kwiecień 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Forma

czwartek, 26 październik 2017 13:50

Zapisane w kartach - fragment

Ci, co nie mogą się doczekać premiery książki Anne Bishop, mogą już dzisiaj przeczytać jej fragment w naszym serwisie. Na dole strony znajdziecie link do obszernego fragmentu (w formacie PDF), który uprzyjemni Wam oczekiwanie na premierę, która już 1 listopada.

Dział: Książki
czwartek, 26 październik 2017 10:42

Asteriks w Italii

Dzisiaj - 26 października 2017 roku - ukazał 37. tom przygód Asteriksa i Obeliksa pt. "Asteriks w Italii".

Postacie stworzone przez René Goscinnego i Alberta Uderzo powracają w nowym albumie napisanym przez Jean-Yvesa Ferriego i narysowanym przez Didiera Conrada. Znajdziecie tu wszystkie składniki magicznego napoju Asteriksa: historia Rzymu i dzieje Galów zostaną przejrzane i skorygowane przy użyciu gagów i kalamburów!

Dział: Komiksy
środa, 25 październik 2017 20:18

Śpiące królewny

Stephen King to postać niezaprzeczalnie znana. Nie ma wątpliwości, iż kiedy ukazuje się jego nowe dzieło, jest to spore wydarzenie w świecie literackim. Przyznam otwarcie, że osobiście zawsze czekam na nowe powieści Mistrza Grozy, natomiast prace Owena Kinga, syna Stephena, są mi zupełnie nieznane, dlatego też nie wiedziałam czego tym razem się spodziewać. Zatem, czy warto przeczytać „Śpiące królewny?”

Akcja powieści w znacznej części rozgrywa się w więzieniu dla kobiet w małym miasteczku Dooling w Appalachach. Bohaterów jest wielu, co nie powinno dziwić, ze względu na obszerną fabułę. Panowie Stephen i Owen jednak umiejętnie dokładają coraz to nowsze postacie, tak że czytelnik jest w stanie zapamiętać, kto jest kim i co wnosi do tej historii.

Jednymi z głównych bohaterów są Lila i Clinton Norcross. Lila jest szefową lokalnej policji, Clint psychiatrą w doolingowskim więzieniu dla kobiet. Ich całkiem standardowe życie zakłóca wybuch epidemii dziwnej śpiączki, na którą zapadają wyłącznie kobiety. Substancja przypominająca pajęczynę okrywa kobiety szczelnie niczym całun. Wystraszeni bliscy, nieświadomi zagrożenia starają się uwolnić je z tej pułapki, ale skutki przerwania kokonu są makabryczne. Obudzone kobiety atakują ze ślepą furią każdego, kto śmiał zakłócać ich błogi stan.

Jest też Evie, tajemnicza piękność o magicznych mocach. Jako jedyna kobieta na świecie potrafi obudzić się niespowita dziwacznym kokonem. Kim jest? Czy to ona jest kluczem? Kiedy zdesperowani mężczyźni dowiadują się o jej istnieniu, momentalnie dzielą się na dwie grupy – tych, którzy chcą ją chronić i tych, którzy pragną ją zabić.

Autorzy skonstruowali obszerną fabułę, w której losy bohaterów łączą się w przeróżnych okolicznościach. Akcja rozwija się powoli, poznajemy nowe postacie, zbieramy fragmenty informacji na ich temat, co dawkuje napięcie i przedłuża oczekiwanie na finał. Pisarze świetnie oddają atmosferę rozpaczliwej walki ze snem kobiet, które w obawie przed nieznanym losem pod białym całunem sięgają po środki, których w innych okolicznościach nigdy by nie użyły. Desperacje widać również u mężczyzn, próbujących uchronić swoje kobiety i córki przed być może wiecznym snem. Widzimy, jak zaczynają się zamieszki, plądrowanie sklepów i aptek, w poszukiwaniu wszelkich środków pobudzających. Atmosfera się zagęszcza, kiedy panowie o niekoniecznie szlachetnych zamiarach wkraczają do akcji. Świat przestaje być bezpiecznym miejscem.

