listopad 22, 2024

Rezultaty wyszukiwania dla: własne

piątek, 23 październik 2020 01:20

Gladiatorzy, antologia tekstów - zapowiedź

Antologia tekstów „Gladiatorzy”, ukaże się 13 listopada nakładem wydawnictwa Fabryka Słów. To kolejne wyjście naprzeciw tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z pisaniem. Debiutanci pojawią się obok Mistrzów Polskiej Fantastyki. Teksty zostały wybrane spośród setek zgłoszeń. W tej antologii nic nie znalazło się przypadkiem. Morituri te salutant!

Dział: Patronaty
czwartek, 22 październik 2020 15:08

Nie wiesz wszystkiego

„Jeżeli ktoś wyklucza cię z powodu twojej inności, to robi to tylko dlatego, że uważa cię za zagrożenie.”

Powieść wypełniona ciekawymi wątkami oscylującymi wokół losów licznych bohaterów. Postaci przedstawiają swoją wersję zdarzeń, zakotwiczają we własnej perspektywie świata, stopniowo odkrywają mroczne tajemnice z ich życia. Książka naszpikowana sekretami z przeszłości i teraźniejszości, zajmująco przeskakuje się od jednego do drugiego, chce się jak najszybciej je poznać, poddać interpretacji. Trochę przypomina to zbieranie grzybów, czyli informacji, podczas deszczowej jesiennej aury, czyli ciemnych ponurych stron losów, a potem tworzenia frapujących potraw, czyli strawy dla duszy spragnionej intrygujących tematów. Epicentrum scenariusza zdarzeń, od którego rozbiegają się ścieżki bohaterów, to samobójstwo pary nastolatków. Bo właśnie młodzież, a w zasadzie jej rozległe społeczne problemy, stają się łącznikiem historii, dają uderzający przesłaniem obraz i zmuszają do poważnych refleksji.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że współczesne nastolatki mają gorzej od poprzedników. Niezrozumienie przez dorosłych, wygórowane oczekiwania wobec dzieci. Idealizowanie roli rodziców, roszczeniowa postawa, brak wzajemnego szacunku, niezdrowa rywalizacja rówieśników, brutalne akty przemocy psychicznej i fizycznej, defektowa gospodarka emocjami, to aspekty, z którymi zmierzyć się musi każde młode pokolenie. Okres dorastania, określania tożsamości, budowania poczucia własnej wartości, definiowania mocnych i słabych stron, należy do trudnych etapów osiągania dojrzałości, wiąże się z wieloma niebezpieczeństwami i pułapkami, łatwo w nie wpaść. Tym bardziej, gdy narastająca presja ze strony otoczenia jest na tyle silna i bezwzględna, że młodzi ludzie uznają, że jedynym sposobem na poradzenie sobie z nią jest samobójstwo. Teraz mamy ideał życia kreowany przez social media, rozmycie się prawdziwej codzienności z teatrem iluzji, błyskawiczne rozsiewanie się plotek dzięki nowym kanałom komunikacyjnym. Natomiast kiedyś był choćby czynnik nierównych praw płci, wojenne zawieruchy, komunistyczne realia, czyli walka o równouprawnienie, przetrwanie, wolność i godność.

Marta, Julia, Sara, Zuza, Otylia, Wiktoria, Zuza, Kuba, Alan, Aleksander, Kuba, to postawy i relacje, które dają wgląd czytelnikowi w to, co tak naprawdę wydarzyło się pewnej nocy na dachu budynku. Dlaczego dziewczyna i chłopak zdecydowali się odejść z tego świata na własnych warunkach, czy można było zapobiec tragedii. Podobała mi się wielogłosowa narracja, ujrzenie trudnych spraw z odmiennych ujęć, zbliżenia na incydenty, przebicie się przez otoczkę pozorów i kłamstw, niepowierzanie narracji tylko uczniom, ale również nauczycielom. Fabuła obejmuje wiele zagadnień, którym warto uważnie przyjrzeć się, poddać wnikliwej analizie, zrobić odniesienia do domowych wzorców wychowania, zaangażowania szkół, współpracy obu środowisk, kondycji cywilizacji naznaczonej pospiechem i pobieżnością, nie tylko w polskim rzucie. W tej przygodzie czytelniczej najlepiej odnajdą się młode umysły, poszukujące odpowiedzi na życiowe pytania, pragnące znaleźć właściwe miejsce w przestrzeni społecznej, ale książka to także materiał do zamysłu dla starszych odbiorców. Postawy zachowań dorosłych zbliżone do prawdy, jednak nie wszystkie uzasadnienia wydawały się w pełni przekonujące, brakowało głębszej esencji, aby uznać je za kompletne, zbyt jednostronne podejście do Zuzy Haman i Julii Wolskiej. Jednakże kreacje portretów reprezentantów młodzieży odmalowano pierwszorzędnie.

