Z napisaniem tej recenzji zwlekałam o długo za długo, a to tylko z jednego powodu: nie lubię pisać o książkach, że są kiepskie. A ta niestety jest. I pisze to ktoś, kto klasyczne kryminały uwielbia, zaś Agatę Christie stawia za wzór tego rodzaju literatury, z pamięci jednocześnie cytując ukochanych “Dziesięciu murzynków”.
“Gra pozorów” to dwudziesty trzeci tom cyklu o Komisarzu Brunettim. Ponieważ jednak książka obejmuje zupełnie nową kryminalną aferę, to zupełnie nic nie przeszkadza w tym, by swoją przygodę z cyklem zacząć i od tego tomu. I - jak to w moim wypadku - na nim skończyć.
Byłabym niesprawiedliwa pisząc, że książka jest zła. Nie jest. To klasyczny kryminał, w którym mamy sprawiedliwego gliniarza z mniejszymi lub większymi problemami osobistymi i rozterkami moralnymi, przestępstwo (a nawet kilka), trochę krwi, piękną żonę gliniarza, wkurzającego szefa i intrygę. No niby wszystko jest, tylko co z tego, skoro akcja się wlecze, postaci mimo ewidentnych starań autorki raczej irytują niż budzą sympatię, o samym identyfikowaniu się z nimi nawet nie wspominając. A szkoda bo sam pomysł zapowiada się wręcz fenomenalnie. Akcja powieści zaczyna się w momencie, gdy komisarz Brunetti zostaje wezwany do weneckiej Biblioteki Merula, gdzie ktoś wyrywa karty ze starodruków, niszcząc je i tym samym narażając bibliotekę na ogromne straty finansowe. Przyznacie, że każdy mól książkowy od razu zaczyna mieć wyższe ciśnienie i pała żądzą złapania bandyty, tyle że autorka nie potrafi tych uczuć wykorzystać. Powieść dalej snuje się jak opowieść ciotki Zośki o pobycie w Ciechocinku, czyli przez grzeczność człowiek słucha (tu czyta) i modli się, żeby koniec nadszedł szybko (ewentualnych czytelników recenzji z interesująco opowiadającą ciotką Zośką na stanie przepraszam, wszelkie podobieństwa i imiona są przypadkowe). I nawet pojawia się nadzieja na jakieś przyśpieszenie akcji, gdy nagle oto trupem pada jedna z istotniejszych postaci, ale tempo zdarzeń wokół tegoż trupa nadzieję zabija równie szybko i równie skutecznie. Ostatecznie komisarz Brunetti szczęśliwie rozwiązuje zagadkę i wyrwanych stronic i samego trupa, co cieszy czytelnika równie mocno jak i jego samego, bo oto powieść dobiega końca.
Zdaję sobie sprawę, że niniejszy tekst może obruszyć fanów cyklu Donny Leon, bo i spodziewam się, że skoro autorka stworzyła tak wiele powieści o komisarzu Brunetti, to z pewnością ma on wierną rzeszę czytelników czekających na każdą kolejną przygodę dzielnego policjanta. Tyle, że dla mnie miarą wielkości cyklu jest to, że rozkochuje w sobie nawet wtedy, kiedy sięgnie się po przypadkowy tom, a ta powieść u mnie tego efektu nie wywołała. Polecam ją zatem chyba jedynie fanom powieści, zaś przypadkowy czytelniku, ty pamiętaj: nie każda autorka kryminału to Agata Christie.
-
Autor:
Donna Leon
-
Tytuł oryginału:
By its cover
-
Seria:
Komisarz Brunetti
-
Tom:
23
-
Wydawnictwo:
Noir sur Blanc
-
Gatunek:
kryminał
-
Data wydania:
czwartek, 08 czerwiec 2017
-
Ilość stron:
296
-
ISBN:
9788365613264
-
Oprawa:
miękka
-
Ocena:
2/6
Dział:
Książki