Rezultaty wyszukiwania dla: Sci Fi
Zapowiedź: Warchoły, złoczyńcy i pijańce
Wyobraź sobie świat, gdzie bohaterowie nie piją wody. Gdzie częściej jest się właścicielem jednego ucha niż jednego domu. Kraj w wino i miód opływający, tłusty i bogaty. Piękny i jednocześnie niebezpieczny. Podzielony na wiele domen i udzielnych księstewek; z głębokimi lochami i wysokimi kurhanami.
Zapowiedź: "Małe Licho i Babskie Sprawki"
Kolejny tom bestsellerowej serii dla dzieci, dorosłych i potworów, bez względu na wiek, kształt bądź liczbę macek!
Przeklęty metal
Są książki, o których bardzo ciężko mi pisać. Chociaż dobrze napisane, ich lektura była dla mnie zadziwiająco mecząca I trudna. Właśnie do takich lektur, z wielkim bólem, zaliczam Przeklęty metal, pierwszą część cyklu Egzorcysta. Piszę te słowa z wielkim bólem mego czytelniczego serca, bo to książka bardzo dobrze napisana pod względem stylistycznych, ale… Zabrakło między nami chemii, chociaż uwielbiam literaturę zza wschodniej granicy. Obawiam się, że to dlatego miałam co do “Przeklętego metalu” aż tak duże oczekiwania.
Egzorcysta to zawód (przynajmniej w naszym święcie)dość znany i szanowany. Niektórzy wierzą w duchy, inni nie. Jednak w “Przeklętym metalu” autor przenosi nas do świata, w którym diabły oraz demony chadzają po ulicach miast, wsi i miasteczek. Egzorcysta to zawód bardzo szanowany, ale człowiek, który nim się trudni, jest odrzucany przez innych towarzyszy. Wszyscy boją się demonów, a przyjaźń z takim człowiekiem, może przynieść same problemy.
Tutaj na scenę wchodzi nad główny bohater, Sebastian Mart, który nigdy nie szkolił się na egzorcystę. W wyniku wielu wypadków staje się tym, który wpędza demony. Można powiedzieć, że przeznaczenie postanowiło spłatać mu srogie figle, ponieważ nasz bohater zostaje rzucony w sam środek intryg, zbrodni i polityki.
Fabuła brzmi ciekawie i intrygująco. Podeszłam do tej lektury z wielkimi oczekiwaniami i wydawało mi się, że moje nadzieje będą spełnione Jednak gdy przeczytałam 1/3 książki, coś zaczęło się psuć. Autor starał się przygotować wyraźne tło właściwych wydarzeń, jednak wprowadzenie na scenę zbyt wielu bohaterów, spowodowało niemały chaos. Kilkakrotnie musiałam wracać do niektórych wydarzeń, aby móc uporządkować w głowie następujące po sobie sceny, ale (niestety) mało to dało. Im dalej w las, tym ciemniej, tak w przypadku „Przeklętego metalu” mogę powiedzieć, że im dalej w książkę i treść, tym większy chaos i zamieszania. Przyznam, że gdyby nie postać głównego bohatera, Sebastiana Marta, nie dokończyłabym tej lektury. Zaintrygował mnie również wstęp, chociaż nadal nie wiem, co wspólnego miał z właściwą akcją.
Zakończenie mi się spodobało i muszę przyznać, że przy lekturze ostatnich stron, niektóre elementy tej układanki, zaczęły do siebie pasować. Niestety, nie wpłynęło to dobrze na końcową ocenę tej lektury, ponieważ wymęczyłam się przy niej strasznie, a po przeczytaniu dwóch czy trzech stron, zaczynała mnie boleć głowa. Chociaż „Przeklęty metal” pod względem stylistycznym napisany jest bardzo dobrze, to ogólny chaos, przeskakiwanie pomiędzy miejscami akcji i bohaterami, nie ułatwia lektury.
Zapowiedź: Pax. Droga do domu
Sara Pennypacker powraca z kontynuacją bestsellerowego, wielokrotnie nagradzanego i uwielbianego „Paxa". „Pax. Droga do domu" to wspaniale utkana opowieść o trudnych wyborach i uzdrawiającej mocy miłości.
