czerwiec 17, 2025

Rezultaty wyszukiwania dla: SPI

piątek, 17 lipiec 2020 10:03

Zaginiona

To była kłótnia jakich wiele wśród par- zły humor, o kilka słów za dużo. Krzysiek wyszedł z ich wspólnego mieszkania, kupił alkohol i w samotności zabijał przykre słowa partnerki. Gdy rano wciąż go nie było, Agnieszka trochę się o niego martwiła, ale wiedziała, że wróci gdy ochłonie. Sama postanowiła wybrać się na spacer do lasu. Nie wiedziała, że to niebudzące w niej strachu miejsce będzie jednym z ostatnich, jakie zobaczy.

Gdy wrócił do domu, po ukochanej nie było ani śladu; z każdą kolejną godziną jego niepokój narastał, lecz policja zaleciła mu wstrzymanie się ze składaniem zawiadomienia o zaginięciu Agnieszki. Świadkiem kolejnej już rozmowy Krzyśka z funkcjonariuszami był komisarz Tomasz Świderski, zesłany do tej małej miejscowości za grzechy przeszłości. I choć na codzienność Świderskiego składa się już tylko alkohol, to coś w tej sprawie go przyciąga. Widzi w niej szansę nie tylko na uratowanie zaginionej dziewczyny, ale i samego siebie.

Oczekiwania wobec nowej książki pana Piotra Kościelnego miałam bardzo wygórowane, a to przez bardzo pozytywnie przyjętego Zwierza. Choć sama nie miałam okazji go przeczytać, to wielu spośród Was, czytelników, oceniło ową pozycję bardzo wysoko. Stąd też moja narastająca ciekawość- czyżbyśmy mieli kolejnego polskiego autora, który potwierdza frazę "dobre, bo polskie"? Niestety, pierwsze spotkanie z twórczością naszego polskiego pisarza przyniosło mi jedynie rozczarowanie.

Właściwie Tomaszowi jest wszystko jedno, w jakim miejscu się znajduje- byle był tam stały dostęp do alkoholu. Po nieprzyjemnej sytuacji z przeszłości z byłą już żoną wszystko jest mu obojętne. Na posterunku, gdzie obecnie pracuje, współpracownicy przymykają oko na bijący od niego smród przetrawionej wódki, podrzucając mu wyłącznie najprostsze sprawy. Mają go tam tylko "przezimować" do emerytury. Dopiero przestraszony głos Krzysztofa wyrywa komisarza Świderskiego ze stuporu. Nie wie czemu, ale pragnie mu pomóc. Widzi światełko w tunelu dla samego siebie, gdzieś w głębi Tomasz wierzy, że jeszcze nie jest stracony. A odnalezienie Agnieszki może tylko przyśpieszyć jego "kurację". 

Już po kilku pierwszych stronach czułam, że ta książka będzie dla mnie wyzwaniem. Najpierw rzucają się w oczy liczne powtórzenia danego słowa- w jednym akapicie można ich naliczyć kilka, a tego nie lubię. Język polski jest tak solidnie rozbudowany, że bez problemu można znaleźć liczne wyrazy bliskoznaczne, a jeżeli zawodzi nas pamięć to istnieją jeszcze wszelkiego rodzaju słowniki. Drugą rzeczą jest pióro autora samo w sobie. Zdania niby tworzyły spójną całość pod względem stylistycznym, lecz nie miały w sobie mocy przyciągania uwagi odbiorcy. Moje myśli podczas lektury pływały sobie luzem, choć starałam się skupić na opowieści maksimum uwagi. 

