Rezultaty wyszukiwania dla: Forma
Przebudzona o świcie
„Przebudzona o świcie" to kontynuacja młodzieżowej, paranormalnej powieści „Urodzona o północy", autorstwa C.C. Hunter. Główna bohaterka, Kylie, zawsze czuła się wyjątkowa. Gdy trafia na letni obóz przy Wodospadach Cienia nareszcie odnajduje swoje miejsce. Tam jednak dowiaduje się, że tylko w połowie jest człowiekiem, a jej biologiczny ojciec, należał do jednego z gatunków nadnaturalnych stworzeń.
Okazuje się, że wydarzenia w rezerwacie dla zwierząt to dopiero początek. Obóz bez przerwy odwiedzają obce wampiry, jednak żaden z nich się nie pokazuje. Sprawa nabiera tempa dopiero gdy brutalnie zamordowane zostają dwie nastoletnie dziewczyny z pobliskiego miasteczka. Kylie, która z dnia na dzień odkrywa w sobie coraz więcej talentów, nie może pozbyć się wrażenia, że odgrywa główną rolę w tych wszystkich wydarzeniach. Nikt jednak nie chce jej wierzyć, a informacje o tym, że to zawsze ona natyka się na wampiry traktują po prostu jako przypadek. Przynajmniej do czasu, aż nie wydarzy się coś naprawdę okropnego...
Książka w dalszym ciągu pisana jest w przyjemny sposób. Dobrze skonstruowane, niezbyt długie zdania. Dostosowany do „targetu" przekaz. Styl, który sprawia, że czytelnik bardzo szybko i z wielką przyjemnością chłonie przekazywaną treść. Fabuła jest pomysłowa i ciekawa, choć tyle samo w niej akcji co i codziennego życia oraz przemyśleń nastoletnich bohaterów. Wszyscy mają swoje problemy. Miłość, przyjaźń, rodzina – każde z nich podchodzi do tych spraw inaczej, wszyscy jednak bezustannie się z nimi borykają.
Wątek romantyczny wysunął się niemalże na pierwszy plan, teraz biegnąc równomiernie, ramię w ramię, z resztą akcji. Kylie sama nie wie czego chce, a gdy się już zdecydowała, okazuje się, że to wcale nie do niej należy decyzja. W poprzednim tomie na pewien czas zniknął wilkołak i przyjaciel głównej bohaterki z dzieciństwa Lucas, tym razem to Derek postanawia odejść by wspomóc działalność JBF (jednostki FBI, która zajmuje się sprawami istot nadnaturalnych). Życie nastolatki nie jest proste, zwłaszcza gdy sama nie jest pewna czy jej uczucia to miłość czy po prostu hormony, albo jeszcze gorzej – manipulacja uczuciami lub też jakaś magiczna sztuczka.
„Przebudzoną o świcie" mogłabym właściwie podzielić na dwie części. Początek, w którym śledzimy życie i rozterki Kylie. Wraz z nią próbujemy rozwiązać bezsensowną zagadkę ducha, w zakrwawionej sukni. Martwimy się o jej przyjaciół, przeżywamy miłosne wzloty i upadki dziewczyny. To ta część zwyczajna, w które niewiele się dzieje. Koniec natomiast to praktycznie sama akcja – wartka i wciągająca, płynąca niczym rzeka o bystrym nurcie. Drugiego tomu serii „Wodospady Cienia" nie połknęłam za jednym razem, nie oczarował mnie tak jak pierwsza część, z pewnością jednak warto było dobrnąć do końca, bo tam czekała sowita i godna mojej uwagi nagroda.
Kylie coraz lepiej poznaje samą siebie i doskonale zdaje sobie sprawę z własnych błędów oraz często głupiego zachowania. To bohaterka sympatyczna, której nie można nie polubić. Podoba mi się sposób w jaki opisuje ją C.C. Hunter. Jej bohaterka to po prostu zwyczajna nastolatka. Nie jest ani nad wyraz inteligentna, ani też zupełnie głupiutka. Pozwala by kierowały nią emocje. Wiele spraw musi sobie najpierw przemyśleć, nie radzi sobie z przytłaczającymi ją problemami. Jest niesamowicie wręcz realistyczna. To żywa osoba, z krwi i kości, a nie samo imię powtarzające się na kilku kartkach. Jej kreacją czuję się po prostu oczarowana. Uważam, że pisarka włożyła w tą postać całe swoje serce.
