Rezultaty wyszukiwania dla: Historia
Enola Holmes. Sprawa złowieszczych bukietów
„Doskonale sobie poradzisz sama, Enolu” – pisała matka młodszej siostry Sherlocka Holmesa przed swoim tajemniczym zniknięciem.
„Sprawa złowieszczych bukietów” to już trzeci tom serii przygód Enoli Holmes, młodszej siostry sławnego detektywa. Co tym razem przydarzy się inteligentnej nastolatce, która musiała zbyt szybko rozpocząć swoje dorosłe życie? Na dodatek w epoce, która z pewnością nie była przyjazna dla samotnych kobiet.
Zarys fabuły
Enola uznała, że po ostatnich przygodach lepiej zrobi, jeżeli przez jakiś czas będzie się ukrywała. Gdy jednak pewnego dnia znika wierny przyjaciel i wsparcie Sherlocka Holmesa, doktor Watson, Enola nie bacząc na niebezpieczeństwo rusza mu na ratunek. Musi odkryć co z zaginięciem mężczyzny ma wspólnego bukiet złożony z białych maków, głogu polnego oraz… szparagów. Dokąd zaprowadzą ją kolejne poszlaki i czy uda się jej umknąć braciom, którzy za wszelką cenę chcą zamknąć ją w szkole z internatem dla młodych dam?
Moja opinia i przemyślenia
Enola Holmes pokazuje dziewczynkom, jak być sobą, spełniać swoje marzenia i robić to, co nakazuje serce, a nie to, co przystoi. W ten sposób promowana jest powieść i jest w tym stwierdzeniu wiele racji. Szczególnie że bohaterka serii spod pióra Nancy Springer zmienia się z tomu na tom, coraz bardziej dojrzewa i doskonale wie, do jakiego celu zmierza.
„Sprawa złowieszczych bukietów” to lekka, przyjemna i oryginalna historia. Bardzo podoba mi się to, że mimo spójnej osi fabularnej, każdy z kolejnych tomów serii opowiada zupełnie inną przygodę. Co ciekawe (i pozytywne) ta z trzeciego tomu mocno różni się od dwóch poprzednich.
Bardzo podoba mi się wydanie serii. Książki mają twarde oprawy i spójną szatę graficzną. Przyjemnie się je czyta, a po lekturze bez trudu mogą stać się ozdobą naszych domowych biblioteczek. Nie mogę już doczekać się, kiedy będę miała możliwość zajrzeć do kolejnego tomu przygód Enoli Holmes.
Podsumowanie
Seria z książki na książkę staje się coraz ciekawsza. Każdy kolejny tom wciąga jeszcze mocniej od poprzedniego. Przygody Enoli są dobrze przemyślane i zaskakujące, a sama jej postać wnosi do świata czytelnika wiele ważnych wartości. Często zdarza się, że znajomi proszą mnie o polecenie tytułów dla ich dorastających dzieci i jestem pewna, że seria o przygodach młodszej siostry Sherlocka Holmesa znajdzie się u mnie na szczycie takiej właśnie listy. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć!
Enola Holmes. Sprawa leworęcznej lady
Enola Holmes powraca i wpada na top nowej zagadki!
Niedawno, nakładem wydawnictwa Poradnia K, ukazał się drugi tom przygód nastoletniej Enoli Holmes, młodszej siostry sławnego detektywa. Ponieważ pierwsza część okazała się jedynie wstępem do czegoś większego, byłam bardzo ciekawa, jak potoczą się dalsze losy młodej bohaterki.
Zarys fabuły
Po ucieczce do Londynu Enola odkryła, co chce robić w życiu. Dziewczyna pragnie zostać perdytorystką, to znaczy specjalistką od odnajdywania rzeczy zagubionych. Dlatego tworzy dla siebie rolę asystentki fikcyjnego doktora Ragostina, urządzając się w Londynie za pieniądze, które zostawiła jej matka. Musi jednak pamiętać, by zawsze pozostawać w cieniu, w przeciwnym razie odnajdą ją bracia i skończy się jej upragniona wolność. Tylko czy Enola potrafi pozostać obojętna w obliczu sprawy, którą, jest pewna, potrafi rozwiązać?
