grudzień 26, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Media Rodzina

czwartek, 26 październik 2017 23:01

Córka Króla Moczarów

11 października premierę miała książka Karen Dionne "Córka Króla Moczarów", to kolejna pozycja wydawana w ramach serii Gorzka Czekolada Wydawnictwa Media Rodzina.

Znakomity thriller psychologiczny, połączenie „Dziewczyny z tatuażem” i „Pokoju”.
Jego bohaterką jest Helena Pelletier, która dorastała w całkowitym odosobnieniu w domku na trzęsawiskach na Górnym Półwyspie w amerykańskim stanie Michigan. Jej idolem i niedoścignionym wzorem jest ojciec, który nauczył ją polować, tropić i żyć na łonie natury. W końcu jednak dziewczyna zaczyna rozumieć, że z matką są w rzeczywistości na bagnach więzione, a ojciec kontroluje całe ich życie. Helena decyduje się na ucieczkę, dzięki czemu ojciec trafia do więzienia o zaostrzonym rygorze.
Helena układa sobie życie pod nowym nazwiskiem; nikt nie zna jej przeszłości. Kiedy po piętnastu latach ojciec ucieka z pilnie strzeżonego więzienia i ukrywa się na moczarach, kobieta wie, że tylko ona może go wytropić. I dopaść, zanim on dopadnie ją.

Dział: Książki
poniedziałek, 09 październik 2017 11:55

Błękit szafiru

„I po raz drugi moje serce - tym razem w drugiej wersji, proteza serca, która odżyła pod wpływem czystej nadziei - stoczyło się z krawędzi i roztrzaskało na dnie wąwozu na tysiące maleńkich odłamków.”*

Po tym, jak twoje życie zostało przewrócone do góry nogami, starasz się je jakoś uporządkować. Nie jest to jednak łatwe, bo nie jesteś przygotowana na nic, co ma się za chwilę wydarzyć. Tajemnice i wieczny brak odpowiedzi na pytania, które zadajesz, w ogóle ci nie pomagają.

Gwendolyn jakiś czas temu dowiedziała się, że to ona jest podróżniczką w czasie, a nie jej kuzynka Charlotta. Z racji tego, że nie była do tego przygotowywana od dziecka, ma trudności z odnalezieniem się w zaistniałej sytuacji. Wraz z Gedeonem ma pewne zadanie do wykonania, ale brak wiedzy jej wszystko utrudnia. Nie wie, jak ma się zachować w danym roku, nie zna języków obcych, nie potrafi śpiewać czy tańczyć. To wszystko musi opanować w krótkim czasie. Niby ma względne pojęcie o tym, w czym bierze, ale i tak nie wszystko rozumie, a nikt nie chce jej nic wyjaśnić. Gwen nie do końca wie, po której ze stron się opowiedzieć - próbuje na własną rękę uzyskać jakieś informacje. Jakby dziewczyna miała mało na głowie, jej serce zaczyna szybciej bić na widok pewnego aroganckiego młodzieńca. Do czego doprowadzą ją nadchodzące zdarzenia? I co takiego odkryje wraz z przyjaciółmi?

Po tym, jak w czerwcu odświeżyłam sobie „Czerwień rubinu” w nowym wydaniu wiedziałam, że niecierpliwie będę wyczekiwała kontynuacji Trylogii Czasu. Pierwsza część ponownie z miejsca mnie porwała i najchętniej zaraz po jej zakończeniu zabrałabym się za „Błękit szafiru”, ale stwierdziłam, że poczekam na wznowienie. I w końcu się doczekałam.

„Błękit szafiru” zaczyna się w momencie zakończenia części pierwszej i szczerze mówiąc, bardzo mi to odpowiadało, za równo za pierwszym razem, jak i teraz. Czułam, jakbym tylko na chwilę odłożyła lekturę i właśnie do niej wróciła. Powieściopisarka w dalszym ciągu serwuje nam wszystko, co najlepsze. Ciekawa fabuła, wartka i – nadal - zaskakująca akcja. Ciągłe tajemnice, podejrzenia i zagrożenie życia powoduje brak tchu i niecierpliwe przewracanie stron. Dodajmy do tego różnobarwne postacie oraz dialogi, które nie raz doprowadzały do niekontrolowanego śmiechu. Tutaj wszystko dzieje się w zastraszającym tempie, ale bez problemu się w tym odnajdujemy. Nie wiadomo komu ufać i kto tak naprawdę ma rację. Niespodziewane zwroty akcji powodują, że nic nie jest przewidywalne. No ja, pomimo tego, że znam już całą trylogię, czułam zaskoczenie w pewnych momentach i bardzo, bardzo mi się to podobało.

