Rezultaty wyszukiwania dla: urban fantasy
Magia łączy
Władza jest jak narkotyk [...] Niektórzy spróbują raz i już im wystarczy. Inni pragną coraz więcej, aż w końcu wpadają w obsesję i wszystko inne traci znaczenie.*
Zazwyczaj przyszłość to biała kartka, nie wiemy, co może wydarzyć się za dzień czy rok. Ta niewiedza bywa zbawienna, czasem lepiej nie być świadomym, co szykuje nam los. Zwłaszcza gdy każda decyzja prowadzi do tego, że wszystko kończy się tragicznie i cierpieniem niewinnych.
Zarys fabuły
Kate i Curran są już oficjalnie zaręczeni, teraz czas na ślub. Jednak, jak to w życiu Kate bywa, nic nie może być łatwe. Już same przygotowania do tego dnia przerażają kobietę, a jeszcze Wyrocznia Wiedźm informuję, ją o swojej wizji. Jeśli Daniels wyjdzie za mąż, spłonie cała Atlanta, a jej ukochany umrze. Najemniczka wie, że musi coś zrobić i z pewnością nie ma mowy, by opuściła narzeczonego. Tylko, co zrobić, gdy jedyna osoba, która mogłaby pomóc, nie żyje?
To już przedostatni tom serii i nie da się ukryć, że Magia łączy to jeden z lepszych jej części. Ponownie dostajemy dużo walki, ironicznego poczucia humoru i trudnych decyzji oraz ich konsekwencji. Jednak jest też coś więcej, co pokazuje, jak różnie mogą układać się relacje między ludźmi i jak łatwo jest dać się ponieść chwili.
Moje wrażenia
Ktoś w poprzednim tomie narzekał na monotonię? Magia łączy to powrót akcji, która toczy się szybko, sprawnie i miesza w każdy możliwy sposób. W tym momencie nic nie jest pewne, jeden problem goni drugi. W dodatku bohaterka ponosi coraz większe konsekwencje swojej decyzji, co sprawia, że coś się w niej zmienia. To też czas trudnych wyborów, mogących zabrać jej, to o co tak zaciekle chce walczyć. Duet Ilona Andrews nie spoczywa na laurach, dba o emocje, nagłe zwroty akcji oraz zaskakujące momenty.
Słów kilka o bohaterach
W tym tomie znowu skupiamy się na Kate, na tym, jak wpływa na nią jej magia i konsekwencjach jej wyborów. Podoba mi się, że Daniels nie jest idealna, popełnia błędy, ulega słabościom. Kombinuje, nawet kosztem relacji z innymi, bo zrobi wszystko, by ich obronić. Rozumiem jej zmęczenie i to, że magia miesza jej w głowie, a jednak to Kate, która nie postępuje wbrew swoim zasadom. No i jest Roland, który robi wszystko, by sprowokować córkę. Oj zdecydowanie, nie można mu ufać.
Na zakończenie
Jestem pod ogromnym wrażeniem tego tomu. Moim zdaniem Magia łączy, naprawdę postawiła następnej części poprzeczkę wysoko. Duet Ilona Andrews udowadnia, że Kate i Curran nawet będąc razem, w nowym życiu bez Gromady, mogą przeżywać niebezpieczne przygody. W ich relacji sporo się zmieniło, podoba mi się, że są siebie pewni i akceptują swoje wady oraz złe nawyki. Nie zmienia to jednak tego, że nadal sobie dogryzają i nie szczędzą ironicznych odzywek. Jednak najważniejsza tym razem jest Kate i muszę przyznać, że chyba nigdy mocniej nie trzymałam za nią kciuków, jak w tym momencie. Z zapartym tchem obserwowałam jej zmagania z magią, podejmowane decyzje i jak one wpłynęły na relacje z najbliższymi osobami. Smutno było mi patrzeć, gdy cierpiały więzy tak mozolnie budowane w poprzednich tomach. Działo się, oj działo i boję się kolejnej części, bo wydarzyć może się dosłownie wszystko.
Na tym etapie do sięgnięcia po Magia łączy, czytających serię przekonywać chyba już nie muszę. Każdy chce dowiedzieć się, jaki będzie finał, a ta część jest rewelacyjnym wstępem do tego, co nadchodzi. Pokazuje, że niczego nie można być pewnym, ale nie podsuwa też żadnych informacji, co może nastąpić. Wzbudza moc emocji, potęguje napięcie i sprawia, że pragnienie chwycenia po kontynuacje miesza się z lękiem, że wydarzy się coś, czego nikt z fanów serii nie chce.
