wrzesień 18, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: X Men

sobota, 28 grudzień 2024 19:21

Sandman Uniwersum. Kraina koszmarów

 

„Sandman Uniwersum” to świat, który od lat fascynuje fanów komiksów swoją mroczną głębią i niepowtarzalnym klimatem. Tym razem w nasze ręce trafia kolejna opowieść, a jest nią „Kraina koszmarów”. To pierwszy tom nowej, pełnej magii i grozy, serii. Czy James Tynion IV, uznany scenarzysta, podołał wyzwaniu rozwinięcia uniwersum stworzonego przez Neila Gaimana? Dowiecie się z dzisiejszego wpisu.

Koszmar z Nieskończonych

Głównym bohaterem tego tomu jest Koryntczyk – koszmar stworzony przez Sen z Nieskończonych. Jeśli nazwa „patron seryjnych morderców” brzmi złowieszczo, to uwierzcie, że jego postać w pełni na to miano zasługuje. Tym razem jednak nie jest to jedynie morderczy potwór. Koryntczyk wyrusza na polowanie na Uśmiechniętego Człowieka – inny koszmar, który w niepokojących okolicznościach przedostał się do naszego świata. Co więcej, okazuje się, że nie stoi za nim Sen, a sama intryga szybko nabiera nadprzyrodzonego rozmachu, w który zostaje wplątany… anioł znany z amerykańskiego folkloru.

O fabule słów kilka

James Tynion IV dobrze radzi sobie z budowaniem atmosfery grozy, a „Kraina koszmarów” to prawdziwy horror z krwi i kości. Mamy tu wszystko: mroczne zakamarki snów, potwory, lejącą się krew i odrobinę makabry. Ale, choć klimat jest niepodważalny, fabuła momentami wydaje się zbyt „typowa”. Postacie, mimo swej potencjalnej głębi, mogą sprawiać wrażenie jednowymiarowych – brakuje tu tej magii i psychologicznej głębi, które charakteryzowały opowieści Gaimana.

Rysunki pełne magii

Tym, co zdecydowanie wynosi ten komiks na wyższy poziom, jest szata graficzna. Lisandro Estherren i inni artyści tchnęli życie w uniwersum Sandmana, oddając jego mroczną i surrealistyczną estetykę. Ilustracje pełne są emocji, a kolorystyka wprowadza nastrój tajemniczości i grozy. Nawet jeśli fabuła nie wciągnie każdego, oprawa graficzna zasługuje na uznanie i może być głównym powodem, dla którego warto sięgnąć po ten tytuł.

Dla kogo?

„Kraina koszmarów” to pozycja obowiązkowa dla zagorzałych fanów Sandmana. Tych, którzy chcą zgłębiać każdy zakamarek tego świata. Jednak dla nowych czytelników może okazać się zbyt mało angażująca – zwłaszcza w porównaniu do kultowych tytułów z tej serii. To także doskonała propozycja dla miłośników horroru i mrocznego dark fantasy, którzy cenią sobie artystyczny kunszt w komiksach. Dla szaty graficznej zdecydowanie warto!

Podsumowanie

„Sandman Uniwersum: Kraina koszmarów” to solidna kontynuacja przygód w znanym uniwersum. Choć komiks nie dorównuje pierwowzorom, to wciąż potrafi zaintrygować. Klimatyczne rysunki, mroczna fabuła i hołd oddany Gaimanowi sprawiają, że warto dać albumowi szansę. Fani mrocznych opowieści i koszmarów z pewnością znajdą tu coś dla siebie.

Dział: Komiksy
sobota, 04 styczeń 2025 18:32

Zapowiedź: Biuro Ludzi Zagubionych

Klara prowadzi przytulną kawiarnię w Gdańsku. Każdego dnia aromatem kawy zwabia mieszkańców i turystów, a szumem ekspresu zagłusza tęsknotę za bratem bliźniakiem i więzią z matką.