Choć „Przebudzona o świcie" nie zauroczyła mnie tak bardzo jak „Urodzona o północy" to jednak uważam ją za bardzo udaną kontynuację. Akcja rozpoczyna się dokładnie w miejscu, w którym została przerwana i znów toczy się dalej, odkrywając przed czytelnikami tajemnice magicznego świata. Zakończenie natomiast pozostawia po sobie ogromny niedosyt i chęć jak najszybszego sięgnięcia po kolejną część. Cykl „Wodospadów Cienia" polecam wszystkim miłośnikom literatury młodzieżowej oraz paranormalnej. To powieść, którą przeczytać naprawdę warto. Można z nią spędzić kilka niezwykle przyjemnych chwil.
Urodzona o północy
Czy słyszeliście o serii „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy"? Chyba mało kto nie słyszał. Tam potomkowie starożytnych bogów odkrywają swoje zdolności w specjalnie przygotowanej dla nich szkole. Zamysł „Urodzonej o północy" prezentuje się podobnie. Dzieci istot nadnaturalnych – wilkołaków, wampirów, czarownic, zmiennokształtnych czy elfów, uczestniczą w specyficznych zajęciach na letnim obozie, by poznać wzajemnie kulturę pozostałych ras, rozwinąć swoje własne umiejętności oraz utrzymać bardzo kruchy, panujący pomiędzy nadnaturalnymi stworzeniami pokój.
Życie Kylie Galen zamieniło się w koszmar. Jej rodzice się rozwodzą, chłopak w którym była naprawdę zakochana, rzucił ją, bo nie chciała z nim pójść do łóżka, a ona sama nie potrafi odnaleźć swojego miejsca na Ziemi. Za namową psychologa mama postanawia wysłać dziewczynę na letni obóz dla trudnej młodzieży. Tam jednak okazuje się, że jadące na obóz dzieciaki wcale nie są trudne, a raczej posiadają pewne specjalne umiejętności. Kaylie jednak nie wierzy, że ona sama również mogłaby jakieś posiadać. Nienawidzi swojej sytuacji do czasu, gdy zaprzyjaźnia się z „nowonarodzoną" wampirzycą oraz czarownicą, która nienajlepiej radzi sobie ze swoimi zdolnościami. Obóz pokochać pomogą jej również dwaj chłopcy – półkrwi elf Derek, który równie mocno co ona pragnie pozbyć się swojego daru oraz Lucas, były sąsiad Kylie, na temat którego dziewczyna posiada przede wszystkim jedno, straszne wspomnienie. Gdy była mała, Lucas, z zimną krwią zamordował jej ukochanego kotka.
Książka jest odrobinę niegrzeczna. Nie ukrywa tematu seksu i imprezowania z alkoholem, tak jak robią to na przykład produkcje Disneya. Nie promuje wspaniałego, beztroskiego i pozbawionego problemów życia amerykańskich nastolatków. Za to sama główna bohaterka jest chyba grzeczna aż nazbyt. Niekiedy sprawia wrażenie małej, zagubionej, naiwnej dziewczynki. Przyznam, że to może nadaje jej jakiś specyficzny charakter, ale momentami bywa również nieco męczące. Zwłaszcza, że cała fabuła została opisana z jej punktu widzenia.
Powieść została napisana w lekkim stylu. Czyta się ją niesamowicie płynnie i szybko. Nastoletni bohaterowie zostali stworzeni perfekcyjnie – w taki sposób, że chłonie się informacje na ich temat, żałując, że pisarka dostarcza ich tak niewielką ilość. Choć momentami mnie irytowali – zwłaszcza sama Kylie – to nie mogę powiedzieć, żebym ich nie polubiła. Fabuła również została ciekawie zarysowana i choć sam pomysł może i nie jest unikatowy, to jednak autorce udało się zgrabnie połączyć fantastyczny, nadprzyrodzony świat z życiem prywatnym bohaterów i ich rodzinnymi problemami, przez co stworzyła swój własny, oryginalny gatunek – coś na kształt paranormalnej młodzieżówki.
