kwiecień 22, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Yi Nan

piątek, 30 marzec 2018 10:31

Remedium

Secretum.pl ma przyjemność kontynuować patronat medialny nad cyklem Projekt RHO Richarda Phillipsa. Tom drugi ukaże się już 13 kwietnia nakładem wydawnictwa Fabryka Słów.

Dyrektor NSA Jonathan Riles nie zdołał powstrzymać infiltracji amerykańskiego rządu przez Projekt Rho. Teraz kierujący Projektem Donald Stephenson zalewa świat serum zawierającym nanoboty obcych i udającym cudowne lekarstwo. Nikt nie jest w stanie długo sprzeciwiać się bezwzględnemu naukowcowi – skrytobójca znany jako El Chupacvabra systematycznie eliminuje wszelką opozycję.

Dział: Patronaty
piątek, 30 marzec 2018 10:18

Krwawe święto

“Seryjny morderca z kalendarzem” przeczytałam na okładce. Hm... ale, że jakiś gratis? Czy może następna część będzie o seryjnym mordercy z mydłem, czy innym ekspresem do kawy? - pomyślałam niewesoło i w lekkim przerażeniu. Zwłaszcza, że “Krwawe Święto” to drugi tom serii o detektywie, sierżancie Marku Heckenbergu, zwanym po prostu “Heck”, więc aż się zaczęłam bać, jaki przedmiot został użyty wcześniej. Przełknęłam nerwowo ślinę i zaczęłam czytać... no i mnie porwało z siłą wodospadu Niagara.

Jeszcze nie ucichły echa po zabójstwach Maniaka z M1, a na Anglię padł ponownie blady strach przed kolejnym seryjnym mordercą - osobiście nie spodziewałam się, że na Wyspach ich aż tylu grasuje. Tym razem zabójstwa wydają się być dokonywane na tle religijno-świątecznym i kiedy dwójka policjantów odnajduje zamurowane ciało mężczyzny w ubranku Św. Mikołaja, nikt nie spodziewają się, że to nie był jednorazowy przypadek, a morderca dopiero się rozkręca. A teraz wszyscy razem pomyślmy o tych wszystkich świętach, o których nikt nie pamięta jak i o zbliżającej się Wielkanocy... Jednostka do spraw Seryjnych Przestępstw nie ma praktycznie żadnych śladów. Ciał przybywa. Na szczęście możemy odetchnąć z ulgą, bo jest wśród nich dzielny i utalentowany detektyw Heck, na którego zawsze można liczyć. Na tle Heck’a reszta ekipy wypada dość blado i jedynie nadinspektor Gemma Piper, wydaje się mieć trochę oleju w głowie, pomimo pochodnej syndromu Muldera i Scully. Heck jest ewidentnie kreowany na bohatera przeskromnego, przeinteligentnego, a w kojarzeniu faktów mało kto może mu dorównać. Nie wiem jednak czym spowodowana jest jego ewidentna niechęć w posiadaniu przy sobie broni palnej, w sumie jakiejkolwiek, ale prawda jest taka, że Heck jej nie potrzebuje i woli porządnie dać po pysku kryminaliście, niż używać jakże przereklamowanego gnata. Po prostu Heck to 100% twardziel, ale o dobrym sercu. Chociaż, tak naprawdę, odniosłam wrażenie, że nasz super glina ma więcej szczęścia niż rozumu, a zamiast Heck powinni go wołać per Człowiek Demolka. Z zacięciem wytrawnego oprawcy, wykańcza kolejne samochody, a o przypadkowo rannych partnerach i postronnych już lepiej nawet nie wspominać, bo to idzie w dziesiątki, a nawet już setki. Trochę przesadzone, zwłaszcza, że jak potknie się na ulicy o but to na pewno znajdzie mordercę siostry wujecznego dziadka właściciela fabryki sprzedającej gumę na podeszwę. Ale wiecie co? Ja to kupuję - uwielbiam go!

