Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi
Parch Darmowe opowiadanie z uniwersum "Dopóki nie zgasną gwiazdy"
SQN Imaginatio wypuściło darmowego e-booka z opowiadaniem Piotra Patykiewicza, pt. Parch. Tekst można pobrać już w tym momencie na platformie Virtualo.pl, ale wkrótce będzie ogólnodostępny. Parch to osobna historia osadzona w spustoszonym tajemniczym Upadkiem świecie znanym z kart powieści „Dopóki nie zgasną gwiazdy" wydanej przez SQN w zeszłym roku.
Gregor i tajemne znaki
„Gregor i tajemne znaki" to książka, po którą z pewnością sięgnie każdy, kto miał styczność z poprzednimi tomami. Jeżeli jednak, drogi czytelniku, ominęła cię ta lektura, to koniecznie musisz nadrobić braki!
Z małego, przerażonego, białego szczurzątka Mortifer wyrósł na bardzo głupiego, ogromnego, młodego szczura. Gregor wie już, że będzie miał z nim problemy, a przypuszczenie to potwierdza się kiedy jego zgryźliwy nauczyciel szczur Ripred znika. Na domiar złego przyjaciele królowej Luksy, chrupacze, wysłały wezwanie o pomoc, a potem nagle słuch po nich zaginął. Gdy towarzysze wyruszają sprawdzić co się stało, na ich drodze pojawiają się setki martwych, mysich ciał. Czy kruchy pokój runie, a w Podziemiu znów rozpęta się wojna? I jaka jest tym razem rola wojownika oraz tajemniczych przepowiedni?
Seria spod pióra Suzanne Collins przypomina mi nieco „Grę o tron" - nie można za bardzo przywiązywać się do bohaterów, gdyż niestety często umierają. Na szczęście mimo wszystko jest to powieść dla młodszych czytelników i chyba tylko dzięki temu główni bohaterowie wydają się być bezpieczni. Stworzony przez pisarkę mroczny świat jednak niezwykle wciąga. Przygody Gregora i jego przyjaciół są po prostu niesamowite. Może właśnie to, że są takie niebezpieczne i realistyczne sprawia, że od książki nie sposób się oderwać.
Niektórzy bohaterowie mają dobre serca i działają w słusznej sprawie, inni niekoniecznie. Czasami ktoś posiada wąski punkt widzenia, a jego świat jest bardzo hermetyczny. Postacie w „Kronikach Podziemia" mienią się setkami barw - zupełnie tak jak w prawdziwym życiu.
Z dość poważną i mroczną rzeczywistością związane zostały jednak również komiczne elementy jak na przykład przepowiednie Sandwitcha. Humor Suzanne Collins jest dość czarnym humorem, mimo wszystko jednak nie można go pisarce odmówić. Tak samo zresztą jak i lekko pióra. Przygody Gregora czyta się błyskawicznie i właściwie nie sposób określić kiedy trafiło się z pierwszej na ostatnią stronę.
Cala seria wydana została w tej samej, ładnej i dopracowanej szacie graficznej. Tłumaczenie Doroty Dziewońskiej jest znakomite, a również i redakcja spisała się bez zarzutów. „Kroniki Podziemia" stanowią doskonały przykład na to jak można (i powinno się) wydawać książki.
„Gregor i tajemne znaki" to już czwarta podróż do Podziemia, a po przeczytaniu książki muszę przyznać, że nie mogę doczekać się piątej, finałowej części. Już teraz chciałabym wiedzieć co wydarzy się dalej! Całą serię oczywiście serdecznie wszystkim polecam - to cykl, po który naprawdę warto sięgnąć. Lektura porywa czytelnika do zupełnie innego świata i zamyka go w nim na wiele, cudownych godzin. Ani minuty czasu spędzonego w towarzystwie Gregora i jego przyjaciół nie można zaliczyć do straconych.
Akademia Dobra i Zła: Świat bez książąt
Po drugi tom „Akademii Dobra i Zła" sięgnęłam niemal natychmiast po pożegnaniu się z pierwszą odsłoną cyklu. Zaskakujące zakończenie tej historii po prostu nie pozwalało mi dłużej czekać. Intrygująco przeprowadzona przez Soman Chainani fabuła oraz dekonstrukcja znanych schematów kazały o sobie opowiadać i zachęcać innych do zapoznania się z tą pozycją. Muszę jednak przyznać, że nawet pierwszy tom tegoż cyklu nie był w stanie przygotować mnie na niesamowitość – zwłaszcza z perspektywy kulturoznawczej – tomu drugiego, czyli „Świata bez książąt".