Również stworzeni przez autora bohaterowie mnie zawiedli. Dialogi między nimi były suche, sztywne. Zero jakichkolwiek emocji. To, co powinno w nas poruszyć czułą strunę zupełnie nie działało. Nawet opisy przeżyć Krzyśka z aresztu były takie... wyzute z emocji. Nie współczułam mu, gdyż zwyczajnie nie mogłam wczuć się w jego sytuację, mimo że przeszedł za dużo. Najgorszy typ postaci- ani dobrzy, ani źli, tylko... nijacy. Tacy, o których zapomina się zaraz po zamknięciu książki. Sam komisarz Świderski był zastanawiający- niby jakoś nie kochał zbyt mocno swojej żony, niby nie przeżywał szczególnie jej zdrad (miały chyba wyłączny wpływ na jego ego), kariera też go jakoś szczególnie nie zajmowała, lecz wzorem literackich mężczyzn cierpiących zalewał smutki alkoholem. No dobrze, tylko jakie smutki? Powody miał, ale czy gdziekolwiek dał czytelnikowi sygnał, że to o to chodzi? Bardziej wyglądało na to, że po prostu picie stało się dla niego nowym sportem wyczynowym, w którym bierze udział, bo zwyczajnie może.

Zabrakło mi też dokładniejszego portretu psychologicznego samego sprawcy. Owszem, wiemy z jakiego powodu kieruje swoją uwagę na kobiety, lecz jego wątek jest potraktowany bardzo po macoszemu. A przecież lubimy zgłębiać skrzywioną psychikę czarnych charakterów. Do tej pory zastanawia mnie jedno- czy miny mogą być głośne? 

Zaginiona miała w sobie jakiś procent potencjału- jeżeli nie na oryginalną historię, to chociaż na wciskającą w fotel. Niestety, wszystkie najważniejsze elementy dobrego, mocnego thrillera tutaj zostały niewykorzystane. A szkoda, bo mogło być ciekawie. Chyba po raz pierwszy od dawna jakaś pozycja stała się dla mnie tak dużym rozczarowaniem. 

Dział: Książki
poniedziałek, 13 lipiec 2020 01:31

Rozpocznij przygodę z uniwersum DC Comics!

DC Comics to jeden z gigantów branży komiksowej w Stanach Zjednoczonych, a superbohaterowie DC to prawdziwe ikony popkultury. Pojawiają się w filmach, serialach i grach, jednak najciekawsze opowieści znajdziecie w komiksach, na których wychowały się całe generacje fanów. Dziedzictwo jest naprawdę olbrzymie, bo przecież pierwsze historie o zamaskowanych herosach pojawiły się jeszcze przed II wojną światową. To prawdziwy skarbiec dla fanów złożony z tysięcy przygód, a nowych tytułów przybywa każdego roku. 

Dział: Komiksy
czwartek, 09 lipiec 2020 01:08

Zapowiedź: Guwernantka na DVD

Mackenzie Davis („Terminator: Mroczne przeznaczenie”), Finn Wolfhard („Stranger Things”) oraz hipnotyzująca Brooklynn Prince („The Florida Project”) i i Joely Richardson („Czerwona jaskółka”) w stylowym gotyckim horrorze pełnym psychologicznych niuansów zrealizowanym przez scenarzystów serii „Obecność” i „Domu woskowych ciał” oraz współreżyserkę seriali „Daredevil” i „Opowieść podręcznej”.

Dział: DVD
piątek, 03 lipiec 2020 14:38

Fragment: Gniew Północy

Danowie powoli podnosili drabiny i bezszelestnie opierali je o mury. W tym miejscu widać było dno, dzięki czemu można było swobodnie wykonać zadanie. Po chwili poczęli się wspinać. Przystanęli na drabinach, niewidoczni dla Franków na murze, i czekali. W obozie poza Hvitserkiem zostało trzydziestu łuczników, którzy teraz wyszli na brzeg i naciągnęli cięciwy, wymierzając je w stronę miasta. Na znak rogu frankijscy żołnierze od razu skierowali spojrzenia w kierunku obozu wikingów. Zanim zrozumieli, co się dzieje, powitał ich grad duńskich strzał.

Dział: Książki
wtorek, 30 czerwiec 2020 10:29

Mrok we krwi

Prawowity, uświęcony król umarł, nie zostawiając dziedzica przez co wojna domowa jeszcze bardziej się pogłębia, a wszelkie zakusy możnych na władzę stają się coraz bardziej ostre. Skra marzy o byciu wielkim magiem, ale nawet w marzeniach nie sądziła, że spotka ją aż tak wielkie wyróżnienie. Natomiast Noran pragnąłby się nie wyróżniać i też nie bardzo mu to wychodzi. A ważące się losy świata będą właśnie od nich zależeć.

