czerwiec 15, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Uniwersum DC

piątek, 14 listopad 2014 01:42

Pożoga

"Gra Endera" to saga znana wszystkim fanom science fiction. Orson Scott Card stworzył rozbudowane uniwersum, w którym przedstawił historię ludzi w obliczu nowego niebezpieczeństwa - wojny z obcą cywilizacją. "Gra Endera" przedstawia wydarzenia z Drugiej Wojny z Formidami. Co jednak zdarzyło się w trakcie pierwszej? Jak wyglądała Ziemia, zanim dowiedzieliśmy się o istnieniu obcych? Card postanowił wreszcie odpowiedzieć na te pytanie, pisząc trylogię, która stanowiłaby prequel dla jego słynnej sagi. "Pożoga" to druga część serii o Pierwszej Wojnie z Formidami. Po tomie pierwszym - który był interesujący, choć nie wybitny - kolejny okazał się być o wiele ciekawszy.

Statek obcych minął Pas Kuipera i nieubłaganie pędzi w stronę Ziemi. Victor, który wiezie dla ludzkości ostrzeżenie o zbliżającej się zagładzie, ledwo żywy dociera do Luny z sześcianem informacji. Jak się jednak okazuje, przebicie się przez ziemską biurokrację może być trudniejsze od dziewięciomiesięcznej podróży kosmicznej. Tymczasem na Ziemi szkolone są jednostki POP'u, których zadaniem jest doprowadzenie i utrzymanie pokoju na świecie. Już wkrótce ich zadanie może się diametralnie zmienić. W "Pożodze" poznajemy także Bingwena, kilkuletniego chłopca mieszkającego w małej prowincji w Chinach. Jest on sprytnym i zaradnym, choć niedocenionym chłopcem. Wkrótce ścieżki wszystkich bohaterów krzyżują się, a ich cel będzie taki sam. Pokonać zagrożenie, które przybyło od gwiazd.

Uwielbiam uniwersum Endera. Jest to niezwykle skomplikowany i rozbudowany świat, co zawsze podkreślam. Z każdą kolejną książką poznaję nowe jego aspekty i długą oraz dramatyczną historię. Na przestrzeni pięciuset stron w "Pożodze" zdarzyło się naprawdę wiele. Card ma talent to prowadzenia akcji odbywającej się na paralelnych płaszczyznach, dzięki czemu jest w stanie tak znakomicie poszerzyć horyzont czytelnika i ukazać sytuację z wielu różnych stron. Dzięki takiemu zabiegowi poznajemy dokładnie różnych bohaterów i co kilka rozdziałów śledzimy ich losy, poczynania. Ponadto Card potrafi tak sprawnie manipulować piórem, iż doprowadza różnych bohaterów do tych samych punktów, krzyżuje ich drogi, zmusza do współpracy, co jest moim zdaniem szalenie ciekawe. Jeśli miałbym oceniać świat, w jakim rozgrywa się akcja, jego skomplikowanie i wieloaspektowość, nie umiałbym za dużo powiedzieć. Wspaniały... Jedyne, czego mi zabrakło - tak samo zresztą jak w poprzedniej części - to ukazanie sytuacji geopolitycznej panującej na Ziemi. Posiadam nieco szczątkowych informacji, ale nie zaspokoiło to mojego pragnienia wiedzy.

Jeśli chodzi zaś o samą akcję, nie zawsze pędziła ona do przodu w zastraszającym tempie. Bywało, że autor zwalniał, aby lepiej opisać daną sytuację, czy skupić się na obrazie psychologicznym bohaterów. Nie były to wyrafinowane czy profesjonalne opisy, ale często doprowadzały mnie do śmiechu - ludzka przewidywalność, manipulacja, planowane przemówienia, osiąganie celów w sposób perfidny i stanowczy... Był to ciekawy aspekt książki, z którym jak najbardziej spotkałem się w innych dziełach Carda i bardzo mi się to podobało. Nie mówię jednak, że akcja cały czas jest powolna. Bynajmniej. Nierzadko w jednym rozdziale rozgrywały się rzeczy, które obracały do góry nogami wszystko, co dotychczas się działo. Ta nierównomierność nie jest jednak atutem, ale nie było to nazbyt uciążliwe; czasem jednak zaczynałem się nudzić i patrzeć, ile stron pozostało do kolejnego rozdziału, w którym poczytam o innym bohaterze, który nieco bardziej mnie interesuje.

