Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi
Biegacz
Zanim zapadłem w rwany, nerwowy sen, postanowiłem, że dam sobie wreszcie spokój z tą całą historią. Kim ja w końcu byłem, żeby uporczywie wracać do czegoś, czego nie rozumiałem i nie byłem w stanie wyjaśnić? Prostym belfrem, któremu przez chwilę wydawało się, że może zostać komisarzem Wallanderem. A w rzeczywistości wystawił się na pośmiewisko. Okrutne, bo podszyte krańcową naiwnością.
Muszę przyznać, że do pozycji pod tytułem „Biegacz” podchodziłam ostrożnie (z resztą, jak do większości polskiej literatury). Nie byłam pewna czy afery ekologiczne i komunistyczne tajemnice są konkretnie z mojej bajki. Dlatego byłam naprawdę miło zaskoczona kiedy okazało się, że Piotr Bojarski stworzył coś, co wciągnęło mnie od pierwszych stron. Chciałam od razu wiedzieć co tak naprawdę stało się z Janem Kucharskim i w jakie bagno wdepnął główny bohater.
Książka zaczyna się z pozoru niewinnie. Bogdan Popiołek, nauczyciel historii w gimnazjum, postanawia rozpocząć „karierę” biegacza. Truchtając w pobliskim lesie spotyka naburmuszonego, starszego jegomościa, który nie odpowiada na jego przywitanie. I pewnie szybko zapomniałby o tym spotkaniu, gdyby na następny dzień nie okazało się, że Jan Kucharski (bo tak nazywa się denat) nie żyje, a Popiołek był prawdopodobnie ostatnią osobą, która widziała go żywa. Jako porządny obywatel, Bogdan udaje się na policję w celu złożenia zeznań, gdzie niestety zostaje potraktowany jak zbzikowany staruszek. Główny bohater postanawia na własną rękę dowiedzieć się, co stało się tego feralnego dnia na leśnej ścieżce. Nie spodziewa się jednak, że jego zabawa w detektywa może skończyć się tragicznie również dla niego.
Piotr Bojarski stworzył świetny kryminał z genialnym podłożem historycznym (czasy komunizmu) oraz niezwykle realnym głównym bohaterem. Bogdan Popiołek jest bowiem zwykłym, szarym „Kowalskim”, który postanowił zabawić się trochę detektywa na stare lata. Ma wzloty i upadki. Widać, że nie jest to postać idealna, która radzi sobie w każdej sytuacji. Bojarski poprowadził fabułę tak, by jedna poszlaka wynikła z drugiej, ale nie zabrakło tam również ślepych zaułków i zwątpienia we własne możliwości.
Ciężko natomiast odnieść się do jakichkolwiek postaci drugoplanowych, bo odnoszę wrażenie, że ich zwyczajnie nie ma. Przewija nam się tle właściciel lokalnej gazety, inny gimnazjalny nauczyciel, sąsiad głównego bohatera. Nikt z nich jednak nie zrobił na mnie jakiegoś specjalnego wrażenia.
Podsumowując. Książkę czytało mi się bardzo przyjemnie, aczkolwiek miała jeden minus – dość szybko domyśliłam się (mimo zawiłej fabuły) rozwiązania sprawy. Ale być może, to dlatego, że czytam za dużo kryminałów.
Kontynuacja "Mroczniejszego odcienia magii" już w czerwcu!
Wydawnictwo Zysk i S-ka zapowiedziało na 26 czerwca "Zgromadzenie cieni" V. E. Schwab.
Upłynęły cztery miesiące, odkąd w ręce Kella wpadł czarny kamień. Cztery miesiące, odkąd przecięły się ścieżki antariego i dziewczyny z Szarego Londynu, Delilah Bard. Cztery miesiące, odkąd książę Rhy został ranny, Kell i Lila pokonali rządzące Białym Londynem bliźniaki Dane, a kamień wraz z umierającym Hollandem wrzucili w otchłań Londynu Czarnego.
