kwiecień 21, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: sci fi

Zapraszamy do zapoznania się z 16-stronicowy, darmowym prologiem do nowej serii komiksów od Non Stop Comics pt. "Nomen Omen".

Premiera pierwszego tomu już w tę środę, 27.03.2019 r.

Prolog dostępny jest na platformie Issuu https://issuu.com/nonstopcomics/docs/nomen_omen-zero

A "Nomen Omen" to przebojowa włoska seria z gatunku young adult i urban fantasy, z mocno mangowymi inspiracjami, w klimacie „The Wicked + The Divine” i twórczości Neila Gaimana.

Dział: Komiksy
poniedziałek, 25 marzec 2019 09:04

Mysia wieża - zapowiedź

Mysia Wieża jest pierwszą częścią zakrojonego na sześć tomów cyklu powieści przygodowo-fantastycznych dla nastolatków. Seria osadzona jest w tradycji legend i opowieści mitycznych polskich i słowiańskich, odwołuje się też szeroko do legendarium polskiej literatury romantycznej. Główni bohaterowie to dwójka współczesnych uczniów podstawówki, z którymi łatwo będzie utożsamić się nastoletniemu czytelnikowi.

Tytuły dwóch kolejnych tomów to:
„Śpiący Rycerze“
„Smocza Jama“

Dział: Książki
niedziela, 24 marzec 2019 17:36

Pamiętaj o śmierci

- Bo podobno powstał na zamówienie jakiejś tajnej sekty czy grupy, może nawet loży masońskiej – odparła Marta z błyskiem w oku – której członkiem był także nieznany nam dziś z nazwiska twórca obrazu. Był nim ponoć sławny ówcześnie malarz, tylko nie wiemy o kogo chodzi. Dzieło miało zawierać wskazówki prowadzące do ukrytego skarbca „ostatniego templariusza” ze Skarszew, dożywającego swoich dni na naszych terenach, słynnych z tego, że schronienie mogli tutaj znaleźć wszelkiej maści heretycy, wygnańcy i inni prześladowani buntownicy religijni.

Siadając do pisania tej recenzji nie do końca wiedziałam, jak mam ująć w słowa to, jakie uczucia pojawiały się podczas czytania „Pamiętaj o śmierci”. Teoretycznie książka Pani Anny Klejzerowicz posiada wszystko, co dobry kryminał powinien mieć. Są morderstwa, spisek i tajemnica, która ciągnie się od setek lat. Jest wielki skarb i walka o to, kto zdobędzie go jako pierwszy. To wszystko jest w tej książce, a mimo to była ona nijaka, bez polotu i jakiegoś konkretnego pomysłu na to jak ciekawie poprowadzić fabułę. Widać pomysł, to nie zawsze wszystko.

Fabuła „Pamiętaj o śmierci” zaczyna się w momencie zamordowania dwóch mężczyzn, którzy na pierwszy rzut oka wyglądają jak członkowie jakiegoś gangu. Policja dość szybko zaczyna myśleć, że być może były to zwykłe porachunki lokalnej mafii z jakimiś innymi bandziorami. Wszystko zmienia się, kiedy pojawiają się kolejne trupy, którym towarzyszy zagadkowa kartka umieszczona na ciałach z równie tajemniczym napisem „Memento”, a poszczególne poszlaki i domysły prowadzą do owianego tajemnicą templariusza ze Skarszew i jego skarbu. Do sprawy, za prośbą policji włącza się gdański dziennikarz śledczy – Emil Żądło, były policjant oraz jego partnerka – Marta Zabłocka, muzealniczka. Przypadkiem zostaje w to wszystko wplątany również jego syn – Bartek.

Jak widać na pierwszy rzut oka, książka wydaje się naprawdę ciekawa i porywająca. Ale niestety taka nie była. Przez cały czas miałam wrażenie, że dla głównych bohaterów ważniejsze było grzebanie w historii, niż faktyczne znalezienie sprawców. Oraz gotowanie. Serio, co kilka stron Emil wraz z rodziną siedział przy stole i coś jadł. Ewentualnie pił. I o ile rozumiem umieszczanie takich normalnych scen w powieściach, o tyle robienie to w takiej ilości, jaką zaserwowała nam Pani Anna, robiło się odrobinę nudne. Dodatkowo dość negatywnym w odbiorze jest fakt, że policja po tym jak poprosiła o pomoc Emila Żądło, kompletnie nie robi nic już w związku ze sprawą. Jedynym plusem całości jest chyba to, że czyta się to dość lekko i w miarę przyjemnie. Tylko co mi po tym, skoro fabuła wieje nudą, a potencjał został kompletnie nie wykorzystany.

