Rezultaty wyszukiwania dla: 2
Czarny książę
"Czarny Książę" to już drugi erotyczny kryminał spod pióra Katarzyny Michalak. Pierwszy, noszący tytuł "Mistrz", ukazał się na początku 2013 roku, nakładem wydawnictwa Filia. Co tym razem skryła tajemnicza, czarna okładka?
Miasto nie jest bezpieczne. Giną piękne, młode kobiety. Ktoś zabija je z chirurgiczną precyzją. Wszystko wskazuje na to, że mordercą jest Czarny Książę - Maksymilian Romanow. Jednak jego przyjaciel, inspektor policji, nie chce i nie potrafi uwierzyć w ten trop. Co z morderstwami ma wspólnego piękna i niewinna Konstancja, która zostaje sprzedana za długi ojca i ilu mężczyzn w międzyczasie się w dziewczynie zakocha?
To niestety jeden z tych nielicznych przypadków, kiedy opis z tyłu okładki jest lepszy od samej książki. Fabularnie powieść jest średnia - nie umywa się do kryminałów Agathy Christie, które można czytać jeden po drugim, a i tak się nie są w stanie znudzić. Jeżeli chodzi o erotykę, to jest tu znacznie bardziej wulgarna niż w poprzednim utworze i to w taki sposób, że niekiedy niestety staje się niesmaczna. Nie tego się spodziewałam i czuję się zawiedziona. Romansu także tu nie ma, bo relacje między bohaterami naprawdę trudno byłoby nazwać miłością.
Zawsze lubiłam bohaterów w prozie Katarzyny Michalak, choć wydawali się wyidealizowani, to jednak przyjemnie sie o nich czytało. Tym razem występujących w książce bohaterów po prostu nie da się lubić. Zachowują się irracjonalnie, niczym w jednym z podlejszych harlequinów skupieni jedynie na własnych żądzach. Już przy pierwszych stronach wiedziałam, że nie specjalnie mam ochotę dalej "Czarnego Księcia" czytać.
Pisarka tworzy lepsze i gorsze powieści, ale póki co, obok "Nadziei", "Czarny Książkę" podoba mi się najmniej. Oczywiście historia stworzona została w charakterystycznym już lekkim stylu, który pozwala by szybko przez książkę przebrnąć, tym razem jednak przygoda nie należała do tych przyjemnych. Była raczej męcząca i irytowała niemalże na każdej stronie.
Niestety powieść ma znacznie więcej złych niż dobrych stron. Płytkość oraz naiwność fabuły i bohaterów, niezgodność historyczna, braki fabularne, wulgarność. Właściwie z tych minusów stworzyć można by było całkiem sporą listę. Nie mam pojęcia komu "Czarny Książę" mógłby się spodobać, bo zwyczajnie nie jest to dobra książka. Chyba jedynie wiernym fanom pisarki. Ja sama bardzo lubię wiele jej powieści, wychodzi jednak na to, że chyba nie wszystkie...
Gwiezdny Wojownik
Rosjanie mają swoje rodzime SF i nie jest to jedna książka, a powieści w liczbie mnogiej. Polacy najczęściej piszą o zupełnie innych krajach lub w ogóle wymyślonych miejscach. Katarzyna Berenika Miszczuk akcję „Gwiezdnego Wojownika" postanowiła rozpocząć właśnie w Polsce z przyszłości, a dopiero potem wysłać statek w przestrzeń kosmiczną.
Załoga statku o brawurowej nazwie „Gwiezdny Wojownik" wyrusza w podróż kosmiczną. Ich zadaniem jest zniszczenie zagrażającej Ziemi asteroidy. Problem polega na tym, że członkowie owej dzielnej załogi wcale na tą samobójczą misję nie chcą lecieć. Wszyscy zostali do tego zmuszeni, a generał, z sobie tylko znanych powodów, wybrał do obsługi statku ludzi specyficznych – najgorszych z najgorszych. Najwyraźniej Ziemię czeka zagłada. Sytuacji na pokładzie Gwiezdnego Wojownika wcale nie poprawia fakt, że wyruszyć z nimi uparła się pewna uciekająca przed niechcianym małżeństwem księżniczka.