"Pożoga" to przykład powieści science-fiction, zatem nie mogło zabraknąć w niej elementów najnowszej technologii, nieznanej jeszcze człowiekowi. Myślę, że nie pojawiło się nic nowego, czego nie spotkalibyśmy w poprzedniej części, ale jestem naprawdę usatysfakcjonowany. Samo osiedlenie Luny jest ciekawym tematem, rozwiązania dotyczące grawitacji, temperatury, braku atmosfery. Widać jednak, że technologia jest gorsza od tej znanej nam z Gry Endera. Myślę tu przede wszystkim o komunikacji oraz podróżach międzygwiezdnych. Oczekuję, iż autor w kolejnej części opowie co nieco o nowych wynalazkach, które zaczerpniemy być może wprost od Formidów. Co do samej książki, chciałem zwrócić uwagę na to, że czytałem ją dość wolno. Wciągałem się w nią od razu - nie tak, jak w przypadku pierwszej części, kiedy to potrzebowałem na to kilkudziesięciu stron - ale "Pożoga" wymagała uwagi, skupienia, ciszy. Myślę, że nie jest to książka, z którą można usiąść w każdej sytuacji i poczytać ją sobie tylko dla relaksu. Nie każdemu zapewne przypadnie to do gustu... Dodam jeszcze, że "Pożoga" była pisana językiem, który nie był skomplikowany, ale nie powiedziałbym także, że był luźny i lekki, jak w młodzieżówce, co moim zdaniem działa jednak na korzyść. Card pisał również dość długie opisy, czasem niepotrzebne; niektóre interesowały mnie bardzo, inne wręcz pomijałem.

Mam wrażenie, że Orson Scott Card uwielbia kreować młode postacie geniuszy. Nie będę wspominał nawet o Enderze, ani kilku innych bohaterach z jego licznych sag. W prequelowej trylogii spotykamy natomiast Victora oraz Bingwena. Mam wrażenie, że obaj chłopcy są do siebie bardzo podobni, choć dzieli ich duży dystans wiekowy i kilometrowy. Ich poczynania śledziłem najchętniej i sądzę, że zostali wykreowani bardzo poprawnie i realistycznie. Myślę, że można się z nimi utożsamiać, polubić ich, podziwiać. Ciekaw byłem również Mazera, znanego mi z sagi Endera, oraz Lema - syna najbardziej wpływowego człowieka w Układzie Słonecznym. Średnio zainteresowany byłem natomiast treningiem wojsk na Ziemi - ten temat jakoś mnie nie przyciągnął. Uważam, że wszyscy bohaterowie są na swój sposób interesujący, odmienni i skomplikowani. Nie są to płaskie marionetki; Card włożył dużo pracy w nakreślenie swoich postaci i rezultat jest jak najbardziej zadowalający.

Musimy pamiętać o tym, że głównym motywem trylogii o Pierwszej Wojnie z Formidami jest... wojna. Jeśli ktoś nie przepada za tematem walki, strategii, czy broni to myślę, że może nie przebrnąć przez "Pożogę". Mimo, że sam wątek wojny przewija się tylko co jakiś czas i większa część rozdziałów skupia się na walce pośredniej: biurokratycznej, emocjonalnej, psychologicznej, to nie można uniknąć motywów batalistycznych. Ogólnie rzecz ujmując, "Pożoga" to dobra książka science-fiction; powiedziałbym, że lepsza od pierwszej części, czyli "W przededniu". Nie wszystko okazało się w niej idealne, akcja nie zawsze mnie wciągała, ale przez większą część lektury byłem w zupełnie innym świecie. Mam nadzieję jak najszybciej powrócić na Ziemię z czasów wojny z obcą cywilizacją.

Dział: Książki
piątek, 14 listopad 2014 01:35

Overwatch - zapowiedź nowej gry Blizzarda

Blizzard podczas BlizzConu 2014 jak zawsze podał wiele ciekawych wiadomości, ale najważniejszą z nich wydaje się ta o wydaniu nowej gry - Overwatch. Jest to nie byle jaka informacja, ponieważ ostatnim wielkim tytułem tego producenta był StarCraft z 1998 roku. Oczywiście dotychczasowe uniwersa stale były rozbudowywane i tworzono do nich kolejne dodatki, ale od 16 lat Blizzard nie zaprezentował żadnej nowej produkcji. Co ważne, projekt Overwatch był od dłuższego czasu rozwijany w całkowitej tajemnicy, a jego premiera może nastąpić już niebawem.