Co do samych głównych bohaterów. No tutaj też niestety nie jest jakoś szalenie dobrze. Według mnie postacie są płytkie, bez wyrazu. A dialogi, które się pomiędzy nimi toczą są tak naprawdę o wszystkim i o niczym. Oczywiście te dialogi, które w jakiś sposób nie dotyczą sprawy. Generalnie da się ich lubić, bo są sympatyczni, ale brakowało mi w nich jakiegoś takiego pazura. Szczególnie w postaci Emila, który jako były policjant powinien posiadać w sobie jakąś charyzmę, jakiś ogień, który prowadzi go do rozwiązania sprawy. A nie być nijakim człowiekiem, który nie do końca wie, jak ma zabrać się do szukania rozwiązania i praktycznie w całości polega na tym, co wygrzebie z przeszłości jego partnerka.

Podsumowując. „Pamiętaj o śmierci” miało potencjał. Potencjał, który niestety został zmarnowany. Bo sam wątek skarbów templariuszy był całkiem fajny, ciekawy intrygujący. Prawdę powiedziawszy chyba tylko ta część spowodowało, że doczytałam tę książkę do końca. W innym przypadku pewnie w połowie rzuciłabym ją w kąt. Coś co miało być kryminałem o zabarwieniu sensacyjnym, okazało się ciepłymi kluchami o obyczajowych odcieniach. Za mało akcji, za dużo codzienności. Nie tego szukam w tego typu książkach.

Dział: Książki
niedziela, 24 marzec 2019 17:13

Upadające imperium

Od „Wojny starego człowieka” nie czytałam Johna Scalziego nic, pomimo że autor w międzyczasie zdobył kilka znaczących nagród i pomimo tego, że coraz większa ilość autorów, wskazywała go, jako tego, który miał wpływ na ich twórczość. A dzięki Wydawnictwu NieZwykłe nadarzyła się okazja, aby odświeżyć sobie znajomość z twórczością tego amerykańskiego pisarza.

Po Johna Scalziego twórczości można spodziewać się albo świetnej fantastyki militarnej, albo rewelacyjnej space opery. I nie zawiedzie się, nikt, kto po „Upadające imperium” sięgnie.

Wspólnota to imperium oparte na wierze, w której Imperoks stoi na czele Kościoła i dzierży jednocześnie w swym ręku świecką władzę. Mając pod opieką najważniejszy węzeł komunikacyjny Nurtu, Hub, ma również w swojej pieczy handel i gildie. Jednak nadchodzi czas zmian. Nurt zaczyna być niestabilny. Imperoks Attavio IV umiera, przekazując jednocześnie władzę swej córce z nieprawego łoża, Cardenii Wu-Patrick. Młoda władczyni nigdy nie była brana pod uwagę, jako następczyni tronu, jednak po niefortunnej śmierci przyrodniego brata, zmuszona jest przejąć stery władzy. A czasy nie zapowiadają się na spokojne i wygodne. Jednocześnie na skraju Wspólnoty, na Kresie, jedynej planecie nadającej się do zamieszkania bez habitatów, rozgorzała rebelia. Nieprzypadkowo ta niepozorna planeta okaże się najważniejszą w politycznych i gospodarczych rozgrywkach. Rozpoczął się wyścig, kto zdobędzie władzę w nowym porządku, w którym istnienie Nurtu wyznaczy zwycięzców i przegranych.