Choć „Urodzona o północy" wydaje się nie wyróżniać niczym szczególnym, to jednak książka bardzo mi się spodobała. Pisarka wydaje się mieć talent do podbijania dziewczęcych serc. Lektura zawiera wszystko to, co chciałam w tego typu powieści znaleźć. Miłość, przyjaźń, ciekawe przygody, dobrze i pomysłowo wykreowany świat. Jej czytanie dostarcza wiele przyjemności. Z tą książką naprawdę dobrze się bawiłam.
Teraz, kilka dni po przeczytaniu powieści, gdy już ochłonęłam, zadaję sobie pytanie: co takiego niezwykłego ta książka miała w sobie? Przecież fabuła wydaje się być banalna i schematyczna, motyw jest powtarzalny, a historia sprawia wrażenie infantylnej, ale... „Urodzona o północy" miała w sobie to coś. Podczas czytania nie sposób oderwać się od jej stron. Wciąga, pochłania, zmusza do przewracania kartek i czytania kolejnych słów. Z niecierpliwością czekam na kontynuację i liczę na to, że zakocham się w niej tak samo jak w pierwszej części.
Komiksofon 15 już 10 grudnia
Komiksowo-muzyczny projekt Komiksofon po raz 15 odbędzie 10 grudnia we Wrocławiu. Będzie to ostatnia w tym roku edycja. Gośćmi spotkania będą: Nikodem Cabała oraz Luca Montagliani (Laca de la Vega) - włoski rysownik i ilustrator. Patronem medialnym projektu Komiksofon jest serwis Secretum. Więcej informacji w rozszerzeniu.
Istoty Chaosu
„Istoty Chaosu" są już trzecią częścią „Kronik Obdarzonych" autorstwa Kami Garcii i Margaret Stohl – serii, która zapoczątkowana została w restauracji, na zwykłej, papierowej serwetce. Wyobraźnia pisarek szalała, by stworzyć pełen magii, niesamowity i zarazem przerażający świat.
Obdarzeni to istoty magiczne, które wraz z szesnastymi urodzinami zostają naznaczone. Stają się Istotami Światła lub Istotami Ciemności. Dzieje się z nimi to, co zdecyduje za nie los. Jedna z nich jednak dostała szansę wyboru, ale wybór, którego Lena w końcu dokonała, wywołał na świecie chaos. Dziwne, przerażające anomalie pogodowe i inne wydarzenia dzieją się już nie tylko w Gatlin. Czy to właśnie ona jest ich sprawczynią? Czy wszystko zostanie zniszczone? Jak wielkiej ofiary tym razem będzie wymagało powstrzymanie przerażającego kataklizmu?
Gatlin jest moim zdaniem niezbyt przyjemnym miejscem i ani trochę nie zasługuje na ratunek. To samo dotyczy mieszkającego tam społeczeństwa (choć oczywiście nie wszystkich osób). Książka napisana jest z dużym wyczuciem, a autorkom w niezwykły sposób udało się przedstawić panujący w miasteczku klimat. Powieść jest nieco mroczna, z posmakiem gotyku, ale mnie wydaje się być jednocześnie niezwykle wręcz baśniowa, choć przyznam, że wizja zbliżającej się apokalipsy została przedstawiona nad wyraz barwnie.
Autorki rozkręcają się, z tomu na tom pisząc coraz lepiej. Przyznam szczerze, że „Piękne Istoty" nieco mnie nudziły, ponieważ w powieści nie udało się uniknąć dłużyzn. W przypadku „Istot ciemności" wyglądało to już znacznie lepiej – tak samo jest i tutaj. Nie zabrakło również niezastąpionego, ironicznego poczucia humoru, towarzyszącego nam przez cały tom tuż obok wizji apokalipsy. Przyjaźń, miłość, przygoda, poświęcenie i fantastyczny świat – uważam, że książka zawiera wszystkie elementy dobrej młodzieżówki.
