Rezultaty wyszukiwania dla: 2
Klątwa tygrysa. Wyprawa
„Wyprawa" to już trzeci tom przygód Kelsey i dwóch towarzyszących jej tygrysów. To historia natchniona sagą „Zmierzchu", którą autorka postanowiła wydać na własną rękę, ponieważ nie udało jej się znaleźć żadnego zainteresowanego wydawcy. I tym razem wydawnictwa popełniły poważny błąd, ponieważ powieść szybko trafiła na listy bestsellerów, po drodze zdobywając setki tysięcy fanów.
Po tym jak książę Ren (biały tygrys) został porwany przez Lokesha, dzieją się z nim dziwne rzeczy. Przede wszystkim nie pamięta swojej ukochanej, przyjaciółki i wybawczyni – Kelsey. Na dodatek sam dotyk dziewczyny sprawia mu fizyczny ból. Za to uczucie Kishana (czarnego tygrysa) rozkwita. Chłopak staje się dojrzalszy, mądrzejszy, a dla ukochanej jest w stanie poświęcić dosłownie wszystko. Mimo dziwnej sytuacji, bohaterowie decydują się podjąć przerwaną przygodę i rozwiązać zagadkę, a dziewczyna postanawia, że jeżeli Ren jej już nigdy więcej nie pokocha, to przynajmniej odzyska jego przyjaźń.
Wydawało mi się, że przeczytałam gdzieś informację o tym, że „Klątwa tygrysa" ma być trylogią. Jeżeli tak jest rzeczywiście, to będzie mi bardzo przykro z tego powodu, ponieważ książka tak naprawdę się nie kończy. Nawet epilog to jedynie wstęp do ciągu dalszego. Bardzo chciałabym się dowiedzieć, co ostatecznie stanie się z bohaterami... Cóż, „Wyprawa" w każdym razie nie rozwiązuje tego dylematu.
To samo co w pierwszym tomie „Klątwy tygrysa" podobało mi się bardzo, w drugim i trzecim zwyczajnie mi przeszkadza. Wyprawy w stylu Indiany Jonesa niestety stały się motywem nudnym i oklepanym, ponieważ przez ile tomów może dziać się ciągle to samo? Nie podobało mi się również to, że Kelsey się w ogóle nie zmieniła. Przez cały czas zachowuje się dokładnie tak samo. Podczas gdy Ren i Kishan przeszli wewnętrzną przemianę ona jest tą samą, chaotycznie postępującą dziewczynką, która ma swój własny, dość nierzeczywisty, pogląd na świat. Naprawdę liczyłam na to, że coś w tej kwestii się w końcu zmieni.
Pomysł fabularny jest ciekawy i innowacyjny. Autorka pisze dość dobrze, jej największym problemem jest jednak sztuczność niektórych sytuacji. Na przykład kiedy chce coś przedstawić czytelnikowi, najczęściej Kelsey pyta o to pana Kadama, a on jej w dość nużący sposób różne rzeczy opowiada. Sądzę, że można było to zrobić znacznie bardziej interesująco.
Największą zaletą książki są relacje między głównymi bohaterami. Trójkąt miłosny, Ren – Kelsey – Kishan, wyszedł autorce perfekcyjnie. Postacie przekomarzają się ze sobą w naturalny i przyjemny sposób. Ich uczucia to naprawdę spora część fabuły. Obok przygód właśnie to w tej powieści stało się najważniejsze i do opisywania takich scen Colleen Houck ma prawdziwy talent. Jestem niezmiernie ciekawa ekranizacji i tego, w jaki sposób ukaże to reżyser.
Trylogia „Klatwy tygrysa" to pełna przygód, fantastyczna powieść. Ma swoje braki i niedociągnięcia, ale i tak bardzo przyjemnie się ją czyta. Z ciekawością śledzi się losy Kelsey i dwóch tygrysich braci. Sama autorka ze swoich książek jest bardzo dumna, a na Facebooku śledzą ją setki fanów. Książka reprezentuje sobą coś nowego. Jest inna od setek takich samych historii i choćby dlatego warto ją przeczytać. Myślę, że każda dziewczyna o romantycznym sercu i duszy, ucieszy się z poznania pełnej uczuć, dzielnej i dobrej Kelsey. Nie wspominając już o dwóch zabiegających o jej względy książętach. Jeżeli szukasz czegoś, co pomoże Ci oderwać się od szarej rzeczywistości, ta książka jest właśnie dla Ciebie.
Klątwa tygrysa. Wyzwanie
Mogłoby się wydawać, że w świecie romantycznych powieści paranormalnych było już wszystko. Colleen Houck jednak postanowiła rozwiać ten mit. Dwa tygrysy, dwaj zaklęci hinduscy książęta i jedna, przeciętna, amerykańska dziewczyna, od której zależy ich los. „Klątwa tygrysa" to niezwykła, pełna wartkiej akcji, intrygująca historia, która zachwyci niejednego czytelnika.