Młodszy i starszy King serwują nam wizje świata bez kobiet i nie jest to piękny obraz. Zaślepieni mężczyźni budzą w sobie instynkty pierwotne, a co niektórzy starają się wykorzystać zamęt, by wyrównać stare porachunki. Książka „Śpiące królewny” z pewnością skłania do przemyśleń. Mimo iż to mężczyźni są autorami tej historii, nie stronią od ukazania męskiej natury pozbawionej hamulców. Serwują nam ciekawą historię i małomiasteczkowy klimat a na koniec skłaniają do refleksji. Ciężko też określić, który fragment napisał syn a który ojciec, chociaż miałam wrażenie, że to starszy pan King wiódł tu prym. Moim zdaniem całkiem udana współpraca.

Dział: Książki
środa, 25 październik 2017 13:48

Nosferatu

Halloween w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim! Czyli NOSFERATU, CZERWIE - film niemy z muzyką na żywo.

Gdański teatr Szekspirowski przygotował specjalne wydarzenie, pełne grozy, a mianowicie projekcję jednego z pierwszych horrorów w historii kina!

Do filmu NOSFERATU zagrają CZERWIE – formacja ze ścisłej, polskiej czołówki grup grających „na żywo” muzykę do filmów niemych.

Dział: Wydarzenia
środa, 25 październik 2017 09:51

Zapisane w kartach

Wraz z Wydawnictwem Initium przedstawiamy tom V serii INNI, który ukaże się pod naszym patronatem już 1 listopada.

Anne Bishop – najpopularniejsza autorka według „New York Times'a” – powraca do świata Innych, by pokazać, w jaki sposób ludzie starają się przetrwać w świecie zmiennokształtnych i wampirów.

Po tym, jak ludzkie powstanie zostało brutalnie stłumione przez Starszych – prymitywną i śmiercionośną postać Innych – miasta kontrolowane przez ludzi zostały rozrzucone po całym świecie. Ich mieszkańcy doskonale wiedzą, że powinni się bać ziemi niczyjej poza granicami ich osad i że zagraża im ciemność...
Dziedziniec w Lakeside nie musi się odbudowywać z gruzów, tak jak niektóre społeczności, ale Simon Wilcz Straż i Meg Corbyn stają przed zadaniem utrzymania kruchego pokoju. Ich wysiłki spełzają jednak na niczym, gdy do miasta przybywa brat porucznika Montgomery’ego, szukający pola do łatwego zysku i szemranych interesów.
Ludzie zaczynają się bronić przed przedstawicielem własnego gatunku, co zwraca uwagę Starszych, którzy są ciekawi, w jaki sposób jeden mało znaczący drapieżnik może mieć tak ogromny wpływ na całe stado. Meg, która zna wszystkie zagrożenia, wie, jak się zakończy ta historia – w swoich wizjach widzi grób...

Premiera: 01/11/2017
ISBN: 978-83-62577-60-6
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 528
Format: 146x209 mm
Rok wydania: 2017

Dział: Patronaty
poniedziałek, 23 październik 2017 13:03

Skull

Róże, tulipany, storczyki i... czaszki? Niecodzienne połączenia potrafią nie tylko szokować, ale też dobrze bawić. Zapraszam na recenzję „Skull”, gry jednocześnie prostej i bardzo wciągającej.

Zawartość pudełka nie jest szczególnie imponująca. Pod kolorowym opakowaniem kryje się bowiem 7 znaczników, służących do punktacji oraz 24 papierowe żetony podzielone na 6 zestawów (każdy po 4 żetony). Gra przeznaczona jest dla osób powyżej 10 lat oraz całkiem sporego grona, bowiem w zabawie może uczestniczyć od 3 do 6 osób. Pełna partia powinna nam zająć od 15 do 30 minut.

