Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi

piątek, 28 kwiecień 2017 15:22

Dziewczyna z pociągu

Zacznę od tego, że nie czytałam książki Pauli Hawkins, na której podstawie powstał scenariusz filmu. W mojej opinii nie będzie więc porównań ani żadnego podparcia literaturą. Skupiam się tylko i wyłącznie na powstałej ekranizacji.

„Dziewczyna z pociągu” nie jest typowym kryminałem, to raczej film psychologiczno-obyczajowy z elementami thrillera. Dodatkowo nakręcony został w taki sposób, że przypomina rozsypane puzzle, z których krok po kroku, element po elemencie, składamy pełen obrazek. Główna bohaterka obserwuje życie innych ludzi, zazdroszcząc im i nie wiedząc, że oni również, tak jak ona sama, nie są szczęśliwi. Każdy ma swoje smutne sprawy i mroczne tajemnice. Każdego kiedyś kopnął przewrotny los.

Film jest przejmujący i smutny. Być może smutny aż do przesady, gdyż traumatyczne wydarzenia z przeszłości ścigają się z tymi teraźniejszymi. Został za to świetnie nakręcony, jest przejmujący, a odegrana przez Emily Blunt rola sprawia niesamowite wrażenie. Jak można być tak bardzo nieszczęśliwym, zaplątanym we własne życie i zdesperowanym? Jak można upaść tak nisko? Co ciekawe mimo tej całej beznadziei i nieszczęśliwych wydarzeń potrafię odnaleźć w fabule jakiś promień słońca i nadzieję, nawet dla tych, którzy już zupełnie ją stracili.

Mimo dobrej realizacji i solidnej gry aktorskiej film był dość monotonny i nudny. Odniosłam wrażenie, że historia jest mocno naciągana. Fabuła ułożyła się całkiem logicznie, ale ani przez chwilę nie przestała sprawiać wrażenia wymuszonej. Tak jakby jej twórca (twórczyni, jeśli była wierną ekranizacją książki) na siłę starał się zszokować swoich widzów (czytelników). Początkowo byłam zachwycona. Wszystko działo się powoli, bez przerwy towarzyszyły nam przemyślenia głównej bohaterki, jej tęsknota i wiele innych, głębokich emocji. Później jednak zapanował chaos i tak jak zazwyczaj lubię rozwiązywać zagadki, tak tu tej zagadki w ogóle nie było. Wydarzenia nazwałabym raczej niefortunnymi zbiegami okoliczności.

Podsumowując - uważam, że „Dziewczyna z pociągu” to dobrze zrealizowany film z kiepską podstawą fabularną. Niestety, gdy te dwie rzeczy nie idą ze sobą w parze, to nie ma szans, by otrzymać cokolwiek ponadprzeciętnego. Także „Dziewczyna z pociągu” jest filmem mocno przeciętnym, ale nie aż tak, by nie warto go było obejrzeć. Choćby dla gry aktorskiej Emily Blunt czy Haley Bennett, która również doskonale wcieliła się w swoją wcale nie najłatwiejszą rolę.

Dział: Filmy
piątek, 28 kwiecień 2017 14:03

Deadpool Classic #01

Deadpool, w porównaniu do innych postaci ze stajni Marvela, po raz pierwszy zagościł epizodycznie na kartach komiksu całkiem niedawno, bo w 1991 roku. Od tamtej pory bohater ten (a raczej patrząc na jego wyczyny – antybohater) doczekał się nie tylko swoich własnych serii, ale również kinowej ekranizacji z Ryanem Reynoldsem w tytułowej roli.

Tym, którzy nie spotkali się do tej pory z postacią Deadpoola, spieszę wyjaśnić, iż ten pan w czerwono-czarnym kostiumie to Wade Wilson, były żołnierz i kolejny Kanadyjczyk (po Wolverinie), który padł ofiarą programu Weapon X. Posiada on skopiowany od Wolverine'a czynnik regeneracyjny, który umożliwia mu praktycznie kompletną regenerację ciała, łącznie z odrastaniem odciętych kończyn. Od pozostałych superherosów wyróżnia go nie tylko zamiłowanie do przemocy, cięty język i niestabilność psychiczna, ale przede wszystkim świadomość bycia bohaterem komiksu (czy filmu). Jego twórcami są: rysownik Rob Liefeld oraz scenarzysta Fabian Nicieza.

deadpool sins

Nakładem wydawnictwa Egmont, na polskim rynku ukazał się ostatnio album „Deadpool Classic”. W grubym, pierwszym tomie, liczącym 252 strony znajdziemy cztery opowieści z przygodami najemnika, w tym dwie pełne miniserie.