Drugi tom powieści zaczyna się w miejscu, w którym skończył się pierwszy (co wbrew pozorom wcale nie jest takie oczywiste w przypadku niektórych książek). Kelsey wróciła do Stanów Zjednoczonych, jednak w nagrodę za swoją pracę otrzymała dom, samochód i sporą sumę pieniędzy. Została również, wbrew swojej woli, zapisana na uniwersytet. Ren, tak jak sobie tego życzyła, w ogóle nie odzywa się do niej, więc dziewczyna, żeby zapomnieć o swoim tygrysim księciu, zaczęła umawiać się na randki. Chętnych kandydatów jej nie brakuje, najbardziej jednak polubiła Li, swojego trenera sztuk walki. Sytuacja komplikuje się jednak, kiedy Ren również przyjeżdża do Ameryki, oznajmiając Kelsey, że nie mógł już dłużej bez niej wytrzymać.
Mimo wszystkich środków bezpieczeństwa, jakie zastosował pan Kadam, Lokeshowi udaje się namierzyć dziewczynę. Bohaterowie zostają rozdzieleni i tym razem, Kelsey przyjdzie (tak jak oczekiwali czytelnicy) spędzić sporo czasu z Kishanem (zmieniającym się w czarnego tygrysa bratem Rena). Protagoniści uświadamiają sobie wiele uciekających im wcześniej rzeczy, a autorka książki postanowiła zaskoczyć czytelników, wykorzystując niestety dość ograny motyw (którego jednak nie będę zdradzała, ponieważ jeżeli ktoś nie czytał trylogii „Igrzysk Śmierci" czy choćby przygód Drowa Drizzta Do'Urdena, to naprawdę będzie zaskoczony). Niestety przez takie chwyty powieść straciła sporo ze swojej wcześniejszej oryginalności.
Książka jest napisana ciekawie i bardzo obrazowo. Colleen Houck maluje słowem, dokładnie przedstawiając czytelnikowi miejsca, ubrania, czy przygody swoich postaci. Barwne opisy wyróżniają „Klątwę tygrysa" z grona współczesnych powieści młodzieżowych, które są pisanie niczym przepełnione akcją scenariusze filmowe. Oczywiście Indii i przygód rodem z „Indiany Jonesa" również nie zabraknie. Pod tym względem nic się nie zmieniło.
Niejednokrotnie podczas czytania powieści, szczerze się uśmiechałam. Niektóre sceny i zachowania bohaterów są po prostu do zakochania. Czasami z kolei postawa Kelsey bardzo mnie irytowała, ale nie mogłabym nazwać dobrą książki, która nie wywołuje we mnie żadnych emocji. Określenie bilauta (czyli kociak), jak nazywał ją Kishan, zdecydowanie do dziewczyny pasuje.
Wydanie książki może nie jest perfekcyjne, ale z pewnością również się nie rozpada (czytałam kilka takich właśnie opinii). Okładka zdecydowanie przyciąga wzrok, tłumaczenie i opracowanie edytorskie są bez zarzutu. Brakuje mi chyba tylko skrzydełek, dzięki którym nie zaginają się rogi. Natomiast te braki nieco wynagradza cena, która jest niższa niż ceny podobnej grubości książek innych wydawców. No cóż, coś kosztem czegoś. Chyba po prostu tego rodzaju kompromisów czasami nie sposób uniknąć.
„Wyzwanie" to barwna, pełna tajemnic i intrygująca historia, w której każdy będzie w stanie znaleźć coś dla siebie. To nie tylko „trójkąt miłosny" (jak wyczytałam z okładki), ale również ciekawa, pełna magii przygoda. Akcja przeplatana jest zabawnymi sytuacjami i legendami z Indii. Mimo powielania pewnych wzorców, książka wnosi w życie czytelników pewien powiew świeżości – jest to coś zupełnie nowego. Opowieść jakiej jeszcze dotąd nie było.
Klątwa tygrysa. Przeznaczenie
„Przeznaczenie" jest czwartym, kończącym całą tygrysią serię, tomem. Kelsey wraz z zaklętymi w drapieżniki książętami wykonała już trzy misje, teraz wspólnie stoją przed czwartą – ostatnią. Jeśli uda im się wykonać zadanie, czar przestanie działać, Ren i Kishan odzyskają swoje ludzkie postacie, a klątwa zniknie na zawsze. Bohaterowie są już o krok od przełamania tytułowej „klątwy tygrysa". Ostatnim zadaniem, które na ich drodze stawia bogini Durga jest niebezpieczna i niezwykle ryzykowna wyprawa na wyspy Adama w Zatoce Bengalskiej, gdzie na odnalezienie czeka ostatni już dar. Czy i tym razem uda im się wykonać misję?
Podczas akcji „Wyprawy" Kelsey została porwana przez Lokesha – potężnego, żyjącego już kilkaset lat czarnoksiężnika i zagorzałego wroga młodych książąt. Ma on wobec dziewczyny swoje własne plany, jednak Ren i Kishan nie zamierzają zostawić ukochanej na pastwę losu. W poprzedniej części bohaterka zdecydowała się związać z młodszym księciem, gdy jednak pamięć – a wraz z nią miłość – Rena powracają, sprawy zaczynają się ponownie komplikować. Jak zwykle pisarka położyła duży nacisk na wątek romantyczny i zawiłe uczucia ulubionych postaci. Oprócz tego oczywiście nie zabrakło akcji w stylu filmów „Indiana Jones". „Klątwa Tygrysa: Przeznaczenie", to po raz kolejny przygodowo-uczuciowy miszmasz.