Zazwyczaj nie czytam selfów, ale do tego zostałam przekonana, nie tylko słownie, okładka też miała spory udział w kuszeniu. Dałam szansę i przepadłam, od samego wstępu, jeśli mam być szczera. „O rany, to jest napisane, jak dobry scenariusz RPG” – pomyślałam na początku i choć potem jest już gorzej, to było już po mnie, a i to „gorzej” nie oznacza wcale źle. Otóż potem pojawiają się bohaterowie, dialogi i różne zwroty akcji, a każdy, kto kiedyś grał w RPG wie, że nawet najlepszy scenariusz bohaterowie mogą odwrócić do góry nogami.

A teraz poważnie. Historia znana i sprawdzona od lat. Światu grozi zagłada, trzeba go ratować i tylko kilku śmiałków ma do tego predyspozycje. Los chciał, że tutaj jest to świeżo upieczona szamanka i zabójca. Oboje ruszają w trasę i choć ich ścieżki na razie biegną innym torem, jestem pewna, że kiedyś się skrzyżują i będzie jeszcze ciekawiej. Mamy tu kilkoro kompletnie nieprzypadkowych zdarzeń i bohaterów, których pojawienie się odkrywa zdolności i charakter Skry, po zaprzysiężeniu Winei oraz Norana. Tu nic nie jest przypadkowe, każda karczma zostawia pewien element do układanki, która jednak nadal ma tyle pustych pól, że na próżno snuć domysły. Jest tu też sporo polityki, układów i intryg, które motają akcję, nie pozwalają ani na chwilę stracić skupienia i stawiają jeszcze więcej pytań. Całość toczy się niespiesznie, choć nie brakuje też dramatycznych momentów, ale dzięki temu sieć niedomówień, pytań i wątpliwości jeszcze bardziej się plecie tworząc interesującą fabułę. W chwili, gdy pojawia się drugi męski bohater, czyli Kar, wszystko się odwraca, wszelkie moje teorie poddałam w wątpliwość, a ugruntowane podejście bohaterów przestało być tak oczywiste.

Bardzo ciekawi są wszyscy bohaterowie. Począwszy od Winei, która ma jasno wyznaczoną rolę i absolutnie nie umie się w nią wpasować, tworzy nowe sytuacje, zmienia ludzi i świat samą swą obecnością, przez pełnego tajemnic Najstarszego po Norana, który też nie jest do końca czarno biały. I choć chwilami przy jego opisach staje mi przed oczami Wiedźmin, to jednak ma swój styl, a przede wszystkim tajemnicę, która go odróżnia od znanego bohatera.

Mrok we krwi to przede wszystkim dobra książka o ratowaniu świata, pełna bohaterskich czynów, patosu i akcji. Ale jest to też opowieść o tym, że ukrywając coś, udając, że tego nie ma, wcale nie sprawimy, że to coś zniknie. Powieść mówi o walce z samym sobą, z wpojonymi przez lata zasadami i o wyborze pomiędzy tym, co się opłaca, a co warto. Nie spodziewałam się, że tak bardzo wciągnie mnie Dwuświat. Tym bardziej się cieszę, że autor zapowiada drugą część. Natomiast kawałek natury gracza, który jeszcze we mnie siedzi śledzi też informacje o powstającej grze na podstawie tego uniwersum. Dla każdego coś miłego, polecam więc zarówno wielbicielom gier planszowych, przygodowych opowieści o ratowaniu świata i niebanalnych rozwiązań w dążeniu do tego celu.

Dział: Książki
poniedziałek, 29 czerwiec 2020 17:19

Zapowiedź - Powrót Czarnoksiężnicy

Drugi tom bestsellerowej serii przygodowej dla dzieci (tych młodszych i tych starszych) autorstwa popularnego aktora, zdobywcy Złotego Globu, Chrisa Colfera, znanego przede wszystkim dzięki kultowemu serialowi Glee.

Bogato ilustrowana opowieść, w której spotykają się czarownice, wilki, gobliny, trolle i inne cudowne stworzenia. Prawdziwa gratka dla miłośników magii i baśniowości.