Moja opinia i przemyślenia
Fabuła książki oczywiście toczy się w uniwersum stworzonym przez Artura Conan Doyle’a, co przysporzyło jej całe rzesze fanów. Tak wielu, że zapowiedziana została nawet ekranizacja. Przyznam, że z przyjemnością obejrzałabym niesamowitą scenerię z książki na dużym ekranie. Z pewnością będą to niezapomniane wrażenia.
Ponownie można by powiedzieć, że na pierwszy plan, obok zagadek i tajemnic wysuwa się rola kobiet w Wiktoriańskim społeczeństwie. Książka ma zdecydowanie feministyczne nuty, a Nancy Springer w doskonały sposób pokazuje przepaść, jaka istniała nie tylko między płciami, ale także między ludźmi z biednych i bogatych rodzin. To niesamowite, jak bardzo od tamtej pory zmienił się świat.
Przyznam szczerze, że historia z tomu drugiego jest znacznie dojrzalsza i bardziej interesująca niż „Sprawa zaginionego markiza”. Mam nadzieję, że ta tendencja utrzymywała się będzie również w kolejnych częściach. Nancy Springer ma lekkie pióro, potrafi ciekawie opowiadać i jasno wyrażać swoje poglądy. Tym razem jej książka skierowana jest raczej do nieco starszych nastolatków niż do dzieci.
Podsumowanie
Seria o młodszej siostrze Sherloka Holmes’a to świetny, doskonale zrealizowany pomysł. Powieść czyta się szybko i z zainteresowaniem. Historia porusza wiele ciekawych i istotnych tematów. To jednocześnie przyjemna lektura i całkiem okazała kopalnia wiedzy. Na pewno sięgnę po kolejny tom przygód Enoli, licząc, że będzie jeszcze lepszy od poprzednich.
Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza
Czy nastoletnia dziewczyna może zostać detektywem?
Gdy ujrzałam propozycję przygód w stylu Sherlocka Holmes tylko, że skierowanych do nastoletnich czytelników, od razu zainteresowałam się publikacją. W książce spod pióra Nancy Springer główną bohaterką jest Enola Holmes, młodsza siostra doskonale wszystkim znanych postaci, Sherlocka i Mycrofta Holmes. Czy jednak pierwszy tom jej przygód zatytułowany „Sprawa zaginionego markiza” okazał się ciekawą historią?
Zarys fabuły
Młodsza siostra Sherlocka Holmesa nie zamierza być grzeczną, posłuszną panienką z dobrego domu i słuchać wszystkich wydawanych jej nakazów i zakazów. Zamiast tego wyrusza w pełną przygód podróż, by dzięki pozostawionym dla niej zagadkom, odnaleźć matkę, która zaginęła w dniu jej czternastych urodzin. Czy uda jej się tego dokonać? Przekonajcie się sami!
Moja opinia i przemyślenia
Książka została bardzo ładnie wydana. Ma twardą oprawę i ciekawą grafikę na okładce. Treść wydrukowana została dość sporą czcionką, ale nie na tyle dużą, żeby miała uprzykrzać czytanie. Całość wygląda perfekcyjnie. Do tego fabuła dzieje się na tle barwnie opisanego XIX- wiecznego Londynu, co dodaje powieści jeszcze więcej uroku.
Enola Holmes to zdecydowanie dobra następczyni Sherlocka Holmesa, choć nie jest tak ponurą postacią, jak on sam. To inteligentna, żywiołowa dziewczyna, która wie, czego chce od życia. Ponieważ jednak w historii nie dzieje się zbyt wiele i jest wyjątkowo prosto napisana, sądzę, że skierowana została konkretnie do nieco młodszych czytelników. To im właśnie powinna się najbardziej spodobać.