Oprócz ogólnej radości i dobrego humoru do powieści wkradają się również melancholijne i bardzo smutne momenty. Pisarka traktuje swoją sagę niczym małe dziecko i stara się ją dopieścić niemalże do perfekcji. To już czwarta część i – moim zdaniem – obok pierwszej, jest jedną z najlepszych. Wszystkie tajemnice, zagadki i niedopowiedzenia zostały w „Przeznaczeniu" rozwikłane, a podobno ma ukazać się kolejna książka. Bardzo ciekawi mnie jej zawartość. Choć chyba i tak ten właśnie tom liczony jest jako ostatni i miał właśnie zamknąć całą historię. Co pisarka stworzy później, musimy przekonać się już sami.
Ciekawy pomysł, wymyślna fabuła, wartka akcja, wątki nadprzyrodzone i romantyczne – pokusiłabym się o stwierdzenie, że „Klątwa Tygrysa" ocieka tym wszystkim. Momentami powieść wydaje się nieco płaska, ale z tomu na tom autorka staje się coraz lepsza. Wyraźnie widać, że uczy się na własnych błędach. I cała, pomysłowa przygoda staje się lekturą, którą warto przeczytać. Czasami jeszcze infantylizm i bezmyślność niektórych postaci może rozbawić, ale z pewnością nie odbierze uroku i ciekawości pozostałej części książki.
Powieść Colleen Houck od samego początku kojarzyła mi się z barwnym scenariuszem filmowym i najwyraźniej nie było to jedynie moje zdanie. Ineffable Pictures nabyło prawa do ekranizacji bestsellerowej sagi „Klątwa tygrysa". Wytwórnia planuje rozpocząć zdjęcia w przeciągu najbliższych dwóch lat. Scenarzystką została Julie Plec, która pracowała między innymi przy produkcji ABC Family's "Kyle XY" i dla CW przy „Pamiętnikach Wampirów". Wyczekiwany przez fanów film najprawdopodobniej ukaże się w 2015 r. Póki co śledzić możemy jedynie wybór wymarzonej obsady – typowanej zarówno przez fanów jak i samą autorkę.
„Klątwa Tygrysa" to wreszcie coś nowego w świecie literatury paranormal romance. Jest to powieść zupełnie inna od tych wampirzo-wilkołaczych serii i przypomina bardziej barwną baśń niż mroczną, gotycką sagę. Pomysłów autorce z pewnością nie brakowało, a i ich realizacja nie pozostawia wiele do życzenia. Myślę, że jeżeli ktoś ma ochotę na lekką fantastykę i udział w dobrej przygodzie, to jest to idealna seria dla niego. Polecam również lekturę wywiadu z Colleen Houck, która w „Klątwę Tygrysa" włożyła całe swoje serce.
Dziewczyna, którą kochały pioruny
Współczesna Ameryka, Los Angeles. Kilka miesięcy temu ogromne trzęsienie zamieniło wszystko w stertę gruzu, w krótkim czasie zmiatając z powierzchni ziemi wieloletni dorobek ludzkości. Zapanował wielki chaos komunikacyjny i nie tylko. Wszędzie rozpanoszyły się głód, choroby, kradzieże i rozboje oraz, co najważniejsze, nielegalny handel lekami i jedzeniem. Plaże do tej pory pełniące funkcję wypoczynkową zamieniły się w miasta namiotów. Jedynym ocalałym w Śródmieściu budynkiem jest wysoka Wieża. Jakby tego było mało, miasto stało się terenem psychologicznej walki dwóch ugrupowań religijnych, z których każde stara się pozyskać jak największą grupę zwolenników. Na czele jednej z grup stoi człowiek nazywający się Prorokiem, wieszczący nadejście kolejnego trzęsienia ziemi, poprzedzonego ogromną burzą. W ciągu trzech miesięcy udało mu się zgromadzić rzesze wyznawców. Drugie ugrupowanie, zwane Tropicielami, stara się pokrzyżować plany Proroka, jednak ich często niejasne metody działania powodują, że trudno ocenić ich intencje i w rezultacie przez dłuższy czas nie wiadomo, kto chce dobrze, a kto jest tym złym.
Główną bohaterką powieści jest osiemnastoletnia Mia Price, posiadająca niezwykły talent. Sama mówi o sobie, że jest żywym piorunochronem. Z tygodniowym wyprzedzeniem jest w stanie wyczuć zbliżającą się burzę, a uderzenie piorunem i moc, jaka wówczas przepływa przez jej ciało, jest dla niej niczym narkotyk. Mia może tę energię w sobie kumulować, może ją także wyzwolić spopielając wszystko, co się wokół niej znajduje. Dziewczyna nie ma łatwego życia. Ojca, który zmarł na raka, nie pamięta, z bratem coraz trudniej jest się jej porozumieć, jednak najgorzej jest z jej mamą, która od czasu wydobycia jej przez ratowników spod gruzów, cierpi na głęboki stres pourazowy i w zasadzie nie ma z nią kontaktu. Osamotniona Mia desperacko stara się zachować pozory normalności w rodzinie, bez skutku. W dodatku członkowie obydwu ugrupowań widzą w osobie Mii swoje brakujące ogniwo i natrętnie starają się ją pozyskać dla swojej sprawy. Bohaterka jest rozbita i nie wie, komu może zaufać. Najchętniej wybrałaby własną drogę, co jednak jest bardzo trudne.