Album otwiera zeszyt, w którym po raz pierwszy zagościł epizodycznie Deadpool. Jest nim 98 numer serii „New Mutants” z 1991 roku, którego autorami są wcześniej wspomniani Panowie: Liefeld i Nicieza. Naszego bohatera poznajemy jako najemnika wynajętego przez niejakiego Tollivera do zabicia Cable’a. Pierwsze wejście Deadpoola, szczerze, jest mało efektowne i można wręcz powiedzieć – słabe i bez większych fajerwerków. Pyskaty bohater szybko zostaje pokonany przez drużynę Summersa (Cable’a), która to w niedalekiej przyszłości przekształci się w grupę X-Force. Zapewne po lekturze tego zeszytu w latach 90. nikt pewnie nie spodziewał się, iż Deadpool stanie się jedną z najpopularniejszych gwiazd popkultury.

W dalszej części albumu mamy okazje zapoznać się z miniserią pt. „Goniąc w kółko”. Jej autorami są kolejny raz Fabian Nicieza jako scenarzysta oraz Joe Marudeiry jako autor rysunków. W skład tej serii wchodzą cztery zeszyty. Pierwszy z nich ukazał się w oryginale w 1993 roku. Najemnik z nawijką trafia do ogarniętego wojną Sarajewa. Tam wraz ze swoim kumplem Weaselem poszukuje wskazówek, które będą pomocne w odnalezieniu tajemniczego testamentu Tollivera. Oczywiście nie są oni jedyni, którzy pragną zdobyć ów testament. Dokument ten ponoć umożliwia zdobycie niezwykłej broni, więc oczywiście nie brakuje wszelakiej maści rzezimieszków chcących położyć na nim swoje ręce. W opowieści tej pojawia się grono mniej lub więcej znanych postaci: Czarny Tom, Juggernaut, Slayback, zmiennokształtna Vanessa czy Kane – również związany z programem Broń X stary kompan Wade’a. Głównym przeciwnikiem Wilsona jest drużyna najemników o nazwie Executive Elite.

W dokładnym odbiorze tej historii przeszkadza fakt, iż nawiązuje ona do wielu wydarzeń przedstawionych na kartach innych serii. Głównie chodzi o „X-Force”, która to nie ukazała się na rynku polskim. W kilku jej zeszytach (wydanych przed „Goniąc w kółko”) gościł Deadpool, więc tylko może dziwić, iż nie zostały one zaprezentowane tym albumie.

Czas na kolejną miniserię w albumie. „Grzechy z przeszłości” to czteroczęściowa historia nawiązująca do poprzedniej opowieści „Goniąc w kółko”. W oryginale ukazała się ona w 1994 roku. Jej autorami są: scenarzysta Mark Waid oraz rysownicy: Ian Churchill i Ken Lashley. Opowieść ta kontynuuje wątki związane z postaciami Juggernauta i Czarnego Toma. Tom Cassidy z powodu choroby próbuje zdobyć czynnik regeneracyjny Wade’a. W tym celu wysyła potężnego Juggernauta. Deadpool tym razem działa w kooperacji z innymi mutantami. W starciu z przeciwnikiem pomagają mu: Banshee wraz z córką Siryn.
Patrząc na wcześniejsze komiksy zaprezentowane w albumie, „Grzechy z przeszłości” mocno odskakują poziomem nie tylko pod względem fabuły, ale i oprawy graficznej. Waid skupił się bardziej na charakterze i tragizmie głównego bohatera oraz na jego relacjach z kompanami w walce. Oczywiście nie zabrakło efektownych pojedynków, do których przyzwyczaiły nas poprzednie opowieści albumu.