Naprawdę lubię czytać książki, gdzie autor zna się na rzeczy i wie o czym pisze. Dzięki temu książka jest o wiele ciekawsza - bo realistyczniejsza, co w przypadku thrillera, czy kryminału działa tylko na plus. Paul Finch zanim zajął się pisaniem był policjantem w brytyjskiej formacji Greater Manchester Police i jego wiedza o prawdziwym działaniu organów ściganiu jest na pewno kompleksowa. Zwłaszcza, że w naszym świecie zdarzają się takie zbrodnie, że aż włos się jeży i strach się bać. Paul Finch przeprowadza nas przez śledztwo Hecka z odpowiednią nieobrzydliwą dawką makabry i choć trup ściele się gęsto, a do tego i bardzo twórczo, to można ze spokojem wcinać w trakcie czytania obiadek czy ciasteczka. Poza tym Finch miał naprawdę ciekawy pomysł na fabułę, a wykonania może mu pozazdrościć niejeden, a nawet i kilku pisarzy kryminałów.

Od jakiegoś czasu lubię fantastykę zdradzić z kryminałem. Ale musi to być kryminał dobry, czyli taki, gdzie w trakcie czytania mam ochotę zerknąć na koniec książki na wyjaśnienie zagadki. Bardzo dobry kryminał, to taki, gdzie nie jestem wstanie się powstrzymać i czytam to zakończenie. Przyznaję, że "Krwawe Święto" Paula Fincha delikatnie przekartkowałam od tyłu. Już czytając opis TEN z tyłu książki pomyślałam "ooo to może być interesujące". I było! Polecam, bo to pierwszorzędny kryminał oparty na solidnych podstawach i z dużą ilością wartkiej akcji, pościgów i niewielką szczyptą strzelanin, który wciągnął mnie jak mało który.

FRAGMENT

Dział: Książki
piątek, 30 marzec 2018 09:14

Wywiad z Magdaleną Kuydowicz

Zapraszamy do wywiadu z panią Magdalena Kuydowicz, pisarką, teatrologiem, dziennikarką, która niedawno wydała nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka książkę pt. "Stało się". O książce możecie przeczytać --> TUTAJ, a poniżej zamieszczamy wywiad, który został przeprowadzony z autorką przez naszą recenzentkę, pania Justynę Gul.

Dział: Wywiady
czwartek, 29 marzec 2018 14:26

Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet

Nakładem Wydawnictwa Czarnego w kwietniu ukaże się reportaż o kobiecym aspekcie Japonii.

Japonia – dla większości Europejczyków kraj, w którym kobiety w kimonach kryją twarze za wachlarzami, a zapracowani mężczyźni produkują niezawodne samochody i najlepszy sprzęt elektroniczny na świecie. Ale zupełnie inaczej widzą Japonię tamtejsze kobiety: ich świat to miejsce nieoczywiste, pełne napięć i sprzeczności, gdzie tradycja i nowoczesność splotły się w ciasny węzeł – ról społecznych, ograniczeń i konwenansów, z których tylko niektórym udaje się wyzwolić.

Dział: Kultura Japonii
wtorek, 27 marzec 2018 12:51

Głosząca kres

Wraz z Wydawnictwem Uroboros w maju zapraszamy do lektury trzeciego tomu Wojen lotosowych.

Oto nadszedł kres świata, który znali. Wraz ze śmiercią Aishy przestała istnieć dynastia Kazumitsu. Zdziesiątkowana rebelia Kagé – niegdyś zaciśnięta pięść, teraz ledwie kilka wyłamanych palców – targana jest wewnętrznymi konfliktami. Jej przywódca, Daichi, siedzi w więzieniu zdany na łaskę Gildii Lotosu.
Gildia, od lat zatruwająca kraj, chce sięgnąć po władzę absolutną na siedmiu wyspach Shimy, posługując się nowym szogunem – Hiro – jak marionetką. Z armiami klanów Tygrysa i Feniksa oraz Miażdżycielem – najpotężniejszą bronią, jaką kiedykolwiek stworzono - wydaje się niepokonana. Czy ktokolwiek rzuci wyzwanie takiej sile?

