kwiecień 19, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Fred Abel

czwartek, 27 maj 2021 18:54

Batman. Trzech Jokerów

 
Kim jest Joker? Przestępcą, klaunem, a może komikiem? A może zwykłym obywatelem Gotham? Który z nich to ten pierwszy, ten, od którego się wszystko zaczęło? Choć Joker jest tytułowym bohaterem komiksu „Batman. Trzech Jokerów”, to wcale nie jego historia będzie tu najważniejsza. O wiele bardziej zagłębimy się w relacje pomiędzy trzema członkami Batrodzinki: Batmana, Batgirl i Red Hooda. Barbara i Jason przeszli traumę przez jednego z Jokerów. Ich historię być może czytelnik poznał już z lektury „Batmana: Zabójczego żartu” czy „Batmana: Śmierć rodziny”, jednak nawet bez informacji zawartych w tych zeszytach, można bez trudu odczytać, co stało się w przeszłości tych dwojga. Ciężko nawet powiedzieć, czy sobie z nią poradzili, szczególnie patrząc na Red Hooda. Grzebiąc w ranach (i cmentarnej ziemi!) nasi bohaterowie będą musieli zmierzyć się z niejednym Jokerem. Najgorsze jednak jest to, że nie znajdą czasu na oddech, bo liczba Jokerów wzrasta wykładniczo.
 
Dlaczego właściwie zastanawiamy się dłużej nad Batmaniątkami niż Jokerami? Być może dlatego, że taki Jason ma wiele do zarzucenia swojemu Battacie. Bo wzorowym rodzicem to on nie jest. Może i pewnych rzeczy nie wiedział, ale jako rodzic wiem, że rodzic nigdy się nie poddaje i walczy o swoje dzieci. Tu okazuje się, że Batman nie za wiele wie o rodzinie. Jednak skąd niby miałby czerpać wzorce? Od Alfreda? No właśnie… A tu przecież sam Batman ma nieprzetrawione problemy. W ten sposób otrzymujemy nieco patologiczną, pełną niedomówień, tajemnic Batrodzinkę.
 
No ale jest też Joker, który zawsze był jedną z moich ulubionych postaci komiksowych. W zależności od historii może być nieszkodliwym dowcipnisiem, psychopatycznym seryjnym mordercą lub gangsterem z pokręconym poczuciem humoru. I to wszystko do niego pasuje! Jednakże czy potrzebujemy jeszcze wyjaśniania Jokera? Dla mnie może on być kimkolwiek i niech nawet za każdym razem będzie kim innym, i tak będzie dobrze.
 
Warto też wspomnieć o grafice spod ręki rysownika Jasona Faboka i kolorysty Brada Andersona. Ich wspólna praca zaowocowała dziełem niebanalnym, przypominającym nieco nawet Alana Moora. Czyli wzorowanie się na mistrzu i to jeszcze w mistrzowskim wydaniu! Pomimo posiadania trzech wersji tej samej postaci, przez cały czas było dla mnie bardzo jasne, który Joker był w każdym panelu. Panelu dopieszczonemu co do szczegółów czy teł. Coś pięknego!
 
Cóż mogę powiedzieć na zakończenie jak nie „warte przeczytania”? Właśnie, nic więcej. Może i Batmana tu mniej, może i Jokera jest dużo, ale ilościowo, nie treściowo, może Myślę, że Jason i Barbara mają więcej czasu panelowego niż Gacek, ale biorąc pod uwagę ich przeszłość, myślę, że to sprawiedliwe. Nie jest to najbardziej pełen akcji komiks, ale monumentalna historia. I za to ją warto pokochać.

 

Dział: Komiksy

Opętania i czarna magia, pradawne klątwy i rodzinne tajemnice. Joe Hill, mistrz współczesnej grozy, zaprasza do strefy mroku za sprawą komiksowych opowieści, które ukażą się pod szyldem Hill House Comics. Efekty niezwykłej współpracy cenionego pisarza oraz DC Comics, w Polsce będą dostępne dzięki staraniom wydawnictwa Egmont Polska.

Dział: Komiksy
środa, 14 wrzesień 2016 10:50

Smak śmierci

Śmierć nie jest piękna, nie jest nawet ładna. Przychodzi z nienacka, a mało kogo cieszą te niecodzienne odwiedziny. Umieramy w sposób "naturalny", w wypadku, zamordowani albo sami odbieramy sobie życie. Taka już ludzka dola. Są jednak ludzie, którzy z Panią Kostuchą są dobrze zaznajomieni, a jednym z nich jest Frank Abel, ekspert medycyny sądowej. Aby poznać prawdę zajrzy głęboko w oczy Śmierci, a jeśli nadal skrywa sekrety- on wydrze je siłą. Tym razem musi udowodnić, iż jego dawny kompan Lars, nie ma związku z tajemniczymi zbrodniami, popełnianymi w niemal całej Europie. Córka dawnego druha umiera, a Abel musi umożliwić im ostatnie spotkanie...