Przyznać trzeba autorce, że pomysł na główną postać i jej umiejętności miała bardzo oryginalny i udało się jej go ciekawie przedstawić. Poznaczona czerwonawymi, cienkimi bliznami i kryjąca je pod grubymi ubraniami Mia jest interesującym typem bohaterki. W sumie, gdyby nie ta dziwaczna umiejętność przyciągania piorunów, Mia byłaby zupełnie zwyczajna i taka też, mimo wszystko, stara się być. Dba o rodzinę, ostatnie pieniądze jest w stanie wydać na leki dla matki, stara się chodzić do szkoły, bo tylko tam można dostać racje żywnościowe, jest spokojna i zrównoważona. Marzenia ma takie, jak każda dziewczyna w jej wieku: chce być kochana, mieć chłopaka, przyjaciół, nie wyróżniać się z tłumu. Ma jednak ten swój dar, czy jak wielu mówi przekleństwo, i wie, że nigdy nie będzie taka jak inni.
Dzięki narracji pierwszoosobowej doskonale wiemy, co się dzieje w głowie i w sercu Mii, jakie przeżywa rozterki i czym się kieruje. Nie dowiadujemy się jednak, skąd posiada tę umiejętność i w tym miejscu byłam nieco rozczarowana. Później okazuje się, że są też inni ludzie, podobni do Mii, ale to jej moc jest największa.
Pomimo wątków fantastycznych, umiejętnie wyważonych, powieść dobrze czyta się również jako historia sensacyjna. Stopniowane przez autorkę napięcie odsłania coraz więcej szczegółów całej intrygi i w zasadzie bardzo długo nie wiadomo, kto jest kim i czy ludzie z otoczenia bohaterki są tymi, za których się podają. Jest kilka zagadek, dla których wspólnym mianownikiem jest stara przepowiednia o Dziewczynie z Wieży, a oczekiwana burza okazuje się być tłem dla spektakularnego finału. Jakiego wyboru dokona Mia? Po której ze stron się opowie i czy będzie jej dane żyć normalnie? A może w świecie po katastrofie nie jest to możliwie?
O tym warto się przekonać samemu. Powieść czyta się szybko, z zainteresowaniem, a zakończenie jest naprawdę zakończeniem i raczej nic nie sugeruje tu kontynuacji. To ostatnie akurat jest dobre, bo miło czasem przeczytać coś w jednym tomie i przejść nad daną historią do porządku dziennego. Dlatego polecam. Elektryzująca historia o dziewczynie panującej nad piorunami jest dobrą lekturą na majowe, burzowe popołudnie.
Córka łowcy demonów
Kiedy zobaczyłam okładkę "Córki łowcy demonów" wyszłam z założenia, że recenzowana przeze mnie pozycja, będzie kolejną powieścią, o nastoletniej, seksownej łowczyni, która broni świata przed podziemiem i wszelkimi okropnościami, które z niego wychodzą. Nie dawałam książce wielkich szans na wybicie się w moich oczach. Nie pomyliłam się bo, fabuła rzeczywiście opowiada o nastoletniej łowczyni, jednak jej autorka miała w stosunku do swego dzieła ambitniejsze plany, niż zakładałam.
Jana Oliver mieszka w Atlancie, a swój wolny czas spędza na badająniu legend, spacerach po wiekowych cmentarzach oraz buszowaniu wśród starych książek i map. Autorka w swojej powieści porusza wszystkie te kwestie, co powoduje, że pisanie, z którego się utrzymuje, uważa za najlepszą pracę na świecie. Powstanie pierwszego tomu "Łowców demonów" zawdzięcza między innymi swojej przyjaciółce i pisarce P. C. Cast.
Jest rok 2018. Ludzkość jeszcze nigdy nie była tak zróżnicowana i zagubiona. Atlanta, podobnie jak wiele innych części świata jest biednym, rozpadającym się regionem, którego mieszkańcy ledwo wiążą koniec z końcem. Zmartwienia codziennego życia są jednak niczym z chwilą, kiedy na powierzchnię wychodzą słudzy Lucyfera. Teraz, podczas największego osłabienia mieszkańców ziemi, wysłannicy piekła zdają się być najsilniejsi.
Gildia Łowców Demonów to instytucja współpracująca z Kościołem, zajmująca się łapaniem demonów i szkoleniem wszystkich, którzy są chętni do niej dołączyć, nawet kobiet.