Okładka kolejnej powieści Chainani jest bardzo podobna do poprzedniej. Tak, jak w zabawie „znajdź różnicę" najważniejsze zmiany w grafice widać w chwili, gdy położy się oba tomy obok siebie. Dopiero wtedy zaczyna się robić naprawdę niepokojąco. Dlaczego bowiem ciemnego łabędzia oplata wąż? Z jakiego powodu jego biały brat otoczony jest przez uroczo błękitne, acz niepokojące motyle? Gdzie podziały się dwa odrębne szkolne budynki i co sprawiło, że spokojna tafla wody z pierwszej okładki zmieniła się we wzburzoną, krwistoczerwoną toń? Czyżby prawdziwie mroczna historia dopiero się rozpoczynała?
Sophie i Agatha wróciły do Gavaldonu. Ich baśń skończyła się zupełnie inaczej niż zwykło się to dziać – zamiast księcia Agatha wybrała przyjaciółkę. Początkowo w rodzinnym miasteczku dziewczynki traktowane są jak bohaterki albo swego rodzaju sławy, jednak z czasem entuzjazm gavaldończyków stygnie. Dodatkowo ojciec Sophie nie zamierza dłużej czekać na zgodę córki, by móc się ponownie ożenić. Być może za sprawą rodzinnych zawirowań, być może z powodu zmniejszającego się dziewczynkami zainteresowania, a być może dlatego, ze Agatha i Sophie uświadamiają sobie jaka nudna przyszłość czeka ich w Gavaldonie – zaczynają marzyć o alternatywnym zakończeniu ich baśni. Niestety (albo i stety) niektóre marzenia zaskakują swoim nagłym spełnieniem się. Wkrótce więc przyjaciółki raz jeszcze trafiają do Akademii. Z tą jednak różnicą, że teraz panują w szkole (nie tylko w niej) zupełnie inne zasady. Zainspirowane wyborami Agathy i Sophie uczennice oraz księżniczki na całym świecie postanowiły wyzwolić się wreszcie z pęt konwenansów. Od teraz panują dziewczęta i nie każdemu się to podoba...
To po prostu niesamowite. Niesamowite, jak oryginalnej dekonstrukcji baśni dokonała Saman Chainani. Patriarchalne układy poszły w odstawkę, a ich miejsce zajęła matriarchalna rzeczywistość. Wreszcie baśniowe księżniczki przestały być kapryśnymi diwami, owiniętymi w warstwy tiuli; w miejscu wyrafinowanych fryzur pojawiły się u nich odważne, odzwierciedlające osobowości stylizacje; zamiast przestrzegać diety i żywić się korzonkami, bez wyrzutów sumienia zaczęły pozwalać sobie na odrobinę słodkich przyjemności. Brzmi to koszmarnie stereotypowo, prawda? Jakby Chainani z jednego schematu wkroczyła w drugi. Nic bardziej mylnego! Zasadniczą nowością w „Świecie bez książąt" jest wolna wola dziewcząt. Nie muszą być ani księżniczkami, ani ciemnymi charakterami. Nikt nie zmusza ich ani do obcinania włosów, ani zmiany kreacji. Emancypacja to tutaj właściwe słowo. Tak, w baśniowym świecie kobiety przestały w końcu pełnić rolę pustego acz urodziwego dodatku do księcia i wzięły sprawy w swoje ręce.
Oczywiście bardzo szybko okazuje się, że taki układ sił również ma swoje wady (że nie wspomnę o bardzo wątpliwym moralnie dochodzeniu do tegoż wyzwolenia, czyli mordowaniu np. swoich mężów-królów, by przejąć władzę). Szczególnie w sytuacji Agathy, która po powrocie do Akademii – jakkolwiek wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że nie jest to dobry pomysł – nieustannie zastanawia się, jak wyglądałoby jej życie u boku ukochanego księcia.
Bohaterowie „Świata bez książąt" ponownie przechodzą przemiany i raz jeszcze każą poważnie zastanawiać się nad swoimi charakterami. Trudno powiedzieć, kto tutaj ma rację, a kto nie; kto jest zły, a kto dobry. Głębokie przemiany w świecie przedstawionym sprawiają również, że trudno się w nim odnaleźć. Wcześniej ukonstytuowane zasady w większości nie mają już racji bytu. Nawet kadra dyrektorska nie wygląda już tak samo. To oczywiście dodatkowo intryguje i wzmaga zainteresowanie czytelnika, niemniej wciąż głównym punktem, który sprawia, że nie można się od tej lektury oderwać, jest mnogość kreatywnych zwrotów akcji, sekretów, intryg i tajemnic. Tutaj nigdy niczego nie można być pewnym. Co udowadnia chociażby zakończenie „Świata bez książąt" – naprawdę niesamowite!
