kwiecień 27, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: Dav

wtorek, 05 październik 2021 00:47

W cieniu drzew: Jesień Pana Zrzędka

 

Pan Zrzędek próbuje zamieść zeschnięte liście sprzed swojego domu. No właśnie… próbuje! Ech…

Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont zaczęła ukazywać się pełna uroku seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew”. Pierwszym zeszytem jest malowana w ciepłych barwach „Jesień Pana Zrzędka”. 

Zarys fabuły

Pan Zrzędek sprząta liście, ale bez przerwy obserwuje kłopoty swoich małych sąsiadów i po prostu nie może się powstrzymać, by im nie pomóc. Szczególnie wówczas, gdy dla ich problemów widzi łatwe rozwiązania. Pod koniec dnia wydawać by się jednak mogło, że dobra karma nie istnieje, a jemu przytrafiają się same złe rzeczy. Ostatecznie jednak okazuje się, że nie tylko sąsiedzi mogą liczyć na jego wsparcie, ale i on może mieć pewność, że w razie potrzeby przyjaciele rzucą się mu na pomoc. 

Strona wizualna

Komiks jest dobrze przemyślany i ślicznie wydany. Ma format zbliżony do A5, ale otwiera się w poziomie, co jest idealnym rozwiązaniem dla małych rączek dziecka. Wypukła, twarda oprawa sprawia, że wydanie jest niezwykłe. W środku komiksu kolorowe ilustracje zachowane zostały w stonowanych, jesiennych barwach. Zwierzęta są ładnie narysowane, ale nie są na siłę urocze, dzięki czemu nawet uczłowieczone faktycznie przypominają swoje żywe odpowiedniki. 

Moja opinia i przemyślenia

Myślę, że „Jesień Pana Zrzędka” to ciekawa, niezwykle mądra historia, która bez trudu zachęci najmłodszych czytelników do sięgania po kolejne komiksy. Jest wspaniale wydana, a dzięki niewielkiemu formatowi bez problemu zmieści się na półce, w domowej biblioteczce dziecka, stając się jej niebanalną ozdobą. 

Przedstawiona przez rysownika i scenarzystę, który tworzy pod pseudonimem Dav, historia uczy altruizmu i empatii. Mówi dzieciom, że skoro mogą komuś pomóc, to czemu miałyby przejść obok obojętnie? Ma też w sobie coś z koreańskich przekonań na temat tego, że karma do nas wraca. Jest pełna ciepła i niezwykle przyjazna. Warto ją poznać.

Podsumowanie

Seria komiksów dla najmłodszych czytelników „W cieniu drzew” zapowiada się rewelacyjnie. Po lekturze pierwszego tomu nie mogę wyjść z zachwytu. To pięknie wydany, doskonale przemyślany zeszyt, który opowiada naprawdę dobrą historię. Myślę, że każdy maluch z przyjemnością pozna Pana Zrzędka i jego sąsiadów, a ja sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom, który tym razem ma się ukazać w mroźnych, zimowych klimatach. 

Dział: Komiksy
poniedziałek, 04 październik 2021 11:06

Batman Detective Comics. Wojna Jokera. Tom 5

 „Batman Detective Comics: Wojna Jokera” rozpoczyna się tam, gdzie skończył poprzedni tom z trwającej serii z 2016 r. (numery #1020–1026), historię z Detective Comics nr 1027, Batman: Pennyworth RIP oraz Detective Comics Annual #3, obejmując siedem różnych historii.

Najbardziej emocjonująca jest trzyczęściowa fabuła „Szpetne serce” (Detective Comics #1020–1022), w której Bruce Wayne jako Batman konfrontuje się z Harveyem Dentem znanym jako Dwie Twarze. Two-Face stał się teraz przywódcą kultu i wydaje się, że przegrywa ze swoją mroczną stroną. Okazuje się, że wcale nie dąży do zagłady Gotham, lecz jest sterowany, by jego mroczna połowa kierowała nim całym. To interesująca historia, ponieważ postać Harveya połączyła siły z Batmanem przeciwko Dwóm Twarzom. Piękna psychologiczna gra i nawiązania m.in. do zeszytów „Batman Trybunał Sów”.

 „Preludium do wojny Jokera” to wątek składający się z powiązanych historii wojny Jokera ze złoczyńcami takimi jak Killer Croc. Killer Croc napotyka w kanałach mutantów i właściwie chowa się z nimi przed światem Gotham, co przypomina nieco historię pochodzenia Wojowniczych Żółwi Ninja.