deadpoolK1 p1

Album zamyka pierwszy zeszyt regularnej serii „Deadpool” stworzonej przez Joe Kelly’ego, która swoją premierę miała w 1996 roku. Na niespełna dwudziestu paru stronach poznajemy kolejne postacie z uniwersum. Pojawia się m.in. Walter Langowski (Sasquatch) oraz Blind Alfred, czyli niewidoma starsza pani, którą mieliśmy okazję zobaczyć w kinowej ekranizacji z Reynoldsem w roli głównej. Kelly zaprezentował odbiorcom Deadpoola nie tylko bardziej brutalnego, ale jednocześnie zdolnego do poświęceń, by ratować ludzkość. Zeszyt ten to chyba jeden z lepszych i najśmieszniejszych składowych grubego albumu. Nie każdemu jednak może przypaść oprawa graficzna, której autorem jest Ed McGuinness. Jego kreska jest bardzo specyficzna i wręcz kreskówkowa. Fakt jest oryginalna i mocno wyróżnia się na tle wcześniejszych. Jako że w albumie zaprezentowano nam tylko pierwszy, premierowy zeszyt serii, można mieć nadzieję, iż w „Deadpool Classic #2” zobaczymy pozostałe.

Czas na podsumowanie. Zacznę od jakości wydania. Wydawnictwu należą się duże brawa nie tylko za jakość estetyczną, czyli twardą oprawę, śliski papier kredowy, ale również za bardzo fajne tłumaczenie Oskara Rogowskiego. Jeśli zaś chodzi o zawartość merytoryczną, można zauważyć, jak w ciągu kilkunastu lat zmieniły się komiksy. Deadpool współczesny (patrząc na m.in. serię, która ukazuje się w ramach cyklu Marvel NOW) w porównania do tego klasycznego jest nie tylko bardziej wygadany i dowcipny, ale również częściej w dialogach nawiązuje do popkultury. Po drugie bohater pod kątem graficznym uległ znaczniej metamorfozie. W latach 90. bohaterowie wyglądali jak chodzące klony Schwarzeneggera, obcisłe kostiumy eksponowały góry mięśni. Tak również prezentuje się klasyczny Deadpool. Wielki, napakowany najemnik, przy którym współczesny wygląda jak szpic przy buldogu. No taki urok czasów, kiedy to w Polsce królowały komiksy TM-Semic.

Fani Deadpoola na pewno nie będą zawiedzeni tym albumem. Nie brakuje w nim akcji, znanych postaci, efektownych pojedynków. Nie zawiodą się również czytelnicy tacy jak ja, wychowywani na komiksach TM-Semic. Lektura pierwszego tomu „Classic” to również pełna sentymentów podróż w czasie. Do pozycji wyśmienitej jednak jeszcze jemu trochę brakuje. Mam nadzieję, że poziom kolejnych numerów pójdzie mocno w górę. Ja polecam i czekam na więcej.

Dział: Komiksy
wtorek, 25 kwiecień 2017 15:24

Trilby. Iluzja miłości

Powieść dziewiętnastowieczna zajmuje obszerną półkę, z której nieprzebranych skarbów można czerpać bez końca wciąż odnajdując coś nowego. Tak też trafiłam na ”Trilby. Iluzja miłości” George'a du Mauriera – autora, którego wcześniej znałam jedynie jako rysownika. Znakomitego rysownika. Czy jednak jego powieść przekonała mnie do jego talentu literackiego – trudno na to odpowiedzieć, bo wobec „Trilby” stoję z bardzo ambiwalentnymi odczuciami – raz uważając ją za dzieło niezwykłe, to znów roztrząsając jej niedoskonałości. Ale do rzeczy.

Tytułowa Trilby to piękna i szlachetna dziewczyna z niższej warstwy społecznej, stanowiąca inspirację wielu paryskich artystów. Jest pogodna i szczera, jednak nie ma złudzeń dotyczących swojego położenia. Czyste i pozbawione egoizmu uczucie do młodego malarza nakazuje jej porzucić myśl o szczęściu u jego boku i wpędza w tragiczną sytuację. Reszta dramatu, a właściwie większość powieści, naznaczona jest właśnie tą wymuszoną obyczajem decyzją.