Magia zmienia
Możemy planować, mieć do wykonania zadania i być nastawieni, by nic nie rozproszyło nas w drodze do celu, a jednak nie przewidzimy wszystkiego. Gdzieś po drodze coś się zmienia, nie jesteśmy już sami, a dotychczasowa droga jakby traciła sens. Chociaż trudno zaakceptować nowe, gdy czuje się zbliżające niebezpieczeństwo, to jednak okazuje się, że tak jest lepiej.
Zarys fabuły
W życiu Kate i Currana zaszły ogromne zmiany. Mieszkają teraz poza Twierdzą i opuścili Gromadę, chcą zacząć żyć swoim życiem i zająć się Julie. Szybko jednak dociera do nich, że całkowite odejście nie jest takie łatwe, gdy okazuje się, że jeden z przyjaciół potrzebuje pomocy. Eduardo znika, a zaniepokojona jest tym tylko George, jego partnerka prosi więc Daniels i Byłego Władcę o pomoc. Poszukiwania prowadzą do niepokojących rzeczy, bo za zaginięcie mężczyzny odpowiedzialna jest starożytna i potężna magia. W jakie kłopoty tym razem wpadnie Kate i czy zdążą odnaleźć przyjaciela?
Po tym, co dostałam w Magia niszczy, nie mogłam doczekać się kontynuacji. Dlatego też, gdy tylko Magia zmienia, wpadła mi w ręce, zabrałam się za czytanie. I muszę przyznać, że warto było czekać na ten ósmy tom.
Moje wrażenia
Nie da się ukryć, że ten tom jest znowu nieco spokojniejszy, ale po ostatnich przeżyciach wcale mnie to nie dziwi. No i nie jest też tak, że duet Ilona Andrews spoczywa na laurach. Magia zmienia, w moim odczuciu jest zapowiedzią zbliżającego się końca, ale też wydarzeń, które wbiją czytelników w fotel. Kate tutaj uczy się siebie po tym, co zrobiła, by przeszkodzić ojcu, docenia też czas z rodziną i, no cóż, z przytupem ładuje się w kolejne tarapaty. I tak - jest może ciut niepozornie, ale nadal dzieje się dużo i szybko, bywa zaskakująco i emocjonalnie.
Słów kilka o bohaterach
Spotykam się z zarzutami, że relacja Kate z Curranem straciła pazur, że jest aż za słodko i idyllicznie. Ja jednak tego nie dostrzegam, chociaż prawdą jest, że dużo się między nimi zmieniło. Nadal przerzucają się między sobą docinkami, wytykają swoje wady i złe decyzje, ale jednocześnie dojrzeli do bycia razem. Potrafią rozmawiać i odpuszczać. Nadal ich lubię i dostarczają mi tyle samo dobrej zabawy, jak i wzruszeń. A jeśli komuś brakuje dreszczyku niepewności, mamy przecież Rolanda. Idealny czarny charakter, czarujący, mądry i przebiegły. Potrafi wzbudzić nić sympatii i osłabić czujność, a przy nim trzeba uważać na każde słowo i być gotowym na wszystko.
Na zakończenie
Dla mnie Magia zmienia, była kolejną świetną kontynuacją, od której nie potrafiłam się oderwać. Podobało mi się to ukazanie innego życia Kate i Currana. Fajnie było obserwować ich wspólną pracę i budowanie swojego miejsca na ziemi. Przyznam jednak, że truchlałam na myśl o tym, jak rozwinie się jeden z wątków i z ulgą odetchnęłam, gdy potoczył się po mojej myśli. Teraz tak myślę, że było wszystkiego po równo, trochę zwykłego życia i trochę akcji. No dobra, całkiem sporo, bo nie tylko toczyły się walki jedna za drugą, ale również wyskakiwały nieprzewidziane niespodzianki. Ja jestem zachwycona zarówno emocjami, jak i przebiegiem wydarzeń, które dają przedsmak tego, co ma nadejść.
Fanów serii na tym etapie nie muszę chyba przekonywać, że Magia zmienia, jest warte poznania. To już obowiązkowa lektura. Jednak jeśli ktoś ma Kate Daniels przed sobą, niech zauważy, że to już ósmy tom a duet Ilona Andrews trzyma wysoki poziom i nadal potrafi zaskoczyć oraz namieszać w życiu bohaterów.
Magia niszczy
Śmierć jest wieczna. Jest niczym. Ale ocalenie życia jest wszystkim. Moja matka to rozumiała i ja też wreszcie zrozumiałam.*
Pogodzenie prywatnego życia z obowiązkami nie zawsze jest łatwe. Zwłaszcza gdy na naszych barkach spoczywa los wielu istot, które oczekują od nas pełnego zaangażowania i rozwiązywania wszystkich problemów. Jeszcze gorsza jest świadomość nadchodzącego niebezpieczeństwa i tego, jak zakończy się starcie z potężną siłą.