Lokal mieści się przy urokliwej uliczce Kaletniczej i nosi nazwę Biuro Ludzi Zagubionych, bo kiedy kawiarnia była jeszcze pierogarnią, a Klara kelnerką, ciągle ktoś tu zachodził i pytał o drogę. Wtedy rysowała ludziom mapki na serwetkach, a w jej głowie powstawał pomysł na kawiarnię pod nowym szyldem.

Dział: Książki
sobota, 21 grudzień 2024 14:31

O dziewczynce, która wpadła w baśń

 

Napisanie dobrej książki dla dzieci wcale nie jest tak proste, jak niektórym się wydaje. Bo dziecko to czytelnik o wiele bardziej wymagający. Jeśli fabuła go nie zainteresuje, to rzuci książką w kąt i do niej nie wróci. Co gorsza, nieudana lektura może zaprocentować awersją do czytania i poczynić wiele szkód.

W przypadku książek Bena Millera nie ma obawy, że mały czytelnik będzie się nudził. Pisarz posiadł tajemną wiedzę o dziecięcych serduszkach i potrafi do nich trafić.

„O dziewczynce, która wpadła w baśń” jest tego doskonałym przykładem.

W małej miejscowości mieszka zwyczajna rodzina: rodzice i dwoje dzieci: młodsza Lana i starszy Harrison. Przez długi czas dzieci uwielbiały ze sobą przebywać, wymyślać najróżniejsze zabawy. Niestety, Harrison poważnieje i coraz rzadziej ma czas na psoty z Laną. I właśnie wtedy w zaskakujących okolicznościach w miejscowości powstaje supermarket. Dorośli nie widza w nim nic niezwykłego, no może poza niesamowitymi promocjami, które kuszą, by napełniać wózki sklepowe po brzegi.

Lana jednak dostrzega o wiele więcej: w sklepie pracuje tylko jeden dziwaczny człowieczek, a w dziale ze słodyczami dziewczynka znajduje portal do baśni.

Tak, wiem, w Opowieściach z Narni dzieci wchodziły do szafy. Tu jednak o określonych godzinach w pojemnikach ze słodyczami otwierają się drzwi do różnych baśni i do różnych momentów w tych baśniach. Wystarczy tylko mieć specjalny „rozkład jazdy”, by poznawać ulubione opowieści od wewnątrz!

Czyż to nie brzmi wspaniale? Aż za bardzo.

No właśnie, bo przecież w klasycznej baśni obok dobra musi istnieć zło, a dziecko powinno poznawać strach i go oswajać. Tu tego strachu też nie zabraknie!

W książce Bena Millera znajdziemy zarówno przygodę, jak i sporą dawkę różnych emocji oraz oczywiście naukę.

To jedna z najlepszych książek dla dzieci, po jakie ostatnio sięgnęłam. Przyjemnie przypominało się fabułę znanych baśni braci Grimm, bo to motywy z tych utworów odnajdziemy w książce. Podejrzewam, że nieraz usiądę z wnuczkami i będziemy czytać o przygodach Lany i Harrisona. Polecam rodzicom dzieci w wieku 6-8 lat.

Dział: Książki
sobota, 21 grudzień 2024 14:18

Nieobliczalna. Wydanie filmowe

 

„Miłość to uczucie wymykające się czasowi i przestrzeni, rozwijające i zarazem destrukcyjne”.

Sympatycznie spędziłam czas z książką, dałam się wciągnąć w wielobarwną intrygę, poczułam dreszcz emocji, jednak nie wszystko mi się spodobało. Magda Stachula zaprezentowała ciekawy przekrój postaci, zwłaszcza w kobiecej odsłonie, wydawałoby się prawdziwych i przekonujących, ale wymykających się prawdopodobieństwu w obrazach drobnych zachowań i postaw. Uznałam portret zaborczej macierzystej miłości, znakomicie odmalowany w przypadku Alicji, przelewania własnych ambicji na syna, prób uniknięcia powielenia błędu z młodości w przypadku młodszego pokolenia. Znakomicie wczułam się wyobraźnią w pozycję Martyny, sfrustrowanej życiem, w którym mocno coś poszło nie tak, naznaczonym poczuciem niekompletności, pozbawionym codziennego okazywania przywiązania ze strony partnera. Bohaterki niejako na własne życzenie doprowadziły do mało satysfakcjonującego życiowego scenariusza. Nawet Adelina niepotrzebnie uwikłała się w matczyne żale i przestrogi.