Lubię również sposób w jaki w powieści wykreowani zostali bohaterowie. Mienią się setkami barw. Zmieniają się wraz z biegiem fabuły, są interesujący i nieprzewidywalni. Postacie nie są czysto czarno-białe, a los został przedstawiony w niezwykle ciekawym ujęciu. Kartki książki nie są puste, a każdy bohater ma swoją własną historię i wpływ na dalszą fabułę. „Sztywny" i „płaski" to pojęcia, które z pewnością nie przyjdą nam do głowy przy lekturze „Istot chaosu".
Również wydanie serii jest dość niezwykłe – choć mnie osobiście nie podoba się tłumaczenie nazw. W Polskich tytułach wszędzie pojawiają się „istoty" podczas gdy w oryginale mamy powtarzające się słowo „beautiful". Póki co jednak wydawnictwu udało się z tego wybrnąć obronną ręką, zobaczymy jak potoczą się dalsze losy tytułów, bo naprawdę niezwykle ciekawi mnie tłumaczenie „Beautiful Redemption". Czarne, dopasowane do siebie okładki, wypukłe, pisane ozdobną czcionką litery. Dość dobre tłumaczenie i edycja tekstu. Skrzydełka, dzięki którym nie zaginają się rogi, a po wewnętrznej stronie okładki – z przodu przypomnienie poprzednich tomów, z tyłu informacje o autorkach. Wszystko to ładnie wyglądało będzie na półce, jako cała, przeczytana już seria.
I tym razem zakończenie jest smutne, pozostawiające miejsce na kontynuację. Pisarki nie pozamykały wielu wątków i tylko możemy domyślać się co będzie dalej. Zapewne przy swojej szalonej wyobraźni jeszcze niejednokrotnie nas zaskoczą. Kto wie, może nawet pojawią się jeszcze jacyś nowi bohaterowie... Kolejny, czwarty tom sagi:„Beautiful Redemption" ciągle przed nami, a póki co, zniecierpliwieni czytelnicy, cykl mogą zacząć oglądać na ekranach kin i własnych telewizorów.
Premiera: "Mechaniczne pająki"
Premiera: "Blackout"
Już 28 stycznia swoją premierę będzie miała niezwykła powieść Marca Elsberg "Blackout. Jutro będzie za późno". Książka ukaże się nakładem wydawnictwa W.A.B.
Potwory w Tokio – Grą Roku 2014!
Polska wersja światowego bestsellera „King of Tokyo" Grą Roku 2014. Eksperci związani z rynkiem gier planszowych i karcianych docenili wydane przez Egmont Polska „Potwory w Tokio".
GamesFanatic.pl – najstarszy serwis o grach planszowych i karcianych w Polsce - w ramach plebiscytu Planszowa Gra Roku przyznał główną nagrodę Gra Roku 2014 planszówce „Potwory w Tokio" wydanej przez Egmont Polska. Tytuł Gry Roku przyznawany jest planszówkom, które cechuje nie tylko wysoka jakość wykonania, ale fakt, że zachęcają do wspólnego spędzania czasu w gronie rodziny i znajomych oraz rozbudzają zainteresowania potencjalnych nowych graczy.
32. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza
Zbliżający się grudzień zawsze oznacza wielką porcję wrażeń dla młodych entuzjastów kina w Poznaniu. 30 listopada rozpocznie się kolejna edycja jednego z najstarszych festiwali filmowych w Polsce – Festiwalu Ale Kino! W programie tegorocznej imprezy każdy może znaleźć coś dla siebie – od najmłodszych, dopiero rozpoczynających swoją filmową przygodę, po doświadczonych kinomanów. Najwięcej atrakcji będzie oczywiście czekało na dzieci i młodzież. Od rana do wieczora seanse będą się odbywać w Multikinie 51, w Nowym Kinie Pałacowym w CK Zamek i na Scenie Wspólnej Teatru Łejery i Centrum Sztuki Dziecka, które jest organizatorem imprezy.
