Rezultaty wyszukiwania dla: sf

W sieci opublikowano czołówkę nowego serialu stacji MTV „The Shannar Chronicles". Do ramówki serial trafi na początku stycznia.

Dział: Seriale
środa, 25 listopad 2015 12:05

Nowa Fantastyka 12/2015 w sprzedaży

Do sprzedaży trafił najnowszy numer "Nowej Fantastyki".

Dział: Prasa
piątek, 20 listopad 2015 11:05

Genius Creations ogłosił kolejny konkurs!

Nasz pierwszy konkurs „Dobro złem czyń" pokazał, jak wiele twórczej energii w Was drzemie. Nie będziemy ukrywać, że bardzo nam się to spodobało i chcielibyśmy teraz – jak i w przyszłości – kontynuować ideę podobnych zmagań.

Dział: Książki
środa, 11 listopad 2015 21:29

Wywiad z Tomaszem Duszyńskim

Pisarz, dziennikarz, scenarzysta gier komputerowych, maratończyk. Hobbystycznie fotografuje i kosi trawę. Debiutował opowiadaniami w periodykach internetowych. Opublikował ich kilkanaście. Jego utwory znalazły się w licznych zbiorach opowiadań, a sam zdążył już wydać kilka powieści. Najnowszą jest "Droga do Nawi". Tomasz Duszyński tym razem postanowił stworzyć powieść fantasy o słowiańskich i germańskich bóstwach. I zgodził się przy okazji ze mną o niej porozmawiać. :)

Dział: Wywiady
czwartek, 05 listopad 2015 13:25

Stigmata

Jak dobrze znamy swoich bliskich i czy aby na pewno wiemy o nich tyle, ile myślimy? W końcu nie jesteśmy ze sobą od zawsze, więc trudno znać każdy aspekt życia bliskiej nam osoby, czy to rodziców, czy rodzeństwa.
Emma sądziła, że wie o swojej mamie wszystko, że jest ona przeciętną, nudną pielęgniarką z kompleksem Matki Teresy, gotową pomagać każdemu, kto o to poprosi. Kiedy jednak mama niespodziewanie ginie w wypadku, Emma dowiaduje się o rzeczach, które stawiają przeszłość jej rodziny w zupełnie nowym świetle.

Załamana odejściem matki, której, jak sama mówi, nigdy nie doceniała, Emma znajduje się w życiowym impasie. Gdy pewnego dnia otrzymuje tajemniczą przesyłkę, w której między innymi znajduje się zaproszenie na obóz dla młodzieży prowadzony przez tajemniczą fundację, postanawia wziąć w tym udział, w nadziei, że dowie się czegoś więcej o swojej mamie. Wraz z grupą innych młodych ludzi trafia do starego ośrodka w górach. Opuszczony budynek nosi ślady dawnego użytkowania oraz kryje w sobie bolesne tajemnice tych, którzy mieli tu nieszczęście dorastać. Niespodziewanie dla siebie Emma znajduje tu stare fotografie, które wyraźnie mają związek z jej mamą. Ktoś prowadzi z uczestnikami obozu okrutną grę, w której celem jest, no właśnie, co lub kto?

Fabułę poznajemy nie tylko z perspektywy Emmy. W niektórych rozdziałach okrutną rzeczywistość sierocińca obserwujemy też oczami dorastającej Agnes, dziewczyny samotnej i wyjątkowo wierzącej, która jest celem okrutnych i wymyślnych kar siostry Gertrudy.
Stopniowo te dwie, pozornie oddzielne historie, łączą się w większą całość, odsłaniając straszną tajemnicę sprzed ponad ćwierćwiecza.

