kwiecień 27, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Tajemnice

czwartek, 29 sierpień 2019 17:03

Diabeł w maszynie - zapowiedź

Premierowy zbiór opowiadań niesamowitych, pełnych tajemnic, mrocznych kryminalnych zagadek i niezwykłych sytuacji rodem z horroru. I łącząca je postać Domenica Jordana – medyka, socjopaty, błyskotliwego detektywa, tropiciela magii i spraw nierozwiązanych. Nastrojowe intrygi i tajemnice przyprawiające o dreszcz grozy, czyli Anna Kańtoch w najlepszym wydaniu!

Tytuł: Diabeł w maszynie
Autor: Kańtoch Anna
Wydawnictwo: Powergraph
Język wydania: polski
Język oryginału: polski
Numer wydania: I
Data premiery: 2019-09-06

Dział: Książki
środa, 21 sierpień 2019 14:39

Odrodzeni

„Przebudzeni”, pierwszy tom najnowszego cyklu Colleen Houck, bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Autorka znakomicie ograła w nim egipskie wierzenia i przyprawiła je światem współczesnym oraz interesującą fabułą, która bez wątpienia zachwyci niejednego młodego czytelnika – i nie tylko! Kontynuacja cyklu, „Odrodzeni”, okazali się jeszcze bardziej bogatsza w akcję i… całkowicie mnie pochłonęła!

Zacznę może nietypowo, bowiem od słabszych aspektów książki, a jest nią zdecydowanie… główna bohaterka. O ile w pierwszym tomie można było ją polubić, mimo schematów i niezrozumiałych działań, tak w tym jest niemal nie do zniesienia. Mam wrażenie, że autorka zbudowała Lily na podstawie wszystkich irytujących cech typowych nastolatek, aby tylko rozdrażnić czytelnika, co jej się udało. Nie udało jej się za to popsuć mi przyjemności z lektury.

Colleen Houck po raz kolejny zauroczyła mnie podejściem do egipskich mitów, czerpiąc z nich wiele i fenomenalnie je interpretując, w absolutnie oryginalny sposób. Dzięki temu jej opowieść jest zadziwiająco klimatyczna, a czytelnik wręcz przenosi się do wykreowanego przez nią świata… a przynajmniej bardzo chciałby się przenieść (szczególnie jeśli jest kobietą – wszak niezłe ciacha się przewijają w tejże historii). Wystarczy dodać do tego niesamowite stwory, egipskie bóstwa, liczne zagadki i tajemnice, liczne zaskoczenia i oczywiście seksownego Amona, aby wiedzieć, że „Odrodzeni” to doprawdy łakomy kąsek – szczególnie dla miłośników fantastycznych opowieści dla nastolatków.

Nieodłącznym atutem opowieści Colleen Houck jest również zgrabnie poprowadzona narracja, kreacja bohaterów oraz prowadzenie historii. Jak wspomniałam wcześniej, postać Lily mnie zawiodła, jednakże i ona ma swoje lepsze momenty, więc jakaś nić sympatii jeszcze nas łączy. Najważniejszą kwestią dla mnie jest jednak fakt, że książkę czytało mi się naprawdę dobrze i mimo zakończenia lektury już jakiś czas temu, wciąż czuję ten egipski piasek i błądzę po zakamarkach Zaświatów. W kwestii opowieści rozrywkowo-rozluźniających ta autorka zdecydowanie jest mistrzynią!

„Odrodzeni” to genialna kontynuacja. Zwykle nad drugimi tomami ciąży felerna klątwa, Colleen Houck jednak ją zgrabnie ominęła. Polecam tę serię absolutnie każdemu – jestem przekonana, że egipska mitologia oraz mistycyzm tej opowieści Was zauroczy!

Dział: Książki
piątek, 16 sierpień 2019 12:22

Białe noce

Czasami życie doświadcza nas na każdym kroku. Wtedy potrzebujemy oddechu, chwili tylko dla siebie. Idealnym rozwiązaniem jest przeniesienie się do świata, który może nas zaskoczyć, zmusić do myślenia, ale równocześnie nie przytłaczać nadmiarem opisów. Gdy w moje ręce trafiły Białe noce, czułam, że trafiłam w środek opowieści, która przemówi do mnie swoją męską konstrukcją. Czy powieść Adama Przechrzty ukoiła skołatane nerwy?

