listopad 22, 2024

piątek, 12 listopad 2010 11:16

Waleczny rycerz

By 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

W trakcie lektury pięciuset z okładem stron nie opuszczało mnie zdumiewające przeświadczenie, że czytam historię wymyśloną, że człowiek taki, przepełniony cnotami wszelakimi jak William Marshall, nie miał prawa istnieć. Nawet wtedy, w czasach po stokroć bardziej rycerskich, niż jakikolwiek okres historyczny, który nastąpił potem.

Przecież to samo sedno średniowiecza, epoki opartej na mieczu i krzyżu. Czas krucjat, Ryszarda Lwie Serce i Robin Hooda, działającego „charytatywnie” współcześnie do Williama Marshalla, a o którym autorka niecnie nie wspomniała nawet słówkiem. Czas ideału, cnoty i rycerskości. Lecz nawet sam główny bohater sprawiał momentami wrażenie istoty niemalże boskiej, a przez to nie do końca rzeczywistej. Mężczyzna doskonały pod każdym względem, waleczny, zwycięski, dworny.

William Marshall. W posłowiu autorka zarzeka się, że nie miała na celu stworzenia biografii tej ikony Albionu, a jedynie opowieść, przy której przyjemnie spędziłoby się czas. W pewnym sensie się jej to udało. „Waleczny rycerz” każdą swoją stroną przypomina rasowe przygodowe czytadło, bez złych konotacji z użytym słowem. Bohater przeżywa przygody, zmaga się z problemami, walczy z ludzką zawiścią. W pewnym sensie, bo jednak opowieść dotyczy postaci historycznej, a i miejsca, w których się obraca, oraz bohaterowie drugiego planu są znane z przeszłości. Być może dałoby radę jeszcze bardziej zbeletryzować sir Williama, dodając mu fikcyjnych przygód, ale to już by nie był ten William Marshall, wzór cnót – zmieniłby się, stałby się sztuczny. Rozwijając zaś wątki, książka, i tak spora, urosłaby do mało przyswajalnych rozmiarów. Kształt więc opowieści, złożonej z ciągu krótkich epizodów, opisujących poszczególne etapy życia bohatera, wydaje się opcjonalny, czytelnik zaś ma świadomość, że śledzi żywot osoby, która żyła przed wiekami i naprawdę kochała, nienawidziła, czuła.

Kronika najmężniejszego spośród rycerzy XII- i XIII-wiecznej Anglii rozpoczyna się gdy ma zaledwie pięć lat i staje się zakładnikiem króla Stephena w bitwie o Newbury. Brzmi groźnie i nie bez powodu. Król Stephen bowiem zapowiedział, o czym dowiadujemy się z historii, co jednak autorka nam oszczędziła, że w razie nie oddania zamku przez ojca, mały William wróci do domu, wystrzelony z katapulty. Na szczęście obyło się bez tragedii, a samo zdarzenie pod Newbury Castle było jedynie złym początkiem wspaniałej kariery. Oddany władcy przez ojca, otrzymuje o wiele większe możliwości niż jego rodzeństwo. Obrasta w godności u samego źródła władzy, w nie byle jakim otoczeniu. Stopniowo z podrzędnego, młodego rycerza staje się ulubieńcem Eleonory Akwitańskiej, wychowawcą jej dzieci ze związku z Henrykiem II Plantagenetem, lordem a w decydującym momencie książki sędzią, sprawującym rządy w imieniu bawiącego poza granicami kraju kolejnego władcy. Postaci, wśród których się obraca, są nietuzinkowe. Prócz wcześniej wspomnianych, to również Henryk, zwany Młodym Królem, ale i Ryszard Lwie Serce i Jan bez Ziemi, złączeni tą samą krwią i niczym innym, toczący ze sobą ustawiczne boje. W tym kręgu ciągłych wojen, ale i knowania ludzi z królewskiego otoczenia musiał się odnaleźć William. Jak niezwykłą był postacią, że dając odpór intrygom, zdołał przetrwać, nie sprzeniewierzając się wyznawanym wartościom, a jednocześnie składając przysięgę wierności następującym po sobie władcom, z których każdy kolejny szczerze nie cierpiał swego poprzednika, po koronowaniu zaś wprowadzał na dworze nowe porządki, łącznie z nowymi ludźmi. A intryganci wytaczali przeciw rycerzowi najcięższe działa – wiemy o tym z kart historii. Niesłuszne podejrzenie o romans z królową Małgorzatą, małżonką Henryka Młodego Króla… Podejrzenie o targnięcie się na życie Ryszarda, przyszłego króla Anglii… Knucie przeciw zwierzchności, ktokolwiek by nią nie był, wysysane za każdym razem z resztą z palca…

Niezwykła postać i świetna o niej opowieść, która w pełni oddaje jak żyło się niegdyś i jakim wartościom składano hołd. Polecam szczerze.

Czytany 1861 razy
Więcej w tej kategorii: « Zbieracz Burz, t.2 Sztejer »