kwiecień 20, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan

niedziela, 31 październik 2021 21:30

Lektury na Halloween - wybór redakcji

Halloween święto duchów i popkultury. Jedna z najpopularniejszych, fantastycznych inspiracji. Z tej okazji nasze redaktorki przygotowały propozycje mrocznych lektur, idealnych by w domowym zaciszu, po swojemu uczcić ten wyjątkowy dzień.

czwartek, 28 październik 2021 22:19

Agatha Christie. I nie było już nikogo

„I nie było już nikogo”, pierwotnie wydane jako „Ten Little Niggers”, to jedna z najsłynniejszych powieści kryminalnych świata i jedna z najczęściej adaptowanych powieści Agathy Christie. 

Wydawało mi się, że przynajmniej raz, czytałam każdą z wydanych w Polsce książek Agathy Christie. Dlatego bardzo zdziwiła mnie nieznajomość tytułu „I nie było już nikogo”. Szybko okazało się, że chodzi o wydaną po raz pierwszy w Polsce w 1960 roku powieść „Dziesięciu małych murzynków”. Książka po raz pierwszy zmieniła tytuł na życzenie prawnuka pisarki Jamesa Pricharda. Oczywiście przez wzgląd na rasistowskie elementy, które jednak nie miały najmniejszego wpływu na fabułę, nieco zmieniona została również jej treść. W powieści graficznej tytułowych „murzynków” zastąpiły „żołnierzyki”.  

Zarys fabuły

Dziesięć osób, których z pozoru nic ze sobą nie łączy, zaproszonych zostało przez tajemnicze, bogate małżeństwo do ekskluzywnej willi, na niedawno kupionej przez nich wyspie. Szybko okazuje się, że zarówno goście, jak i pracownicy, jednak mają ze sobą coś wspólnego. Każdy z przybyłych w jakiś sposób przyczynił się do morderstwa. Dodatkowo wszyscy zaproszeni zostali listownie i nikt nigdy nie widział swoich gospodarzy. Wydarzenia zaczynają toczyć się błyskawicznie, gdy goście jeden po drugim zaczynają umierać, a wszystko toczy się w rytmie umieszczonej w każdym z pokoi dziecięcej rymowanki.   

Strona wizualna

Mimo że praktycznie każdy komiks z serii rysuje inny artysta, to wszystkie zachowują ten sam styl i klimat. Tym razem ilustracje stworzył Damien Callixte, który w 2002 roku ukończył Szkołę Artystyczną Emile Cohl. Pod względem graficznym album wygląda naprawdę doskonale. Trochę tylko żałuję, że zeszyty mają format A4 i miękkie okładki, bo niestety prowadzi to do ich szybkiego niszczenia się.   

Moja opinia i przemyślenia

To dopiero była niesamowita przygoda! Autorem scenariusza jest znany francuski kompozytor i scenarzysta Pascal Davoz. Wymyślił on doskonałą adaptację znanej powieści. Myślę, że nawet lepszą niż ta filmowa z 2015 roku. Komiks trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony i to nawet wówczas, gdy doskonale zna się przedstawioną w nim historię. Poza tym Agatha Christie napisała naprawdę świetny thriller, którego adaptacje, jeżeli zbyt mocno nie odbiegają od oryginału, po prostu nie mogą być złej jakości.  

Zazwyczaj w przypadku komiksów na podstawie książek Agathy Christie nie podobało mi się dość toporne, nieco niezręczne tłumaczenie. Tym razem jednak tłumacz wykonał kawał doskonałej roboty. Jego przekład to prawdziwy majstersztyk! Dodatkowo spodobało mi się, że nie próbował na siłę tłumaczyć rymowanki, a zaczerpnął ją z gotowego już, bardzo starego przekładu (na temat, którego można dowiedzieć się z przypisów).

Podsumowanie

Z adaptacji graficznej powieści „I nie było już nikogo” jestem bardzo zadowolona. To świetnie narysowany komiks i doskonale opowiedziana historia. Mimo że nie ma tu Poirota czy Miss Marple, to thriller poznaje się z wypiekami na twarzy, przez cały czas zastanawiając się, kto stoi za całą intrygą. 

