Rezultaty wyszukiwania dla: Science fiction
Outpost
Powieść „Metro 2033” pokochałam całym sercem, choć sięgnęłam po nią wtedy, kiedy już ten wielki „boom” związany z tytułem się skończył. Następnie miałam mniej lub bardziej udane kontakty z twórczością jej autora. On sam odchodził od tematyki postapokaliptycznej, która przyniosła mu sławę, po to, by co jakiś czas do niej wracać. Takim powrotem jest jego najnowsza powieść „Outpost”, która niestety przynosi dość sporo rozczarowań, choć niewątpliwie całość historii zawiera charakterystyczne dla pisarstwa Glukhovskiego elementy, więc być może jego najwierniejsi fani będą zadowoleni.
Jarosław, mała mieścina oddalona od Moskwy o całe 250 kilometrów – czyli odległość dość zawrotną, gdy wziąć pod uwagę świat, w jakim przyszło żyć jego mieszkańcom. Powoli kończą się zapasy, a dostaw z moskiewskiej centrali brak. Społeczność placówki w Jarosławiu zaczyna się niepokoić, jej dowódca Pałkan również. Dodatkowo całą sytuację komplikuje fakt pojawienia się dziwnego przybysza, który jakimś cudem pokonał spowity toksyczną mgłą most łączący dwa brzegi Wołgi. Most, za którym nic już nie ma, jedynie uśpione snem wiecznym miasta, dla których nie ma już ratunku… ale czy to na pewno prawda? Czy na drugim brzegu rzeki nie ma już nic? Nic do uratowania albo nic czego nie trzeba się.. bać?
„Outpost” to przede wszystkim powieść, która dla wielu może być po prostu niezrozumiała. Wiele w niej niedopowiedzeń, odwołań do wierszy, fabuła toczy się wokół dawnego konfliktu, o którym czytelnikom niewiele wiadomo… Nie ukrywam, że trudno mi było początkowo zrozumieć sens tego, co czytam. Akcja też nie należy do wartkich. W zasadzie ponad połowa książki to wydarzenia rozgrywające się na terenie jednej placówki, mnogość bohaterów powinna uatrakcyjnić fabułę, a jednak tu pojawia się właśnie to, co charakterystyczne dla Glukhovskiego, czyli bohaterowie, których albo się lubi, albo nie, nie ma nic pomiędzy. Ja ich nie polubiłam, więc tym trudniej było mi brnąć przez kolejne rozdziały. Faktyczna akcja, która notabene trzyma w napięciu, mieści się na ostatnich 100 stronach, a następnie nadchodzi finał, który jednak wybrzmiewa bardziej, jak urwany hejnał, aniżeli konkretne zakończenie utworu.
Mało kto potrafi kreować tak przygnębiający i mroczny klimat, jak właśnie Dmitry Glukhovsky, jednak w przypadku „Outpostu” problemem jest właśnie to, że cała powieść jest po prostu bardzo przytłaczająca. Fabuła jest trudna w odbiorze; bohaterowie choć prości, to jednak niezrozumiali, akcja rozwija się bardzo powoli, a finał przynosi zbyt mało odpowiedzi, by uznać go za satysfakcjonujący, a przede wszystkim klarowny. W moim odczuciu „Outpost” stanowi regres w twórczości autora takich dzieł jak „Metro 2033” i „Metro 2035” oraz „FUTU.RE”. Zdaje się tworem niedopracowanym. Pomysłem, który nie zdążył się poprawnie rozwinąć. Konspektem stworzonym pobieżnie i bez większego polotu. Wydaje mi się, że spodoba się albo tym, którzy twórczości autora nie znają, albo tym, którzy darzą Glukhovskiego miłością bezwarunkową i zachwyca ich wszystko, co wyjdzie spod jego pióra.