Zasady tej gry są banalnie proste, a jej celem zwyciężenie w dwóch turach. Najpierw jednak gracze wybierają sobie kolor żetonów, którymi będą grali. Każdy w momencie startu dysponuje taką samą „talią”, czyli posiada trzy żetony z kwiatkiem i jeden z czaszką. Następnie pierwsza osoba, wykłada rewersem do góry, wybrany przez siebie żeton. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara robią tak pozostali gracze. Gdy tura ponownie wróci do pierwszej osoby, może ona albo dalej wykładać żetony, albo rozpocząć licytację. Jeśli zdecyduje się na to pierwsze, ten sam wybór ma następny gracz. Jeśli jednak zdecyduje się na licytacje, deklaruje ile kwiatów znajduje wśród wyłożonych na stole żetonów. Następna osoba nie może już nic dokładać. W tym momencie musi albo podbić stawkę i zadeklarować większą liczę kwiatów, albo spasować. Licytacja kończy się w momencie, gdy wszyscy spasują. Wtedy osoba, która podała najwyższą liczbę, musi odkryć dokładnie tyle kwiatków na stole, co wylicytowała. Zaczyna jednak od siebie i odkrywa wszystkie wyłożone przez siebie żetony, następnie odsłania po jednym, z wybranych przez siebie i położonych na stole żetonów przeciwników. Jeśli w którymkolwiek momencie pojawi się czaszka, przegrywa. Wtedy  gracz, którego żeton z czaszką został wskazany, wybiera losowy żeton z pełnej puli osoby, która w danej turze odsłaniała i odkłada go na bok. Ten żeton pozostaje zakryty i nie bierze już udziału w zabawie. Jeśli czaszka pojawiła się wśród własnych żetonów, to osoba je odsłaniająca odkłada ze swojej puli dowolnie przez siebie wybrany, nie pokazując innym graczom. Jeśli jednak uda się odsłonić tyle samo kwiatów, ile się zadeklarowało, otrzymuje się drewniany znacznik. Grę wygrywa się, gdy ma się ich dwa. I to... tyle :)

To, co od razu urzekło mnie w grze to jej prosta. Przytoczone powyżej zasady, chociaż początkowo mogą się wydawać odrobinę zagmatwane, już po pierwszym rozdaniu stają się dziecinne proste, a ich wyjaśnienia to kwestia kilku minut. Następnie zaczyna się bardzo szybka i dynamiczna gra. Nie sposób narzekać na tempo „Skull”. W tym tytule nie ma ani chwili na nudę, bo nawet jeśli gracz głęboko analizuje swój ruch, będzie to raczej kwestia sekund niż minut. Dodatkowo ze względu na to, że wygraną osiąga się po 2 zwycięskich turach, jedna partia bardzo często wiążę się z rewanżem, a on z kolejnym i tak dalej. Chociaż czas rozgrywki zależy przede wszystkim od liczby graczy, pudełkowa informacja wydaje mi się odrobinę przesadzona. Nam zabawa szła o wiele szybciej, a pełne partie nie zajmowały więcej niż 10 minut.

Warto zauważyć, że ten tytuł został naprawdę fajnie zilustrowany. Obrazki umieszczone na żetonach są nie tylko ciekawe, ale też na swój sposób ładne (brzmi to trochę dziwnie w kontekście czaszki, ale tak jest :). Dodatkowo rewers żetonów wzbogacony został o srebrne, odbijające światło elementy, które nadają całości lekko orientalnego stylu.

I chociaż od początku wiedziałam, że gra spodoba mi się wizualnie, zaskoczyło mnie, że tak bardzo sprawdziła się w praktyce. Po pierwszej rozgrywce, która szła nam raczej wątle, ponieważ każdy próbował wykreować strategię, ktoś nieśmiało zaproponował następną. A potem kolejną i kolejną. Niepostrzeżenie zaczęliśmy się naprawdę bardzo dobrze bawić. Sama kwestia wygranej przestała mieć aż tak wielkie znaczenie, a my raz po razy układaliśmy żetony przed sobą, nie zważając na upływ czasu.