Dział: Komiksy
środa, 27 październik 2021 23:59

Strażnik Klejnotu

Niesamowite przygody zdarzają się nam wtedy, gdy się tego nie spodziewamy. Przecież czasem wystarczy znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie, a reszta potoczy się sama. Gdyby jeszcze w tę niepowtarzalną podróż można by było wyruszyć z kimś, kogo się lubi, to wszystko staje się możliwe, nawet podróż w czasie. Tyle że Ula nie miała tyle szczęścia, bo jej towarzyszem został Feliks, którego nie cierpi szczerze i z wzajemnością. Jednak od początku. Ona z łatwością wchodzi w nowe relacje i nawiązuje przyjaźnie. On to jej przeciwieństwo i klasowy dziwak. Niechęć, jaką siebie darzą, jest tak mocna, jak większość uczuć nastolatków. Co więc zmieni ich podejście? Zaczęło się od lekcji polskiego i projektu, który tych dwoje musi zrobić razem. Noc Muzeów to idealny moment do odwiedzenia jednego z nich i rozpoczęcia pracy.

Muzeum Chopina stanie się początkiem tej przygody. Podróż w czasie, Warszawa z przeszłości i odkrywanie tajemnic, które poprowadzą ich przez kręte uliczki. Staną ramię w ramię z Chopinem, wpadną z gościną do Króla Zygmunta III Wazy, a także znajdą się w wielkim niebezpieczeństwie za sprawą tajemniczego Pistoriusa. Zagadki, niełatwa przeszłość i przygoda, która ma ogromną siłę. Czy tak wielką, by Ula i Feliks zaczęli się przyjaźnić?

Strażnik Klejnotu

Zawsze, gdy trafiam na powieść dla dzieci lub nastolatków, w której historia idzie w parze z tajemnicami i przygodą, ubolewam, że nie mogę dać się porwać podobnym przygodom. Gdy ja poznawałam świat zagadek, nie było tak fajnie. Cieszę się, że książki nie pytają o wiek, a ja wraz z dziećmi mogłam przeżyć tę przygodę. Strażnik Klejnotu otworzył przed nami drzwi do świata, który pozornie nie różni się niczym od tego, co znamy, jednak chwilę później zaskoczeniom nie było końca. Całość napisana jest niezwykle płynnie i z ogromną dozą lekkości. Prosto i przyjemnie, dzięki czemu młody czytelnik nie pomyśli o odłożeniu powieści w kąt. Fabuła zaskakuje i wciąga. Udowadnia, że wyobraźnia z realnością tworzą świetną parę i sprawdzają się w każdej przygodzie. To nasza pierwsza wspólna czytelnicza podróż w czasie i tyle przygód w nią wpisanych. Nie możemy wyjść z podziwu nad piórem i pomysłowością autorki.

Wśród bohaterów

Mam wrażenie, że tym postaciom z książek dla dzieci przyglądam się jakoś baczniej. Sprawdzam, czy ich zachowanie nie okaże się zgubne, a sposób bycia nie gryzie się z wartościami moich pociech. Na szczęście w przypadku Strażnika klejnotu takie obawy się nie pojawiły. Para głównych bohaterów różni się od siebie diametralnie, a do tego są dla siebie wrogami. Feliks to niezwykle mądry i spokojny chłopak, dla którego wiedza to coś fascynującego i oczywistego. To nie przysparza mu w klasie kolegów. By bronić się przed złośliwościami, z każdym dniem coraz bardziej się izoluje. Ula to dusza towarzystwa. Z łatwością zawiera nowe znajomości i stapia się w jedność z muzyką. Niestety wierzy, że najlepszą rozrywką są psikusy, a te kierowane do Feliksa cieszą ją najbardziej i gruntują jej pozycje w klasie. Los bywa przewrotny, a wspólny projekt może okazać się nowym początkiem.