 Z kolei w Detective Comics Annual #3 Batman ściga złoczyńcę, na którego polował jeszcze młody Alfred Pennyworth. Teraz, po jego śmierci, sprawę pragnie zamknąć jego była partnerka. Wspominki o Alfredzie występują też w historii „Tydzień”, gdzie poznajemy, jak bardzo lokaj dbał o młodego Bruce'a, jednak najbardziej nacechowany emocjami jest rozpoczynający zestawienie zeszyt „Batman: Pennyworth RIP”. To jednowątkowy odcinek specjalny, w którym Bruce Wayne, cierpiący na amnezję Dick Grayson, Barbara Gordon, Jason Todd, Tim Drake i Damian Wayne spotkają się i będą wspominać wiernego lokaja i to, jak na każdego z nich wpłynął.

 Nad całością scenariusza czuwa ponownie Peter Tomasi z niewielką pomocą Brada Walkera (Detective Comics #1024) i Jamesa Tyniona IV (Batman: Pennyworth R.I.P.). Poszczególne historie działają dobrze samodzielnie, jednak połączone nie są już tak bardzo wciągające. Jako czytelnik oczekuję, że zbiór będzie bardziej korelował ze sobą, a tu mamy wrażenie poszatkowania. Różne krótkie wątki nie kleją się zbyt dobrze, przez co brakowało skupienia na fabule i czytelnika był pchany w zbyt wielu kierunkach.

 Za rysunki odpowiada wiele osób: Brad Walker (Detective Comics #1020-1023), Kenneth Rocafort (Detective Comics #1025-1026), Sumit Kumar (Detective Comics Annual #3 i Batman: Pennyworth RIP), Norm Rapmund (Detective Comics #1024), Brad Walker (Detective Comics #1027), Eddy Barrows, Diogenes Neves, Marcio Takara, Chris Burnham, Eber Ferreira i David Lafuente (Batman: Pennyworth RIP). Cierpi na tym niestety cały zbiór, gdyż widoczna jest różnica poziomu pomiędzy poszczególnymi rysownikami. Na szczęście to Brad Walker odpowiada za większość rysunków, dzięki czemu powstały imponujące projekty postaci i ogromne panele przedstawiające fanom bardzo efektowne i żywe spojrzenie na przygodę Batmana. Wiele stron wykorzystuje zbliżenia, aby zaakcentować napięcie i dramat, czasami nawet nadmiernie, aby uchwycić poczucie niebezpieczeństwa i krótki czas na reakcję bohaterów. Kolorystyka jest również bez zarzutu, dzięki czemu pozostaje wierna koncepcji fanów na temat uniwersum Batmana.

 Mówiąc krótko, Detective Comics: The Joker War to niestety tylko przeciętna kontynuacja wspaniałej serii.

 

 

Dział: Komiksy
sobota, 25 wrzesień 2021 06:17

Omaha 06:29

 

„Życie jest loterią, a jego długość i jakość, wcale nie zależy od tego, jak dobrym jesteś człowiekiem.”

Nacięłam się. Nie dlatego, że książka była zła, tylko zupełnie mi nie przypasowała. Wiedziałam, po jakie klimaty sięgam, miałam chęć w nie wejść, a jednak nie zgrałam się z przygodą. Pomysł na fabułę jak najciekawszy, może nie zapowiadał powiewu świeżości, ale w końcu podróż w czasie i odwiedziny przeszłości, próba zmieniania historii, zawsze będą przyciągać, jako coś nierealnego, a przy tym osobliwego.

Koncepcja seansu filmowego, podczas którego dzieją się dziwne rzeczy, trochę skojarzyła mi się z filmem „Gra”, z udziałem Michaela Douglasa, w reżyserii Davida Finchera. W „Omaha 06:29” postawiono na pełną świadomość i inną czasową scenerię. Kluczowa postać, Jay Archibald Harder, przeniósł się na plażę Omaha, na Normandię z szóstego czerwca tysiąc dziewięćset czterdziestego czwartego roku, do amerykańskiego desantu i konfrontacji z Niemcami. Mariusz Roqfort (Mariusz Szczerbaniewicz) dynamicznie oprowadzał po walce, wciągał Jaya w ciąg niebezpiecznych sytuacji, lawirował na granicy uśmiercenia głównego bohatera.