Zarys fabuły
Curran musi wyjechać w interesach, a Kate przez ten czas musi samodzielnie sprawować funkcję Małżonki. Przed nią nie tylko codzienne obowiązki, ale i obowiązkowe spotkanie ze wszystkimi głowami nadnaturalnych istot z Atlanty. Z pozoru rutynowe spotkanie szybko staje się niebezpieczne, gdy okazuje się, że ktoś zabił Pana Umarłych, a mordercą jest zmiennokształtny. Gromada na czele z Kate ma zaledwie 24 godziny na odkrycie prawdy i zdecydowanie, co zrobić z winnym. Wszyscy czują, że nadchodzi czas wojny, tylko, kto będzie zwycięzcą, a kto przegranym?
Magia niszczy to już siódma część przygód o Kate Daniels. Poprzednie tomy przyzwyczaiły mnie trochę do tego, jak toczą się losy bohaterów, było dużo emocji, akcji i spora dawka humoru. Tutaj wszystko staje na głowie, kończy się jeden ważny wątek, ale zaczyna inny, równie ciekawy.
Moje wrażenia
Sporo osób zarzuca serii, że ostatnie tomy były powtarzalne, ja jednak uważam, że może i Kate wpada w kolejne kłopoty, ale każde kolejne wydarzenie prowadzi ją do tego, co nieuniknione. Cały czas się uczy i zbiera siły do ostatecznego starcia, a te właśnie nadchodzi. W Magia niszczy najlepiej widać, jak wiele się wydarzyło i wpłynęło to na Daniels. Mamy tutaj również nieoczekiwane zwroty akcji i takie plot twisty, że szok po zakończeniu tego tomu nie jest niczym dziwnym. Akcja goni akcję, kolejnych kroków nie da się przewidzieć, a decyzje niektórych postaci mocno namieszają nie tylko w fabule, ale i w czytelnikach.
Słów kilka o bohaterach
Kate długo żyła w ukryciu, by odwlec w czasie walkę z ojcem, bo wie, że nadal nie jest na to gotowa. Teraz ma partnera, przyjaciół i nastolatkę, którą się opiekuje. Wie, że są jej słabością. Dla nich zrobi wszystko i ktoś może to wykorzystać. Czuje, że czas bitwy nadchodzi, ale dostrzega również zmiany w niej zachodzące. Świetnie opisano wahanie bohaterki i to jak odkrywa, co tak naprawdę się liczy. No i oczywiście pozostali, czyli ci znani i zupełnie nowi. Fajnie, gdy bohaterowie różnią się nie tylko wyglądem, ale dosłownie wszystkim.
Na zakończenie
Uwielbiam wszystkie tomy, przy żadnym nie czułam znużenia, ale Magia niszczy, bez wątpienia bije je o głowę. Już od pierwszych stron przepadłam i z każdą kolejną ten stan tylko się pogłębiał. Z zapartym tchem obserwowałam rozwój wypadków i wraz z bohaterami ścigałam się z czasem i próbowałam znaleźć rozwiązanie. Nie byłam w stanie przerwać czytania, tak dużo się działo i jak najszybciej chciałam dotrzeć do finału. Nie sądziłam jednak, że finałowe sceny wzbudzą we mnie taki szok i pragnienie natychmiastowego zabrania się za kontynuacje. Ostatnie sceny są wielkim zaskoczeniem, ale ja akurat cieszę się z tego, co zaszło i już tuptam niecierpliwie na myśl o dalszych losach moich ulubieńców.
Magia niszczy, jest tomem, który jest niezwykle ważny. Z jednej strony kończy jeden z głównych wątków, ale i rozpoczyna kolejny. Najlepsze są chyba w nim jednak emocje, bo tych nie brakuje, a do tego mocno mieszają w głowie i pozostawiają z niemym pytaniem „co tu się wydarzyło?”. Jestem pewna, że ten tom zaskoczy nawet najbardziej wymagających i nikt nie będzie zawiedziony.
Zapowiedź: Wilczy trop. Alfa i Omega. Tom 1
Gildia zabójców
Wejdźcie do brutalnego świata Gildii Zabójców.
Bloga Gosiarelli śledzę niezmiennie od wielu już lat. Uwielbiam jej Azjatyckie Wtorki i wielokrotnie już zachwycałam się polecanymi przez Gosię filmami. Dlatego ogromnie ucieszyłam się, słysząc, że postanowiła wydać swój literacki debiut. Dwóch rzeczy byłam pewna: jej książka będzie świetnie napisana, a ja nie będę mogła się oderwać od jej stron.