Warszawa dawniej... podsumowanie

Zakochałam się w fabule powieści. Strażnik klejnotu to niezwykła, pełna ciepła, morałów i magii opowieść o akceptacji i wartości, jaką daje otwarcie się na drugiego człowieka. Wątki splatają się ze sobą perfekcyjnie. Przekaz jest jasny, choć podany subtelnie i ze smakiem. Przygoda wciąga, dwójka bohaterów czaruje i zachęca do śledzenia ich losów, a przedstawienie dawnej Warszawy stanowi wisienkę na tym idealnym torcie. Kreacja postaci, ciąg wydarzeń czy szczegóły, które składają się na fascynującą podróż do przeszłości? Wszystko to zamknięte w twardej i jakże pięknej oprawie daje pewność świetnej zabawy, jakości, szczypty magii i garści historii. Strażnik klejnotu to przygoda, tajemnice, niebezpieczeństwo i ziarenko pasji, które zakiełkuje w starszym czytelniku, zabierając go wprost do krainy, która pozwala być częścią każdej podróży książkowej. Ogromnie polecam. Za pomysł, wykonanie, przekaz i przede wszystkim lekkość, która pozwala nam płynąć przez poszczególne rozdziału. Tak wiele dostajemy, dając od siebie uwagę i chęć przygody.

 

 

 

Dział: Książki
środa, 27 październik 2021 21:30

Droga do Wyraju

Mam słabość do słowiańskiej fantastyki. Książki, które opisują nasze rodzime dawne zwyczaje, są fenomenalne, wciągające i ciekawe. Cieszę się niezmiernie, że do grona autorów, którzy czerpią garściami ze słowiańskiej fantastyki, dołączyła Kamila Szczubełek ze swoją debiutancką powieścią „Droga do Wyraju”.
 
Elgan to wąpierz, książę ciemności i podopieczny Welesa, pana podziemi. Nasz bohater jednak woli mieszkać wśród ludzi, a na dom obrał sobie Wioskę za Bukowym Lasem. Gdy wraca do niej po latach obawia się tego, jak przyjmą go mieszkańcy. Gdy jeden z samozwańczych znachorów znika, a w jego „gabinecie” Elgan odnajduje bardzo śmierdzącego demona, którym nie opiekuje się żaden z bogów. Za obietnicę poszanowania miejsca Elgana w wiosce, wąpierz decyduje się na wyprawę do Wyraju, aby odzyskać ciało Bilzbora. Musi również znaleźć opiekuna Smętkowi. Udaje się do swojego dawnego przyjaciela, Arsa, a później, wraz z jego lekkomyślną, ale szczerą córką Doradą, wyrusza w podróż do lasu Czarnoboga. Czeka ich trudna wyprawa, podczas której odwiedzą miasto, którego nie można znaleźć oraz miasto, które kiedyś było wspaniałą metropolią, ale upadło i zostały po nim same mury. Czy wyprawa im się powiedzie? Czego dowiedzą się po drodze? Czy Elgan dowie się coś o swoim życiu przed tym, jak stał się wąpierzem?
 
Na wstępie zaznaczę, że rewelacyjnie bawiłam się przy tej książce. Ciekawie i dobrze napisana, zabawna, momentami poważna i z akcją, która zapiera dech w piersiach. Kamila Szczubełek rewelacyjnie skonstruowała świat. Pomocna okazała się mapka, która umieszczona została na pierwszych stronach. Z rewelacyjną ścisłością i dokładnością autorka połączyła świat znanej nam religii (ale nie nazwała jej po imieniu) oraz dawne, słowiańskie wierzenia. I nie tylko! Jeżeli ktoś zna się na wszelakich mitologiach dostrzeże, ile autorka czerpała inspiracji, co uważam za duży plus, bo dzięki temu „Droga do wyraju” jest książką niezmiernie ciekawą i wciągającą.
 
Na humor tej lektury wpływają kreacje bohaterów. Elgan to cynik, elegancki i zamknięty w sobie wąpierz. Pokochałam go od pierwszych stron – tę jego manierę, teksty oraz zachowania. Pod maską aroganckiego gbura, skrywa się ktoś, kto cierpi, nie znając swojego prawdziwego ja. Obok niego autorka umieściła Doradę, która najpierw działa, a potem myśli. Nasza bohaterka potrafi być lekkomyślna, robić coś pod wpływem emocji, ale szybko się uczy. Niejednokrotnie wpakowała naszą ekipę w tarapaty. Nie mogę zapomnieć o Smętku, który potrafił rozweselić czytelnika do łez.
 
