Rezultaty wyszukiwania dla: Pan Lodowego Ogrodu
Pan Lodowego Ogordu. Księga II
Chociaż dopiero poznaję też świat ambitnej fantastyki, to zachwyciłam się pierwszym tomem serii Jarosława Grzędowicza. Pan Lodowego Ogrodu to już klasyka, pozycja obowiązkowa, a ja dopiero teraz zachwycam się tym światem. Po lekturze pierwszej części zagłębiłam się w drugim tomie.
Vuko to wysłannik z Ziemi, który przybywa na planetę Midgaard z misją ratunkową. Musi odnaleźć naukowców, którzy zaginęli na wyprawie badawczej. Vuko przemierza rozległe tereny obcej planety, poznaje tamtejszych mieszkańców, kultury i niebezpieczeństwa. Nie jest jednak zdany sam na siebie, ponieważ wprowadzono mu kilka modyfikacji oraz zaopatrzono w zbroję i strój, który jest bardzo nowoczesny. Misgaard wciąż atakuje dziwna i tajemnicza mgła oraz Węże. Nasz bohater robi wszystko, aby uratować ludzi, ale jednak wciąż chce wrócić na ziemię, a żeby tego dokonać, musi ocalić i własne życie.
Jak w pierwszym tomie, czytelnicy równolegle poznają historię Filara, który wyrusza w podróż, aby odkryć tajemnice.
O ile ciężko było mi się wczytać w pierwszy tom, to w tym przypadku już od pierwszych stron wpasowałam się w klimat i świat, który wykreował Jarosław Grzędowicz. Poprzednia część zakończyła się w bardzo emocjonującym momencie i przyznać muszę, że nie mogłam doczekać się lektury kolejnej części. Z zachwytem poznawałam zakamarki Misgaardu, a w tej części miałam ku temu okazję. To fascynujące, jak autor ze szczegółami dopracował miejsce akcji; tak podobne do naszego, ale i inne. Chociaż nie przepadam za motywem drogi w książkach, to tutaj mi to wcale nie przeszkadzało, a co więcej, wprowadzenie tego motywu bardzo mnie ukontentowało.
Vuko to jeden z moich ulubionych bohaterów literackich. Jest stanowczy, uparty, w większości przypadków posługuje się siłą, ale jednak jego losy mają w sobie szczyptę humoru i ironii, jakby autor chciał wprowadzić taki jasny promyk w książce. Jestem ciekawa, jak potoczą się jego dalsze losy.
Ci, którzy oczekują akcji jak w pierwszym tomie, mogą się nieco zawieść, bo jest jej zdecydowanie mniej. Dzięki temu możemy lepiej poznać świat (o czym już wspomniałam). Pod względem treści również nie mam nic do zarzucenia, bo autor jest mistrzem słowa pisanego i tworzy takie powieści, które zachwycają i nie dają o sobie zapomnieć.
Pan Lodowego Ogrodu. Księga II to powieść bardzo dobra, nawet lepsza niż pierwsza. Jeżeli autor utrzymuje taki poziom w kolejnych częściach, to ja nie mogę doczekać się lektury.
Zapowiedź Pan Lodowego Ogrodu. Księga IV
Zapowiedź: Pan Lodowego Ogrodu. Księga III
Władza… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić istne piekło. Vuko Drakkainen podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: zlikwidować! Odesłać na Ziemię, lub pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami.
Zapowiedź: Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3
Władza… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić istne piekło.
Vuko Drakkainen podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: zlikwidować! Odesłać na Ziemię, lub pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami.
Pan Lodowego ogrodu. Księga I
Nowe wydanie legendarnego cyklu od dzisiaj w księgarniach
Mówią, że zimna mgła żyje. Inni uważają, że to oddech bogów albo brama zaświatów.
