styczeń 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: komiks

poniedziałek, 04 maj 2015 12:45

Nowa Fantastyka 05/15

W kioskach i salonach prasowych dostępny jest już najnowszy, majowy, numer pisma "Nowa Fantastyka". Tematem przewodnim numeru jest powrót, pod postacią miniserialu, jak również komiksu, kultowego "Z Archiwum X". Dodatkowo przeczytamy m.in. artykuł o nowych postaciach z gwardii Marvela oraz opowiadania m.in. Neila Gaimana (z uniwersum powieści "Nigdziebądź"), Petera Wattsa i Jacka Komudy.

Dział: Prasa
piątek, 01 maj 2015 17:04

Gotyckie crossovery XXI wieku

Wprowadzenie

W czasach, o których najprościej mówi się jako o okresie wyczerpania materiału i nieustannego kopiowania oraz powtarzania i wykorzystywania tego, co już w świecie zaistniało, umocnić musiały swoją pozycje idee dublowania istniejących koncepcji. Doskonały przykład stanowi tutaj crossover, który nie jest może pomysłem XXI wieku, ale (zwłaszcza w ostatnich latach) coraz częściej uwydatnia się w propozycjach kinowych. Sam ten termin stosuje się do opisania produkcji, w której dochodzi do spotkania postaci z, przynajmniej, dwóch różnych utworów (książki, filmu, komiksu) lub, w której znaną już fabułę przedstawia się z perspektywy nowego bohatera.

Dział: Felietony
piątek, 24 kwiecień 2015 18:48

Dying Light. Aleja Koszmarów

Motyw zombie został już przewałkowany w każdą możliwą stronę – poczynając od sukcesu komiksów, serialu i powieści z uniwersum „The Walking Dead", poprzez „Apokalipsę Z", a na trylogii „Przegląd Końca Świata" Miry Grant kończąc. Nie licząc wielu innych pozycji, które pojawiły się na fali popularności ożywionych umarlaków. Czy można więc wycisnąć z tego coś więcej? Okazuje się, że tak.

Powieść „Dying Light" - najnowsza propozycja Wydawnictwa Zysk i S-ka, do tej pory nie mającego zbyt wiele wspólnego z zombie-klimatami, stanowi uzupełnienie gry o tym samym tytule. Jak dotąd próby przeniesienia gry komputerowej na karty książki (cykl „Assassin's Creed" oraz „Crysis. Eskalacja") odbywały się z mniejszym lub większym sukcesem, ale trudno jest przytoczyć naprawdę błyskotliwe i w pełni udane wykonanie takiego zamierzenia. Niemal za każdym razem można było wyczuć, skąd autor zaczerpnął inspirację. Choćby z tego też względu powieść Raymonda Bensona zaskakuje w bardzo pozytywny sposób, ponieważ doskonale broni się jako samodzielna, niezależna pozycja. Z góry zaznaczam, że z grą nie miałam nic wspólnego, natomiast z przyjemnością zatopiłam się w lekturze.

Akcja „Dying Light" toczy się w niewielkim mieście- państwie Harran, leżącym na granicy Turcji i Armenii. Tuż przed rozpoczęciem młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich, miejscowa policja oraz jeden z lekarzy zauważają gwałtowny wzrost przypadków agresywnego i niewytłumaczalnego zachowania mieszkańców, poprzedzonego niezidentyfikowaną infekcją. Władze ignorują problem, nie chcąc wywoływać zamieszania w chwili, gdy są na nich skierowane oczy całego świata. W końcu, w dniu inauguracji Igrzysk dochodzi do tragedii...

Wydarzenia rozgrywające się w dniach po wybuchu tajemniczej epidemii widzimy oczami osiemnastoletniej Mel, amerykańskiej sportsmenki, która przyjechała z rodziną do Harramu, by wziąć udział w olimpiadzie. Wraz z nią podążamy ulicami miasta, które z godziny na godzinę pogrąża się w coraz większym chaosie. Mel jest twarda, bezwzględna i niemal zawsze spada na cztery łapy. Niemal. Na jej drodze stają nie tylko zarażeni, ale również zwykli ludzie, z których w obliczu zagłady otaczającego ich świata, wychodzi to, co najgorsze.