„Droga do Wyraju” to opowieść drogi, z wieloma zwrotami akcji i wątkami, które intrygują. Kamila Szczubełek wielu z nich nie zakończyła, dając nadzieję na kontynuacje przygód Elgana, Dorady i innych bohaterów, których poznaliśmy w trakcie lektury. Dodam, że ta powieść to debiut autorki i chociaż da się dostrzec kilka minusów, to jestem mile zaskoczona. Wszystkie elementy książki wydają się idealnie wyważone i dobrane. Nie ma tutaj grafomaństwa, a styl Kamili jest lekki. Po stronach się płynie, a wyobraźnia twórczyni całej tej opowieści zadziwia i sprawia, że chce się jeszcze więcej i więcej!
 
Mam nadzieję, że Kamila Szczubełek nie będzie kazała zbyt długo czekać swoim fanom na kontynuację.

 

Dział: Książki
środa, 27 październik 2021 07:34

W Sanktuarium Skrzydeł

Pamiętniki Lady Trent są, moim zdaniem, jedną z najbardziej niedocenianych serii fantasy w naszym kraju. Choć nie cieszą się zbytnią popularnością, to ogromnie cieszy mnie fakt, że wydawnictwo postanowiło wydać całą serię do końca, dzięki czemu w moje ręce trafił finałowy tom, „W Sanktuarium Skrzydeł". Oto cudowne zwieńczenie przygód Izabeli, która ponownie wyrusza w niezapomnianą podróż pełną pasji i tajemnic!
 
Izabela Trent, jako prawie czterdziestoletnia kobieta, w końcu zasłużyła na szacunek i uznanie w świecie nauki, jako najpopularniejsza badaczka smoków. Życie toczy się spokojnym tempem, jednak gdy dociera do niej informacja o odnalezieniu szczątków nieznanego dotąd gatunku smoka, kobieta nie może oprzeć się pokusie. Śmiało podejmuje wyprawę na górskie szczyty, gdzie dokonuje niesamowitego odkrycia, całkowicie zmieniającego wszystko, co do tej pory wiedziano o smokach. Będzie to kolejny przełom nie tylko w jej karierze, ale będzie miał również ogromne znaczenie dla całego świata.
 
Uwielbiam sposób, w jaki Marie Brennan snuje swoje opowieści. W przepiękny sposób opisuje miejsce akcji, napotykane istoty, lasy, górskie szczyty, świątynie. Wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach, co umożliwia całkowite przeniesienie się do tego fantastycznego świata, znalezienie się u boku Lady Trent i odkrywanie smoków. Jej najnowsze odkrycie jest czymś iście przełomowym i nie ukrywam, że ogromnie przypadł mi do gustu taki obrót spraw – zaskakujący, rzucający zupełnie nowe światło na smoczy gatunek, przyjemny i oczywiście dający do myślenia.
 
W tej historii pojawia się ponadczasowy wątek chęci zysku, władzy i wykorzystywania potencjalnie słabszych istot. Nie brakuje tutaj złych ludzi, którzy każde znalezisko chcieliby wykorzystać do własnych celów i wzbogacenia się. Ludzi, którzy wolą niszczyć, zamiast tworzyć, którzy boją się tego, czego nie znają i od razu podchodzą do tego z agresją i żądzą mordu. Typowa kwestia konfliktu rasowego i uprzedzeń. Na szczęście zawsze w tego typu opowieściach znajdują się ludzie o otwartych umysłach, dostrzegający potencjał i możliwość porozumienia. I jednym z takich ludzi jest właśnie główna bohaterka.
 
Już niejednokrotnie zachwycałam się tym, jak mocno Izabela emanuje pasją i oddaniem względem swojej pracy. To po prostu cudowne – móc obserwować jak w końcu zyskała ogromne uznanie i szacunek jako naukowiec. Każdy, kto był z nią od początku, wie, ile trudów ją to kosztowało, dlatego owa satysfakcja jest jeszcze większa. To naprawdę jedna z ciekawszych bohaterek w literaturze, od której można się wiele nauczyć. Śmiało dąży do celu, nigdy się nie poddaje, jest zawzięta i pewna siebie, ma w sercu wielką pasję. Naprawdę ją uwielbiam i wychodzę z założenia, że śmiało może służyć za wzór do naśladowania (choć pewnie znajdą się i tacy, którzy stwierdzą, że nie nadaje się na żonę czy matkę...)!
 