Z tego dziwnego misz-masz jakim jest „Gwiezdny Wojownik" wyszło połączenie parodii Gwiezdnych Wojen z przygodami Jakuba Wędrowycza. Pytanie tylko co docelowo autorka chciała stworzyć? Z wypowiedzi wnioskuję, że nieco bardziej męską (niż dotychczas) wersję komedii. Nie jestem przekonana jak to nietypowe SF odbierze płeć przeciwna, ale mnie się całkiem podobało, choć jest to książka pisarki, którą polubiłam najmniej. Dużo bardziej do gustu przypadły mi wcześniejsze tytuły.
Powieść napisana została w lekkim, charakterystycznym dla Katarzyny Bereniki Miszczuk stylu. Czyta się ją szybko i płynnie. Tym razem jednak książka niestety nie była porywająca – czytało się ją z przyjemnością, ale nie w taki sposób, żeby nie można było jej spokojnie odłożyć i wrócić do lektury nieco później. Fabuła miejscami wydaje się być nieco naciągana – jakby pisarka nie miała jej zarysu i pewne elementy zdecydowała dodać się później, ponieważ akurat gdzieś tam pasowały.
Bohaterowie są niezwykle barwni – tutaj pojawia się pełen warsztat jednej z moich ulubionych pisarek i przypomina mi ona, dlaczego tak bardzo lubię jej powieści. Starannie przedstawiła całą załogę statku oraz kilka pobocznych postaci. Każdy ma swój charakter, osobowość, motywy działania, historię. Przyzwyczaiłam się już do książek pisanych w pierwszoosobowej narracji, także „Gwiezdny Wojownik" był pod tym względem sporą niespodzianką. Ta cześć historii została stworzona bezbłędnie.
Powieść wydaje mi się nieco uboga w fantastyczne wizje. Tło fabuły skupia się raczej wokół elementów komediowych, a pojawiające sie w książce przedmioty wydają się być zupełnie normalne i z łatwością można się do nich przyzwyczaić. Nie ma tutaj niczego wymyślnego, co mogłoby zaskoczyć czytelnika. Dla wyjadaczy SF książka zdecydowanie to nie jest.
Dopiero co skończyłam czytać, a już tęsknię za bohaterami. Bardzo chętnie wróciłabym do ich przygód. Historia posiada wiele niedociągnięć, ale gdy stwierdzimy, że to gatunkowy debiut pisarki, myślę, że da się je gładko przełknąć i liczyć na to, że kolejna część będzie znacznie bardziej dopracowana. Książkę jako taką czyta się bardzo przyjemnie. Jak zresztą każdą prozę spod pióra Katarzyny Bereniki Miszczuk.
Więzień labiryntu już w kinach!
Film jest ekranizacją bestsellera Jamesa Dashnera. Książkę wydano w 2009 roku i trafiła na szczyt listy bestsellerów „New York Timesa". Recenzenci porównują ją do „Władcy much", „Igrzysk śmierci" i kultowego serialu „Zagubieni". Autor podkreśla, że mimo podobieństw, jego powieść jest inna: „Bohaterowie tamtych książek mają inną naturę niż moi. Napisałem powieść przygodową, której przesłaniem są nadzieja i siła ludzkiego ducha."
Hall of Games 2014 we Wrocławiu
W dniach 14 – 16.11. 2014 we wrocławskiej Hali Stulecia odbędzie się pierwsza edycja targów gier komputerowych Hall of Games 2014. Impreza skupi najważniejszych producentów i dystrybutorów gier, sprzętu i akcesoriów związanych z szeroko rozumianą branżą gier. Hall of Games to trzy dni prezentacji, turniejów gier i warsztatów, a także największy w regionie zlot fanów gier planszowych.