„Dying Light" nasuwa skojarzenia z filmem „28 dni później" (swoją drogą, uważam go za najlepszy spośród wszystkich poruszających tematykę zombie). W przeciwieństwie do większości książek i produkcji filmowych tego typu, mamy tym razem do czynienia nie z typowymi zombie, czyli martwymi powracającymi do życia, by żerować na żywych, ale z ludźmi zaatakowanymi przez nieznany wirus. Pod jego wpływem w ich organizmach niemal błyskawicznie zachodzi koszmarna zmiana, zmieniająca ich w bestie łaknące świeżego mięsa. Nadal żyją i można ich zabić tak jak normalnego człowieka. Jednocześnie pierwszym objawem obecności wirusa jest przede wszystkim ogarniająca zainfekowanego ogromna wściekłość, od której również wszystko się zaczęło we wspomnianym brytyjskim filmie.

Mimo że po książce nie spodziewałam się ambitnej lektury (nie oszukujmy się, do tego miana nie pretenduje żadna powieść o zombie), całość okazała się zaskakująco przyjemną w odbiorze niespodzianką. I choć dla fanów gatunku może to zabrzmieć jak herezja, to muszę przyznać, że „Dying Light" spodobało mi się bardziej niż powieści z serii „The Walking Dead", przede wszystkim za sprawą znacznie płynniej prowadzonej narracji.

Książkę czyta się błyskawicznie, a jej lektura zapewnia lekką, przyjemną rozrywkę, zwłaszcza jeśli ktoś lubi takie klimaty. Polecam nie tylko osobom, które mają już za sobą rozgrywkę w grze, ale przede wszystkim fanom zombie-apokalipsy.

Dział: Książki

Ekskluzywna kolekcja najsłynniejszych komiksów z Uniwersum DC w eleganckiej edycji, twardej oprawie i powiększonym formacie od 22. kwietnia br. dostępna już w księgarniach. Kanoniczne, nigdy wcześniej niepublikowane w Polsce opowieści z Batmanem, Supermanem, Ligą Sprawiedliwości i wieloma innymi herosami, a także wznowienia najbardziej poszukiwanych przez fanów tytułów to gratka nie tylko dla nich.

Dział: Komiksy

Nadchodzi zima.

Przez lata czytelnicy zachwycali się sagą o Westeros opisywaną w bestsellerowym cyklu George'a R. R. Martina „Pieśń Lodu i Ognia", i zekranizowaną przez HBO w popularnym serialu „Gra o Tron". Dzięki wydawnictwu Green Ronin, które wydało grę fabularną „A Song of Fire and Ice RPG: Game of Thrones edition" gracze na całym świecie mogli ponownie przenieść się do tego świata i samemu wziąć udział w grze o tron. A dzięki Fajnym RPG już w 2015 roku także polscy gracze będą mogli odwiedzić Siedem Królestw!

Dział: Z prądem
poniedziałek, 30 marzec 2015 20:11

Kłamca 2: Bóg marnotrawny

Po lekturze pierwszego tomu „Kłamcy" niemal natychmiast sięgnęłam po drugą odsłonę historii Lokiego. Przypadły mi do gustu wykreowane przez Ćwieka postaci oraz język, któremu chociaż daleko było do określenia mianem wyszukanego, to zawierał w sobie trafne metafory i zabawne dwuznaczności. Autor urzekł mnie także luźnymi, mniej lub bardziej skrytymi nawiązaniami do codzienności oraz kultury popularnej. Tego też szukałam w „Kłamcy 2: Bogu marnotrawnym".