Pożoga
"Gra Endera" to saga znana wszystkim fanom science fiction. Orson Scott Card stworzył rozbudowane uniwersum, w którym przedstawił historię ludzi w obliczu nowego niebezpieczeństwa - wojny z obcą cywilizacją. "Gra Endera" przedstawia wydarzenia z Drugiej Wojny z Formidami. Co jednak zdarzyło się w trakcie pierwszej? Jak wyglądała Ziemia, zanim dowiedzieliśmy się o istnieniu obcych? Card postanowił wreszcie odpowiedzieć na te pytanie, pisząc trylogię, która stanowiłaby prequel dla jego słynnej sagi. "Pożoga" to druga część serii o Pierwszej Wojnie z Formidami. Po tomie pierwszym - który był interesujący, choć nie wybitny - kolejny okazał się być o wiele ciekawszy.
Statek obcych minął Pas Kuipera i nieubłaganie pędzi w stronę Ziemi. Victor, który wiezie dla ludzkości ostrzeżenie o zbliżającej się zagładzie, ledwo żywy dociera do Luny z sześcianem informacji. Jak się jednak okazuje, przebicie się przez ziemską biurokrację może być trudniejsze od dziewięciomiesięcznej podróży kosmicznej. Tymczasem na Ziemi szkolone są jednostki POP'u, których zadaniem jest doprowadzenie i utrzymanie pokoju na świecie. Już wkrótce ich zadanie może się diametralnie zmienić. W "Pożodze" poznajemy także Bingwena, kilkuletniego chłopca mieszkającego w małej prowincji w Chinach. Jest on sprytnym i zaradnym, choć niedocenionym chłopcem. Wkrótce ścieżki wszystkich bohaterów krzyżują się, a ich cel będzie taki sam. Pokonać zagrożenie, które przybyło od gwiazd.
Uwielbiam uniwersum Endera. Jest to niezwykle skomplikowany i rozbudowany świat, co zawsze podkreślam. Z każdą kolejną książką poznaję nowe jego aspekty i długą oraz dramatyczną historię. Na przestrzeni pięciuset stron w "Pożodze" zdarzyło się naprawdę wiele. Card ma talent to prowadzenia akcji odbywającej się na paralelnych płaszczyznach, dzięki czemu jest w stanie tak znakomicie poszerzyć horyzont czytelnika i ukazać sytuację z wielu różnych stron. Dzięki takiemu zabiegowi poznajemy dokładnie różnych bohaterów i co kilka rozdziałów śledzimy ich losy, poczynania. Ponadto Card potrafi tak sprawnie manipulować piórem, iż doprowadza różnych bohaterów do tych samych punktów, krzyżuje ich drogi, zmusza do współpracy, co jest moim zdaniem szalenie ciekawe. Jeśli miałbym oceniać świat, w jakim rozgrywa się akcja, jego skomplikowanie i wieloaspektowość, nie umiałbym za dużo powiedzieć. Wspaniały... Jedyne, czego mi zabrakło - tak samo zresztą jak w poprzedniej części - to ukazanie sytuacji geopolitycznej panującej na Ziemi. Posiadam nieco szczątkowych informacji, ale nie zaspokoiło to mojego pragnienia wiedzy.
Jeśli chodzi zaś o samą akcję, nie zawsze pędziła ona do przodu w zastraszającym tempie. Bywało, że autor zwalniał, aby lepiej opisać daną sytuację, czy skupić się na obrazie psychologicznym bohaterów. Nie były to wyrafinowane czy profesjonalne opisy, ale często doprowadzały mnie do śmiechu - ludzka przewidywalność, manipulacja, planowane przemówienia, osiąganie celów w sposób perfidny i stanowczy... Był to ciekawy aspekt książki, z którym jak najbardziej spotkałem się w innych dziełach Carda i bardzo mi się to podobało. Nie mówię jednak, że akcja cały czas jest powolna. Bynajmniej. Nierzadko w jednym rozdziale rozgrywały się rzeczy, które obracały do góry nogami wszystko, co dotychczas się działo. Ta nierównomierność nie jest jednak atutem, ale nie było to nazbyt uciążliwe; czasem jednak zaczynałem się nudzić i patrzeć, ile stron pozostało do kolejnego rozdziału, w którym poczytam o innym bohaterze, który nieco bardziej mnie interesuje.