Mogłabym napisać o „Upadającym imperium” Johna Scalziego, że to rewelacyjna space opera, dopięta fabularnie na ostatni guzik, która wciąga czytelnika w nieprzebrane meandry spisków i kosmiczny wyścig o przetrwanie. I zapewne, by to wystarczyło. Jednak ta powieść poza spektakularną przygodą, posiada jeszcze wiele innych zalet. Jedną z nich jest inteligentne i naturalne poczucie humoru, które przebija w każdym rozdziale. Żywe dialogi wprowadzają nie tylko element autentyczności, ale też dynamicznie sterują fabułą. Bohaterowie, w szczególności reprezentantki domu handlowego Lagos, używają żywego, dosadnego, ale całkowicie tutaj uzasadnionego, nadającego koloryt, soczystego języka. Nie jestem zwolenniczką wulgaryzmów, i czasem mierzi mnie ich przesyt, ale tutaj, jeśli w ogóle tak można akurat o tej manierze tak pisać, są one wysmakowane. Całe bogactwo świata przedstawionego, opiera się na umiejętnie skrojonych postaciach. Nie ma co ukrywać, bardzo przypadł mi do gustu fakt, że najsilniejsze charaktery i pierwsze skrzypce w powieści grają kobiety: Imperoks Cardenia, Nadashe Nohamapetan, Kiva i jej matka hrabina Huma Lagos, czy nawet Vrenna Clermont. Dlatego czuję troszkę niedosyt, że dla równowagi panowie nie mają poza hrabim James Clermontem, równie silnego przedstawiciela. Może w przyszłości Marce Clermont rozwinie skrzydła, albo Ghreni Nohamapetan, po niezamierzonym wyrwaniu się spod kurateli siostry, nabierze pazura.

„Upadające imperium” to bardzo dobrze napisana space opera, która spełnia wszystkie założenia swojego gatunku. Jednak poza czystą przyjemnością czytania, John Scalzi pomiędzy wierszami zwraca uwagę na to, jak ważna jest walka na polu informacyjnym. Ten, kto ma dostęp do ważnych informacji i wie, jak je wykorzystać, może odważyć się na zdobywanie światów lub ich niszczenie.

Osobiście będę z niecierpliwością wyczekiwała dalszych tomów cyklu, mam ogromną nadzieję, że Wydawnictwo NieZywkłe dołoży wszelkich starań, by nie trzeba było długo czekać na dalsze losy Cardenii, Marce'a i innych bohaterów zamieszkujących Wspólnotę.

Ostrzegam, jak sięgniecie po tę powieść, nie będziecie chcieli przestać czytać i będzie cierpieć w oczekiwaniu na kolejny tom. Po prostu świetna rozrywka.

Dział: Książki
sobota, 23 marzec 2019 09:06

Nigdy cię nie opuszczę

Książki o prawnikach zyskują coraz większą popularność, z której postanowiła skorzystać J.L. Butler. Stworzona przez nią bohaterka, Francine Day, to bardzo ambitna i odnosząca sukcesy prawniczka, którą tylko jeden mały krok dzieli od awansu. Jedna prestiżowa sprawa wystarczy, aby uzyskać awans na królewskiego adwokata i założyć jedwabną togę. I właśnie takowa się natrafia – sprawa rozwodowa Martina Joya. Niestety, Day szybko ulega urokowi swojego klienta, co nie jest zbyt profesjonalne. Staje się jego kochanką, a sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że żona Martina zaginęła, a Francine jest ostatnią osobą, która widziała ją żywą.

Thriller w wykonaniu J.L. Butler wypada naprawdę ciekawie i przyjemnie. Choć właściwie nie ma w tej historii nic zaskakującego, to naprawdę dobrze się ją czyta – typowy thriller, w którym poruszany jest motyw kariery, namiętności, kobiety niezależnej czy stalkingu i nadmiernej obsesji na punkcie drugiego człowieka. Pojawia się tutaj sporo niedopowiedzeń, a autorka miesza czytelnikowi w głowie – ciężko dojść do tego, co spotkało Donnę Joy, czy Martin miał udział w jej zaginięciu, czy też może główna bohaterka zrobiła coś, czego nie pamięta? To trochę jak w „Dziewczynie z pociągu” – upojenie alkohole w noc zaginięcia danej postaci sprawia, że nic nie jest oczywiste i proste.

O ile do samej historii nie mam większych zarzutów, tak główna bohaterka była… irytująca. Niby wykształcona i inteligentna pani prawnik, a jednak tak zaślepiona przez uczucia i emocje, które zrodziły się… znikąd. Zero pomyślunku, zero instynktu samozachowawczego, brak rozsądku i podejmowanie irracjonalnych decyzji – oto Francine Day. Momentami całkowicie nie rozumiałam jej sposobu postępowania. W sumie sam ten motyw romansu, czy to z Martinem czy z jej sąsiadem, wypadł dosyć sztucznie – właściwie można było wybrać tylko jeden z nich, obstawiam ten drugi, bo prezentował motyw lekkiej obsesji, szantażu i stalkingu. Pasował do klimatu thrillera, a romans z własnym klientem? Robiony jakby na siłę.