Zarys fabuły
Nastoletnia zabójczyni o imieniu Alyssa zostaje bezlitośnie ukarana za zamordowanie trzech członków Gildii Zabójców. Gdy znów przyjdzie jej wrócić do świata, zamiast kolejnych zleceń na zabójstwa, czeka ją zagadka kryminalna do rozwiązania i bardzo nietypowa misja. Jak dziewczyna poradzi sobie z nocnymi koszmarami i powrotem do normalnego życia?
Moja opinia i przemyślenia
Mimo że świetnie napisana, to obawiam się, że powieść „Gildia Zabójców” nie jest dla każdego. By cieszyć się z lektury, trzeba jednak choć odrobinę lubić azjatycką kulturę (a najlepiej konkretnie koreańską). Dodatkowo książka reklamowana jest na okładce jako połączenie urban fantasy i kryminału. Wątek kryminalny w historii jest, i owszem, za to nie ma w niej grama fantastyki. To raczej młodzieżowa powieść sensacyjna, w której znalazło się wszystko to, co powinno być w najlepszej, koreańskiej noweli internetowej, manhwie lub dramie.
Bohaterowie powieści są cudownie wykreowani, to pełnowymiarowe, niezwykle barwne i intrygujące postacie. Nie tylko Alyssa otrzymała w książce pełną charakterystykę i profil psychologiczny.
Fabuła została ciekawie pomyślana i zgrabnie ułożona fragment po fragmencie. Wartkiej akcji, wbrew temu, co sugeruje tytuł, w książce nie jest aż tak wiele, ale mimo tego historię czyta się z zapartym tchem, dosłownie nie zauważając, kiedy z początku powieści zrobił się koniec. Zakończenie pozostawia po sobie wiele niedomówień i zmusza do niecierpliwego czekania na kolejną część.
Do lektury zachęca również świetna szata graficzna okładki książki. Myślę, że jest perfekcyjna i po prostu nie dało się stworzyć lepszej!
Podsumowanie
„Gildia zabójców” to świetnie napisana, niezwykle wciągająca powieść dla młodzieży. Ma swój niepowtarzalny, nigdzie indziej niespotykany klimat, jest inteligentna i oryginalna. To właśnie takie powieści zasługują na miano porywających. Po skończonej lekturze nie mogę się doczekać, kiedy nareszcie będę mogła przeczytać kolejny tom trylogii. Polecam! Zdecydowanie warto po nią sięgnąć.
Zapowiedź: Płoń dla mnie
Książki Ilony Andrews gwarantują rewelacyjną lekturę.“
Patricia Briggs, #1 New York Times bestselling author
“Jedno z najwspanialszych piór w urban fantasy… Ilona Andrews to wszystko co najlepsze w gatunku“
Jeaniene Frost, New York Times bestselling author
“Andrews to po prostu "must read" bez względu na wszystko!“
Romantic Times
"Jeśli jest jakikolwiek autor, który definiuje Urban Fantasy, to jest nim Ilona Andrews. “
Fresh Fiction
Zapowiedź: Kołysanka dla Czarownicy
Jagoda, specjalistka od klątw, przez złośliwych zwana Wilczą Jagodą, ma trzy problemy. Młodą czarownicę, chcącą zostać jej uczennicą, krewnych mających skłonności do pakowania się w kłopoty oraz rzuconą przed laty klątwę, może mocno namieszać w życiu wiedźmy.
Klątwa Burzy
Zapowiedź: "Wybrańcy" Veronica Roth
Veronica Roth powraca w wielkim stylu!
Cykl „Niezgodna” podbił serca czytelników na całym świecie. Teraz Veronica Roth powraca – silniejsza niż kiedykolwiek przedtem – z nową dylogią dla młodych dorosłych.
Kurczaczek i Salamandra
- Chcesz być moją przyjaciółką? Nie jestem za dobrą w tym całym przyjaźnieniu się i nigdy nie miałam przyjaciółki, ale mamą mówi, że to ważne. [...]
- Chcę. Też nie wiem jak. Ale Dora mówi, że gdy dwie osoby bardzo czegoś chcą, to już połowa sukcesu. *
Nastoletnie lata są trudne już same w sobie, a gdy dojdzie do tego magia, wszystko komplikuje się jeszcze bardziej. Trzeba zmagać się nie tylko z tym, co każdy przeciętny nastolatek, ale dodatkowo z panowaniem nad tym, by ujarzmić ogień, opanować komunikację z duchami czy też przemianę w rysia…
Kurczaczek i Salamandra to taka mała niespodzianka dla fanów Thornverse.