Dział: Książki
sobota, 17 październik 2020 17:14

Saturnin

Jakub Małecki ma już od dawna ugruntowaną pozycję w polskiej literaturze, a jednak Saturnin to pierwsza powieść jego autorstwa, jaką dane mi było przeczytać. Z pewnością nie będzie też ostatnią. Odłożyłam ją na półkę już kilka dni temu, ale nadal siedzi we mnie bardzo głęboko, wywołała mnóstwo emocji, a jednocześnie jest tak trudna do przedstawienia bez zbędnego spoilerowania, że będzie to wyjątkowo krótka recenzja. 

Zaczyna się dosyć niepozornie. Tytułowy Saturnin to stosunkowo młody mężczyzna, pod trzydziestkę. Pracuje jako przedstawiciel handlowy, walczy z kompleksami, nadmiernym apetytem na słodycze i nieśmiałością wobec kobiet. Pewnego dnia dostaje telefon od matki, która informuje go, że zniknął jego dziadek. Satek wyrusza więc w podróż w rodzinne strony na poszukiwania, nie zdając sobie przy okazji sprawy, jak wiele podróż ta zmieni w jego postrzeganiu własnej rodziny. 

Małecki oddaje głos Saturninowi, ale też jego matce i samemu dziadkowi. Czytamy listy, słuchamy opowieści i wspomnień. Do głosu dochodzą też osoby, których nie ma już dawno wśród żywych. Każda z przedstawionych historii to opowieść podszyta do pewnego stopnia lękiem bądź też pokazująca, jak łatwo można zaprzepaścić szansę na szczęście i coś dobrego. Jak łatwo możemy utracić to, co naprawdę cenne i jak kruche jest nasze życie. Jak wiele osób nosi maski, by dostosować się do wymogów społeczeństwa i jak wiele skrywa za nimi bólu, strachu przed życiem i poczucia winy. 

Saturnin to opowieść zupełnie współczesna, ale mająca swoje główne źródło w czasach II Wojny Światowej. Jest to również historia bardzo osobista, o czym autor zdradza w posłowiu, które zmienia postrzeganie zarówno samej powieści, jak i poszczególnych jej elementów.  

Mówiąc krótko, lektura Saturnina porusza bardzo głęboko. Wywołuje mnóstwo emocji, od wzruszenia i współczucia aż po poczucie ogromnej niesprawiedliwości i bezsilności. Nie pozwala na łatwą ani jednoznaczną ocenę wydarzeń i ludzi, co tak często jesteśmy skłonni robić.  

Gorąco polecam. Na pewno nie pozostawi Was obojętnymi.

Dział: Książki
piątek, 16 październik 2020 15:04

Waleczny. Zainiona Flota. Tom 4

Dowodzona przez Johna "Black Jacka" Geary'ego flota Sojuszu przedziera się przez światy Syndykatu. Wybudzony po 100-letniej hibernacji legendarny dowódca prowadzi ją od zwycięstwa do zwycięstwa zyskując szacunek u wroga, ale budząc też zazdrość wśród swoich oficerów.