Fabuła rozwija się powoli, stopniowo odkrywamy kolejne sekrety, ale właściwie niczym nie zaskakuje. Zakończenie może nie jest całkowicie przewidywalne, aczkolwiek zdecydowanie zbyt proste – nie wzbudza pożądanego efektu WOW. Zabrakło większej pompy w punkcie kulminacyjnym. Mimo tego książka ma całkiem przyjemny klimat – lekko ponury i deszczowy, co zdecydowanie sprzyja lekturze, choć właściwie jest to zdecydowanie historia na jeden wieczór – nie wymaga od czytelnika większego skupienia czy koncentracji. Pojawia się też sporo niepotrzebnych scen, ale teoretycznie rozbudowują one całą historię. Niektóre wątki są dobrze zrealizowane, inne wydają się być zupełnie zbędne.

Zdecydowanie nie jest to najlepszy thriller, z jakim miałam do czynienia, ale jeżeli ktoś poszukuje powieści, która po prostu ma mu służyć za czystą rozrywkę, to myślę, że sprawdzi się tutaj odpowiednio. Czasami potrzebujemy książek dla zabicia czasu, właśnie tego typu historii, które czyta się lekko, bez żadnych zobowiązań, bez dokładnego analizowania każdego aspektu całości.

Dział: Książki
piątek, 22 marzec 2019 11:35

Magia i ogień

“Magia i ogień” to drugi tom napisanego z wielkim rozmachem cyklu “Blackwater” Nika Pierumowa, który sprawia, że dojrzały czytelnik może choć na chwilę powrócić do czasów dzieciństwa. Główną bohaterką jest bowiem dwunastoletnia dziewczynka, która pomimo swojego młodego wieku jest nad wyraz dojrzała i tylko ona może zmienić bieg historii…

Kontynuacja “Magii i stali” obfituje w akcję i jej niespodziewane zwroty, jednak nie sposób nie zauważyć, iż całość nie wnosi zbyt wiele do fabuły całej serii. “Magia i ogień” to historia, która wciąż zatacza koło, wobec czego czytelnicy ciekawi dalszych losów młodziutkiej Mollynaird mogą być nieco zawiedzeni.

Główna bohaterka bardzo wydoroślała, co jest zarówno wadą, jak i zaletą tego cyklu. Mollynaird to postać, której nie sposób nie polubić i dzięki swojej dojrzałości sprawia, że historia ta nie jest powiastką dla dzieci, lecz poważną powieścią dla czytelników, którzy wiek nastoletni mają już dawno za sobą. Niestety autor ma skłonność do czynienia ze swojej bohaterki osoby przesadnie wręcz bystrej i inteligentnej, co nie miało miejsca w poprzednim tomie tego cyklu.

Największą wadą “Magii i ognia” jest niestety bliższe zapoznanie czytelnika z funkcjonowaniem i pracownikami przerażającego Departamentu, który w swoich łapach dzierży całą władzę, ustawia życie obywateli i ma wgląd we wszystko. W tej części Pierumow ukazał tę instytucję jako niebywale nieudolną, niezdarną i zwyczajnie niewydarzoną. Oczywiście można zrozumieć zamiar autora, jednak przy tak wielkim kontraście do informacji, które czytelnik otrzymał w poprzednim tomie, człowiek nie może uwierzyć w fakt, że ludzie tak nieporadni, iż nie mogą poradzić sobie z trzynastoletnią dziewczynką, mogli dojść do władzy.

Mimo wszystko Nik Pierumow posiada tak lekkie pióro i niesamowitą zdolność do przykuwania uwagi czytelnika, że większość wad i niedociągnięć nie ma większego znaczenia. Od książki wręcz nie można się oderwać, choć kontynuacja “Magii i stali” jest zdecydowanie słabszą powieścią od jej poprzedniczki.

“Blackwater” to cykl, który w zasadzie nie ma grupy docelowej. W swoje ręce może go chwycić absolutnie każdy i każdy znajdzie w nim coś innego, co go zaintryguje i pochłonie w całości. Dojrzali czytelnicy znajdą wiele odniesień do otaczającej ich rzeczywistości, zaś młodsi ujrzą baśniową, lecz niezwykle mądrą opowieść o bohaterstwie, barierach, tolerancji, magii, przyjaźni i wielu, wielu innych.