Przyznam szczerze, że spodziewałam się historii w klimacie „Detektywa Blomkvista” spod pióra Astrid Lindgren, a tak naprawdę otrzymałam zupełnie co innego. „Enola Holmes, sprawa zaginionego markiza” to wartościowa książka, w której nie brakuje również odrobiny humoru. Główny nacisk jednak pisarka postawiła nie na samą przygodę, a na obraz młodej dziewczyny w historycznym, XIX-wiecznym Londynie. Jak wiadomo, dla samotnych kobiet nie były to najpiękniejsze czasy.
Podsumowanie
Powieść o Enoli Holmes jest ciekawa i dobrze napisana, ma też odpowiedni klimat. Jest to jednak pozycja typowo młodzieżowa, z której starsi, bardziej doświadczeni czytelnicy, niekoniecznie muszą być zadowoleni. Szczególnie, jeżeli spodziewali się typowych, detektywistycznych przygód. Książkę bardzo szybko się czyta, a na Netflixie można obejrzeć naprawdę świetną ekranizację przygód Enoli Holmes. W Polsce ukazało się również sześć tomów pięknie narysowanych komiksów.
Zapowiedź: Uważaj, czego pragniesz
Adele Parks to pisarka znana z tego, że w swoich książkach uwielbia docierać do najciemniejszych zakamarków ludzkiej natury. Tak też dzieje się w jej najnowszej powieści. „Uważaj czego pragniesz" to porywająca historia o przyjaźni, chciwości i zdradzie.Co zrobisz z 17 milionami?
Błyski
Kiedy dotarła do mnie informacja o nadchodzącej premierze „Błysków”, nie mogłam sobie odmówić lektury. Ich autorka ma już na koncie udany debiut „Sowniki”, o którym słyszałam wiele dobrego. Jednak nie to było argumentem, który przeważył szalę, lecz fakt, że Kamila Bryksy pochodzi z Gdańska. Kocham to miasto i jako jego wieloletnia mieszkanka z przyjemnością poznaję twórców, którzy się tutaj urodzili, wychowali, którzy są z nim w jakikolwiek sposób związani. Jakie wrażenia towarzyszyły mi w trakcie lektury oraz po jej zakończeniu?
Historia wciągnęła mnie od pierwszych stron i wydawało się, że w takim stanie dotrwam do finału. Jednak początkowa fascynacja i ciekawość po jakimś czasie straciły na intensywności, pojawiła się natomiast konsternacja. Z jednej strony powieść czyta się naprawdę lekko, a czytelnika nieustannie otacza aura niepokoju i tajemniczości. Akcja toczy się płynnie, może nie pędzi na łeb, na szyję, ale posuwa się naprzód bez ustanku. Z drugiej strony niektóre sytuacje nie powinny mieć miejsca, bo... według mnie przeczą prawom logiki. A przynajmniej mocno te prawa naginają. Między innymi stąd właśnie moje zmieszanie. Niektóre wydarzenia pozytywnie mnie zaskakiwały i podsycały apetyt, ale były również momenty, które musiałam przetrawić i po prostu zaakceptować ich istnienie.
Jeśli chodzi o kreację bohaterów, uważam, że jest nieźle, ale mogłoby być lepiej. Gdyby autorka poświęciła poszczególnym postaciom więcej czasu, czytelnik miałby do czynienia z całym wachlarzem wyrazistych osobowości. Tymczasem w trakcie lektury zderza się z szeregiem „takich sobie” bohaterów i tylko jedną Oliwią, której charakterystyka wybiega poza ramy szkicu. Co prawda nie mogę powiedzieć, że ta dziewczyna wzbudziła moją sympatię, bo absolutnie tak się nie stało. Niemniej jednak jej zachowania, myśli i odczucia zostały nakreślone dość czytelnie i trudno przejść obok tego obojętnie, bez grama jakichkolwiek, choćby i negatywnych emocji.