Podtytuł książki sugeruje, iż stanowi ona głównie o miłości, czy raczej jej „iluzji”. Prawdopodobnie odnosi się to głównie do sztuczek hipnotycznych, które przywiązały Trilby do Svengalego. Podtytuł jest jednak pomysłem tłumaczki, a ja nie odniosłam wrażenia by był to wątek dominujący. Tematy poruszane w powieści krążą wokół kondycji moralnej człowieka, jego wewnętrznych rozterek w zetknięciu z nieubłaganymi prawami świata i odnajdywaniu się w min. Widać to na przykładzie beztroskich młodzieńców, którzy po latach stają się dumnymi książętami; mężczyzn stających przy boku mało zajmujących acz bogatych panien i – w końcu – poszukujących duchownych, którym prawdy wiary stały się zbyt ciasne by pomieścić ich światopogląd. Spojrzenie du Mauriera na obyczaje i przesądy chyba najlepiej oddają losy Trilby – autor daje wyraźnie do zrozumienia, iż widzi nierówność płci wobec obyczaju i nie jest mu ona obojętną. Opisał dramat kobiety, której status społeczny i pewne epizody z życiorysu – które mężczyznom uchodzą bez konsekwencji – jej złamały życie i pociągnęły za sobą kilka innych nieszczęść. To ciekawy i światły wątek, a jednak ta walka z przesądami traci nieco wymowę wobec uprzedzeń na tle rasowym i narodowościowym, jakim co i rusz autor daje wyraz.

Jednym z najbardziej zajmujących wątków powieści jest wiara. Są to fragmenty, które ukazują możliwości du Mauriera – na przykład rozterki młodego malarza noszące znamiona takiej prawdziwości i intensywności doznań, iż sprawiają wrażenie osobistych wynurzeń autora. Podobnie wyznanie wiary Trilby, rozprawiającej o swoim rozumieniu zadośćuczynienia za grzechy, to przejmujący i przemyślany fragment – i doskonale obrazuje niezwykłość dziewczyny. „Żaden pastor na świecie, nawet papież w Rzymie nie sprawi, żebym kiedykolwiek zwątpiła w papę albo uwierzyła w jakąkolwiek karę po tym, przez co wszyscy musimy przejść tutaj!” Te słowa uderzają.

Powieść chwilami urzeka, a pośród jej bohaterów można odnaleźć prawdziwe perełki. Niemniej portrety kreślone przez George'a du Mauriera nie są zbyt wnikliwe, daleko mu do rozbudowanych obrazów Henry'ego Jamesa. Stylem zmierzają nieco w kierunku dickensowskich indywiduów, nie dosięgają jednak ich mistrzostwa. Są zbyt powierzchowne i chaotyczne, gdzieniegdzie tylko uchylają rąbka by ujawnić więcej – właśnie tam, gdzie zapalają się do rozmyślań nad religią i porządkiem świata.

Sama konstrukcja powieści jest rozpisana w sposób dość zgrabny – forma swobodnej relacji rozlewającej się niekiedy poza główny nurt powieści, odwołania do czasów współczesnych opowiadającemu, anegdoty, uwagi, charakterystyki. Klasyka we wdzięcznej formie. Jednak tę strukturę psuje wrażenie powierzchowności, pośpiechu i nieładu – jakby autor nie zdążył dokonać ostatnich poprawek, które nadałyby wszystkiemu sens i uczyniły „Trilby” arcydziełem. Bo powieść niewątpliwie ma potencjał – podejmuje ciekawe tematy społeczne, obyczajowe i egzystencjalne w scenerii dziewiętnastowiecznych Paryża i Londynu; jej bohaterzy mierzą się z uczuciami i namiętnościami różnej natury; a nad losami głównej bohaterki unosi się demoniczny muzyk o zdolnościach hipnotyzerskich – zjawisko tyleż tajemnicze co realne. Cóż, gdy potencjał powieści nie został w pełni wykorzystany i pozostawił po sobie jedynie wrażenie tego, czym powieść zapewne była w zamierzeniach Georga du Mauriera.

Na koniec kilka słów należy się fizycznej emanacji książki. Otóż wewnątrz jest ciekawie – szary miękki papier bogato zadrukowany wspaniałymi rycinami du Mauriera doskonale oddającymi treść powieści. Dlatego nie pojmuję – bo doprawdy trudno to zrozumieć – czemu projektant okładki nie poszedł tym tropem. Okładka ta bowiem to twór po prostu kiczowaty, przywołujący na myśl kiepski romans hrabianki z księciem, zupełnie nie przystający do – skądinąd zajmującej – powieści psychologiczno-obyczajowej. I choć można mieć pewne zastrzeżenia do samego dzieła – z pewnością nie zasłużyło na tak nędzną oprawę.