Midgaard. Planeta, gdzie nas, ludzi, postrzega się jako istoty o rybich oczach. Gdzie trwa wojna bogów, a samozwańczy demiurgowie hodują okrucieństwo kwitnące w mroku zła. Gdzie więdną najnowsze ziemskie technologie, a człowiek stawić musi czoła swoim koszmarom. I zostaje zupełnie sam…
Zapowiedź; Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2
Mówią, że zimna mgła żyje. Inni uważają, że to oddech bogów albo brama zaświatów.
Midgaard. Planeta, gdzie nas, ludzi, postrzega się jako istoty o rybich oczach. Gdzie trwa wojna bogów, a samozwańczy demiurgowie hodują okrucieństwo kwitnące w mroku zła. Gdzie więdną najnowsze ziemskie technologie, a człowiek stawić musi czoła swoim koszmarom. I zostaje zupełnie sam…
Zapowiedź: Pan Lodowego Ogrodu 1
Powiększ Pan Lodowego Ogrodu t.4 cz.1, 2
Pożegnania z cyklami bywają smutne – szczególnie, jeśli świat w nich przedstawiony ogromnie przypadł nam do gustu, a z jego bohaterami nawiązaliśmy szczególną więź. Jednocześnie nie mogłam doczekać się przeczytania uwieńczenia „Pana Lodowego Ogrodu” i nie chciałam tego zrobić. Nie chciałam się żegnać z mrocznym Midgaardem, chciałam, aby historia trwała. Jednakże – jak to już w życiu często bywa – ciekawość zwyciężyła. I choć smutno mi, że już nic dalej nie ma, tak mogę szczerze odpowiedzieć, że zakończenie tomu IV mnie usatysfakcjonowało.
Podobnie jak w tomie trzecim, tak i tutaj mnóstwo się dzieje, a wydarzenia są na bieżąco kontynuowane. Akcja jest niesamowicie dynamiczna, roi się tutaj od zaskakujących zwrotów akcji, a wszystkie wątki z poprzednich tomów łączą się w jedną, spójną całość. Muszę przyznać, że bardzo mnie to zaskoczyło, jak bardzo autor przemyślał uwieńczenie tej serii. Już wcześniej zaskakiwał mnie swoistą pomysłowością i niebanalną wyobraźnią, ale... tu wszystko ma sens. Absolutnie nie mam się do czego przypomnieć, rozwiązania są znakomite, może poza ostateczną bitwą, która zdała mi się nieco zbyt mało epicka, wręcz brutalnie uproszczona. Ale może się mylę? Może nie wszystkie finałowe walki muszą być wielkim „BUM”?
„Na Ziemi ta scena byłaby po prostu groteskowa. Tam nikt nikomu nie wierzy ot tak, nikt nie dotrzymuje słowa i nikt nie spełnia obietnic danych bez świadków, prawników, papierów, dowodów, nagrań i pisemnych gwarancji, a i to tylko czasem. Tu jednak jest tylko nas dwóch, słowo i uścisk dłoni. To świat, w którym reputacja człowieka zależy od jego uczciwości i jest cenniejsza od gór złota. Tu nie ma większej gwarancji niż słowo. I jakoś tak nie wydaje się to aż tak bardzo śmieszne.”
„Pan Lodowego Ogrodu” jest fenomenem nie tylko przez wzgląd na znakomicie fantastyczną przygodę, cudownie-psychodeliczny wręcz Midgaard, bajecznie wykreowane postaci, ale... kunszt pisarski Grzędowicza i jego niebanalne spojrzenie na „przyziemne sprawy”. Pod otoczką mrocznej fantastyki i ciętego humoru ukazuje przywary ludzkie, a nawet sytuacje obecne w prawdziwym świecie, w Polsce. Bardzo podobał mi się sposób, jak przemyca to wszystko do świata „Pana Lodowego Ogrodu”, jak wspaniale to się wszystko tu zgrywa. Naturalnie, to wszystko fikcja, ale nigdy żaden cykl fantastyczny nie dał mi tak dużo do myślenia. Żaden nie zaoferował mi tak wiele refleksji i żaden nie wrzucił mojej wyobraźni na tak wzburzone morze...