Okładka, której opis przy pierwszym tomie niecelowo pominęłam, niewiele różni się od swojej starszej siostry. Mężczyzna na obwolucie (bez wątpienia Loki) odpala na wietrze papierosa. Ubrany jest w trochę żołnierskim stylu, na plecach przewiesił niemałych rozmiarów broń i pluszowego misia, a w garści trzyma krucyfiks (najpewniej). Do klapy kurtki przymocowaną ma przypinkę „i love Norway"; zwisa z niej także para okularów lenonek. Nad postacią unosi się laurowy wieniec. W tle, nieco wyblakłe, znajdują się dwie inne postaci – to bohaterowie obwoluty poprzedniego i następnego tomu. Wszystko nabiera jednak sensu dopiero po przeczytaniu książki. Przyznaję, że sposób przedstawienia postaci w sensie techniki wizualnej nieszczególnie mnie porywa. Loki z okładki wydaje się postacią z nie najnowszej gry komputerowej. Chyba lepiej wyglądałby w bardziej komiksowej odsłonie.

Loki wciąż pozostaje na usługach aniołów. Nieustannie gromadzi pióra i przekracza granice, których nie mogą przekroczyć skrzydlaci. Drugi tom skupia się bardziej na przeszłości byłego boga, jego komplikujących się relacjach z konkretnymi przedstawicielami zastępów oraz warstwie emocjonalnej. Loki dochodzi do siebie po utracie Sygin i raz jeszcze pokazuje, że zdolny jest do przeżywania głębokich uczuć. I nie mam tutaj na myśli szczególnie złośliwych dowcipów.

Zasadniczą zmianą w drugim tomie „Kłamcy" jest przede wszystkim sposób budowy fabuły. Ćwiek odszedł od zbioru typowych krótkich opowiadań, a zastąpił je zestawem logicznie i chronologicznie połączonych ze sobą historii, jakkolwiek wciąż nie jest to rzecz całkowicie płynna. Chociaż może, w pewnym sensie, wciąż są to opowiadania? Tylko dłuższe, bardziej rozbudowane oraz odnoszące się do wcześniejszych poczynań Lokiego.

Początkowo nie czytało mi się „Boga marnotrawnego" najlepiej. Irytowały przede wszystkim superkrótkie podrozdziały. Zdarzało się, że na dwóch stronach cztery razy zmieniała się perspektywa, odgrodzona wariacją na temat typowych trzech gwiazdek. Nie pozwalało to nie tylko wczuć się w akcję, ale i zwyczajnie nią zainteresować. Miałam chwilę, w której myślałam, że pożegnam tymczasowo „Kłamcę" i przerzucę się na coś mniej irytującego. Na szczęście wkrótce historia wróciła na tory znanej mi jakości i tak drastyczne kroki nie były konieczne.

Fabularnie historia ma lepsze i gorsze momenty. Niektóre fragmenty czytałam z zapartym tchem, inne nieco mnie nudziły. Zdarzyło się, że ogólne wrażenie psuło zakończenie danego epizodu. Zdecydowanym plusem całości jest jednak podjęcie przez Ćwieka próby ulokowania wydarzeń z pierwszego tomu w rzeczywistości drugiego. Nie chodzi tylko o „kamienie milowe" historii, ale też jej poboczne aspekty.

Podobnie jak w przypadku pierwszej odsłony najmocniejszym elementem powieści są kreacje postaci. Loki, pomimo pewnych zmian w warstwie psychologicznej, wciąż pozostaje kłamliwym draniem z doskonałymi puentami i ciętymi ripostami. Nowi bohaterowie w postaci dwójki greckich bogów – perfekcyjne. No i aniołowie, którzy okazują się bardziej przebiegli i cwani, niż się mogło początkowo wydawać. A skoro jesteśmy już przy skrzydlatych... Mimo faktu, iż cenię sobie tę kreację, to w drugim tomie „Kłamcy" złapałam się na tym, że przedstawiciele sfer niebieskich nieszczególnie się od siebie różnią. Kilka razy Michał zlał mi się z Gabrielem. Jedyną różnicą wydaje się to, że Michał budzi strach i respekt pośród skrzydlatych stróżów, co Ćwiek zawsze skrzętnie odnotowuje. Poza tym, zwłaszcza w kwestii wypowiedzi, Michał i Gabriel mogliby być klonami.