Dział: Książki
czwartek, 21 marzec 2019 23:22

Remedium - zapowiedź

Szaleniec, wprawny rzemieślnik czy desperat? Kto stoi za mrożącym krew w żyłach zabójstwem?

Przemek Strawczuk, policyjny śledczy z Krakowa, przyjeżdża do Łodzi, by pomóc w rozwikłaniu zagadki makabrycznego morderstwa. Wraz ze swoim nowym partnerem, Tomkiem Gąsiorem, udają się na miejsce zbrodni. Ofiarą jest Karina, studentka zabita w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Sprawca działał z chirurgiczną precyzją, przebijając poszczególne narządy i doprowadzając do wykrwawienia się dziewczyny. Na ścianie natomiast pozostawił szkarłatny napis: "Żyłaby, gdybyś otworzyła te drzwi".

Karina miała bowiem współlokatorkę ? inną studentkę, Paulinę Gaworską, z którą jednak prawie się nie znały. Jak się okazuje, swoją wiadomość zabójca skierował właśnie do niej. Dziewczyna była w mieszkaniu, gdy szykował się do zbrodni za zamkniętymi drzwiami w pokoju obok.

Paulina, zszokowana nagłą śmiercią Kariny, chce o wszystkim jak najszybciej zapomnieć. Nie wie jednak, że niebezpieczna gra dopiero się zaczęła.

Zabójca chce coś zmienić, sprawić, by ogarniająca nas wszystkich znieczulica przestała trawić społeczeństwo. Proponuje więc brutalną terapię, szukając remedium dla zobojętniałych serc. Tylko czy na pewno wybrał właściwą pacjentkę?

Autor: Radosław Rutkowski
Wydawnictwo: AlterNatywne
ISBN: 978-83-947567-5-8
Liczba stron: 380
Data premiery: 2019-03-26

Dział: Patronaty
czwartek, 21 marzec 2019 19:43

17 podniebnych koszmarów

Antologie to odpowiednik pudełka czekoladek, o którym mówił Forrest Gump; nigdy nie wiesz, na co w nich trafisz. Czysto teoretycznie dobre, sprawdzone nazwiska powinny gwarantować mocną lekturę. Niestety, nie zawsze tak jest, a najświeższym dowodem jest zbiór 17 podniebnych koszmarów, zebranych w całość przez Stephena Kinga i Beva Vincenta.

Jak można zorientować się po samym tytule, w książce znajduje się siedemnaście tekstów, a każdy z nich związany jest z lataniem. Akcja zdecydowanej większości toczy się bezpośrednio na pokładzie samolotów, inne wiążą się z nimi w inny sposób. Wśród autorów można znaleźć same wyśmienite i zasłużone nazwiska, co ciekawe nie tylko współczesne. Oprócz Kinga i Vincenta, są tu teksty m.in. Dana Simmonsa (znanego z Terroru, Olimpu, Hyperiona czy Letniej nocy, czyli samych perełek), nieodrodnego syna Kinga, czyli Joego Hilla, Raya Bradbury’ego, Richarda Mathesona, a nawet… sir Arthura Conan Doyle’a, ojca Sherlocka Holmesa.

Niestety, ten wyśmienity skład nie sprostał oczekiwaniom. Co ciekawe i dosyć paradoksalne, opowiadania, które wyszły spod pióra powyższych autorów należą do tych przeciętniaków w niniejszym zbiorze. Nie popisał się ani Mistrz, ani jego potomek, a tytuły tekstów Mathesona (Koszmar na wysokości 6 tysięcy metrów) i Doyle’a (Groza przestworzy) nijak nie przystają do ich treści. Wszystkie czyta się nieźle, ale bez fajerwerków i nie sądzę, by zachowały się w pamięci czytelnika na dłużej. Chociaż trzeba przyznać, że Bev Vincent i jego krótkie Zombie w samolocie wypadają nienajgorzej.

Do moich zdecydowanych faworytów należy otwierający całą antologię Ładunek E. Michaela Lewisa, mocno niepokojący i oddziałujący na wyobraźnię, chociaż właściwie niewiele się w nim dzieje. Nieoczekiwanie dobre okazało się Lucyferze! E.C. Tubba, które w dość zaskakujący sposób wykorzystuje motyw podróży w czasie. Warto także zwrócić uwagę na zakrawające na gore, ale niewątpliwie klimatyczne Diablitos Cody’ego Goodfellowa oraz Morderstwo w powietrzu Petera Temayne, kryminał nawiązujący do powieści Agathy Christie.