Dział: Książki
poniedziałek, 29 czerwiec 2020 01:44

Wywiad z Alkiem Rogozińskim

Alek Rogoziński - pisarz, twórca komedii kryminalnych i powieści obyczajowych, dziennikarz. Karierę zawodową zaczynał w połowie lat 90. w Rozgłośni Harcerskiej, potem pracował m.in. w Radiu Plus i warszawskim Radiu Kolor.Jego literackim debiutem była wydana w marcu 2015 roku komedia kryminalna Ukochany z piekła rodem, która dotarła do pierwszego miejsca na liście bestsellerów kryminalnych EMPIK.com. Dwie jego powieści, Jak Cię zabić, kochanie? i Do trzech razy śmierć, zostały nominowane w prestiżowym plebiscycie "Książka roku" portalu Lubimy Czytać. Za książkę Lustereczko, powiedz przecie nagrodzony w 2017 roku pierwszą nagrodą w plebiscycie "Zbrodnia z przymrużeniem oka". Ponownie zdobył tę nagrodę w 2018 roku za Zbrodnię w wielkim mieście i w 2019 roku za Raz, dwa, trzy... giniesz ty!. Ta ostatnia powieść doczekała się znakomicie przyjętej inscenizacji na deskach stołecznego Teatru Druga Strefa. Książki sygnowane jego nazwiskiem rozeszły się już w nakładzie ponad ćwierć miliona egzemplarzy. Prywatnie Alek jest warszawiakiem, pasjonatem historii Starożytnego Rzymu, fanem Madonny i Jima Morrisona, a jego hobby są podróże po świecie.

Dział: Wywiady
piątek, 26 czerwiec 2020 23:13

Kulawy szermierz

Wiedziony ostatnimi moimi doświadczeniami z debiutującymi autorami, trochę nieufnie podchodziłem do książki Tomasza Matery. Okładka jednak tak bardzo kusiła moje oko, że nie potrafiłem się oprzeć sprawdzeniu, jak wypada pod względem treści. Niewiele myśląc, zabrałem się do czytania.

Fabuła jest dość prosta. Kaleki szermierz Uther Mac Flann próbuje pomścić swoje krzywdy na znienawidzonym Skowronku i odzyskać pozycję u boku generał Victorii Dauberg. Zanim jednak dojdzie do tego, dostaje zlecenie eskortowania tajemniczej czarodziejki i małego dziecka do świątyni. Niespodziewanie krótka podróż ma ogromne skutki dla Uthera i przewraca jego życie do góry nogami. W tym samym czasie dyplomatka Amber wyrusza na poszukiwania zaginionej siostry, którą była nasza wyżej wymieniona czarodziejka. Niestety znajduje jedynie jej grób i ślady, które wiodą je w kierunku naszego szermierza. Tymczasem w Mieście Wież jego niezłomny obrońca, Koriolan przygotowuje się do kolejnego obrażenia miasta przez Gebryjczyków, którzy podnieśli bunt na zachodzie i wkrótce staną u bram Oryksu. Losy naszych trzech bohaterów połączy wojenna zawierucha i już na zawsze zmieni ich życie.

Głównym bohaterem jest zdecydowanie kaleki Uther i tutaj ogromne brawa dla autora za wykreowanie postaci. Przede wszystkim sam pomysł, by głównego bohatera zrobić osobą niepełnosprawną, jest godzien podziwu. Nie oszukujmy się, w powieściach fantasy ciężko jest się utożsamiać z bohaterami. Nigdy nie będziemy silni jak Conan Cymeryjczyk, czy zwinni jak Gertalt. Ten sam problem swojego czasu dotykał komiksy takie jak Batman, Czarna Pantera itp. O pieniądzach Bruce Wayne'a mogą myśleć bardzo nieliczni na świecie. I wtedy olśnieniem stał się Spiderman, który był zwykłym licealistą, mającym zwykłe nastoletnie problemy. To samo robi Tomasz Matera. Jego bohater mimo swojego kalectwa jest nadal jednym z najlepszych w swoim fachu, wynika to z jego siły ducha i determinacji. Charakteru dodaje jego postaci niezłomny upór, który sprawia, że podejmie on naprawdę zaskakujące decyzje. Z takim bohaterem może utożsamić się właściwie każdy. Czy to osoba niepełnosprawna, czy w pełni zdrowa osoba mająca problemy z wiarą w siebie.
Powiem szczerze, że Uther mimo swoich niekiedy kontrowersyjnych decyzji wbił się z impetem w wielką trójcę moich ulubionych bohaterów.