Dział: Patronaty
piątek, 09 październik 2020 10:46

Dla jej dobra

Lata 30. XX wieku; mała Lilly Blackwood nie rozumie, dlaczego jej matka patrzy na nią z taką odrazą, a ojciec -choć kochający dziewczynkę- zgadza się na jej przetrzymywanie na strychu. Wie, że coś jest z nią nie tak, a jednak nie może odkryć powodów niechęci i odosobnienia. Za jedyną przyjaciółkę ma małą kotkę. A jednak tej nocy to, o czym dziewczynka marzyła od tak dawna, wreszcie się spełnia- opuszcza swój pokój i wraz z matką udaje się do rozbitego nieopodal cyrku. Jeszcze nie wie, że rodzicielka wcale nie prowadzi jej na spotkanie z ojcem.

Dwie dekady po tych wydarzeniach Julia Blackwood nieoczekiwanie dowiaduje się o śmierci rodziców i spadku, jakim jest ogromna posiadłość, w której żyła aż do ucieczki spod pieczy apodyktycznej matki. Dziewiętnastoletnia dziewczyna zastanawia się, czy da radę żyć wśród nieprzyjemnych wspomnień, czy znajdzie w sobie siłę, by odpowiednio zarządzać przynależną do posiadłości stadniną. Czuje, że musi chociaż spróbować. Szukając papierów dotyczących domostwa, odnajduje w biurze ojca liczne informacje odnośnie cyrku Braci Barlow oraz zdjęcie nieznanej jej kobiety. Czy jej ojciec ukrywał romans? Czy to dlatego, odkąd Julia pamięta, pił i był tak bardzo nieszczęśliwy... ?

  W zeszłym roku, po wielu entuzjastycznych recenzjach, postanowiłam sięgnąć po To, co zostawiła. Książka przeszła w mojej literackiej codzienności bez większego echa, a jednak skusiłam się na kolejną pozycję od pani Ellen Marie Wiseman- prezentowaną dziś Dla jej dobra. I muszę przyznać, że o ile poprzedniczka mnie nie porwała, o tyle od tej pozycji nie mogłam się oderwać. Szczególnie, że motyw cyrku zdarza się w literaturze niezwykle rzadko, tak więc ów wątek stał się kolejnym plusem na mojej liście. No i oczywiście czy jest coś lepszego niż mroczny budynek, kryjący w swoim sercu mnóstwo sekretów? 

 Julie Blackwood, choć wychowała się w tym gmaszysku przez dziewiętnaście lat, tak naprawdę nie znała rodzinnej historii. Wolała odejść i sama dbać o swoje utrzymanie niż żyć pod palącym spojrzeniem apodyktycznej matki, która zabraniała jej wszystkiego, argumentując swoje zachowanie wersetami z Biblii. Stąd też zdziwienie dziewczyny, że jej dom rodzinny wraz ze stadniną trafił właśnie do niej. Jako że chwilowo ma problemy z pracą i mieszkaniem, postanawia wrócić w miejsce, z którym związane są niemalże same złe wspomnienia. Co prawda jeszcze dużo nauki przed bohaterką w związku z prowadzeniem stadniny, ale na szczęście ma przy sobie zarządcę oraz znajomego weterynarza. Kwestia domu nie frapuje jej tak bardzo, jak odnalezione w gabinecie ojca zdjęcia młodej kobiety oraz pamiętnik ojca, niestety zawierający w sobie zbyt mało sensownych informacji. Dziewczyna zrobi wszystko, aby poznać sekrety jej rodziców. A te mogą okazać się zbyt mroczne...

Historia prowadzona jest dwutorowo: poznajemy Lilly Blackwood, zamkniętą na strychu a później sprzedaną do cyrku przez własną matkę oraz wspomnianą już Julię. Początkowo czytelnik skupia się wyłącznie na okrucieństwie matki, która nie dość, że więziła kilkunastoletnią dziewczynkę na strychu, to jeszcze postanowiła za odpowiednią opłatą oddać ją do cyrku Braci Barlow. Do pewnego momentu nie wiemy, co budzi taką nienawiść w kobiecie względem Lilly, a gdy poznajemy prawdę, jest ona szokująca. Bardzo łatwo jest znienawidzić tę kobietę za to, co uczyniła. Z drugiej strony sprzedając własne dziecko tak naprawdę dała jej wolność, choć się na to nie zapowiadało- po latach spędzonych w cyrku Lilly nawiązuje przyjaźnie nie tylko ze współpracownikami, ale przede wszystkim zwierzętami. Można powiedzieć, że wyszło jej to na dobre.

