marzec 14, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: Sci Fi

niedziela, 13 styczeń 2013 08:53

Blask

„Chęci i uczynki to dwie różne rzeczy."*

Bierzesz udział w bardzo ważnej misji, która ma na celu uratowanie ludzkości. Wraz z innymi wybranymi wyruszyłeś w podróż kosmiczną w poszukiwaniu nowego miejsca do zaludnienia. Czujesz, że to co robisz jest bardzo ważne, aby przeżyć i dać przetrwanie bliskim. W błogiej nieświadomości tego, co może nadejść, żyjesz na statku, który pozwala ci funkcjonować w miarę normalnie i czekasz na finał podróży...

Ludzie nie mogą już mieszkać na Ziemi. Zmienia się w pustynię, a jej mieszkańcy zaczną powoli umierać. Dlatego też powstały dwa statki kosmiczne, Empireum i Nowy Horyzont, które wyruszą z wybranymi na pokładzie w poszukiwaniu Nowej Ziemi. Waverly jest pierwszym dzieckiem, jakie się urodziło na pierwszym statku. Poznajemy ją w momencie, gdy jest już nastolatką. Do tego zakochaną w chłopaku, który w przyszłości obejmie stery statku. Kieran, bo tak ma on na imię, oświadcza się jej podczas jednego z ich spotkań. Dzień ten byłby najpiękniejszy w ich życiu, gdyby chwilę później nie napadł na nich drugi statek. Nowy Horyzont uprowadza wszystkie dziewczynki, zabija dorosłych, a chłopców pozostawia na pastwę losu. Jakimi pobudkami kierowali się ludzie z drugiego statku? No i jak młodzi ludzie poradzą sobie z rozłąką z najbliższymi?

Jakiś czas temu miałam okazję czytać książkę „W otchłani" Beth Revis, która mówiła o podróży statkiem kosmicznym w poszukiwaniu nowego miejsca do zaludnienia. Przypadła mi ona bardzo do gustu pod wieloma względami i dlatego gdy zauważyłam zapowiedź „Blasku" Amy Kathleen Ryan byłam pewna, że i ją muszę przeczytać. Istniało duże prawdopodobieństwo, że te dwie historie będą do siebie bardzo podobne. Co za tym idzie, mogłam się rozczarować, ciekawość poznania czegoś nowego była jednak silniejsza. I tak oto trafiłam na pozycję, która podbiła moje czytelnicze serce i pozbawiła kilka godzin snu.

Ryan stworzyła fabułę, która wciąga czytelnika od pierwszych stron, i choć początkowo może się wydawać, że „Blask" jest podobny do wyżej wspomnianej powieści, złudzenie to szybko mija. Bo tak naprawdę jedyne co łączy te dwie powieści to podróż w czasie oraz gatunek literacki. Stworzono statki kosmiczne, w których ludzie mogli normalnie funkcjonować. Są tam ogrody, sady, pola, hodowane zwierzęta, a nawet lasy, dzięki którym można oddychać prawdziwym powietrzem. Wszystko jest zorganizowane i każdy ma swoje zadania do wykonania. Zaniedbanie czegokolwiek mogłoby oznaczać utratę pożywienia dla kilkudziesięciu osób, uszkodzenie statku, a w najgorszym wypadku śmierć kogoś z załogi. Ponieważ podróż trwa lata jednym z ważniejszych, jeśli nie najważniejszych, zadań kobiet było urodzenie dzieci, by po dotarciu na miejsce mogły one zacząć wszystko na nowo. Od Waverly i Kierana wymagano wręcz, by się pobrali i jak najszybciej założyli rodzinę. W młodym wieku łatwiej jest zajść w ciążę. W tej sytuacji nie ma miejsca na jakieś wątpliwości czy czekanie, dla misji trzeba zrobić wszystko, co konieczne.

Na tak małym obszarze każdy każdego zna, ale i to nie przeszkadza w posiadaniu tajemnic lub udawaniu kogoś kimś się nie jest. W sytuacjach kryzysowych, szczególnie gdy nikt się tego nie spodziewa, ujawnia się prawdziwa natura człowieka, wszystkie kłamstwa i sekrety wychodzą na jaw. Trudniej jest też społeczności przyjmować jakieś nowości czy odstępstwa od reguły. W związku z tym grupie potrzebny jest ktoś mądry i roztropny, kto będzie jej przewodził, wyjaśniał oraz uspokajał. Taka osoba jest szczególnie ważna w trudnych sytuacjach i czasem stery musi przejąć ktoś, kto nie jest na to gotowy, ale świadom obowiązków robi wszystko, co w jego mocy.