Riley Blackthorne, córka słynnego łowcy Paula Blackthorne'a, postanawia pójść w ślady ojca, nie licząc się z jego zdaniem na ten temat. Dziewczyna jest dopiero uczennicą Gildii, jednak stara się być jak najlepsza, a im mocniej się stara, tym gorzej wszystko jej wychodzi. Film, ukazujący jej najnowszą klęskę przy łapaniu demona, który krąży po Internecie wydaje się być punktem kulminacyjnym w jej życiu. Nie to jest jednak najgorsze. Jakiś czas potem siedemnastolatka dowiaduje się, od partnera Paula, że jej tata zginął podczas polowania na demona. Straciła już matkę, a teraz ostatnią osobę, która ją kochała, i której na niej zależało.
Denver Beck spędzał z ojcem Riley więcej czasu, niż ona sama. To właśnie Paul pokazał chłopakowi, że nie musi podzielać losu matki alkoholiczki i prostytutki. To Paul Blackthorne nauczył go jak polować i to temu mężczyźnie Denver zawdzięczał wszystko. Paul zmarł z imieniem swojej córki na ustach. Okrucieństwem losu byłoby, gdyby dziewczyna została teraz sama, bez opieki. Beck przyrzekł umierającemu przyjacielowi, że się nią zajmie. Problemem jest fakt, że dziewczyna stale przyciąga do siebie kłopoty, a każdy demon, nawet najniższej klasy, zna jej imię.
Główną bohaterką "Córki łowcy demonów" jest nastoletnia Riley Blackthorne, jedyna dziewczyna w Atlancie, która jest członkinią Gildii Łowców Demonów. Młoda uczennica, w porównaniu do innych postaci podobnych książek, nie jest wysportowaną, umięśnioną siłaczka, ani też dziewczyną, której zależałoby na łamaniu chłopięcych serc. Riley jest skromną, trochę niezdarną osóbką, której zależy na osiągnięciu czegoś naprawdę wielkiego. Po śmierci ukochanego ojca jej ambicje rosną. Jednak nie rzuca się ona z zamiarem zemsty na przywódcę podziemia, jak zrobiłoby to wielu na jej miejscu. Riley stara się przeżyć, zebrać pieniądze na czynsz oraz uchronić zmarłego ojca od wskrzeszenia. Jest to naprawdę uparta osoba, jednak wcale nie taka twarda, jak jej się zdaje, poza tym jest przytłoczona całą sytuacją, potrzebuje ciepła i troski drugiej osoby.
W kręgu drugoplanowych bohaterów książki, spotykamy się z różnymi charakterami. Każdy z nich jest inny i ma na fabułę inny wpływ. Jana Oliver wprowadziła do swojej książki postać typowego twardziela, którego charakter ukształtowały życiowe doświadczenia, komputerowego maniaka, pobożnego świętoszka, a nawet grupę szkolnych dziewczyn, dla których najważniejszy jest dobry wygląd. To duże atuty powieści, jednak najważniejszym są same demony. To w końcu Piekielne Nasienie buduje całą atmosferę tej powieści.
W tym względzie autorka kompletnie mnie zaskoczyła. Słudzy Lucyfera są różni, zależnie od klasy. Im wyższa klasa tym groźniejszy demon. Te z najniższej, wyrządzające najmniejsze szkody są za to najbardziej komiczne. Od małych stworków z odstającymi uszami, w przebraniach wojowników ninja, do tych owłosionych, śliniących się i mogących rozerwać człowieka na kawałki w kilka sekund. Jest w czym wybierać!
Świat w 2018 roku nie jest niczym rewelacyjnym, wręcz przeciwnie. Autorka przedstawiła jak stopniowo zmierza do samozniszczenia. Ludzkość nie stała się bardziej nowoczesna czy ulepszona. Jedyną dużą zmianą, wraz z pokazaniem się demonów, jest przyjęcie do świadomości istnienia magii. Rytuały, nekromanci, wskrzeszanie zmarłych, aby stali się bezmyślnymi niewolnikami, czarownice - to świat wykreowany przez J. Oliver.
Przy oryginalnej treści najczęściej dużym problemem są błędy popełniane przez debiutującego pisarza, gdyż nie wszystko można osiągnąć od razu. Nie inaczej jest w przypadku J.Oliver. Mimo że powieść jest lekka i przyjemna w odbiorze, to momentami opisy sytuacji wydawały mi się zbyt proste i banalne.
Autorce zdarzają również takie potknięcia jak błędy chronologiczne, niespodziewana zmiana nazewnictwa, np. w przypadku nazw broni, co budzi w czytelniku poczucie dezorientacji i zagubienia.
Nie jest to jednak nic, czego nie można by naprawić. Przy lekturze dwóch pierwszych rozdziałów następnej części, dołączonych do tego wydania, można zauważyć, że autorka dysponuje lepszą jakością wypowiadania się, jednak potknięcia przy kolejnościach scen są nadal widoczne, nawet przy tak krótkim fragmencie.
Mimo tych drobnych błędów, pierwsza wydana książka Jany Oliver zauroczyła mnie. Ilustrację zamieszczoną na obwolucie powieści postrzegam jednak jako zbyt poważną w stosunku do zawartości tomu. Kobieca twarz z mocnym makijażem może wprowadzić czytelnika w błąd na korzyść lub niekorzyść pozycji.