Zapowiedź: Nienawiść
Gdy ból staje się nie do zniesienia, budzą się demony zemsty.W starym rozpadającym się domu pod lasem zostają znalezione zwłoki mężczyzny z ustami mocno pomalowanymi szminką. Miejsce zbrodni zbroczone jest krwią.
Zapowiedź: "Rigor"
Nie wierz w nic, co słyszysz, i tylko w połowę tego, co widzisz! Przerażający strach na wróble w średniowiecznej Japonii, muzyk jazzowy na obcej planecie, szesnastowieczny lekarz detektyw i niezwykła przygoda Herberta George’a Wellsa. Łukasz Śmigiel to autor, którego wyobraźnia nie zna granic. Dbając o każdy szczegół, z łatwością kreuje światy i postacie, których się nie zapomina.
W cieniu drzew: Jesień Pana Zrzędka
Pan Zrzędek próbuje zamieść zeschnięte liście sprzed swojego domu. No właśnie… próbuje! Ech…
Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont zaczęła ukazywać się pełna uroku seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew”. Pierwszym zeszytem jest malowana w ciepłych barwach „Jesień Pana Zrzędka”.
Zarys fabuły
Pan Zrzędek sprząta liście, ale bez przerwy obserwuje kłopoty swoich małych sąsiadów i po prostu nie może się powstrzymać, by im nie pomóc. Szczególnie wówczas, gdy dla ich problemów widzi łatwe rozwiązania. Pod koniec dnia wydawać by się jednak mogło, że dobra karma nie istnieje, a jemu przytrafiają się same złe rzeczy. Ostatecznie jednak okazuje się, że nie tylko sąsiedzi mogą liczyć na jego wsparcie, ale i on może mieć pewność, że w razie potrzeby przyjaciele rzucą się mu na pomoc.
Strona wizualna
Komiks jest dobrze przemyślany i ślicznie wydany. Ma format zbliżony do A5, ale otwiera się w poziomie, co jest idealnym rozwiązaniem dla małych rączek dziecka. Wypukła, twarda oprawa sprawia, że wydanie jest niezwykłe. W środku komiksu kolorowe ilustracje zachowane zostały w stonowanych, jesiennych barwach. Zwierzęta są ładnie narysowane, ale nie są na siłę urocze, dzięki czemu nawet uczłowieczone faktycznie przypominają swoje żywe odpowiedniki.
Moja opinia i przemyślenia
Myślę, że „Jesień Pana Zrzędka” to ciekawa, niezwykle mądra historia, która bez trudu zachęci najmłodszych czytelników do sięgania po kolejne komiksy. Jest wspaniale wydana, a dzięki niewielkiemu formatowi bez problemu zmieści się na półce, w domowej biblioteczce dziecka, stając się jej niebanalną ozdobą.
Przedstawiona przez rysownika i scenarzystę, który tworzy pod pseudonimem Dav, historia uczy altruizmu i empatii. Mówi dzieciom, że skoro mogą komuś pomóc, to czemu miałyby przejść obok obojętnie? Ma też w sobie coś z koreańskich przekonań na temat tego, że karma do nas wraca. Jest pełna ciepła i niezwykle przyjazna. Warto ją poznać.
Podsumowanie
Seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew” zapowiada się rewelacyjnie. Po lekturze pierwszego tomu nie mogę wyjść z zachwytu. To pięknie wydany, doskonale przemyślany zeszyt, który opowiada naprawdę dobrą historię. Myślę, że każdy maluch z przyjemnością pozna Pana Zrzędka i jego sąsiadów, a ja sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który tym razem ma się ukazać w mroźnych, zimowych klimatach.
Zapowiedź: Wiecznomrok
I tom epickiej powieści fantasy napisanej z ogromnym rozmachem i trzymającej w napięci do końca!
Odkąd Wiecznomrok napadł na Srebrne Królestwo, pogrążając je w ciemności i chaosie, upłynęły tysiące lat. Wtedy garstka nieustraszonych Wiedźm zdołała przegnać zło. Jednak teraz Wiecznomrok, przebudzony przez diaboliczną panią Hester, znów daje o sobie znać. Powstrzymać go może jedynie starożytny czar, ukryty głęboko w podziemiach Królewskiego Gniazda.