Książkę można by potraktować jak kolejny thriller z wielu, gdyby nie jej niezwykły klimat, który do samego końca każe czytelnikowi pozostać czujnym na to, co się dzieje dookoła. Nie ma pewności, czy uczestnicy obozu są tymi, za których się podają, kto ma dobre, a kto niecne zamiary, a także czy to co się dzieje, jest prawdziwe, czy zgnębiona tym wszystkim Emma zaczyna już popadać w szaleństwo.
Odcięty od cywilizacji ośrodek, tajemnicze, nieco makabryczne zdjęcia, które w różnych miejscach znajduje Emma, poddawanie uczestników obozu dziwnym eksperymentom, to wszystko sprawia, że atmosfera gęstnieje ze strony na stronę, a czytelnik już sam zaczyna się gubić w domysłach. Oczywiście osobą odpowiedzialną za to wszystko okazuje się ktoś, kogo podejrzewałam najmniej.
Jakby tego wszystkiego było mało, atmosferę dodatkowo podgrzewają tytułowe stygmaty. Co mają wspólnego z Emmą i pozostałymi?

Stigmata dobrze by się oglądało na wielkim ekranie, gdyż tego typu historie równie dobrze stymulują wyobraźnię, gdy zadziała się obrazem. Mimo to lektura powieści Stigmata zapewniła mi kilka mile spędzonych wieczorów i czytałam ją z prawdziwą przyjemnością.

Polecam tę powieść czytelnikom, którzy lubią się bać i gubić w domysłach. Stigmata zapewnią Wam chwilę przyjemnej rozrywki.

Dział: Książki
czwartek, 05 listopad 2015 00:24

Dzień 21

„Dzień 21" to druga część cyklu SF „Misja 100" spod pióra Kass Morgan. Pisarka studiowała na Brown University, a następnie zdobyła tytuł magistra na Oksfordzie. Obecnie mieszka w Nowym Jorku gdzie pisze i pracuje jako redaktorka.

Setka skazanych za różne zbrodnie nastolatków zostaje zesłana z kosmicznej kolonii na Ziemię by sprawdzić czy poziom promieniowania opadł na tyle, że da się tam żyć. Udało im się przetrwać 21 dni. Okazuje się jednak, że nie tylko promieniowanie jest im wrogie. Na opuszczonej lata wcześniej planecie nie są sami, a Ziemianie wcale nie muszą być przyjaźnie nastawieni do przybyłej z kosmosu młodzieży. Wszystko świadczy również o tym, że w kolonii ukrywano przed wszystkimi skrzętnie nie jedną ogromnej wagi tajemnicę.

Powieść jest kontynuacją cyklu „Misja 100" nie należy jej jednak łączyć z brawurowym serialem, który powstał na jej podstawie. Owszem, założenia fabularne są do siebie podobne, sama jednak akcja toczy się w odmiennych kierunkach. Również serialowi bohaterowie przypominają swoje pierwowzory przede wszystkim z imion. Producenci chcieli by serial miał mocny i mało wiarygodny akcent. Kass Morgan natomiast postawiła na „fantastyczny realizm" oraz wiarygodne postacie i za to jej książkę oceniam znacznie wyżej od ekranizacji.

Historia opowiedziana została z punktu widzenia czwórki bohaterów - syna kanclerza Wellsa; Bellamiego, który jako jedyny na statku posiadał rodzeństwo; córki naukowców, która uczyła się medycyny, Clarke; oraz Glass, która uciekła z pokładu lądownika by ostatni raz zobaczyć się z ukochanym. Są to ciekawe, dobrze wykreowane postacie, a ich rzeczywistość jest barwna i obfita zarówno w emocje jak i w przeróżne, pełne wartkiej akcji wydarzenia.

Wykreowany przez Kass Morgan świat jest okrutny. Ludzie są zmuszeni walczyć w nim o przetrwanie, a wówczas ujawnia się ich zwierzęca natura. Jak wielu będzie musiało zginąć by udało się przeżyć chociaż garstce „szczęśliwców"? Co człowiek gotowy jest poświęcić by ocalić najbliższych? Czy warto zupełnie pozbyć się człowieczeństwa? Na trudne pytania nie ma prostych odpowiedzi. Jest natomiast niezwykle barwna i realistyczna opowieść.