Pod wieloma względami sytuacja prawie wróciła do normalności, chociaż... Rhy spoważniał, a Kella dręczą wyrzuty sumienia. Antari nie przemyca już przedmiotów między światami – jest nerwowy, nawiedzany przez sny z udziałem złowieszczej magii, skupiony na myślach o Lili, która zniknęła mu z oczu w porcie, tak jak zawsze tego pragnęła. Tymczasem w Czerwonym Londynie trwają przygotowania do Igrzysk Żywiołów, spektakularnego i kosztownego międzynarodowego turnieju – mającego na celu rozrywkę i zachowanie dobrych stosunków z sąsiednimi mocarstwami. Na zawody przybędzie wielu gości, a wśród nich starzy przyjaciele na pewnym statku pirackim.
Jednakże, podczas gdy wszyscy w Czerwonym Londynie skupiają się na czekających ich emocjach sportowych i towarzyszących igrzyskom przyjęciach, w innym Londynie rozkwita życie, a ci, którzy mieli rzekomo odejść na zawsze, powracają. Jak cień, który znika w nocy, lecz pojawia się znów kolejnego dnia, tak odżywać zdaje się Czarny Londyn. Tyle że magia wymaga równowagi, więc by odrodził się Czarny Londyn, inne miasto musi upaść...
Konkurs - "Śpiący giganci"
Powieść na miarę „Jurassic Park”, „World War Z” i „Marsjanina”, po mistrzowsku łącząca elementy thrillera, fantastyki i powieści przygodowej. Kiedy pod jadącą rowerem Rose zapada się ziemia i dziewczynka ląduje na ogromnej metalowej dłoni, nikt nie podejrzewa, że to zwiastun wydarzeń, które pchną losy ludzkości na nowe tory. Siedemnaście lat później Rose realizuje swoje marzenie: trafia do zespołu, którego zadaniem jest rozwikłanie tajemnicy zagadkowego artefaktu. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki na całej planecie spod ziemi wyłaniają się ukryte przez tysiące lat, kolejne elementy kolosalnych posągów-robotów. Skąd się wzięły? Czemu miały lub mają służyć? Jaka rola przypadnie Rose w rozwikłaniu zagadki?
Wznowienie powieści Dmitriego Glukhovskiego!
14 czerwca ukaże się wznowienie "Czasu zmierzchu" nakładem Wydawnictwa Insignis.
"Gdyż nieszczęście świata w tym, że chory jest Bóg jego, stąd i świat choruje. W gorączce jest Pan i jego dzieło gorączkuje. Umiera Bóg i stworzony przez niego świat umiera. Lecz nie jest jeszcze za późno..."
Zawodowy tłumacz otrzymuje zlecenie przekładu hiszpańskiego dziennika wyprawy, która w XVI wieku z polecenia franciszkanina Diega de Landy wyruszyła po święte księgi Majów. Im bardziej tłumacz ulega fascynacji księgą, tym śmielej tajemnicze bóstwa Majów przenikają do współczesnej Moskwy.
Duszna atmosfera tropikalnej selwy zadomawia się w arbackich zaułkach… Tymczasem z nagłówków gazet, z wiadomości radiowych i telewizyjnych napływają niepokojące doniesienia o kolejnych kataklizmach. Zniszczenia są ogromne, a ofiar – tysiące. Co łączy wierzenia Majów z naszym, zdawałoby się, postreligijnym postrzeganiem rzeczywistości? Czy jest jakiś związek między współczesnymi wydarzeniami a wyprawą opisaną na kartach tajemniczego dziennika? Związek ten zdaje się dostrzegać tylko jeden człowiek.
Projekt Królowa
Pobudka w podziemiach szpitala psychiatrycznego; odizolowanie od reszty świata z siódemką nieznanych osób; odcięcie od dostępu do internetu, telefonu i jakiejkolwiek innej technologii, a do tego zabójcza gra, którą przetrwają tylko nieliczni... Z tym wszystkim musi zmierzyć się osamotniona główna bohaterka Emily, która staje się pionkiem w chorej rozgrywce tajemniczego jegomościa.
„Projekt Królowa” jest debiutem Dominiki Rosik, która bardzo sprawnie operuje medycznymi terminami i zgrabnie ukształtowała psychikę każdego z bohaterów. Otóż właśnie wykreowane postaci są jednym z najmocniejszych elementów tej książki. Bohaterowie są niezwykle dynamiczni, oryginalni i oferują czytelnikowi cały wachlarz emocji. Autorka ograniczyła ich liczbę praktycznie do minimum – przez większą część powieści towarzyszymy ósemce bohaterów, poznając ich dzięki opowiadaniom Emily, która jest jednocześnie narratorką. Pani Dominika Rosik często przekoloryzowała wręcz postaci, aby jeszcze bardziej podkreślić ich różnorodność i odmienność, lecz w przypadku tej książki nie przeszkadza to szczególnie.