Jestem w pełni usatysfakcjonowana otrzymaną historią, stanowiącą finał tej znakomitej serii. Autorka odpowiednio pokończyła wszystkie wątki, a lektura była czystą przyjemnością. Z czystym sumieniem stwierdzam, że Pamiętniki Lady Trent to jeden z moich ulubionych cykli fantasy i ogromnie polecam wszystkim fanom tego gatunku zapoznanie się z nimi!

 

Dział: Książki
wtorek, 26 październik 2021 09:52

Batman. Świat

 
„Batman. Świat” to zabawna antologia komiksowa opracowana przez niektórych z najlepszych autorów i artystów z całego świata i osadzona w ich krajach. „Batman: Świat” powstał z okazji Dnia Batmana, który obchodzimy 18 września. Wzięło w tym eksperymencie udział 14 zespołów artystów i pisarzy na poziomie międzynarodowym, których celem było przybliżenie nam historii Batmana. Batman rzadko opuszcza Gotham. To nie tylko Batman na wakacjach w innym kraju czy rozszerzenie zasięgu jego konsorcjum. Są historie, które rzeczywiście dostosowują nawet kostium Nietoperza do danej kultury. Znajdziemy też historie, które proponują ciekawe elementy narracyjne i artystyczne, które rzadko są widywane w mainstreamie.
 
Na szczególną uwagę moim zdaniem zasługują trzy historie:
 
1. „Globalne miasto”, w którym akcja odbywa się jeszcze w Gotham City. Zostało napisane przez Briana Azzarello i narysowane przez Lee Bermejo. Rozpoczyna antologię, ponownie przywołując historię powstania Batmana i sposób, w jaki postrzega Gotham City. Jednak ostatnio czuje się skonfliktowany, ponieważ zbrodnie rozpoczęte w Gotham City rozprzestrzeniły się na cały świat, za co czuje się odpowiedzialny. To stąd jego późniejsze eskapady na inne kontynenty nawet.
 
2. „Mój Bat-Man” rozgrywa się w Rosji, a jego scenariusz napisali Kirill Kutuzov i Egor Prutov, z rysunkami Natalii Zaidovej. Widzimy tu życie bezimiennego rosyjskiego artysty, który cały czas inspirował się Batmanem, choć znany jest raczej ze swoich dość oryginalnych prac socjalistycznych.
 
3. Akcja „Ianus” rozgrywa się w Rzymie we Włoszech i jest napisany przez Alessandro Bilotta i rysowana przez Nicola Mari. Władze włoskie skontaktowały się z Batmanem, aby schwytać złoczyńcę o imieniu Ianus, który jako dziecko mógł mieć podobną historię pochodzenia co Bruce Wayne. Tenże osobnik jednak uratował matkę, co nie zmienia faktu, że także zyskał dość charakterystyczne alter ego.
 
Nie obędzie się tu od komiksów pochwalnych i będących swoistą reklamą turystyczną („Kolebka”, „Przerwa wakacyjna”, „Gdzie są bohaterowie?”), traktujących o społecznych („Batman i Panda Girl”, „Batman wyzwolony”) czy wreszcie proekologicznych problemach („Lepsze jutro” i „Gdzie są bohaterowie?”) i związanych z bezpieczeństwem w dobie nowoczesności i monitoringu. W bardzo żartobliwym tonie jest też komiks „Paryż”.
 
Miło jest widzieć Batmana w różnych stylach i kulturach. Artyści z każdego kraju starali się oddać nastrój własnego kraju. Jednak większość historii wydaje się nieadekwatna i powierzchowna. Oczywiście wpływa na to niewielka liczba stron, którą mieli oni do dyspozycji. Pomimo tego, historia Turcji starała się opowiedzieć bardziej wielowarstwową fabułę i bardzo dobrze wykorzystała prezentację i wizualizacje tego kraju. Historia Rosji była inna i słodka. W niej właściwie to nie Batman był bohaterem, a katalizatorem historii. Historia rozgrywająca się w Niemczech sprawia, że czuje się szaleństwo Jokera. Miło też zobaczyć Batmana w japońskiej opowieści czarno-białym, bogatym w szczegóły, nieco „mangowym” stylu rysowania.
 