Wystarczył mi niecały dzień na ponowne zapoznanie się z tą pozycją. W trakcie czytania straciłam kontakt z rzeczywistością i nic do mnie nie docierało. Mało kiedy tak się wczuwam w to, co obecnie czytam, zwłaszcza, jeśli jest to powtórna lektura, ale lubię takie stany rzeczy. „Błękit szafiru” wciąga niemal od pierwszych zdań i wzbudza masę przeróżnych emocji. Bez problemu wczułam się w sytuację Gwen i czułam niepewność, złość, rozczarowanie i konsternacje. Razem z nią bałam się i śmiałam. Odbywałyśmy podróże w czasie i uczyłyśmy się manier i zachowania. Razem próbowałyśmy rozgryźć Gideona i jego wieczne zmiany zachowania. Kłócili się i godzili tyle razy, że zgubiłam rachubę gdzieś w połowie. Są jak ogień i woda. Ich uczucie sprawiło, że książka stała się tylko ciekawsza. I tak jak ją tak i mnie hrabia Germain przyprawiał o dreszcze. To niesamowite, jak bardzo można zżyć się z bohaterami i to z każdym powrotem do lektury.

W tej części poznajemy dwie nowe postacie, które okazują się bardzo pomocne w poszukiwaniach i równie ciekawe jak te, które znamy z poprzedniego tomu. Każda z nich odgrywa tu ważną rolę, ale niektóre postacie zostały trochę pominięte. Szkoda, bo są niezwykle ciekawe i z pewnością dodałyby książce jeszcze więcej smaczka. W dalszym ciągu intrygują mnie Lucy i Paul. Strasznie mało ich w tej historii. Co do Gwen nie zmieniła się za bardzo i bardzo dobrze. Nadal jest wesoła i lekko zdystansowana do siebie. Tym razem stała się trochę pewniejsza siebie i bardziej uparta. Brak wiedzy nadrabia sprytem. Kolejną ciekawą postacią jest Leslie, przyjaciółka Gwendolyn. Pełna energii, pomysłowa i kreatywna. Ona jedyna jest całym sercem za przyjaciółką i robi wszystko, by jej to ułatwić. Jest jeszcze Xemerius, który przysparza naszej bohaterce nie mało problemów, ale i jest bardzo pomocny. Do tego jest przyczyną wielu zabawnych sytuacji. Co do Gideona... Chłopak jednocześnie niesamowicie działa mi na nerwy i sprawia, że serce zaczyna za szybko bić, a wzrok robi się maślany. Jest nie do przewidzenia. Nigdy nie wiadomo, jaki ma obecnie humor. No i hrabia de Saint Germain, który wyzwala we mnie same negatywne emocje. Najchętniej bym mu dokopała za to, jaki jest. Dwulicowy i bezwzględny typ.

„Błękit Szafiru” to bardzo udana kontynuacja. Wciąga tak samo, jak część pierwsza i sprawia, że chce się więcej i więcej. Dosłownie wszystko w tej książce sprawia, że pochłania się ją w ekspresowym tempie. Mam jednak nadzieję, że zachęciłam tych, co jeszcze nie czytali trylogii do sięgnięcia po nią. Osobiście nadal zaliczam ją do jednej z ulubionych serii i szczerze polecam, a sama niecierpliwie czekam na „Zieleń szmaragdu”.

Dział: Książki
sobota, 07 październik 2017 13:12

Fantastyczne zwierzęta ilustrowane

W listopadzie ukażą się nakładem Wydawnictwa Media Rodzina "Fantatstyczne zwierzęta i jak je znaleźć. Wydanie ilustrowane".

Zachwycające wydanie leksykonu Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć Newta Skamandera ilustrowane przez Olivię Lomenech Gill, laureatkę Kate Greenaway Medal i English Association Picture Book Award. W tej wyjątkowej edycji przy użyciu różnych technik zilustrowane zostało każde fantastyczne stworzenie, od akromantuli po yeti.

Dział: Książki
wtorek, 03 październik 2017 15:54

Harry Potter i Więzień Azkabanu

Już dziś światowa premiera ilustrowanej edycji trzeciej części sagi o nastoletnim czarodzieju od Media Rodzina.

Jima Kaya nie trzeba już pottermonaniakom przedstawiać – po znakomicie przyjętych dwóch pierwszych częściach cyklu o młodym czarodzieju przyszedł czas na kolejny tom z ilustracjami brytyjskiego grafika.

Dział: Książki
poniedziałek, 25 wrzesień 2017 10:05

W lesie

Gdy zobaczyłam propozycję przeczytania „W lesie”, postanowiłam skorzystać z okazji. Zawsze chciałam przeczytać książkę z serii „Gorzka czekolada”, ale jakoś, no powiedzmy, nie było nam po drodze. Nie wiedziałam, jak autorka pisze, że to ósma część serii, oraz tego, że ma ona 700 stron!