Komiksofon 12 - wielki powrót
Komiksofon, projekt, w którym twórcy komiksowi stają przed zadaniem łączenia swojej twórczości komiksowej z muzyką lub szerzej, z dźwiękiem, powraca 9 października we Wrocławiu. Gośćmi spotkania będą: Katarzyna Babis oraz Daniel GEDEON Grzeszkiewicz. Serwis Secretum jest oficjalnym partnerem projektu. Szczegóły w rozszerzeniu.
Ginko. Księżycowy miesiąc
Demony żyją wśród ludzi i karmią się ich strachem. Życie które toczy się w przyszłości niczym nie przypomina współczesności. Z najdalszych otchłani piekieł, na świat wychodzą przerażające bestie, które atakują ludzi. Żądni ich krwi, zabijają. Istnieje jednak grupa, która broni niewinnych, a nazywają ich „najemnikami".
Nicole, która ukrywa swe imię pod pseudonimem Ginko, o wiele bardziej pasującym do niej, jest siedemnastoletnią dziewczyną. Każdego dnia Ginko stara się za wszelką cenę pohamować żądzę, którą w sobie nosi. Jej wygląd, który może mylić oczy ludzkie, wcale nie należy do najmilszych. Kocie oczy, siwe, długie włosy i do tego ogon, powodują, że ludzie od niej uciekają. Dziewczyna jest bowiem yokai - demonem, który powstał ze związku człowieka i demonicy. Ginko, po swojej matce odziedziczyła koci wygląd i moc, która jest dla wszystkich, a nawet dla niej, jeszcze nie do końca znana.
Zdradzona przez własnego ojca, opuszczona przez nieżyjącą matkę, Ginko już będąc małą dziewczynką zostaje bezdomną. Uliczne spacery nie są dla tak młodej osoby niczym dobrym. Już jako małe dziecko dostrzega, że ludzie jej nie akceptują. Widzi też, że ich krew ją przyciąga. Wraz z jej dorastaniem pojawiają się osoby, które chcą się pozbyć „białego diabełka", jak pieszczotliwie o niej mówią. Dziewczyna od najmłodszych lat, musi się bronić. Przychodzi jej to z łatwością, a wszyscy, którzy ją atakują, giną z jej rąk.
Niespodziewanie, jedyną łowczynią z którą Ginko nie wygrała, jest nazwana przez nią Sensei. Kobieta szybko poradziła sobie z obezwładnieniem Ginko. To wtedy właśnie dziewczyna zawarła układ ze swoją opiekunką, w którym to nie mogła oddalać się od niej już nigdy, a do tego, musiała wykonywać jej rozkazy. Dziewczynie taki obrót sprawy nie przypadł do gustu, ale żyła z ciągłą nadzieją, że kiedyś pokona Sensei. W chwili gdy to przysięgła, starała się ku temu dążyć. Co się stanie, gdy uczennica przerośnie swoją mistrzynie? Czy demonica może zabijać demony i stać się jedną z najemników? Na pewno nie wróży to nic dobrego.
Gdy czytelnik zapoznaje się bliżej z naturą Ginko dostrzega, że bohaterka ta jest naprawdę bardzo sympatyczna i ujmująca. Mimo to jej natura demonicy doprowadza ją niekiedy do takiego stanu, że dziewczyna staje się dla wszystkich niebezpieczna. Pyskująca, arogancka i bardzo pewna siebie powoduje, że żaden demon nie daje rady wygrać z nią w walce o to, kto ma bardziej namieszane w głowie. Ginko bowiem broni się jak umie, a dostrzec można to, patrząc z różnych perspektyw. Narracja wydaje się być dobrze zaplanowana po to, by ułatwić czytelnikowi ocenę sytuacji. Cały świat można zobaczyć zarówno oczami Ginko, Sensei, jak i postaci drugoplanowych. Pisarka pokazała w ten sposób, jak dobrze potrafi operować i komplikować język, by tylko zaskoczyć w przyjemny sposób czytelnika.