Jest to antologia, która naprawdę warto poznać. Nie tylko wspaniale było zobaczyć zasięg, jaki Gacek ma w tak wielu krajach o tak różnych kulturach, ale także zobaczyć, jak kilka zespołów marzeń tworzy coś bezprecedensowego. Nie wiem, czy „Batman. Świat” to dobra antologia, czy bardziej strategia marketingowa, ale to dobry pomysł i eksperyment. Z chęcią zobaczę takich więcej.
Dział: Komiksy
wtorek, 26 październik 2021 09:49

Batman/Fortnite: Punkt Zerowy

Komiksy z promocją krzyżową z reguły nie są dobre. Ani to gra, ani komiks. Raczej jako czytelnik unikam takich miszmaszów. Tak samo mam w przypadku prac zbiorowych. Jednak w przypadku zeszytu Christosa Gage widać nie tylko, że świetnie ogarnia świat i niuanse jednej z popularniejszych od kilku lat fenomenów, jakim jest gra sieciowa Fortnite Battle Royale, ale również jak potrafi zarządzać zespołem.
 
Gage opowiada emocjonalną historię, która jednak jest przede wszystkim rozrywką. Pierwsze, co zobaczymy w komiksie, jest to, jak Batman dosłownie wciągnięty w świat gry, jako zupełny nowicjusz rozgrywki battle royle w tym nowym uniwersum, próbuje jakoś poskładać fakty do kupy, jak analizuje fakty i zbiera drużynę. Okazuje się, że właśnie to jest przepis na sukces i przejście do kolejnego etapu gry. Celem jest powrót do Gotham, rządzonego przez Batmana, który się śmieje.
 
Poza postaciami ze świata Batmana, jak Catwoman, Deathstroke czy Harley, spotykamy sporo bohaterów Fortnite’a: Najeźdźca-Renegatka, Paluch Rybny, Kościogłów czy Bandolierka. Pytaniem, jakie ciśnie się na usta, jest: „czy to komiks dla fanów Fortnite, czy Batmana?”. Odpowiem, że dla obydwu grup. Fani gry znajdą tu sporo smaczków typowych dla tej sieciówki. Ot, choćby taniec Floss w wykonaniu Harley, który jest charakterystyczną „emotką” - nagrodą gry.
 
A jeśli jesteśmy przy nagrodach, warto wzmiankować, że komiks zawiera dodatkowy kod do gry, który umożliwia m.in. grę postacią Harley. Będzie ona kolejną grywalną bohaterką po wprowadzonych w czwartym sezonie bohaterach Marvela. Zawiera także dodatkowo kosmetyczne, jak skrzydła Batmana, kotwica Catwoman czy pełna zbroja Batmana. Na końcu zeszytu znaleźć można także projekty postaci uniwersum Barmana specjalnie zaprojektowane przez Epic Games dla graczy Fortnite.
 
Najwięcej chyba problemów mógł jednak przysporzyć nie scenariusz, a pogodzenie mrocznego ukazania Batmana i cukierkowego wyglądu Fortnite’a. Reilly Brown, Nelson Faro DeCastro, Christian Duce i John Kalisz, przy współpracy z Donaldem Mustardem z Epic Games, stworzyli nienachalnie pastelowego Batmana. W odróżnieniu od ekwipunku bohaterów gry ubrania Batmana i innych postaci z Marvela, ewoluują, niszczą się, brudzą. Jest mało szczegółowy jak na zeszyty z Gackiem, ale za to aż nad wyraz uszczegółowiony, jeśli chodzi o przyrównanie do gry. To wypośrodkowanie sprawiło, że nie czuło się wtłoczenia bohatera na siłę w świat gry.
 