Nie identyfikowałam się z powieściowymi kobietami. Rozumiałam, co im w duszy grało, ale nie potrafiłam usprawiedliwić pewnych zachowań. Jednakże lubię, kiedy postaci są na tyle realnie zaprezentowane, że wywołują zarówno pozytywne, jak i negatywne odczucia, mieszankę współczucia, zaciekawienia, a nawet trochę złości. Brak zerojedynkowości w portretach wyszedł zdecydowanie na plus. Kryminalny wątek powiązany z ciałem znalezionym pod blokiem przez całą powieść otaczała aura tajemniczości i niewiadomych. Ciekawie odsuwał się na dalszy plan, przypominał o sobie, lecz się nie narzucał. Tragedia mogła paść na każdą z bohaterek, zatem zagadka rozwijała się we wciągającym rytmie. Sceny składające się na finałową odsłonę nie w pełni przekonały, pewnych rozwiązań nie spodziewałam się, ale niektóre zbyt łatwo doszły do głosu wobec wcześniejszej skali dramatyzmu.

Jak na thriller, za mało napięcia, jak na obyczajową historię, udana kumulacja emocji. Wydaje mi się, że odbiór książki w dużym stopniu zależeć będzie od preferencji i upodobań czytelnika, czego będzie potrzebował i na co będzie liczył, czy będzie dopuszczał w wyobraźni przejaskrawienia w postawach bohaterów lub wolał mocno trzymać się realnych motywów, w jakim stopniu polubi zanurzanie się w gęstej sieci pułapek, kłamstw, zdrad i przemocy psychicznej. Styl narracji zgrabny i przyjazny, czasem za bardzo rozpływały się dialogi, ale wpisywały się w mentalność osób i wydarzeń. Nie do końca thriller, nie do końca hipnotyzujący, jak zapewnia okładka, ale pozwalający przyjemnie spędzić czas w wakacyjne dni.

Dział: Książki
sobota, 21 grudzień 2024 13:36

Domek z kart

 

W Nowym Jorku, mieście pełnym nieustającego ruchu i nieprzewidywalnych możliwości, każdy krok może otworzyć drzwi do niezwykłych doświadczeń i spotkań. To miejsce, gdzie każdy zaułek jest jak osobliwa historia, a tło dla nich tworzą nie tylko wysokie wieżowce, lecz także ukryte wśród nich muzea, jak Metropolitan Museum of Art. Jest to miasto, które inspiruje i pochłania swoją energią, przyciągając zarówno marzycieli, jak i poszukiwaczy przygód. Przykładem powieści, która nieco przybliża tę fascynującą przestrzeń, jest „Domek z kart” autorstwa Katy Hays, gdzie Nowy Jork staje się nie tylko tłem dla historii, ale także bohaterem samym w sobie.

Katy Hays „Domek z kart”

„Domek z kart” Katy Hays to misteryjna podróż przez tajemniczy świat sztuki i ludzkich ambicji, rozgrywająca się w sercu Nowego Jorku. Główną bohaterką jest Ann Stilwell, która przybywa do miasta z nadzieją na letnią pracę w renomowanym Metropolitan Museum of Art. Jednak, zamiast pracować w centrum sztuki, zostaje skierowana do The Cloisters - zamkniętego muzealnego kompleksu, gdzie trafia na grupę ekscentrycznych badaczy. Wkrótce Ann odkrywa zaginioną piętnastowieczną talię kart tarota, pochodzącą z Italii, która staje się punktem wyjścia dla serii niebezpiecznych wydarzeń.

W otoczeniu muzealnych zbiorów, gdzie historia splata się z teraźniejszością, Ann musi zmierzyć się z intrygami, władzą oraz toksycznymi relacjami, które prowadzą do niebezpiecznych sytuacji. Pod wpływem tajemniczych teorii, głoszonych przez kustosza muzeum z obsesją na punkcie tarota, bohaterka zostaje wplątana w grę, która szybko wymyka się spod kontroli.