Trzy opowiadania, w których spotykamy Dorę Wilk, Witkacego oraz Nikitę. Tylko tym razem nie oni grają pierwsze skrzypce, a ich… mali podopieczni. Salomea próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Trudno jej uwierzyć, że ktoś może ją pokochać i wybrać, nawet gdy sprawia tyle kłopotów i nie panuje nad swoją mocą. Wiktoria musi uważać na to, co robi, bo złamanie warunkowych zakazów będzie straszne w skutkach. Tylko jak nie wpaść w kłopoty, kiedy one same ją znajdują? Jest jeszcze Michaś i jego pierwsza przemiana w rysia. To nic, że plączą mu się łapki i kusi go ganianie za swoim ogonem. Musi zrobić psikusa Nikicie, a czy będzie coś lepszego niż zakopanie tajemniczych paczek pozostawionych przez kogoś pod jej domem i przygotowanie mamy, by sama je odnalazła?
Kiedy tylko książka Kurczaczek i Salamandra pojawiła się w zapowiedziach, od razu wiedziałam, że nie będę mogła przejść obok niej obojętnie. Uwielbiam uniwersum stworzone przez Anetę Jadowską i zawsze chętnie do niego wracam. Jak ten zbiór opowiadań wypadł w moich oczach?
Tak już z opowiadaniami bywa…
Opowiadania mają to do siebie, że ich poziom jest zróżnicowany. I chociaż Anecie Jadowskiej zbiór Kurczaczek i Salamandra wyszedł bardzo fajnie, to jednak nie da się nie zauważyć, że ze wszystkich trzech najbardziej dopracowane i rozbudowane jest Igranie z ogniem. To opowiadanie zajmuje większą część książki, zawiera w sobie wiele wątków i emocji. Autorka pomimo krótkiej formy świetnie sobie poradziła z poprowadzeniem, rozbudowaniem i zakończeniem fabuły. Można odczuć, że to nie koniec drogi tych postaci, ale ten rozdział się skończył.
Z kolei przy opowiadaniu Duma i ciągłość poczułam lekki zawód. I nie dlatego, że jest złe, bo tego powiedzieć nie mogę. Historia Wiktoria ma duży potencjał, czytało mi się ją dobrze i z zaciekawieniem. Brakuje jej jednak takiego dopracowania jak w przypadku opisu przygód Salci. Wiktoria opisuje, że przeżyła dramatyczne chwile, które odebrały jej możliwość bycia dzieckiem jeszcze przez chwilę. Jednak ja tego napięcia, strachu i żalu nie poczułam. Zginęło to gdzieś pomiędzy śledztwem, rozwiązaniem sprawy i innymi wątkami. Szkoda, bo to było naprawdę dobrze pomyślane.
Przygody małego drapieżnika to nawet nie opowiadanie, a bardziej anegdotka. Zabawna, urocza i wywołująca ciepło na sercu historyjka o Michasiu. Chłopiec cieszy się ze swojej pierwszej przemiany i chce się tym podzielić z kimś, kogo bardzo lubi. Tutaj nie mam nic do zarzucenia treści, jest krótko, ale idealnie.
Słówko o bohaterach.
Charakterystyka postaci wyszła za to autorce rewelacyjnie. Od razu wiadomo, kto jest kim. Ci, co znają je już z poprzednich spotkań wiedzą co, jak i dlaczego, ale nawet dla kogoś, kto pierwszy raz sięga po książki Anety, bez problemu poradzi sobie z rozpoznaniem i powiązaniem poszczególnych postaci ze sobą. Bohaterowie są sobą, ze swoimi wadami i zaletami, wybuchowymi charakterami, lękami, nadziejami, wpadaniem w kłopoty i niespodziewanymi przyjaźniami.
Podsumowując
W moim odczuciu Kurczaczek i Salamandra jest czymś obowiązkowym dla fanów Thornverse. Chociaż każde z opowiadań jest inne i przy środkowym miałam parę uwag, to tak naprawdę świetnie się bawiłam w trakcie czytania. Historia Salci bardzo mnie poruszyła i nawet wywołała łzy. Dało się też przy niej pośmiać, jak i przy pozostałych dwóch opowiadaniach. Aneta Jadowska ponownie w swoim lekkim stylu zagwarantowała mi pobyt w swoim świecie, dobrą zabawę, ale również skłoniła do refleksji na poruszone tematy. Szkoda tylko, że tak szybko dotarłam do ostatniej strony, bo żal mi było rozstawać się z tą całą zgrają.