Dział: Książki
poniedziałek, 24 kwiecień 2017 20:50

Mordercy

„A policja musi przecież jakoś żyć / Gdy praca nisko płatna, ktoś inny musi płacić / Za takie marne grosze, to jest typowe / Tylko idiota by nadstawiał swoją głowę” - te słowa Kazika Staszewskiego bywają niekiedy prorocze. Choć wewnętrzne śledztwa policji są tajne, od czasu do czasu do mediów przecieka wiadomość o skorumpowanych policjantach, o funkcjonariuszach, którzy nawet czynnie uczestniczą w nielegalnych procederach. Uciszając swoje sumienie, tłumaczą się niskimi zarobkami, nie zdając sobie sprawy, że ich postępowanie jest powodem braku zaufania społecznego i powszechnej niechęci do współpracy z policją.

Co jednak wspólnego sprzedajni policjanci mają z przypadkowymi zabójstwami, które przetaczają się przez Filadelfię? Co łączy (i czy rzeczywiście łączy) zgon funkcjonariusza z wydziału antynarkotykowego, podwójne morderstwo w nocnym klubie i śmierć z przedawkowania? Na to pytanie odpowiada W.E.B. Griffin, autor serii powieści kryminalnych „Odznaka honoru”, w których zmierza się z rzeczywistością funkcjonowania policjantów z Filadelfii. Szósty tom serii, zatytułowany „Mordercy”, to wielowątkowa historia, w której temat korupcji wśród funkcjonariuszy przeplata się z obrazami ich codziennej pracy oraz fragmentami życia prywatnego, często niestety nieudanego. To książka dla wszystkich zainteresowanych dobrze skonstruowaną opowieścią, stanowiącą kompilację realizmu – szarej rzeczywistości oraz fantazji autora, która jednak inspirowana jest wydarzeniami, o których nieustanie donoszą media. A wszystko to zabarwione jest polityczną grą oraz ponurym obrazem rozpadających się związków funkcjonariuszy policji.

Pierwsza ofiara, Jerry Kellog, funkcjonariusz Piątej Brygady Antynarkotykowej Departamentu Policji Miasta Filadelfia, zginął w swoim domu. Funkcjonariusze znaleźli go w kuchni, z ranami postrzałowymi głowy – został zabity ze swojej własnej broni. Podejrzenia policji kierują się w stronę małżonki, z którą pozostawał w separacji, a także jej nowego partnera, również policjanta, detektywa Milhama z wydziału zabójstw. Kobieta jednak, jako motyw morderstwa wskazuje korupcję, oskarżając funkcjonariuszy Piątej Brygady. Podejrzewa zarówno męża, jak i jego kolegów o branie łapówek, jako dowód podając zakup łodzi oraz domu za gotówkę, które to transakcje mąż przeprowadził przed ich rozstaniem. Na prawdopodobieństwo takiego motywu wskazuje brak taśm magnetofonowych, na których Kellog rejestrował wszystkie rozmowy.

Ofiarami kolejnego morderstwa, dokonanego w klubie Inferno Lounge, jest żona jednego z właścicieli lokalu, Geralda Atchisona, a także jego wspólnik. Atchison utrzymuje, iż morderstwo zostało dokonane przy okazji rabunku, a on sam został przez napastników zraniony w nogę. Historia, którą opowiada, nie przekonuje jednak funkcjonariuszy. Trzecie zgłoszenie, zarejestrowane przez policyjną centralę, prowadzi funkcjonariuszy do willowej dzielnicy miasta. To w jednej z okazałych rezydencji, w domu szanowanej rodziny Detweilerów, dochodzi do tragedii. Ich córka, Penelope, została znaleziona przez pokojówkę w łóżku, a wszystko wskazuje na śmierć z przedawkowania. Pozostaje pytanie czy fakt, iż zmarła była dziewczyną jednego z funkcjonariuszy policji, Matthew Payne'a, ma jakieś znaczenie.

