Rezultaty wyszukiwania dla: J.
Zapowiedź: Królowa Dzikusów
Skostniała tradycja Królestwa Żeglarzy czy nowoczesność Cesarstwa Słońca? Już wiadomo. Krwawa wojna dobiega końca i armia pod dowództwem Iana Lancastera miażdży wszystko, co napotka na swojej drodze. Ostatnim celem jest zaniedbana, dzika prowincja Północy, broniona przez Armię Cieni.
Fragment powieści "Wrzask"
Po ucieczce z Lengardu – podziemnego ośrodka rządowego – Alyssa Scott zna już swój dar. Jest Mówiącą. Jest Kreatorką, a nie potworem. Jednak w laboratorium szalonego, śmiertelnie niebezpiecznego naukowca Kendalla Vanika zostali jej przyjaciele i Landon Ward, który nauczył ją kontrolować jej dar, który ją okłamał, którego... Alyssa desperacko pragnie ich ocalić, ocalić musi także resztę świata.
Szamańskie tango
Czasami to, czego się boimy najbardziej, jest nam najbardziej potrzebne.*
Możemy odkładać coś w czasie i udawać, że to nic ważnego, że da się w nieskończoność tego unikać. Jednak przed tym, co nieuniknione nie ma ucieczki. Zwłaszcza gdy nagle nie chodzi tylko o nas, ale też o kogoś nam bliskiego. Wtem nie liczy się nic innego.
Zarys fabuły
Dotąd dla Witkacego liczyła się tylko jego praca oraz szamańska działalność. Ostatnio jednak do jego życia ponownie wkroczyła była partnerka i wywróciła je do góry nogami. Wyznała szamanowi, że mają córkę, która odziedziczyła po nim zdolności. Teraz Kurczaczek uczęszcza do specjalnej szkoły i ćwiczy bycie szamanką oraz nabywa nowe umiejętności. Niestety jest nazbyt ambitna i chciałaby być na tym poziomie, co reszta uczniów szkolących się od dłuższego czasu. Nie kończy się to dla niej zbyt dobrze, ale Witkacy wraz z Sępem spieszy jej na ratunek. Nie są to jednak jego jedyne problemy, jak z tym wszystkim sobie poradzi?
Niedawno przypominałam sobie pierwszy tom Szamańskiej serii, więc nadszedł teraz czas na kontynuację. Jak odebrałam Szamańskie tango po takim czasie?
Moje wrażenia
Już w Szamańskim bluesie sporo się działo, ale w tej części od razu daje się zauważyć, że Aneta Jadowska nadaje jeszcze szybszy bieg wydarzeniom i skupia się na tym magicznym świecie. Szamańskie tango to jeszcze więcej spotkań z duchami, marami i upiorami. Dostajemy również sporo rytuałów oraz szamańskich obrzędów. Zwiedzamy Zaświaty, jest dużo mroczniej i niebezpieczniej. Nie znaczy to jednak, że sama historia traci na lekkości, i tutaj nie brak humoru i lekkiego stylu pisania. Szamańskie tango to nieustające wydarzenia, moc emocji i zabawnych momentów. Na nudę z pewnością nie da się narzekać.
Słów kilka o bohaterach
Poprzednio sporo pisałam o Witkacym i w sumie podtrzymuję swoje zdanie, to typ bohatera, którego darzy się sympatią, nawet pomimo jego wad lub nie. Teraz już może nie jest takim samotnikiem, angażuje się w życie córki, czeka go też wiele zmian. Różnie na nie reaguje, ale przyznaję-w tym tomie ani razu mnie nie zirytował. Muszę też jeszcze wspomnieć o Sępię, bo poznajemy go trochę lepiej, odkrywamy przeszłość. On również mocno zyskuje w oczach.
Na zakończenie
Szamańskie tango było dla mnie miłym powrotem do bohaterów, ich życia oraz światów. Od pierwszych stron sporo się dzieje i łatwo przez to zaangażować się w toczące się wydarzenia, a także wraz z bohaterami przeżywać każdy moment. Aneta Jadowska ponownie zdobyła moją całkowitą uwagę. Swoim lekkim stylem pisania, tym, że potrafi rozbawić, a także zafascynować światem magicznym zagwarantowała mi ponownie mile spędzony czas z dużą dawką emocji, ciekawych relacji oraz zaskakujących uczuć.