„Dzień 21" to książka nieco naiwna, a miejscami dość niekonsekwentna. Nie da się jednak ukryć faktu, że niesamowicie wręcz wciąga. To 262 strony cudownie spędzonego czasu. Fantastyczna przygoda od której nie sposób się oderwać. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej części - z pewnością znajdzie się na mojej liście „muszę przeczytać".

Dział: Książki

Naostrzcie czerwone kredki. Polska premiera pierwszej książki do kolorowania dla miłośników „Gry o tron" już 4 listopada. Już od pewnego czasu zestaw kredek i książeczka do kolorowania na stole to niekoniecznie sygnał, że w mieszkaniu są małoletni. Odkąd kolorowanki dla dorosłych wydaje Penguin Random House, a we Francji sprzedają się lepiej niż książki kucharskie, proste szablony są zastępowane przez coraz bardziej wyrafinowane obrazy.

Dział: Książki

Wszystko zaczyna się od wyprawy po serce morskiego potwora. Zaborcza i wyniosła królowa (Salma Hayek) gotowa jest poświęcić niejedno życie, żeby osiągnąć swój cel – urodzić upragnionego syna. Popadający w szaleństwo nieobliczalny król (Toby Jones) oddaje rękę swojej pięknej i niewinnej córki zdeformowanemu olbrzymowi. Dwie tajemnicze siostry zabiegają o względy lubieżnego władcy (Vincent Cassel). Stawką są wieczna młodość i nieustające piękno, ale wygrać może tylko jedna z nich. W każdym człowieku kryje się potwór. A miłość, piękno i marzenia mają swoją wysoką cenę.

Dział: Kino
poniedziałek, 26 październik 2015 22:29

Angus Watson "Czas żelaza #1" - pod patronatem

Nikt nie rodzi się legendą. Legendę wykuwa przeznaczenie. Dug Fokarz to pechowy najemnik, który zmierza na południe, aby zaciągnąć się do armii króla Zadara. Przeszkadza mu w tym nieustanne ratowanie z opresji niewłaściwych ludzi. Dug znalazł się więc po złej stronie barykady względem wielotysięcznej armii, do której chciał dołączyć, a to dopiero początek jego kłopotów.

Dział: Patronaty
niedziela, 18 październik 2015 16:54

Cienie Barcelony

Opis na okładce „Cieni Barcelony" nie różniłby się dla mnie od szeregu podobnych, gdyby nie to, że informuje o tym, że fabuła książki została oparta na historii wampirzycy z ulicy Ponent. Jako miłośniczka krwawych opowieści znałam również tę dotyczącą Enriquety. Czy zatem Marcowi Pastorowi udało się oddać brutalność zbrodni obłąkanej kobiety i dopisać do tego porywającą historię jej ujęcia?

Okładka książki przyciąga wzrok, obiecując niepokojącą, mroczną historię. Utrzymana w brązie i czerni przedstawia most, którego tunel spowija gęsta mgła. Właśnie w tym tunelu dostrzec można postać dziecka, którego poza sprawia, że wydaje się być zagubione. W tle, nad mostem, ukazuje się miasto, które również zdaje się tonąć w mglistej poświacie.

Barcelona, początek XX wieku. W cieszącej się złą sławą dzielnicy dochodzi do tajemniczych porwań. Znikają dzieci żebraczek i prostytutek. Mieszkańcy nazywają porywacza „potworem", lecz sprawa zostaje ignorowana przez policję. Jedynie Moises Corvo, inspektor-buntownik, próbuje znaleźć sprawcę i rozwikłać tajemnicę zaginięć dzieci. Nie ma pojęcia, że za tymi wydarzeniami stoją ludzie piastujący najważniejsze stanowiska w mieście. Corvo wraz ze swoim partnerem, Juanem Malsanem, naraża się na wielkie niebezpieczeństwo.