Zaletą „Skull” jest to, że pomimo tego, że jest to gra na blef, nie tworzy negatywnej atmosfery. Sam klimat gry zachęca bardziej do śmiechu niż do usilnego osiągania wygranej. Co więcej, nie wymaga też ani dużo czasu, ani przestrzeni. I właśnie z tych powodów bardzo dobrze sprawdzi się na każdej imprezie, zarówno z rodziną, jak i znajomymi. Jeśli szukacie szybkiej gry, która dostarcza mnóstwa wrażeń, ale przede wszystkim śmiechu, koniecznie sięgnijcie po „Skull”.

Dział: Gry bez prądu
czwartek, 19 październik 2017 23:54

Gar`Ingawi Wyspa Szczęśliwa. Oczekiwanie

Czekając na boga
„Ludzie potrzebują wiary w bogów, choćby dlatego, że tak trudno jest wierzyć w ludzi” - pisał Terry Prachett. I coś rzeczywiście jest w tym, że ludzie zwracają się do bogów czerpią z nich siłę i moc, licząc na pomoc w złych chwilach i kurczowo czepiając się myśli o lepszej przyszłości. Ta wiara, mimo iż niekiedy irracjonalna, pomaga przetrwać całym pokoleniom, jest bowiem jedyną stałą w niestałym życiu.

Również mieszkańcy Wyspy Szczęśliwej wypatrują swojego boga zwanego Orem, uporczywie wstrzymując się od bycia szczęśliwym, aż do jego powrotu. Lud ten charakteryzuje się biernością i obojętnością na wszystko, poza Powrotem. Oczywiście chodzi o powrót Ora, którego poprzednie przejście pamięta niewielu. Kim jest to tajemnicze bóstwo? Dlaczego co kilka pokoleń odwiedza właśnie Gar'Ingawi? To zaledwie dwa z dziesiątek pytań rodzących się podczas lektury książki, która zdecydowanie nie jest lekką i przyjemną, a w której Ludy i ich barbarzyńskie niekiedy zachowania i makiaweliczne plany, przypominają niestety zachowania współczesnego społeczeństwa. Mowa tu o powieści autorstwa Anny Borkowskiej, pt. „Gar'Ingawi. Wyspa szczęśliwa”, której pierwszy tom – „Oczekiwanie”, wprowadza nas w atmosferę panującą na wspomnianej Wyspie Szczęśliwej, a także w sytuację mieszkańców pobliskich wysp, ich tęsknoty i dążenia. To powieść zdecydowanie dla wybranych, być może miłośników J.R.R. Tolkiena, choć oni właśnie mogą oczekiwać od autorki czegoś więcej, niż zaprezentowała. Wciągnąć się w wydarzenia opisane w książce dadzą się natomiast miłośnicy spiskowych teorii, a także fantastyki koncentrującej się na wojennych strategiach i bitwach pomiędzy różnymi gatunkami bądź też mieszkańcami odmiennych ziem czy planet.

Na Wyspę Szczęśliwą przenosimy się w chwili śmierci Taguna Imanu, ostatniego wśród Ludu, który pamiętał poprzednie przejście Ora. Rządy nad tą wyspą sprawuje od wieków rodzina Nile, a obecnym królem jest Ungana, który objął rządy po ojcu na pięć lat przed śmiercią Taguna. Ten dobry i mądry władca charakteryzuje się spokojem i konsekwencją, nie ma w nim nienawiści czy rządzy władzy.

To jednak nie jedyny kraj, który odwiedzamy, bowiem na wschód od Wyspy znajduje się ziemia, o której Lud nic nie wie, bowiem nie ma w zwyczaju zadawać pytań Obcym. Ta kraina jest podzielona rzeką na dwie części, różniące się od siebie, niczym dzień i noc. Jedna z nich jest dorodna i bogata, wznoszą się zatem na niej miasta, a ludzie bogacą się korzystając z różnych możliwości zarobkowania, natomiast druga, górzysta, dzika i niedostępna, zamieszkiwana jest przez ludzi stosujących prawo pięści. Król Równin, chcąc zawrzeć przymierze, pojął za żonę najstarszą córkę króla Gór – Hagrit, jednak kiedy urodziło im się dziecko, Dżauri, ów pakt przestał funkcjonować. Z Gór zeszła prawdziwa lawina dzikich wojsk, które bez problemu pokonały wojska Równin, zabijając ich króla, zaś dziedzica zmuszając do ucieczki. To zaledwie tło historii o tajemniczym Orze – Jasnym Bracie i wygnanym niegdyś Ciemnym Bracie o którym słuch zaginął, historii skomplikowanej, choć utworzonej z niezwykłą fantazją i wyczuciem tych fikcyjnych przecież światów.