Jeśli tylko Szamański blues przypadł wam do gustu, to sięgnięcie po Szamańskie tango jest czymś obowiązkowym. Aneta Jadowska rozwija rozpoczęte wątki, pozwala dowiedzieć się czegoś więcej o bohaterach, dba, by nie było przewidywalnie i nudno. To bardzo dobra powieść fantasy z magią, duchami oraz tajemnicami.
Wojna cukierkowa. Awantura w salonie gier
„Awantura w salonie gier” to świetna kontynuacja książki „Wojna cukierkowa” Brandona Mulla. Minął rok od zdarzeń z pierwszego tomu, gdzie Nate, Trevor, Summer i Gołąb poradzili sobie z potężnym magiem, który używał magicznych cukierków o nieco strasznej mocy. Tym razem wróg nie będzie starą wiedźmą, a jej bratem! Nate, Trevor, Summer i Gołąb po raz kolejny są w stanie pokonać złoczyńców i uratować sytuację. Jako że braciszek także ma ochotę na władzę, wychodzi na to, że cała rodzina White’ów ma iście autorytarne zamiary.
Doświadczenia z pierwszej części tak zbliżyły do siebie naszych bohaterów, że postanowili oni kontynuować działalność klubu Błękitne Sokoły i testować nowe cudowne cukierki, tym razem bez zgubnych efektów ubocznych. Dostarczała je przemieniona w małą dziewczynkę wcześniej zneutralizowana wiedźma, która straciła swoją tożsamość.
Zapewne, gdyby była to książka obyczajowa, to byśmy odtrąbili już koniec, jednak to książka przygodowa i fantasy. Nagle ginie agent John Dart i czarodziej Mozag. Okazuje się, że trop prowadzi do niejakiego salonu o nazwie Kraina Gier, którego właścicielem jest – a jak! - brat wiedźmy Belindy, Jonas. Będzie to prawdziwa jazda bez trzymanki, bo autor puścił wodze fantazji i jedzie na luzie. Tak jak poprzednio także teraz będzie gradacja trudności, aż do tych zabójczych. O tyle trudniej, że cała akcja zajmuje nie tylko świat magiczny, ale także mentalny.
Mull mocno testuje bohaterów. I nie chodzi tylko o siłę czy spryt, ale także emocje. Nie boi się dawać im etycznie wątpliwych wyborów, testować mocy ich więzi wprowadzeniem elementów rywalizacji. Bardzo często odwołuje się do truizmu, tego, że jesteśmy kowalami własnego losu i nawet trudne dzieciństwo nie powinno być jedynym wyznacznikiem przyszłości, jaka przed nami się jawi.
Dobrze jest przeczytać najpierw „Wojnę cukierkową”, gdyż druga część kilkakrotnie odwołuje się do pierwszej książki, a niektóre kluczowe punkty fabuły zależą od wiedzy o tym, co wydarzyło się w przeszłości. Pierwsza wojna w sklepie ze słodyczami została napisana jako samodzielna historia, gdyż Brandon Mull nie planował więcej. Może dobrze, że zmienił zdanie, bo „Awanturę w salonie gier” czyta się fantastycznie i polecam ją czytelnikowi w każdym wieku.
Zapowiedź: Mroźny szlak. Straceńcy Madsa Voortena
Mads Voorten – charakternik i dowódca znany z szaleńczej odwagi – nie zatrzyma się przed żadną przeszkodą, nieważne, czy to wrogi oddział, rozszalały smok, czy Wieczna Zamieć.
W czasie, gdy ciemiężone od stulecia narody Rozkrzyczanych Krain chwyciły za broń i wydały wojnę swym oprawcom, Mads Voorten, daleko od linii frontu, przemierza mroźne guchoborskie góry. Uwikłany w krasnoludzką intrygę, zmaga się z niebezpieczeństwami, by przyjść z pomocą swej kompanii, do której należą między innymi niewidomy uzdrowiciel, zagubiony w ludzkim świecie elf i prostoduszny telepata. Równolegle musi sobie poukładać stosunki z niezmiernie osobliwą smoczycą.
Louca. Piłka w grze.