Co ciekawe reszta bohaterów jest napisana równie dobrze i interesująco. Obie siostry - to znaczy nasza tajemnicza czarodziejka oraz Amber są bardzo dobrze skrojone. Każda z nich ma inny temperament, charakter, pogląd na świat i każdą z nich lubimy za coś kompletnie innego. Nawet wspominany wyżej Skowronek, jako przeciwnik Uthera jest postacią bardzo ciekawą.

Świat stworzony przez Tomasza Materę jest interesujący i wciągający. W książce dostajemy dobrze rozrysowaną mapę wraz z autorskimi nazwami miast i krain. Nie jest to może zrobione z taką perfekcją jak Śródziemie władcy Pierścieni – jednak na tyle sprawnie, aby wciągnęło nas od początku do końca.

Podsumowując Kulawy szermierz to najlepszy debiut, jaki miałem okazję czytać w tym roku. Czytając opowieść o Kulawym Szermierzu, nie czujemy, że przyszło nam czytać prozę autora debiutującego, a wręcz przeciwnie. Okładka i mapa w środku przyciągają nas, ale są wprost proporcjonalne do treści. Polecam całym sercem każdemu i czekam na kontynuację.

Dział: Książki
piątek, 26 czerwiec 2020 21:06

Kartonowe klocki konstrukcyjne CARDBLOCKS

Klocki konstrukcyjne CardBlocks to nowość, o której warto mówić. Idealne dla dzieci, które wychowywane są w duchu Montessori, ale nie tylko. Przebijają niemal we wszystkich punktach klocki kolorowe, głośne. Cardblocks można opisywać w samych superlatywach, a dzisiaj opowiem wam coś więcej.

Jest to gra dla całej rodziny, która umili niejedno popołudnie czy wieczór. Opakowanie zawiera zestaw 49 klocków przed złożeniem, jeden klocek złożony i około 600 łączników. W pudełku znajdziemy również instrukcję, która wprowadzi nas w tajniki budowania i konstruowania, ale w tym przypadku ogranicza nas tylko własna wyobraźnia. Gdy już otworzycie pudełko i zaczniecie budować, składać, konstruować, to nie będziecie mogli się oderwać. Tekturowy klocek wraz z łącznikiem daje możliwość konstruowania przeróżnych budowli przestrzennych. Jakich? Most, domek, robota, zamek czy inne, bardziej skomplikowane rzeczy. W instrukcji składania znajdziecie dokładnie rozrysowany schemat składania klocka. Na stronie producenta znajdziecie również instrukcję wideo – jest to duże ułatwienie dla najmłodszych uczestników.

Co klocki CardBlocks mają w sobie wspaniałego? Po pierwsze – są ekologiczne. Do ich wytworzenia użyto tektury, dzięki czemu nasze środowisko nie jest zaśmiecane przez plastik, z którym i tak nie możemy sobie dać rady. Jeżeli ktoś chce, może pokusić się o pomalowanie poszczególnych elementów – jak wspomniałam, ogranicza nas tylko własna wyobraźnia. Po drugie – pobudzają zmysły w najprostszy, ale najbardziej polecany przez terapeutów sposób. Psychologowie zgadzają się co do tego, że głośne zabawki nie pomagają stymulować naszych pociech. Po trzecie – CardBlocks wspomagają koncentrację, relaksują, a także uczą myślenia przestrzennego. Rozwijają lewą półkulę mózgu. Dziecko czy dorosły, układając kartonowe klocki uczy się, jak odpowiednio ułożyć elementy, żeby budowla się nie przewróciła i miała jakiś sens. W przypadku budowania nie warto się do jednej formy. Można kombinować, przestawiać i odstawiać do znudzenia. Po czwarte – to jest „zabawka” dla wszystkich pokoleń. Piszę tutaj głównie o dzieciach, ale uważam, że i dorośli świetnie się bawią przy tej grze. Wciągnie osobę w każdym wieku! Po piąte – jest to produkt Polski. Zachwycamy się grami zagranicznymi, a musimy wiedzieć, że takie cuda mamy na własnym podwórku. W obecnych czasach warto wspierać nasze rodzime biznesy, a w CardBlock warto inwestować. Po szóste – są wytrzymałe i odpowiednie dla dzieci z przeróżnymi zaburzeniami, bo nie wydają żadnych, wrażliwych dźwięków. Neutralny kolor to również zaleta.