Z czystym sercem polecam drugą odsłonę tego cyklu z równym zapałem, co pierwszą. To niecodzienne podejście do baśni, które przemyca niezwykłą ilość informacji o historycznych i współczesnych przemianach społecznych i kulturowych. Pod płaszczykiem lekkiej historyjki skrywa się opowieść o postrzeganiu seksualności; pozycji człowieka w świecie z perspektywy płci, którą reprezentuje oraz trudności postępowania zgodnie z etyczną i moralną poprawności. „Świat bez książąt" to także historia o dorastaniu i zmianach z nim związanych, które – by pójść dalej – koniecznie trzeba zaakceptować. Choć to nie zawsze łatwe.
Hubal
Za co ja Cię kocham Komudo?! Zapewne za fantastyczne wyczucie, dobór tematów oraz niesamowitą wyobraźnię. A przede wszystkim za całkowitą i bezapelacyjną niezawodność!
Kim był Henryk „Hubal" Dobrzański? Jego postaci na pewno nie trzeba przedstawiać znawcom polskiej historii. A całej reszcie polecam po prostu zapoznać się z powieścią Jacka Komudy pod tytułem „Hubal" bo chyba nikt piękniej nie opowie Wam o tym zasłużonym dla naszego kraju człowieku – bynajmniej ja, po lekturze, się na to nie odważę. Tym bardziej, że Komuda kreśli przed czytelnikami postać człowieka realnego, prawdziwego, ponoszącego katastrofalne porażki i wielkie sukcesy. Autor takich powieści jak wyśmienita „Czarna bandera", czy wspaniały „Zborowski" stworzył opartą na faktach opowieść, która wzrusza i uświadamia, a przede wszystkim, pokazuje czym dla poprzednich pokoleń był honor oraz ojczyzna.
Przypomnijcie sobie wszystko co do tej pory słyszeliście o wkroczeniu w 1939 roku wroga na tereny Polski, a następnie pozwólcie by Komuda Wam to pokazał. Bombardowany kraj; wciąż przesuwające się linie frontu; panika gdy kolejne rozgłośnie radiowe milkną oraz krew, która wsiąka w ziemię... Jednym z walczących za zaatakowaną Polskę jest właśnie major Henryk Dobrzański. Typ niepokorny, kochający swój kraj ponad wszystko... ponad własne życie. Jego legenda po raz kolejny rodzi się na kartach tej powieści.
Komuda ma niesamowity i wyjątkowy dar kreowania postaci. Doskonale potrafi budować charaktery swoich bohaterów, dzięki czemu szybko stają się oni bliscy czytelnikom. Trudno mi stwierdzić, czy bazowanie na ludziach, którzy kiedyś ta ziemia nosiła, o których wciąż żywa jest pamięć, było dla niego wyzwaniem, ale jeśli tak było to wyszedł z niego obronną ręką. Jego styl nie jest zbyt wylewny. Nie stosuje poetyckich opisów, które mają pomóc czytelnikowi wyobrazić sobie świat przelany na papier. U niego żywe są emocje. To one opowiadają nam te historie. Nie inaczej jest w powieści „Hubal". Już od pierwszych stron można wyraźnie wyczuć napięcie, które nie jest kreowane niepotrzebnym i tandetnym słownym patosem. Technicznie bardzo dobrym i porządkującym kolejne strony dodatkiem są noty zamieszczone przed kolejnymi rozdziałami, które pokrótce wprowadzają czytelnika w wydarzenia rozgrywające się w danym czasie w kraju. Choć nie stanowią one zbyt dużego materiału źródłowego doskonale sprawdzają się w roli punktów kontrolnych, dzięki którym czytelnik jest w stanie błyskawicznie odnaleźć się w chronologii zdarzeń.
Powieść „Hubal" to nie tylko fantastyczna historia wojenna. To dowód na to, że Polacy są dumni ze swojej historii, a opowieści zawarte w książkach takich jak: „Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk, „Harda" Elżbiety Cherezińskiej, czy właśnie „Hubal" wzbudzają powszechne zainteresowanie, nawet jeśli publikacje te nie zawsze pokazują wyidealizowane obrazy. Wracając do pytania zawartego na wstępie tego tekstu mogę jedynie potwierdzić, że kocham Cię Komudo za to serce, które zostawiasz czytelnikom między okładkami.