Książka jest dla osób, które szukają luźnej, nieskomplikowanej rozrywki, nie kolejnego romansu paranormalnego - choć w "Córce łowcy Demonów" wątki miłosne też się znajdą. Powieść spokojnie można polecić choćby fanom twórczości Ricka Riordana, ze względu na to, że obaj autorzy łączą świat fantasy z rzeczywistym w zabawnej formie.
Ślepe stado
Nie powinniśmy się obawiać kosmicznej apokalipsy, jak to przedstawia kino hollywoodzkie w „Armaggedonie” lub w „Dniu zagłady”, a szkoda, bo może taka śmierć byłaby wybawieniem, nagła i nieprzewidywalna, zdecydowanie lepsza od tego, co proponuje John Brunner – powolny skowyt ludzkości.
John Brunner dotychczas w świadomości polskiego czytelnika pojawiał się przelotnie i rzadko. Owszem jego nazwisko widniało wielokrotnie w uznawanych już za klasykę antologiach takich jak „Kroki w nieznane”, „Droga do science fiction. T.3”, „Rakietowe szlaki”, a nawet w nieco nowszych jak „Niebezpieczne wizje”, czy „To, co najlepsze w science fiction. T. 2”, jednak w szerszej świadomości czytelników John Brunner zagościł dopiero za sprawą Wydawnictwa Mag, które w krótkim czasie, bo w ciągu roku, wydało jego trzy powieści. „Ślepe stado” należy wraz ze „Wszystkimi na Zanzibarze” do dylogii, prezentującej przejmującą wizję ekologicznej zapaści w bardzo eksperymentalnej, by nie napisać ekscentrycznej, formie.
„Ślepe stado”, to wyjątkowa, ale niełatwa lektura. Zawsze w tym momencie recenzji opisuje fabułę książki, nakreślając główne wątki i tematykę. W przypadku tej powieści jest to trudne, ponieważ dzieło Brunnera prawdę powiedziawszy, nie ma kształtu typowej powieści. Książka podzielona jest na miesiące, kreślące obraz jednego roku z życia Amerykanów. Miesiące natomiast podzielone są na krótkie, zatytułowane wycinki fabularne. Oczywiście, aby czytelnikowi nie było za łatwo zapoznać się z treścią, czasami pomiędzy te wycinki, autor wplótł jeszcze krótkie adnotacje, przypominające flesze telewizyjne lub krótkie wycinki z gazet. Ten chaos początkowo jest trudny do ogarnięcia, tym bardziej, że akcja książki nie skupia się wokół jednej, lecz wielu postaci, ciężko więc się początkowo zorientować, które z nich będą kluczowe dla fabuły. A o czym jest „Ślepe stado”?
Powieść Brunnera to męcząca i zatrważająca wizja Ziemi, doszczętnie zniszczonej przez człowieka. Świat cierpi z powodu wyeksploatowania środowiska naturalnego, ale znaczenie bardzie w wyniku niefrasobliwej, nieodpowiedzialnej polityki, pozwalającej wielkim firmom na dewastację środowiska. Nieprzemyślane poczynania koncernów doprowadziły do ruiny gleby, która zatruta, nie chce dawać plonów, powietrze jest zanieczyszczone tak bardzo, że ludzie muszą poruszać się w maskach filtrujących, z nieba padają kwaśne deszcze, Morze Śródziemne jest martwe, w innych wodach morskich czyha niebezpieczeństwo związane z niewłaściwie składowanymi środków biologiczno-chemicznych, a na tle tej permanentnej ekologicznej dystopii, śledzimy codzienne życie zwykłych ludzi, którzy po prostu starają się przetrwać. Strona po stronie męczymy się razem z bohaterami, którzy po prostu próbują „normalnie” żyć w niezdrowym otoczeniu. Należy pamiętać, że „Ślepe stado”, to dytopia, dlatego za każdym razem, gdy wstępuje w czytalnika nadzieja, że może jednak jest ratunek, nadzieja, to następuje efekt martinowski – nie ma nadziei. Śledząc zmagania Austina Traina (przedstawiciela „nie-ślepych” świadomych obywateli), Peg Mankiewicz (zagubionej dziennikarki), rodziny Bamberleyów (generalnie w większości plutokratycznych hipokrytów), Lucy Ramage (wolontariuszki Globe Relief), Douga McNeila (zrezygnowanego internisty) i wielu wielu innych, widzimy jak daleko degradacja środowiska ma wpływ zarówno na życie codzienne, jak i na wielkie polityczne rozgrywki. Towarzysząc im w ich codziennych trudach, nagle uświadamiamy sobie, że głównym bohaterem nie są ci pokrzywdzeni ludzie, ale środowisko, ponieważ Brunner skupia się tak naprawdę na śmierci Ziemi, która podobnie jak zarażony organizm w swoich agonalnych podrygach próbuje pozbyć się tego, co ją zabija – ludzi.