„Pan Lodowego Ogrodu IV” jest dla mnie zakończeniem historii Vuko i Filara jedynie na papierze. W mojej wyobraźni ich historia wciąż się toczy, chętnie wracam myślami do Midgaardu. Nietuzinkowy Vuko i jego dystans do siebie pozostanie ze mną do końca życia – wciąż jestem zakochana w nim bez pamięci. I mam cichą nadzieję, że Grzędowicz jeszcze powróci do Lodowego Ogrodu. Może zlituje się nad fanami i stworzy kilka dodatkowych opowiadań z pobocznymi bohaterami? Jedno jest pewne – każdy entuzjasta fantastyki rozkocha się bez pamięci w tej serii.
Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3
Autorzy bardzo lubią kończyć książki w jednym z najlepszych jej momentów. Jest to niebywale okrutne, jeśli nie mamy pod ręką kolejnych części powieści. Jarosław Grzędowicz również postanowił dołączyć do grona pisarzy-brutali i zakończył tom drugi „Pana Lodowego Ogrodu” w bardzo emocjonującej chwili. Na szczęście tom trzeci szybko znalazł się w moich rękach i mogłam dalej śledzić losy swoich „ukochanych” – Vuko i Filara.
„Pan Lodowego Ogrodu 3” tempem akcji bije poprzednie tomy na głowę. Tyle się w nim działo, że nie oderwałam się od książki nawet na chwilę, a ta nagle... po prostu się skończyła. Historia się urwała – z niedowierzaniem wpatrywałam się w ostatnią stronę. W tamtym momencie nie miałam jeszcze tomu kolejnego, więc była to dla mnie najprawdziwsza tortura! Szczególnie, że w tym tomie losy głównych bohaterów w końcu się splatają i zżerała mnie ciekawość, jak ich historia potoczy się dalej, a tu... Grzędowicz po prostu bestialsko urwał opowieść! Byłam zdruzgotana i wściekła, i smutna, ale wciąż zakochana w świecie Midgaardu, bowiem po tym tomie jawił się już w pełni przed moimi oczami. Na samą myśl, że nie znam jeszcze wszystkich jego sekretów, bo przede mną lektura jeszcze jednego tomu, wręcz szalałam z niecierpliwości i radości. Nie mogłam doczekać się kolejnej dawki niepokojących istot, kolejnych walk, starć o władzę, niebezpiecznej gry... i lekkiego pióra Grzędowicza, którym mnie w trzecim tomie niezwykle pozytywnie zaskoczył. Zabawne żarty, puszczanie oka do czytelnika i – przede wszystkim – malowniczy i perfekcyjne splątane wątki. „Pan Lodowego Ogrodu 3” to po prostu majstersztyk!
„Istnieje w świecie siła, która sprawia, że zawsze nadchodzi nowy początek. Z pogorzeliska kiełkują kwiaty, od pnia odrasta młode drzewko, a zmrożona, martwa ziemia staje się żyzną glebą gotową na pług. Szramy zabliźniają się i zmieniają w nowe ciało. Człowiek złamany rozpaczą ociera pewnego dnia łzy, unosi głowę i znowu dostrzega, że świeci słońce. Rany się goją.”
Cykl „Pana Lodowego Ogrodu” jest zdecydowanie jedną z najlepszych serii współczesnej polskiej fantastyki. Rozbudowane, mroczne uniwersum, rewelacyjni bohaterowie, magia, walka o władzę nad światem – to wciąż nie wszystko, co oferuje nam proza Grzędowicza. Żałuję, że to już przedostatnia część tego fantastycznego cyklu, a jednocześnie cieszę się na poznanie zakończenia tej historii. Tom czwarty bez wątpienia będzie kolejnym wielkim – i pozytywnym – zaskoczeniem. Polecam serdecznie każdemu miłośnikowi niebanalnej i nieco skomplikowanej literatury fantastycznej.