Wiele się działo, ale przyznam, że złapałam się na tym, że było mi wszystko jedno, co się stanie. Nie wpasowałam się w konwencję zabawy, nawet jak wrzuciłam na mega luz w postrzeganiu akcji i misji Jaya. Wydawało mi się, że sporą w tym rolę odgrywała moja płeć. Chociaż lubię mocne męskie czytanie, jednak przy tej książce wyszła ze mnie moja kobieca czytelnicza natura. Utwierdziłam się w tej hipotezie, kiedy przeczytałam przyjacielowi większy fragment ze środka książki, który dla niego okazał się o wiele bardziej ekscytujący niźli dla mnie. Stwierdził, że przygoda atrakcyjnie się zapowiada, jeśli postawić na niezobowiązującą zabawę. Wynika z tego, że powieść musi trafić na swojego czytelnika, który zgra się z nią od pierwszych stron, a później z radością będzie podążał za biegiem wydarzeń.

Narracja jest wartka i płynna, choć przydałaby się lepsza korekta, jednak najważniejsze, że styl pisania jest zachęcający. Wycięłabym część dialogów między Jayem a jego przyjacielem Billem, ale podejrzewam, że straciłby na tym męski klimat, podkreślony dosadnymi określeniami, soczystym językiem i szczyptą satyry. Sami przekonajcie się, jak to mogłoby być, gdyby człowiek przeniósł się z ponurego współczesnego Cleveland do krwawej Normandii sprzed niemal osiemdziesięciu lat, gdzie znużony życiem bogaty czterdziestolatek dostaje się pod ostrzał wrogów. Czy gotowi jesteście wykupić bilet na seans w kinie Le Freak?

Dział: Książki
wtorek, 07 wrzesień 2021 12:28

Zapowiedź: Studentka

Nie ma nic gorszego na świecie niż furia porzuconej kobiety.

Istnieją dziesiątki sposobów, by się zabić. Przez 32 lata służby w bostońskiej policji detektyw Frankie Loomis poznała je wszystkie. Kiedy jednak zaczyna badać sprawę tragicznego upadku młodej dziewczyny z balkonu apartamentowca, instynkt natychmiast podpowiada jej, że to nie było samobójstwo.

Dział: Książki

Spotykamy się dziś ponownie na kontynuacji serii Czwórka z Baker Street i mimo że to już ósmy tom ta seria wciąż mnie fascynuje. Ósma odsłona przygód małych bohaterów to dzieło jest tak samo udane jak poprzednie. Tym razem historie będzie raczej skupiała się na Charliem chłopczycy, która stopniowo akceptuje swoją kobiecość i Tomie, płochliwym Irlandczykiem, który przeżyw swoje pierwsze zauroczenie. Przyjdzie im działać zupełnie na własną rękę, gdyż Holmes i Watson są w podróży do Francji, a Billy jest odpowiedzialny za śledztwo.

Sytuacja jednak jest nie za dobra. W londyńskich dokach narasta napięcie. Z jednej strony Wujek Wang i jego poplecznicy żelazną pięścią rządzą Chinatown. Z drugiej przemoc gangu Wściekłych Psów, skupia się na zemście za tajemniczo zamordowanego przywódcę. Billy, Charlie i Tom znajdą się między młotem a kowadłem kiedy okazuje się, że jest jeszcze trzecia siła: Czerwony Skorpion. Siła, przed którą drżą wszyscy.

Zlokalizowane w sercu Limehouse, „Chinatown” Londynu, nowe śledztwo Czwórki z Baker Street pogrąża nas w nowym świecie, w którym przestępczość jest bardziej egzotyczna, ale nie mniej groźna. Nowa przygoda pełna akcji, tajemnicy i emocji. Fabuła jest bezpośrednią kontynuacją tomu siódmego, więc warto po niego najpierw sięgnąć.

Jakość rysunków jak zwykle na wysokim poziomie. Elegancka linia i mistrzostwo kolorów Davida Etiena połączona z dużą szczegółowością i plastycznością akcji wypada wyśmienicie. Młodszym czytelnikom spodobają się znakomicie wykadrowane sceny akcji, zwłaszcza pościgów i bójek. Starsi zapewne polubią egzotykę, próby Charlie wejścia w kobiecy świat i pierwsze rodzące się uczucie Billyego. Widać, że bohaterowie dorastają i nie mogę się doczekać, kiedy dowiem się, co przyniesie przyszłość. Bardzo udana seria, którą mogę tylko polecić.