„Ślepe stado”, to z jednej strony przesadzona i przerysowana wizja świata, w którym ludzkość doprowadziła swoim bezrefleksyjnym działaniem do takiego zatrucia wszystkiego, że czyste powietrze, woda, żywność, jest bajkowym wspomnieniem. „Normalne” życie jest tak odległym widmem, że wręcz legendarnym. To właśnie Austin Train jest tym, „prorokiem”, nosicielem dobrych wspomnień, który stara się otworzyć oczy ludziom, przypomnieć im, że życie mogłoby wyglądać inaczej. Jednak to jest, jak już wspominałam, dystopia. Brunner jest zdecydowanym defetystą i swoją krytyką smaga wszystkich, nie dając im, jak na przykład Paolo Bacigalupi, nadziei, że człowiek się dostosuje, wyewoluuje („Ludzie piasku i popiołu”) lub wykorzysta technikę i genetykę, by ujarzmić przyrodę („Nakręcana dziewczyna”). Z drugiej strony jest to wielki, krytyczny manifest przeciw amerykańskiemu stylowi życia. Brunner dosadnie i bezpośrednio krytykuje konsumpcjonizm białego człowiek,plutokrację korporacyjną, eksportowanie amerykańskiego stylu życia, a także zadufanie Amerykanów, ich izolacjonizm i tą dumę, która nawet im ułatwia cierpienie z godnością. Poza tym zwraca uwagę na marketingowy sukces (ponoć) zdrowej żywności, wykorzystywanie lęków społecznych, nadużywanie działań firm ubezpieczeniowych, szkodliwość działań akcji humanitarnych, ekspansjonizm i konformizm, a przede wszystkim wytyka ciemną stronę natury ludzkiej; chciwość, zachłanność i krótkowzroczność.
Książka Johna Brunnera wstrząsnęła czytelnikami w latach siedemdziesiątych, wywołując szok wizją wyniszczonego świata. 44 lata później powieść nie straciła nic ze swojego strasznego wydźwięku, nadal szokuje i przeraża, trzyma w napięciu i zasiewa niepokój. Owszem pocieszający jest fakt, że wiele poprawiło się w ramach ochrony środowiska, ale jednak jeszcze więcej rzeczy się urzeczywistniło; Chińczycy w zatrutym Pekinie poruszający się w maskach, padające roje pszczół, boom zdrowej żywności, awaria reaktora w Czarnobylu i uszkodzenie Fukushimy, a także wiele, wiele innych. Proza Johna Brunnera, pomimo swojej ciężkiej formy, jest fenomenalna. „Ślepe stado” pomimo że minęło tyle lat, nadal jest aktualne i życzyłabym sobie, by było aktualne jeszcze przez wiele dziesięcioleci, ponieważ gdy jego świetność przeminie, oznaczać będzie to, że wszystko, co przepowiedział, urzeczywistniło się.
„Nie można winić ludzi, którzy nie słyszą ostrzeżeń, ale trzeba tych, którzy słyszą i nic nie robią” - to ostrzeżenie Johna Brunnera dla nas, dla ślepego stada.
Nic oprócz strachu
Powieść zatytułowana Nic oprócz strachu otwiera trylogię, której bohaterką jest komisarz policji Anna Lindholm. To Polka, która w młodości wyjechała do Szwecji, tutaj wyszła za mąż, znalazła pracę i osiadła na stałe.
Autorka powieści Magdalena Knedler to recenzentka, redaktorka współpracująca z portalami literackimi, wyróżniona za powieść Pan Darcy nie żyje nagrodą Emocje 2016 przyznawaną przez Radio Wrocław Kultura.
Nowa powieść autorki to kryminał, w który wpleciono wątki obyczajowe z życia osobistego głównej bohaterki, a ponieważ to życie ostatnio mocno się pokomplikowało, to jest o czym pisać.
Jak już wspomniałam, Anna Lindholm z pochodzenia Polka, mieszka i pracuje w Szwecji, choć uczuciowo nadal jest mocno związana z Helem, na którym się urodziła i wychowała. Tutaj także rozegra się sporo wydarzeń i przyznam, że takie połączenie Polski ze Szwecją było bardzo dobrym pomysłem.
Kobieta nie ma łatwego życia. Na skutek wypadku samochodowego jej mąż porusza się na wózku inwalidzkim, więc ich życie domowe uległo drastycznej zmianie. W dodatku Anna mocno zbliżyła się do swojego kolegi z pracy, co dodatkowo miesza jej w głowie. Ale to nie wszystko.
W więzieniu nagle umiera złapany przez Annę przestępca o pseudonimie Narcyz. Prawdopodobnie to on był pośrednio odpowiedzialny za wypadek Anny i jej męża, choć nie udało się tego udowodnić. To jednak nie koniec, bo choć Narcyz nie żyje, bohaterka zaczyna dostawać listy z cytatami z Oscara Wilde'a, a w jej otoczeniu zaczynają się dziać niepokojące rzeczy i giną ludzie powiązani z dawną sprawą.
Powieść zaczyna się dość mocnym akcentem, jesteśmy bowiem świadkami wypadku, który na zawsze zmieni życie Anny i jej bliskich. Gdy spotykamy ją ponownie, okazuje się, że relacje z mężem się skomplikowały, sprawy zawodowe stoją pod znakiem zapytania, a stare śledztwo nie pozwala o sobie zapomnieć. Zaczyna się więc bardzo obiecująco.