Dział: Z prądem
środa, 05 listopad 2014 15:03

WIEDŹMIN powraca w doskonałej formie!

Geralt z Rivii powraca w zupełnie nowej opowieści, długo wyczekiwanym albumie komiksowym – Wiedźmin Dom ze szkła. Historia Białego Wilka ukazuje się nakładem Egmont Polska. W sprzedaży już od 5 listopada br.

Dział: Komiksy
sobota, 01 listopad 2014 19:32

Podsumowanie Falkonowych wieści

Falkon zbliża się wielkimi krokami, a w programie coraz więcej atrakcji. Zapraszamy do Lublina - już za tydzień!

Dział: Konwenty
sobota, 01 listopad 2014 03:51

Premiera: "Upadek Gubernatora" cz. 2

W październiku ruszyła emisja popularnego serialu The Walking Dead. Bieżące odcinki można oglądać na stacji FOX. Natomiast dzięki Wydawnictwu SQN na rynek trafi wkrótce czwarta książka przedstawiająca historię Philipa Blake'a, znanego jako Gubernator. Premiera Upadku Gubernatora cz. 2 już 5 listopada 2014 roku. Seria powieści The Walking Dead. Żywe Trupy autorstwa Roberta Kirkmana i Jaya Bonansingi to doskonałe uzupełnienie uniwersum, rozwijające je o dodatkowe wątki.

Dział: Książki
sobota, 01 listopad 2014 03:46

Spotkanie z Tomaszem Kołodziejczakiem

Serdecznie zapraszamy na spotkanie z Tomaszem Kołodziejczakiem, autorem Białej Reduty, książki która jest mistrzowskim popisem erudycji osadzonym w uniwersum Ostatniej Rzeczpospolitej. Tomasz Kołodziejczak podniósł poprzeczkę bardzo wysoko i stworzył powieść dla tych, którzy pragną od literatury czegoś więcej.

poniedziałek, 27 październik 2014 19:37

Falkonowe wieści

Falkon zbliża się wielkimi krokami. Poniżej przedstawiamy będzie działo sie w Lublinie między 7-10 listopada.

Dział: Konwenty
poniedziałek, 27 październik 2014 18:57

Premiera: "Łowca z lasu"

Wydawnictwo Fabryka Słów z nieukrywaną radością prezentuje okładkę nowej powieści z serii Fabryczna Zona. Książką Andrieja Lewickiego wkraczamy na teren uniwersum gry SURVARIUM, czyli duchowego spadkobiercy kultowego S.T.A.L.K.E.R.a. Powieść ukaże się już 28 listopada!

Dział: Książki
sobota, 10 sierpień 2013 09:00

Krew tyrana

„Królewski wygnaniec" otwierający „Trylogię Valisarów" autorstwa australijskiej autorki Fiony McIntosh zaintrygował mnie na tyle, że z zainteresowaniem sięgnęłam po drugi tom cyklu, który kilka tygodni temu ukazał się nakładem wydawnictwa Galeria Książki. Zakończenie pierwszej części rozbudziło moją ciekawość, więc do lektury zasiadłam z dość wysokimi oczekiwaniami. Na szczęście autorka mnie nie zawiodła - „Krew tyrana" podobała mi się znacznie bardziej niż jej poprzedniczka.

Od brutalnego przejęcia władzy w królestwach Koalicji Denova przez barbarzyńskiego wodza Loethara minęło już dziesięć lat. W tym czasie z brutalnego i okrutnego wojownika przeistoczył się on w bezwzględnego, ale sprawiedliwego władcę, a imperium pod jego rządami wręcz rozkwita. Nie wszyscy jednak zapomnieli o prawowitym następcy tronu, synu zamordowanego króla Brennusa, księciu Leonelu. Jest on już dorosłym mężczyzną, który wkrótce zamierza upomnieć się o swoje prawa. Czy jednak kraj potrzebuje kolejnego rozlewu krwi? Czy poza garstką banitów wśród których Leo ukrywał się przez minioną dekadę, ktokolwiek pamięta jeszcze o dynastii Valisarów? A co więcej, czy ludzie będą gotowi stanąć do walki i ponownie przelać krew, by przywrócić na tron prawowitego władcę, skoro od lat panuje pokój i dobrobyt? Jakby tego było mało, okazuje się, że Leo nie jest jedynym Valisarem, który przeżył i któremu należy się korona...