Fabuła powieści została oparta na autentycznych wydarzeniach rozgrywających się w Barcelonie na początku XX wieku. Ich bohaterką była tak zwana wampirzyca z ulicy Ponent. Marc Pastor nie zmienił nawet jej imienia czy nazwiska, tyczy się to samo historii z jej pierwszym mężem czy dziewczynki, którą porwała jaką ostatnią, za którą została skazana na karę więzienia.

Sam przebieg śledztwa pozostawia nieco do życzenia. Kolejne spotkania inspektorów z podejrzanymi początkowo fascynują, lecz w pewnym momencie czuć ich przesyt – każde wydaje się być niezwykle podobne. Mimo to, całą historię śledzi się z zapartym tchem, tym bardziej, że dochodzenie inspektorów znacząco utrudnia komisarz policji i jego „przyjaciele". Enriqueta służyła nie tylko samej sobie, lecz także ludziom bardzo wysoko postawionym, którym była potrzebna jej działalność, jej umiejętności i bezwzględność.

To zepsucie mieszczaństwa, wyższych sfer społeczeństwa świetnie dopełniło klimat mrocznej, dusznej, wręcz zatęchłej Barcelony początku XX wieku. Mimo, że pisarz nie opisuje szczególnie dzielnic czy przybytków, które odwiedzają bohaterowie, czuć w tym mieście mgłę, która je zasnuwa. Nie można dostrzec w nim nawet odrobiny piękna czy prawości.

Najlepszym składnikiem tej historii jest niewątpliwie postać Corvo. Poznajemy jego historię, przyczyny, dla których stał się tym, kim jest, skąd bierze się jego samozaparcie, czemu rozwiązanie tego śledztwa stało się dla niego tak istotne. Cała jego osobowość wydaje się klarowna, ale nie sztampowa. Niestety, w opozycji do niego postawić należy wampirzycę. Enriqueta wydaje się jak wycięta z szablonu podręcznika „jak stworzyć złego bohatera". Po prawdzie nie otrzymujemy nawet żadnych poszlak, skąd mogło się wziąć jej szaleństwo. Ani kiedy ono się zaczęło. Rozumiem, że autor stara się być wierny historii, którą wziął na warsztat, lecz w tym zakresie mógł bardziej dopisać swoją część historii, jak zrobił to w przypadku inspektora.

Marc Pastor nie stroni od brutalnych opisów tortur, których Enriqueta dopuszcza się na dzieciach. Jedna jest tak makabryczna, że narrator przed nią ostrzega. Z pewnością u niejednego czytelnika wywoła ona... szereg nieprzyjemnych emocji, o których zapragnie on jak najszybciej zapomnieć. Niemniej, te sceny stręczycielstwa, a również te, które ocierają się o pedofilie, dopełniają obraz zbrodni morderczyni, ukazując, jak w mroku tonęła niegdyś Barcelona.

Narratorem powieści jest śmierć, która relacjonuje wydarzenia dziejące się w Barcelonie. Wciela się także w ludzkie ciała, aby zgłębić historię Enriquety – rozmawia z jej ojcem, ludźmi, którzy ją w przeszłości otaczali lub nadal otaczają. A wszystko to dla czytelnika, aby zaspokoić jego wiedzę i zaprezentować jak najdokładniej historię, z różnych perspektyw. Taki sposób narracji krył w sobie ogromny potencjał. Niestety, nie został on w pełni wykorzystany. Zabrakło mi w tym narratorze czegoś charakterystycznego, być może cynizmu, bo opowieści o tym, kogo zabrał na tamten świat, a kogo nie, wcale mi nie wystarczyły.

„Cienie Barcelony" to mroczna, brutalna historia, którą wzbogaca obecność praworządnego inspektora. Wydaje mi się, że Marc Pastor mógł mniej skupić się na opisywaniu poszczególnych spotkań głównych bohaterów z kolejnymi epizodycznymi postaciami, a bardziej na zgłębieniu psychologii postaci. Ostatecznie to ociekający przemocą i strachem kryminał oparty na prawdziwych wydarzeniach, niewykorzystujący jednak w pełni swojego potencjału.

Dział: Książki