, jak choćby tajemniczą królową Mab oraz zmienia sposób postrzegania wykreowanego przez siebie świata, ujawniając kilka wcześniej nieznanych szczegółów dotyczących samych mechanicznych, ich tożsamości i walki o wolność.

Podsumowując, drugi tom Wojen Alchemicznych to świetna kontynuacja, w pełni utrzymująca wysoki poziom pierwszej części, a nawet w niektórych punktach ją przewyższająca. Ian Tregillis stworzył fascynującą historię w klimatach steampunk, w której nie brak zarówno dynamicznej akcji, jak i okazji do rozważań na temat tego, co czyni nas ludźmi, czym jest prawdziwa wolność i czy jest ona czymś realnym do osiągnięcia, czy jedynie idealistyczną mrzonką. Mówiąc krótko, polecam.

Dział: Książki