Gdy w książce pojawia się motyw zwierząt jestem jednocześnie zachwycona i przerażona. Dlaczego? Otóż każdy z nas wie, że większość z pupili w trakcie opowieści umiera. Tutaj również -niestety- natykamy się na śmierć. Dlatego też ta powieść tak bardzo zapadła mi w serce- wywołała prawdziwy smutek, wypełniła oczy łzami, a ból, jaki odczuwali bohaterowie, jest nie do opisania. Zresztą cała ta lektura jest wypełniona emocjami, w znacznej części negatywnymi, choć i tych dobrych nie zabrakło. Okazuje się, że światem nie rządzą wyłącznie źli ludzie, lecz można natrafić wśród tłumu także na dobrą duszę. Szczęście w nieszczęściu że cyrk, do którego oddano Lilly okazał się dla niej wybawieniem.

Mamy tutaj tragiczne wydarzenia, mroczną przeszłość, rodzinne sekrety, ale i dużo, dużo miłości oraz przywiązania, ufności. Dla jej dobra to pozycja, która wciągnie Was bez reszty, a przy tym przynajmniej kilka razy rozszarpie Wasze serce na kawałki. Kto już zna twórczość pani Wiseman, na pewno skusi się i na tę pozycję. Polecam!

Dział: Książki
czwartek, 08 październik 2020 11:26

Kieszonkowiec

"Świadomie przeżyj strach przed śmiercią. W momencie gdy zdołasz to zrobić, przekroczysz samego siebie."

Za pośrednictwem "Kieszonkowca" wpadłam w nieco inny niż zazwyczaj klimat kryminału, dałam się fantastycznie poprowadzić po japońskich brzmieniach kultury i sposobie postrzegania świata. Wnikając w przestępczy świat śledziłam losy jednego z jego reprezentantów. Azjatyckie nuty w zgodnym rytmie przebijały się przez barwne życie złodzieja, czasem silniej wybrzmiały zwykłą osobliwą codziennością, kiedy indziej zwracały uwagę na pragnienia i marzenia, zawsze przywołując barwne emocje i delikatny niepokój. Obyczajowe akcenty silnie zwróciły na siebie uwagę w zgrabnym połączeniu kryminału i thrillera.

Melodia złożonej ludzkiej psychiki, ponurego marazmu życia, wyrzekania się istotnych wartości, początkowo niezauważalny zwrot akcji, a potem świat głównego bohatera ukazuje się mu z innej niż dotąd perspektywy. Coś zmienia się nieoczekiwanie, aby za chwilę, za sprawą zaskakujących zbiegów okoliczności, ulec kolejnej znaczącej przemianie. Uważnie wsłuchiwałam się w odczucia Nishimury, perfekcyjnego zawodowego kieszonkowca funkcjonującego w tokijskiej przestrzeni publicznej. Jak długo człowiek zdolny jest wieść całkowicie samotne życie i przy tym nadać mu sens? Skąd siła do wyrzeczenia się słabości w konfrontacji ze złem? Dlaczego trudno przywołać do życia ziarenko dobra tkwiące w duszy? Czy łatwo udzielić pomocy zupełnie obcej osobie?

Frapująco nakładają się obrazy przeszłości i teraźniejszości, postać chłopca w odniesieniu do dorosłego, zaś mężczyzny w powiązaniu z jego dzieciństwem. Ciekawie wkrada się na pierwszy plan znaczenie wymykającego się regułom prawa autorytetu i mentorstwa, a przy tym usilna chęć nauki i pozostawienia czegoś po sobie. Fuminori Nakamura z wyczuciem dotyka niewygodnych tematów, obaw nękających jednostkę, zahamowań przenoszących w alternatywną przestrzeń społeczną w stosunku do powszechnej rzeczywistości, niejako z góry przypisanej do niewiary i poczucia bezsilności. Czy sami decydujemy o kierunku ścieżki życia, często skazując się na porażkę, lub walcząc z determinacją w imię szczęścia, a może ktoś lub coś nam ją narzuca, nie dbając o równość i sprawiedliwość? Jak poradzić sobie z własnym i cudzym odrzuceniem?