Szkoda, że większość tekstów, jakie można tu znaleźć, było już opublikowanych dużo wcześniej. Chociażby Latającą machinę można znaleźć w najnowszym wydaniu Bradbury’ego przez Wydawnictwo MAG. Opowiadanie to najbardziej też odstaje od pozostałych i szczerze dziwię się, że znalazło się w antologii. Podobnie zresztą jak wieńczący całość poemat Spadanie Jamesa L. Dickeya, oparty na prawdziwych wydarzeniach, ale niewiele mający wspólnego z zapowiadanym horrorem.

Podsumowując, 17 podniebnych koszmarów to zbiór dosyć przeciętny. Jeśli oczekujecie opowiadań, które przyprawią Was o gęsią skórkę, możecie się gorzko rozczarować. Najwięcej wrażeń będziecie mieć, jeśli zabierzecie książkę w podróż samolotem – w domowym zaciszu raczej nie wzbudzi większych emocji. Niestety.

 

Dział: Książki
środa, 20 marzec 2019 21:25

Giant Days. Tom 6 : Nie wariuj, Daisy

Niedawno recenzowałam tom piąty „Giant Days”, a w lutym ukazała się kolejna, bo szósta już odsłona perypetii życiowych trzech studentek z Uniwersytetu w Sheffield.

W poprzednim tomie dziewczęta rozpoczęły drugi rok studiów i wynajęły stancję. W ich życiu nastąpił kolejny etap. Nie będąc już nieopierzonymi pierwszoroczniakami, mogą z wyższością i mądrością, patrzeć na nowy studencki narybek. Jednak jak to zapowiedziała w poprzednim tomie Daisy: „Nie martwcie się, nasze największe błędy... są wciąż przed nami”.

I tak, mając na uwadze tytuł aktualnego tomu - „Nie wariuj, Daisy”, pierwsze skrzypce we wszystkich czterech rozdziałach będzie pełniła, właśnie ta, jak dotąd spokojna i empatyczna dziewczyna, Daisy. Życie na stancji niesie wiele wyzwań, ale i niebezpieczeństw. Dziewczęta będą musiały poradzić sobie z tak trudną sytuacją, jakim jest włamanie, a pragnienie odzyskania skradzionych pamiątek rodzinnych Daisy, zaprowadzi je w mroczne zakamarki miasta, do pubów, gdzie strach będzie zdecydowanie miał wielkie oczy. Czego jednak nie robi się dla przyjaciółki. Nawet niebezpieczne głupoty. Gdy złodziejska afera ucichnie, Daisy, ta skromna i spolegliwa osóbka, zaskoczy wszystkich szaleńczym romansem z Ingrid. Sekretna oblubienica będzie Daisy jednocześnie rozanielać, jak i doprowadzać do szaleństwa. Ciężko będzie przyzwyczaić się do nowej Daisy, która szaleje po nocnych klubach, zachowuje się jak podlotek i daje porwać się chwili.

Oczywiście nie samą Daisy tom się kręci. Jeszcze są inne elementy życia codziennego, jak zgryźliwy i wścibski sąsiad, rozmowa kwalifikacyjna w sklepie z komiksami, czy proszona kolacja, która, jak to mawia Esther, jest testem dorosłości. Susan nie tylko będzie musiała zmierzyć się ze swoją zazdrością o McGrawa, ale także ze swoim nałogiem, a także nagłym pogorszeniem stanu zdrowia.

Nadal jest dla mnie zaskakujące, jak John Allison, umiejętnie i delikatnie, w sposób nieskomplikowany przedstawia obyczajową stronę studenckiego życia. Owszem brakuje w relacjach Daisy, Susan i Esther tej drobnej wrednej pikanterii, którą niestety płeć piękna potrafi siebie nawzajem uraczyć, ale dzięki temu tak naprawdę ten komiks jest coś wart. Nie brakuje trudnych tematów, z którymi czasem młodzi ludzie muszę się zmierzyć. Poruszanie takich kwestii, jak sieroctwo, preferencje seksualne, starość, czy nieporozumienia małżeńskie, w sposób naturalny i niewymuszony, dodaje waloru do samej przyjemności czytania.

Gorąco polecam wziąć udział w życiu Esther, Daisy i Susan.