Jak potoczy się ta opowieść? Przekonamy się sięgając po lekturę „Oczekiwania”, choć trzeba pewnej dozy cierpliwości i zaciekawienia, by przebrnąć przez początkowe strony, nieco przygniatające nadmiarem informacji, a jednocześnie niczego nie wyjaśniające. Choć lektura może zniechęcić wielu czytelników, to – jakby dla przeciwwagi dla chaosu, który się do powieści wkrada – zwrócić uwagę należy na piękny język Borkowskiej, która operuje nim niezwykle sprawnie, rozciągając przed nami wizję obcych ziem i pobudzając wyobraźnię. Dlatego też, po zakończeniu części pierwszej, większość wielbicieli literatury tego gatunku z pewnością sięgnie po kolejny tom historii o Gar'Ingawi.

Dział: Książki
czwartek, 19 październik 2017 10:33

Czasami kłamię

Nazywam się Amber Reynolds. Są trzy rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć:

1. Jestem w śpiączce

2. Mój mąż już mnie nie kocha.

3. Czasami kłamię.

Panią Reynolds poznajemy w szpitalu. Jak już nas poinformowała – jest w śpiączce. Jej świadomość budzi się i z przerażeniem stwierdza, że nie wie, gdzie jest, ani co tutaj robi. Otacza ją tylko ciemność – „przywrócono jej ustawienia fabryczne”. Świadoma swojego ciała, odczuwa fizyczny ból, czuje rurę wepchniętą do gardła i słyszy odgłosy maszyn podtrzymujących ją przy życiu. Jedynie dzięki rozmowom toczącym się poza jej światem cieni, zaczyna orientować się w sytuacji. Wie, że coś się stało. Coś złego. Ale co to było? I najważniejsze... Kto jest za to odpowiedzialny?

Historia ukazana jest z trzech perspektyw – TERAZ, WTEDY i PRZEDTEM. TERAZ, otumaniona, całkowicie zależna od sprzętu medycznego pracującego za jej niesprawne organy wewnętrzne, Amber stara się rozwikłać zagadkę, jak doszło do tego, ze się tu znalazła. Początkowo pomagają jej opowieści ludzi rozmawiających przy jej szpitalnym łóżku, ludzi zupełnie nieświadomych, że kobieta ich słyszy. Chociaż pozostało jej tylko słuchać, jej mózg stara się wrzucić najwyższy bieg. Niestety ciągle pochłania ją mroczna ciemność i miewa różne wizje. Sama już nie wie, co jest złudzeniem, a co prawdziwym wspomnieniem.

WTEDY to historią sprzed tygodnia prowadząca do wyjaśnienia zdarzeń, których bohaterka nie pamięta. Poznajemy tu Amber jako prezenterkę radiową, trochę zaniedbaną 35-letnią kobietę, która żyje w przekonaniu, iż mąż przestał ją kochać. PRZEDTEM jest fragmentami z pamiętnika 10-letniej dziewczynki, które złudnie nie wnoszą zbyt wiele do historii.

Całość łączy się w skomplikowaną historię, w której przez większość czasu właściwie nie dzieje się nic spektakularnego, jednak podczas czytania nieustannie towarzyszyło mi napięcie, nie mogłam doczekać się finału. Autorka tak umiejętnie skonstruowała fabułę, iż faktycznie łatwo się pogubić. Tym bardziej że cały czas coś nam nie gra w tej historii, coś tu jest nie tak. Amber ewidentnie kryje jakąś tajemnicę i jak sama przyznała, nie zawsze mówi prawdę, przez co bezustannie zastanawiałam się, w co mogę uwierzyć, a co jest kłamstwem.