Zapowiedź: Diuna. Powieść graficzna. Księga 1
Nie wolno się bać. Strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło…
Cyberpunk Girls. Opowiadania
Na fali popularności gry Cyberpunk 2077, która tej popularności niestety nie utrzymała, wzrosło ogólne zainteresowanie cyberpunkiem. Zapowiedziano kilka publikacji, w tym właśnie „Cyberpunk Girls”, czyli zbiór opowiadań polskich autorek, w klimacie cyberpunk. Swoje opowiadania na rzecz zbioru stworzyły: Krystyna Chodorowska, Magdalena Kucenty, Gabriela Panika, Martyna Raduchowska, Jagna Rolska oraz Agata Suchocka.
Po „Cyberpunk Girls” sięgnęłam z ogromnym zaciekawieniem. Przyznam, że nie do końca wierzyłam w sukces tego zbioru i nastawiałam się na dość przeciętną rozrywkę. Miałam jednak ochotę na cyberpunkowe klimaty. Poza tym polskie autorki fantastyczne już nie raz miło mnie zaskoczyły. Tak więc z otwartym umysłem, w którym zaszczepiona była niepewność, sięgnęłam po tę lekturę.
I przyznać muszę, że się mile zaskoczyłam. Zbiór ten nie wywraca literatury w klimacie cyberpunk do góry nogami. Nie jest ani niezwykle odkrywczy, ani nie wprowadza, nie wiadomo jakiego powiewu świeżości. Niemniej, spędziłam bardzo miłe chwile z opowiadaniami, dobrze się przy nich bawiąc.
To, co spodobało mi się najbardziej to tak różne podejście autorek do tego klimatu. Poznajemy Keirę, która pokazuje nam świat w dobie koronawirusa i to, jak się ukształtował. Tyana jest kurierką, która przekazuje nielegalne informacje, będąc także ich nośnikiem. Rubble prezentuje świat podziemnych gangów i wyścigów motocyklowych. Walczy o przejście do historii i zostanie legendą w Dobówce.
Cały zbiór jest względnie równy. Są oczywiście lepsze i gorsze opowiadania. Te o Keirze i Tyanie wciągnęły mnie najbardziej. Jednakże poziom całości jest do siebie zbliżony a odchyły w tym, które opowiadania były lepsze, a które gorsze, są niewielkie. Opowiadania związane z koronawirusem dość mocno przyciągnęły mnie do siebie i utrzymywały uwagę na fabule, choć zdaję sobie sprawę, że przesyt pandemią i lockdownami może zniechęcić część czytelników do tych właśnie opowiadań.
Dlaczego więc oceniam zbiór na 3? Ano dlatego, że tak jak czyta się je szybko, tak szybko ulatują z naszej pamięci. Zaraz po przeczytaniu miałam wrażenie, że już mi co nieco pouciekało. Z biegiem czasu pamiętam z opowiadań coraz mniej. Mam więc wrażenie, że za kilka lat zapomnę kompletnie, że w ogóle po taki zbiór sięgnęłam.
Dlatego więc trzy jest oceną adekwatną. Książka zapewniła mi rozrywkę w momencie, w którym miała ją zapewnić. Przyniosła chwile wytchnienia i mile spędzonego czasu. Mimo wszystko nie sądzę, żeby historie te zostały ze mną na dłużej i to jest największy mankament tych historii. Bardzo szybko uciekają i się o nich nie pamięta. Porównując książkę do „Warcross”, który traktuję jako lekturę skierowaną do podobnej grupy docelowej, „Cyberpunk Girls” jeszcze do niej daleko. „Warcross”, choć czytane zaraz po premierze, nadal gdzieś tam we mnie siedzi i od czasu do czasu o sobie przypomina. „Cyberpunk Girls” z każdym kolejnym dniem ulatuje coraz bardziej. Niemniej, zainteresowanym tą lekturą, nienastawiającym się na ambitne, złożone historie, bardzo serdecznie ją polecam.
Zapowiedź: Szachy Karmadora. Droga Szamana. Tom 5
„Droga Szamana: Szachy Karmadonta” – piąta część bijącej rekordy popularności serii wkrótce w księgarniach
Na to czekaliśmy! Zbliża się premiera nowych przygód Dmitrija Machana – bohatera, z którym zżyliśmy się przez ostatnie cztery tomy wciągającej serii „Droga Szamana” stworzonej przez rosyjskiego pisarza Wasilija Machanienkę. Szykujcie się na piątą część perypetii przebojowego Szamana zatytułowaną „Szachy Karmadonta”.