"Pożoga" to przykład powieści science-fiction, zatem nie mogło zabraknąć w niej elementów najnowszej technologii, nieznanej jeszcze człowiekowi. Myślę, że nie pojawiło się nic nowego, czego nie spotkalibyśmy w poprzedniej części, ale jestem naprawdę usatysfakcjonowany. Samo osiedlenie Luny jest ciekawym tematem, rozwiązania dotyczące grawitacji, temperatury, braku atmosfery. Widać jednak, że technologia jest gorsza od tej znanej nam z Gry Endera. Myślę tu przede wszystkim o komunikacji oraz podróżach międzygwiezdnych. Oczekuję, iż autor w kolejnej części opowie co nieco o nowych wynalazkach, które zaczerpniemy być może wprost od Formidów. Co do samej książki, chciałem zwrócić uwagę na to, że czytałem ją dość wolno. Wciągałem się w nią od razu - nie tak, jak w przypadku pierwszej części, kiedy to potrzebowałem na to kilkudziesięciu stron - ale "Pożoga" wymagała uwagi, skupienia, ciszy. Myślę, że nie jest to książka, z którą można usiąść w każdej sytuacji i poczytać ją sobie tylko dla relaksu. Nie każdemu zapewne przypadnie to do gustu... Dodam jeszcze, że "Pożoga" była pisana językiem, który nie był skomplikowany, ale nie powiedziałbym także, że był luźny i lekki, jak w młodzieżówce, co moim zdaniem działa jednak na korzyść. Card pisał również dość długie opisy, czasem niepotrzebne; niektóre interesowały mnie bardzo, inne wręcz pomijałem.
Mam wrażenie, że Orson Scott Card uwielbia kreować młode postacie geniuszy. Nie będę wspominał nawet o Enderze, ani kilku innych bohaterach z jego licznych sag. W prequelowej trylogii spotykamy natomiast Victora oraz Bingwena. Mam wrażenie, że obaj chłopcy są do siebie bardzo podobni, choć dzieli ich duży dystans wiekowy i kilometrowy. Ich poczynania śledziłem najchętniej i sądzę, że zostali wykreowani bardzo poprawnie i realistycznie. Myślę, że można się z nimi utożsamiać, polubić ich, podziwiać. Ciekaw byłem również Mazera, znanego mi z sagi Endera, oraz Lema - syna najbardziej wpływowego człowieka w Układzie Słonecznym. Średnio zainteresowany byłem natomiast treningiem wojsk na Ziemi - ten temat jakoś mnie nie przyciągnął. Uważam, że wszyscy bohaterowie są na swój sposób interesujący, odmienni i skomplikowani. Nie są to płaskie marionetki; Card włożył dużo pracy w nakreślenie swoich postaci i rezultat jest jak najbardziej zadowalający.
Musimy pamiętać o tym, że głównym motywem trylogii o Pierwszej Wojnie z Formidami jest... wojna. Jeśli ktoś nie przepada za tematem walki, strategii, czy broni to myślę, że może nie przebrnąć przez "Pożogę". Mimo, że sam wątek wojny przewija się tylko co jakiś czas i większa część rozdziałów skupia się na walce pośredniej: biurokratycznej, emocjonalnej, psychologicznej, to nie można uniknąć motywów batalistycznych. Ogólnie rzecz ujmując, "Pożoga" to dobra książka science-fiction; powiedziałbym, że lepsza od pierwszej części, czyli "W przededniu". Nie wszystko okazało się w niej idealne, akcja nie zawsze mnie wciągała, ale przez większą część lektury byłem w zupełnie innym świecie. Mam nadzieję jak najszybciej powrócić na Ziemię z czasów wojny z obcą cywilizacją.
Overwatch - zapowiedź nowej gry Blizzarda
Blizzard podczas BlizzConu 2014 jak zawsze podał wiele ciekawych wiadomości, ale najważniejszą z nich wydaje się ta o wydaniu nowej gry - Overwatch. Jest to nie byle jaka informacja, ponieważ ostatnim wielkim tytułem tego producenta był StarCraft z 1998 roku. Oczywiście dotychczasowe uniwersa stale były rozbudowywane i tworzono do nich kolejne dodatki, ale od 16 lat Blizzard nie zaprezentował żadnej nowej produkcji. Co ważne, projekt Overwatch był od dłuższego czasu rozwijany w całkowitej tajemnicy, a jego premiera może nastąpić już niebawem.