październik 18, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Echo

czwartek, 26 marzec 2020 17:30

Zapowiedź: Dom między chmurami

Miłość, poświęcenie i zdrada w pasjonującej opowieści fantasy, w której słowiańska mitologia miesza się z barbarzyńskimi kultami i wszechobecną magią.

Dział: Książki
poniedziałek, 23 marzec 2020 14:16

Czas patriotów

Tom Clancy jest znany na całym świecie ze swoich książek sensacyjnych. Kilka z nich zostało sfilmowanych, a jedna nawet doczekała się serii gier wideo. „Czas patriotów” to jedna z jego wcześniejszych książek. Spodziewałam się akcji i ją dostałam. Czy trzeba od książki określanej jako sensacyjna czegoś więcej? Owszem, przydałoby się, bo jednak przez te 673 strony można polubić bohaterów, których mamy chyba z trzydziestu. A akcji jest tu naprawdę sporo.

Oto Jack Ryan, amerykański były marines, obecnie wykładowca historii, osoba, która wszyscy kochają podziwiają, ojciec córki, mąż chirurga ocznego i przyjaciel np. pilota tomcatów, wyjeżdża na wakacje do Londynu. Dawno nie był na żadnych, więc nie spieszy się, chce trochę pospacerować po mieście zamiast od razu dołączać do buszujących po sklepach z odzieżą żony i córki. I tuż po spotkaniu kobiet swojego życia na umówionym miejscu słychać strzały. Okazuje się, że ostrzeliwany jest samochód, który należy do kogoś bardzo, ale to bardzo na stanowisku jeśli chodzi o Wielką Brytanię. W Jacku zaczynają działać instynkty żołnierza, którym był, i policjanta, które miał przekazane przez ojca-mundurowego, wkracza więc brawurowo do akcji i równie brawurowo zostaje postrzelony. Historia, choć kończy się w szpitalu, ma jednak happy end – Jack jest bohaterem narodowym. Jednak w gratisie z wywiadami i honorami spada na rodzinę Ryanów niebezpieczeństwo – zemsta grupy, której udaremniono tak niespodziewanie akcję. Najbardziej zaś żądny krwi jest szef całej operacji. Właśnie na dążeniu do odwetu na Ryanie zbudowana jest cała fabuła książki, dalej tocząca się już w Ameryce.

Tematem tej książki jest problem międzynarodowego terroryzmu, więc tak, jak dobrze była przyjęta w dobie walk Ira i podobnych grup na ternie Zjednoczonego Królestwa, tak zapewne po upadku wież WTC nadal temat jest aktualny. Jednak powolnie sunąca do przodu fabuła i jednoznaczni bohaterowie, cecha charakterystyczna literatury sensacyjnej lat 80-tych, do którego należy także „Czas patriotów”, trochę już nie pasuje do obecnych czasów. Choć wydanie angielskojęzyczne to przecież złota era agenta Jamesa Bonda, poszukiwacza Indiany Jonesa czy awanturnika Krokodyla Dandee, to przy nich Jack wydaje się o wiele prostszym bohaterem. Może dlatego, że tak mają żołnierze marines, może profesorzy historii, którymi jest Jack. A może dlatego, że Tom Clancy właśnie tak konstruuje bohaterów: są albo bezsprzecznie źli, albo bezsprzecznie pozytywni.

Jest to ociekająca akcją, grzechocząca nabojami do M-60 w kieszeni, honorowymi bohaterami i antagonistami, których nie da się polubić, a nawet kiedy przegrywają, a przegrywają, współczuć. Dość przewidywalna, powolna wielowątkowa fabuła, z kilkoma zwrotami akcji. Umili niejeden wieczór każdemu żądnemu krwawej akcji, za to zanudzi kogoś, kto chciałby odczuwać coś więcej niż dreszczyk emocji na myśl o siedzącym za kontenerem terroryście.

Dział: Książki
poniedziałek, 23 marzec 2020 14:00

Opowieści wigilijne. Nawiedzony dom

Opowieść wigilijna Charsla Dickensa to dzieło, który zna prawie każdy. Nie każdy musiał ją czytać, jednak powstało tak wiele ekranizacji, że nie sposób po prostu nie wiedzieć o jej istnieniu. Co najciekawsze, że książka o jakże mylnym tytule obok opowieści wigilijnych nawet nie stała. Spotkamy tu rozbitków, duchy i piratów, ale na pewno nie brodacza w czerwonym wdzianku z reniferami. Jest to bowiem zbiór opowiadań autora, które ukazywały się w okresie grudniowym na łamach gazety. Z okazji Świąt Dickens i inni pisarze (głównie pochodzący z rodziny Collinsów) przygotowywali wspólnie różne opowieści. Teksty te później były przedrukowywane w czasopismach Household Word i All the Year Round. Warto wspomnieć, że redaktorem był sam Dickens, jest on też autorem kilku rozdziałów. Czy warto wiec spędzić nad tym opasłym tomem trochę czasu? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w poniższej recenzji.