W zdumienie wprawił mnie finał tej historii. Nie sądziłam, że tak się to wszystko potoczy. Zakończenie kompletnie nie przypadło mi do gustu, bo po prostu wydało mi się nierealistyczne, naciągane. Niemniej jednak umiejętności zaskakiwania odbiorcy odmówić autorce nie mogę. Jeszcze jakiś czas po zakończeniu lektury zadawałam sobie pytania typu: Jakim cudem?
„Błyski” nie są pozbawione wad, ale mimo wszystko mogą stanowić idealną na leniwe popołudnie lekturę. Jest to książka, która angażuje czytelnika, którą czyta się szybko i z zainteresowaniem. I nawet jeśli pojawiają się zgrzyty, trudno się zatrzymać, chce się iść dalej i dalej, do samego końca.
Injustice. Bogowie pośród nas. Rok drugi
Historia świata, w którym istoty o niemal boskich mocach próbują zaprowadzić porządek.
„Injustice. Bogowie pośród nas. Rok drugi” odpowiada na pytanie, co stałoby się, gdyby wystarczająco mocno zdenerwować jednego z największych superbohaterów. Komiks powstał na podstawie serii gier, a pracował nad nim cały zespół ludzi, między innymi scenarzyści: Tom Taylor i Marguerite Bennett oraz ilustratorzy: Xermanico, Bruno Redondo i Mike S. Miller.
Zarys fabuły
Po śmierci rodziny Supermena, bohater postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zaprowadzić na ziemi totalitarny porządek. Nie zgadza się na to jednak wielu innych bohaterów, którzy przeciwstawiają się mu pod przewodnictwem Batmana. Konflikt nie podoba się również samozwańczym strażnikom galaktyki - Zielonym Latarniom, którzy całą armią przylatują na Ziemię.
Strona wizualna
Moim zdaniem komiks ma najlepszy możliwy format wydania. Jest mniejszy niż A4, ma twardą oprawę i doskonałej jakości papier. Wydrukowany został w pełnym kolorze, a jednak w stonowanych barwach. Przyjemnie jest go czytać, a później, stojąc na półce, może stanowić nie lada ozdobę kolekcji komiksów.
Moja opinia i przemyślenia
Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach w formie cyfrowej jako „Injustice: Gods Among Us Year Two” #1–24, a później drukowanej jako „Injustice: Gods Among Us Year Two” #1–12 i „Injustice: Gods Among Us Year Two Annual” #1.
Uważam, że pomysł zawarty w serii "„Injustice. Bogowie pośród nas.” to jeden z lepszych pomysłów, jakie kiedykolwiek mieli twórcy uniwersum. Ciekawym pomysłem jest zrobienie serii, która jest odskocznią od podstawowych założeń. Zapewne Supermenowi niejednokrotnie niewiele brakowało, by jednak zrezygnować z obranej przez siebie, nadmiernie szlachetnej ścieżki.
Komiks ma ciekawą fabułę i wartką akcję. W interesujący sposób pokazuje walki toczone między byłymi przyjaciółmi. Jego kreska jest bogata i szczegółowa. Bez trudu ukazuje dynamikę potyczek. Zawarte w nim sceny są brutalne i skierowane typowo do dorosłego czytelnika. Jest to po prostu wydanie bez cenzury. Szczególnie że Superman stał się nie tylko antybohaterem, ale i prawdziwą szują.
Podsumowanie
„Injustice. Bogowie pośród nas.” to zdecydowanie jedna z ciekawszych historii, jakie ukazały się w uniwersum DC. Jest świetnie narysowana i dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Ma również piękne, niezwykle solidne wydanie. To komiks, który moim zdaniem jest „must have” dla każdego fana uniwersum.
Frnck Chrzest ognia
Zero pizzy, zero internetu, zero samogłosek… Prehistoria jest beznadziejna!