Zapowiedź: Autostopem przez Galaktykę. Edycja ilustrowana
Jubileuszowe wydanie kultowej książki Douglasa Adamsa, dla uczczenia 42. rocznicy pierwszej publikacji fenomenalnie zilustrowane przez wielokrotnie nagradzanego rysownika i autora książek dla dzieci, Chrisa Riddella.
Gwiezdna ofensywa komiksowa 2021
Wiosną 2021 roku rozpocznie się gwiezdna ofensywa wydawnictwa Egmont Polska na rynku komiksowym. W kwietniu i maju, zaledwie kilka miesięcy po premierze w USA, na rynek trafią pierwsze tomy trzech nowych serii osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen: Star Wars, Darth Vader oraz Łowcy nagród.
Trauma Team rusza do akcji! Nowy komiks ze świata Cyberpunk 2077!
Night City to potężne megamiasto i jeden z głównych bohaterów gry „Cyberpunk 2077”. W swojej ponad osiemdziesięcioletniej historii doświadczyło wielu wstrząsów: od Czwartej Wojny Korporacyjnej, przez Incydent Nuklearny, aż po Wojnę Unifikacyjną, ale zawsze otrząsało się, zachowując swoją różnorodność. Teraz fani mają okazję odkrywać je również za sprawą serii komiksów. Na 14 kwietnia wydawnictwo Egmont Polska zaplanowało premierę pierwszego tomu cyklu - „Cyberpunk 2077: Trauma Team”.
Stalowe Szczury: Fort 72
Obcy. Nieznane stany świadomości
Przyznam szczerze, że Krzysztof Więckiewicz - prócz skojarzenia ze znanym polskim autorem - nie jest mi znany i będzie to moja pierwsza przygoda z autorem. Chociaż fantastyka nie jest jego ulubioną dziedziną - owa książka w tym klimacie to debiut na koncie pisarza - to od lat młodości zawsze fascynował się filozofią, kosmosem oraz rozmyślał nad sensem ludzkiego istnienia w dobie tak dużej przestrzeni, jak Wszechświat. Zainteresowania tego typu wydają się bardzo dobrym zwiastunem tego, co Pan Krzysztof stworzył na kartach swojej książki sciene fiction. Jak jest naprawdę?
Wybuch bomby na Manhattanie zmienił bieg historii. Wojna atomowa z terrorystami daje się zresztą we znaki całemu światu. Gdzieś jednak w tle tych wydarzeń poznajemy Chrisa i Boba, którzy doświadczają bardzo niepokojących wizji. Tylko czy aby na pewno, są to wizje? Czy niezidentyfikowane pojazdy latające naprawdę odwiedzają ziemię a za ich sterami siedzi rodzaj inteligentnego życia? Bohaterowie, a w szczególności Chris musi znaleźć odpowiedzi na dręczącego go pytania. Czy to kosmicie wpływają destrukcyjnie na Ziemię, czy może są tylko obserwatorami niezwykłego, samodestrukcyjnego eksperymentu istot o wiele bardziej złożonych?
„Obcy. Nieznane stany świadomości” to nie książka pełna zawrotnej akcji niczym w Facetach w czerni. To nie wybuchające pociski i walka z zielonymi ludzikami. Powieść Więckiewicza, mimo nieco podkoloryzowanego opisu z tyłu, jest książką dość... statyczną, o ile to dobre słowo. To opowieść o człowieku, jako jednostce mieszkańca planety Ziemia. To skupienie się nad mechanizmami ludzkich działań, priorytetów oraz nad złożonością ludzkiej egzystencji.