Akcja wciąga już od pierwszych stron i mimo znacznej objętości tomu, raczej nie znajdziecie w nim dłużyzn czy zbędnych opisów. Dzieje się tak przede wszystkim dzięki mnogości wątków – wydarzenia poznajemy z perspektywy kilkunastu postaci. O ile w pierwszym tomie na pierwszy plan wysuwały się postaci Loethara i Leo, o tyle w drugiej części młody następca tronu został nieco zepchnięty w cień, a do głosu doszły postaci wcześniej drugoplanowe. Autorka rozwinęła część wątków, które wcześniej zostały jedynie delikatnie nakreślone i muszę przyznać, że zrobiła to w pomysłowy sposób. Wiele rzeczy, których mogliśmy być stuprocentowo pewni, nagle ukazanych zostało z innej perspektywy. Postaci, wcześniej postrzegane jako jednoznacznie negatywne, zyskują sympatię, natomiast te będące wcześniej niemalże kryształowe, okazują się skrywać nieprzyjemne sekrety i ujawniać skazy na charakterze.

Najbardziej zaintrygowała mnie postać Pivena, którego w poprzednim tomie mogliśmy poznać jako pięcioletniego chłopca, który mentalnie zatrzymał się na poziomie dwulatka i nic nie wskazywało na to, by miał on kiedykolwiek dorosnąć. Stąd też z zaskoczeniem przyjęłam fakt, że piętnastoletni Piven to młodzieniec nie tylko nad wyraz inteligentny, ale i obdarzony niezwykłymi, choć mrocznymi, mocami. Okazało się, że przyczyną, dla której chłopiec pierwsze lata swojego życia spędził w klatce własnego umysłu i ciała, była magiczna blokada – dopiero jej zdjęcie pozwoliło mu się rozwinąć. Z perspektywy czasu można by się jednak zastanowić, czy nie byłoby lepiej dla niego i dla całego Imperium, gdyby Piven pozostał jedynie naiwnym i dobrodusznym dzieckiem.

W przeciwieństwie do pierwszego tomu, w którym magia była raczej zepchnięta na drugi plan, w „Krwi tyrana" to właśnie ona gra pierwsze skrzypce. Wielu pisarzy przyzwyczaiło nas do postaci magów i wiedźm, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z fantasy, którego akcja toczy się w uniwersum przypominającym średniowiecze. Fiona McIntosh poszła jednak w innym, znacznie ciekawszym kierunku. W stworzonym przez nią świecie nie znajdziemy wróżek czy czarownic, za to wielokrotnie spotkamy Obdarowanych – zwyczajnych ludzi posiadających niezwykłe moce. Talenty niektórych są niewielkie, jak choćby przepowiadanie pogody, czy uśmierzanie bólu, inni potrafią znacznie więcej – wpływać na cudzą wolę, a nawet wskrzeszać zmarłych. Najciekawszym jednak pomysłem autorki było stworzenie Patronów, jednego na każdego urodzonego Valisara – ludzi obdarzonych nieograniczoną potęgą, za którą przychodzi im jednak płacić najwyższą cenę.

O ile pod względem fabularnym nie mam powieści nic do zarzucenia (z wyjątkiem pewnego ślubu, który wydał mi się nadmierną komplikacją stworzoną nieco na siłę), o tyle nadal razi mnie sztuczność niektórych dialogów. Przeszkadzało mi to już w pierwszym tomie i z przykrością muszę zauważyć, że w drugiej części sytuacja wcale nie uległa zmianie.
Niemniej jednak, mankament ten nie odebrał mi przyjemności, jaką dała mi lektura „Krwi tyrana". Trylogia coraz bardziej mi się podoba i liczę, że trzeci tom będzie stał na równie wysokim poziomie. Komu mogę ją polecić? Przede wszystkim miłośnikom fantastyki, zwłaszcza tej w bardziej klasycznym wydaniu.

Dział: Książki
poniedziałek, 11 marzec 2013 08:52

Królewski wygnaniec

Na mieszkańców królestw wchodzących w skład Koalicji Denova padł blady strach – oto ze Wschodu nadciągnęli brutalni i bezwzględni barbarzyńcy, którzy pod wodzą bezlitosnego Loethara podbijają kolejne krainy. W końcu pozostaje im do zdobycia ostatnie, największe królestwo – Penraven, którym władza dynastia Valisarów. Legenda głosi, że niektórzy członkowie tego rodu obdarzeni są niezwykłym darem, zwanym Urokiem Valisarów, i to na jego zdobyciu przede wszystkim zależy barbarzyńskiemu przywódcy. Gdy staje się jasne, że Penraven ulegnie najeźdźcom, następca tronu - dwunastoletni zaledwie książę Leonel - szykuje się do wypełnienia ostatniej woli ojca. Wraz z wiernym przyjacielem i obrońcą, Gavrielem, ma opuścić mury zamku, schronić się w bezpiecznym miejscu, a gdy nadejdzie pora – odzyskać władzę w królestwie.