Dział: Patronaty
wtorek, 27 marzec 2018 11:07

Kroniki Drugiego Kręgu. Drugi krąg

Pamiętacie Kamyka, który posiadał niesamowitą zdolność tkania iluzji? Jego przygody podbiły serca rzeszy fanów, zarówno tych mniejszych jak i bardziej dorosłych. Zapraszam zatem na drugi tom jego przygód - Drugi Krąg.

Mówca Słony jest dobrym magiem i niezłym naukowcem, za to problemy rodzinne przerastają go, delikatnie mówiąc. Jeszcze przed momentem miał tylko jedno dziecko, teraz jest ich jakoś więcej, na dodatek to najstarsze dorasta i Tato, ty nic nie rozumiesz! A kiedy półdzika panna ze Smoczego Archipelagu zetknie się z charakternym przybyszem z kontynentu, nad głowę biednego ojca nadpływają czarne chmury. Para dorastających nastolatków pod jednym dachem? Brrr A jeśli nastolatków jest więcej? Na przykład dwudziestu siedmiu? Wtedy należy współczuć spokojnym, kochającym rutynę magom z Zamku Dłoni, gdzie ów straszliwy gang, znany pod nazwą Drugiego Kręgu, terroryzuje okolicę, wymuszając haracze w postaci kandyzowanych fig. O każdej porze dnia możesz podczas spaceru w ogrodzie dostać w głowę piłką lub poślizgnąć się na kulkach do gry.

Książka jest dla mnie absolutnym hitem, w dobie powieści dla młodzieży, ociekającymi szkolnymi romansami, wampirami i różowymi księżniczkami, jest niezwykle dojrzała, niosąca za sobą mnóstwo pozytywnych emocji i ucząca przyjaźni, szlachetności i mnóstwa innych rzeczy. Kamyk i Jagoda dojrzali. W porównaniu z tomem pierwszym, nasi bohaterowie muszą zmierzyć się z nowymi problemami, czy takimi całkiem naziemnymi, wynikającymi z dnia powszedniego, czy też tymi magicznymi, jak niebezpieczny gang Drugiego Kręgu. Ich relację także wchodzą na wyższy poziom, bo będzie nie lada wyzwaniem dla obojga. W dodatku zawsze z boku będzie czaił się niedojrzały smok, który nie do końca umie określić, czego chce.

Powieść Białołęckiej to doskonała pozycja dla młodzieży. Jednakże trzeba też zaznaczyć, że jej dojrzałość wcale nie wyklucza z kręgu zainteresowania dorosłych czytelników! Jest to niesamowita, magiczna opowieść, którą mogę polecić każdemu, szczególnie rodzicom, którzy szukają literackiej rozrywki dla swoich pociech.

Dział: Książki
poniedziałek, 26 marzec 2018 14:47

Naznaczeni Błękitem

Nowe pokolenie młodych czytelników ma okazję poznać cykl „Kroniki Drugiego Kręgu” Ewy Białołęckiej, pierwszej damy polskiej fantasy dla młodzieży.

Głuchoniemy Kamyk ‒ pseudonim Smoczy Jeździec, Nocny Śpiewak porośnięty długą sierścią, Jagoda albinoska ‒ każdy boryka się z własną niedoskonałością, ucieka przeznaczeniu i szuka indywidualnej drogi. Bohaterowie są obdarzeni magicznym talentem, jednak muszą za swoje uzdolnienia zapłacić kalectwem. To książka o dorastaniu, przyjaźni i szukaniu drogi w świecie.

Dział: Zakończone
niedziela, 25 marzec 2018 16:58

Strzały nad jeziorem

„Tęsknimy za uczuciem całkowicie nieświadomym naszych wad. Niebiosa dały nam je w bezwarunkowym psim przywiązaniu”- pisał George Eliot, można jednak pokusić się o pytanie, czy psy kochają nas dlatego, że nie są świadome naszych wad, czy też pomimo ich istnienia. Kto jak kto, ale Gucio, kaleki pies detektywa Szymona Solańskiego, rasy kundel (choć wcale nie bury) doskonale zdaje sobie sprawę z ograniczeń swojego pana, zarówno tych umysłowych, jak i fizycznych. Wie, że choć pan nigdy nie zachowywał się całkowicie normalnie, to pieniądze odziedziczone w spadku, wcale mu w tym nie pomogły. Wręcz przeciwnie, wpadł bowiem w zakupowe szaleństwo, którego kwintesencją był zakup audi TT, w którym Gucio wstydzi się nawet pokazać.