Dział: Komiksy

Ich rodzice ocalili ludzkość. Oni będą musieli ją poprowadzić.

Od zejścia Wybawiciela do Otchłani minęło piętnaście lat. 

Nowy świat stał się miejscem względnie bezpiecznym, a ludzie prawie zapomnieli, czym jest prawdziwy strach przed Nocą. 

Dział: Książki
czwartek, 22 lipiec 2021 18:57

1634: Wojna bałtycka

„1634: Wojna bałtycka” to trzeci tom cyklu „Rong of fire/Pierścień ognia” Erica Flinta i Davida Webera. To grubaśna powieść, ma sporo bohaterów i wątków, obejmując wydarzenia na przestrzeni setek kilometrów i kilka narodów. Mimo to utrzymanie wszystkiego w porządku zasługuje na szacunek. Czapki z głów, autorzy! Dla mnie, czytelnika, który często zapomina, kto jest kim, umieszczono listę postaci oraz mapy i drzewo genealogiczne. Niesamowicie to pomaga w ogarnięciu wszystkich wątków.
 
Fabuła kontynuuje burzliwą wojnę trzydziestoletnią w siedemnastowiecznej Europie, zakłóconą przez przybycie z przyszłości całego małego miasteczka w Zachodniej Wirginii. Zastrzyk nowoczesnej technologii i pomysłów w ten ponury, po reformacyjny świat ma natychmiastowe i dalekosiężne konsekwencje. Nadszedł czas, aby zobaczyć, co nadczasowcy i ich niemieccy i szwedzcy sojusznicy mają w zanadrzu, aby przeciwstawić się armiom i marynarkom wojennym Francji, Hiszpanii, Danii i Anglii. Prawdopodobnie przez zimową aurę i spowodowane nią spowolnienie przemieszczania się wojsk, wydawać by się mogło, że ta książka jest jak wprowadzenie w prawdziwą wojnę z udziałem Stanów Zjednoczonych Europy, nowej siły na kontynencie. Sama walka o Kopenhagę czy Hamburg jest przedsmakiem tego, co możemy się dopiero spodziewać. Dlatego ten tom nie jest najbardziej emocjonujący z serii. Nie znajdziemy tu żadnych inspirujących momentów, o których warto wspomnieć. Mało też realnego wyzwania dla bohaterów.
 
Głównymi fabułami były plany ucieczki z Tower w Londynie i odsiecz morska SZE prowadzona przez Simpsona. Jak sugeruje tytuł: raczej skupimy się na wodach Bałtyku niż lotnictwie wojskowym. Jednak wszelkie potyczki są raczej z góry skazane na sukces. Okupiony stratami, ale sukces. Zdarzyła się wprawdzie spektakularna i ważna dla dalszych działań śmierć czy morska tragedia. Jestem przekonana, że jest to zapowiedź przyszłych problemów w lotnictwie, być może też w marynarce wojennej.
 
Książka jest bogata w szczegóły techniczne i historyczne. Autorzy spisali się, by rozwinąć fabułę z politycznego punktu widzenia, ale nie zapomnieli o sporej dozie humoru oraz ciekawych ponadklasowych i ponadczasowych romansów. Było sporo intryg z gatunku płaszcza i szpady, a na szczególne wyróżnienie zasługuje wątek działań prowadzonych przez Harry'ego Leffertsa. Coś czuję, że będzie on ciekawie kontynuowany w następnych tomach, a przynajmniej mam taką nadzieję.
 
Świetnie poprowadzony jest wątek duńskiej rodziny królewskiej. Nie tylko będziemy mieli tu do czynienia z intrygami, ale i z bardzo ciekawą przyjaźnią i romansem. Dorównuje on nawet świetnej akcji oświadczyn Torstenssona. Bardzo także udane są wątki humorystyczne, zwłaszcza te związane z młodziutką księżniczką Krystyną. Mam nadzieję, że jej pomysł nadania jednemu z bohaterów wojennych tytułu hrabiego Narnii się jej uda!
 