Trudno mi ocenić tę książkę, bo z jednej strony nie jest to coś, czego oczekiwałem. Na co dzień owszem, czytuje szeroko pojętą fantastykę, ale w znaczącej większości jej rozrywkową odsłonę. Powieść „Obcy. Nieznane stany świadomości” to nie książka dla każdego. Mimo że jej tematem przewodnim jest bezpośredni kontakt z obcą cywilizacją, to nie jest to istotą całości. Autor bardziej zmusza czytelnika do refleksji nad tym, kim jest w ogromie kosmosu, jak jego działanie wpływa na otaczający nas świat i do czego doprowadzi w przyszłości nadmierna ekspansja: wpierw ziemska, później kosmosu? I to właśnie ta druga strona medalu, bo, mimo że nie bawiłem się zbyt dobrze przy lekturze, to pozostawiła ona we mnie pewne - mam nadzieję - ważne i cenne przesłanie na przyszłość.
Far Cry. Odkupienie
„To, że go nie widzisz, nie znaczy, że go tam nie ma”.
Czytam tak dużo książek, że rzadko udaje mi się wygospodarować czas na gry komputerowe, choć często mam chęć na odstresowanie się nawet zwykłą strzelanką, tak aby bezpiecznie dla siebie i innych wyrzucić zbędnie obciążające złe emocje, wirtualnie zejść na chwilę z drogi praworządności, ale najlepiej opowiedzieć się po stronie dobra i sprawiedliwości, nawet jeśli wymuszonych strachem, potem, bólem i krwią. Dlatego z zainteresowaniem sięgnęłam po oficjalny prequel Far Cry 5, gry z marca dwa tysiące osiemnastego roku, w której akcja rozgrywa się w fikcyjnym hrabstwie Hope w stanie Montana, gracz jako policjant ma za zadanie zniszczyć kult religijny o nazwie „Projekt u Bram Edenu”. Zanim zajrzę do gry, dobrze będzie znać jej kluczowe postaci i scenariusz zdarzeń poprzedzających.
Przyciągnęła mnie informacja, że w historię można wchodzić bez znajomości gry, potraktować ją jako zwykły thriller. I faktycznie tak jest. Co prawda, na koniec powstaje wrażenie, że przydałaby się kontynuacja, ale o wywołanie takiego odczucia chodziło autorowi, zainteresować klimatem, historią i grą. Przyjemnie spędzany czas z książką, gładkie wchodzenie w intrygę, atrakcyjne śledzenia losów bohaterów, nawet jeśli przebieg akcji łatwo przewidzieć. Scenariusz zdarzeń wymieszany różnymi efektownymi incydentami, osadzonymi na zasadach panicznej ucieczki i bezwzględnego pościgu. Wiele dzieje się, w dynamicznych rytmach, nie ma czasu na wątpliwości i wahania, inaczej bez szans na przetrwanie, a presja czasu z każdą chwilą się intensyfikuje. Zagęszcza się atmosfera nieuniknioności, małych szans powodzenia niebezpiecznej misji, gromadzenia wrogich sił, rozprzestrzenia się wirusa pobożności atakującego wszystkich.
W środek środowiska religijnego fanatyzmu, zyskującego na potędze i brutalności, odważnie i z determinacją wbija się Mary May. Trzydziestolatka pragnie wyrwać ze szponów Kościoła Bram Edenu o trzy lata młodszego brata. Po śmierci ojca w podejrzanym wypadku samochodowym Drew to jej jedyna rodzina, gdyż matka odeszła przed ojcem, też w niejasnych okolicznościach. Kierujący ruchem religijnym rosną w siłę, zdobywają szerokie rzesze zwolenników, coraz śmielej narzucają ograniczenia własnym członkom i osobom spoza kręgu. Mary May przymuszana jest do zaprzestania prowadzenia baru, a to jej jedyne źródło utrzymania i spuścizna po rodzicach. Czy kobieta zdoła przeciwstawić się potędze zła? Przemawia prowadzenie postaci myśliwego. Will Boyd, sześćdziesięciolatek zmagający się z rodzinną tragedią, żyjący na odludziu weteran wojenny, zapewnia żywność Kościołowi kłusownictwem. Dostąpi ocalenia czy ogni piekielnych?