W sferze językowej spodziewałam się skoku jakościowego, zapowiedzi tego, co znam z „Chłopców" czy „Dreszcza". Okazało się jednak, że tutaj Ćwiek nie tylko się nie poprawił, ale nawet w pewien sposób pogorszył – chwilami miałam wrażenie, że pisał to ktoś inny, ktoś starający się go naśladować. W tekście zdarzają się wtręty ze staropolskim rodowodem, których obecność nie jest warunkowana żadną logiką poza ewentualną próbą uniknięcia powtórzeń. Tylko, dlaczego unikać ich kosztem płynności językowej?

„Bóg marnotrawny" dorównuje poziomem poprzedniej części „Kłamcy", chociaż jego wady i zalety rozłożone są zupełnie inaczej, niż poprzednio. Ćwiek pogłębił rys psychologiczny Lokiego oraz dołączył kilka postaci do jego kompanii, ale mniej uwagi poświęcił językowej staranności i kreacjom drugoplanowym. Na wierzch wypłynęły też błędy, których nie dostrzegałam wcześniej. W ogólnym rozrachunku powieść pozostaje jednak wciąż tekstem inteligentnym, w sposób szczególnie przemyślany wykorzystującym realia XXI wieku oraz czerpiącym garściami z popkultury. Czytając nie raz rozciągałam usta w uśmiechu i gratulowałam w myślach autorowi. Jestem niemal pewna, że drobnostki, które osłabiały przyjemność płynącą z lektury, znikną w następnych częściach. A przeczytam je z pewnością.

Dział: Książki

Film fantastycznonaukowy jako kino gatunku

Pierwsze produkcje o charakterze fantastycznonaukowym pojawiły się już na początku stulecia, a więc niedługo po powstaniu kina, niemniej wciąż trudno sprecyzować ich cechy reprezentatywne. Być może powodem tego problemu jest brak wyraźnego zarysu i twardo określonych zasad – kino fantastycznonaukowe nie posiada schematu narracji, który sam w sobie określałby przynależność gatunkową; brakuje mu też bohatera, stanowiącego skonkretyzowany zarys dla większej ilości produkcji; kwestia scenerii ograniczona jest jedynie kreatywnością twórcy. Nie zaprzeczam, że ten gatunek filmowy wykazuje pewną powtarzalność motywów i najczęściej stosowanych chwytów – jednostki przejawiające cechy nadprzyrodzone, tragedie rozgrywające się w przestrzeni kosmicznej, degeneracja ziemskiego środowiska (fauny i flory), różnorodne mutacje, bunt zaawansowanej technologii – są to, jednakże własności, które nie pozwalają stworzyć spójnej i klarownej definicji, a jedynie taką, która opierałaby się na systemie wyliczeń i opisów.

Dział: Felietony
sobota, 21 marzec 2015 17:26

Premiera: "Prawdziwe znaczenie Smekodnia"

Wszystko zaczęło się od wypracowania szkolnego. Oto w pełni ilustrowana „zdjęciami", rysunkami, wycinkami z gazet i komiksami, prześmieszna, wnikliwa, łamiąca reguły gatunku powieść autorstwa bestsellerowego Adama Rexa. Premiera już 8 kwietnia!

Dział: Kids

17 marca zostanie wyemitowany przez amerykańską stację The CW premierowy odcinek nowego serialu "iZombie". Jest to adaptacja komiksu o tym samym tytule autorstwa Chrisa Robersona oraz Michaela Allreda, wydawanego przez DC Comics' Vertigo. Za produkcję odpowiadają takie studia jak: Warner Bros. Television, DC Comics oraz Table Six Productions.