Wszystkie te śmierci boleśnie obnażają słabość filadelfijskiej policji, wydają się być również powiązane ze śledztwem w sprawie skorumpowanych policjantów, prowadzonym przez Wydział Dochodzeń Specjalnych. Naciski na szybkie rezultaty dochodzenia są tym większe, im większe jest zainteresowanie prasy „prywatną policją burmistrza Carrluciego". Jak zakończy się ta historia? Czy zgony rzeczywiście mają coś wspólnego z korupcją? Odpowiedzi poszukać możemy w powieści „Mordercy”, która wciąga nas w zawiłe dochodzenie, pozwala odczuć polityczną presję, a także uzmysłowić sobie pokusy stojące przed funkcjonariuszami. Sposób narracji oraz zamieszczenie w książce stenogramów z przesłuchań czy raportów dochodzeniowych i raportów z laboratorium kryminalistycznego, jeszcze mocniej angażuje nas w lekturę, czujemy się bowiem częścią większej wspólnoty i ruszamy do akcji. I w pełni zgadzamy się ze słowami burmistrza Carlucciego, który mówi: „Jedyny osobnik gorszy od sprzedawcy narkotyków to skorumpowany gliniarz, który pozwala gnojkom uniknąć kary za ich czyny”.

Dział: Książki
piątek, 19 maj 2017 18:36

Trylogia

Klasyka w nowym, przepięknym, ilustrowanym wydaniu.

Któż nie słyszał o osławionym „małym rycerzu”, skorym do potyczek słownych Zagłobie, szalonym Bohunie lub śmiałym Kmicicu? Kogoś takiego ze świecą szukać.
Niestety zbyt często myślimy o trylogii Henryka Sienkiewicza jako o wspaniałym i doniosłym dziele patriotycznym oraz lekturze szkolnej, a nie jako o niezwykłej opowieści o miłości (nie tylko do ojczyzny), przyjaźni i niesamowitych przygodach.

Trologia Henryka Sienkiewicza to bardzo specyficzny twór, ponieważ to, co w nim znajdziemy, zależy od tego, co chcemy w nim znaleźć – wielkie bitwy, wątki miłosne, niewiarygodny humor, a nawet motywy fantastyczne.

Młodsi czytelnicy mogą mieć na początku drobny problem z językiem, którym pisane są owe dzieła, jednak wystarczy rozdział lub dwa, by zostać pochłoniętym przez świat rozmiłowanej w wojnach i pijaństwie szlachty i nie tylko. Liczne archaizmy niesamowicie pobudzają wyobraźnię i stają się bodźcem do chęci dalszego zgłębiania tajemnic ów zdarzeń, o których czytamy, a które przecież miały miejsce na prawdę.

Pisząc o trylogii Sienkiewicza nie można nie wspomnieć o genialnych postaciach, które autor wykreował. Każdy znajdzie tu sobie wielu ulubieńców, a także charaktery, wobec których zapała dziką nienawiścią. Wielu z nich potrafi rozbawić do łez, doprowadzić do szewskiej pasji, rozkochać, oczarować, a często także wpędzić w stan absolutnego rozbicia emocjonalnego. Każda śmierć odbija się w psychice czytelnika w szczególny sposób.

Autor wciąż zaskakuje, nie tylko swoim niezwykłym piórem, lecz także poprzez liczne zwroty akcji, które przyprawiają o szybsze bicie serca.

Trylogia napisana została ku pokrzepieniu serc i do dziś może pełnić takową rolę. Stanowi przypomnienie ciężkich dla Polaków czasów, które odcisnęły na naszym narodzie niebywałe piętno. To kawał historii, który ukazuje jakie konsekwencje miały dla całego państwa decyzje jednostki, do czego doprowadzał skrajny patriotyzm, a także jego brak, jakie skutki niosła za sobą niepohamowana żądza władzy. Trylogia w niesamowity sposób ukazuje również tradycje i obyczaje Polaków, cechy, którymi chołubiono się w tamtych czasach, ale i liczne przywary jak np. pijaństwo czy skłonność do bijatyk.

„Ogniem i mieczem”, „Potop” i „Pan Wołodyjowski” to powieści, do których można wracać nieskończoną ilość razy i nigdy się nie nudzą. To dzieła niesłychanie uniwersalne, które przekazują wciąż aktualne prawdy. Każdy powinien choć rozważyć przeczytanie tego, niezwykłego pod każdym względem, cyklu.