To było niesamowicie zrobiony crossover z tak dużą ilością akcji i intryg. Wydarzenie, które, jak gra, miało dawać wyłącznie rozrywkę. W przyszłości fani komiksów zapewne będą musieli przyzwyczaić się do takich crossowerów jak „Punkt zerowy. Batman Fortnite”. Gaming coraz głębiej wchodzi w nowe dla siebie rejony jak książki, komiksy czy kino. Być może na dłuższą metę sprawi to, że zarobione przez wydawnictwo fundusze na takich komiksach jak „Batman/Fortnite: Punkt zerowy” będą trafiały także do kieszeni ciekawych autorów niszowych gatunków.
Dział: Komiksy
wtorek, 26 październik 2021 09:43

Batman Death Metal. Tom 1

W 2017 roku dynamiczny duet Scotta Snydera i Grega Capullo rozpętał „Dark Nights: Metal”. W tym crossoverze z Ligą Sprawiedliwości po walce z Barbatosem zrodziło się dość pokręcone uniwersum, pełne Batmanów z alternatywnej, nieco pokręconej rzeczywistości. Każdy z nich to Batman, który uległ swoim lękom. Ich liderem jest Batman, który się śmieje, Batman, który zabił Jokera i został pochłonięty przez jego zaraźliwe szaleństwo. To wydanie zbiorcze zawiera zeszyty z amerykańskich wydań „Dark Nights: Death metal” #1-3, „Dark Night: Death Metal – Legends of Dark Knights” #1, „Dark Nights: Death Metal Guidebook” #1.
 
Kontynuujemy tu opowieść o świecie, w którym niezadowolony z dotychczasowego Multiwersum postanawia stworzyć coś nowego. Będzie to twór pochłaniający 53 wszechświaty, w tym Pierwszą Ziemię. By to osiągnąć, potrzeba zawładnąć każdym z nich. Ziemią zawładnął Batman, który się śmieje i jego poplecznicy. Obecnie Batman (ten właściwy) wraz z dość przetrzebionymi członkami Ligi Sprawiedliwości z Wonder Woman na czele stara się zachować jakąś równowagę i być może nawet zażegnać kryzys.
 
Czy warto czytać poprzednie części jak „Batman, który się śmieje” czy „Batman – Metal”? Warto, jednak i bez tego łatwo... no, dosyć łatwo odnaleźć się w nowej sytuacji. Choć nawet takie wejście w świat tego szalonego uniwersum od tego tomu nie byłby wcale takie złe – wszak i Batma i Wonder Woman są zupełnie w nim zagubieni, stąd czytelnik łatwiej ich zrozumie, jeśli sam będzie się gubił.
 
Ogólnie uważam, że Snyder wykonuje dobrą robotę, dostarczając wszystkie niezbędne informacje w całym wydaniu za pomocą ekspozycji. Informacje są zawsze prezentowane we właściwym momencie, aby pomóc w stworzeniu sceny poprzez nadanie jej kontekstu. Ekspozycja jest również przekazywana organicznie, przez większość czasu, gdy jedna postać musi coś wyjaśnić drugiej. W ten sposób ekspozycja przyczynia się do rozwoju fabuły, ponieważ każda nowa informacja, którą pozyskuje np. Wonder Woman, prowadzi do nowych pytań. Pomaga ustalić tajemnicę tego, co stało się ze światem i postaciami, co sprawia, że chce się czytać dalej, aby dowiedzieć się, co niedługo się stanie.
 
Patrząc na komiks od strony graficznej, zobaczymy tu kwintesencję kunsztu Grega Capullo wylewającą się z każdego prawie kadru. Przeniósł swoją kreskę, czystą i heroiczną, z New 52 i stworzył mroczne arcydzieło. Każdy panel został wykonany z dbałością i kreatywnością. Nie zmarnowano miejsca, a każda strona emanuje celem, eksplodując ostentacyjnym szaleństwem. Wręcz chce się oprawić każdą stronę w ramkę, ale byłoby to dość niepokojącą galerią.
 