Autorka pisze lekko i płynnie przechodzi pomiędzy kolejnymi zdarzeniami. Ciekawym zabiegiem było przekierowanie narracji na innych bohaterów. Często udaje nam się spojrzeć na całą sytuację oczami Metthew lub Alexandra.
Niestety sama fabuła nie przedstawia się tak kolorowo. Początek rodem z „Piły” zwiastuje wartką akcję i ogrom niespodzianek, zaś autorka często zalewa czytelnika masą filozoficznych rozważań, które jeszcze bardziej spowalniają rozwój zdarzeń. Niektóre sformułowania wiały lekkim patosem i były zwyczajnie pompatyczne, aczkolwiek całość wypada naprawdę dobrze mimo tych kilku zgrzytów. W debiutanckiej książce Dominiki Rosik akcja nie gna z zawrotną prędkością, wobec czego należy uzbroić w cierpliwość. Niestety fabuła jest dość przewidywalna, choć oczywiście co jakiś czas zdarzają się ogromne niespodzianki, dzięki którym można zanurzyć się w tej opowieści i z ciekawością wyczekiwać rozwiązania zagadki.
Największą wadą owej powieści jest kuriozalne podobieństwo do niezwykle popularnej serii o młodym czarodzieju Harrym Potterze, a konkretniej do jednej ze scen, w której trójka głównym bohaterów musi stoczyć niebezpieczną rozgrywkę w szachy. Harry, Ron i Hermiona sami stają się figurami i jeden błąd może odbić się na ich życiu. Oczywiście nie insynuuję autoce sugerowaniem się ową sceną, mógł być to czysty przypadek, aczkolwiek sytuacja ta sprawia, że czytelnik może odczuwać pewien dyskomfort z tego powodu.
Wszystkie terminy medyczne, którymi posługuje się autorka są jak najbardziej trafione i czuć, że Pani Dominika Rosik nie żonglowała nimi bezmyślnie ani też na siłę nie próbowała wplatać ich do fabuły.
Słowem podsumowania „Projekt Królowa” to naprawdę bardzo dobry debiut, który czyta się (prawie) jednym tchem i zwiastuje wartą uwagi serię.
Antymir. Wojna - pod patronatem
Premiera 1 czerwca 2017
Najnowsza książka Andrieja Lewickiego „Wojna” to druga część (pierwsza „Wstęga” miała premierę w zeszłym roku) kilkutomowej opowieści. Bohaterowie Chemik i Garsteczka znowu wkraczają do zony. Już myśleli, że mają zwycięstwo w zasięgu ręki. Wiedźmak dostał się do Zagubionego Miasta, a oni deptali mi po piętach. Tylko skąd mieli wiedzieć, że miasto jest tylko nieistotnym punktem przerzutowym, a szaman wybiera się o wiele, wiele dalej? "Dalej" - czyli dokąd w ogóle? Czy może być coś jeszcze bardziej tajemniczego, zakazanego i nieznanego, niż owiane legendami centrum Sektora? Okazuje się, że tak. Były żołnierz Garsteczka, zabójca i najemnik Czerwony Kruk oraz uwięziony w ciele mutanta Chemik już wkrótce też to zrozumieją. Zrozumieją - ale nie pojmą. Bo czegoś TAKIEGO po prostu nie mogli się spodziewać. Dostajemy do rąk encyklopedię artefaktów, ale taką z pewnym przymrużeniem oka. Towarzyszymy nietuzinkowym postaciom, bawimy się nieźle i z niecierpliwością czekamy na kolejny tom cyklu. Gildia.pl
Premiera "Wszyscy patrzyli, nikt nie widział" Tomasza Marchewki | 24 maja
Jutro premiera debiutu powieściowego Tomasza Marchewki, scenarzysty studia CD Projekt RED. Wszyscy patrzyli, nikt nie widział to historia młodego szulera z ambicjami by być numerem jeden. To szybka akcja, hazard, kuszenie losu i karciane numery w łotrzykowsko-gangsterskiej estetyce z lekkim steampunkowym sznytem. Powieść ukazuje się nakładem SQN Imaginatio.