„Królewski wygnaniec" to pierwszy tom „Trylogii Valisarów" autorstwa australijskiej pisarki brytyjskiego pochodzenia, Fiony Macintosh. Jest to dosyć klasyczne fantasy, zawierające większość kluczowych dla gatunku elementów – królestwo w stanie wojny oraz ukrywającego się prawowitego następcę tronu, a wszystko to zaprawione, zwiększającą się ze strony na stronę, dawką magii. Niby nic nowego, ale autorce udało się stworzyć z tego całkiem ciekawą i wciągającą historię.

Akcja powieści toczy się wielotorowo, a wydarzenia poznajemy z perspektywy kilkunastu postaci. Pozwala to na lepsze poznanie świata przedstawionego w książce, który w znacznej mierze przypomina wczesne średniowiecze, przynajmniej pod względem warunków życia ludzi go zamieszkujących. Nie sposób nie porównać także najeźdźców opisanych przez McIntosh z hordami Hunów, które zaatakowały Europę w czwartym wieku naszej ery.

Zdecydowanie najbardziej intrygującą postacią w powieści nie jest tytułowy bohater, Leonel, a barbarzyński wódz, Loethar. Poznajemy go jako bezwzględnego, żądnego mordu dzikusa, który dzięki talentowi wojskowemu i zdolnościom przywódczym podbił zachodnie królestwa, topiąc je niemalże dosłownie we krwi. Z czasem jednak czytelnik przekonuje się, że jest to postać znacznie bardziej złożona i niejednoznaczna. Zdaje się, że wobec nikogo nie żywi cieplejszych uczuć, nawet jego stosunek do matki, brata i kochanki raczej ciężko nazwać choćby sympatią. Naprawdę przywiązany jest jedynie do kruka, który towarzyszy mu już od trzydziestu lat, a z którym wiąże się pewna tajemnica. Dosyć nieoczekiwanie także Loethar okazuje się łączyć w sobie brutalną żądzę krwi, niepohamowaną ambicję, mściwość i gwałtowność, z pragnieniem sprawiedliwego i spokojnego sprawowania rządów na podbitych terenach. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach autorka jeszcze bardziej rozwinie jego wątek, bo zaczął się naprawdę interesująco.

Ze względu na niektóre, niezbyt wprawdzie liczne, jednak dosyć drastyczne sceny, „Królewski wygnaniec" to zdecydowanie książka dla dorosłych czytelników. Towarzysząc głównym bohaterom w ich walce z najeźdźcą, będziemy świadkami wielu morderstw, zabójstwa niemowlęcia, a nawet kanibalizmu. Z jednej strony może to zniechęcić niektórych, co wrażliwszych fanów gatunku, z drugiej jednak strony – czy najazd hordy barbarzyńskich wojowników nie powinien być właśnie krwawy, by wyglądać wiarygodnie?

Jedyne, co drażniło mnie w książce, to dialogi prowadzone przez parę głównych bohaterów –Leonela i Gavriela. Język przez nich używany oraz sposób odzywania się do siebie przywodził mi raczej na myśl współczesnych kolegów z gimnazjum, a nie młodego następcę tronu i jego czempiona. Skoro mamy do czynienia z uniwersum przypominającym średniowiecze, nie do pomyślenia wręcz wydaje się fakt, że jakikolwiek poddany może się otwarcie kłócić z władcą, czy też na niego obrażać i to o głupstwa. Nawet, jeśli pozostają w przyjacielskich stosunkach, takie zachowanie z pewnością nie mieściło się w normach dopuszczalnego zachowania.

Pomijając jednak tę kwestię, książkę czyta się szybko, a jej lektura wciąga, można więc na pewne niedociągnięcia przymknąć oko. Końcowe rozdziały nie tylko nie przynoszą rozwiązania nagromadzonych w powieści tajemnic, a jedynie zwiększają ich ilość, pozostawiając czytelnika z uczuciem niedosytu i chęci poznania dalszej części tej historii. Dlatego też będę z niecierpliwością wypatrywała kolejnego tomu „Trylogii Valisarów", który, mam nadzieję, ukaże się już wkrótce.

Dział: Książki