Fabuła książki korzysta ze znacznego doświadczenia Erica Flinta w pisaniu historii alternatywnej i wojskowego doświadczeniem Davida Webera. Dopiero w tym tomie widać jak dobrze im się razem współpracuje. Pomimo ogromnego zakresu świata, każdy jego zakątek wydaje się żywy i dopracowany. Jedynym zagrożeniem dla przyszłości serii byłoby zbytnie umocnienie SZE, stworzenie z niej supermocarstwa na miarę obecnego USA. Jeśli autorzy nie dadzą ponieść się pokusie, jestem spokojna o kolejne tomy i opisywane w nich lata ciekawych czasów Europy. Szczerze polecam wszystkim fanom historii alternatywnej w literaturze.
Dział: Książki

Multikino wróciło, wrócił także legendarny MARATON HORRORÓW! Już 30 lipca ponownie zapraszamy wszystkich miłośników porządnego straszenia na noc pełną grozy pośród ciemności sali kinowej. Na wielkim ekranie zaprezentujemy cztery filmy, które napełnią radością (i przerażeniem!) wszystkie serca wielbicieli horrorów.

Dział: Kino
wtorek, 20 lipiec 2021 14:07

Batman ląduje w świecie Fortnite!

Mroczny Rycerz rusza do walki z mistrzami Fortnite w desperackiej próbie uratowania nie tylko siebie, ale także innych znajomych postaci ze świata DC... a być może i całego multiwersum! Na 7 września br. wydawnictwo Egmont zaplanowało premierę prawdziwej gratki dla fanów gry Fortnite i Batmana. Album „Batman/Fortnite: Punkt Zerowy”, poza komiksową opowieścią, będzie zawierał specjalny bonusowy kod odblokowujący w grze Fortnite siedem cyfrowych przedmiotów związanych ze światem DC.

Dział: Komiksy
piątek, 16 lipiec 2021 23:52

Arsene Lupin rzuca wyzwanie

„Wykuta jest z żelaza i przyjąć może nawet tysiące postaci. Kiedy nią uderzyć, drzwi się otwierają. Jedno z jej imion niemieckie ma korzenie.”

Poprzednie odsłony serii („Świat wirtualny” i „Sam w Salem”) bardzo mi się spodobały, zatem kiedy ukazały się nowe tytuły wciągającej zabawy, nie wahałam się podjąć rzuconych wyzwań w rozwiązywaniu logicznych zagadek. Przekonałam się, jak mnóstwo przyjemności sprawiają gry książkowe, wystawiają na próbę zdolność kojarzenia i ćwiczenia spostrzegawczości. Adresowane są do dwunastolatków, ale i dorosły chętnie poddaje się ich urokowi, przebiegowi i regułom.

„Arsène Lupin rzuca wyzwanie” ciekawie przemyślano i atrakcyjnie zilustrowano, przywołano rozrywkę intelektualną w szalenie odpowiadającym mi detektywistycznym klimacie. Wertowanie i przewracanie stron, wyczekiwanie, co spotka mnie dalej, sprawiało, że czerpałam frajdę z pracy szarych komórek. Początek dwudziestego wieku miał mroczne strony, intrygujące elementy, jednoznacznie kojarzące się z nim detale, to wszystko zgrabnie uchwycono w publikacji.

Przenosimy się do tysiąc dziewięćset szóstego roku, w styczniową aurę, w marzenie pozostania światowej sławy detektywem, na miarę Arsène'a Lupin, którego nie tyle przyciąga włamywanie, zdobywanie bogactwa, co przeżywanie niezwykłych dreszczy emocji podczas dokonywania przestępstwa. Jednak trzeba najpierw sprostać wyzwaniu rzuconemu przez samego mistrza, dżentelmena-włamywacza, poszukującego utalentowanego i skutecznego w działaniu ucznia. Zadaniem jest ukradzenie wspaniałej kolekcji biżuterii z pilnie strzeżonej posiadłości rodziny Lechavalierów. A to wiąże się z wkroczeniem na wyżyny bystrości, sprytu, przebiegłości, kamuflażu, śledzenia, łapania wskazówek, tropienia śladów, kojarzenia pozornie niezwiązanych elementów, kombinowania przypasowań, odnajdywania się w labiryncie i czytaniu map. Trzeba krok po kroku zorganizować całą akcję, wybrać najskuteczniejszą metodę, skolekcjonować sprawdzone narzędzia, wykorzystać wszelkie sposobności, a przy tym wystrzegać się silnej konkurencji i uciekać przed zagrożeniami.

Gra jest znakomitym pomysłem na urozmaicenie wolnego czasu, nie tylko podczas wakacyjnych dni, tym bardziej że można zaangażować się w nią samemu, albo zdać się na burzę mózgów drużyny złożonej z członków rodziny i przyjaciół.

Dział: Gry bez prądu