Książka eksploruje nie tylko świat sztuki średniowiecznej i renesansowej, ale również głębsze motywy ludzkich pragnień, manipulacji i decyzji moralnych. Katy Hays mistrzowsko buduje napięcie, prowadząc czytelnika przez labirynt zagadek, gdzie każdy ruch Ann może mieć nieprzewidywalne konsekwencje. „Domek z kart” to nie tylko powieść o tajemnicy i tarocie, ale także o osobistych wyborach i walce o prawdę, która w końcu zaczyna przebijać się przez zasłonę kłamstw i manipulacji.

W labiryncie historii

„Domek z kart” autorstwa Katy Hays wyróżnia się bogatym, malowniczym opisem Nowego Jorku oraz muzealnego kompleksu The Cloisters, który tworzy autentyczną atmosferę tajemnicy i historycznego uroku. Książka eksploruje motywy sztuki średniowiecznej i renesansowej, wplatając w fabułę elementy tarota jako kluczowy wątek prowadzący do serii intryg i niebezpieczeństw. Główna bohaterka, Ann Stilwell, rozwija się pod wpływem skomplikowanych relacji z innymi postaciami, szczególnie z charyzmatycznymi, acz tajemniczymi badaczami muzealnymi. Choć książka z sukcesem buduje napięcie i wciąga czytelnika w swój świat, zauważalny jest brak dynamiki w narracji oraz słabsze połączenie emocjonalne z bohaterami. Na próżno szukać tutaj elementów kryminału, czy po prostu wartkiej akcji, której można spodziewać się po takiej pozycji. Mimo to „Domek z kart” oferuje fascynującą podróż przez mroczne zakamarki sztuki i ludzkich ambicji, pozostawiając za sobą wrażenie głębszych refleksji nad przeszłością i przyszłością.

Katy Hays „Domek z kart” - recenzja książki

„Domek z kart” autorstwa Katy Hays to powieść, która wplata w malowniczy setting Nowego Jorku i muzealnego kompleksu The Cloisters historię sztuki, tajemnice tarota oraz intrygi towarzyszące odkryciu starożytnej talii kart. Pomimo bogatej atmosfery i interesującej tematyki, książka może nieco tracić na dynamice narracyjnej i emocjonalnym związku z bohaterami. Mimo to, dla miłośników tajemniczych opowieści oraz fanów literatury z silnym akcentem na sztukę i kulturę, „Domek z kart” może okazać się fascynującym i pouczającym czytelniczym doświadczeniem.

Dział: Książki
poniedziałek, 02 grudzień 2024 12:35

Zapowiedź: Pamięć Światłości

Zwieńczenie monumentalnego cyklu fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na świecie.

Dział: Patronaty

A gdyby tak ideę globalnej jedności, rozmach oraz nieznającą granic fantazję, czyli wszystko to, z czego znany jest jeden z największych festiwali muzycznych na świecie, przelać na karty książki? To właśnie się stało! A efekt? Przekonajcie się sami!

Dział: Książki
poniedziałek, 18 listopad 2024 13:11

Jonka, Jonek i Kleks. Wydanie jubileuszowe

Powrót do świata dziecięcej wyobraźni w wydaniu jubileuszowym

Jeśli wychowaliście się na komiksach ze „Świata Młodych” albo po prostu macie słabość do polskich klasyków, to jubileuszowe wydanie „Jonka, Jonka i Kleksa” jest jak wehikuł czasu. Pierwszy tom, wydany z okazji 50-lecia serii autorstwa Szarloty Pawela, zabiera nas w podróż do czasów, kiedy wyobraźnia nie znała granic. Przygody dwojga nastolatków i ich magicznego przyjaciela – Kleksa – wywoływały zachwyt u dzieci i dorosłych. Czy tak dzieje się i teraz?