Dział: Komiksy
środa, 20 marzec 2019 16:29

Prawda o kłamstwach

Zapewne każdy z nas przynajmniej raz w życiu zapragnął mieć genialną pamięć. Kiedy wracamy z zakupów bez części produktów, kiedy na klasówce z historii ważne daty i fakty dosłownie wylatują nam z głowy, kiedy mimo usilnych starań po raz kolejny zapominamy słówek w języku, którego chcemy się nauczyć – to tylko niektóre sytuacje, które wzbudzają w nas frustracje i inicjują marzenia o sytuacji, w której nie tylko bardzo szybko się uczymy, ale też niczego nie zapominamy. Jednak, tak naprawdę tylko nam się tak wydaje, że nasze życie wówczas cudownie by się odmieniło, a my bylibyśmy bardzo szczęśliwi.

O tym, jak naprawdę wygląda życie osoby, która niczego nie zapomina, opowiedzieć może cierpiąca na hipermnezję, siedemnastoletnia Jess Wilson, a właściwie Freya Walsh. Przez większą część młodego życia była ona członkiem Programu, czyli specjalnego projektu badawczego, który miał na celu zbadanie tajemnic ludzkiego mózgu. Tam, pod opieką profesor Andrei Coleman kształtowała swoje umiejętności, doprowadzając je niemal do perfekcji.

Ale taka pamięć absolutna to nie tylko ułatwienie w nauce języków obcych, czy jakiegokolwiek teoretycznego przedmiotu, bądź genialna orientacja w terenie. To również nieustanne odtwarzanie tego, o czym wolelibyśmy zapomnieć, to traumatyczne obrazy odtwarzane nieustannie, nieustannie też wywołujące cierpienie. Nic zatem dziwnego, że po tragicznej śmierci swojej matki i nieustannym przypominaniu sobie o wypadku samochodowym, którego kobieta była ofiarą, nastoletnia dziewczyna woli odciąć się od dotychczasowego życia, zerwać z Programem i stworzyć siebie na nowo, jako zwyczajną uczennicę. Korzystając z pieniędzy profesor Coleman, które Freya niejako sobie przyznała, jako wynagrodzenie za uczynienie z siebie obiektu badań, dziewczyna staje się Jess i rozpoczyna naukę w Dartmeet College, w małym miasteczku, w którym – ma taką nadzieję – nikt jej nie będzie poszukiwał.

Odtąd jej życie staje się kłamstwem, nieustannym udawaniem, że jest przeciętna, ale wszystko jest lepsze od pełnej kontroli, jaką sprawowano nad nią podczas udziału w projekcie. Niestety, to w miarę spokojne zwyczajne życie zaczyna walić się niczym domek z kart, po rzekomo samobójczej śmierci przyjaciółki Jess, Hanny. Dziwna dedykacja w księdze kondolencyjnej podpisana inicjałami zmarłej, tajemnicze wiadomości, które Jess otrzymuje oraz przeświadczenie, że ktoś bywa w jej pokoju, zmuszają dziewczynę do ostrożności, ale i poszukiwania prawdy o śmierci swojej matki.

Czy to możliwe, żeby ktoś odkrył niezwykłe umiejętności siedemnastolatki? Czy to twórcy Programu wpadli na jej trop? Jak naprawdę zginęła jej mama i czy nowy uczeń, Dan, to osoba, której Jess może nie tylko zaufać, ale i obdarzyć go głębszym uczuciem? Przekonamy się o tym dzięki lekturze niezwykle wciągającej powieści, nie tylko dla nastoletnich czytelników, która odsłania przed nami tajemnice ludzkiego umysłu, ale też brak moralności, zepsucie i zło, jakie mieszka w sercach niektórych ludzi.

Powieść „Prawda o kłamstwach”, autorstwa Tracy Darnton, to wspaniała wyprawa po zakamarkach pamięci, sporo przydatnych informacji na temat tego, jak działa nasz mózg i pamięć, ale przede wszystkim wciągająca książka, od której wprost nie można się oderwać. Brawurowo poprowadzona akcja, pełna ślepych zaułków i mylnych tropów, doskonale wykreowani bohaterowie – wszystko to sprawia, że publikacja Wydawnictwa Ya!, to lektura, o której szybko się nie zapomina. A jeśli kiedykolwiek zdarzy się, że – dostając niedostateczny ze sprawdziany przeklinać będziemy swoją zawodną pamięć, to przypomnijmy sobie historię Jess i jej talent, który okazał się być prawdziwą klątwą.

Dział: Książki