Rezultaty wyszukiwania dla: MUZA
Zapowiedż: Akwitania
Autorka bestsellerowej „Trylogii Białego Miasta” powraca z kolejną wciągającą i niezwykłą książką. Eva García Sáenz de Urturi zabiera nas do świata, gdzie historia miesza się z thrillerem i krwawym kryminałem. Zemsta, spiski, prześladowania, mroczne tajemnice, krwawe bitwy i najbardziej wpływowa kobieta średniowiecznej Europy, Eleonora Akwitańska. To wszystko znajdziemy w książce „Akwitania”, która do księgarń trafi już 10 listopada.
Greenwich Park
Katherine Faulkner, brytyjska dziennikarka śledcza, postanowiła zadebiutować w świecie pisarskim za pomocą thrillera psychologicznego. Debiuty rzadko kiedy bywają naprawdę zachwycające, choć wydawcy często starają się je jako takie zareklamować. W swoim życiu nie natrafiłam na zbyt wiele naprawdę niesamowitych debiutów, które całkowicie by mnie urzekły. Co więcej, jeśli chodzi o tematykę thrillerów, to jestem czytelnikiem bardzo wymagającym – im więcej tego typu książek się czyta, tym większe stają się nasze oczekiwania. Dlatego właśnie „Greenwich Park” jest dla mnie typowym średniakiem.
Helen wraz ze swoim mężem prowadzi sielskie życie, które niebawem urozmaici długo wyczekiwane dziecko. Wszystko jednak zaczyna wyglądać nieco inaczej, gdy w jej życiu pojawia się Rachel, kobieta poznana w szkole rodzenia. Zbyt intensywnie wchodzi w życie głównej bohaterki i Daniela, aczkolwiek Helen stara się być wyrozumiała. Wiecie, to taka niewinna kobieta, która stara się być miła i nie chce nikogo zranić. Chce tylko spokojnego i szczęśliwego życia, ale pojawienie się Rachel zaczyna temu poważnie zagrażać. Kobieta bardzo dziwnie się zachowuje, aż w końcu znika bez śladu... Tylko dlaczego?
Na pewno mamy tutaj do rozwikłania sporo tajemnic – przede wszystkim kim jest Rachel? Dlaczego wkroczyła tak nagle i intensywnie do życia Helen? Co chciała ugrać swoim dziwacznym zachowaniem i kto odpowiada za jej zniknięcie? Autorka stara nam się podsuwać pewne tropy, snuć domysły, głównie za pomocą Helen, która również zastanawia się nad tymi pytaniami. Chwilami jednak jest to wszystko jakoś dziwnie „rozwleczone” – zasadniczo nie przepadam za używaniem tego słowa, aczkolwiek jest ono najlepsze do określenia rozwoju tej fabuły. Jakby brakowało tutaj werwy, lepszego tempa akcji, choć nutka tajemnicy to nieco rekompensuje.
Ciekawym zagraniem było zaprezentowanie rozgrywających się tutaj wydarzeń z trzech różnych perspektyw. Najczęściej mamy do czynienia z Helen, aczkolwiek pojawia się też punkt widzenia jej bratowej o imieniu Serena oraz przyjaciółki o imieniu Katie. Każda z nich tak naprawdę ma okazję nieco inaczej spojrzeć na zagrywki Rachel, a czytelnik dzięki tym różnym aspektom może zacząć się domyślać, czego owa kobieta chciała od Helen. Jedni czytelnicy szybciej odkryją prawdę, drudzy nieco później. Czy była ona szokująca? Wydaje mi się, że niespecjalnie. Choć sama w sobie może miała coś nieprzewidywalnego, to wydaje mi się, że Faulkner nie do końca umiała z tego wydobyć coś, co trzymałoby czytelnika w napięciu do samego końca.
Odczuwam wrażenie, jakby czegoś w tej historii zabrakło. W sumie chwilami było nieco schematycznie, choć z drugiej strony nie do końca. Plasowało się to tak gdzieś pomiędzy całkowitą przewidywalnością a uczuciem niepewności, które miałoby towarzyszyć nam do samego końca lektury. Właśnie to jest ta kwestia „czegoś mi brakuje” – niby wszystko gra, jest odpowiednio przemyślane, dopracowane, historia ma niezłe zakończenie – ale czuje się niedosyt. W moim przypadku wydaje mi się, że nieco nie odpowiadało mi tempo akcji i brak napięcia typowego dla thrillerów psychologicznych. Nie czułam zbytniej fascynacji i ciekawości – czytałam dla samego czytania, a nie dla jak najszybszego odkrycia wszystkich sekretów.