Zakończenie wypadło perfekcyjne. Nic bym nie ujęła, doskonała puenta. Nic bym nie dodała, jedynie własne przemyślenia i refleksje. Mała objętościowo powieść, a zrobiła zaskakująco duże wrażenie, nie przypuszczałam, że tak uroczo się w nią zaangażuję. Kolejny raz potwierdza się, że blisko mi do twórczości japońskich pisarzy, starego i młodego pokolenia. A to bardzo cieszy i zachęca do dalszych penetracji ich książek. Z pewnością zabiorę się za "Dziecko z ziemi", to również może być skrojona na miarę moich potrzeb przygoda czytelnicza. Jeśli jesteście gotowi przeżyć coś zdecydowanie wybiegającego poza ramy tradycyjnych kryminałów, zabrać się na satysfakcjonującą intelektualną przejażdżkę, to "Kieszonkowiec" już czeka na spotkanie.

Dział: Książki
środa, 30 wrzesień 2020 15:48

Kaczor Donald i inne komiksy

 

Niedawno nakładem wydawnictwa Egmont zaczęła ukazywać się seria komiksowa o najpopularniejszych, tych zupełnie pierwotnych bohaterach Walta Disneya, czyli Kaczorze Donaldzie, Myszce Mickey i ich kompanach. Do tej pory w serii ukazały się następujące tytuły: „Niefortunne przypadki młodej kaczki”; „Koszmarna formuła” i „Podwójny przekręt”.

 

Niefortunne przypadki młodej kaczki

Dwunastoletni Kaczor Donald marzy o tym, by iść do szkoły z bilbordowych reklam. Niestety w gospodarstwie babci nie dzieje się najlepiej i nie mogą sobie pozwolić na takie wydatki. Na jaki szalony pomysł wpadnie sprytny nastolatek, by rozwiązać swoje problemy i zrealizować marzenia? 

 

Ilustracje: Jay P. Fosgitt 

Tekst: Jimmy Gownley

 

Koszmarna formuła

Znani wszystkim doskonale siostrzeńcy Kaczora Donalda (Hyzio, Dyzio i Zysio) jadą na wymianę uczniowską do Berlina. Nie spodziewają się jednak, że może tam na nich czekać tak wielkie niebezpieczeństwo. Czy niesforne rodzeństwo pozwoli się porwać przygodzie i jak uda im się wybrnąć z nowych tarapatów?

 

Ilustracje: Elisa Ferrari

Tekst: Tommy Greenwald

 

Podwójny przekręt

Myszka Minnie i kaczka Daisy rozpoczynają naukę na wymarzonym uniwersytecie. Wszystko idzie po ich myśli, przynajmniej do czasu, gdy zostają zamieszane w pewną pełną niebezpieczeństw, kryminalną sprawę. 

 

Ilustracje: Kawaii Creative Studio

Tekst: Jen Petro-Roy

 

O wydaniu słów kilka

Historie graficzne wydane zostały w formacie książek. Mają po około dwieście stron. W środku znajdują się kolorowe ilustracje, zwyczajny tekst, ale w różny sposób wyróżniony oraz oczywiście typowe dymki komiksowe. Książeczki mają różnych autorów i ilustratorów, ale wszystkie utrzymane są w podobnej konwencji graficznej i nie brakuje im spójności. Sądzę, że seria jest projektem godnym podziwu, udała się znakomicie. 

Moja opinia i podsumowanie

Pamiętam, że w dzieciństwie uwielbiałam komiksy z Kaczorem Donaldem. Zaczytywałam się nimi tak bardzo, że w domu gromadziłam prawdziwe stosy czasopism. Dlatego seria, która ukazuje się obecnie nakładem wydawnictwa Egmont, jest dla mnie prawdziwą gratką. Jest to jednocześnie powrót do miłych wspomnień z dzieciństwa, jak i doskonały powód, by do lektury nakłonić moje własne dzieciaki. Szczególnie że w książeczkach ilość ilustracji i tekstu jest bardzo wyważona. 