Dział: Książki
piątek, 21 kwiecień 2017 17:14

Zapowiedź: "Pierworodna"

Uwaga! Pierwsza premiera książki „Pierworodna” odbędzie się w Polsce już 26 kwietnia 2017 r.. Amerykańskie wydanie ukaże się 2 maja 2017 r.

„Pierworodna”, II tom serii „Piętno Krwawej Hrabiny”.

Miłość, tajemnice i nagłe zwroty akcji w fascynującej kontynuacji Potomków!

Nagle, w jednej chwili, powraca cała przeszłość. Audra odzyskuje wymazane na jej własne życzenie wspomnienia. Wreszcie wie, dlaczego pozbyła się przeszłości – by uratować córeczkę. Wie też, że Dziedzice nie pozwolą jej żyć… Musi więc znaleźć i pokonać swojego śmiertelnego wroga Historyka – to
jedyna szansa, by położyć kres trwającej od wieków wojnie między Potomkami a Dziedzicami, raz na zawsze.

Dział: Książki

K.C. Alexander, Jason M.. Hough "Mass Effect: Andromeda. Nexus początek" - premiera już 26 kwietnia!

Oficjalny prequel najbardziej wyczekiwanej gry 2017 roku – Mass Effect: Andromeda

Spali przez setki lat, śniąc o nowym domu gdzieś w Galaktyce Andromedy. Kiedy się obudzili, zrozumieli, że to już koniec marzeń o pokojowej egzystencji. I tak oto koloniści wielu ras – turiańskiej, salariańskiej, asari, ludzkiej i innych – stają w obliczu niewyobrażalnych zagrożeń i niezbadanych obszarów kosmosu.

Dział: Książki
środa, 19 kwiecień 2017 19:44

Zapach domów innych ludzi

Zapach towarzyszy każdemu z nas. Jedne są przyjemne, drugie mniej. Kojarzące się z czymś pozytywnym albo negatywnym. Z czasami, które już przeszły do wspomnienia, albo tymi, które jeszcze można przywrócić właśnie dzięki zapachowi.

Zapach odgrywa bardzo istotną rolę w naszym życiu, mimo że nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę. Nasze domy również pachną, mieszkańcami, jedzeniem, środkami czystości, często niestety też brudem. Bardziej lub mniej charakterystycznie.
Wspomnienia również mogą mieć zapach, z tym, co wydarzyło się na pewnym etapie naszego życia, co wryło się w naszą pamięć. Niekiedy te bardzo lubiane, pod wpływem różnych sytuacji zrażają nas. Sprawiają, że nagle czujemy zniechęcenie...

O jakim zapachu domów, innych ludzi opowiada autorka? Czy historie w niej zawarte pobudzą zmysły czytelnika? Sprawią, że opisywane zapachy odtworzą się w naszej głowie?
Sprawdziłam. I o swoich wrażeniach za chwilę napiszę.

Opowieść zaczyna się wspomnieniem, gdy mała Ruth była jeszcze swoim domu rodzinnym. Gdzie ukochany tato zajmował się obrabianiem mięsa upolowanych zwierząt, mama zajmowała swoimi sprawami, ona zaś przysłuchiwała się rozmowom, przyglądając surowym kawałkom mięsa. Może się to wydać obrzydliwe, ale nie dla Ruth, ona uwielbiała przyglądać się pracy ojca. Nie brzydził ją widok krwi. Wszystko, co działo się pod ich dachem, zdawało się naturalnym. Tak po prostu było. Aż do dnia, gdy matka otrzymała wiadomość. I nagle wszystko uległo zmianie...

Poznajemy cztery przewodnie postacie, trzy dziewczyny oraz chłopiec. Wszyscy są nastolatkami, rówieśnikami. Mają swoje problemy, troski oraz marzenia, które próbują zrealizować. I teraz pewnie większość pomyśli o typowych dla ich wieku problemików. Nic bardziej mylnego.

