grudzień 21, 2024

czwartek, 09 październik 2014 08:39

Wywiad z Peterem V. Brettem

By 
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Kasia "immora" Pietraszko: Witaj Peter! Zastanawiałam się, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo twoi fani czekają na kolejne książki? Masz naprawdę duże grono fanów tutaj w Polsce. Nie sądzę, by spotkanie na Polconie było w stanie pokazać choć w niewielkim stopniu prawdziwą liczbę wielbicieli twojej prozy.

Peter V. Brett: To nieco przerażająca myśl. Uczestniczyłem już w wielu konwentach i spotkaniach z czytelnikami na całym świecie, ale nigdy nie widziałem tak wielkiego, i tak podekscytowanego tłumu, jak na Polconie. Jako autor nie jestem przyzwyczajony do tak dużego zainteresowania. To było wspaniałe, ale i stresujące. Mam nadzieję, że nowa książka spodoba im się równie mocno, jak poprzednie.

Jak wygląda typowy dzień pisarza? Czy siadasz i pozwalasz, by słowa same pojawiały się na papierze, czy raczej musisz zmuszać się do pisania?

"Pozwalasz, by słowa same pojawiały się na papierze" – to brzmi naprawdę uroczo. Nie. Nawet, kiedy czuję przypływ weny, pisanie to ciężka praca. Poza tym, raczej rzadko czuję taki przypływ inspiracji, dlatego tak, czy inaczej zmuszam się do pracy. Czasem jest to jak poskramianie dzikiego konia, a czasem jak prowadzenie posłusznego muła, któremu wystarczy tylko wskazać kierunek. Wyniki są takie same. Można nauczyć się, jak być twórczym na zawołanie.

Czy masz może kota? W Polsce uchodzi on za jeden z atrybutów pisarza.

Miałem wiele kotów w ciągu swojego życia, ale ostatniego z nich, Jinxa, nie ma już z nami. Brakuje mi czasem jego towarzystwa, ale ze względu na moją alergię potrzebuję nieco przerwy.

Czy zastnawiałeś się nad kolejną historią ze świata demonów? Czy kiedykolwiek ujrzy ona światło dzienne?

Nie w najbliższej przyszłości. To stara seria, którą napisałem przed Cyklem demonicznym, ale nie zrobiłem tego na wystarczająco wysokim poziomie, bym chciał ją publikować. Zgodnie z kontraktem, nadal mam do napisania trzy powieści – dwie z głównego cyklu oraz jedną, niezależną powieść, której akcja toczy się w tym samym świecie. A ponieważ potrzebuję około dwóch lat na napisanie jednej książki, pozwoli mi to mieć zajęcie do co najmniej roku 2020. Czasem przychodzą mi do głowy pomysły na inne projekty, ale staram się nie poświęcać im zbyt wiele czasu ani uwagi, dopóki nie skończę bieżącej pracy. Obawiam się, że gdybym tak zrobił, mógłbym zbyt nakręcić się na projekt, którego nie byłbym w stanie zrealizować – teraz muszę skupić się na książkach z cyklu demonicznego.

Cykl Demoniczny ma składać się z sześciu książek. Zostały jeszcze trzy. Czy masz już gotowy, szczegółowy plan tych historii, czy po prostu czekasz, jak same się one rozwiną?

Czwarty tom, The Scull Throne, jest zaplanowany w każdym szczególe. Przygotowany przeze mnie szkic liczy sto stron. Mam także gotowych około trzydziestu stron notatek na temat fabuły tomu piątego, The Core, i niemal tyle samo na temat szóstego. Nic nie pozostawiam przypadkowi!

Czy po napisaniu książki robisz sobie przerwę? Czy masz tyle pomysłów, że od razu siadasz do pisania kolejnej? Jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie jest twierdząca, jaka jest pierwsza rzecz, którą robisz?

Zwykle robię sobie przerwę i zajmuję się pomniejszymi projektami, by oczyścić umysł przed kolejną książką. Tym razem napisałem czteroczęściową serię komiksów dla Dynamite Comics pod tytułem Red Sonja: Unchained. Już jest w sprzedaży!

Podobno myślałeś nad światem demonów na długo przed jego opisaniem. Co cię zainspirowało?

Interesowały mnie demony pojawiające się w różnych miejscach. Kiedy byłem młodszy, fascynowała mnie powieść "The Elfstone of Shannara" Terry'ego Brooksa. Demony powróciły w niej do świata, który nie był na to przygotowany, czyli podobnie jak w moim cyklu. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Potem demony zaczęły też być utożsamiane ze strachem, który zdominował codzienne ludzkie życie, zwłaszcza strachem przed terroryzmem, który stał się powszechny w ciągu ostatnich kilku lat.

Dla Secretum wywiad przeprowadziła Kasia "immora" Pietraszko.
Tłumaczyła z języka angielskiego Kasia "kalahari" Chojecka-Jędrasiak.

Wywiad przeprowadzony w 2013 roku.