Opowieści komiksowe z serii Disneya przedstawiają ciekawe, pełne humoru i dobrze przemyślane historie. Myślę, że spodobają się wszystkim dorastającym dzieciom, a i w rodzicach obudzą miłe wspomnienia z własnego dzieciństwa. 

Dział: Komiksy
środa, 30 wrzesień 2020 14:15

Podstęp

Na hasło „skandynawski kryminał” reaguję zawsze tak samo – w głowie majaczą mi charakterystyczne dla tego gatunku obrazy. Spowite mgłą niewielkie miejscowości, wyróżniające się surowym północnym klimatem i wyjątkowymi krajobrazami. Lokalna społeczność – zamknięta, hermetyczna, skrywająca liczne sekrety, których źródłem często są wydarzenia sięgające kilkudziesięciu lat wstecz. Mroczna, gęsta atmosfera narastająca wokół bohaterów i całego śledztwa. Kto lubuje się w nordic noir, z pewnością wie, co mam na myśli. Ponieważ są to elementy, które w książkach szczególnie cenię, nie mogłam przejść obojętnie wobec „Podstępu” Marii Adolfsson. Jednak czy autorce udało się stworzyć historię, która w pełni oddaje specyfikę tego gatunku?

Północny klimat

Nie da się odpowiedzieć na to pytanie jednym zdaniem. Pod wieloma względami książka wpisuje się w skandynawski nurt powieści kryminalnych. Czytelnik z pewnością doceni chłodny, ostry klimat, który roztacza się nad nim już od pierwszych stron. Za miejsce akcji służy fikcyjny archipelag Doggerland leżący na Morzu Północnym między Wielką Brytanią a Skandynawią. Nordycka pisarka wykazała się dużą precyzją w jego wykreowaniu. Świadczą o tym przede wszystkim liczne opisy poszczególnych miejscowości, łączących je szlaków komunikacyjnych, otaczającej przyrody, a także mieszkańców i ich codziennego życia. Odbiorcy nietrudno sobie wyobrazić tak szczegółowo nakreśloną scenerię, która faktycznie trąca egzotyką krajów Północy.

Tło społeczno-obyczajowe

Ze wszystkich opisów i wątków, które są mniej lub bardziej związane z samym śledztwem, wyłania się obraz społeczeństwa dalekiego od ideału, skrywającego problemy pod płaszczem pozorów i niedopowiedzeń. Bohaterowie są niejako odbiciem tych problemów – realnych, ale bardzo często deprecjonowanych przez władze. Adolfsson bardzo dużo uwagi poświęca tu, chociażby kwestii nierównego traktowania kobiet oraz układom w szeregach policji. Natomiast zwykli mieszkańcy Doggerlandów jawią się jako zamknięta, zazdrośnie strzegąca swoich sekretów wspólnota, nieufna w stosunku do innych osób, zwłaszcza tych o odmiennym pochodzeniu etnicznym czy przekonaniach kulturowych.

Doggerlandzkie śledztwo

Główny trzon fabuły stanowi dochodzenie związanego z morderstwem Susane Smeed, byłej żony naczelnika wydziału kryminalnego. Z oczywistych względów Jounas Smeed nie może uczestniczyć w śledztwie, dlatego sprawę przejmuje 49-letnia Karen Eiken Hornby. Ze względu na skomplikowane relacje z szefem i brak wyraźnego poparcia wśród pozostałych członków zespołu ma przed sobą niełatwe zadanie. A im więcej czasu mija od momentu popełnienia zbrodni, tym większy dyskomfort odczuwa policjantka. Zwłaszcza że na horyzoncie nie pojawia się zbyt wiele punktów zaczepienia.