Znamy już szczegółowy harmonogram Warsaw Comic Con!
Do festiwalu zostało już tylko kilkanaście dni! Z ogromną przyjemnością informujemy, że czterodniowy harmonogram paneli dyskusyjnych i warsztatów jest już dostępny na www.warsawcomiccon.pl!
Podczas Warsaw Comic Con nie zabraknie ciekawych wykładów dotyczących komiksów, literatury i filmu. Zostaną poruszone zagadnienia, zaczynające się od tych oczywistych po te, które mogą mocno zaskoczyć słuchacza. Do harmonogramu dołączyły również spotkania z autorami książek (Andrzejem Pilipiukiem, Mają Kossakowską czy Katarzyną Majgier). Zostaną przeprowadzone warsztaty pod czujnym okiem znanych rysowników: Kiciputka czy Rafała Szłapy (warsztaty komiksowe dla dzieci).
Melissa Ponzio na Pierwszym Comic Conie i inne informacje
Gwiazda „Teen Wolf” po raz pierwszy w Polsce, na Warsaw Comic Conie!
Melissa Ponzio jedna z najpopularniejszych aktorek serialu „Teen Wolf: Nastoletni Wilkołak” będzie Gwiazdą festiwalu Warsaw Comic Con, pierwszego tego typu wydarzenia w Polsce. Produkcja podbiła serca nastolatków na całym świecie! Ponzio gra w nim Melissę McCall, ciężko pracującą i oddaną matkę głównego bohatera, młodego wilkołaka Scotta.
Rozłąka
Decyzją Sędzi Lela Santos wróciła do świata żywych i swojego dawnego życia. Jej zadaniem jest teraz ochrona granic miasta przed rosnącymi w siłę i liczbę Mazikinami. Takie powroty nie należą jednak do łatwych, o czym bohaterka szybko się przekona. Tak w wielkim skrócie można by przedstawić fabułę drugiej części Strażników z Krainy Cieni.
Jak już wspomniałam wyżej, Lela wróciła do świata żywych. Otrzymała coś w rodzaju drugiej szansy: może odnowić relacje z zastępczą matką Dianą, nawiązać nowe znajomości w liceum, cieszyć się bliskością Malachiego oraz sprawdzić się w roli Kapitana Strażników. Ile ról, tyle kłopotów i Lela szybko zorientuje się, że życie licealistki, zwłaszcza to towarzyskie, nie należy do łatwych. Oprócz tego Mazikinków przybywa, a bezdomni i młodociani narkomani są dla nich łatwym łupem. Demony te jednak chcą czegoś więcej, co gorsza wydaje się, co jak na nich niezwykłe, że działają według planu, którego punktem centralnym jest właśnie Lela. To jednak nie wszystko. Malachi, który do życia wrócił po ponad 70 latach, z trudnością radzi sobie w nowej rzeczywistości. Jak to wpłynie na jego relację z Lelą?
Druga część cyklu autorstwa Sarah Fine o przenikających się światach żywych i umarłych jest utrzymana w nieco innym tonie niż część pierwsza, której fabuła toczyła się w zaświatach i tchnęła ponurym, niebezpiecznym klimatem. Druga, mimo ciekawej intrygi, toczy się w liceum i przez większość czasu przypomina właśnie historię z dreszczykiem z udziałem licealistów. Lela i jej przyjaciele nie unikną sercowych rozterek, katuszy wątpliwości i zazdrości, a wszystko to w cieniu czyhających na ludzi Mazikinów.
Skąd demony tak dobrze orientują się w powiązaniach i planach nastolatków? Czy Lela sprosta zadaniom i obowiązkom Kapitana Strażników, gdy do jej drzwi zapuka ktoś bardzo ważny z przeszłości?
Powieść miejscami toczy się dość leniwie i właściwie dopiero w końcówce napiera rozpędu. Od razu chciałoby się sięgnąć po część trzecią, na którą jednak przyjdzie nam jeszcze trochę zaczekać.
Rozłąka to przyjemna w odbiorze powieść, którą polecam zwłaszcza miłośnikom historii z Zaświatami w tle. Jeśli identyfikujecie się z wojowniczymi bohaterkami, to z pewnością polubicie Lelę Santos i będziecie jej kibicować w walce o dusze jej bliskich. Polecam.