Podoba mi się w twórczości Ryan to, że postacie przez nią stworzone nie są ideałami. Jak w prawdziwym życiu popełniają błędy i się na nich uczą. Ponoszą ich konsekwencje i muszą sobie radzić z kłopotami, jakie przez to powstają. Moim zdaniem autorka w niesamowity sposób przekazuje czytelnikom emocje, które targają głównymi postaciami pod wpływem presji w zaistniałej sytuacji. Zarówno Waverly jak i Kieran musieli być silni i, mimo wewnętrznych rozterek, na zewnątrz byli opanowani na tyle, na ile to było możliwe. Pokazywali i udowadniali, że nie można się poddawać. To co jeszcze bardzo mi się podobało, to brak podziału na dobrych i złych. Tutaj zło i dobro przeplata się ze sobą - każda ze stron miała swoje powody, by działać tak, a nie inaczej. I jedni, i drudzy kierowali się rożnymi pobudkami. Najgorsze jest to, że władza, jaką się posiada czy też chęć zemsty mogą sprawić, że przestaje się racjonalnie myśleć i działa pod wpływem chwili lub emocji.

„Blasku" się nie czyta, tylko się go pochłania. Styl pisania powieściopisarki sprawia, że strony przewracały się praktycznie same, a ja jak urzeczona, z wypiekami na twarzy obserwowałam rozwój wypadków. Akcja toczy się miarowo i płynnie, ale praktycznie cały czas coś się dzieje, tak więc na brak wrażeń nie mogłam narzekać. Ba! Ja nawet przez milisekundę się nie nudziłam przy tej lekturze. Wraz z bohaterami przeżywałam wszystko, co się działo. Ich emocje były bardzo obrazowo opisane, przez co łatwo było wczuć się w sytuację, w jakiej się znaleźli. I choć nie wyobrażam sobie, jak bym dała sama radę pod tak dużą presją, w trakcie czytania czasami dochodziłam do tych samych wniosków co oni.

Wartka i pełna niespodziewanych zwrotów wydarzeń akcja, dialogi pełne emocji, szczegółowe opisy pobudzające wyobraźnie oraz fabuła, która bez żadnego "ale" intryguje - „Blask" jest pozycją, która naprawdę podbiła moje serce i na długo w nim pozostanie. Jeśli tylko lubisz historie science–fiction, opowieści o podróżach kosmicznych, trudnych decyzjach i wyborach - to książka idealna. Polecam!

*Cytat pochodzi z książki „Blask" A. K. Rryan

Dział: Książki
poniedziałek, 06 styczeń 2014 08:47

Beta

„Beta" Rachel Cohn wpisuje się w nurt książek dla starszej młodzieży zahaczających o science-fiction, a jednocześnie wplatających w fabułę obowiązkowy wątek miłosny – czyli tak zwanego young adult. Tym razem elementem wziętym z fantastyki naukowej są klony. Wydawałoby się, że na ten temat już nic nowego napisać nie można i raczej do tego typu powieści ciężko mieć wysokie oczekiwania. Sięgając po nią szuka się raczej dobrej, niegłupiej rozrywki na jeden czy dwa wieczory.

Wyspa Dominium to dom najbogatszych rodzin, które mogą sobie pozwolić na wynajem ziemi. To także miejsce, w którym powietrze jest gęstsze, a ludzie wolą odpoczywać niż pracować. Z tego powodu jako służących używają... klonów. Są one unikalne dla wyspy, jednakże wzbudzają wielkie kontrowersje, a nawet aktywne sprzeciwy. Jedną z nich jest Elizja, nowszy model, w którym wszystko wydaje się być takie idealne. Z biegiem czasu okazuje się, że aż nadto...

Porównawszy powyższy opis fabuły z tym dystrybutora odkryjecie, że któryś z nich jest mylący. Ten z okładki sugeruje, że „Beta" to kolejne romansidło z klonami w tle. Tak naprawdę wątek miłosny rozpoczyna się dopiero w połowie książki. Autorka o wiele większą wagę przykłada do ukazania inności Elizji, jej początkowo beztroskiego życia, w które ostrożnie wplata poważniejsze elementy. Szkoda, że nie potrafiła wykorzystać potencjału swojego pomysłu do końca. Druga część powieści sprawia wrażenie, jakby pisarka została zmuszona, aby jednak spełnić zachcianki kobiecej części docelowej grupy odbiorców i umieścić w książce mdły romans bez polotu.