Komiksy dla dzieci często mnie zaskakują. Kto mógłby spodziewać się, że zeszyt z chłopcem w piłkarskim stroju na okładce okaże się historią fantasy? Jednak tak właśnie jest. „Luca” to seria komiksowa o sporcie i szkole, ale z nadprzyrodzonymi elementami w tle.
Zarys fabuły
Licealista o imieniu Louca mimo optymizmu i bogatej wyobraźni nie radzi sobie w szkole najlepiej. Nie tylko jest strasznym fajtłapą, ale również wszystko go rozprasza, przez co nie potrafi się uczyć. By zdać do następnej klasy, musi zdać test z ogromnej ilości materiału, przez przypadek krzyczy na dziewczynę, która mu się podoba, a w piłkę nożną mogą go ograć nawet małe dzieci. Gdy jego los wydaje się już przesądzony, Louca poznaje Nathana i nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie fakt, że Nathan jest nawiedzającym szkołę duchem. To, że widzi go tylko Luaca, ma swoje zdecydowane plusy. Na przykład nowy kolega może mu podpowiadać na testach, a nawet biegać z nim podczas meczu. Czy dzięki Nathanowi życie Louca stanie się łatwiejsze? I przede wszystkim jak mogą pomóc sobie nawzajem?
Strona wizualna
Komiks ma prostą, ale przyjemną kreskę. Wydrukowany został w pełnym kolorze, na dobrej jakości papierze. Zeszyt ma format A4 i niestety miękką okładkę, dzięki czemu jego cena jest niska, ale łatwo go zniszczyć. Szata graficzna jednak zdecydowanie zachęca do czytania i poznawania historii nastoletniego Louca.
Moja opinia i przemyślenia
Pierwszy tom serii „Louca” noszący tytuł „Piłka w grze” to niezwykle przyjemna, zabawna historia dla młodych czytelników. Komiks na pozór wydaje się zwyczajny, ale szybko zaskakuje pojawieniem się postaci Nathana. Bardzo go za to polubiłam i niecierpliwie czekam na kontynuację. Fajnie by było, gdyby licealiści w realnym życiu faktycznie mieli tylko takie problemy, niestety świat pędzi do przodu, żyje się w nim coraz gorzej i taki przypływ pozytywnej energii, jaki bije od Louca, jest naszym dzieciom w tym momencie ogromnie potrzebny.
Podsumowanie
„Louca. Piłka w grze” to sympatyczny, ładnie narysowany komiks, który zaskakuje i zachęca do lektury. Historia bardzo przypadła mi do gustu i będę czytała ją wspólnie z dziećmi, które mam nadzieję, już niedługo, zabiorą się za samodzielne czytanie. Podoba mi się pomysł na wrzucenie elementów fantasy do zwyczajnego, szkolnego życia w tak delikatny i nienachalny sposób. Jestem bardzo ciekawa, co z tego wyniknie w późniejszych tomach. Komiks serdecznie polecam! Jest świetny!
Konkurs: Fałszywa przepowiednia
Przyjdzie czas zła i zniszczenia pod niebem zasnutym krwią. W Rogowie Górnym mieszka samozwańczy kapłan Wrecedarm Gideon, nade wszystko ceniący sobie wygodne i dostatnie życie kosztem wiernych. Kiedyś przepowiedział wystąpienie złowieszczego zjawiska. Kiedy jednak nad królestwem Anfer pojawia się krwawa łuna, nie może się nadziwić, że jego słowa się sprawdzają. A zło okazuje się jak najbardziej realne. Chcąc, nie chcąc Gideon wyrusza na wyprawę, by ocalić ludzkość. Michał Godlewski - przez wiele lat fascynował się kowalstwem i próbował stawiać nieśmiałe kroki w tej dziedzinie. Z zamiłowania kaletnik, introligator, łowca przygód, pasjonat broni białej, czekolady i kotów.
Skradziony klejnot
Nie wszystkie książki Alka Rogozińskiego mi się spodobały, ale przyznam, że pozytywnie oceniam jego twórczość. Komedie kryminalne są zabawne i lekkie dlatego zdziwiłam się, że autor zdecydował się spróbować swoich sił w odmiennym gatunku. „Skradziony klejnot” to powieść kryminalno-historyczno- obyczajowa, której akcja osadzona jest w dawnej Polsce, gdy na tronie zasiadał Jan III Sobieski. Nie mogłam obok tej lektury przejść obojętnie.