W kolejnych rozdziałach akcja toczy się w związanych z Anną miastach. Krążymy po Ystad, w którym Anna pracuje, następnie jedziemy na Hel, na ślub jej siostry, gdzie dojdzie do dramatycznych wydarzeń. Odwiedzamy Malmo, a nawet Wenecję, gdzie znajdujemy sekrety i poszlaki prowadzące nas od odkrycia tajemnicy, a co za tym idzie tożsamości sprawcy. To ostatnie okazało się dla mnie dość zaskakujące, ponieważ typowałam kogoś zupełnie innego.
Muszę przyznać, że mam mieszane uczucia co do książki. Głównie chodzi tu Annę, której zachowanie często mnie irytowało. Oczekiwałam doświadczonej, opanowanej pani komisarz, a tymczasem Anna, jak dla mnie, w ogóle taka nie jest. Emocjonalna, niespokojna, zamiast skupić się na sprawie, zastanawia się, co też czuje do niej kochanek i podskakuje na każdy najmniejszy hałas w domu. Jej słownictwo i wykrzyknikowy sposób mówienia nie pasowały mi zupełnie do jej wieku. Brakowało mi w niej tej chłodnej samokontroli, która pozwala trzymać nerwy na wodzy i pracować, a to co prywatne chować i trzymać w sobie. Wolałabym także (jak to napisać, żeby za dużo nie zdradzić), żeby cała intryga nie miała tak wiele wspólnego z życiem prywatnym bohaterki. Egocentryczny socjopata, w porządku, słynna diwa operowa, ciekawie. Lepiej jednak byłoby, gdyby dwie sfery życia Anny, czyli zawodowa i prywatna, nie zbliżały się do siebie aż tak bardzo. Zastanawiam się, jak teraz potoczą się dalsze losy bohaterki, no chyba że zawsze będą to sprawy tak mocno związane z nią i jej życiem prywatnym.
Generalnie powieść czyta się dość sprawnie, nie ma niepotrzebnych dłużyzn, a finał nawet zaskakuje. Tylko czy to wystarczy, by sięgnąć po kolejne tomy z Anną Lindholn w roli głównej? Trudno mi powiedzieć. Znam czytelników, którym powieść bardzo się podobała i już dopytują o kontynuację, dlatego myślę, że o czytelniczych gustach się po prostu nie dyskutuje. Jeśli ktoś lubi kryminały ze skandynawskim klimatem, ale z polskim posmakiem, to może sięgnąć po Nic oprócz strachu i przekonać się na własnej skórze, co i jak.
XI Dni Jakuba Wędrowycza 2016
Już w piątek (22 lipca) ruszają XI Dni Jakuba Wędrowycza.
Termin: 22-24 lipca 2016 roku
Miejsce: Zespół Szkół Publicznych im. Tadeusza Kościuszki
w Wojsławicach Kolonii 1 22-120 Wojsławice
Główny organizator
Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki „Cytadela Syriusza”
ul. Lwowska 12 20-128 Lublin
www.cytadelasyriusza.org
Zapowiedź: Danielle L Jensen "Ukryta łowczyni"
CZASAMI TRZEBA ZROBIĆ COŚ NIEMOŻLIWEGO
W mieście pod górą tyran sprawuje władzę absolutną. Jedyny troll, który byłby zdolny mu się przeciwstawić, został oskarżony o zdradę i uwięziony. Cécile uciekła z mrocznego Trollus, ale już wkrótce zdała sobie sprawę, że wcale nie znajduje się poza zasięgiem władzy króla i jego manipulacji Cécile mieszka z matką w Trianon i każdego wieczora występuje na deskach sceny operowej. Za dnia zaś niestrudzenie szuka Anushki, czarownicy, która przez pięć stuleci umykała trollom. A niezależnie od tego, czy zwycięży, czy poniesie porażkę, jej bliscy zapłacą wysoką cenę.
Konkurs - "Damy we fiolecie"
"Jest tylko jeden kłopot — tyrani rzadko kiedy pozwalają się dobrowolnie obalać."
NAGRODY W KONKURSIE
2 x "Damy we fiolecie"
ZADANIE KONKURSOWE
W maksymalnie 10 zdaniach napisz nam jaka jest Twoja wizja ustroju idealnego.
REGULAMIN
1. Konkurs przeznaczony jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników Secretum, z adresem korespondencyjnym na terenie Polski.
2. Każdy użytkownik może wysłać tylko jedno zgłoszenie.
3. Zgłoszenia należy przesyłać na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. w temacie pisząc: DAMY
4. W zgłoszeniu należy podać: odpowiedź na zadanie konkursowe i login użytkownika
5. Na odpowiedzi czekamy do 30 lipca, do godziny 23:59
6. Wyniki oraz lista zwycięzców zostaną podane w ciągu 10 dni od zakończenia konkursu
7. Nagrody zostaną wysyłane w ciągu 2 tygodni od otrzymania danych adresowych zwycięzców. W przypadku gdy nie podadzą ich w ciągu dwóch tygodni, nagroda przepada.
Sponsorem nagród konkursowych jest
wydawnictwo Novae Res
POWODZENIA!
Nagrody otrzymują:
Eileen
Er84
Serdecznie gratulujemy!