Chociaż pomysł na wykorzystanie klonów w powieści young adult Rachel Cohn miała dobry, ostatecznie książka w swojej wymowie jest naiwna. Sprowadza wszystko do zakochanych nastolatków, chociaż aż prosi się rozwinąć wątki bardziej poważne, które porusza, takie jak: uzależnienia, posłuszeństwo, wolność, czy chociażby moralność w stosunku do klonów. Stanowczo za mało tu także opisów świata poza Dominium. Wiemy tylko, że parę miast zostało zalanych, na Kontynencie budowane są nowoczesne metropolie, ale czy to w ogóle dzieje się na Ziemi? Nie dostajemy żadnych wskazówek.

Autorka opanowała sztukę pisania o niczym. Nie znaczy to, że powieści nie czyta się przyjemnie. Co to, to nie, ale nie jest to jednak lektura, którą zapamiętamy na dłużej. Rachel Cohn nie całkowicie spełniła pokładane w niej nadzieje. Ciężko stwierdzić, co zawodzi tutaj bardziej – część młodzieżowa, czy ta ambitniejsza, czerpiąca z dość ciężkiego gatunku jakim jest science-fiction. Damskiej części starszej młodzieży mimo wszystko powinno się spodobać, bo utrzymuje poziom konkurencyjnych tytułów. Otwarte zakończenie daje nadzieję, że wszystkie mankamenty zostaną choć trochę poprawione w przyszłości, na co na pewno będą liczyć ci, którzy oczekiwali po „Becie" czegoś więcej.

Dział: Książki
czwartek, 31 maj 2012 08:44

Anioły śniegu

Panująca od kilku lat moda na skandynawskie kryminały sprawiła, że za ich pisanie zabrali się nie tylko Norwegowie i Szwedzi, ale także Amerykanie. Do księgarń trafiła właśnie debiutancka książka Jamesa Thompsona, „Anioły Śniegu", pierwszy tom cyklu, którego głównym bohaterem jest fiński inspektor, Kari Vaara.

Akcja powieści rozgrywa się w północnej Finlandii, w małej miejscowości za kręgiem polarnym, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Trwa właśnie kaamos, najzimniejsza i najbardziej ponura pora roku w tej części świata, dwa tygodnie całkowitej ciemności, gdy słońce nie pojawia się nawet na chwilę. Jedyną atrakcją miasteczka jest dosyć ekskluzywny kurort narciarski, którym zarządza amerykańska żona inspektora, Kate. Często pojawia się tu śmietanka towarzyska i celebryci, m.in. aktorka filmów klasy B, imigrantka z Somalii, Sufia Elmi. Wkrótce jej bestialsko okaleczone zwłoki zostają znalezione w pobliżu farmy reniferów, a rany na ciele sugerują morderstwo na tle seksualnym i rasowym. Prowadzenie śledztwa przypada w udziale Vaarze, który dosyć szybko typuje podejrzanych. Wśród nich są: jego była żona i jej partner, dla którego go porzuciła oraz syn znanego bogacza, notowany przestępca seksualny. Inspektor miota się między kolejnymi teoriami, a wkrótce dochodzi do kolejnej zbrodni...

Niewątpliwie największym plusem książki jest atmosfera, jaką udało się stworzyć autorowi. Bardzo łatwo można wczuć się w mroźny, ponury klimat tego miejsca, a poczucie beznadziei i osamotnienia, towarzyszące jego mieszkańcom udziela się także czytelnikowi. „Anioły Śniegu" to pierwsza powieść, jaką przeczytałam, której akcja dzieje się w Finlandii i z dużą przyjemnością chłonęłam liczne informacje na temat kultury i codziennego życia jej mieszkańców. Choć autor jest Amerykaninem, od dwunastu lat mieszka w Helsinkach wraz ze swoją żoną Finką, co z pewnością pozwoliło mu poznać Finlandię niemalże od podszewki. Thompson przedstawił Finów tak, jak sam widzi ich na co dzień – jako ludzi dobrych i uczciwych, ale jednocześnie niezwykle skrytych i zamkniętych w sobie, wykazujących dużą tendencję do wpadania w depresję. Ukazał ich skryty rasizm oraz dwa problemy, z którymi od lat boryka się całe fińskie społeczeństwo – najwyższy w Europie (o ile nie na świecie) wskaźnik samobójstw, zwłaszcza wśród młodych ludzi oraz powszechny alkoholizm. Niezbyt to optymistyczna wizja i mam szczerą nadzieję, że nieco przerysowana.