Jeżeli lubicie thrillery, to możecie dać tej pozycji szanse, aczkolwiek nie wiem, czy nastawiałabym się na coś wyjątkowego, choć ile czytelników tyle gustów. Osobiście może nie żałuję czasu spędzonego z tą lekturą, ale też nie jestem nią specjalnie zachwycona. Jak już napisałam na wstępie – typowy średniak.
Klub Świata Komiksu Egmont Polska na festiwalu „Komiksowa Warszawa 2021 - Start”!
W tym roku festiwal „Komiksowa Warszawa” odbędzie się w plenerze i będzie miał aż dwie odsłony. Pierwsza z nich, czyli „KOMIKSOWA WARSZAWA 2021 – START” wydarzy się w dniach 18-20 czerwca w warszawskim Ogrodzie Saskim przy okazji Pleneru Literackiego, a druga - „KOMIKSOWA WARSZAWA 2021 – META” – w dniach 9-12 września na Placu Defilad, podczas Warszawskich Targów Książki.
Zapraszamy na wyprawę tropami Bazyliszków! Nowa seria komiksowa ze świata „Bradla”
Wydawnictwo Egmont Polska, we współpracy z Muzeum Powstania Warszawskiego, z przyjemnością prezentuje pierwszy tom cyklu „Bazyliszki”. Ta komiksowa opowieść osadzona w realiach przedwojennej Warszawy jest zaproszeniem do barwnego świata lat 30.
Dlaczego właśnie ja
„Bywa, że w niektórych ludziach przeglądamy się jak w lustrze.”
Szybko przemknęłam przez książkę, dobrze mi się ją czytało. I chociaż nie wciągnęła mnie maksymalnie, to sprawiła, że miło spędziłam czas. Ciekawa konstrukcja budowania napięcia, czterogłosowy chór narracji, jednak dwa przeciwstawne obozy intrygi, każdy z innej perspektywy prezentował to, co się działo. Charlotte i Rachel - przyjacielskie relacje, w które wkradło się coś sekretnego, a także Silvestri i Wolcott - duet detektywów, wyznaczony do wyjaśnienia sprawy śmierci kobiety. Typowe przeciąganie liny kłamstw i prawdy, stopniowe odkrywanie faktów z przeszłości, spora aktywność w teraźniejszości. Autorzy ciekawie zapletli nić intrygi, wzbogacili atrakcyjnymi elementami, namieszali w życiorysach kobiecych postaci, postawili je w niekomfortowych sytuacjach i wystawili na ciężką próbę.
O ile spodobał mi się zamysł na fabułę, atrakcyjne przedstawienie scenariusza zdarzeń, zgrabne podkręcanie dreszczy emocji, tak pogubiłam się w niespójnych portretach bohaterów. Zestawienie charakterów z postawami nie przekonywało, sfery kłóciły się ze sobą. Charlotte, wykształcona osoba a uwikłała się w znajomość o szalenie niskiej wartości, z góry mogła przewidzieć, że więcej na niej straci, niż zyska. Rachel pogubiona w tym, co chciała osiągnąć, jaki cel jej przyświecał, trudno było mi zrozumieć, czym się kierowała. Silvestri wysyłał sprzeczne sygnały, z jednej strony ukazywał spory profesjonalizm zawodowy, z drugiej potykał się o nieistotne drobiazgi. Wolcott wyjątkowo bezbarwny, momentami mdły. Trzeba jednak podkreślić, że takie nakreślenie osób służyło zmyleniu czytelnika, dostarczeniu materiału do interpretacji, namąceniu w domysłach. Bardzo spodobał mi się poboczny wątek traktujący o przeprawach między Charlotte a matką, poprowadzony sugestywnie, frapująco ubarwiający historię, wyczekiwałam kolejnych osłon.