W całej książce znajdziemy siedem opowiadań. Głównymi tematami są cierpienie, głód, samotność i przyjaźń. Co ciekawe, jako że były to opowiadania wydawane wspólnie na łamach gazety, cześć opowiadań pisał Charles Dickens, a resztę dopisywał ktoś z rodziny Collinsów. I to właśnie bardzo mocno uderza w poszczególnych opowiadaniach. Bo jak ocenić opowiadanie, które jest w czterech częściach, ale dostajemy na przykład część pierwszą i przedostatnią, bo inne napisał ktoś inny. Nie mając oglądu na całość, musimy próbować wyrobić sobie zdanie, co naprawdę nie jest łatwe.

Jako że to dzieło już wiekowe, a pisane na ramach gazet – to odczuwamy specyficzny język opowiadań. Pisarze rozwlekali jak najdłużej opisami swoje opowiadania, aby po prostu więcej zarobić. Język będzie piękny, poetycki, a opisy drobiazgowe. Nie każdemu się to spodoba.

Nie odmówię jednak tego, że te opowiadania są wciągające. „Katusze gromadki angielskich jeńców” to opowiadanie żołnierza piechoty morskiej. W brytyjskiej kolonii trwa walka o przetrwanie, hordy piratów mordują bezwzględnie każdego. I powiem szczerze, pierwsza część opowiadania wciągnęła mnie niesamowicie, jednak kiedy dotarłem do jej końca, okazało się, że dostajemy dopiero trzecią część opowiadania, ponieważ drugą i ostatnią napisał ktoś inny. Poczułem się mocno oszukany. Jeżeli czytam opowiadanie, to chce je przeczytać całe, a nie tylko fragmenty napisane przez danego autora. Wyobraźmy sobie, że kupujemy grę komputerową, której wydaniem zajmowały się dwie firmy. Włączamy ją i z pasją pochodzimy pierwsze dwa levele, jednak gra po tym przeskakuje na ostatni level, bo pracował nad nią inny wydawca. Osobiście wyrzuciłbym ją przez okno. Tak samo czułem się, czytając wyżej wymienione opowiadania.

Podsumowując, jeżeli ktoś jest fanem Charlsa Dickensa i nie zna powyższych opowiadań, na pewno będzie zadowolony. Jednak kiedy ktoś jak ja, lubi czytać klasykę, ale nie odpowiada mu forma przerywania tekstów, niech nie traci na to czasu. Ciężko mi pisać taką recenzję, zwłaszcza że autora tych opowieści od zawsze szanowałem, ale dostałem według mnie produkt na tyle niekompletny, że zostałem z ogromnym niesmakiem po lekturze.

Dział: Książki
poniedziałek, 23 marzec 2020 13:16

Albert Einstein, Fryderyk Chopin

Czasem odnalezienie swojej pasji może okazać się trudne. Jest tyle dziedzin życia, tyle możliwości rozwoju. Jak więc odkryć, co tak naprawdę nas interesuje? Czy chcemy dokonywać, odkryć na miarę Einsteina, a może jednak kariera wirtuoza na miarę Chopina? Seria Moi Bohaterowie przybliży waszym pociechom najróżniejsze ścieżki i sławne postaci, które warto znać.

Kto tym razem zawitał w naszych progach? Fryderyk Chopin od najmłodszych lat dbał o swoją pasję. Może być przykładem wytrwałości w dążeniu do doskonałości i wyrażaniu emocji poprzez muzykę. Nie poddawał się prostemu nurtowi, nie zrażał się wieloma porażkami i chorowitością. Jego historia może zaszczepić w naszych pociechach miłość do muzyki, ojczyzny i przyjaciół.

Chopin zmagał się z chorobami, krytyką i problemami. Nigdy jednak nie porzucił muzyki. Czy zawsze udawało mu się w niej wytrwać? Gdy był mały, wcale nie chciał uczyć się tego, co nakazywano. Szedł własną drogą i cierpliwe kształtował siebie. Czyż znajdzie się rodzić, który nie chciałby, aby jego dziecko podążało za marzeniami i od najmłodszych lat z cierpliwością trzymało się swojej pasji?