Główny bohater to tradycyjnie już policjant po przejściach i problemami emocjonalnymi, choć z tych ostatnich powoli wychodzi dzięki wsparciu drugiej żony. Kari Vaara wzbudza sympatię, naprawdę zależy mu na wymierzeniu sprawiedliwości i jest zaangażowany w prowadzenie śledztwa. Problem w tym, że chyba nie do końca wie, jak to zrobić. Dwukrotnie aresztuje tego samego podejrzanego, w międzyczasie wypuszczając go i pijąc z nim wódkę; wyciąga błędne wnioski i snuje teorie w zasadzie nie poparte faktami, co ostatecznie skutkuje śmiercią niewinnej osoby; a wynik śledztwa zaskakuje go o tyle, że nie wpada na niego sam, bo morderca osobiście się ujawnia... Może autorowi zależało na tym, by pokazać, że Vaara jest jedynie człowiekiem, a nie supermanem, który w dwie godziny samodzielnie rozwikła każdą sprawę i jeszcze wsadzi winnego za kratki? Nie do końca mnie to jednak przekonuje, choć nie zmienia to faktu, że całość wciąga i czyta się szybko i przyjemnie.

Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów książki nasunęło mi się także pytanie, czy Thompson miał kiedykolwiek bliższy kontakt z kobietą w ciąży. Zdaję sobie sprawę, że w zasadzie co kraj, to nieco inne lekarskie zalecenia i wytyczne w sprawie tego, co w tym stanie można robić, a czego unikać. A jednak ciężko jest mi sobie wyobrazić ciężarną, która bardzo stara się o siebie dbać, ale jednocześnie pije alkohol (bo dopiero pod koniec ciąży trzeba z niego zrezygnować) i jeździ na nartach, mimo że w biodro ma wstawioną metalową śrubę po wcześniejszym wypadku. Możliwe, że się czepiam, ale cóż...

Powieść napisana jest z perspektywy głównego bohatera, który jednocześnie jest także narratorem. Pozwala to na lepsze zrozumienie jego intencji i silnych emocji, jakie nim targają. Autor używa krótkich, prostych zdań, w które wplata fińskie słowa, co stanowi ciekawe urozmaicenie. Wydanie książki jest całkiem przyzwoite – dosyć solidna okładka (miękka, ale ze skrzydełkami) i jedynie nieliczne literówki. Na końcu powieści znajduje się pierwszy rozdział drugiego tomu z cyklu o Karim Vaarze zatytułowany „Łzy Lucyfera", który ukaże się już we wrześniu bieżącego roku. Nie przepadam za tego rodzaju promocją nowej książki, wolę przeczytać interesujący opis, choć domyślam się, że niektórych taki fragment zachęca do sięgnięcia po daną lekturę.

Na okładce możemy przeczytać entuzjastyczną reklamę, że „taki kryminał napisałby Simon Beckett, gdyby mieszkał za kręgiem polarnym". Drażnią mnie takie porównania, gdyż niezwykle rzadko jest w nich choćby kropla prawdy. Jedyny element, jaki łączy tych dwóch pisarzy, to szczegółowe opisy sekcji zwłok i na tym koniec. Thompson to zdecydowanie nie drugi Beckett, choć z pewnością obiecujący autor kryminałów i powinno się pozwolić mu pracować samodzielnie na swoje nazwisko.

„Anioły śniegu" może nie powalają na kolana, ale z pewnością zapewnią rozrywkę wielbicielom kryminałów, zwłaszcza skandynawskich. Nie polecam jedynie młodym czytelnikom ze względu na sporą dawkę brutalnego opisu okaleczonych zwłok oraz bardzo wyraźnie podkreślony motyw seksualny opisywanego morderstwa.

Dział: Książki
wtorek, 21 październik 2014 00:14

Kompleks 7215

Jestem ogromną miłośniczką literatury postapokaliptycznej, choć nie wystarcza mi czasu na jej dogłębne studiowanie. Być może właśnie to sprawiło, że o cyklu Fabryczna Zona wiem niewiele, a książka Bartka Biedrzyckiego o enigmatycznym tytule Kompleks 7215 jest pierwszą wchodzącą w jego skład powiastką, z którą przyszło mi się zapoznać. Spotkanie to było dość trudne i choć nie pozostawiło niesmaku to niedosyt na pewno (i nie myślę tu jedynie o jej niewielkich rozmiarach).

Akcja rozgrywa się w Warszawie, dwie dekady po wybuchu wojny atomowej, której skutki okazały się dla świata koszmarne. Ludzkość musiała zejść do podziemia. W Warszawie doskonałym schronieniem okazały się tunele i stacje metra. Główny bohater – Stalker Borka – podejmuje się pewnego wyzwania i wyrusza w podróż daleko poza ostatnią stację metra, w podróż pełną zagrożeń i tajemnic...