Dział: Seriale
poniedziałek, 16 marzec 2015 07:45

Z Archiwum X. Wyznawcy

"Z archiwum X" kojarzy mi się przede wszystkim z młodzieńczym dreszczykiem emocji, który odczuwałam podczas odkrywania tajemnic kolejnych odcinków emitowanych w telewizorni. Kultowy serial, który święcił triumfy w czasach mojej młodości, do dziś wywołuje poruszenie a nazwiska aktorów grających główne role są znane tak starszym, jak i młodszym pokoleniom. Przyznaję się jednak bez bicia, że nie jestem w stanie przypomnieć sobie teraz jak seria się zakończyła. Być może jest to kwestią tego, że serial oglądałam po raz ostatni już dawno temu. Być może nie jestem też tak wielką fanką, by pamiętać każdy szczegół. Wiem natomiast jedno. Serial "Z archiwum X" stanowi nieodłączny element wspomnień okresu mojego dorastania i mój pierwszy (na spółkę z literacką serią Ulica strachu) kontakt z grozą i zjawiskami paranormalnymi w popkulturze. Z kolei komiksy zdobią półki mojej domowej biblioteczki już od pewnego czasu i wciąż nie mogę nadziwić się, jak wiele radości można z nich czerpać. Dlatego też z zaciekawieniem przyjęłam wiadomość o planowaniu oficjalnego wznowienia wątków wspomnianego powyżej serialu w komiksie.

4 lutego bieżącego roku miała miejsce premiera "Z archiwum X. Wyznawcy". Jest to pierwsza, z zaplanowanych pięciu, księga kontynuująca losy Muldera i Scully, po tym jak rozstali się oni z FBI. Historia zawarta w komiksie jest rzutem na głęboką wodę dla tych, którzy nie widzieli ostatnich sezonów serialu, bowiem jest to naprawdę kontynuacja i nie ma w niej miejsca, na przytaczanie retrospekcji, które wyjaśniłyby, w jaki sposób bohaterowie znaleźli się w miejscu, w którym ich zastajemy. Autorem scenariusza jest Joe Harris, ale nad całością wydania czuwał Chris Carter, którego nie trzeba przedstawiać (szczególnie miłośnikom serialu). Wyraźnie widać, że publikacja, jest próbą powrotu do korzeni serialu. Próbą całkiem udaną. Mamy więc wielu starych bohaterów, ciągłą gonitwę, wiele znaków zapytania oraz szalenie niebezpiecznych kosmitów. Myślę, że wszyscy maniacy, którzy przez lata czekali na powiew świeżości w temacie kultowego serialu nie powinni zwlekać z zakupem Wyznawców.

Nie tylko twórcy komiksu stanęli na wysokości zadania. Wydawnictwo SQN odpowiedzialne za polskie wydanie zeszytu również zadbało o to by rodzimy odbiorca czuł się dopieszczony. Pomimo różnicy w formacie (ten amerykański jest większy) strona graficzna komiksu nie ucierpiała. Środek zachwyca natomiast świetnymi fotograficznymi pracami Carlosa Valenzueli, którymi poprzedzone są rozdziały. Wartości dodaje również zbiór grafik różnych autorów, wieńczący księgę (choć, jak to bywa w przypadku kompilacji zdarzają się prace lepsze i gorsze). Michael Walsh odpowiedzialny za rysunki prezentujące historię przedstawioną w "Wyznawcach" również się spisał. Być może jego umiejętności wymagają jeszcze szlifu, jednak wierność w tworzeniu postaci znanych z serialu jest zachowana, dzięki czemu bohaterowie prezentują się obłędnie. Momentami gorzej prezentują się natomiast tła wypełniające poszczególne kadry, jednak można na to przymknąć oko. Wszystko to plus dodatek w postaci znanego z serialu plakatu wiszącego nad biurkiem Muldera sprawia, że Wyznawcy stanowią niezwykle udany, w porównaniu z innymi, element archiwalnej układanki, który musi się znaleźć w kolekcji każdego wielkiego fana serii.

Dział: Komiksy