Nie zrozumcie mnie źle. Czytywałam i większe tomiska, żaden format mi nie straszny, jeśli w środku jest coś, co lubię. Miałam jednak jasne stanowisko odnośnie do grubych kryminałów. Było to „nie”. Zazwyczaj, gdy sięgałam po takową powieść, mnogość wątków i bohaterów zazwyczaj zabijała napięcie i mnie rozpraszała. Zobaczmy czy zmieniłam zdanie.

Jak pisałam, nie miałam pojęcia, że powieść stanowi ósmą część serii. Nie przeszkodziło mi to jednak w czerpaniu przyjemności z lektury. Autorka bezboleśnie wplatała w treść informacje o bohaterach. Głównymi bohaterami całej serii są Olivier – zmęczony pracą policjant oraz Pia młodsza, ambitna, lecz słabo wierząca w siebie partnerka. Wiem, co myślicie. Nie. Żadnego romansu między nimi (przynajmniej tutaj) na szczęście nie ma.

Głównym wątkiem powieści są trzy morderstwa. Skrajnie różne, lecz zdaje się, że coś je łączy. Pierwsza ofiara ginie w pożarze, niedługo potem zostaje zamordowana pacjentka hospicjum (która notabene pożyłaby najwyżej parę tygodni), emerytowany ksiądz zostaje powieszony. Komu zależy na milczeniu tych osób? Co sprawca próbuje ukryć? Dlaczego sprawa sprzed ponad czterdziestu lat zdaje się mieć z tym wszystkim związek?

Znana polska autorka kryminałów w rekomendacji zaznacza, że powieść ją tak przeraziła, iż rezygnuje ze spacerów do lasów co najmniej przez rok. Piramidalna bzdura. Głównym zagrożeniem tutaj nie jest las, lecz ludzie i ich tajemnice. Gdy jedno wydarzenie, jeden błąd powoduje lawinę szantażu, kłamstw i morderstw. Gdy jedna tragedia pociąga za sobą kolejną. Gdy człowiek zaplątuje się tak bardzo, że nie może się wydostać. Gdy prawdziwym zagrożeniem są osoby, które znamy od dzieciństwa: sąsiedzi, rodzice, koledzy ze szkolnej ławki.

„Czasami jeden kamyk wystarczy, by ruszyła lawina.”

Rzecz dzieje się w malutkim, niemieckim miasteczku, jakich pełno na całym świecie, ze zżytą społecznością, ze „swoimi”, którzy mieszkają od pokoleń i nowymi, „obcymi”. W tak zamkniętej społeczności dba się głównie o pozory, bo jedna plotka, czy fałszywe oskarżenie może zniszczyć całą rodzinę. Autor się tam wychował, zdaje się, że powinien być traktowany „jak swój”, jednak ma wrażenie, że wokół niego wszyscy kłamią mu w żywe oczy.

W powieści pojawia się mnóstwo wątków pobocznych: historia alkoholiczki, pilnującej dobytku siostry, narkomana ukrywającego się przed policją i jego nieletniej, ciężarnej dziewczyny, romansu wolontariuszki i młodego policjanta... opowiadane także są historie mieszkańców miasteczka, dawnych znajomych bohatera. Czy to przeszkadza? Mnie nie, uważam, że autorka zgrabnie to wszystko poskładała w logiczną, spójną całość. Każde wydarzenie i każda postać ma swoje miejsce, czas i powód, aby pojawić się na kartach powieści. Chociaż jestem w stanie uwierzyć, że znajda się osoby, których mnogość poruszonych tematów może zwyczajnie rozpraszać.

Spodobały mi się postacie, których spotkałam. Wielu z nich miała kilka twarzy, policjanci musieli włożyć sporo wysiłku, w to, aby odróżnić prawdę od kłamstwa, same główne postacie moim zdaniem były dopracowane, wielowymiarowe. Każdy z nich był inny, unikalny. A to nie jest łatwe przy takiej ilości postaci. Nie wiem, jak wyglądały poprzednie części, ale tutaj głównie zajmujemy się Olivierem. Poznajemy jego dzieciństwo. Czy to jest wisienka dla fanów? Wszak od początku wiemy, że ten bohater udaje się na dłuższy urlop. W następnej powieści może go nie być.

Na plus także jest sposób przedstawiania akcji w powieści. Nie ma grozy, rozkładających się ciał, wędrujących larw i ucieczki przed mordercą. Znam powieści, gdy masa obrzydliwości przykrywała brak pomysłu na intrygę i fabułę. Nele Neuhaus nie potrzebuje takich sztuczek. Wie jak przykuć uwagę czytelnika. Podpowiem, że pomimo dużej ilości zwłok, można bez problemu czytać przy jedzeniu.