Jason Lewis awansowany do stałej obsady nowej nadprzyrodzonej serii NBC "Midnight, Texas"
NBC tym razem postanowiło zmierzyć się ze światem "Supernatural" - do swojej ramówki na 2017 rok dołaczyło właśnie dramat z elementami nadprzyrodzonymi, zatytułowany "Midnight, Texas".
Gdzie jest Mia?
Oddech Jacka był wolny i miarowy. Nie musiałam na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że zasnął. Ale w gruncie rzeczy nie miało to znaczenia, bo nawet gdyby nie spał, nie zniósłby i połowy tego, co się we mnie kotłowało. I nie wierzcie w to, co mówią – z dna studni nie można zobaczyć gwiazd.
Boję się, że w końcu przestanę pamiętać jej zapach, dotyk jej włosów na policzku. Złości mnie myśl o tym, że mogłabym o niej całkowicie zapomnieć. Ten rodzaj złości można znieść tylko do czasu, dopóki coś w tobie nie pęknie.
Musze przyznać, iż książka „Gdzie jest Mia?" poruszyła mną dogłębnie. Alexandra Burt porusza w niej nie tylko temat uprowadzenia dziecka, ale również odrzucenia i tego, jak wydarzenia w dzieciństwie mogą mieć wpływ na nasze zdrowie psychiczne w przyszłości. Pokazuje jak media mogą kreować społeczne poglądy na dziejące się wydarzenia, jak z ofiary można stać się podejrzanym.
Estelle Paradise to matka, która straciła dziecko. Jest to kobieta cierpiąca na psychozę poporodową, która nie otrzymała pomocy kiedy był jeszcze na to czas. I nagle zostaje znaleziona na wpółżywa w wąwozie, a jej siedmiomiesięczna córeczka zaginęła. Wszystko wskazuje na to, że to właśnie Stelle skrzywdziła swoje dziecko, a teraz próbuje ukryć wszystko zasłaniając się amnezją. Odwraca się od niej mąż. Media robią z niej dzieciobójczynie, mimo braku twardych dowód. Zostaje sama ze swoimi paranojami, dziurą w pamięci i dogłębnym pragnieniem odnalezienia córki. Jednak czy ona naprawdę zaginęła? Czy ona w ogóle jeszcze żyje? Czy urojenia naprawdę są tylko urojeniami czy, czy może urywkami brutalnych wspomnień? Ostatecznie bohaterka zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem rzeczywiście nie stoi za zniknięciem swojego dziecka. W przypomnieniu sobie prawdy pomaga jej psychiatra specjalizujący się w pracy z pamięcią.
Sposób w jaki Alexandra Burt przedstawia nam historię Estelle Paradise i jej córki Mii, jest naprawdę bardzo dobry. Pierwszoosobowa narracja pomaga nam się wczuć w rolę głównej bohaterki, „wgryźć" w jej sposób myślenia i heroiczne próby odzyskania utraconych wspomnień. Czyta się ją dość lekko i szybko, a ostatecznie rozwiązanie sprawy zniknięcia dziecka nie jest tak oczywiste, jakby mogło się wydawać. Na pewno sięgnę po kolejne książki pani Burt, jeśli jeszcze jakieś się pojawią. A do „Gdzie jest Mia?" z pewnością wrócę za jakiś czas.
Dobra matka
W dobie Internetu, w którym każdy chwali się tym, co dzieje się w jego życiu praktycznie nie ma mowy o zachowaniu jakiekolwiek prywatności. Chyba każdy z nas zna kogoś, kto w Internecie dokładnie relacjonuje przebieg swojego dnia, etapy dorastania swoich pociech i tym podobne. Jakie konsekwencje może mieć opisywanie każdej minuty z życia nie tylko swojego, ale także własnego dziecka? Jaki związek mają takie posty z morderstwami kolejnych kobiet?
W Warszawie zaczynają ginąć młode matki, każda z nich aktywnie chwaliła się tym, co akurat słychać u niej i jej rodziny. Wszystkie kilka dni przed zbrodnią dostały tajemniczą wiadomość o treści „Bądź dobrą matką" i ją zbagatelizowały. Jak z tą sprawą poradzi sobie policja? I ile kobiet zdoła zabić morderca? Zagadkę będą musieli rozwiązać opanowany Sławek Tomczyk i impulsywna Agata Górska, kobieta po przejściach. Przy śledztwie na jaw wyjdzie również bolesna przeszłość, z którą policjantka postanowi zmierzyć się raz na zawsze.