Książka po prostu czyta się sama. Nie jest to prosta historia, przez co jest taka interesująca. Pisarka sprawia, że sami już nie wiemy co myśleć o poszczególnych bohaterach. Raz ich lubimy i im kibicujemy, by za chwilę całkowicie zmienić o nich zdanie. Czytając, zbieramy strzępy informacji, które tak naprawdę stawiają więcej znaków zapytania, niż dają wyjaśnień. Czy to Amber jest prawdziwą ofiarą? Kim jest naprawdę i dlaczego taka jest? Czytajcie, ale uważajcie, Amber Reynolds czasami kłamie...

Dział: Książki
poniedziałek, 09 październik 2017 11:55

Błękit szafiru

„I po raz drugi moje serce - tym razem w drugiej wersji, proteza serca, która odżyła pod wpływem czystej nadziei - stoczyło się z krawędzi i roztrzaskało na dnie wąwozu na tysiące maleńkich odłamków.”*

Po tym, jak twoje życie zostało przewrócone do góry nogami, starasz się je jakoś uporządkować. Nie jest to jednak łatwe, bo nie jesteś przygotowana na nic, co ma się za chwilę wydarzyć. Tajemnice i wieczny brak odpowiedzi na pytania, które zadajesz, w ogóle ci nie pomagają.

Gwendolyn jakiś czas temu dowiedziała się, że to ona jest podróżniczką w czasie, a nie jej kuzynka Charlotta. Z racji tego, że nie była do tego przygotowywana od dziecka, ma trudności z odnalezieniem się w zaistniałej sytuacji. Wraz z Gedeonem ma pewne zadanie do wykonania, ale brak wiedzy jej wszystko utrudnia. Nie wie, jak ma się zachować w danym roku, nie zna języków obcych, nie potrafi śpiewać czy tańczyć. To wszystko musi opanować w krótkim czasie. Niby ma względne pojęcie o tym, w czym bierze, ale i tak nie wszystko rozumie, a nikt nie chce jej nic wyjaśnić. Gwen nie do końca wie, po której ze stron się opowiedzieć - próbuje na własną rękę uzyskać jakieś informacje. Jakby dziewczyna miała mało na głowie, jej serce zaczyna szybciej bić na widok pewnego aroganckiego młodzieńca. Do czego doprowadzą ją nadchodzące zdarzenia? I co takiego odkryje wraz z przyjaciółmi?

Po tym, jak w czerwcu odświeżyłam sobie „Czerwień rubinu” w nowym wydaniu wiedziałam, że niecierpliwie będę wyczekiwała kontynuacji Trylogii Czasu. Pierwsza część ponownie z miejsca mnie porwała i najchętniej zaraz po jej zakończeniu zabrałabym się za „Błękit szafiru”, ale stwierdziłam, że poczekam na wznowienie. I w końcu się doczekałam.

„Błękit szafiru” zaczyna się w momencie zakończenia części pierwszej i szczerze mówiąc, bardzo mi to odpowiadało, za równo za pierwszym razem, jak i teraz. Czułam, jakbym tylko na chwilę odłożyła lekturę i właśnie do niej wróciła. Powieściopisarka w dalszym ciągu serwuje nam wszystko, co najlepsze. Ciekawa fabuła, wartka i – nadal - zaskakująca akcja. Ciągłe tajemnice, podejrzenia i zagrożenie życia powoduje brak tchu i niecierpliwe przewracanie stron. Dodajmy do tego różnobarwne postacie oraz dialogi, które nie raz doprowadzały do niekontrolowanego śmiechu. Tutaj wszystko dzieje się w zastraszającym tempie, ale bez problemu się w tym odnajdujemy. Nie wiadomo komu ufać i kto tak naprawdę ma rację. Niespodziewane zwroty akcji powodują, że nic nie jest przewidywalne. No ja, pomimo tego, że znam już całą trylogię, czułam zaskoczenie w pewnych momentach i bardzo, bardzo mi się to podobało.