A jeśli już mowa o cierpliwości drugi tom dziś omawianej serii traktuje o kimś, kto tej cechy długo nie posiadał. Albert Einstein był bardzo ciekawy otaczającego go świata. Zamęczał pytaniami niemal każdego. Nie oczekiwał odpowiedzi, dbał o to, by każdy choć przez chwilę pochylił się nad danym tematem. Sam szukał odpowiedzi na stawiane przez siebie pytania.

Jego historia uczy, że nie warto oceniać po pozorach. Albert nigdy nie ugiął się pod presją tłumu, wierzył w moc nauki i siły kryjące się w otaczającym nas świecie. Jego życie nie było usłane różami, nie przeszkodziło mu to jednak w byciu sobą ponad wszystko. Miał bardzo ważną cechę, którą sama próbuje wpoić swoim dzieciom. Potrafił przyznać się do błędu, podać w wątpliwość swoje własne teorie, szukać rozwiązań tam, gdzie inni nie patrzą.

Piękna, twarda oprawa i niezwykle barwne ilustracje rozwiną wyobraźnie każdego małego czytelnika. Każda z opowieści pokazuje inny kierunek, dostarcza wiedzy na temat wielkich postaci, które mają swoje miejsce na kartach historii. Uczy dzieci wytrwałości, cierpliwości i samozaparcia. Od narodzin do śmierci. Przez całe życie pełne przeszkód, błędów, porażek i sukcesów. Dzięki serii Moi Bohaterowie dzieci dowiedzą się, że każdy człowiek może dokonać wielkich rzeczy.

Albert i Fryderyk czekają na was w salonach prasowych przez pełen miesiąc od 11 marca. Pakiety dostępne są w niskich cenach.

Macie już za sobą ciekawe przygody kolejnych bohaterów? Czas na mały test waszej wiedzy i spostrzegawczości skryty na końcu każdego tomu. Jeśli boicie się, że coś wam umknie, zajrzyjcie na strony z osią czasu, która systematyzuje wszystkie wydarzenia z życia naszych wielkich postaci. My już nie możemy doczekać się kolejnych odsłon serii i poznawania kolejnych barwnych opowieści z życia zwykłych ludzi z wielkim umysłem.

Dział: Książki

"Życie warto poświęcać tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to odpowiadam: "jestem!", nie zważając czy wzywa mnie dla chwały czy dla męczeństwa."

Dział: Patronaty
piątek, 06 marzec 2020 19:06

Instytut

Patrzysz komuś w oczy i wiesz, że wszystko, co właśnie powiedział to kłamstwa. Jesteś w stanie przewidzieć czyjś ruch, zanim ktoś zdąży go wykonać. Nie potrafisz tego racjonalnie wytłumaczyć. Ot tak już jest i tyle. Ale czy na pewno chcesz wiedzieć, czym jest twoja umiejętność?

Teddy Cannon nie jest typową przedstawicielką swojej grupy wiekowej. Jest bystra i zaradna, a zarazem trochę pokręcona. Potrafi bezbłędnie odczytywać ludzi, choć nie zdaje sobie sprawy z tego, czym tak naprawdę jest posiadana przez nią umiejętność. Gdy seria złych wyborów rozbudza problemy z prawem, Teddy dostaje propozycje, która może okazać się drzwiami do innego świata.

Ale czy lepszego?

Tajemniczy mężczyzna chce, by panna Cannon stała się częścią instytutu dla mediów, tajnej placówki ukrytej u wybrzeży San Francisco. Nie jest to zwykłe miejsce, a studenci przechodzą w nim masę szkoleń, których nie powstydzą się najbardziej wymagające jednostki.

Konkurencyjna, bezwzględna i ściśle tajna uczelnia otwiera przed Teddy nowe możliwości. Wystarczy przetrwać szkolenie z telekinezy, telepatii, taktyki i umiejętności śledczych, a stąd to już prosta droga do pracy np. w FBI.

Wśród nowych znajomych: Lucasa, Jillian i Molly, Teddy czuje się niczym w domu. Sielankę może jednak zakłócić seria dziwnych wydarzeń. Włamania i zaginięcia uczniów to dopiero początek. Panna Cannon przyjmie niebezpieczną misję. Czego się dowie?

Instytut od razu przyciągnął moją uwagę. Niemal jednym tchem przeczytałam opis, który podsunęła mi przyjaciółka i już książka leciała do mnie. Czy warto było poświęcić dla niej czas?

Autorka zadbała, by czytelnik dał się pochłonąć powieści spod jej pióra. Czyta się ją szybko i z przyjemną lekkością. Język nie jest skomplikowany, dzięki czemu czytający nie musi zastanawiać się nad ukrytym sensem, czy znaczeniem słów. To duży plus, szczególnie dla tych, którzy cenią sobie prostotę wykonania i przekaz, jaki ma za sobą nieść, powieść.