W tej książce wyjątkowo przypadł mi do gustu styl pisania. Powieść czyta się niezwykle łatwo, szybko i przyjemnie. Do gustu bardzo przypadła mi okładka. Jest minimalistyczna i nie zdradza zbyt dużo o samej fabule. Myślę, że zwraca uwagę wielu fanów powieści detektywistycznych i kryminalnych. Zdecydowanym plusem jest niezwykle wartka akcja i nagłe zwroty wydarzeń. Bohaterowie szybko zdobyli moją sympatię i z pewnością chętnie przeczytam kolejne książki z ich udziałem. Motywy postępowania zarówno policjantów jak i złoczyńcy są skonstruowane tak, że spokojnie można w nie uwierzyć. Dodatkowo opisując śledztwo Małgorzata Rogala zadbała o to, aby nie ujawniać nam wszystkiego, przez co sami możemy zabawić się w detektywów i wytypować zabójcę. Czytając kolejne strony kilkukrotnie podejmowałam to wyzwanie, za każdym razem wysnuwając inne wnioski. Poznając kolejne wątki śledztwa zmieniał się również mój punkt widzenia i cała teoria nagle traciła sens. Chwilami zatrzymywałam się, żeby przeanalizować to, czego właśnie się dowiedziałam. W tej książce każdy szczegół tak naprawdę ma znaczenie!
Książka po przeczytaniu nakłania nas do refleksji na temat naszej prywatności, a raczej tego czy przypadkiem zbytnio jej nie naruszamy. Zwraca naszą uwagę na to, że tak naprawdę większość z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, iż to co wrzucimy do sieci może trafić w niepowołane ręce. Chcąc podzielić cię tym co robimy sami dostarczamy mnóstwo informacji komuś, kto może chcieć wyrządzić nam krzywdę. Myślę, że duża część rodziców, którzy chwalą się zdjęciami swoich maluszków powinna sięgnąć po tą książkę i poważnie przemyśleć swoje zachowanie, natomiast starszych zastanowić się czy profile w takich serwisach jak na przykład Facebook są dla nich odpowiednie.
„Dobra matka" to moim zdaniem bardzo dobra powieść, która poza ciekawą fabułą przekazuje nam coś więcej. Stwierdziłabym nawet, że jest taką naszą ostrzegawczą wiadomością, przez którą zaczniemy mieć umiar w tym co udostępniamy w Internecie. Tą pozycję polecam tak samo dorosłym jak i nastolatkom, myślę, że obydwie te grupy poza kawałkiem przyjemnego kryminału mogą wyciągnąć coś więcej.
"Aztekowie" - przedsprzedaż!
Osadnicy: Narodziny Imperium to karciana gra, w której gracze wcielają się w role przywódców jednej z czterech wspaniałych cywilizacji. W ciągu 5 rund, gracze będą odkrywać nowe tereny, wznosić budowle, wytwarzać i handlować surowcami, najeżdżać wrogów, a wszystko po to, aby zdobywać punkty zwycięstwa.
"Miasto Szpiegów: Estoril 1942"
Estoril to małe miasteczko w Portugalii nieopodal Lizbony. Otaczają je piękne plaże, pogoda zawsze dopisuje, a ludzie mogą bawić się w kasynach i gościć w luksusowych hotelach. Z tego właśnie powodu w czasach drugiej wojny światowej mieścina ta przyciągała całe tłumy intrygujących person: królów, książąt, dyplomatów i wysoko postawionych polityków. Wszystkie te osobistości miały ze sobą coś wspólnego. W tych niespokojnych czasach parały się szpiegostwem.
Przekłuwacze
Jeśli nie wyobrażacie sobie fantastyki bez smoków, magii czy nadnaturalnych stworzeń, to jeszcze raz zastanówcie się nad swoją definicją. Mariusz Kaszyński udowadnia, że pomimo braku tych elementów, książka nadal może zasługiwać na to, by należeć do wcześniej wspomnianego gatunku, a do tego doskonale nas bawić.