Ta książka nie wciągnęła od początku, choć było całkiem przyjemnie. Rzekłabym, że przyjemność była porównywalna do czytania powieści obyczajowej. Tutaj ktoś zginął, tutaj śledczy pracują, niby coś się dzieje, byłam zainteresowana, ale jakoś napięcia było niewiele. Nie wiem, kiedy nawet powieść mnie wciągnęła tak, że odłożyłam ją o piątej nad razem, a przeczytanie całości zajęło mi jeden dzień. Także polecam. Ja sama mam zamiar nadrobić poprzednie tomy i wyczekuję kolejnych.

Dział: Książki
wtorek, 25 lipiec 2017 14:53

Baśnie osobliwe

Baśnie osobliwe to piękno w czystej postaci. Piękno dla oka i piękno dla ducha.

Książka jest niezwykle trafnym uzupełnieniem trylogii o osobliwych dzieciach Pani Peregrine. Fani osobliwców na pewno kojarzą mądrego Millarda Nullingsa i jego opowieści. Na pewno pamiętają także wspominane przez dzieci baśnie oraz to, jaką one stanowiły dla nich wartość. W tym zbiorze mamy niewątpliwy zaszczyt poznać je dokładniej, do tego opowiedziane przez Millarda, który większą część swojego osobliwego życia poświęcił na ich zgłębianie, kolekcjonowanie i rozpowszechniane. Baśnie te stanowią niewątpliwe jestestwo osobliwców.

Pierwsze co mnie zachwyciło w tym zbiorze to przepiękne wydanie. Złocone ornamenty na okładce zawładnęły mną całkowicie. A to był dopiero początek! Wewnątrz książka jest równie zdobna jak jej okładka. Czarno-białe ilustracje, złoty tusz w przypisach i tytułach rozdziałów, zdobione inicjały.  Niby prostota, a jednak zachwyca. Długo nie mogłam oderwać oczu od rysunków, które mimo że pozbawione kolorów, zachwycają mnogością detali. Książka urzeka swym fizycznym pięknem.

Przedmowa samego Millarda jest ciekawym wstępem do baśni i przygotowuje czytelnika na spotkanie z tym niezwykłym dziełem. Jego przypisy uzupełniają historię i pomagają zrozumieć zawiłość historii. Każda z baśni, a jest ich 10, opowiada o ważnych wydarzeniach z historii osobliwców. Przenoszą nas one w czasie, uzupełniają naszą wiedzę na temat ich świata i rzucają sporo światła na zawiłą naturę odmieńców. Millard opowiada nam o mniej znanych pierwszych osobliwcach i ich życiu, ale także przytacza znane nam już z trylogii historie. I tak możemy na przykład dokładnie zgłębić zagadnienie powstania pierwszych ymrynek i ich rady. W książkach nie raz było o tym wspomniane, jednak nigdy nie było nam dane poznać szczegółów. Tutaj mamy ku temu okazję. Dodatkowo poznajemy także proces powstawania pierwszych pętli czasowych. A pamiętacie londyńskie gołębie? Ich historia również nierozerwalnie łączy się z osobliwcami, o czym mamy okazję dowiedzieć się z baśni „Gołębie od Świętego Pawła”. Po jej przeczytaniu wszystkie dotyczące ich szczegóły wskakują na właściwe miejsce, co daje nam pełne zrozumienie ich zachowań z drugiej części trylogii. Moją ulubioną jednak jest baśń o olbrzymie Cuthbercie. Zapewne kojarzycie jego historię z „Miasta cieni”. Tu mamy ją całą, więc możemy poznać jego losy dokładniej. Czytanie jej sprawiło mi o tyle przyjemność, że dokładnie pamiętałam jak bardzo Cuthbert przyczynił się do uratowania bohaterów książki. Poza tym był po prostu bardzo sympatyczny.

Każda z baśni opowiada o innym osobliwcu i jego przedziwnych losach. Możemy poznać ich nowe moce, o których nie było wspomniane nic w książkach. Dzięki tym opowieściom mamy lepszy wgląd w historię osobliwców. Muszę przyznać, że ten zbiór baśni rzuca dużo światła na przygody Jacoba i Emmy, pozwala lepiej zrozumieć ich świat i jest ciekawym uzupełnieniem całości. Wprowadzenie do nich osoby Millarda Nullingsa w roli narratora dodaje temu zbiorowi wiarygodności, gdyż jak wiemy Millard był strażnikiem osobliwych baśni. Poza tym, jego postać dodaje baśniom tajemniczego charakteru. Podczas czytania miałam nieodparte wrażenie wyróżnienia mojej osoby poprzez dopuszczenie mnie do poznania tajemnic osobliwców. Czułam się tak, jakby Millard otwierał przede mną swoją duszę ufając, że jestem godnym odbiorcą. Może to trochę na wyrost filozoficzne, jednak magia tej książki obezwładnia. Poza tym każdy fan osobliwców zdaje sobie sprawę, jak ogromną wartość emocjonalną i historyczną miały dla nich baśnie, więc możliwość obcowania z nimi można odebrać jako przywilej.