Jeden człowiek, który zabawił się kosztem wielu świetnie wyszkolonych mężczyzn. Zabił ich z zimną krwią i zabrał trofeum. Ludzkie życie staje się nagle kartą przetargową. Córka rosyjskiego oligarchy jest w niebezpieczeństwie i tylko jeden mężczyzna jest w stanie ją odnaleźć. Depozytariusz Chorągwi, noszący dotyk Michała Archanioła wyrusza w ślad za nocnym łowcą. Brutalny świat rosyjskiej mafii zaprasza w swoje progi.

Zdarza mi się sięgać po powieści, które klasyfikuje się raczej jako te męskie, mocne i nieugładzone dla potencjalnie wrażliwego odbiorcy. Białe noce okazały się nie tylko wciągające, ale i konkretne. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że historia czyta się sama. Każde słowo ma swoje miejsce, jest wyważone i odpowiednio dobrane, by podkreślić wagę wypowiedzianych zdań lub wydarzeń. Adam Przechrzta ma niesamowite wyczucie i styl, który na myśl przywodzi wystrzały z karabinu. Każda litera niczym pocisk trafia do celu, po to by czytelnik mógł wczuć się w fabułę i odkryć tajemnice.

Mocną stroną powieści Przechrzty są bohaterowie. Żywa fabuła, w której czuć męską rękę, aż prosi się o wyrazistych i pełnych niedoskonałości mężczyzn, za którymi poszłyby tłumy lub z przyjemnością chciały ich zniszczyć. Białe noce dają nam zarówno akcje, jak i nietuzinkowe postaci. Niby ich już znamy, wiemy czego się po nich spodziewać, jednak tym razem jest jakoś inaczej. Poszukiwania zaginionej kobiety zaskoczą. Świat zbudowany z brudu, alkoholu, broni i nieodpowiedzialnych ludzi, których życie składa się z używek, złych decyzji i wszechobecnej przemocy. Tu po prostu czuć klimat miejsca, w którym osadzono akcje. Niebezpieczeństwo, brawura i emocje. Przechrzta, swoją powieścią gwarantuje to wszystko, a nawet więcej.

Drugi tom serii o Depozytariuszu wciągnął mnie w swe sidła szybciej, gwałtowniej w zamian zostawiając niedosyt. Przyjemnie było stwierdzić, że ot gdzieś nagle główny bohater stał się mniej irytujący, a otaczający go ludzie jakoś bardziej przewidywalni i przyjemniejsi w odbiorze. Zamiast suchego podkreślania jak ważna jest chorągiew, na salony wkracza akcja, krew i siarczyste przekleństwa. Dzieje się i to w dobrym stylu i towarzystwie. Czegóż chcieć więcej?

Adam Przechrzta ma coś w swym stylu tworzenia słowem, co przyciąga i nie pozwala się oderwać. Białe noce nie tylko radzą sobie fabularnie, ale i plasują się wyżej niż poprzedni tom serii. Z pewnością fani pióra autora docenią te magnetyczną siłę, która od pierwszej strony trzyma nas w swych szponach i odnajdą równie dużą radość z czytania. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że to powieść głęboko uniwersalna, w której zakochać się mogą zarówno panie, jak i panowie. Wystarczy spróbować rozgryźć to, co serwuje nam autor.

Dział: Książki
środa, 14 sierpień 2019 19:12

Mroczne Wybrzeża

Istnieją takie motywy w literaturze, które nigdy się czytelnikom nie znudzą i sięgną po nie oni zawsze. Jest tak być może dlatego, że kojarzą się one z dobrą literacką przygodą, gwarantując rozrywkę na poziomie. Jednym z moich ulubionych są piraci, bo kojarzą mi się z morskimi wypadami i widowiskowymi scenami. Bardzo także lubię starożytność ze względu na realia epoki, styl życia, ubiór, itp. Wygląda na to, że Danielle L. Jensen także bardzo je lubi, czego dowodem jest jej najnowsza powieść, otwierająca cykl zatytułowany Mroczne Wybrzeża.
Autorka zdążyła już zaskarbić sobie serca czytelników Trylogią Klątwy o świecie ludzi i trolli. O przygodach Cecile i Tristana czytałam z wypiekami na twarzy i kiedy nadarzyła się okazja zapoznania się z nową powieścią D. L. Jensen, nie wahałam się ani chwili.