„Chrzest ognia” to drugi tom przygód chłopca, który uciekając z domu dziecka, by odszukać swoich biologicznych rodziców, trafia przez przypadek do czasów zamierzchłej prehistorii. Przekonajmy się, jak sobie tam radzi.
Zarys fabuły
Franck od jakiegoś już czasu żyje w czasach prehistorycznych, w plemieniu, któremu pomógł się uratować. Zbyt szybko jednak i zdecydowanie po dziecięcemu stara się wprowadzać coraz to nowe udogodnienia, które okazują się zupełnym niewypałem, niekiedy nawet zagrażając życiu członków plemienia. W końcu prehistoryczni ludzie mają go dość i chłopiec zostaje wygnany. Za wszelką cenę chce jednak wrócić do względnie bezpiecznej jaskini, dlatego wyrusza na polowanie, a jego celem staje się mały, uroczy biały króliczek.
Strona wizualna
Komiks wydany został w pełnym kolorze. Ma ładne, bardzo szczegółowe ilustracje i wyjątkowo dynamiczną kreskę. Niestety format A4 i miękka oprawa sprawiają, że zeszyt szybko się niszczy, szczególnie podczas czytania przez nie do końca uważne dzieci. To jednak mały mankament, który nie wpływa na jakość świetnie narysowanej historii.
Moja opinia i przemyślenia
Po dłużej chwili, którą Franck spędził w czasach prehistorii jego entuzjazm znacznie opadł. Jedzenie jest niesmaczne, jest mu zimno i nieprzyjemnie, brakuje mi pizzy i gier komputerowych. Jego nastawienie zupełnie się zmienia, jednak nowa, prehistoryczna przyjaciółka pomaga mu zupełnie nie upaść na duchu. Myślę, że to ciekawy rozwój postaci.
Komiks jest pełen dobrego, lekko głupiego, ale wciąż przyjemnego humoru. Dobrze i szybko się go czyta. To miła odskocznia od szarej codzienności. Szalona fabuła bez trudu wciąga. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się w kolejnym tomie, który już został zapowiedziany i będzie nosił tytuł „Poświęcenie”.
Podsumowanie
„Frnck. Chrzest ognia” to dobra kontynuacja niezwykłej przygody. Kolorowy komiks porywa do niezwykłego świata wyobraźni. Nie ma w nim ani jednej strony, na której nic by się nie działo. Dynamiczna akcja, świetne pomysły i ciekawie wykreowany, nastoletni bohater. To właśnie typ komiksów, które lubię najbardziej i jestem pewna, że taka zwariowana historia bez trudu zainteresuje zarówno starsze dzieci, jak i młodszą młodzież. I tym razem lekturę serdecznie polecam, zdecydowanie jest warta uwagi!
Iksy i Zera
Niektóre historie się nie starzeją. Choćby świat zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni to i tak pewne rzeczy pozostają niezmienne. Tak właśnie jest z miłością. Choćby świat stanął na głowie, to ona nadal będzie istniała. Zwłaszcza ta zakazana…
Malorie Blackman to autorka, która dopiero daje się poznać polskim czytelnikom. Wszystko za sprawą cyklu Iksy i Zera, który opowiada o antyutopijnym świecie, gdzie liczy się kolor skóry. Czy para młodych ludzi będzie miała odwagę postawić się zastanemu porządkowi świata? A może ta miłość z góry jest skazana na stratę?
Sephy to córka wpływowego polityka i członkini klasy rządzącej. Natomiast Callum wywodzi się z białej klasy robotniczej. Najniżej postawionej w hierarchii społecznej. Dlatego, kiedy odkrywają, że darzą nawzajem się uczuciem silniejszym niż zwykła przyjaźń, wiedzą, że przed nimi ciężki bój, jeśli chcą ocalić tę miłość. Czy młodzieńczy zapał i determinacja wystarczą, aby zmienić świat? Na pewno nie będzie to łatwe.