Czy zatem zbiór ten ucieszy tylko znających losy Pani Peregrine? Otóż nic bardziej mylnego! Dla fanów będą bonusem, dla nie zaznajomionych z tematem – ciekawostką. Są one na tyle uniwersalne, że nawet małe dzieci znajdą w nich coś dla siebie. W końcu są to baśnie, a te jak wiadomo zawsze zawierają pierwiastek i magii i mądrości. Baśnie są piękne i przejmujące, a niektóre wręcz niepokojące. Pokazują jak wiele musi znieść człowiek, który różni się od innych. Uczą one także o wytrwałości, oddaniu, wierności własnym przekonaniom i pewności siebie. Jest to zatem lektura dla każdego, bez względu na wiek czy powiązanie z osobliwcami. I jak to powiedział sam Millard: „jestem żywym dowodem na to, że baśnie nie tracą na przydatności pomimo upływu lat”.

Dział: Książki
środa, 28 czerwiec 2017 22:28

Czerwień rubinu

- Nie bójcie się, opętani ezoteryczną manią pseudonaukowcy i fanatyczni wielbiciele tajemnic nie gryzą. [s. 128]

Żyjesz sobie spokojnie w swoim normalnym świecie. Uczysz się lub pracujesz. Twoje dni są takie same, a ten na pewno nie zapowiadał się inaczej. Żadnych znaków czy ostrzeżeń, że nagle w drodze powrotnej zacznie boleć cię żołądek i gdy zamkniesz i otworzysz oczy, znajdziesz się, załóżmy, że w XIX wieku...

Gwendolyn Shephard to zwykła szesnastoletnia dziewczyna, która chodzi do szkoły i wiedzie normalne życie nastolatki. Znaczy na tyle normalne na ile jej rodzina na to pozwala. Bo trzeba Wam wiedzieć, że Gwen ma kuzynkę Charlottę, którą czeka bardzo ważne zadanie, gdy tylko nadejdzie czas. Jest ona do tego przygotowywana od dziecka na wszystkie możliwe sposoby. Jakim więc zaskoczeniem dla rodziny było, że to nasza bohaterka jest tą, o której mówi stara rymowanka, a nie kuzynka. Od teraz dziewczyna musi odnaleźć się w nowej sytuacji, a co ważniejsze dać sobie radę z tym, co ją czeka...

Doskonale pamiętam ile czasu trwało, zanim zabrałam się za pierwsze wydanie Czerwieni rubinu, bo każdy się tym zachwycał, a ja nadal czułam gorzki smak rozczarowania Igrzyskami śmierci, które tak bardzo się wszystkim podobały. Teraz znam już całą trylogię i nie jestem w stanie zliczyć, ile razy do niej wracałam. Wznowienie Trylogii Czasu przez Media Rodzinę – i to w tak cudnej oprawie – jest dla mnie kolejną okazją do ponownego przeżywania historii Gwen.

Tak jak za pierwszym razem, tak i teraz historia porwała mnie od pierwszych stron. Czytelnik niemal od początku jest rzucany na głęboką wodę i wraz z bohaterką próbuje odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Nie jest to wcale takie proste, gdy nie ma się zielonego pojęcia, w czym właśnie bierze się udział, a informacje, które otrzymuje, tak naprawdę dużo nie wyjaśniają. To, co w ogóle skłoniło mnie do przeczytania tej książki za pierwszym razem, to właśnie podróżowanie w czasie. Uważam, że zobaczyć nasze otoczenie na własne oczy kilkaset lat temu to niesamowita przygoda. W Czerwień rubinu cała ta otoczka z przemieszczaniem się do innych czasów była dopięta na ostatni guzik. Wszystko, co z tym związane miało swój czas i miejsce, obyło się bez chaotycznych zdarzeń, tylko przygotowywano się do tego: stroje, uczesanie, zachowanie. Dbano o realizm i każdy detal, by zbytnio nie odstępować od norm danego okresu. W ogóle, w całej powieści widać starania by wszystko ze sobą współgrało. Gier prócz fabuły obdarowała nas wartką i nieprzewidywalną akcją, szczegółowymi, aczkolwiek nienużącymi opisami oraz szeroką paletą uczuć.