Akcję swojej nowej historii umiejscowiła autorka w starożytności przypominającej czasy Imperium Romanum. Struktura państwa, jego ekspansywność, nazwy stopni woskowych zaczerpnęła autorka z tej epoki. Przystosowała je jednak do własnych potrzeb i jak sama przyznaje w Posłowiu, pozwoliła sobie na swobodę typową dla powieści fantasy. Mamy tu dwoje, skrajnie różnych bohaterów.
Młoda piratka Teriana należy do ludu morskich nomadów Maarinów i jest pierwszym oficerem na statku Quincesne należącym do jej matki. Maarinowie handlują z Imperium i jako jedyni swobodnie przemierzają bezkresne morza i oceany, strzegąc pewnej tajemnicy, która oddziela Wschód od Zachodu.
Dowódca 37 legionu Marek Domicjusz także ma swoje sekrety, od których zależy życie jego całej rodziny. Ten młody żołnierz umożliwił Imperium Celendoru podbicie całego Wschodu.
Gdy wybory pozwalają dojść do władzy ambitnemu senatorowi Kasjuszowi, ten sprytnym szantażem zmusza Terianę i Marka do współpracy, początkując wyprawę na Zachód, o którym do tej pory jedynie szeptano jako o mitycznej pogłosce. Tak rozpoczyna się wielka przygoda, której przebieg zmieni losy całego świata.
Jak można się spodziewać Teriana i Marek nie od razu zapałają do siebie sympatią. Połączy ich jednak przymus oraz wspólny interes czyli troska o los bliskich i wtedy zdecydują się na współpracę. Tylko czy w starciu z interesem żarłocznego Imperium mają jakąkolwiek szansę? Na Zachodzie nad światem śmiertelników unoszą się bóstwa, które lubią ingerować w działania ludzi; sześciu z nich jest w miarę przyjaznych lub znośnych, ale siódmy to ojciec wszelkiego zepsucia. Ten ostatni także ma swoich zagorzałych wyznawców.


Historia jest opisana brawurowo. Bardzo lubię styl pisania Danielle L. Jensen. Pisze w prosty, ciekawy sposób. Głos oddaje dwójce głównych bohaterów; naprzemiennie narratorami są Teriana i Marek. Są to wyraziści i wpadający w pamięć bohaterowie, pełni wewnętrznych sprzeczności i dylematów. Uwikłani w sieć sprzecznych zależności próbują przetrwać i jakoś, bo graniczy to z cudem, zachować swoje zasady.
Bardzo barwny i efektowny jest cały świat przedstawiony. Z fascynacją czytałam nie tylko o meandrach żeglarstwa, ale też o strukturze legionów oraz o tym, jak sobie one radzą w bitwie. Słowem, nowa powieść autorki robi czytelnikowi niezłego smaczka na więcej.
Pierwsza część nowej serii dopiero się tak naprawdę zaczyna. Wspólnie z Terianą i Markiem poznajemy tajemnice Zachodu i Siódmego boga, którego wyznawcy są bardzo groźni. Być może podbój tej części świata wcale nie przyniesie intruzom spodziewanych korzyści? Kto kogo podbije? Odpowiedź może się okazać zaskakująca.
Mroczne Wybrzeża to powieść przygodowa adresowana do czytelników lubiących odważne, niezwykłe ekspedycje, szalone, namiętne romanse i zaskakujące połączenia motywów literackich. Danielle L. Jensen napisała naprawdę świetną powieść, która mnie porwała. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak tylko czekać na kontynuację.
Polecam. Naprawdę warto.

Dział: Książki
środa, 14 sierpień 2019 14:35

Rana

Podobno czas leczy rany. Jednak niektóre nigdy się nie zabliźniają.

Najpierw pod kołami pociągu ginie Marysia, uczennica ekskluzywnej prywatnej szkoły na warszawskim Mokotowie. Jej nauczycielka, Elżbieta próbuje odkryć, co się naprawdę stało. Rozpoczyna prywatne śledztwo tylko po to, żeby wkrótce sama zginąć. Ale jej ciało znika, a jedynymi osobami, które cokolwiek widziały, są Gniewomir, nieprzystosowany społecznie chłopak zafascynowany seryjnymi zabójcami, i Klementyna, samotna nauczycielka na życiowym zakręcie, której wydaje się, że zdobywszy pracę w poważanej szkole, los wreszcie się do niej uśmiechnął. Nic bardziej mylnego.

Dział: Książki
wtorek, 13 sierpień 2019 21:37

Mroczna Wybrzeża - fragment

Piraci, szantaż i bogowie wtrącający się w sprawy ludzi – to wszystko można znaleźć w trzymającym w napięciu pierwszym tomie nowej serii fantasy autorstwa Danielle L. Jensen.