Nic zatem dziwnego, że Gucio bez żalu przyjmuje fakt, że po wypadku samochodowym, ten śmieszny pojazd, nazywany przez psiaka „ryżą zdzirą”, jest do kasacji. Wolałby jednak zapewne nie uczestniczyć w samym wypadku, bowiem zderzenie z rozpędzoną ciężarówką do najprzyjemniejszych nie należy. Szczególnie, że kierowca ciężarówki najwyraźniej specjalnie spowodował wypadek, uciekając następnie z miejsca przestępstwa. Kto jednak mógł chcieć śmierci Szymona i kto wiedział, że wyruszył on w drogę na ratunek Róży Kwiatkowskiej, dziennikarki o otwartym umyśle, sporej nadwadze i ciętym języku. Przebywająca na wczasach odchudzających w Barlinku kobieta wpakowała się bowiem w poważne tarapaty, a wszystkie (tak naprawdę nieliczne) dowody wskazują na to, iż była ona sprawczynią morderstwa. Ofiarą jest Andrzej Siudek, sławny profesor uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który przybył do miasteczka, by wydobyć z Jeziora Barlineckiego szkielet prehistorycznego nosorożca.

Sęk w tym, że Róża – poza samym faktem przypadkowego odnalezienia tego szkieletu – ma z zabójstwem niewiele wspólnego, a przynajmniej gorąco zaprzecza, jakoby dopuściła się tej zbrodni. Stróże prawa o wątpliwej inteligencji jednak nie odpuszczają, a w efekcie ich działań Róża ląduje w areszcie. Tylko Szymon może jej pomóc, zarówno finansowo – wpłacając kaucję, jak i rozwiązując sprawę morderstwa oraz oczyszczając ją z zarzutów. Niestety w pakiecie z detektywem, w życiu Róży pojawia się też wykształcona i chuda piękność, w osobie pani mecenas Potomek-Chojarskiej, która ma na Solańskiego wyraźną ochotę.

Jak potoczy się ta wielowątkowa historia? Czy Szymon zdoła odkryć tożsamość mordercy? Czy Róża w nowym fit wydaniu zdobędzie jego serce? Jakim człowiekiem był naprawdę Siudek i kto próbował pozbyć się Solańskiego? Na te wszystkie pytania odpowiedzi możemy szukać w porywającej i przezabawnej komedii kryminalnej, autorstwa Marty Matyszczak.

„Strzały nad jeziorem” to kolejna już powieść z serii „Kryminał pod psem”, której każda kolejna pozycja dostarcza sporej porcji dobrej literatury, dobrej zabawy i jest gwarancją natychmiastowej poprawy humoru. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego książka, to najlepszy przykład mistrzostwa, jakie osiągnęła Matyszczak w posługiwaniu się piórem, a także kreowaniu swoich postaci. Pod pozorem lekkiego kryminału, autorka portretuje polskie przywary, typową małomiasteczkowa mentalność, odsłaniając przed nami mroczne sekrety ludzi, którzy dotąd – wzorem Dulskiej – chowali swoje przysłowiowe trupy w szafach. Kolorytu całej opowieści dodaje fakt, iż jednym z narratorów jest nikt inny, jak tylko Gucio, kochany psiak, który lubuje się w wymierzaniu wymyślnych kar, polegających między innymi na obsikiwaniu markowych butów. Zabawne dialogi, spora doza dystansu do siebie i do świata powoduje, że od pierwszych stron, pomimo będących naszym udziałem nie zawsze przyjemnych wydarzeń, pękamy ze śmiechu i narażamy siebie na poważne zagrożenie życia. Nie mówiąc już o tym, że – w strachu przed Gośką Wroną, zwariowaną znajomą Róży, poważnie zastanawiamy się nad rezygnacją ze spożywania mięsa, weryfikacji swojego zakupowego koszyka i zamieszkaniem w chatce zbudowanej z materiałów z recyklingu.