Ponieważ Ruth, Dora i Hank stają przed losem, który nie oszczędzał, a który jeszcze nie pozostał przesądzony. Każde z nich popełnia błędy. Alyce wydaje się tą wygraną, mająca najlepszą sytuację, ale czy oznacza, że jej troski są mniejsze?

Historie postaci zostały opowiedziane z perspektywy każdej z nich, każdy rozdział opowiadana o konkretnej osobie. Dodatkowo książka została podzielona na pory roku, dlaczego? Jest w tym pewien ukryty cel...

Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że książka aż tak bardzo mnie wciągnie. Rozpoczęłam czytanie i nie wiem kiedy, a nie potrafiłam oderwać się od stron. Śledziłam wydarzenia, jakie napotykali bohaterowie, miałam swoich ulubionych, którzy od razu wzbudzili moją sympatię, do niektórych potrzebowałam czasu, a jeszcze inni po prostu zostali znielubieni.

Sporo napisałam o tytułowym zapachu, bo proszę mi uwierzyć, ten odgrywa bardzo ważną rolę w całej książce. Kojarzy się z poszczególnymi miejscami albo osobami. Możemy niemalże sobie wyobrazić, jak wdychamy opisywaną woń, coś niesamowitego.

Jednak nie to jest plusem snutej historii. Nie wiem w jaki sposób, ale autorce udało się stworzyć klimat, który odczuwamy już od samego początku. Nie zawsze jest on przyjemny, chwilami można odczuć negatywne emocje. Cała mieszanina doznań.

Zapach domów innych ludzi, jest niesamowitą historią, która ukazuje życie gdzieś hen daleko, w najzimniejszym i chyba najbardziej surowym Stanie Ameryki, gdzie zimno towarzyszy przez większość czasu. Czy ten chłód dominuje również w sercach mieszkańców?

Chciałabym móc tak po prostu napisać, że książka jest ciekawa. Niestety mam wrażenie, że słowa nie oddadzą mojego zachwytu. Bo właśnie jestem zachwycona debiutem Bonnie-Sue Hitchcoc, będę ten tytuł polecała z całego mojego czarnego serduszka. Naprawdę cudowna opowieść.

Dział: Książki

Współczesna Polska ulega drastycznej zmianie – kraj znajdzie się w stanie wojny. Trwa Inwazja. Wojska rosyjskie wchodzą na terytorium Polski.

Jak doszło do Inwazji? Dlaczego Putin zaatakował Polskę? Gdzie są nasi sojusznicy? Jaki będzie rezultat Inwazji? Czy Polska przetrwa tą napaść?

Odpowiedź na to pytanie już 15 maja podczas Apostrofu, Międzynarodowego Festiwalu Literatury.

Dział: Książki
wtorek, 18 kwiecień 2017 15:15

Konkurs z trylogią "Wikingowie"

Europa Północna, X wiek n.e. Szwedzi, Norwegowie i Duńczycy od lat toczą między sobą krwawe wojny o ziemię, bogactwa i honor. Tłem dla pasjonującej, trzymającej w napięciu akcji są wielkie lądowe i morskie bitwy, wspaniałe zwycięstwa i dotkliwe klęski, tajemne groty wypełnione nieprzebranymi skarbami, gorąca miłość i młodzieńcze zauroczenia. Ambicje Wikingów sięgały daleko poza granice skutej lodem Skandynawii; w książce śledzimy także losy uczestników zuchwałych wypraw do Ameryki Północnej i na Półwysep Iberyjski, gdzie wojownicy z surowej Północy nie zawahali się rzucić wyzwania chrześcijańskiemu królestwu Leónu i muzułmańskiemu Emiratowi Kordoby. Szaleńcza odwaga i niewyczerpana żądza władzy, chciwość i bezwzględność, ciekawość świata i chęć podporządkowania go sobie – w tej książce jest wszystko, co składa się na legendę Wikingów, a także dużo więcej: opowiedziane ze swadą ludzkie losy, historie o miłości i nienawiści, dzieje wielkich przyjaźni i nikczemnych zdrad. „Wilcze dziedzictwo” to wartka akcja, kopalnia doskonale udokumentowanej wiedzy o dawnych czasach, galeria niezwykłych, zapadających w pamięć postaci i rewelacyjna rozrywka dla wszystkich miłośników pisanej z rozmachem i fantazją literatury przygodowej.

Dział: Zakończone