Sam pomysł na fabułę, moim zdaniem jest wciągający i w niczym nie ustępuje powieściom tego typu. Jednak to bohaterowie stanowią podstawę historii i nadają jej odpowiedniego tempa. Ich kreacja autorce wyszła świetnie, a ich różnorodność tylko napędza akcje. A tej w powieści nie brakuje.

Instytut to większe możliwości, tajemnice, zmyłki i charakterki, które bez trudu zapamiętamy i polubimy. Wszystko to zapada w pamięć i zapewnia niezapomniane chwile.
Wszystko nabiera tempa, gdy Teddy przybywa do instytutu. Co nieco już wiemy o niej samej, cała reszta to niewiadoma. Dzięki poznawaniu przedstawianego nam świata oczami Teddy zabawa trwa w najlepsze, a zostawiane nam znaki mącą w głowie.

Strona po stronie wsiąkałam między mury instytutu, które przesiąknięte są niezwykle dziwną aurą. Jedno jest pewne, zapragniesz jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów. Czy pierwsze sympatie nagle się zmienią? Instytut dopiero uchyla drzwi do swych tajemnic. Ja z radością odkryłam, coś skryte między stronicami.

Pora, żebyś ty odnalazł tę nutkę przygody i krztynę uzależnienia od tej historii.

Dział: Książki
niedziela, 16 luty 2020 01:35

Ja, inkwizytor. Przeklęte kobiety

"Życie warto poświęcać tylko dla Boga. Bo kiedy Bóg woła, to odpowiadam: "jestem!", nie zważając czy wzywa mnie dla chwały czy dla męczeństwa."

Dział: Patronaty
piątek, 24 styczeń 2020 11:46

Strzeżcie się, potwory!

Dzielna Claudette rozprawiła się już z olbrzymami i smokami. Kto więc jeszcze pozostał? Potwory, oczywiście. A najlepszym ku tego miejscem, które pozwoli kilkuletniemu rudzielcowi zdobyć chwałę i uznanie ma być wielki turniej. Tyle w teorii, rzeczywistość okaże się bowiem dosyć zaskakująca, a przeciwnik nieoczekiwany. 

Strzeżcie się, potwory! to trzeci tom przygód Claudette, jej młodszego brata Gastona i przyjaciółki Marie. Tym razem bohaterowie wcale nie muszą opuszczać rodzinnego miasteczka, by walczyć ze złem, które czyha na jego mieszkańców. Zło wkrada się bowiem całkiem oficjalnie, chociaż pod przykrywką. Przyjdzie im też zmierzyć się nie tylko z prawdziwymi potworami, lecz także zadaniami, które mogą czasem być sprawdzianem dla prawdziwego wojownika, jak... tkanie czy nakrywanie do stołu. Powracają dawni wrogowie, ale też niewidziani przyjaciele. Jednym słowem, dzieje się, oj dzieje. 

Bez zbędnej przesady mogę przyznać, że cała seria jest rewelacyjna, a bieżąca część jest jej świetnym zwieńczeniem. Z jednej strony mamy tu przemyślaną, wciągającą opowieść, w której elementy grozy (dostosowane do dzieci, więc spokojnie) i fantastyki przeplatają się z momentami wzruszenia. Nad wszystkim przy tym dominuje wszechobecny dowcip i to niewymuszony, a przyprawiający o nieustanne chichoty.  

Bohaterowie, zarówno ci główni, jak i drugoplanowi, są przeuroczy i niepoprawni, nie sposób im nie kibicować, nawet jeśli pomysł mają dosyć dzikie lub niecodzienne. Postać Claudette, nieco zaślepionej wizją potencjalnej chwały, nieco schodzi na drugi plan, a na pierwszy wysuwają się Marie i Gaston, dbający o to, by ich towarzyszka wychodziła cało z opresji i starający się ze wszystkich sił ocalić miasto przed zagrożeniem, którego inni nie chcą dostrzec. 

Fabuła to jedno, ale w komiksie ważna, o ile nie kluczowa, jest także kreska, a ilustracje Rafaela Rosado są po prostu do zjedzenia. Kolorowe, pełne szczegółów, kiedy trzeba (czasem warto dobrze się po nich rozejrzeć, bo można wychwycić ciekawe smaczki) i bardzo dobrze oddające ducha tej opowieści.  