„Jonka, Jonek i Kleks” to komiks, który w latach 70. i 80. był dla wielu dzieci ucieczką od codzienności. W jubileuszowym wydaniu Egmont zebrał w jednym tomie różnorodne historie. Począwszy od pierwszej czarno-białej opowieści z 1974 roku, aż po kolorowe klasyki takie jak „Porwanie księżniczki” czy „Kleks i złota rybka”. Każda z tych opowieści zachowuje swój urok i ciepło. Dla tych, którzy dorastali z przygodami Kleksa, to nostalgiczny powrót do świata marzeń. Dla młodszego pokolenia może być odkryciem, że polska kultura komiksowa miała swoje perełki na długo przed erą internetowych superbohaterów.

Nie można nie wspomnieć o samym Kleksie – duchu atramentowym. Wnosi on do każdej opowieści nutkę magii i surrealizmu. Jego pomysłowość i umiejętność przenoszenia bohaterów w niezwykłe miejsca były tym, co wyróżniało serię na tle innych. Dzięki niemu Jonka i Jonek przeżywają swoje niezwykłe. przygody. Odwiedzają krainy wyobraźni, gdzie wszystko jest możliwe.

Egmont zadbał, aby nowe wydanie było wyjątkowe. Twarda oprawa, wysokiej jakości papier i intensywne kolory ilustracji sprawiają, że album jest przyjemny w czytaniu i pięknie wygląda na półce. Poza tym zawiera liczne dodatki – od wstępu Adama Radonia po obszerne posłowie Macieja Jasińskiego. Dzięki temu czytelnicy mogą dowiedzieć się więcej o życiu i twórczości autora, a także o kulisach powstawania serii.

Choć komiks jako taki dostarcza wiele radości, to układ opowieści w albumie budzi czasami mieszane uczucia. Historie ułożono w sposób niechronologiczny, co może być nieco mylące – szczególnie dla nowych czytelników, którzy chcieliby śledzić ewolucję postaci i kreski. Dla niektórych będzie to okazja do porównań, dla innych – lekki zgrzyt.

„Jonka, Jonek i Kleks” w wydaniu jubileuszowym to piękny hołd dla autora i jego twórczości. Komiks przenosi czytelników do świata, gdzie wszystko jest możliwe. Granice wyobraźni są tylko pojęciem względnym. Choć wydanie mogłoby być bardziej przemyślane pod względem układu treści, to nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z prawdziwą perełką. Dla tych, którzy wychowali się na piśmie „Świat Młodych”, to powrót do czasów beztroski. Dla młodszych  natomiast wspaniała okazja, by poznać kawałek historii komiksowej. Polecam wszystkim, którzy mają ochotę zanurzyć się w świat przygód, humoru i nostalgii. Warto!

Dział: Komiksy
wtorek, 12 listopad 2024 14:04

Joker. Świat

Joker na wakacjach, Joker w Czechach, Joker w Krakowie… czyli o co chodzi?

„Joker. Świat” to antologia, która w pewnym sensie jest odpowiedzią na popularny wcześniej „Batman. Świat”. Idea jest podobna – zbiór krótkich opowieści tworzonych przez autorów z różnych stron globu, w których Joker przenosi swoje szaleństwo do lokalnych scenerii i kultur. Tyle że tutaj bohaterem nie jest mroczny rycerz Gotham, ale jego największy przeciwnik – postać, której uśmiechnięta twarz wzbudza tyle samo fascynacji, co grozy.

Tym razem Joker trafia do trzynastu różnych krajów, w których pojawiają się jego "klony" i naśladowcy. W antologii Joker opowiada swoje historie w stylu bardzo lokalnym – od egzotycznych ulic Meksyku, przez urocze zakątki Hiszpanii, po nasz rodzimy Kraków. Co z tego wynika? Cóż, Joker w każdej z opowieści próbuje zawładnąć uwagą i wywołać chaos, wpisując się w specyfikę odwiedzanych miejsc. Każda historia ukazuje inny aspekt jego charakteru – czasem komiczny, czasem przerażający, ale zawsze fascynujący.