W świecie podzielonym przez zdradzieckie oceany i bogów wtrącających się w sprawy ludzi jedynie Maarinowie umieją przemierzać Bezkresne Morza. Kierują się tylko jednym przykazaniem: „Wschód nie może spotkać się z Zachodem”.

Dział: Książki
środa, 07 sierpień 2019 18:20

Kryształowe serce

Całkiem współcześnie i zupełnie blisko, bo na Zielonej Wyspie żyły sobie dwie nastoletnie siostry. Jedna, Oliwia, była bardzo piękna i miała tłumy adoratorów. Druga, całkiem zwykła, w dodatku, rudowłosa i piegowata Iris, obserwowała tę sytuację z pewnym znudzeniem. No bo ileż można znosić te tłumy i obrastające dom suweniry? Brzmi jak początek romantycznej historii? Być może, ale nic bardziej mylnego. To nie będzie romans, tylko szalona, magiczna przygoda.


Pierwszy tom trylogii fantasy dla młodzieży zatytułowany Kryształowe serce wyszedł spod pióra Michała Bergela, wielbiciela podróży i herbaty. Historia zaczyna się zupełnie zwyczajnie i czytelnik nawet nie podejrzewa, co czeka go w dalszej części lektury. Mamy zatem dwie siostry zmagające się z natrętnymi wielbicielami tej pierwszej, Oliwii. W wyniku bardzo podstępnego i magicznego zaklęcia siostry trafiają najpierw do więzienia pewnego czarodzieja, a potem do niezwykłego świata Czajniczka, gdzie wszystko jest zupełnie inne niż w świecie ludzi. To znaczy Iris trafia. Gdy uda się jej uciec z niewoli, postanowi zrobić wszystko, by doprowadzić do uwolnienia siostry. W tym celu będzie musiała odbyć długą i bardzo zwariowaną podróż, podczas której pozna nowych przyjaciół i doświadczy wielu nowych przeżyć. Świat Czajniczka (tak nazywa się ta kraina, zresztą na mapie ma też taki właśnie kształt) jest bardzo różnorodny i barwny. Zamieszkują go niesamowite, oryginalne istoty, rodem z baśni, wszędzie panoszy się magia, a każda decyzja ma potężne konsekwencje. Czy młodziutka Iris osiągnie swój cel i uratuje Oliwię? A może w świecie, w którym magia powoli umiera, już nie ma miejsca dla bohaterów?


Lektura Kryształowego serca obudziła we mnie kilka skojarzeń z innymi tekstami kultury. W ogóle im dłużej nad tym myślę, tym więcej przychodzi mi ich do głowy. Skupię się jednak tylko na tych najważniejszych.
Tak jak Carrolowska Alicja pobiegła za Królikiem i wpadła do jego Nory, tak Iris wpadając do kielicha olbrzymiego tulipana, przekracza barierę światów. Żadna ze spotkanych tu postaci nie jest taka jak się spodziewamy. Złośliwa wiedźma Jemiołuszka cierpi na poważną amnezję, która utrudnia jej życie. Prześliczny świerszcz Fabili, fałszuje jak sto szalonych kotów, a okrutna królowa Ismela myśli tylko o swojej urodzie i jest dla niej w stanie zrobić wszystko. Ta ostatnia bohaterka i jej obsesja na punkcie wyglądu to wyraźny, moim zdaniem ukłon w stronę Złej Królowej, macochy Snieżki. Mieszkańcy Czajniczka często korzystają z ludzkich przedmiotów i tu do głowy przyszła mi rodzina Pożyczalskich.
Jedną z moich ulubionych animacji komputerowych jest film Tajemnice Zielonego Królestwa. Gdy bohaterowie tam trafiają, ulegają zmniejszeniu i tylko w ten sposób mogą dostrzec co dzieje się w maleńkim świecie. Podobnie jest z Iris. Zmniejszona do rozmiarów myszki, brana przez wszystkich za żywiołową wiewiórkę, dziewczyna zdaje sobie sprawę, że bardzo trudno jest być małym stworzeniem. Wszystko staje się wtedy poważnym zagrożeniem, a każdy plan czy inicjatywa nie lada wyzwaniem.
Przywiązani do tradycji i działający jak jeden stadny umysł Hufronowie ze swoimi srebrzystymi ciałami i misternie zaplatanymi włosami bardzo kojarzyli mi się z plemieniem Naavi z filmu Avatar.