“Iksy i zera” to powieść młodzieżowa pełna wielkich nadziei, jeszcze większych emocji i siły, która potrafi przenosić góry. Bardzo fajnie przeciwstawia się to antyutopijnej rzeczywistości, w której kolor skóry całkowicie determinuje życie. Zera, czyli białoskórzy nie mogą nawet marzyć o odmienieniu swojego losu. Iksy-osoby afrykańskiego pochodzenia, pilnują, aby nikt nawet nie pomyślał o zmianie tego stanu rzeczy. Co się stanie, kiedy dwoje młodych ludzi, niczym Romeo i Julia postanowią zawalczyć o swoją zakazaną miłość? Jakie argumenty i działa wytoczą Iksy i Zera w tej batalii?
Bardzo podobało mi się to, jak autorka prowadziła głównych bohaterów. Wydaje się, że w młodości wszystko jest szybkie i szalone. Tymczasem w świecie, w którym przyszło żyć Sephy i Callumowi młodzi muszą być rozważni i ostrożni, ponieważ za dużo jest dookoła nienawiści, która mogłaby to kiełkujące uczucie zniszczyć.
“Iksy i Zera” to historia o walce z całym światem w imię miłości. I chociaż sama koncepcja nie jest nowa, to Malorie Blackman dodała jej świeżości. Dlatego, chociaż chcemy, aby młodym się udało, czekamy na kolejne przeciwności, które muszą pokonać. I trzeba przyznać, że autorka przygotowała dla nich niejedną przeszkodę.
Miałam duże oczekiwania co do tej książki, chociaż obawiałam się, czy antyutopia nie pogrąży tej historii. Przecież zakazana miłość jest sama w sobie trudnym tematem. Jednak po lekturze mogę śmiało powiedzieć, że autorka sprostała moim oczekiwaniom i wcale nie dziwi mnie to, ze BBC postanowiło zekranizować serię o “Iksach i Zerach”. Dlatego z czystym sumieniem polecam zapoznać się z historią Sephy i Calluma.
Zapowiedzi: Cesarstwo Piasku
Mehr jest półsierotą, nieślubną córką cesarskiego urzędnika. Jest cicha, na pozór pokorna i ma macochę, która robi co może, by zamienić jej życie w piekło. Ale, wbrew pozorom, to nie jest kolejna wersja baśni o Kopciuszku.
Podszepty
Nie pamięta, kiedy to dokładnie się zaczęło. Wie jednak, że z każdym kolejnym dniem nadejście nocy przeraża go coraz bardziej.
Seweryn Gardy – jak większość z nas - co noc śni. Nie są to jednak sny przyjemne: w nocnych majakach jawi mu się ogromny, opuszczony dwór. Mężczyzna czuje, że coś jest z nim nie tak, że jego ściany niemalże przesiąknięte są złem. I choć się budzi, to każdej kolejnej nocy śni o tym samym. Jest cieniem człowieka, zastanawiającym się, czy to z jego psychiką jest coś nie tak. Może to jakieś podświadome ostrzeżenie od organizmu? W końcu też całkiem sporo przeszedł.
Seweryn postanawia podzielić się dziwnymi przeżyciami z miejscowym proboszczem, Wincentym. Impulsem do rozpoczęcia śledztwa staje się należący do niego od lat obraz. Czy prawda o jego autorze pomoże nieszczęśnikowi w uzyskaniu odpowiedzi? A może na drodze ku rozwiązaniom stanie jeszcze więcej pytań?
Zaczęło się od opisu, w którym jasno założono, iż będzie mrocznie i tajemniczo. Miałam cichą nadzieję, że w tej ponad sześćset stronicowej cegle rzeczywiście kryje się historia, która zwali mnie z nóg. Wiadomo, że im więcej stron, tym dokładniejsze zgłębienie właściwie każdego aspektu lektury. Niestety, po zakończeniu przygody z „Podszeptami” w głowie mam tylko jedno - ta książka jest o wszystkim, i o niczym.