Polubiłam Gwendolyn za jej sposób bycia. Zabawna i wesoła, lekko zdystansowana do samej siebie. Nie wywyższa się i stara się żyć normalnie, jak tylko się da. Od samego początku nie podoba jej się to, co się dzieje i mówi o tym głośno. Nie stara się być na siłę kimś innym. Jej poczucie humoru dodaje temu wszystkiemu smaczka. Często wyraża się z ironią, która bawi i rozśmiesza. Co do Gideona mam mieszane uczucia. Ma on duże poczucie obowiązku i pewność, że każdy musi go słuchać. Jest samowystarczalny i nigdy nieomylny. Uważa też, że Gwen nie jest mu potrzebna do misji i będzie tylko zawadzać. Tych dwoje na początku nie przepada za sobą, choć to mało powiedziane, i jawnie to okazują. Z czasem jednak wrogość zmienia się w sympatię, przyjaźń, a może nawet coś więcej... Co do innych bohaterów to bywało różnie. Rodzina bohaterki, a szczególnie kuzynka, jej mama i babcia irytowały mnie tym całym szumem wokół tego wszystkiego - zachowywały się, jakby nie wiem jaki zaszczyt ich spotkał. Za to prababcia Maddy oraz szkolna przyjaciółka Gwen, Leslie z miejsca mnie zauroczyły i podejrzewam, że tak pozostanie do końca.

Drugie wydanie różni się tylko okładką, która bardzo mi się podoba. Tak samo, jak i te Egmontowe, dlatego też, chociaż mam bardzo mało miejsca (no dobra, wcale go nie mam) na półkach, w tym wypadku muszę mieć oba wydania. Media Rodzina wie jak skusić czytelnika. Co do samej historii, jestem nią oczarowana, jak i za pierwszym razem. Od początku wciągnęłam się w historię i razem z bohaterami przeżywałam każdą sekundę, jakby ich sukcesy i niepowodzenia były moimi, a przecież już znam zakończenie. Myślę, że już sam ten fakt wystarczy, by zapewnić, iż warto sięgnąć po wznowienie, prawda? Kerstin Gier miała pomysł na fabułę i po takim czasie widać, że losy Gwendolyn już zawsze będą się cieszyć zainteresowaniem, z czego ogromnie się cieszę.

Czerwień rubinu to nadal niezwykle wciągająca opowieść. Całość, razem i z osobna sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Książka ta jest świetnym początkiem trylogii i tych, którzy mają ją przed sobą zapewniam, że trzyma ona poziom. Na dzień dzisiejszy nadal znajduję się w gronie fanów Trylogii Czasu, a Was zachęcam do sięgnięcia po nią. Warto!

Dział: Książki
sobota, 11 marzec 2017 22:20

Biblioteka dusz

„Biblioteka dusz” to trzeci i ostatni tom serii o osobliwych dzieciach Pani Peregrine. Pierwszy tom zyskał ogromną popularność i zapowiadał fantastyczną serię książek dla młodzieży. Drugi niestety ostudził trochę ten zapał, natomiast trzeci był chyba najmniej interesujący ze wszystkich.

Po wydarzeniach drugiego tomu serii, Jacob i Emma nadal walczą z upiorami i głucholcami, próbując odnaleźć zaginioną Panią Peregrine oraz pozostałe ymbrynki. Dodatkowo, pozostałe osobliwe dzieci zostają porwane przez upiory. Na fali wielu przypadkowych zdarzeń, Emma i Jacob trafiają do Diabelskiego Poletka – pętli osobliwców-wyrzutków, zbrodniarzy różnej maści i uzależnionej od ambrozji biedoty. Zmagając się z wieloma przeciwnościami losu trafiają do domu Pana Benthama, który pomaga im odnaleźć i uwolnić porwanych. Jacob, odnajdując swój osobliwy dar do kontrolowania głucholców, wykorzystuje go do akcji ratowania nie tylko przyjaciół, ale też całego „osobliwego” świata.

Nie da się ukryć, że seria o osobliwcach to powieść dla młodzieży. Język jest prosty i nieskomplikowany, a nastoletni czytelnicy mogą się zidentyfikować z głównymi bohaterami powieści. Dla starszego czytelnika przygody Jacoba mogą się jednak wydać błahe i naiwne. Tym bardziej trzeci tom serii odbieram jako odcinanie kuponów od ogromnego sukcesu zekranizowanej pierwszej części.