Polski akcent, czyli Joker w Krakowie

W polskiej odsłonie Joker zawitał do Krakowa – miasta z bogatą historią, kulturą i tradycją, co daje świetne tło do komiksowych eksperymentów. Historia autorstwa Tomasza Kołodziejczaka i zilustrowana przez Jacka Michalskiego skupia się na klimacie, który łączy stare z nowym, gdzie Joker jawi się niczym współczesny błazen królewski, który wyśmiewa wszystko, co napotka na swojej drodze. Fabuła może nie należy do najgłębszych, ale wprowadza polski akcent i wykorzystuje krakowski koloryt, co dla nas – czytelników znających te miejsca – dodaje całości przyjemnego smaczku.

Różnorodność, która zaskakuje

Największym atutem albumu „Joker. Świat” jest zdecydowanie różnorodność perspektyw. Historie pisane przez autorów z Japonii, Niemiec, Brazylii, Czech, Kamerunu i innych krajów pozwalają na spojrzenie na tę postać z wielu stron. W każdym miejscu Joker wydaje się inny, ale zawsze obecny jest jego niezmienny, przewrotny humor i pragnienie chaosu. Dzięki temu antologia pozwala poczuć, jak różnie można interpretować tę postać w zależności od kultury – od niebezpiecznego socjopaty, przez mistrza intryg, po kogoś na kształt narodowego symbolu walki z rutyną i nudą.

Na szczególną uwagę zasługują historie autorstwa Geoffa Johnsa i Davida Rubína. To właśnie ich podejście do postaci Jokera potrafi zaskoczyć – zarówno w warstwie wizualnej, jak i narracyjnej. Johns wprowadza postać z mrocznym twistem, ukazując Jokera jako niemal surrealistyczny symbol zła, podczas gdy Rubín bawi się formą, łącząc groteskę z finezyjną kreską. Reszta opowieści ma również swoje mocne strony, ale niestety nie każda historia ma równy poziom. Niektóre fabuły nie wnoszą do całości tak wiele, jak byśmy tego oczekiwali. Niemniej jednak przyjemność płynąca z podróży po różnych stylach i kulturach rekompensuje te niedociągnięcia.

A co z kreską? Czyli jak Joker wygląda w różnych kulturach

Pod względem graficznym „Joker. Świat” to prawdziwa gratka dla fanów różnorodnej stylistyki. Jason Fabok, Germán Peralta, Jack Michalski, Keisuke Gotou – to tylko niektóre nazwiska twórców, którzy odpowiadają za ilustracje. Ich prace idealnie wpasowują się w klimat danej historii, co czyni całą antologię jeszcze bardziej wciągającą. Wizualnie nie każda historia może zachwycać, ale większość z nich dobrze radzi sobie z uchwyceniem klimatu, jaki miał być oddany w danym regionie. Z jednej strony mamy tu wyrafinowane, niemal realistyczne ujęcia, a z drugiej bardziej luźne, komiksowe podejście. Daje to nam poczucie, że Joker – jako postać – może pasować do każdego stylu i każdej scenerii.

Czy warto po „Joker. Świat” sięgnąć?

Dla wiernych fanów Jokera, ta antologia to ciekawostka, która może okazać się niezłą zabawą. Nie znajdziecie tu może arcydzieł, ale z pewnością coś, co dostarczy rozrywki i pozwoli spojrzeć na postać Księcia Zbrodni z nieco innej perspektywy. To zbiór opowieści, który bardziej wzbudza zainteresowanie niż szokuje czy olśniewa, ale z pewnością jest warty uwagi tych, którzy są ciekawi, jak Joker mógłby wpłynąć na różne kultury i miejsca.

W skrócie: jeśli podobał się Wam „Batman. Świat” lub po prostu interesują Was niecodzienne spojrzenia na znane postacie, „Joker. Świat” może być świetnym wyborem na długie jesienne wieczory. To komiks, który bawi, zaskakuje, a czasem nawet pobudza do refleksji nad tym, jak uniwersalne mogą być niektóre archetypy, niezależnie od miejsca na mapie.