Lata temu swoją przygodę z thrillerami zaczynałam od książek Simona Becketta, opowiadających o pracy antropologa sądowego. Ze względu na to, iż tematyka (i może poniekąd niecodzienny sposób ich pracy) zdała mi się zbliżona do tych właśnie książek, byłam Smakiem śmierci zaintrygowana. Ciekawiło mnie, jak poradził sobie autor i czy tom rozpoczynający tę serię ma w sobie moc przyciągania czytelnika.

Główny bohater ma ręce pełne roboty, bowiem jest cenionym specjalistą w swoim fachu. Można by rzec, że ledwo co weźmie się za jedną sprawę, a już wzywają go do następnej. Śmierć nie czeka, Fred również nie może. Tym razem obiektem ataków Kostuchy są staruszki. I wbrew pozorom, nie umierają, bo nadszedł ich czas- tajemniczy morderca obrał je sobie za główny cel. Doktorowi udało się wskazać potencjalnego zabójcę, jednak... pada na jego dawnego przyjaciela, Larsa. Mimo, iż mężczyźni nie widzieli się przez wiele lat, Abel wie, iż to nie on stoi za morderstwami. Dodatkową presją jest umierająca w szpitalu córeczka Larsa, pragnąca ten ostatni raz pożegnać się z ojcem.

Ciekawie skonstruowana historia; z jednej strony niemal pewny sprawca, z drugiej jednak siła dawnych więzów, nie pozwalająca uwierzyć w czyjąś winę. Frank Abel, mimo, iż sam wskazał możliwego sprawcę i tym samym podsunął trop policji, teraz musi za wszelką cenę znaleźć dowody na obalenie poprzednich wniosków. I co najważniejsze, schwytać prawdziwego mordercę. Strasznie dużo jak na kogoś, kto miał być tylko konsultantem policyjnym, prawda? Nie wspominając, że prosektorium jest pełne ciał...

Bardzo lubię, kiedy autor wprowadza czytelnika w tajniki swojej pracy, niezależnie: w biurze, prosektorium czy w terenie. Od razu lepiej się czyta, gdy główny bohater niby to tłumaczy coś swoim współpracownikom, a tak naprawdę nam, odbiorcom. Może nie da się dzięki temu posiąść całej wiedzy w danej dziedzinie, ale znacznie uprzyjemnia i ułatwia to czytanie. Nie wspominając już, jak ciekawe informacje potrafi zawrzeć autor w tego typu lekturze.

Książkę czyta się dość przyjemnie, ale nie powaliła mnie ona na kolana. Może nie schematyczna, ale nie ma też w sobie czegoś, co na dłużej przyciągało by uwagę. Owszem, za plus można uznać ową mylność co do wskazania sprawcy, jednak na dłuższą metę nie wzbudza to gorętszych uczuć. Oprócz wspomnianych już pozytywnych aspektów, do takowych należy również zaliczyć zakończenie. Pomimo moich mieszanych uczuć co do tej pozycji, dzięki finiszowi jestem gotowa sięgnąć po kolejne tomy. Smak śmierci to publikacja dobra, aczkolwiek bardziej polecałabym ją komuś, kto swoją przygodę z thrillerami dopiero zaczyna.

Dział: Książki
poniedziałek, 22 wrzesień 2014 08:10

Retrowizja odc. 2 - "Metropolis" (1927)

Witam Was z drugim odcinku cyklu „Retrowizja". Ci, którzy czytali mój poprzedni tekst już wiedzą o co chodzi, a tym, którzy trafili na ten tu po raz pierwszy wyjaśniam – mam zamiar pisać dla Was kilka słów od siebie na temat starych, a czasami bardzo starych filmów S-F, fantasy. Co jakiś czas zdarzy się też horror. Redaktorzy „Secretum" dwoją się i troją, by przekazywać Wam jak najświeższe informacje ze świata filmu, a ja odnoszę się do może już nieco zakurzonego archiwum. Tak jak napisałem dzieła, które mam zamiar tutaj opisywać są stare lub bardzo stare. „Podróż na księżyc" z odcinka pierwszego i dzisiejsze „Metropolis" kwalifikują się do tej drugiej kategorii.

Dział: Retrowizja