Pomysłowość autora nie ma granic. Żeby dotrzeć do celu swojej podróży Iris będzie musiała wykazać się pomysłowością i odwagą. Bardzo podobało mi się, że bohaterka zamiast jęczeć i marudzić, po prostu brała sprawy w swoje ręce i niewielkie gabaryty nie były tu wymówką. Kryształowe serce to dopiero pierwsza część planowanej trylogii i dobrze to widać po pewnych rozwiązaniach, które serwuje nam autor. Porwanie sióstr McBlack było tylko początkiem i elementem większej intrygi i to naprawdę jeszcze nie koniec wielkiej przygody. To dopiero preludium.
Kryształowe serce to zabawna, pomysłowa i dowcipna powieść, która zabiera czytelnika do świata, w którym buty mogą stanowić świetny środek lokomocji, a psotne sztućce mieć romantyczne zapędy. Bystry kot wcale nie musi być tym, za kogo się podaje, a Gruchawka może być groźnym potworem.


Zachęcam do lektury młodych i nieco starszych czytelników. Powieść daje czytelnikowi solidną porcję dobrej zabawy i pozostawia trochę w niedosycie. Mam ogromną nadzieję, że na drugą część nie trzeba będzie czekać jakoś specjalnie długo. Przywiązałam się do świata Czajniczka i chętnie odwiedzę go ponownie.

Dział: Książki
niedziela, 04 sierpień 2019 23:14

Szukając śmierci

Jeśli coś powtarzamy każdego dnia, staję się to częścią nas. Przyzwyczajenia, rutyna i umiejętności, na których udoskonalaniu spędzamy wiele godzin, zaczynają nami rządzić. Nic innego wydaje się nie mieć znaczenia, dlatego też nie szukasz wyjścia z sytuacji, w której tkwisz, tylko poddajesz się biegowi wydarzeń. Bakly odczuł na sobie, co to znaczy.

Bakly zbiera siły po ostatnich wydarzeniach. Przybywa do Grafzatzy, jednego z najbogatszych miast imperium, by zebrać się w sobie i resztkami sił pomóc jednej z ostatnich bliskich mu osób. Najprościej pójść utartą ścieżką i zająć się tym, w czym czujesz się dobrze. W przypadku Bakly'ego to zabijanie stanowi esencje życia. Tylko, gdy zabija, trochę się ożywia. Targają nim wątpliwości i poczucie przemęczenia, które schodzi na dalszy plan, gdy mężczyzna chce pomóc córce. Za to w mieście sporo się dzieje. Baronowa próbuje ratować się od bankructwa, nie chcąc stracić posiadłości. Wielki mistrz klanu próbuje rozwikłać starożytne tajemnice. Tylko czy to ma jakieś znaczenie w obliczu prawdziwego niebezpieczeństwa?

To już trzeci tom z serii Bakly, czy równie mocny i pełen walk, jak poprzednie odsłony serii? I tak, i nie. Tym razem tytułowy Bakly zmaga się z depresją. Zmęczony życiem, ciągłą walką i niebezpieczeństwem musi mierzyć się z wątpliwościami, a jedyne, o czym marzy to szybka śmierć. Tyle że nie jest tak prosto, a wciąż piętrzące się napięcie nieuchronnie przypomina, że gdzieś niedaleko czai się wróg.

Mam lekki dylemat, jeśli chodzi o ten tom. Niby to te same emocje, skrzętnie budowane napięcie, jednak stan umysłu, w jakim znalazł się główny bohater, znacznie odbiega do tego, jaki był Bakly w poprzednich odsłonach. Na szczęście język i styl autora wciąż zachwyca i pomimo niewielkiego zgrzytu z depresją, która znika w ferworze walki przez powieść płynie się z przyjemnością. Opisy walk są na najwyższym poziomie, nic się nie przedłuża, a pozostali bohaterowie i wątki, których są częścią, łagodzą niedosyt prawdziwego oblicza głównej postaci.

Całość podzielono na dwa sposoby narracji. Bakly prowadzony jest pierwszoosobowo, zaś reszte postaci autor przedstawia w narracji trzecioosobowej. Pomaga to w lepszym zrozumieniu bohatera i w szerszym zobrazowaniu miasta, wydarzeń i ludzi, których zabijaka spotka na swej drodze. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak Miroslav Zamboch dopracował opisy miejsc, jak wiele wysiłku włożył w fabułę i wyrazistych bohaterów.