Dział: Książki
sobota, 24 marzec 2018 12:07

Manitou

Harry Erskine pracuje jako wróżbiarz; przepowiadanie wyssanej z palca przyszłości starszym damom jest jego sposobem na utrzymanie się na jako takim poziomie materialnym. Co prawda kiedyś, w dzieciństwie, miał styczność z duchami, jednak mężczyzna woli trzymać się utartej, acz znacznie bezpieczeniejszej ścieżki wróżbiarstwa. Do czasu, aż do jego drzwi puka Karen Tandy, siostrzenica jednej z jego klientek. Kobieta ma dość osobliwy problem- na jej szyi pojawiła się nieustannie rosnąca narośl, która w dodatku pod wpływem dotyku... porusza się. Lekarze nie wiedzą co to, a badanie wykazuje, iż wewnątrz monstrualnego guza rośnie płód. Mimo wszystko podejmują się operacji, nie mając pojęcia, iż w ciele tej młodej kobiety rozwija się najgroźniejszy, pradawny indiański szaman, imieniem Misquamacus. Duch pragnie zemścić się na białym człowieku za męki swojego ludu...

Przed Erskinem nie lada wyzwanie; musi stanąć do walki o życie całego Manhattanu, a wraz z nim współczesny szaman, Śpiewająca Skała. Czy mężczyźni mają jednak jakiekolwiek szanse w starciu z pradawnym złem... ?

Lata temu jeszcze nie wiedziałam, że horrory staną się moim ulubionym gatunkiem zarówno literackim, jak i filmowym. A wszystko zaczęło się od niepozornej (okładkowo, oczywiście) książki pt. "Anioł Jessiki", autorstwa Mastertona właśnie. Jako że wówczas moja publiczna biblioteka miała jeszcze pewne braki, udało mi się znaleźć zaledwie dwie książki pisarza, który porwał mnie do świata grozy. Z biegiem czasu (i każdą kolejną odwiedzaną biblioteką) miałam na swoim czytelniczym koncie już więcej lektur pana Grahama Mastertona. I wciąż mi mało. Cykl "Manitou" również znałam wcześniej, choć po tylu latach od lektury fabuła zatarła się w pamięci. Dlatego też bardzo ucieszyłam się na wieść, iż wydawnictwo Albatros postanowiło wznowić niektóre z jego książek. 

Pewność, że biorę do ręki kawał dobrej, mrocznej historii, to jedno; gdybym nie kojarzyła owego tytułu, zapewne i tak skusiłabym się na tę pozycję. Tym razem okładka wyszła wydawnictwu znakomicie! Przyciąga wzrok, poniekąd nawiązując do toczących się wewnątrz wydarzeń. 

We wspomnianej serii nie napotkamy nawiedzonych domów, demonów czy zombie; Graham Masterton skupił się na czymś bardziej nietuzinkowym- magii Indian. Czymś, co dla "bladej twarzy" jest ogromnym niebezpieczeństwem. Autor jasno podaje nam powód zemsty Misquamacusa- za każdego zamordowanego, znieważonego czy wygnanego z własnego terytorium Indianina poniesie śmierć jeden biały człowiek. Tym lepiej czyta się książki, które za przyczynę nadnaturalnych ataków podają racjonalne pobudki. Mimo tego, że indiański szaman (a raczej jego wciąż nienarodzone w nowym wcieleniu manitou) nie wie, jak obecnie wygląda sytuacja jego współbraci, to postanawia wziąć odwet za lata krzywd. 

Manitou czyta się bardzo dobrze; akcja prze do przodu, a my wciąż zastanawiamy się, czym może być tajemnicza dolegliwość Karen Tandy. Nie brakuje mrocznych wydarzeń, zabójstw i krwawych scen, które właściwie są charakterystyczne dla tego pisarza. Średnia objętość tejże powieści grozy (niecałe trzysta stron) sprawia, że przy odrobinie chęci oraz wolnego czasu można ją pochłonąć w kilka godzin. A jeżeli już zaciekawił nas tom rozpoczynający całą serię, to najlepiej od razu zaopatrzyć się w część kolejną, aby zbytnio nie tęsknić. I podtrzymać atmosferę zagrożenia...