Niestety, akcja trochę kuleje i wlecze się niemiłosiernie. Są momenty, gdy cała fabuła zatacza koło i niejako wraca do punktu wyjścia. Nie potrafię zrozumieć tego zabiegu. Emma i Jacob jakby kręcą się w kółko, miotają nie wiedząc za bardzo co zrobić i tylko dzięki spotkanym na swojej drodze innym osobom są w stanie w ogóle ruszyć do przodu. Jest to męczące i irytujące. Do tego w książce pojawia się sporo nieścisłości, jakby autor się gubił w tym, co pisze. Dla przykładu, poprzez bardzo niefortunny dobór słów okazuje się, że dotychczas niewidoczne dla innych osobliwców głucholce w magiczny sposób są przez nich zauważane. Wydawało by się, że finałowa powieść serii będzie obfitować w wiele brawurowych rozwiązań i będzie się w niej sporo działo. Niestety tak nie jest. Cała akcja jest bez polotu, brakuje jej brawury i dreszczyku emocji. Niektóre wydarzenia są przeciągane do granic możliwości, nie wnosząc absolutnie nic ciekawego do całokształtu powieści. Opisy się dłużą i sprawiają wrażenie, jakby miały po prostu zapchać te kilka stron. Niby szczęśliwe zakończenie wydaje się... zbyt szczęśliwe. Uważam, że autor powinien zakończyć powieść na przedostatnim rozdziale, gdyż ten finałowy przedobrzył sprawę. Pan Riggs niepotrzebnie pociągnął akcję dalej, przedstawione losy Jacoba są mocno naciągane, a kilka ostatnich stron pozostawia w czytelniku niesmak.

Równie irytujący jak naciągana fabuła są główni bohaterowie – Emma i Jacob. Przez pierwsze dwa tomy niby poznaliśmy ich dosyć dobrze, jednak dopiero w „Bibliotece dusz” zaczynają mocno denerwować. Zupełny brak pewności siebie Jacoba był jeszcze akceptowalny we wcześniejszych powieściach, jednak teraz jest po prostu nie do zniesienia. Wydawałoby się, że po wszystkim przez co przeszedł ten nastolatek, winien być bardziej waleczny i pewien swoich możliwości. Niestety, jego niekończące się użalanie nad sobą potrafi doprowadzić do zgrzytania zębami, a ciągłe rozkładanie na części pierwsze wszystkiego co go spotyka jest godne pożałowania. W jednej chwili potrafi stwierdzić, że tak! zrobi to! uda mu się!, po to tylko żeby za chwilę płakać nad samym sobą i swoim losem. Emma niestety nie jest od niego lepsza. W poprzednich powieściach dała się poznać jako osoba pewna siebie, przebojowa i waleczna, potrafiąca zmobilizować i zmotywować wszystkich do działania. Te same cechy, które były jej wizytówką wcześniej, teraz stanowią jej słaby punkt. Jej pewność siebie jest do tego stopnia wyolbrzymiona, że zakrawa na arogancję. Zdarzają się momenty, że kompletnie nie liczy się ze zdaniem innych, co prowadzi do niepotrzebnych kłopotów. Jej duma jest irracjonalna, a wiara we własne przekonania naciągana. Jacoba traktuje trochę jak swoją maskotkę uważając, że kilka miłych słów i poklepanie po plecach zdziała cuda. W próbach motywowania chłopca i pomocy w uwierzeniu w swoje możliwości jest mało naturalna. Ciągłe powtarzanie wyświechtanych frazesów raczej nikomu nie pomaga, a sprawia że staje się w tym nudna. Na szczęście zazwyczaj jest gdzieś w tle wydarzeń, jednak gdy pojawia się na pierwszym planie, denerwuje.

Zdaję sobie sprawę z tego, że seria jest skierowana do młodszego czytelnika. Jednak w wielu tego typu powieściach bardziej dojrzały czytelnik także może odnaleźć wiele dobrego. Nie dzieje się tak w „Bibliotece dusz”. Powieść jest bez polotu, nie zaskakuje i nie wstrząsa tak, jak pierwsza część. Odnoszę wrażenie, jakby autor nie do końca miał pomysł na finał powieści, albo po prostu nie potrafił tego przekazać w ciekawy sposób. Wielu wydarzeniom zabrakło polotu, inne były zbyt naciągane. Są w tej powieści akcje, które są opisane aż nazbyt dosłownie, opisy innych za to bardzo kuleją, wprowadzając mnóstwo nieścisłości. Patrząc natomiast za samo zakończenie uważam, że powinna mieć tu zastosowanie reguła, że nie zawsze więcej znaczy lepiej.