Dział: Komiksy
sobota, 26 październik 2024 20:23

Sandman Uniwersum. Śnienie – Na jawie

„Śnienie – Na jawie” to długo oczekiwany powrót do świata wykreowanego przez Neila Gaimana w serii „Sandman”. Tym razem za scenariusz odpowiada G. Willow Wilson, znana z takich hitów jak „Ms. Marvel” i „Wonder Woman”. Komiks kontynuuje tradycję łączenia elementów snu, magii i rzeczywistości. Wprowadza nowe postacie oraz wątki. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „The Dreaming: Waking Hours” #1–12. Rozwija świat Śnienia, jednocześnie wnosząc świeże spojrzenie na znane wcześniej tematy.

„Śnienie – Na jawie” opowiada historię Ruina, koszmaru stworzonego przez Morfeusza, Władcę Snów. Miał on być arcydziełem przedstawiającym klęskę i katastrofę. Jednak Ruin nie spełnia oczekiwań swego twórcy. Zamiast siać chaos, zakochuje się w pierwszym napotkanym śniącym. Zafascynowany jego osobą, postanawia za wszelką cenę ją odnaleźć. To prowadzi go w podróż między światem snu a rzeczywistością. Na swojej drodze Ruin spotyka różnorodne postacie, które dodają głębi i złożoności fabule. Wśród nich jest umęczona matka, której obsesją stało się odkrycie prawdy o Williamie Szekspirze. Jest też upadły cherubin Jophiel, starający się odzyskać łaskę Niebios. A także czarodziejka Heather After, powiązana z mrocznym okresem życia Morfeusza. Te spotkania okazują się filarem fabuły. Poruszają tematykę odpowiedzialności za stworzenie i skutków twórczych działań. Trochę jak z lisem i Małym Księciem. 

„Śnienie – Na jawie” to powrót do świata snu, w którym G. Willow Wilson zręcznie nawiązuje do tradycji Sandmana. Jednocześnie dodaje własny, świeży styl. Ruin, choć jest koszmarem, to postać tragiczna i zagubiona. Jego podróż, zarówno fizyczna, jak i emocjonalna, buduje wyjątkowy nastrój opowieści. Zakochanie Ruina w śniącym chłopcu stanowi główną oś fabularną.  Niestety sam wątek romantyczny pozostaje nieco powierzchowny. Bohaterowie nie wchodzą w żadne głębsze interakcje przez większość historii. Powoduje to, że ten aspekt fabuły mógłby w ogóle nie istnieć. Na szczęście inne wątki są poprowadzone znacznie lepiej. Szczególnie ciekawie wypada historia młodej matki, Lindy Morris, której fascynacja Szekspirem i odkrywanie tajemnic autora staje się ważnym elementem fabuły. Jej zmagania z nieznaną rzeczywistością Śnienia oraz pragnienie powrotu do rzeczywistego świata zostały naprawdę świetnie ukazane. 

Rysunki Nicka Roblesa i Javiera Rodrígueza oddają surrealistyczną i tajemniczą atmosferę Śnienia. Styl Roblesa, brudny i niepokojący, pasuje do złożoności świata snu, a jego wizje doskonale uzupełniają narrację Wilson. Kadry są pełne subtelnych szczegółów, a postacie balansują między groteską a pięknem. Klimat komiksu jest niepowtarzalny. Rysunki w połączeniu z bogatą kolorystyką powodują, że świat snu staje się jeszcze bardziej fascynujący.

„Sandman Uniwersum. Śnienie – Na jawie” to udana kontynuacja i rozwinięcie Gaimanowskiego uniwersum. G. Willow Wilson umiejętnie wprowadza do świata snu nowe postacie, które nadają fabule świeżości i głębi. Rysunki Nicka Roblesa i Javiera Rodrígueza oddają mistyczny i surrealistyczny klimat Śnienia. Sam album wizualnie zachwyca. Wątki fabuły są pełne symboliki i nawiązań do filozoficznych aspektów życia i śmierci, tak charakterystycznych dla serii „Sandman”. Jeśli szukasz pełnej magii historii, „Śnienie – Na jawie” z pewnością cię nie zawiedzie. To kolejny dowód na to, że uniwersum Sandmana wciąż ma wiele do zaoferowania, zarówno pod względem narracyjnym, jak i wizualnym. Serdecznie zachęcam do lektury komiksu, bo moim zdaniem warto go poznać. 

 

Dział: Komiksy