Książka nie ma w sobie żadnych miłosnych uniesień, aczkolwiek i tak do siebie przekonuje. Cała jej fantazja i sposób w jaki zostali pogrupowani ci „źli" i ci „dobrzy", wspaniale się ze sobą komponują. Trudno jest oderwać się od ciągłej akcji która towarzyszy nam w tej książce. Należy też powiedzieć, że Ginko jest na tyle nieprzewidywalna, że nie sposób odgadnąć, jak zakończy się ta historia.
Myślę, że ta pozycja ma dużo zalet. Pozytywną stroną powieści jest na pewno ciąg dobrze przemyślanych wydarzeń. Czytając nie zwracamy uwagi na to, ile nam zostało jeszcze stron lecz ciągle na nowo dostrzegamy, że Ginko, popada w coraz to bardziej absurdalne tarapaty. Zakończenie książki jest na tyle piorunujące, że pozostaje mi czekać na kolejną część tej historii. Mam nadzieję, że niedługo ją poznam, by znowu wniknąć w świat demonów i poznać nowe tarapaty w które wpadnie główna bohaterka.
Relic Runners
Gdyby znalazł się sposób na oderwanie od rzeczywistości, poczucie beztroski rodem z dzieciństwa, to każdy skorzystałby z szansy na tego typu spełnienie. Być może jednym z wielu dziecięcych marzeń była chęć zostania odkrywcą, poszukiwanie przygód oraz znalezienie cennego skarbu, który wniósłby coś nowego do historii. Jeżeli chcielibyście zagłębić się w świat znany z filmów z takimi bohaterami jak Indiana Jones lub Jack Colton, to zapraszam w podróż, która pomimo wzbudzania dziecięcych pragnień, wcale nie jest do końca taka infantylna...
"Relic Runners" po wypakowaniu pudełka robi ogromne wrażenie wizualne. Gra dopracowana w każdym detalu, bogata w mnóstwo ciekawych elementów została wydana przez Days of wonder. W naszym kraju ukazała się dzięki wydawnictwu Rebel. Jej autorem jest młody projektant Matthew Dunstan, mający na swoim koncie również grę "The Empire Engine". Ilustracje natomiast to dzieło Julien Delval.
Na pierwszy rzut oka ogrom dodatków i elementów sprawia wrażenie, że gra jest ciężka w zrozumieniu zasad, ale nic bardziej mylnego. Jest przyjemna i łatwo wpada się w jej rytm. Instrukcja oraz elementy żetonów rozpisane są w języku angielskim, można więc poćwiczyć swoje umiejętności w tym temacie. Dla mniej obdarzonych w zdolności lingwistyczne, w pudełku znajduje się również pełne tłumaczenie w języku polskim (niestety tylko jako kilkustronicowy wydruk).
Cała idea tej przygody to odkrywcza podróż w głąb dzikiej dżungli, przeszukiwanie świątyń, ruin w celu odnalezienia zaginionych reliktów i cennych skarbów. Gracz, który uzyska jak najwięcej cennych znalezisk, oczywiście wygrywa. Część punktów, zdobywanych poprzez specjalnie oznakowane kafelki nie jest ujawniana przeciwnikom. W związku z tym dopiero na samym końcu, podczas podliczania punktów dowiadujemy się, że sprytem można przechytrzyć pozostałych graczy, zupełnie jak w realnych warunkach.
W pudełku znajdziemy:
• dużą, ładnie ilustrowaną, grubą tekturową planszę,
• 5 różnokolorowych pionków gracza o wdzięcznej nazwie: figurki odkrywcy, wraz z całym ekwipunkiem, tj. ścieżkami, skrzyniami oraz indywidualną planszą odkrywcy,
• 24 zielone żetony Ruin,
• 20 kolorowych zestawów świątyń (każdy zestaw składa się z trzech żetonów),
• 20 fantastycznych figurek Reliktów, w konfiguracji: Święty Ropuch, Kryształowa Czaszka, Rajski Ptak, Grymaszące Juju
• 25 paczek z żywnością,
• 10 żetonów skrzynek,
• 79 monet zwycięstwa.