Podsumowując całą serię należy stwierdzić, że powinna się spodobać młodemu czytelnikowi. Niewątpliwym atutem jest przepiękna oprawa graficzna książek, poczynając od okładek, na niezwykłych zdjęciach wewnątrz kończąc. Nie można także odmówić autorowi wyobraźni i bardzo ciekawego pomysłu na historię. „Osobliwy dom Pani Peregrine” zawładną mym sercem i pokochałam przygody tych dzieciaków, więc tym bardziej szkoda, że finał historii tak bardzo mnie rozczarował. Niemniej warto poznać całą serię, gdyż oryginalny pomysł na wykorzystanie starych fotografii i stworzenie na ich bazie zupełnie nowego świata zasługuje na uwagę.

Dział: Książki
piątek, 20 styczeń 2017 13:15

Ponowne wydanie podręczników z Hogwartu!

Na tę informację długo czekał cały magiczny świat, a i niektórzy mugole dopytywali, czy są jakieś wieści w tej sprawie.

Dziś mamy przyjemność ogłosić, że już w marcu br. nakładem wydawnictwa Media Rodzina zostaną wznowione długo wyczekiwane książki ze świata Harry’ego Pottera: Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, Quidditch przez wieki oraz Baśnie barda Beedle’a!

Dział: Książki
niedziela, 11 grudzień 2016 18:08

Biały trop

Jeszcze dobrze nie ucichły echa głośnej sprawy dotyczącej nielegalnych imigrantów, a młoda prokurator Jana Berzelius już pakuje się w nowe kłopoty. Przeszłość, która wróciła do niej z siłą huraganu, nie daje o sobie zapomnieć, wręcz przeciwnie każde odgrzebywać stare rany, szukać śladów dawnych wrogów, a jeśli śladów, to i zemsty.

Spotkany przez Janę po latach Danilo Pena, wyzwala w kobiecie burzę uczuć od niepokoju po wściekłość. Ich spotkanie kończy się walką, z której Jana ledwo wychodzi cała. Co więcej jest świadek tego wydarzenia. Czyżby sekrety ambitnej prokurator miały ujrzeć światło dzienne?

Biały trop to druga część serii autorstwa Emelie Schepp. Główną bohaterką uczyniła Schepp młodą prawniczkę, której tragiczna i mroczna przeszłość łączy się z przestępczą działalnością wielu ludzi w kraju.

Tym razem policjanci z komendy zostają wezwani do znalezionej w pociągu dziewczyny, która umarła z przedawkowania narkotyków. Nie byłoby w tym nic zastanawiającego, gdyby nie fakt, że nastolatka przemycała je we własnym żołądku. Trop ponownie prowadzi Janę do Danila, a także do jej ojca, z którym Jana ma chłodne relacje. Czy te dwie sprawy mają wspólny mianownik w osobie tajemniczego Starca? Dlaczego giną pozornie przypadkowe osoby niezwiązane ze sprawą? Jana Berzelius ma mało czasu. Albo odnajdzie Danila i odzyska stracone prywatne dokumenty, albo jej kariera i życie osobiste legną w gruzach.

Tym razem, takie miałam odczucie, akcja toczy się nieco wolniej niż w części pierwszej. Autorka bardzo oszczędnie raczy czytelnika szczegółami z życia Jany. Prawdopodobnie było to celowy zabieg, raz że jest to druga część (a często środkowymi częściami rządzi taka zasada), a dwa dlatego, że sama bohaterka wielu rzeczy ze swojej przeszłości nie pamięta. Pamięć wraca do niej stopniowo i w takim tempie czytelnik poznaje te szczegóły.

W drugiej części fabuła skupia się także na życiu prywatnym policjantów, w którymi na co dzień współpracuje Jana. Przyglądamy się zatem dwóm policyjnym związkom. Anneli i Gunnar, w teorii ze sobą od 20 lat, ponownie się zeszli. Czy aby jednak była to dobra decyzja? Henrik Levin i jego żona spodziewają się właśnie trzeciego dziecka. Czy zapracowany policjant poradzi sobie z nadmiarem obowiązków i poświęci partnerce odpowiednią ilość czasu? Nadal samotna Mia Bolander wciąż spotyka na swojej drodze nieodpowiednich mężczyzn i nieustannie boryka się z kłopotami finansowymi. Wszystko to jest prawdziwe i ludzkie. Policjanci, tak jak każdy mają swoje słabości, obawy, lęki, ich życie nie składa się przecież z samej tylko pracy śledczej.

Powieść, jako całokształt, czyta się nieźle. Krótkie rozdziały, w których prowadzona sprawa przeplata się z prywatnymi sprawami policjantów, stopniowo przybliżają czytelnika do rozwiązania części zagadki. Piszę części, bo i tym razem autorka nie odkryła wszystkich sekretów dotyczących Jany Berzelius. Objedliśmy się smakiem i pozostaje jedynie czekać na trzecią część, której poprzeczka ustawiła się dość wysoko.

Dział: Książki