Rodzice mają dla swojej córki, hrabianki Julii Zasławskiej, wspaniały prezent! Jak można się domyślić, nie przypadnie on do gustu jubilatce, ponieważ opuszcza ona Francję i wyjeżdża do Polski, do swojej ciotki. Kraj rodzimy jawi się jej jako puszcza, głusza, a jego mieszkańcy jako nieokrzesani tubylcy i nic nie łagodzi tego wizerunku fakt, że na tronie, obok Sobieskiego, zasiada Marysieńką. Julia przekonuje się, że dwór królewski nie jest wolny od intryg, plotek i sekretów. Ktoś kradnie ulubioną kolię królowej, ale na tym się nie kończy, Damy dworu zaczynają znikać, a Julia zostaje wplątana w sam środek afery. Czy hrabianka rozwikła zagadkę?
To nie są jedyne wątki, które pojawiają się w „Skradzionym klejnocie”, jest ich o wiele więcej. Autor z lekkością i łatwością porusza się po XVII wiecznej Polsce i pewnie historycy mogliby się do czegoś przyczepić, ale ja przy książce świetnie się bawiłam. Dałam się ponieść fabule, konkretnym zakrętom, spiskom i nie zwracałam aż tak dużej uwagi na realia historyczne. Według mnie wszystko było na swoim miejscu, a jeżeli weźmiemy pod uwagę to, że książka ma nas bawić i umilić wolny czas, to możemy przymknąć oko na ewentualnie niedociągnięcia.
Jeżeli lubicie komedie kryminalne Rogozińskiego i obawiacie się, że w tej części nie znajdziecie tego charakterystycznego poczucia humoru, to spokojnie. Autor nie stracił swojego pazura, dzięki czemu „Skradziony klejnot” czyta się z wielkim zaangażowaniem i ciekawością. Podczas lektury niejednokrotnie można się uśmiechnąć, widząc ciekawe porównania czy opisy walk, ubioru czy zachowań niektórych bohaterów. Autor nie omieszkał przerysować postaci, które pojawiają się na stronach książki. Te wszystkie aspekty wpływają na dobry odbiór książki i przyznać muszę, że rewelacyjnie się przy niej bawiłam.
Co więcej, czytając książkę, poczułam się miło zaskoczona, bo autor wspomniał o mojej rodzinnej miejscowości. Pewna Baśka z Turobina, która była kochanką Zamoyskiego, bardzo poprawiła mi humor, a musicie wiedzieć, że moja miejscowość przez wiele, wiele lat posiadała założycieli Zamościa. Nie wiem, kiedy autor natrafił na wzmiankę (może dzięki słynnemu „TuRobin, Tu batman”), ale wiem, że tym faktem zaintrygowałam wiele osób, którzy zdecydowali się zakupić „Skradziony klejnot".
Zapowiedź: Dom Nieba i oddechu. Księżycowe Miasto.
Bryce Quinlan i Hunt Athalar próbują wrócić do normalności. Bohaterowie, którzy uratowali Księżycowe Miasto, są zmęczeni. Po dramatycznych wydarzeniach marzą o normalnym życiu. Pragną zwolnić tempo. Pomyśleć o sobie. O przyszłości.
Zapowiedź: Pustynna włócznia. Księga II
Arlen nie żyje... Tamtej nocy zginął bym ja mógł żyć dalej. Czasami Posłaniec musi powiedzieć ludziom to, czego nie chcieliby usłyszeć. Czasami śmierć jest lepsza od prawdy. Tak jak lepsze od niej jest kłamstwo
Okaleczyłem się by przeżyć. Zrobiłem to, ponieważ uznałem, że nie zasługuję na nic, poza włóczęgą przez noc. Nikt nigdy nie będzie mi już bliski. Ale chadzam pod nocnym niebem i nie lękam się demonów. Nie uciekam przed nimi, to one uciekają przede mną!
Przede mną!
...jestem potworem
Jestem darem dla świata. Ale podaruję mu tylko zniszczenie.
Autor: Peter V. Brett
Tytuł: Pustynna Włócznia. Księga I
Seria: Cykl Demoniczny
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data premiery: 2022-03-25