Mówiąc krótko, gorąco polecam całą serię Przygody Claudette. To nie tylko świetna rozrywka dla dzieci (i dorosłych), ale też dobry pomysł na rozpoczęcie przygody z komiksem i przekonanie się, że może być on doskonałą rozrywką. 

Dział: Komiksy
środa, 15 styczeń 2020 23:32

Fragment II: Instytut

– Ładnie, prawda?

Teddy odwróciła się i zobaczyła obok bardzo niską dwudziestolatkę. Teddy od razu przyszło na myśl, że ta dziewczyna być może spędziła więcej czasu na czytaniu pod kołdrą Władcy Pierścieni niż na spacerowaniu w słońcu. Pod jej oczami widniały ciemne półkola.

Dział: Książki

Od morza aż do Tatr, jak Polska długa i szeroka rozciągają się przepiękne tereny, które tylko czekają na odkrycie.

„Wsiąść do Pociagu:Polska” to dodatek wydany przez Wydawnictwo Rebel w 2019. Gdy tylko ukazały się zapowiedzi tej mapy, że każdy miłośnik tej serii gier, obiecał sobie ją włączyć do kolekcji. 

Pierwsze wrażenie...

Rzadko kiedy zwracam uwagę na pudełko, jak nie oceniam książek po okładce, tak gier po pudełku. Tym razem zrobiłam wyjątek, ponieważ jest to specjalna edycja. Osobićie wolałabym ilustrację zawierającą bardziej identyfikowalne elementy, niż te nawiązujące do czasów PRL, ale rozumiem, że tak naprawdę po wojnach możemy mówić o polskiej kolei. Aczkolwiek szkoda, że tego nawiązania nie widać już w samej grze.

Wnętrze i elementy jak zawsze wykonane technicznie bez zarzutów. Rebel jakościowo zawsze bardzo dobrze przygotowuje gry i tym razem nie odbiega od swoich standardów.

Niestety mam zarzut względem instrukcji, a dokładnie materiału, na którym jest wydrukowana. Nie pierwszy raz zwracam na to uwagę, że ten element, powinien być poprawiony, a mianowicie gramatura papieru powinna być wyższa. We wprowadzeniu do gry brakuje natomiast zindywidualizowanego opisu, który wprowadziłby choć trochę graczy w atmosferę. W przypadku Polski, wypadałoby, by się pojawiło. Nie ma również adnotacji, do jakich czasów ta mapa tak naprawdę  nawiązuje. Okładka niejako niby mogłaby sugerować, że to czasy PRLu, ale mapa już ten fakt wyklucza; na mapie występują bowiem takie państwa jak Czechy, Słowacja, a nie Czechosłowacja. Podobne sytuacja wystąpiła w wersji Wsiąść do Pociągu: Niemcy, gdzie mapa polityczna tamtych czasów nie przystawała do realiów.

Kolejnym niestety rozczarowaniem jest samo opracowanie graficzne. Miałam ogromną nadzieję, że mapa będzie dopieszczona. O gustach ponoć się nie dyskutuje i osobiste preferencje nie powinny mieć znaczenie, ale jednak jednolita ciemna zieleń, odmalowane zabytki architektoniczne miast, wrzucone ni z gruszki ni z pietruszki elementy flory i fauny, brak kontrastowości elementów, zbyt ciemna kolorystyka, bardzo mnie rozczarowały. Czarę goryczy przelała czcionka, która po prostu wieje nudą.

Podstawowe informacje:
Liczba graczy: 2 - 4 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: ok. 30 - 60 minut
Wydawca: REBEL.pl

Rozgrywka:

W porównaniu z wersją podstawową do rozgrywki potrzebne są wagoniki i to w pomniejszonej liczbie – 35. Nie korzysta się z dworców. Zasady dotyczące akcji są identyczne, urozmaiceniem są Trasy Specjalne, które łączą Polskę z krajami sąsiadującymi. Za utworzenie połączeń pomiędzy Polską i państwami otrzymuje się bonusy punktowe w wysokości zależnej od kolejności zajęcia trasy. Od tych bonusów w tym dodatku najwięcej zależy.


Końcowe wrażenie.

Niestety ten dodatek nie porywa. Jest to o tyle przykre, że dotyczy Polski. Mechanika dobrze znana, bez większych modyfikacji pozwala na satysfakcjonującą rozgrywkę. Jest lekko zaburzona równowaga między punktacją za bilety a za Trasy Specjalne, ale wytrawni gracze sobie poradzą. Największy zarzut dotyczą estetyki gry, która całkowicie nie sprostała oczekiwaniom. Pomimo wszystko polecam graczom, któzy lubią świat Ticket to Ride.

 

Dział: Gry bez prądu