Zwolenników holistycznego leczenia zadowoli rozbudowane zerknięcie w tę dziedzinę medycyny, w tym pozytywne przesłania akupunktury. Zastanawiałam się, ile bym zyskała, gdybym poddała się zabiegowi udrażniania przepływu energii w ciele, co wcześniej nie brałam pod rozwagę. Doceniłam wypełnienie fabuły incydentami, umiejętne podgrzewanie atmosfery. Wiele się działo, zachodziły ciekawe procesy. Kariera Charlotty jako neurochirurga zapowiadała się wyśmienicie, raptownie przerwała ją śmierć pacjentki na stole operacyjnym. Po chwilowym załamaniu Charlotte zdobywa nowe kwalifikacje, otwiera gabinet akupunktury, ale klientów brakuje. Pewnego dnia policja prosi ją, aby dokonała identyfikacji zwłok osoby, która wskazała ją jako kontakt w nagłych przypadkach. Uruchomiona zostaje lawina wydarzeń w życiu kobiety, nagłych i zaskakujących, osobliwych i dziwacznych, mrocznych i niepokojących. W jaką wyrafinowaną grę nieświadomie wplątała się Charlotte?
Morderców tropimy w czwartki
Minecraft: wyprawa
Joe Hill, syn Stephena Kinga, koordynatorem nowej linii komiksowych horrorów w DC Comics
Opętania i czarna magia, pradawne klątwy i rodzinne tajemnice. Joe Hill, mistrz współczesnej grozy, zaprasza do strefy mroku za sprawą komiksowych opowieści, które ukażą się pod szyldem Hill House Comics. Efekty niezwykłej współpracy cenionego pisarza oraz DC Comics, w Polsce będą dostępne dzięki staraniom wydawnictwa Egmont Polska.
Zbawiciel
Leszek Herman to pisarz, który zasłynął genialnym debiutem w postaci powieści osadzonej w Szczecinie. „Sedinum”, bo o nim mowa sprawiło, iż pisarza okrzyknięto polskim Danem Brownem. Kolejne książki potwierdzają słuszność takiej oceny.
Najnowsza powieść Leszka Hermana „Zbawiciel” osadzona jest, podobnie jak poprzednie publikacje w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim. Bohaterami jak zwykle są wzięty architekt Igor oraz dziennikarka Paulina. Jednak ich wzajemne relacje oraz perturbacje zawodowe stanowią tło do głównego tematu powieści. Tym razem nasi bohaterowie próbują na własną rękę rozwiązać zagadkę tajemniczych wybuchów w szczecińskiej katedrze oraz na Łasztowni. Maile wysyłane do redakcji gazet sugerują, że istnieje związek zamachowca z obrazem Leonarda Da Vinci „Zbawiciel” lub z ruchami ekologicznymi. Terrorysta podpisujący się „Heiland der Welt” w kolejnych wiadomościach wykorzystuje manifesty innych osób, dostępne w Internecie, czym sugeruje, że bierze z nich przykład. Zostawia też zaszyfrowaną wiadomość, której rozszyfrowanie, choć banalnie proste, możliwe jest jedynie po znalezieniu kodu.
Równolegle do wydarzeń współczesnych poznajemy mroczną historię z okresu drugiej wojny światowej i z wypiekami na twarzy czekamy, w jaki sposób okryte głęboką tajemnicą prace w obozie jenieckim w głębi puszczy związane są z pewną budową nadzorowaną przez Igora i co ma z tym wspólnego pewien małomówny Duńczyk.
Książka, podobnie jak poprzednie trzyma w napięciu do ostatniej strony. Czytelnik prowadzony jest po mrocznych zaułkach obrzeży Szczecina, poznaje też detale architektoniczne i historię tego zachodniopomorskiego miasta. Umiejętnie łączy wątki sprawiając, że czytelnik cały czas czuje się zaintrygowany, tym bardziej że wątków jest sporo, trupów kilka, a katastrofa na niewyobrażalną skalę wisi na włosku.
Ogromnym atutem powieści są opisy miejsc. Autor z wielką pieczołowitością tworzy obrazy miejsc akcji, dobrze buduje napięcie, a tworząc postaci, dba o równowagę między grozą a śmiesznością. Dlatego też czytelnik nie tyle się boi, choć i grozy nie brakuje, ile śmieje ze świetnie napisanych komicznych sytuacji i postaci.
Władcy czasu
Mogą być drzwiami do innego świata, pocieszać i łagodzić smutek. Bawić i uczyć, rozgrzewać i studzić zarówno złość, jak i ekscytacje. Być dodatkiem do naszych działań lub stanowić ich podstawę. Książki. W historię w nich zapisane możemy nie wierzyć lub czerpać z nich pełnymi garściami.