Powieść Biedrzyckiego miała być opowiadaniem. Wydawca wpadł na pomysł rozwinięcia tego w coś większego... Czy 400 stron zawierających powieść plus dwa dodatkowe opowiadania to rzeczywiście jest coś większego? Jako czytelnik odpowiem, że nie. Fabularnie historia ta jest strasznie nierówna. Kompleks składa się z: początku zawierającego masę zbędnych opisów i dużo chaosu, w którym łatwo się pogubić; środka, w którym przedstawiona zostaje faktyczna i całkiem ciekawa akcja; końca zawierającego dwa dodatkowe opowiadania. Pisząc kolokwialnie... szału nie ma.

Mocną stroną historii Biedrzyckiego jest język i styl, jakim jest napisana. Pomimo tego, że opowieść nie wciąga tak bardzo, jakbym sobie tego życzyła to jednak dzięki świetnie konstruowanym zdaniom, jej lektura upływa szybko i sprawnie. Może więc, autor powinien powoli dojrzewać do tworzenia pełnoprawnych powieści, gdyż jego problemem jest rozwijanie pomysłów, ale nie ich przekazywanie.

Kompleks 7215 to książka poprawna, niestety nie wzbudzająca głębszych emocji. Być może Fabryczna Zona jest polską odpowiedzią na universum Metro 2033, ale wydaje mi się, że jednak trzeba jeszcze nad nią nieco popracować, aby mogła stawać w konkury z rosyjskim ewenementem na skalę światową.

Dział: Książki
wtorek, 21 październik 2014 00:00

„Kot kameleon" już w sprzedaży!

Na stronie wydawnictwa Bis dostępna jest już książka „Kot kameleon" autorstwa Joanny Wachowiak z ilustracjami Emilii Dziubak.

Dział: Kids
poniedziałek, 20 październik 2014 09:59

Konkurs na Fantastyczne Opowiadanie

Piszesz opowiadania? Jest Ci bliska konwencja fantastyki lub horror? Jeśli tak to nasz dział opowiadań jest właśnie dla Ciebie. Prześlij nam swój tekst, a jeśli uznamy, że się nadaje umieścimy go na Secretum. Zapraszamy tak debiutantów, jak i osoby piszące już od dawna. Pokaż swoją twórczość światu!

Dział: Zakończone
poniedziałek, 20 październik 2014 09:38

Konkurs - Endgame

Zapraszamy do udziału w konkursie organizowanym wraz z wydawnictwem SQN. Do wygrania trzy egzemplarze powieści "Endgame" spod pióra Jamesa Frey i Nilsa Johanson-Shelton.

Dział: Zakończone
poniedziałek, 20 październik 2014 08:13

Komiksofon 13 już 30 października

30 października odbędzie się kolejna, trzynasta już, edycja Komiksofonu. Komiksowo-muzyczny projekt wspierany przez Secretum, realizuje się poprzez korespondencję sztuk, połączenie muzyki, plansz, kadrów, szczegółów rysunku, iluzji ruchu w ruch prawdziwy, przez pomysłowe wydobycie tematu przewodniego. Gośćmi spotkania będą: Paweł „Szaweł" Płóciennik i Piotr „Jaszczu" Nowacki.

poniedziałek, 20 październik 2014 01:25

Premiera: "Fantazje i koszmary"

Nowy zbiór opowiadań spod pióra Melissy Marr swoją premierę będzie miał już 28 października!

Dział: Książki
niedziela, 19 październik 2014 21:47

Warsztaty literackie w Lublinie

W Domu kultury Narnia w Lublinie, w dniach 20 października do 15 grudnia odbędą się warsztaty literackie.
Adresowane są przede wszystkim do osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z pisaniem i chciałyby zweryfikować oraz rozwinąć swoje umiejętności. Nie podam przepisu na natchnienie ani recepty na bestseller, ale mogę udzielić wskazówek, które pomogą Wam w tworzeniu publikowalnych opowiadań - a może nawet powieści.

Osoby zainteresowane uczestnictwem w warsztatach proszę o przysłanie PRZED pierwszymi zajęciami krótkiej (do 10 tys. znaków ze spacjami) próbki tekstu literackiego (tylko proza, warsztaty nie obejmują poezji) na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Prowadząca: Agnieszka Hałas – urodzona w Lublinie w 1980 roku znana prozaistka i poetka. Więcej: http://halas-agn.blogspot.com/

Dział: Wydarzenia