Bakly, to nadal ciekawi bohaterowie, świetnie osadzona oś akcji i klimat, za który pokochałam cały cykl. Choć tym razem poziom jest nieco niższy, Bakly wciąż zasługuje na uwagę i jest godny polecenia szczególnie czytelnikom lubiącym mocne i wyraziste książki o zabójcach. Słabsza kondycja bohatera nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności ze stylu autora i jego sposobu narracji. Bakly Szukając śmierci, to idealny pomysł na wieczór z lampką wina, bez względu na płeć i wiek przyjemność gwarantowana.

Dział: Książki
niedziela, 04 sierpień 2019 12:50

The World of Lore: Niegodziwi śmiertelnicy

Czy są na sali fani niesamowitych opowieści? Takich z dreszczykiem, kryjących w sobie najczęściej mroczne tajemnice? Jeśli tak, to seria książek The World of Lore Aarona Mahnke’a jest w sam raz dla Was. Rok temu ukazały się Potworne istoty, a na początku lipca drugi tom o wdzięcznym tytule Niegodziwi śmiertelnicy.

Jeżeli spodobał Wam się poprzedni tom, ten również Was nie rozczaruje, chociaż od razu spieszę wyjaśnić, że możecie po niego sięgnąć również bez znajomości Potwornych istot. Tym razem autor wziął na warsztat nie zjawiska paranormalne czy stworzenia rodem z legend, ale prawdziwe potwory kryjące się wśród nas pod postacią uprzejmych sąsiadów, niepozornych nieznajomych czy powszechnie szanowanych obywateli.

Zebrane tu historie zostały podzielone na pięć części: Kroczący w cieniu. Ze śmiercią jej do twarzy, Trudy i kłopoty, Trochę dziwne oraz Magiczne sztuczki. A kogo spotkamy na kartach książki? Seryjnych morderców, którzy przez lata „kolekcjonowali” ciała swych ofiar tuż pod nosem nieświadomych tego sąsiadów. Pielęgniarkę, która zamiast pomagać pacjentom, doskonale bawiła się podając im truciznę. Kobietę, która dla pieniędzy z ubezpieczenia nie cofnęła się przed zamordowaniem męża, dzieci i kilkunastu kolejnych mężczyzn, którzy mieli pecha stanąć na jej drodze. Łowcę czarownic mającego na sumieniu ponad dwieście kobiet oskarżonych o czary. XIX-wiecznych sprzedawców zwłok, którzy zamiast bawić się w hieny cmentarne, skupili się na mordowaniu i tym samym zawsze mieli pod ręką „świeży towar”. Łącznie zgromadzono tu kilkadziesiąt historii, niektóre wyjaśnione, inne nie do końca, pozostawiające czytelnika z osobliwym uczuciem niepokoju.

Mimo że mamy do czynienia z makabrycznymi opowieściami, które często przyprawiają o gęsią skórkę, Mahnke przedstawia je w formie lekkiej, czasem zabarwionej ironicznym humorem gawędy. Czyta się je świetnie, chociaż warto robić przerwy w lekturze, ponieważ pochłaniane za jednym podejściem mogą po pewnym czasie znużyć. Natomiast dawkowane, zapewniają świetną rozrywkę aż do samego końca.

Dodatkowym smaczkiem są ilustracje autorstwa M.S. Coreya, którego prace można także zobaczyć nie tylko w poprzednim tomie, ale również w amerykańskich zbiorach opowiadań Edgara Allana Poego czy Orrina Greya. Doskonale komponują się z zawartymi tu historiami. Są proste, ale jednocześnie balansują na granicy tego co zabawne i makabryczne.

Podsumowując, jeśli lubicie opowieści z dreszczykiem, na pewno nie będziecie rozczarowani. Gorąco polecam wszystkim fanom tajemnic i grozy, tym razem w formie lekkiej i przystępnej, co wcale nie oznacza, że nie napawającej strachem.

Dział: Książki
środa, 24 lipiec 2019 22:09

Mroczne Wybrzeża - zapowiedź

Mroczne Wybrzeża

Już 14 sierpnia zostanie wydana kolejna książka autorki Danielle L. Jensen pt. „Mroczne Wybrzeża”. Piraci, szantaż i bogowie wtrącający się w sprawy ludzi – to wszystko można znaleźć w trzymającym w napięciu pierwszym tomie nowej serii fantasy autorstwa Danielle L. Jensen.

W świecie podzielonym przez zdradzieckie oceany i bogów wtrącających się w sprawy ludzi jedynie Maarinowie umieją przemierzać Bezkresne Morza. Kierują się tylko jednym przykazaniem: „Wschód nie może spotkać się z Zachodem”.

Dział: Książki