Vitoria roku 2019. Nikomu nieznany autor skrywający się pod pseudonimem Diego Veilaz, publikuje powieść Władcy czasu. Wydarzenia w niej zawarte mają miejsce w średniowiecznej Vitorii i z miejsca podbijają czytelnicze serca. Unai López de Ayala- Kraken prowadzi kolejne śledztwo, które składa się z zagadkowych morderstw popełnianych zgodnie ze średniowiecznym modus operandi. Dotychczasowe wydarzenia łudząco przypominają te spisane na kartach powieści tajemniczego autora. Krok po kroku śledztwo zaczyna nabierać mocy i prowadzi Krakena wprost do wieży Nograro, którą od niemalże tysiąca lat nieprzerwanie zamieszkuje pierworodny rodu. Jego główny podejrzany cierpi na dysocjacje psychiczne, a każda kolejna poszlaka prowadzi inspektora w nieznane. Władcy czasu łączą się z jego przeszłością, czy jest na nią gotowy?
Vitoria roku 1192. Tu rozgrywa się pozornie odmienna historia. Legendarny hrabia don Vela właśnie wraca z wyprawy trwającej dwa lata, na której to wypełniał obowiązki powierzone mu przez króla Nawarry. Po powrocie nie czeka go jednak ciepłe przywitanie. Mężczyzna dowiaduje się, że podczas jego nieobecności jego brat zdążył mu odebrać narzeczoną. Co łączy oba okresy? Jak losy hrabiego mogą wpłynąć na wydarzenia kilka wieków później?
Cisza białego miasta kupiła mnie mnóstwem Hiszpanii, zagadkami i świetną kreacją postaci. Całość pochłaniałam z ciekawością. Teraz przyszedł czas na rozwiązanie wątków i spięcie dużą klamrą losów Krakena. Czy Władcy czasu przekonały mnie do siebie równie mocno, co poprzednie dwa tomy serii?
Mogłabym się przyczepić do rozciągania niektórych wątków, czy ciągłego popełniania błędów w śledztwach, jednak każde niedociągnięcie zdaje się tkwić w odpowiednim miejscu i świetnie współgrać z całością historii. Władcy czasu nie trzymają już w tak dużym napięciu, jednak wciąż wszechobecny jest klimat baskijskiej społeczności i przeszłości, która tym razem odegra w fabule sporą rolę. Autorka postawiła na nietypowe i dość ryzykowne połączenie gatunków i podwójną linię wydarzeń. Na szczęście wyszło nieźle. Czytelnik nie czuje się przytłoczony wątkiem historycznym, a wręcz chłonie go całym sobą. Z ciekawością śledziłam zarówno wydarzenia współczesnej Vitorii, jak i tej średniowiecznej.
Nie zabrakło też zagadek, poszlak i tajemnic, które połączone z klimatem tego rejonu Hiszpanii wypada świetnie. Jest lżej niż wcześniej, ale nadal czuć niepewność i lęk przed wydarzeniami, które ktoś z lekkością opisał, a drugi postanowił wprowadzić je w życie. Całość nie jest skomplikowana, ale czyta się ją z przyjemnością. Klimatycznie i szczegółowo przedstawiona powieść z pewnością się broni i jest godnym zakończeniem serii.
Bohaterowie
Nowi i ci już dobrze znani. Jak zwykle autorka wyważyła idealną proporcję w ich kreacji. Niesztampowi i realni zarazem. Czasem się gubią, popełniają masę błędów i uciekają przed problemami. To właśnie to czyni ich tak łatwymi do polubienia. Kraken z tomu na tom pokazywał ciut inne oblicze. Jego skomplikowana przeszłość odbijała się na jego pracy, jednak życiowo wypada dużo lepiej. Zresztą trzeba go poznać w każdej części i śledzić jego przemianę.
Tę część absolutnie pokochałam za historię rodów, ciągłość przekazywania zarówno genów, jak i losów poszczególnych jej członków. Zakorzenienie i siła rodziny plus niesamowicie realne przedstawienie realiów średniowiecza z pewnością stanowią mocną podstawę Władców czasu. Czuje jednak niedosyt. Wizja niespotkania już na kartach powieści Krakena trochę mnie smuci, a rozwiązanie zagadki, cóż, ciut naciągane, ale i tak dałam się porwać tejże opowieści całkowicie. Władcy czasu stanowią ciekawy i dość satysfakcjonujący finał trylogii, który zaraził mnie na nowo miłością do Hiszpanii i kryminałów.