Nazwisko Mastertona na pewno nie jest Wam obce. Pewnie nie raz natknęliście się na niego przy okazji odwiedzin w bibliotece, a może podczas wirtualnego spaceru po blogosferze. To nie tak, że jest o nim głośno; myślę, iż ów autor ma już zapewnioną pozycję na rynku literackim, która nie pozwala obojętnie przejść obok książek jego autorstwa. Przed nami jeszcze kilka części serii Manitou, dlatego z całego serca zachęcam Was do rozpoczęcia swojej przygody z Harrym Erskine'em już teraz. Żebyście potem nie żałowali...

Dział: Książki
piątek, 23 marzec 2018 12:21

Pan Lodowego Ogrodu. Tom I

Jestem pewna, że każdy entuzjasta fantastyki polskiej słyszał o twórczości Jarosława Grzędowicza, a przynajmniej obił mu się o uszy tytuł pewnego cyklu jego autorstwa - „Pan Lodowego Ogrodu”. Przyznam szczerze, że choć Pana Grzędowicza często spotykałam na konwentach i chętnie brałam udział w jego prelekcjach, tak dopiero teraz niedawno po raz pierwszy zapoznałam się z jego książkami i... cały czas się zastanawiam, dlaczego do diabła tak długo zwlekałam?!

Pierwszy tom „Pana Lodowego Ogrodu” otwiera serię Mistrzowie Polskiej Fantastyki, co nie wydaje się przypadkowe. Zarówno ta powieść, jak i autor, zdecydowanie zasłużyli na ten zaszczyt, bowiem przygody Vuko Drakkainen są dosłownie fantastyczno-fantastyczne i całkowicie się w nich zatraciłam! Z początku sądziłam, że będzie to powieść science fiction, opis zdecydowanie na to wskazywał – ekspedycja naukowa, człekopodobna cywilizacja, planeta Midgaard, jednak szybko okazało się, że to coś znacznie więcej. Powieść przeradza się bowiem w fantastykę – mroczną powieść o magicznym świecie, pełną ludzi o niepokojących pobudkach... Było to dla mnie niemałe zaskoczenie, bo spodziewałam się nieco innego rozwinięcia fabuły i jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim zabiegiem. Zmienić nagle gatunek? To prawdziwy odjazd!

Nie tylko ten niezwykły „plot-twist” mnie urzekł – język Grzędowicza jest malowniczy, ujmuje plastycznością i pięknem. Autor buduje nim niebanalny klimat – choć świat „Pana Lodowego Ogrodu” nie jest zbyt różowy, tak czytelnik nie jest w stanie go opuścić. Zatraciłam się w nim i czytałam do utraty tchu, choć z początku byłam nieco przerażona wrzuceniem mnie od razu na głęboką wodę – powieść nie posiada żadnego wyjaśniającego wstępu. Zupełnie, jakbyśmy bez zapoznania się ze scenariuszem zostali wypchnięci na scenę i... zwyczajnie towarzyszymy Vuko i innym bohaterom, pozwalając naszej wyobraźni na „improwizację” i własne dopowiedzenia, które zostają powoli rozjaśnione przez dalsze wydarzenia. A wiarygodne postaci, przemyślany świat i spora porcja inteligentnego humoru bardzo w tym odkrywaniu „roli” pomaga.

„Pana Lodowego Ogrodu 1” polecam absolutnie każdemu miłośnikowi fantastyki – tę książkę po prostu wypada znać, a przystępna cena i cudne wydanie serii Mistrzów Polskiej Fantastyki jest fantastyczną ku temu okazją. Czytając tę powieść trzeba być gotowym na wszystko – autor bardzo przebiegle prowadzi fabułę i wielokrotnie zaskakuje. Cieszę się, że w końcu zapoznałam się z twórczością Jarosława Grzędowicza i już nie mogę się doczekać kolejnych spotkań z jego książkami – kolejnymi tomami cyklu, które już czekają na mojej półeczce na wspólną przygodę!

Dział: Książki