Śledztwo toczy się bardzo powoli, a nawet skłaniałabym się ku stwierdzeniu „ślimaczy się”. Czytelnik obserwuje poszczególne działania podejmowane przez policjantów, a w międzyczasie bliżej poznaje życie prywatne bohaterów, ich zwyczaje, troski i radości. Wątek kryminalny schodzi niejako na dalszy plan. Ciężko tutaj mówić o dynamicznej akcji, przynajmniej na pierwszych 250 stronach. I nie byłoby w tym nawet nic złego – w końcu wielowarstwowa fabuła z wyraźnie zarysowanym tłem społecznym to znak rozpoznawczy nordic noir – gdyby nie fakt, że owa płaszczyzna jest tu zdecydowanie za mocno rozbudowana i nie do końca umiejętnie. Przez wszystkie opisy – domów, ulic, otaczającej natury – po prostu ciężko przebrnąć. W wyniku tego całe napięcie ulatuje z czytelnika niczym powietrze z przekłutego balonu.

Dopracowani bohaterowie

Na wysokim poziomie stoi kreacja bohaterów, zarówno pierwszo-, jak i drugoplanowych. Postacie są żywe, realne, idealnie wkomponowane w panujący w powieści klimat, zróżnicowane pod względem charakteru czy podejścia do życia. Czytelnik poznaje cały wachlarz najróżniejszych osobowości, z ciekawością zagłębiając się w ich prywatne sprawy i usianą różnymi problemami codzienność.

Nietuzinkowo została przedstawiona postać Karen, która musi zmagać się nie tylko z obecnym śledztwem i nieprzychylnością współpracowników, ale również z pewną tajemnicą z przeszłości, która wywiera ogromny wpływ na jej życie. Chociaż policjantka ma za sobą bolesne przeżycia, pozostaje silną, niezależną kobietą, która wie, czego chce, i uparcie dąży do celu. Autorka może nie przeciera tu żadnych nowych szlaków, ale do tego szablonowego rozwiązania wnosi nieco oryginalności, świeżości.

Początek końca

Kiedy już czytelnik „wgryzie się” w całą historię, zacznie wysnuwać własne wnioski i kierować podejrzenia na tego czy innego bohatera, wówczas Maria Adolfsson szybko sprowadza go na ziemię. Na ostatnich kilkudziesięciu stronach dzieje się coś, czego nikt nie mógł podejrzewać. Finał jest niezwykle emocjonujący i uzmysławia odbiorcy, jak łatwo dał się zmanipulować autorce, opierając swoje domysły na fałszywych przesłankach. Nie spodziewałam się, że wydarzenia potoczą się w takim kierunku, ale to dobrze – efekt zaskoczenia został osiągnięty. Tytuł – „Podstęp” – idealnie tu pasuje.

Czyli że co?

Chociaż książka nie jest pozbawiona wad, warto spojrzeć na autorkę nieco łaskawszym okiem. „Podstęp” jest bowiem jej literackim debiutem. Trzeba przyznać, że jak na początek pisarskiej przygody Maria Adolfsson poradziła sobie całkiem dobrze. Skomplikowana fabuła, starannie uknuta intryga, wprawna kreacja bohaterów i emocjonujące zakończenie to plusy tej powieści kryminalnej. Gdyby nie przegadany wątek społeczno-obyczajowy, w którym aż roi się od długich opisów, można by powiedzieć, że to naprawdę świetny debiut. Mimo wszystko myślę, że warto dać szansę autorce. W przygotowaniu jest już kolejny tom serii, a ja mam cichą nadzieję, że okaże się lepszy niż część pierwsza.

Dział: Książki

Ludzkość traci dostęp do Nurtu. Systemy gwiezdne, a wraz z nimi miliardy ludzi zostają odcięte od cywilizacji. To było do przewidzenia, ale wciąż są tacy, którzy nie przyjmują tego do wiadomości i próbują żerować na upadającym imperium. 

Dział: Książki

27 października zadebiutuje nowy dodatek gry World of Warcraft: Shadowlands. A już 16 września premiera nowej książki „Przebudzenie Cieni”, która wprowadzi wszystkich fanów w fabułę Shadowlands.

Dział: Patronaty