Dla kogo jest „Batman – Death Metal”? Dla każdego wielbiciela Snuderversum, entuzjasty Bat-Brandingu i przede wszystkim Death Metalu. Podczas gdy oryginalna seria Metal przypominała bardziej kosmiczną odyseję horroru, inspirowaną różnymi rodzajami muzyki metalowej, myślę, że Death Metal naprawdę wygląda i czuje się jak muzyka death metalowa. Jego ton jest znacznie ciemniejszy, chociaż wciąż jest trochę humoru, by zniwelować tę ciemność. A świat, kostiumy i stworzenia idealnie pasują do tematu. Wszystko w tej sztuce krzyczy „death metal” i wygląda na to, że czeka nas mroczna epopeja fantasy, z magami, rycerzami, zamkami, smokami, śmiercią i mnóstwem kolców. Capullo jest idealnym artystą do tej książki; rysuje go jak nikt inny i nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek poza nim odtwarzał ten przerażający, ale niesamowity świat. Dark Nights: Death Metal Deluxe Edition to całkiem godna kontynuacja ostatnich prac Snydera.

 

Dział: Komiksy
niedziela, 24 październik 2021 08:21

Zabójca

"Wiesz, dlaczego jesteśmy silniejsi? Bo jeśli słyszymy strzał, nie pytamy, kto nie żyje; pytamy, kto trzymał broń."

Początkowo nie mogłam wbić się w styl narracji, pierwsze rozdziały pomimo atrakcyjności informacji, męczyły mnie sposobem przekazania. Natomiast przez środkową część książki pędziłam z ciekawością i zaangażowaniem. Niestety, pod koniec treść wyhamowała, nie od strony stylu, a zawartości. Nierówna w odbiorze publikacja, zupełnie jakby była pisana przez różne osoby, albo fragmentarycznie w długich jednostkach czasu. Nie ulega jednak wątpliwości, że porusza ważne społeczne i polityczne zagadnienia, którym warto przyjrzeć się z bliska, aby z większą świadomością podejść do interpretacji tego, co dzieje się na świecie, a zwłaszcza w Albanii, Grecji i Włoszech. Oczywiście, nie mogło zabraknąć wstawek odnośnie amerykańskich manewrów w ramach wywiadowczej aktywności. Zastanawiające, jak USA potrafi wejść na dane terytorium, namieszać, a następnie, kiedy sytuacja robi się gorąca, ulotnić pozostawiając bałagan. Wydźwięk książki nie niesie przyjemnych nut, muzyka biznesowych priorytetów, pragnienia władzy, dyskryminacji nacji, nieustannie oddaje mroczne cechy społeczeństw i ciemne strony ludzkiej natury.

Andrea Galli przeprowadzał przez scenariusz życia najgroźniejszego zawodowego zabójcy w Europie, wynajmowanego przez różnorodnych zleceniodawców, często wywodzących się ze środowisk mocno ulokowanych u sterów władzy. Mechanizm manipulacji opinią publiczną, w ramach zaświadczania o działaniu w imię dobra społecznego pozostaje niezmienny od wieków, podobnie jak ostateczna eliminacja ewentualnych lub faktycznych wrogów. Autor poruszał wiele wątków, naświetlał paranoiczną dyktaturę Envera Hoxha, doprowadzenie do skrajnego ubóstwa mieszkańców Albanii, krach piramidy państwowej, utopienie ogromnych funduszy w utopijnej idei metalurgicznej potęgi, tragicznych warunków pracy, skażenia środowiska, silnej pozycji tajnej policji, ateizmu państwowego, izolacji materialnej i separacji kulturowej. I newralgiczny moment amerykańskiej infiltracji Albanii, wykupywanie informacji i zapewnianie emigracji uchodźców. Nielegalne próby przekraczania granicy, a jeśli się udało, niedostosowanie Albańczyków do nowych warunków mieszkania w obcym państwie wzmacnianie zorganizowanej przestępczości w ramach zasilania włoskiej, gruzińskiej, greckiej i rosyjskiej mafii. Albańczycy słynący ze skuteczności w zadawaniu śmierci, jak Julian Sinanaj, perfekcyjny płatny strzelec wyborowy i zamachowiec, biegły w zacieraniu śladów, poza zainteresowaniem policji, gdyż nie dostrzegała związków między jego zbrodniami.

Dział: Książki

Odwieczny konflikt między królestwami trwa. Odkryto jednak coś, co wpłynie na dotychczasowy układ sił: potężne starożytne artefakty zmieniające przebieg bitew! Każdy artefakt jest jednak dotknięty klątwą, która będzie prześladować głupców i żądnych władzy korzystających z jego mocy.

Dział: Bez prądu