Trafiamy do Strefy, krainy w kształcie sześcianu, którą nękają burze entropiczne. Są one tak niebezpieczne, że spotkanie z ich wyładowaniami grozi śmiercią, co wcale nie należy do rzadkości. Na dodatek trudno się przed tym niebezpieczeństwem w pełni zabezpieczyć. Między innymi właśnie ze względu na owe burze ludzie stronią od podróży i żyją w osadach nazywanych gniazdami. Główny bohater powieści to siedemnastoletni Marki syn wodza jednego z gniazd. Jego świat przypomina znane ze średniowiecza osady. Chłopcu bardzo szybko przyjdzie dojrzeć, kiedy jego dom rodzinny zostanie zrównany z ziemią. Cudem uniknie również śmierci z rąk tamtejszego władcy. Nie mając już nic co mogłoby go zatrzymac, chłopak wyrusza w podróż, razem ze swoim niedawno poznanym opiekunem, tajemniczym Szymonem Wiarołomcą.
Pierwsze z pytań, które rodzi się w naszej głowie podczas zderzenia z tym światem to czym jest bariera i skąd się wzięła? Na samym początku wiemy jedynie, że pisana historia świata sięga 400 lat i wspomina o ludziach ze skrzydłami i latających miastach. Gdzieś w tle przewijają się również legendy o Przekłuwaczach, pradawnych istotach, które przywołuje zapomniana sztuka elektryczności. O samej Strefie również nie wiemy zbyt wiele, prócz tego, ze kraina ma kształt sześcianu. Z czasem dowiadujemy się, że poszczególne krainy okalają morza magmy i góry. Są też wcześniej wspomniane burze entropiczne. W tych realiach ludzie starają się egzystować w różny sposób. Za sprawą podróży poprzez pozornie nieprzekraczalne ściany stanowiące bariery, poznajemy trzy różniące się między sobą krainy. W tej różnorodności przyjdzie nam przeżyć liczne przygody. Światy Kaszyńskiego są interesujące choć pełne przemocy i realizmu. W pewnych aspektach blisko im do naszej rzeczywistości i może dlatego tak łatwo nam się utożsamić z bohaterami. Skoro już o bohaterach mowa, to główne postaci są interesujące i chętnie towarzyszymy im w ich wędrówce. Intryguje zwłaszcza Szymon, który za najwyższą wartość uważa wiedzę i zrobi wszystko by ją zdobyć. Z innej strony jest pełen świadomości, względem tego jakie jest życie. Jego przeciwieństwo stanowi Marki, ciągle jeszcze patrzący na świat w sposób idealistyczny i kierujący się moralnością w każdej sytuacji. Bohaterowie, którzy dołączą do nich w dalszej podróży również reprezentują nieco inne światopoglądy, co stanie się powodem rozlicznych konfrontacji.
Książka podzielona została na trzy części, każda z nich kreśli losy innych mieszkańców Strefy. Przedstawione światy znacznie różnią się od siebie. Pierwsze dwie części książki czyta się jednym tchem. Akcja wciąga, jest ciekawa i dynamiczna. W naszej głowie rodzą się rozliczne pytania, na które chcemy jak najszybciej otrzymać odpowiedź. Dodatkowo wciąga nas wykreowany świat, dość różny od naszego, a jednocześnie tak bardzo podobny w pewnych aspektach. Autor tworzy liczne wątki, pośród których znajdziemy między innymi miłość, problem poszukiwania prawdy, czy wątek dotyczący dyktatury i ślepego posłuszeństwa władzy i wierze. W tym świetcie magii nie uświadczymy, są natomiast wcześniej wspomniane nierealne postaci Przekłuwaczy, czy tajemnicze studnie, które przeczą prawom fizyki. Całość podana została lekkim językiem z ciekawymi dialogami. Rysę stanowi niestety trzecia część książki, zaprezentowany świat co prawda posiada spory potencjał, jednak efekt końcowy nieco nas rozczarowuje. Dialogi również wydają się nieco przydługie.
Gdyby cała książka była utrzymana na tym poziomie i w tym tempie co jej dwie pierwsze części, to nie wahałabym się ją nazwać genialną, niestety pod koniec koncept nieco się rozchodzi, nie udaje nam się uzyskać odpowiedzi na wszystkie z dręczących nas pytań, a trzecia kraina nie intryguje już aż tak jak pierwsze dwie. To jednak absolutnie nie przekreśla "Przekłuwaczy". Zbyt trudno mi zapomnieć, jak bardzo ta książka mnie wciągnęła, a 700 stron powieści dało mi kilka godzin świetnej zabawy. Jeśli jeszcze nie wiecie po jaką lekturę warto sięgnąć tego lata, to polecam!