Gra przeznaczona dla 2-5 graczy. Jednakże w przypadku rozgrywki w duecie poziom ruin na planszy będzie pomniejszony o jeden kafelek w każdej z nich.
Na środku planszy znajduje się baza z racjami żywnościowymi. Każde odkrywanie ruin, czyli kafelków na planszy, wymaga od nas wysiłku, w związku z czym musimy poświęcić swoje racje z posiłkami. Jeśli nasze zapasy się kończą musimy wrócić do bazy. Każdy gracz ma jeden ruch, ale jeśli sprytnie określimy swoja strategię i będziemy stawiać ścieżki na planszy, to nasz pionek będzie mógł poruszać się sprawniej, dynamiczniej i w rewelacyjny sposób osiągać zamierzone cele. Postawione znaczniki ścieżek oznaczają bowiem odkrytą już przez nas trasę, co czyni ją bezpieczną (i darmową patrząc na wykonany ruch).
Niektóre żetony z poziomów świątyń dają dodatkowe akcje dla odkrywcy, które może wykorzystać w dowolnym momencie. Dodatkowo za pośrednictwem odpowiednio wylosowanych kafli może rozwijać swoje umiejętności na indywidualnej karcie rozwoju. Przykładowo jedną z takich akcji jest przełożenie swoich ścieżek na planszy. Gdy piętra świątyń zostaną odkryte, pojawia się relikt. Aby zdobyć relikt nasz pionek odkrywcy musi wyruszyć z miejsca, w którym się on znajduje, aż do kolejnego, tego samego rodzaju. Jeśli ma ułożone ścieżki, które ułatwiają mu sprawne dostanie się do danego obiektu, to jest oczywiście na wygranej pozycji, bo szybko zdobywa skarb i myśli jak dostać się do kolejnego. Trzeba kombinować, planować, przewidywać...
Zdecydowanie podkreślam jakość wykonania gry i jej ciekawe opracowanie. Małym minusem może być zbyt płytka wypraska na elementy. Żetony świątyń niestety nie mieszczą się w niej.
Sama rozgrywka, w moim odczuciu jest interesująca i wciągająca. Kilkukrotnie już do niej wracałam. Największym jej atutem jest przygodowy klimat. Dodatkowo elementy strategii wzbogacają rywalizację pomiędzy graczami. "Relic runners" to pozycja, którą można spokojnie polecić starym wyjadaczom mocno rozbudowanych i skomplikowanych gier planszowych. Na pewno odkryją liczne jej plusy. Ponadto może być ona znakomitym początkiem dla osób rozpoczynających swoją przygodę z planszówkami. Warto pomyśleć o niej przed zbliżającymi się Świętami. Niewątpliwie w decyzji o jej zakupie może zaważyć cena. Jest to dość drogie wydanie na rynku jak na polskie realia, ale tak ładna gra to też niecodzienność.
"Strażnik" Pauliny Hendel w sprzedaży od 21 maja
Nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia niebawem, bo już 21 maja ukaże się nowa seria zatytułowana "Zapomniana księga", jej autorką jest Paulina Hendel. Tom pierwszy - "Strażnik" - zostanie wydany między innymi pod patronatem Secretum.
"Skazaniec" w wersji drukowanej
25 czerwca ukazała się drukowana edycja pierwszego tomu powieści Krzysztofa Spadło "Skazaniec". Wcześniej pozycja ta ukazała się jako e-book oraz audiobook. Za wydanie papierowe odpowiada wydawnictwo Zielona Litera. Patronad nad kolejnym wydaniem objęło Secretum. Zwolenników tradycyjnego czytania, którzy nie mieli okazji zapoznać się jeszcze z e-bookiem, zapraszamy do lektury.
Labyrinth II Edycja!
Celem projektu jest wydanie II edycji przygodowej gry planszowej "Labyrinth: The Paths of Destiny", która otrzymała w roku 2012 prestiżowy tytuł "Gra Roku: Wyróżnienie Graczy" w ogólnopolskim konkursie. "Gra Roku".