Wystarczył mi niecały dzień na ponowne zapoznanie się z tą pozycją. W trakcie czytania straciłam kontakt z rzeczywistością i nic do mnie nie docierało. Mało kiedy tak się wczuwam w to, co obecnie czytam, zwłaszcza, jeśli jest to powtórna lektura, ale lubię takie stany rzeczy. „Błękit szafiru” wciąga niemal od pierwszych zdań i wzbudza masę przeróżnych emocji. Bez problemu wczułam się w sytuację Gwen i czułam niepewność, złość, rozczarowanie i konsternacje. Razem z nią bałam się i śmiałam. Odbywałyśmy podróże w czasie i uczyłyśmy się manier i zachowania. Razem próbowałyśmy rozgryźć Gideona i jego wieczne zmiany zachowania. Kłócili się i godzili tyle razy, że zgubiłam rachubę gdzieś w połowie. Są jak ogień i woda. Ich uczucie sprawiło, że książka stała się tylko ciekawsza. I tak jak ją tak i mnie hrabia Germain przyprawiał o dreszcze. To niesamowite, jak bardzo można zżyć się z bohaterami i to z każdym powrotem do lektury.

W tej części poznajemy dwie nowe postacie, które okazują się bardzo pomocne w poszukiwaniach i równie ciekawe jak te, które znamy z poprzedniego tomu. Każda z nich odgrywa tu ważną rolę, ale niektóre postacie zostały trochę pominięte. Szkoda, bo są niezwykle ciekawe i z pewnością dodałyby książce jeszcze więcej smaczka. W dalszym ciągu intrygują mnie Lucy i Paul. Strasznie mało ich w tej historii. Co do Gwen nie zmieniła się za bardzo i bardzo dobrze. Nadal jest wesoła i lekko zdystansowana do siebie. Tym razem stała się trochę pewniejsza siebie i bardziej uparta. Brak wiedzy nadrabia sprytem. Kolejną ciekawą postacią jest Leslie, przyjaciółka Gwendolyn. Pełna energii, pomysłowa i kreatywna. Ona jedyna jest całym sercem za przyjaciółką i robi wszystko, by jej to ułatwić. Jest jeszcze Xemerius, który przysparza naszej bohaterce nie mało problemów, ale i jest bardzo pomocny. Do tego jest przyczyną wielu zabawnych sytuacji. Co do Gideona... Chłopak jednocześnie niesamowicie działa mi na nerwy i sprawia, że serce zaczyna za szybko bić, a wzrok robi się maślany. Jest nie do przewidzenia. Nigdy nie wiadomo, jaki ma obecnie humor. No i hrabia de Saint Germain, który wyzwala we mnie same negatywne emocje. Najchętniej bym mu dokopała za to, jaki jest. Dwulicowy i bezwzględny typ.

„Błękit Szafiru” to bardzo udana kontynuacja. Wciąga tak samo, jak część pierwsza i sprawia, że chce się więcej i więcej. Dosłownie wszystko w tej książce sprawia, że pochłania się ją w ekspresowym tempie. Mam jednak nadzieję, że zachęciłam tych, co jeszcze nie czytali trylogii do sięgnięcia po nią. Osobiście nadal zaliczam ją do jednej z ulubionych serii i szczerze polecam, a sama niecierpliwie czekam na „Zieleń szmaragdu”.

Dział: Książki
środa, 04 październik 2017 14:50

Stracona

Najlepszy thriller 2016 roku od Prószyńskiego i S-ka.

Dziewięcioletnia Jude z przerażeniem obserwuje, ukryta w szafie, jak obcy mężczyzna z nożem w ręku uprowadza jej trzynastoletnią siostrę Julie. I tak kończy się szczęśliwa rodzina. Matka dziewczynek nie potrafi wybaczyć młodszej, że nie krzyczała. Ojciec nie ustaje w poszukiwaniach i zakłada fundację imienia Julie. Policja nie wierzy w porwanie, tym bardziej że nie było śladów włamania. Wszystkich łączy jednak przekonanie: Julie nie żyje. Osiem lat później na progu domu Whitakerów staje młoda kobieta, która podaje się za Julie. Twierdzi, że przez osiem lat była seksualną niewolnicą meksykańskiego mafiosa...

Dział: Książki