Jak już wspomniałam, na starcie czytelnik otrzymuje obietnicę lektury mocnej, niepokojącej i mrocznej. W toku czytania pojawiają się wzmianki nawet o sekcie. Uwagę naszych domorosłych detektywów (jak również naszą) przyciągają szczególnie wzmianki o rodzinie Żarnowskich i dziwnych rzeczach, które – ponoć - działy się w murach okazałego domostwa, w którym to żyła rodzina. Z nielicznych informacji, jakie udało się zdobyć Sewerynowi oraz Wincentemu wynika, że syn głowy rodu, Eliot, cierpiał na okropne bóle głowy - takie, z jakimi nie radził sobie żaden, nawet najlepszy lekarz. Żyjący jeszcze świadkowie tamtych zdarzeń wspominali o nocach, w których niemal zwierzęce, bolesne wycie odzierało ich ze snu. I to ponoć skłoniło nestora rodu do zawarcia paktu z wysłannikiem piekieł. Nic dziwnego, że po takich informacjach skupiłam się jeszcze bardziej na historii. Wszystko wskazywało na to, że amatorskie śledztwo bohaterów pójdzie w tym kierunku, ale cóż.
Zazwyczaj punktuję nieprzewidywalność; doceniam, gdy autor potrafi mnie czymś zaskoczyć. Przyznam, że „Podszepty” wciąż tkwią mi w głowie. Obracam tę książkę w głowie, analizuję, próbuję dojść do jakichś sensownych wniosków. Jest ciężko, gdyż jak wspomniałam na początku, ta pozycja jest o wszystkim i o niczym. Niby mamy jakiś zarysowany plan (powtarzające się majaki o domostwie Żarnowskich), ale w toku wydarzeń zrobił się z tego totalny misz- masz. A dlaczego? A dlatego, że autorka postanowiła na siłę powiązać z „mroczną” historią dworu każdą postać, jaka tylko przewinęła się w tej historii. I nawet nie mówię tu o osobach, które nasz detektywistyczny duet poznaje w trakcie poszukiwań, lecz nawet o osobach z ich codzienności, otoczenia. Chyba nie było nikogo, kto w jakiś sposób nie byłby z nimi powiązany, a to już trochę za dużo. Dziwnych zbiegów okoliczności było tyle, że chyba pewnych wydarzeń nawet nie powinnam już tak określać. Nie ruszyłby mnie nawet ten happy end dla wszystkich bohaterów, gdyby nie to, że w pewnych przypadkach był on zwyczajnie odrealniony i bezsensowny. Będąc już przy temacie postaci w książce, zaznaczę, że moim zdaniem ich wielość znacznie utrudniała prawdziwe ich poznanie, jak również ogólne skupienie się na lekturze. Bo jak mogę w stu procentach myśleć o fabule, kiedy mój umysł stara się rozwiązać tajemnicę powiązań między bohaterami? O ile dobrze to wypada w przypadku dwóch - trzech osób, o tyle przy piętnastu jest już ogromny problem. Co więcej, większość z nich tak naprawdę nic nie wnosiła do historii, stanowiąc zaledwie zbędny dodatek, a opowieści o ich przeszłości (również niewpływające nijak na wątek główny) tylko „tuczyły” tę pozycję.
Szczerze powiedziawszy, dziś już nawet nie pamiętam, czy Seweryn ostatecznie dowiedział się, dlaczego to właśnie on śni o dworze Żarnowskich. Wielość wszystkiego w tej książce skutecznie przesłoniła wątek główny, za który wciąż uważam odnalezienie odpowiedzi na owo pytanie i uwolnienie mężczyzny od nocnych koszmarów. Nierzadko ilość jest równa jakości, acz w tym przypadku jest odwrotnie i idealnie pasuje tu powiedzenie: „Co za dużo, to niezdrowo”. Mimo tego możecie zmierzyć się z „Podszeptami”, być może to właśnie Wy odnajdziecie w tej książce coś pozytywnego.