Nie znalazłam żadnej wady klocków konstrukcyjnych CardBlocks. Nie jest to zabawka przeznaczona dla dzieci poniżej 3 lat, ze względu na łączniki, które są elementami drobnymi, które łatwo połknąć. Jeżeli znudzi Wam się oryginalny zestaw albo będziecie chcieć więcej (a to więcej niż pewne), to producenci oferują wam różne dodatkowe moduły – rotunda, kopuła i bryły platońskie. CardBlocks to idealny pomysł na prezent.

Dział: Gry bez prądu
środa, 17 czerwiec 2020 14:10

Imperium w płomieniach

"Ukrywanie przeszłości nigdy nie działa tak dobrze, jak zwykłe jej pomijanie."

Zawsze nieco utrudniam sobie poznawanie przygód czytelniczych, chwytam za kolejny tom zamiast grzecznie zacząć od pierwszego. Zupełnie uleciało mi z głowy, że mam dostęp do powieści otwierającej cykl i przeszłam do drugiej, ale to nic, w przypadku fantastyki można sobie na to pozwolić, w dowolnym momencie wkroczyć w zupełnie obcy świat i pozostać w nim na chwilę. Zwłaszcza, kiedy poruszamy się w przyszłości, w przestrzeni kosmicznej, na międzyplanetarnym statku. Takie podróże możliwe są nie dzięki fenomenalnej technologii, a głębokiej znajomości fizyki, w tym nurtów czasowych, metakosmologicznych struktur.

Ziemia stała się daleką przeszłością, o marginalnym znaczeniu dla Floty Imperialnej, teraz liczą się jedynie Wolne Systemy i zbliżanie się cywilizacji do gwałtownego końca. Aby zminimalizować efekty upadku podejmowane są działania zaradcze. Jednak giną one w mieszance politycznych machinacji, religijnych odniesień, rywalizacji wpływowych rodów, spisków zakrojonych na szeroką skalę. Podgrzewana jest atmosfera nieufności, kłamstwa i manipulacji. Imperium szybko może stanąć w płomieniach, ich źródeł nie trzeba szukać w zewnętrznym wszechświecie, wewnętrzne wojny podjazdowe o władzę i bogactwo to wystarczający czynnik prowadzący ku katastrofie. Sojusze, które nie wytrzymują prób, zbieganie się wielkich interesów na krótki czas, zdrady uderzające z najmniej spodziewanej strony, ucieczki nie zawsze kończące się powodzeniem.

John Scalzi stawia na różnorodność postaci, każda wywodzi się z innego środowiska, obarczona odmienną indoktrynacją zbiera unikalne doświadczenia życiowe. Czasami ma się wrażenie, że o ile bogactwo bohaterów jest niewątpliwym plusem powieści, tak nie do końca przekonują postawy i zachowania. Zbyt zero jedynkowy behawioryzm, tylko czarne i białe osobowości, prosi się o rozbudowanie i pokolorowanie. Cieszy natomiast uwzględnienie silnych kobiecych pierwiastków nadających rytm historii. Powieść wzbogacają kryminalne nuty, nadające fabule intrygującego pazura, wciągające w roszadę tajemnic i sekretów. Nie zabrakło romantycznej nici spajającej postaci z dwóch biegunów pozycji społecznej. We wszystko wpleciono dawki sympatycznego humoru, okraszono dosadnymi sformułowaniami, ciętym językiem, który ubarwia narrację.

Dział: Książki