Kosmiczna Odyseja
Batman Detective Comics. Wojna Jokera. Tom 5
„Batman Detective Comics: Wojna Jokera” rozpoczyna się tam, gdzie skończył poprzedni tom z trwającej serii z 2016 r. (numery #1020–1026), historię z Detective Comics nr 1027, Batman: Pennyworth RIP oraz Detective Comics Annual #3, obejmując siedem różnych historii.
Najbardziej emocjonująca jest trzyczęściowa fabuła „Szpetne serce” (Detective Comics #1020–1022), w której Bruce Wayne jako Batman konfrontuje się z Harveyem Dentem znanym jako Dwie Twarze. Two-Face stał się teraz przywódcą kultu i wydaje się, że przegrywa ze swoją mroczną stroną. Okazuje się, że wcale nie dąży do zagłady Gotham, lecz jest sterowany, by jego mroczna połowa kierowała nim całym. To interesująca historia, ponieważ postać Harveya połączyła siły z Batmanem przeciwko Dwóm Twarzom. Piękna psychologiczna gra i nawiązania m.in. do zeszytów „Batman Trybunał Sów”.
„Preludium do wojny Jokera” to wątek składający się z powiązanych historii wojny Jokera ze złoczyńcami takimi jak Killer Croc. Killer Croc napotyka w kanałach mutantów i właściwie chowa się z nimi przed światem Gotham, co przypomina nieco historię pochodzenia Wojowniczych Żółwi Ninja.
Z kolei w Detective Comics Annual #3 Batman ściga złoczyńcę, na którego polował jeszcze młody Alfred Pennyworth. Teraz, po jego śmierci, sprawę pragnie zamknąć jego była partnerka. Wspominki o Alfredzie występują też w historii „Tydzień”, gdzie poznajemy, jak bardzo lokaj dbał o młodego Bruce'a, jednak najbardziej nacechowany emocjami jest rozpoczynający zestawienie zeszyt „Batman: Pennyworth RIP”. To jednowątkowy odcinek specjalny, w którym Bruce Wayne, cierpiący na amnezję Dick Grayson, Barbara Gordon, Jason Todd, Tim Drake i Damian Wayne spotkają się i będą wspominać wiernego lokaja i to, jak na każdego z nich wpłynął.
Nad całością scenariusza czuwa ponownie Peter Tomasi z niewielką pomocą Brada Walkera (Detective Comics #1024) i Jamesa Tyniona IV (Batman: Pennyworth R.I.P.). Poszczególne historie działają dobrze samodzielnie, jednak połączone nie są już tak bardzo wciągające. Jako czytelnik oczekuję, że zbiór będzie bardziej korelował ze sobą, a tu mamy wrażenie poszatkowania. Różne krótkie wątki nie kleją się zbyt dobrze, przez co brakowało skupienia na fabule i czytelnika był pchany w zbyt wielu kierunkach.
Za rysunki odpowiada wiele osób: Brad Walker (Detective Comics #1020-1023), Kenneth Rocafort (Detective Comics #1025-1026), Sumit Kumar (Detective Comics Annual #3 i Batman: Pennyworth RIP), Norm Rapmund (Detective Comics #1024), Brad Walker (Detective Comics #1027), Eddy Barrows, Diogenes Neves, Marcio Takara, Chris Burnham, Eber Ferreira i David Lafuente (Batman: Pennyworth RIP). Cierpi na tym niestety cały zbiór, gdyż widoczna jest różnica poziomu pomiędzy poszczególnymi rysownikami. Na szczęście to Brad Walker odpowiada za większość rysunków, dzięki czemu powstały imponujące projekty postaci i ogromne panele przedstawiające fanom bardzo efektowne i żywe spojrzenie na przygodę Batmana. Wiele stron wykorzystuje zbliżenia, aby zaakcentować napięcie i dramat, czasami nawet nadmiernie, aby uchwycić poczucie niebezpieczeństwa i krótki czas na reakcję bohaterów. Kolorystyka jest również bez zarzutu, dzięki czemu pozostaje wierna koncepcji fanów na temat uniwersum Batmana.
Mówiąc krótko, Detective Comics: The Joker War to niestety tylko przeciętna kontynuacja wspaniałej serii.